Oczy szeroko zamknięte X


ROZDZIAŁ X - POWAZNA ROZMOWA

Bella

Jasper ciągnął mnie za rękę. Czułam, że jest wściekły. Posadził mnie na krześle ogrodowym, a sam zajął sąsiednie.
- Bells, co ty wyprawiasz? - wysyczał.
- Jazz, to moje życie i mogę z nim robić, co mi się żywnie podoba - odparłam. - Chcę się trochę zabawić, po prostu.
- Czujesz coś do niego?
- Tak, ogromne pożądanie.
- I tylko tyle?
- Jasper, rozmawiałam z nim raptem parę razy, znam go od kilku dni, co do diabła mam do niego czuć?! - Tym razem to ja byłam rozwścieczona.
- No, nie wiem! Lubisz go chociaż? - zapytał
- Hmm… Trudne pytanie, nie jestem pewna. Nie znam go, jak już mówiłam. Chcę się rozerwać i chcę… - W połowie zdania zawiesiłam głos.
- Co, Bells? Co ty chcesz zrobić?
- Chcę, aby pomógł mi zobaczyć się ze swoim ojcem.
- A co jego ojciec… - Jazz przerwał nagle. - Bello, czy to jest syn Carlisle'a Cullena?
- Tak, dziwne, że Alice nigdy nic nie wspomniała - powiedziałam zgryźliwie.
- Proszę cię, mieliśmy ciekawsze rzeczy do robienia. Poza tym, myślę, że po tym, jak ten skurwiel odmówił ci wizyty, pewnie nie chciała cię drażnić. Na ile znam moją małą dziewczynkę, to na pewno z nim o tym rozmawiała, pewnie i jej odmówił. Ciekawi mnie jego motyw…
- Mnie także, Jazz, mnie także - szepnęłam. - Dam sobie radę, idź już i poproś Edwarda.
- Wyrządzisz mu krzywdę, mała, ale nie będę się już wtrącać.
Miał rację, zapewne go skrzywdzę, ale taka już byłam. Zła, płytka i próżna. Przy Edwardzie nakładałam maskę słodkiej dziewczyny, ale to był tylko kamuflaż. Cierpienie zmienia człowieka. Mogłam stać się płaczliwą cnotką lub bezwzględną zdzirą o twarzy Anioła. Wybrałam to drugie, nie chciałam, aby ludzie się nade mną litowali, wolałam aby mnie nienawidzili! Oto prawdziwa Bella Swan.


Edward

- Bella, na ciebie czeka. Będę was obserwował - powiedział Jazz, gdy wrócił.
Pobiegłem szybko do mojej ukochanej. Siedziała na krześle w swojej przepięknej brązowej sukience. Wyglądała niezwykle ponętnie. Byłem ciekawy, o czym rozmawiała z bratem, chociaż miałem także kilka ciekawszych pomysłów w zanadrzu, niż wnikanie w to. Usiadłem przy Belli, łapiąc ją za rękę. Gładziłem kciukiem wierzch jej dłoni. Rozkoszowałem się chwilą. Żadne z nas się nie odzywało. Przyglądałem się twarzy mojego Anioła, zupełnie, jakbym próbował nauczyć się na pamięć każdego jej fragmentu. Było to zbyteczne, bo już od pierwszego dnia w Mediolanie, gdy tylko zamknąłem oczy, widziałem Bells. Do tej pory ukazywała mi się w czerwonych stringach, od ubiegłej nocy była naga.
- Jazz boi się, że cię skrzywdzę - wyszeptała.
- Co? - Z zamyślenia wyrwał mnie jej głos, ale nie miałem pojęcia, co powiedziała. - Możesz powtórzyć?
- Jasper boi się, że cię skrzywdzę - powtórzyła.
- Ty mnie? - zdziwiłem się. - Dlaczego?
- Nie wiem - uśmiechnęła się i po chwili dodała: - Nie słuchałeś mnie, Edwardzie. Cóż tak ważnego zaprzątało twoje myśli?
- Ee… Ja...
- Śmiało, wyduś to z siebie.
- Myślałem o tobie - powiedziałem.
- A konkretnie? - ciągnęła mnie za język.
- Konkretnie o tym, jaka jesteś piękna i że uwielbiam widzieć cię nagą. - Odrobinę skłamałem i podkolorowałem moją odpowiedź.
- Edwardzie… - zaczęła.
- Tak?
- Nie mam majtek.
Zamurował mnie, a mój penis stanął dęba. I co ja mam teraz zrobić? Przecież w salonie jest pełno ludzi! To może pójdziemy na górę? Nie, ja muszę już.
- Musisz liczyć się z konsekwencjami, Bello. Takie słowa nie mogą zostać puszczone płazem. Czeka cię kara - wyszeptałem jej w usta i przesadziłem na swoje kolana.
Siedzieliśmy tyłem do drzwi tarasu, więc mogłem się odrobinę zabawić. Przesunąłem dłonią po jej udzie, powoli zbliżając się do brzegu sukienki. Delikatnie odchyliłem materiał i wsunąłem palce pod niego. Koniuszkami dotykałem łona Belli. Napięła mięśnie, jednocześnie przesuwając się delikatnie po moim przyrodzeniu.
- Chyba masz mały problem, Edwardzie. - Zaśmiała się.
- Ja? - zapytałem i w tym samym momencie wsadziłem w nią bez ostrzeżenia dwa palce.
Jęknęła odrobinę za głośno, na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Zdecydowanie poruszałem, znajdującymi się w niej, palcami. Bella wtuliła się we mnie całym ciałem, jęcząc i dysząc w moją pierś.
- Chodźmy na górę - szepnęła, wijąc się.
- Nie dam rady, Bells, ale…
Niewiele myśląc, wstałem wraz z Bellą i niemal wbiegłem do basenu, mocno przyciskając ją do mnie. Bella sięgnęła mi do rozporka i uwolniła mój pulsujący z podniecenia członek. Owinęła się nogami wokół moich bioder i nadziała na niego. Eksplodowałem.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
OCZY SZEROKO ZAMKNIETE
OCZY SZEROKO ZAMKNIĘTE
Oczy szeroko zamknięte XVIII
oczy szeroko zamknięte I XXV
Oczy szeroko zamknięte IX
Oczy szeroko zamknięte XII
Oczy szeroko zamknięte XV
Oczy szeroko zamknięte VII
Oczy szeroko zamknięte XIV
Oczy szeroko zamknięte XVI
Oczy szeroko zamknięteXXIII
Oczy szeroko zamknięte
Oczy szeroko zamknięte XVII
Oczy szeroko zamknięte
Oczy szeroko zamknięteXXI
Oczy szeroko zamknięte II
Oczy szeroko zamknięte
Oczy szeroko zamknięteXXIV
Oczy szeroko zamknięte III

więcej podobnych podstron