O zyciu sw Dominika Savio


Św. Dominik Savio

Akt I

Narrator: Dominik Savio ur. się 2 kwietnia 1842 roku w Riva di Chieri. Ojciec jego był kowalem a mama krawcową. Dzieciństwo swe spędził Dominik w Murialdo w okolicach Castelnuowo. Jest rok 1847.

Scena 1.

Na drodze. Ojciec Dominika, Karol Savio wraca z pracy w kuźni. Na skrzyżowaniu drodze wyczekuje go mały Dominik. Macha ręką, wybiega mu naprzeciw, przytula się do ojca. Tata bierze go za rękę, ściska i razem wracają do domu rozmawiając.

Dominik: Tato, tato kochany jak bardzo jesteś zmęczony. Cały dzień pracujesz, a ja sprawiam ci kłopoty. Będę prosił Boga, żebyś był zdrowy.

Tata: Mój kochany Dominiku, jesteś dobrym dzieckiem, nigdy nie sprawiłeś żadnego kłopotu. Myślę, że będzie tak dalej.

Dominik: Tak tatusiu.

Tata: Lubię gdy wychodzisz po mnie. Cieszę się, że lubisz się modlić, kochaj Boga, pamiętaj, że On jest najlepszym Ojcem!

Dominik: Dobrze tato!

Tata: A jak było dziś na Mszy w kościele. Służyłeś?

Dominik: Tak, ale miałem trudności z dostaniem do ołtarza.

Tata: Nie martw się, urośniesz. Pan Bóg widzi twoje dobre uczynki. Widzi, jak rano wstajesz i idziesz do kościoła. W Murialdo jest dużo chłopców a zobacz, jak mało przychodzi ich na Mszę Św. Jestem z ciebie dumny i ks. Jan też. Opowiadał mi jak w zimie przyszedłeś pierwszy do kościoła.

Dominik: Tak. Było wtedy bardzo zimno a kościół był jeszcze zamknięty. Czekałem wtedy przed bramą na księdza.

Tata: Ksiądz myślał, że nikt nie przyjdzie na Mszę, bo było bardzo zimno. Jak cię zobaczył bardzo się ucieszył.

Dominik: Patrzyłem wtedy przez dziurkę od klucza na ołtarz i modliłem się.

Tata: Wtedy to zostałeś ministrantem. No , ale chodźmy, bo mama czeka z kolacją.

Scena 2.

(W domu. Stół, krzesła, mały stoliczek, ołtarzyk z figurką Matki Bożej. W dali kołyska z młodszą siostrą. Mama kończy szycie i nakrywa do stołu. Stawia chleb , szklanki, talerze łyżki. Wchodzi ojciec z Dominikiem, ociera pot z czoła).

Tata: Pochwalony Jezus Chrystus Brygido!

Mama: Na wieki wieków, siadaj Karolu, kolacja już gotowa. Dominiku ty też.

Dominik: Mamo czy Rajmunda śpi?

Mama: Tak synu.

(Siadają przy stole. Matka kroi chleb. Pukanie do drzwi. Wchodzi sąsiad).

Sąsiad: Witajcie Karolu. Poratujcie mnie w potrzebie. Koń mi zaniemógł. Trzeba go podkuć.

Tata: Chętnie ci pomogę, ale właśnie dopiero co usiedliśmy do kolacji, usiądź z nami a później pójdziemy do koni.

Sąsiad: Dzięki wam. Siada do stołu. Rodzice Dominika i Dominik robią znak krzyża. Dominik zdumiony patrzy na gościa, bierze talerz i odchodzi od stołu, siada na podłodze.

Mama: Dominiku nie chcesz jeść z nami?

Dominik: Nie mamo.

(Ojciec wstaje od stołu i wychodzi ze sąsiadem).

Tata: Chodźmy, dobranoc Brygido, dobranoc Dominiku.

Mama: Dlaczego odszedłeś od stołu. Nie smakowało ci?

Dominik: Nie dlatego. Mamo ten człowiek siadł do kolacji i nie przeżegnał się. Było mi smutno, że on nie kocha Boga i straciłem apetyt.

(Mama bierze Dominika na kolana i tłumaczy).

Mama: Widzisz w życiu spotkasz jeszcze wielu złych ludzi, to właśnie za nich mamy się modlić. Widziałeś, jaki brzydki jest grzech, nie chce abyś ty był taki. Pamiętaj, że masz Anioła Stróża, módl się zawsze do niego. Wzywaj go na pomoc. Prawdziwe piękno tkwi w sercu człowieka.

Dominik: Dziękuję ci mamo, zawsze tak ładnie mi opowiadasz.

Mama: Chodź, pomodlimy się za tatusia, za mnie, za sąsiada, za ciebie....

Dominik: No i za Rajmundę.

Mama: Poprosimy Matkę Najświętszą, by pomogła ci w szkole i byś był dobry. Przeprosimy Boga za grzechy.

Dominik z mamą klękają przed figurką Matki Bożej. Potem wychodzą.

Narrator: Gdy Dominik ma siedem lat ksiądz z Muraialdo proponuje mu aby przystąpił do pierwszej komunii, wcześniej niż inne dzieci. Dominik wyróżniał się spośród nich rozwojem duchowym. Inne dzieci musiały czekać do 12 - stu lat. Pierwszą komunię przyjął z wielkim przejęciem na Wielkanoc.

Scena 3.

(Dzień pierwszej komunii świętej Dominik. W domu przy stole siedzi Dominik w ubraniu świątecznym i zapisuje swoje postanowienia pierwszokomunijne na kartce).

Dominik: Tak bardzo czekałem na tę chwilę. Wreszcie przyjąłem Jezusa. Z tej okazji postanawiam:

  1. Będę często się spowiadał i przyjmował komunię św.

  2. Będę święcił dni świąteczne.

  3. Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja.

  4. Wolę umrzeć niż zgrzeszyć.

Nie chce Panie Jezu splamić mej duszy, pomóż mi wytrwać w tych postanowieniach. Proszę o to Ciebie, Twoją Matkę i Ciebie Aniele Stróżu. (Przyciska kartkę do serca i wychodzi).

Scena 4.

Narrator: Po dwóch latach chodzenia do szkoły w Castel Nuovo. Dominik wraca ze szkoły.

Jest bardzo gorąco. Przy drodze pracują wieśniacy. Mają narzędzia ogrodnicze, kosze z owocami. Zauważyli Dominika idącego ze szkoły.

Wieśniak I: Kim jest ten chłopiec i dokąd tak chodzi codziennie.?

Wieśniak II: To syn kowala Karola Savio. Idzie do szkoły.

Wieśniak I: do szkoły, dwie mile stąd codziennie sam? Nie wystarczy mu szkoła, którą mamy w Murialdo?

Wieśniak II: Mówią, że chce zostać księdzem.

(Dominik podchodzi bliżej)

Wieśniak I: Dominiku nie boisz się wędrować sam ?

Dominik: Nie jestem sam. Mam przecież Anioła Stróża, który mi wszędzie towarzyszy.

Wieśniak II: No dobrze ale droga ta na pewno cię męczy.

Dominik: Nie, pracuję dla Pana, który mi hojnie za to płaci.

Wieśniak I: A cóż to za pan?

Dominik: Pracuję dla Pana Boga a On płaci mi za każdy kubek wody podany z miłości do niego.

Wieśniak II: A to ci zuch.! (Wieśniacy zabierają kosze i wychodzą za Dominikiem).

Scena 5.

(Dominik po powrocie do domu rozmawia z tatą).

Tata: Dominiku żal mi ciebie, że w taki upał musisz tak daleko chodzić do szkoły. To nie dobrze dla twojego zdrowia. Poza tym trudno mi tutaj o pracę, postanowiłem, że przeprowadzimy się do Mondonio. Tam będziesz miał blisko do szkoły, a ja będę miał pracę.

Dominik: Dobrze tato, pożegnam się tylko z księdzem i kolegami no i kościółkiem w Murialdo.

Tata: Nie smuć się, tam na pewno znajdziesz kolegów, a i ks. Cugliero na pewno cię polubi. Scena 6.

(W szkole w Mondonio, w klasie ks. Cugliero. Żelazny piec, tablica, ławki, krzesła, stół nauczyciela. Dwóch chłopców spóźnia się . Gdy ks. Wchodzi chłopcy wstają, witają się, są ciepło ubrani, mają czapki, szaliki).

Chłopcy: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Ksiądz: Na wieki wieków. Amen. Prosiłem was byście przynosili do szkoły kawałek drewna na opał, bo jest tu zimno. Widzę, że pali się w piecu a jest zimno.

(Dwaj spóźnieni uczniowie niezauważeni wrzucają do pieca kulki śniegu i siadają. Z pieca wylewa się woda. Ksiądz podchodzi i patrzy na palenisko).

Ksiądz: A to co? Kto to zrobił?! Na pewno nie będzie nam ciepło. Komu w głowie takie żarty? No już przyznać się.

Kolega I: To Dominik.

Kolega II: Tak, to on. ( przytakuje głową).

Ksiądz Cugliero: Dominiku czy naprawdę ty to zrobiłeś? (Ze zdziwieniem) Nie mogę w to uwierzyć!? (Dominik wstaje, spuszcza głowę, milczy).Masz szczęście, że to twoje pierwsze przewinienie. Inaczej wyrzuciłbym cię ze szkoły. Choć tu, klęknij za karę na środku klasy.

(Dominik z pokorą wypełnia polecenie).A my dalej piszemy. (chwila ciszy, i dzwonek. Jeden z chłopców podchodzi do księdza).

Kolega III: Proszę księdza, ja chciałem powiedzieć, że oni kłamali. Dominik nie wrzucił śniegu do pieca. To oni.

Ksiądz: Dobry Boże, to ty mi to dopiero mówisz?

(Chłopiec wychodzi. Ksiądz zwraca się do Dominika).

Ksiądz: Dominiku , dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?

Dominik: Pomyślałem, że chłopcy mogą być wyrzuceni ze szkoły, a mnie to może ksiądz wybaczy. Pomyślałem też o Jezusie, On też został niesłusznie oskarżony.

Ksiądz: (Głaska Dominika po głowie). Mój chłopcze, myślę, że nie powinieneś chodzić do tej szkółki z łobuzami. Powinieneś zmienić szkołę. Znam księdza, który w Turynie założył szkołę dla chłopców. Powinieneś do niej chodzić. Porozmawiam z nim o tobie. Chciałbyś?

Dominik: O tak, dziękuję za dobre serce księdza.

Akt II

Narrator: W 1854 r. Do Mondonio przybywa ks. Bosco i rozmawia z ks. Cugliero o Dominiku. Ks. Bosco był zdumiony opowiadaniem o chłopcu postawia przyjąć go do Oratorium. Dominik z ojcem przyjeżdża do Turynu, wita się z ks. Bosco. Dominik żegna się z tatą. Dominik poznaje Panią Małgorzatę, ma ks. Bosco, razem z nowo poznanym kolega pomagają jej w domowych pracach. Dominik jest ciekawy jak zostaje się świętym. Bardzo chce nim być.

Scena 1.

(Klasa, ks. Bosco siedzi, wchodzą chłopcy, ks. rozpoczyna wykład).

Ksiądz Bosco: Siadajcie chłopcy. Zgodnie z naszą umową mam wam powiedzieć, jak zostać świętym. Posłuchajcie uważnie. Każdy z was jest wezwany przez Boga do świętości. Ty Celestynie, Janku, Dominiku, Jakubie, Krzysztofie, i ja też. Tak chce Bóg. A czy świętość jest trudna? (Chłopcy wzruszają ramionami). Nie jest trudna, bo Pan Jezus nam pomaga. I kto jeszcze? Matka Boża. I kto jeszcze? Aniołowie. Zapamiętajcie sobie coś bardzo ważnego. Dla każdego, kto jest święty czeka nagroda wieczna w niebie. Widzicie, że to nie trudne. A teraz idźcie się zabawić - ale pamiętajcie w zabawie o Bogu. (Chłopcy wybiegają. Zostaje Dominik. Jest smutny).

Ks. Bosco: Dominiku co ci jest. Czy coś się stało?

Dominik : Nie, ale tak bardzo chciałbym zostać świętym. Niech mi ksiądz powie, jak szybko zostać świętym. Co mam robić?

Ks. Bosco: Uważaj, dam ci przepis na świętość. Po pierwsze: wesołość, płynąca z pokoju z Bogiem i bliźnimi, po drugie, wypełnianie obowiązków szkolnych i religijnych, po trzecie: pilność w nauce i zapał w modlitwie. Rób wszystko z miłości do Boga, i aby być dobrym człowiekiem. Pomagaj innym, nawet jeśli będzie cię to drogo kosztowało. Na tym polega świętość. (Ks. Bosco kładzie rękę na ramieniu Dominika i wychodzą).

Scena 2.

Narrator: Jest rok 1854. Papież Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Chłopcy w Oratorium przygotowywali się do tego specjalną nowenną. Tego dnia Dominik szczególnie długo się modlił przed obrazem Matki Bożej.

Dominik: „O Maryjo, Tobie oddaje moje serce i spraw, by zawsze pozostało Twoim. Jezusie, Maryjo, bądźcie moimi najlepszymi przyjaciółmi. I proszę was pozwólcie mi raczej umrzeć, niż zgrzeszyć. Amen.”

Scena 3. (Dominik zapoznaje się z nowym kolegą Janem).

Dominik: Przyjechałeś niedawno do oratorium?

Jan: Tak. A ty skąd jesteś?

Dominik: Z Mondonio.

Jan: A ja z Marmorito, to niedaleko od Mondonio.

Dominik: Kim chcesz być w przyszłości?

Jan: Chcę być księdzem i pojechać na misje do dalekich krajów.

Dominik: Ja też chcę być księdzem. Musimy się do tego dobrze przygotować.

Jan: To zrozumiałe. Róbmy, co możemy a Bóg dokona reszty.

Dominik: Chciałbym Janku abyśmy zostali przyjaciółmi.

Jan: Czy już nie jesteśmy nimi.

Dominik: Tak, ale chcę byśmy byli jeszcze bardziej. Jeśli zauważysz coś złego u mnie chcę żebyś mi o tym powiedział.

Jan: Zgoda, ale ty też zrób to dla mnie. (Wychodzą).

Scena 4.

(Po lekcjach na łące zbiera się tłum gapiów. Dwóch chłopców zbiera się do bicia. Pomiędzy nimi jest Dominik).

Chłopiec I: Czekaj, chodź, jeśli nie jesteś tchórzem. Policzymy się.

Chłopiec II. No to chodź, teraz, tutaj.

Chłopiec I: A wy, jak piśniecie słówko, to też dostaniecie. (odgraża gapiom).

Kolega I: ( Do Dominika) Dobrze, że oni nie są z oratorium.

Dominik: Tak, ale musimy coś zrobić, żeby się nie bili. Zemsta jest grzechem ciężkim, a oni chcą właśnie ten grzech popełnić.

Kolega I: Chodźmy, popatrzmy co będzie.

Kolega II: Chodźcie też! (Mówi do kolegów, przywołując ich ręką) Zobaczymy walkę.

Chłopiec I: Każdy zbiera 5 kamieni. Ty będziesz sędzią. (Wskazuje na kolegę II).

(Ustawiają kamienie na trawie. Szykują się do bitwy kamieniami. Dominik najpierw nieśmiało podchodzi do chłopca I.)A ty odejdź. Nie widzisz, że muszę policzyć się z tym tchórzem, co przezywa moją rodzinę.

(Dominik podchodzi bliżej. Zdejmuje z szyi rzemyk z krzyżem i pokazuje chłopcu z bliska krzyż)

Dominik: Spójrz na ten krzyż. Jeśli masz odwagę, to powtórz: „Jezus umarł na krzyżu przebaczając swoim katom a ja nie chcę przebaczyć, chcę zemścić się do końca”.

Chłopiec I: A co to ma do tego? (wzdryga ramionami). (Dominik podchodzi do chłopca II z krzyżem)

Dominik: Spójrz na ten krzyż. Powtórz: „ Jezus umarł na krzyżu przebaczając swoim katom a ja chcę się zemścić. (Dominik bierze go za rękę, w drugiej trzyma krzyż i podchodzi do chłopca I)

Dlaczego chcecie sobie wyrządzić krzywdę i zmartwić waszych rodziców? I Zgrzeszyć przeciwko Bogu? Nie chcecie przebaczyć sobie słów wypowiedzianych w gniewie?

Chłopiec I: Dobrze. Wyrzucamy kamienie.

Chłopiec II: Dobrze. Idziemy do domu. (Wychodzą).

Scena 5. (W drodze ze szkoły Dominik idzie z kolegą Przed nimi idzie samotnie Kamil).

Dominik: Kto to taki?

Kolega I: Nie wiem dokładnie. Mówią, że jest z Turynu. Podobno pięknie maluje, ale jest bardzo biedny. (Dominik przyspiesza kroku)

Dominik: Cześć , jestem Dominik. A ty?

Kamil: Kamil Gavio.

Dominik: Nie znasz tu nikogo?

Kamil: Nie, ale chętnie patrzę na innych, jak się bawią i śmieją.

Dominik: Jesteś smutny. Tęsknisz za domem?

Kamil: Nie, przeszedłem operację serca i nie jestem jeszcze zdrowy.

Dominik: A chcesz wyzdrowieć?

Kamil: Chcę tylko by stała się wola Boża.

Dominik: równy z ciebie chłopak, a może chcesz należeć do naszego towarzystwa Maryjnego?

Kamil: A co muszę zrobić?

Dominik: Przyjdź pojutrze na nasze zebranie a dowiesz się. Chcemy wszyscy zostać świętymi.

Kamil: Dziękuję, przyjdę na pewno. Zostaniemy przyjaciółmi. (Wychodzą).

Scena 6.

Narrator: W 1856 r. Dominik założył Towarzystwo Niepokalanej. Razem z kolegami ustalili regulamin. Do najważniejszych punktów należały: wykonywanie obowiązków domowych i szkolnych, posłuszeństwo wychowawcom, wzajemna zgoda i miłość, modlitwa, noszenie medalika i opieka nad nowo przybyłymi kolegami.

(Na placu przed oratorium gromada chłopców ogląda i wyrywa sobie gazetę. Podchodzi Dominik).

Kolega I: Pokaż ja jeszcze nie widziałem.

Kolega II: Nie pchaj się, pokaż mi, mi!

Kolega III: Ja też chcę zobaczyć.

Kolega IV: Zobaczysz (Trzymając pokazuje do góry gazetkę).

Dominik: Co wy tam oglądacie? (Podchodzi bliżej, spostrzegając nieprzyzwoite obrazki drze gazetę na drobne części) Wstydźcie się, by oglądać takie obrazki. Skąd je macie?

Kolega I: Taki pan dał nam je, przechodząc przez plac.

Dominik: Bóg dał nam oczy, by podziwiać jego cud, a wy patrzycie na takie nieprzyzwoitości.

Kolega II: To tylko dla śmiechu.

Dominik: Chcesz może ze śmiechem iść do piekła?

Kolega III: A co w tym złego?

Dominik: Jak nie wiesz co w tym złego, to znaczy, że jesteś przyzwyczajony do oglądania takich obrazków.

Kolega IV : Dominik ma racje, wyrzućcie te gazety i zniszczcie, aby nikt tego nie oglądał

Razem: Dobrze. (Chłopcy podnoszą kawałki z ziemi i niszczą, gniotą i wyrzucają do kosza i Wychodzą).

Scena 7.

Narrator: W Turynie szalała epidemia cholery. Burmistrz miasta zwrócił się z prośbą do mieszkańców, aby pomogli w przenoszeniu chorych. Ks. Bosco ze swymi chłopcami też pomagał. Pierwszy do pracy był Dominik. Idąc do szpitala z kolegą spotykają kapłana idącego z Panem Jezusem. Obok przechodzi żołnierz.

Kolega: Popatrz, znowu ksiądz z wiatykiem. Pewnie znowu ktoś umiera.

Dominik: Klękamy. (Chłopcy żegnają się. Przechodzi żołnierz i przystaje. Dominik widząc, że nie klęka, wyjmuje z kieszeni chusteczkę i podkłada mu pod nogi, by uklęknął. Ten speszony oddaje mu i klęka. Ksiądz odchodzi.)

Żołnierz : Dzięki, nie chciałem klęknąć, by nie zbrudzić munduru. Myślę, że Bóg nie wymaga, aby klękać w błocie.

Dominik: Kolana i spodnie też należą do Boga. Dla Niego rzuciłbym się nie tylko w błoto, ale nawet w ogień.

Żołnierz: Zuch z ciebie, byłbyś lepszym żołnierzem niż ja. Dziękuję za chusteczkę. Uważajcie na siebie.

Chłopcy razem: Do widzenia. (Wychodzą. Pierwszy żołnierz potem chłopcy).

Narrator : Nocą Dominik pobiegł do ks. Bosco i zaprowadził go do umierającego człowieka, który od lat się nie spowiadał. Nikt mu o nim nie mówił. Skąd o tym wiedział? Nawet ks. Bosco był zdumiony.

Akt III Scena 1

Narrator: Dominik wyjeżdża do domu na wakacje. W domu czekają go mama i rodzeństwo (W izbie siedzą mama, bracia i mała siostra Rajmunda. Czekają).

Brat III: Mamo kiedy przyjedzie Dominik?

Mama: Nie wiem synu, na pewno już jadą z tatą.

Brat II: Czy z oratorium jest daleko do nas?

Mama: Tak.

Brat III: Ale przecież nie idą pieszo, jadą dyliżansem.

Mama: Tak, ale podróż ta na pewno nie jest wygodna ani przyjemna. Myślę, że zdążą przed wieczorem.

Brat I: Cieszę się , że przyjeżdża Dominik.

Brat II: Ja też. Ciekawe czy urósł i jak wygląda?

Brat I: Na pewno dużo widział i nam opowie. (Do okna podbiega Rajmunda)

Rajmunda: Już jadą. Hurra, widziałam ich przez okno.

(Wchodzi ojciec z Dominikiem. Dominik biegnie do mamy i przytula się. Potem wita się z siostrą i braćmi.)

Tata i Dominik: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Mama i rodzeństwo: Na wieki wieków. Amen.

Tata: No to macie Dominika. Podróż nie była wygodna.

Mama: O jakiś ty blady synu. Jak się czujesz Dominiku? Zobacz jak Rajmunda urosła.

Dominik: Trochę się zmęczyłem podróżą, ale cieszę się, że znów jesteśmy razem. Rajmunda rzeczywiście urosła. Pamiętasz, jak wpadła do stawu i ją uratowałem.

Rajmunda: Byłeś bardzo dzielny. (Podbiega do brata i ściska go)

Dominik: Ale byliśmy mokrzy.

Tata: Dominiku, do dziś nie wiem jak to zrobiłeś, przecież nie umiałeś pływać.

Dominik: Jedną ręką trzymałem Rjmundę, a drugą podałem mojemu aniołowi Stróżowi.

Mama: No, ale teraz jedz i odpocznij.

Brat II: Opowiedz nam jeszcze coś Dominiku.

Dominik: Będę wam opowiadał przez całe wakacje. Ale jesteście opaleni.

Brat I: Opowiesz nam, co się nauczyłeś?

Dominik: Opowiem i przepytam was z katechizmu.

Brat III: Ale bawić to się też będziemy.

Dominik: Tak. Nauczycie mnie nowych zabaw.

Razem chłopcy: Hurra.

Dominik: Będziemy się razem bawić, modlić i pomagać rodzicom. (Wychodzą)

Scena 2.

Narrator: Wakacje minęły szybko. Dominik musiał wracać do oratorium ks. Bosco. I choć ciężko mu było z dala od domu, to jednak bardzo lubił to miejsce. Podczas wakacji umarli jego przyjaciele. Uzyskawszy zgodę ks. Bosco na dodatkowe umartwienia na modlitwie Dominik zapominał o całym świecie i był nieobecny przez 6 godzin. Myślał o kolegach, którzy byli już w niebie: Kamilu i Janku. Bardzo chciał, aby i on szybko tam się znalazł. Coraz częściej mówił o śmierci. W niedługim czasie Dominik ciężko zachorował. Lekarz zalecił mu powrót do domu i dużo odpoczynku. 28 lutego 1857 r. Ostatni raz rozmawiał z kochanym ks. Bosco.

Ks. Bosco: Przykro mi Dominiku że tak niechętnie jedziesz do domu. Nie chcesz pobyć trochę z rodzicami? Martwię się o ciebie. Jesteś taki blady, pobyt w domu dobrze ci zrobi. Zabraniam ci wszelkich pokut. Masz odpoczywać.

Dominik: A jeśli nie będę pokutował, to pójdę do nieba?

Ks. Bosco: Tak, dla ciebie pokutą jest posłuszeństwo.

Dominik: A nie może mi ksiądz pozwolić na jakąś inną pokutę?

Ks. Bosco: Tak mogę. Znoś wszystkie cierpienia dla Boga. Będzie to twoją zasługą. Ofiaruj Bogu swoje życie.

Dominik: Czy mogę być pewny, że moje grzechy zostały odpuszczone?

Ks. Bosco: Tak, zapewniam cię w imieniu Boga.

Dominik: A gdyby przyszedł zły duch i mnie kusił to co mam zrobić?

Ks. Bosco: Powiedz mu, że sprzedałeś swoje życie panu Jezusowi a On kupił je za cenę swojej krwi.

Dominik: Czy z nieba będę widział moich rodziców?

Ks. Bosco: Tak i wiele piękniejszych rzeczy. (Kaszle)

Dominik: Czy będę mógł ich kiedyś odwiedzić?

Ks. Bosco: Jeśli Bóg ci na to pozwoli, to tak.

Dominik: Proszę się za mnie pomodlić i do zobaczenia w niebie.

(Obejmuje ks. Bosco, żegnają się, Dominik całuje ks. w rękę. Wychodzą.)

Narrator: W marcu 1857 r. Dominik wyspowiadał się, przyjął komunię, pomodlił się z tatą i umarł. Wielu chłopców po śmierci Dominika w oratorium płakało. W dwa lata po śmierci Dominika ks. Bosco miał dziwny sen.

Scena 3.

(Pokój, na łóżku śpi ks. Bosco. Nagle pojawia się grupa nieżyjących już chłopców. Są ubrani w długie, białe suknie, przepasane czerwoną szarfą. Pierwszy idzie Dominik, w jednej ręce ma bukiet kwiatów a w drugiej zwinięty w rulon papier. Stają przed ks. Bosco, który siada na łóżku a potem wstaje).

Głos: Chwała i cześć, zbawienie Boga naszego, Stwórcy świata. (Dominik podchodzi bliżej).

Dominik: Dlaczego nic nie mówisz?

Ks. Bosco: Nie wiem, co powiedzieć, czy to ty Dominiku?

Dominik: Tak. Nie poznajesz mnie?

Ks. Bosko: Jak to się stało, że cię widzę.?

Dominik: Nie bój się, przyszedłem z tobą porozmawiać, śmiało zadawaj mi pytania.

Ks. Bosko: Gdzie jesteś?

Dominik: W miejscu wiecznej szczęśliwości.

Ks. Bosko: Czy to jest niebo?

Dominik (uśmiechając się): Jest to miejsce upiększone Bożą obecnością.

Ks. Bosko: Dlaczego masz białą szatę?

Głos: Mieli oni szaty opłukane we Krwi Baranka.

Ks. Bosko: Na biodrach masz czerwony pas?

Głos: Bo nieskalani są i chodzą za Barankiem gdziekolwiek się udaje.

Ks. Bosko: Rozumiem, to ci, którzy cierpieli dla Jezusa, ponieśli męczeństwo. Dominiku, ale pod co przyszedłeś?

Dominik: Żeby Cię pocieszyć i umocnić. Twoje zgromadzenie uczyniło wiele dobrego dla młodych dusz, ale gdybyś miał więcej wiary zrobiłbyś więcej.

Ks. Bosko: A kwiaty coś oznaczają?

Dominik: Weź ten bukiet i daj swoim chłopcom. Te kwiaty oznaczają cnoty, jakimi powinni się odznaczać twoi chłopcy. To: miłość, pokora, posłuszeństwo, pokuta.

Ks. Bosko: Ty właśnie tak świadczyłeś. A ciężka była twoja śmierć?

Dominik: Nie, bo była przy mnie Matka Najświętsza. Powiedz swoim chłopcom, aby nigdy nie zapomnieli się modlić do Matki Jezusa i naszej Matki, Panny Maryi.

Ks. Bosko: Czy masz dla mnie jeszcze jakieś przesłanie?

Dominik: Gdybyś wiedział, ile jeszcze cię czeka od Boga.

Ks. Bosko: Chodzi o moje powołanie do bycia wychowawcą młodych ludzi?

Dominik: Tak. Młodych ludzi możesz podzielić na trzy grupy. ( Otwiera rulon papieru)

Głos: Pierwsi to ci, których szatan nie splamił grzechem. Jest ich wielu. Drudzy to ci, którzy zgrzeszyli, ale naprawili swoje błędy. Jest ich jeszcze więcej niż tamtych. Na trzecią listę lepiej nie patrz, bo nie przeżyjesz z bólu. Oni odrzucili miłość Bosa. Na próżno otaczasz ich miłością. Dominik rozwija trzeci rulon i pokazuje ks. Bosko. Ten patrzy przerażony, zasłania ręką oczy i przewraca się na łóżko, chłopcy z Dominikiem odchodzą. (Po chwili ks. Bosko wstaje, przeciera oczy)

Ks. Bosko: Dominiku, to naprawdę ty. Wiedziałem, że będziesz w niebie. Bądź uwielbiony Boże wszechmogący.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nowenna do św Dominika Savio
św Dominik Savio
Św DOMINIK SAVIO
Modlitwy do św Dominika Savio
Post w życiu Św. Hildegardy z Bingen, HILDEGARDA z BINGEN
Ă˘â€ťÂĽĂƒĹ“wiety Dominiku Savio
Świety Dominiku Savio
Aniołowie w życiu św. Faustyny, TEKSTY
Świety Dominik Savio SCENARIUSZ
Święty Dominik Savio
Dominik Savio(1)
DOBRY UCZYNEK DOMINIK SAVIO
Recenzja książki o Dominiku Savio Marcin Luraniec
Modlitwa do św Dominika
Ojciec prof dr hab Grzegorz M Bartosik KULT MATKI BOŻEJ Z LOURDES W ŻYCIU ŚW MAKSYMILIANA
Pasek Św Dominika
Litania do św Dominika

więcej podobnych podstron