Doktor Dolittle i jego zwierzęta (H. J. Lofting)
Puddleby
Dawno temu na krańcu małego angielskiego miasteczka Puddleby mieszkał doktor medycyny Jan Dolittle. Znali go i szanowali wszyscy mieszkańcy miasteczka. Dom, w którym mieszkał, nie był duży, za to otoczony wielkim ogrodem. Siostra doktora, Sara, prowadziła mu gospodarstwo, a ogrodem doktor zajmował się sam.
Doktor bardzo lubił zwierzęta, w jego domu mieszkały kaczka Dab-Dab, pies Jip, prosiątko Geb-Geb, papuga Polinezja i sowa Tu-Tu. Zwierzęta te były jego ulubieńcami, oprócz nich pod dachem domu doktora mieszkało jeszcze wiele innych.
Pacjenci obawiali się kręcących się po domu i ogrodzie doktora zwierząt i coraz mniej osób przychodziło po poradę. Doktor stawał się coraz biedniejszy, zwłaszcza, że przyjmował do siebie coraz więcej zwierząt. Ich utrzymanie wiele kosztowało. Siostra doktora bardzo się tym martwiła, ale on sam niewiele sobie z tego robił.
Mowa zwierząt
W końcu po poradę do doktora Dolittle przychodził tylko jeden człowiek, handlujący pokarmem dla kotów. Zaproponował doktorowi, aby porzucił leczenie ludzi i zajął się leczeniem zwierząt, nikt lepiej od doktora nie rozumie ich potrzeb. Papuga Polinezja, która potrafiła posługiwać się ludzką mową, poparła ten pomysł. Powiedziała, że zwierzęta również mają swój język i jeśli tylko doktor chce, może go nauczyć mowy zwierząt. Doktor skorzystał z propozycji, założył sobie specjalny notes i zapisywał w nim słowa, które dyktowała mu Polinezja.
Kupiec tymczasem rozpowiedział dookoła, że doktor Dolittle stał się lekarzem zwierząt i zaczęły przychodzić do niego najpierw właścicielki przekarmianych kotów, a później gospodarze z gospodarskimi zwierzętami. Pewien człowiek przyprowadził konia. Zwierzę bardzo się ucieszyło, że wreszcie spotkało kogoś, kto rozumie jego mowę. Koń był leczony niewłaściwie, tracił wzrok i potrzebował okularów. Powiedział o tym doktorowi, a ten postarał się o odpowiednie okulary.
Wszystkie zwierzęta w okolicy dowiedziały się o tym, że doktor Dolittle rozumie ich mowę i jest wspaniałym lekarzem. Przychodziło ich tak wiele, że doktor musiał zrobić osobne wejścia dla różnych zwierząt. Jaskółki, które odlatywały co roku na Południe, rozpowiedziały o niezwykłym doktorze także w innych krajach.
Nowe kłopoty pieniężne
Doktor zaczął dobrze zarabiać i Sara przestała narzekać. Coraz więcej zwierząt przychodziło się do niego leczyć. Niektóre zwierzęta były jednak tak chore, że musiały pozostawać przez jakiś czas w jego ogrodzie, a inne, nawet gdy wyzdrowiały, nie chciały go opuszczać. Doktor nigdy nie odmawiał im gościny.
Pewnego razu obok domu doktora przechodził kataryniarz z małpką na łańcuszku. Doktor od razu zauważył, że małpka jest brudna, zaniedbana i nieszczęśliwa, więc odkupił ją od Włocha za szylinga i małpka została z doktorem. Zwierzęta dały jej imię Czi-Czi.
Innym razem do doktora przyprowadzono krokodyla z cyrku, który cierpiał na ból zębów. Krokodylowi spodobał się dom doktora i nie chciał wracać do cyrku. Zamieszkał więc w stawie i dał słowo, że nikogo nie zaatakuje. Gospodarze, którzy przychodzili ze swoimi zwierzętami, bali się jednak krokodyla spacerującego po ogrodzie i, mimo że Dolittle był najlepszym doktorem w okolicy, woleli korzystać z porad innego doktora.
Ponieważ gospodarze przestali przychodzić, a zwierząt do utrzymania było coraz więcej, doktorowi znów zaczęło brakować pieniędzy. Siostra doktora zagroziła, że jeśli Dolittle nie odeśle krokodyla, to ona opuści dom i wyjdzie za mąż. Krokodyl płakał rzewnymi łzami i Dolittle nie mógł go wysłać z powrotem do cyrku, a na odesłanie go do Afryki nie miał pieniędzy. Sara opuściła dom doktora.
Zwierzęta również martwiły się z powodu biedy doktora. Sowa Tu-Tu, która znała arytmetykę, policzyła pieniądze i stwierdziła, że wystarczy ich tylko na tydzień. Zwierzęta postanowiły więc, że poprowadzą kram z warzywami i kwiatami oraz same zajmą się domem. Małpka Czi-Czi gotowała i łatała ubrania, pies zamiatał pokoje, kaczka wycierała kurze i słała łóżka, sowa prowadziła rachunki, a świnka zajmowała się ogrodem. Polinezja stała się gospodynią i praczką. Prowadząc kram zwierzęta zarobiły trochę, ale pieniędzy nie było wiele i zaczął im doskwierać głód.
Wezwanie z Afryki
Zima tego roku przyszła wcześnie i była bardzo ciężka. Pewnego dnia zwierzęta siedziały w jednym pokoju i słuchały, jak doktor czytał książkę napisaną przez niego w zwierzęcym języku. Wtedy jaskółka przyniosła wiadomość. Ptaka z wiadomością przysłały małpki mieszkające w Afryce. Panowała wśród nich zaraza, zapadały na nią setkami i umierały. Usłyszały o cudownym doktorze i bardzo prosiły, żeby Dolittle przybył im z pomocą.
Doktor nie miał pieniędzy, żeby kupić bilet do Afryki i zaczął się zastanawiać, w jaki sposób tam dotrzeć. Postanowił więc pożyczyć statek od pewnego marynarza, któremu wyleczył kiedyś dziecko. Polinezja zrobiła listę rzeczy, które przydają się w podróży, a kupiec zgodził się je dać i poczekać na pieniądze do momentu powrotu doktora z podróży. Razem z Dolittle wsiedli na statek: krokodyl, małpka Czi-Czi, papuga, pies Jip, kaczka Dab-Dab, prosię Geb-Geb i sowa Tu-Tu. Pozostałe zwierzęta musiały wrócić do swych norek. Większość i tak zapadała w sen zimo wy. Jaskółka obiecała wskazywać drogę i statek wyruszył w drogę.
Wielka podróż
Po sześciu tygodniach żeglowania dotarli w pobliże równika. Robiło się coraz goręcej, małpka, krokodyl i papuga cieszyły się, że są bliżej swojej ojczyzny i wygrzewały się w gorącym słońcu. Pozostałe zwierzęta musiały kryć się w cieniu.
Latające ryby, które spotkali, pytały, czy to statek doktora, bo małpki zaczynały już wątpić, czy doktor dostał ich wiadomość i czy przybędzie im z pomocą. Ryby popłynęły więc zanieść im radosną nowinę.
Gdy dopływali już do wybrzeży Afryki, rozszalała się wielka burza i statek rozbił się o skały. Na szczęście wszyscy pasażerowie zdołali się uratować. Burzę przeczekali w jaskini, a następnego dnia, gdy wyszli na plażę, spotkali czarnego człowieka.
Doktor przedstawił się i powiedział, że przybywa na ratunek chorującym małpom, a czarny człowiek zaprowadził ich przed tron króla, który panował w tym kraju, w państwie Jollinginka.
Polinezja i król
Pałac królewski był zbudowany z gliny, a król i królowa Ermintruda siedzieli pod wielkim parasolem. Dolittle jeszcze raz się przedstawił i podał cel swej podróży, ale król nie pozwolił mu podróżować po swoim kraju. Kiedyś bowiem w te strony przybył również biały człowiek, król przyjął go gościnnie, a ten wymordował wiele słoni dla ich kłów i wyjechał bez pożegnania. Dlatego teraz żaden biały człowiek nie może wędrować przez jego państwo. Następnie rozkazał swoim żołnierzom, aby wtrącili doktora i jego zwierzęta do więzienia.
Gdy już siedzieli zamknięci w celi, z kieszeni doktora wyszła papuga i obiecała, że wymyśli coś, aby ich uwolniono. Następnie przecisnęła się przez kraty i odleciała.
W nocy król spał, a królowa była na balu u swoich krewnych. Polinezja weszła do pokoju króla przez okno i zaczęła głośno chrząkać. Król się obudził, myślał, że to królowa wróciła z balu. Papuga odezwała się, naśladując głos doktora. Gdy król poprosił, aby doktor podszedł bliżej, bo chce go zobaczyć, po wiedziała, że to niemożliwe, bo stał się niewidzialny. Jest bowiem wielkim czarodziejem. Papuga głosem doktora zagroziła królowi, że jeśli ich nie wypuści, to ześle na jego lud straszną chorobę.
Król przestraszył się i kazał ich wypuścić, jednak królowa, która wracała z balu, zobaczyła papugę wylatującą przez okno i domyśliła się wszystkiego. Powiedziała królowi o tym, co widziała i król natychmiast kazał wszcząć pościg. Na szczęście doktor i zwierzęta byli już daleko.
Małpi most
Król był zły na siebie i na dworaków, że dał się tak oszukać, a w pościgu musiał uczestniczyć cały jego dwór. Nawet królowa i królewicz Bumpo brali w nim udział. Małpka Czi-Czi znała tajemne ścieżki i kryjówki, więc doktor i jego zwierzęta szli w kierunku państwa małp, nie obawiając się niebezpieczeństwa. Wędrowali kilka dni. Papuga i małpka Czi-Czi znosiły im różne owoce, więc jedzenia mieli pod dostatkiem, noce spędzali w namiotach z palmowych liści, na miękkich posłaniach z siana, a wieczorami przy ognisku słuchali opowieści, które snuła małpka Czi-Czi.
Pewnego dnia znaleźli się nad brzegiem głębokich moczarów. Była to granica między Jollinginka a państwem małp. Małpy, gdy dowiedziały się, że doktor jest już blisko, zaczęły krzyczeć z radości tak głośno, że żołnierze czarnego króla, którzy jeszcze cały czas ścigali doktora, usłyszeli je i w ten sposób dowiedzieli się, gdzie uciekinierzy się znajdują. Gdy małpy zorientowały się, że za chwilę doktor zostanie złapany, utworzyły most ze swoich ciał, łapiąc się za ręce i nogi. Po tym moście doktor i zwierzęta przeszli bezpiecznie nad moczarami i w końcu wymknęli się pościgowi.
Przywódca lwów
Jan Dolittle miał teraz wiele pracy. Setki małp chorowało i musiał oddzielić zwierzęta zdrowe od chorych. Potem zaszczepił zdrowe małpy, aby się już żadna nie zaraziła. Przez trzy dni i trzy noce przychodziły zwierzęta, a doktor je szczepił. Potem doktor kazał zbudować wielki dom i ustawił w nim wiele łóżek dla cho rych małp. Chorych było jednak tak dużo, że zdrowe małpy nie były w stanie wszystkich pielęgnować. Dolittle poprosił wtedy o pomoc inne zwierzęta. Król lwów, kiedy dowiedział się, że ma pielęgnować małpy, oburzył się i odmówił pomocy. Wtedy inne zwierzęta bały się zrobić inaczej niż król lwów i również odmówiły doktorowi pomocy.
Kiedy jednak lew wrócił do domu, wyszła do niego jego żona lwica i skarciła męża, ponieważ jedno z lwiątek nie czuło się dobrze. Wiedziała, że skoro lew odmówił pomocy, to z pewnością doktor również nie będzie chciał wyleczyć jej dziecka. Lwica kazała mężowi iść z powrotem do doktora, ofiarować mu pomoc w pielęgnowaniu małp i poprosić, żeby wyleczył lwiątko. Lew zrobił tak, jak poleciła mu żona. Wtedy inne zwierzęta również ofiarowały swą pomoc, a Dolittle wyleczył małe lwiątko.
Wkrótce małpy zaczęły wracać do zdrowia, po tygodniu opuściły szpital, a pod koniec drugiego tygodnia wyzdrowiała ostatnia chora małpa. Doktor był tak zmęczony, że położył się do łóżka i spał mocno trzy doby, a małpka Czi-Czi pilnowała, żeby nikt mu nie przeszkadzał.
Narada małp
Kiedy doktor wreszcie się wyspał, małpka oświadczyła innym małpom, że doktor musi wracać do domu. Małpy były niepocieszone, myślały bowiem, że Dolittle pozostanie z nimi na zawsze. Czi-Czi wyjaśniła jednak, że doktor musi wrócić do domu, bo pożyczył statek, który rozbił się u wybrzeży Afryki. Był również winien pieniądze kupcowi. Po powrocie do domu musiał spłacić swoje długi.
Małpy uzgodniły wtedy, że muszą podarować coś niezwykłego doktorowi. Chciały, by wiedział, że są mu bardzo wdzięczne za pomoc. Zastanawiały się tylko, co by to mogło być. Po długich naradach wymyśliły, że podarują mu dwugłowca.
Najrzadsze zwierzę
Dwugłowce były zwierzętami niezwykle rzadkimi, nawet w czasach, gdy żył doktor Dolittle. Nie miały ogona, tylko dwie głowy po dwóch stronach tułowia. Na każdej głowie był umieszczony jeden długi, ostry róg. Nie można było złapać zwierzęcia, ponieważ mogło rozglądać się na wszystkie strony, a gdy spało, to jedna głowa spała, druga czuwała. Gdy małpy znalazły miejsce, gdzie mieszkał dwugłowiec, złapały się za łapy i zrobiły koło, by im nie uciekł. Dwugłowiec widząc, że nie może się wydostać z kręgu małp, schował się w gęstwinę i czekał na to, co się będzie działo dalej.
Małpy opowiedziały mu o tym, co zrobił doktor, i jak bardzo są mu wdzięczne. Poprosiły go, aby zgodził się pojechać z doktorem do dalekiego kraju, by tam pokazywać się innym ludziom. Doktor za te pokazy pobierałby pieniądze, które są mu bardzo potrzebne. Dwugłowiec na początku odmówił, ponieważ był bardzo wstydliwy. Małpy musiały go przekonywać trzy dni i w końcu się zgodził. Doktor był bardzo zdziwiony na widok dwugłowca, nie wiedział, że w ogóle takie zwierzę istnieje. Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że to rzadkie zwierzę zgodziło się pojechać z nim do Anglii.
Gdy pakowanie było już ukończone, małpy urządziły ucztę pożegnalną na cześć doktora, a wódz goryli na pamiątkę całego wydarzenia przyniósł ogromny kamień, na którym siedział Dolittle. Potem wszystkie małpy odprowadziły doktora i jego przyjaciół do granic państwa małp.
Czarny książę
Kiedy doktor i zwierzęta znów znaleźli się w państwie czarnego króla, musieli zachowywać się bardzo ostrożnie, aby ich nikt nie zauważył. Obawiali się spotkania z królem, który mógłby wtrącić ich do więzienia.
Pewnego dnia, gdy małpka, która wskazywała drogę, pobiegła przodem, by znaleźć trochę orzechów kokosowych, doktor Dolittle i zwierzęta zeszli ze ścieżki i zabłądzili. Przez wiele dni błąkali się po dżungli, przedzierali przez gęstwinę i bagna, aż wreszcie, zmęczeni, wyszli wprost do królewskiego ogrodu. Tu zostali zauważeni przez żołnierzy czarnego króla, pojmani i zapro wadzeni przed jego tron. Czarny król ucieszył się bardzo na ich widok i tak jak się spodziewali, wtrącił ich do lochu. Dodatkowo, za karę, doktor musiał codziennie szorować podłogę w królewskiej kuchni.
Papuga Polinezja, której udało się wymknąć, siedziała w ogrodzie na gałęzi drzewa i myślała, w jaki sposób uwolnić doktora. W ogrodzie pojawiła się również małpka, która szła ich śladem, ale dopiero teraz udało jej się ich dogonić. Pod drzewo, na którym siedziały papuga i małpka, przyszedł książę Bumpo i usiadł na ławce. Był bardzo smutny i papuga usłyszała, jak ciężko wzdycha. Pragnął mieć białą skórę.
Papuga, podając się za kwiatową wróżkę, poradziła księciu, aby zgłosił się do czarownika doktora Dolittle, a on na pewno uczyni go białym. Potem szybko poleciała, by porozmawiać z doktorem. Ostrzegła go, że przyjdzie książę i doktor musi wybielić jego skórę, żądając w zamian uwolnienia z więzienia oraz statku, na którym mogliby spokojnie odpłynąć.
Medycyna i czarnoksięstwo
Rzeczywiście, jeszcze tego wieczora w lochu, w którym był zamknięty doktor, zjawił się Bumpo. Książę czuł się bardzo nieszczęśliwy, ponieważ kilka lat temu wybrał się na poszukiwanie śpiącej królewny, odnalazł ją i pocałował, jak polecono w książce, ale królewna, gdy tylko otworzyła oczy i zobaczyła czarnego człowieka, uciekła i powiedziała, że wolałaby z powrotem zasnąć niż wyjść za niego. Wystarczyło tylko, by miał białą twarz, ponieważ resztę jego ciała przykrywałaby złocista zbroja.
Doktor musiał się bardzo długo zastanawiać, żeby wymyślić odpowiednią miksturę. Kiedy spotkał się z księciem, zażądał, by przygotował dla nich statek i obiecał, że uwolni ich z więzienia. Czarny książę zanurzył twarz w miksturze przygotowanej przez doktora Dolittle. Efekt kuracji zadziwił nawet doktora. Skóra na twarzy Bumpo była zupełnie biała, a oczy przybrały szarawą barwę. Kiedy książę przejrzał się w lusterku, był zachwycony.
Doktor Dolittle i zwierzęta, nie zwlekając, opuścili loch i skierowali się na nadbrzeże, gdzie czekał na nich statek. Papuga Polinezja, krokodyl i małpka Czi-Czi postanowiły zostać w Afryce, która była ich ojczyzną. Pozostałe zwierzęta musiały szybko opuścić nieprzyjazną krainę. Doktor zastanawiał się, kto teraz będzie im wskazywał drogę do domu. Gdy się nad tym zastanawiał, usłyszał szum tysiąca skrzydeł. To jaskółki wracały z ciepłych krajów do domu. Przysiadły na chwilę na linach okrętowych i obiecały, że chętnie wskażą drogę do Anglii.
Czerwone żagle i czarne skrzydełka
Kiedy statek odbił od brzegu, małpka, papuga i krokodyl bardzo posmutniały, ponieważ kochały doktora. Stały na brzegu tak długo, aż statek zniknął za horyzontem. Po drodze statek doktora przepływał obok wysp Barabarii. Była to odludna i dzika okolica. Mieszkali tam jedynie piraci, którzy czatowali na przepływające statki, aby na nie napadać i rabować. Piraci brali do niewoli pasażerów tych statków, aby później żądać od rodziny lub przyjaciół za nich okupu. Jeżeli przyjaciele nie przysyłali okupu, wtedy piraci wrzucali jeńców do morza.
W pewien słoneczny dzień, gdy zwierzęta wygrzewały się w słońcu na pokładzie, kaczka Dab-Dab spostrzegła na horyzoncie czerwone żagle, a pies Jip wyczuł woń złych ludzi. Domyślili się wtedy, że pewnie zbliża się statek piratów i doktor rozkazał postawić wszystkie żagle. Niestety, statek, który podarował im Bumpo, nie płynął szybko i piracki statek był coraz bliżej.
Jaskółki przyszły wtedy z pomocą. Poprosiły doktora, aby rozplątał jedną linę okrętową na małe sznureczki. Potem każda jaskółka wzięła w dziobek jeden cienki sznureczek i maleńkie ptaszki pociągnęły statek. Statek zaczął bardzo szybko unosić się na falach i po chwili czerwone żagle pirackiego okrętu pozostały daleko w tyle.
Ostrzeżenie szczurów
Po dwóch godzinach ciężkiej pracy jaskółki zmęczyły się i zaproponowały odpoczynek na wyspie, do której właśnie się zbliżali. Wyspa była bardzo piękna i porośnięta drzewami oraz zielonymi krzewami. Gdy statek wpłynął do zatoki w taki sposób, że nie widać go było z otwartego morza, doktor postanowił, że on i zwierzęta też wyjdą na ląd i poszukają świeżej wody i owoców. Doktor i zwierzęta zeszli na ląd, a w międzyczasie zauważyli, że szczury okrętowe również opuszczają statek. Jeden ze szczurów ostrzegł doktora, że statek jest w złym stanie i za dwa dni zatonie.
Potem doktor i zwierzęta wyruszyli na poszukiwanie wody. Gdy zjedli i napili się do syta, znaleźli miłą polanę i położyli się na trawie, żeby odpocząć. Nadleciały wtedy z wiadomością dwie jaskółki. Oznajmiły, że okręt piracki również przybił do wyspy i piraci wdarli się na okręt doktora oraz przeszukiwali pokład. Swój okręt pozostawili jednak bez straży.
Doktor i zwierzęta cicho weszli na okręt piratów i odpłynęli. Byli już daleko na morzu, gdy piraci zorientowali się, co się wydarzyło. Rozpoczęli pościg. Piraci zbliżali się do statku z czerwonymi żaglami. Wówczas dziób statku zaczął się zanurzać - statek powoli tonął. Wkrótce sześciu piratów wskoczyło do wody, niektórzy z nich próbowali dopłynąć do wyspy, inni chcieli wdrapać się na statek doktora.
Nagle piraci zaczęli wzywać pomocy. W wodzie pojawiły się rekiny. Rekiny obiecały doktorowi, że nikomu nic nie zrobią, chyba że doktor im pozwoli. Dolittle odezwał się wtedy do Ben Alego, przywódcy piratów. Zażądał, aby on i pozostali członkowie przestali trudnić się piractwem, by zamieszkali na tej pięknej wyspie i zajęli się rolnictwem. W przeciwnym razie zostaną pożarci przez rekiny. Piraci nie mieli wyjścia i musieli spełnić polecenie doktora.
Tu-Tu podsłuchuje
Zwierzęta zeszły pod pokład, żeby zwiedzić statek i po chwili kaczka Dab-Dab wróciła bardzo zadowolona. Statek piratów był doskonale wyposażony, w kajutach były koje z pościelą z atłasu, a spiżarnia przypominała duży sklep. Piraci zgromadzili wiele skarbów: serwis stołowy ze srebra, dywany, kaszmirowe szale, rzeźbione skrzynie z kości słoniowej, dzbany z tytoniem i mnóstwo innych rzeczy. Pod pokładem znajdował się jeszcze jeden pokój, ale był zamknięty na klucz i całe towarzystwo było bardzo ciekawe, co się w nim znajdowało.
Doktor i zwierzęta zebrali się przed drzwiami zamkniętego pokoju i próbowali wejść. Ponieważ drzwi były zamknięte, zwierzęta zaczęły przeszukiwać statek, by znaleźć klucz, a sowa Tu-Tu, która miała dobry słuch, zaczęła nasłuchiwać odgłosów, jakie dochodziły z pokoju. Usłyszała, że w pokoju ktoś jest i płacze. Doktor postanowił wyważyć drzwi.
Plotkarki oceanu
Drzwi wyłamano za pomocą siekiery. Okazało się, że w środku jest mały chłopiec. Płakał, bo piraci napadli na kuter jego wujka i wzięli ich do niewoli. Piraci zamknęli chłopca w komórce, a wujka chcieli zmusić, żeby stał się jednym z nich, bo potrafił prowadzić statek mimo najgorszej pogody. Wuj nie zgodził się. Chłopiec obawiał się, że piraci go zabili.
Kaczka Dab-Dab poradziła, żeby zapytać delfiny, co stało się z wujkiem chłopca. Doktor Dolittle skorzystał z rady i zwrócił się do tych zwierząt o pomoc. Delfiny przeszukały dno oceanu i znalazły wrak kutra, wujka jednak w nim nie było. Znaczyło to, że żyje.
Pogłoski
Doktor Dolittle poprosił orły, aby obleciały dookoła świat i odszukały rudego rybaka. Orły chętnie zgodziły się i rozpoczęły poszukiwania. Nie było ich jakiś czas, wszyscy wierzyli, że jeśli wujek chłopca żyje, to orły na pewno go wypatrzą. Ptaki wróciły, ale nie miały dobrych wiadomości. Nie znalazły nigdzie rudego rybaka.
Wtedy pies Jip zaproponował pomoc, poprosił chłopca, aby pokazał mu jakąś rzecz należącą do wujka. On, znając jego zapach, mógł go odszukać. Chłopiec wyciągnął chustkę wujka, która pachniała tabaką. Pies powąchał ją, a potem wystawił nos. Wiał właśnie południowy wiatr i Jip rozpoznawał różne zapachy. Nie wyczuł jednak zapachu tabaki.
Następnego dnia wiatr zmieniał kierunek. W dalszym ciągu nie przynosił zapachu tabaki. Wszyscy bardzo się martwili. Zaczęli nawet powątpiewać w umiejętności Jipa.
Skała
Trzy dni czekali na zachodni wiatr i wreszcie pies poczuł tabakę. Długo płynęli, nie dostrzegali jednak żadnego lądu. Jip poczuł również, że ten człowiek jest głodny, ponieważ nie dochodził do niego żaden inny zapach, tylko ten jeden. Poprosili wtedy jaskółki, żeby pociągnęły statek tak jak wtedy, gdy uciekali przed piratami i zaczęli płynąć jeszcze szybciej. Aż wreszcie w oddali dostrzegli samotną skałę. Pies wyraźnie czuł, że zapach dochodzi właśnie stamtąd. Skała była zupełnie pusta, nie było na niej ani jednego drzewa i krzewu. Zwierzęta znowu zaczęły się zastanawiać, czy pies się nie pomylił.
Podpłynęli do skały i wysiedli. Przeszukali wyspę i znaleźli szczelinę skalną. Rzeczywiście, spał w niej człowiek. Był to rudy rybak, wujek chłopca.
Ojczyste miasteczko rybaka
Doktor obudził śpiącego człowieka. Na początku rybak wziął doktora za jednego z piratów, ale doktor szybko wyjaśnił mu, kim jest, w jaki sposób przejął piracki statek, a potem znalazł go na tej wyspie. Rybak ucieszył się, gdy usłyszał, że jego siostrzeniec żyje i jest bezpieczny. Wiele było radości, okrzyków i tańców na statku doktora. Zwierzęta i chłopiec nie mogli uwierzyć, że udało się odszukać wujka.
Doktor i zwierzęta popłynęli do ojczystego miasta rybaka, aby jego i chłopca odwieźć do domu. Było to małe rybackie miasteczko i, gdy ludzie dowiedzieli się, że doktor przejął statek piratów, a potem uratował małego chłopca i rybaka, byli mu bardzo wdzięczni.
Przez kilka dni Dolittle i zwierzęta korzystali z gościnności ludzi z miasteczka. Kiedy wybierali się w dalszą podróż, doktor otrzymał od burmistrza miasteczka złoty zegarek, a Jip złotą obrożę.
Z powrotem w domu
Nie od razu jednak powrócili do domu. Przez wiele tygodni podróżowali po świecie w cygańskim wozie i pokazywali na jarmarkach w różnych miasteczkach niezwykłe zwierzę - dwugłowca. Właściciele menażerii przychodzili do doktora, aby odkupić od niego dwugłowca. Doktor jednak nie zamierzał go sprzedać, choć proponowano za niego dużo pieniędzy. Kiedy już mieli wystarczającą ilość pieniędzy, zaczęli tęsknić za Puddleby. Wrócili do małego domku w dużym ogrodzie, a wszystkie zwierzęta w okolicy ucieszyły się z ich powrotu.
Doktor przywiózł z tej podróży mnóstwo pieniędzy. Marynarzowi kupił dwa statki, kupcowi zwrócił pieniądze za żywność, którą zabrali na wyprawę. I pozostało mu jeszcze tyle pieniędzy, że musiał kupić dwie skarbonki, by je wszystkie pomieścić. Nie musiał się już nigdy potem martwić, że zabraknie mu pieniędzy.
« Czerwony Kapturek (H. Januszewska)
Dym (M. Konopnicka) »