Inny świat BIOGRAFIA AUTORA OPRAC ZE STRESZCZENIEM


INNY ŚWIAT

Informacje biograficzne o autorze

Gustaw Herling-Grudziński to pisarz znany młodzieży szkolnej przede wszystkim jako autor utworu Inny Świat oraz opowiadań, m.in. Wieża. Urodził się 20 maja 1919 r. w Kielcach, jako najmłodsze, czwarte dziecko w rodzinie.1 Wakacje spędzał w Suchedniowie, gdzie zamieszkał jego ojciec po odziedziczeniu części młyna i domu. Od 1929 r. Gustaw uczęszczał do Gimnazjum Męskiego im. Mikołaja Re­ja (później im. Stefana Żeromskiego). Będąc w VI klasie (1935), de­biutował w warszawskiej „Kuźni Młodych” reportażem poświęconym Górom Świętokrzyskim. W1936 r. współredagował pismo „Nowa Ku­źnia”, zaprzyjaźnił się wtedy z Jerzym Głowanią.

W 1937 r. Grudziński rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersyte­cie im. J. Piłsudskiego w Warszawie. Uczęszczał na wykłady znakomi­tych mistrzów: Z. Szmydtowej, W. Borowego, J. Krzyżanowskiego, T, Kotarbińskiego. Współpracował z pismami: „Przemiany”, „Orka na Ugorze”, „Ateneum”, „Pion” i „Nasz Wyraz”. Zajmował się przede wszystkim recenzją i eseistyką literacką. Interesował się zwłaszcza twór­czością Miłosza, Gombrowicza i - ogólnie - przemianami kultury polskiej (liczne dyskusje na łamach pism i podczas spotkań Koła Polonistów).

Kiedy wybuchła wojna, przyszedł czas na inne działania. 15 paździer­nika 1939 r. powstała konspiracyjna organizacja Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa (PLAN), której współorganizatorami byli krytycy związani z „Orką na Ugorze”, m.in. Herling-Grudziński (pełnił funkcję szefa sztabu). Potrzebne było nawiązanie kontaktów z Zachodem oraz zorganizowanie podobnej grupy we Lwowie - tam też wyjechał Herling. Mimo pomocy literatów (Ostapa Ortwina, Marii Dąbrowskiej, Juliusza Kleinera, Teodora Parnickiego), nie mógł znaleźć pracy i udał się do Grodna. Zagrożony aresztowaniem ukrywał się we wsi Sokółka, a po­tem, za pożyczone pieniądze, pod opieką przemytników próbował przedostać się na Litwę. Jeden z nich, Mickiewicz, będący na usługach NKWD, wydał przyszłego pisarza policji zaraz za rogatkami miasta.

Po przesłuchaniach w Grodnie zapadł wyrok: pięć lat więzienia za działalność na rzecz niemieckiego wywiadu (z powodu brzmienia na­zwiska) i zamiar walki przeciwko Rosji. Lato 1940 pisarz spędził w celi w Witebsku, zaś w listopadzie został skierowany do Leningradu, następnie do Wołogdy, a potem - do Jercewa pod Archangielskiem. W obozie początkowo był tragarzem w bazie żywnościowej (rozładowy­wanie wagonów). Praca była bardzo wyczerpująca, ale dawała możli­wość zdobycia (kradzież) dodatkowego pożywienia, o czym można przeczytać w książce Inny Świat. W lutym 1941 r przeziębiony pisarz przebywał przez dwa tygodnie w szpitalu.

29 czerwca 1941 r. (po wybuchu konfliktu między Niemcami a Ro­sją) wszyscy cudzoziemcy zostali przeniesieni do brygady pomocni­czej nr 57, pracującej przy sianokosach, w tartaku i przy wyrębie lasu. W listopadzie tego roku Grudziński wraz z grupą więźniów podjął gło­dówkę - protest przeciwko przetrzymywaniu w Jercewie osób objętych amnestią dla Polaków więzionych w ZSRR. Jej skutkiem było zwol­nienie pisarza z obozu 20 stycznia 1941 r. Wyruszył w długą podróż - najpierw przez Wołogdę i Buj do Swierdłowska (tu zapisał pierwsze notatki), potem do Czelabińska i do Ługowoje w Kazachstanie, gdzie wstąpił do 10. Dywizji. Z nią dotarł do Krasnowodska nad Morzem Kaspijskim, skąd 30 marca odpłynął do Persji. Była to dopiero część wielkiej wędrówki. Z armią gen. Andersa wyruszył do Iraku, potem przez Palestynę i Egipt do Włoch (dłuższy pobyt w szpitalu brytyjskim w Nocera i rekonwalescencja w Sorreto). W Italii poznał filozofa Benedetta Crocego (po latach poślubił jego córkę Lidię). W maju 1944 r. Grudziński walczył pod Monte Cassino w 3. Dywizji Strzelców Kar­packich i został odznaczony krzyżem Virtuti Militari.

W 1943 r. na nowo rozpoczął pisanie. Publikował swoje artykuły w Bagdadzie i Jerozolimie - w polskojęzycznych pismach, zwłaszcza w „Orle Białym”. W 1945 r. w Rzymie ukazał się zbiór szkiców poświę­conych literatom, których zabrała wojna, pt. Żywi i umarli. Niedługo później powstały wstępy do książek, m.in. do Ksiąg pielgrzymstwa i narodu polskiego A. Mickiewicza oraz do antologii opowiadań wojen­nych. Krytykował zarówno mesjanizm (fałsz i megalomania narodo­wa) jak i radykalne stanowiska: faszyzm, komunizm.

Podejmując decyzję o pozostaniu na obczyźnie, pisarz postanowił nadal walczyć o niepodległość kraju. Właściwie odczytał zmiany w oj­czyźnie. Zdawał sobie sprawę z nowych zagrożeń, jakie spadły na po­wojenną Polskę. Osiadł w Rzymie, gdzie kierował działem literackim w piśmie „Orzeł Biały” i został członkiem PEN-Clubu. Ożenił się z malarką Krystyną Domańską (zmarłą w 1952 r.). Wraz z J. Giedroyciem założył miesięcznik literacki „Kultura” (od 1947 r.), później prze­niesiony do Paryża i Maisons-Laffitte we Francji. Grudziński wyjechał do Londynu i współpracował z miesięcznikiem „Wiadomości”, redagowanym przez M. Grydzewskiego. Od 1952 r. przebywał w Mona­chium, angażując się w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Pu­blikował swoje teksty w pismach włoskich i wspomnianej „Kulturze”, tłumaczył literaturę włoską, angielską i rosyjską.

Kolejny okres życia Herlinga-Grudzińskiego związany jest z poby­tem w Neapolu we Włoszech. Tu powstała większość jego utworów, podjął współpracę z pismami w języku włoskim, ponownie się ożenił (z Lidią Croce). Po zmianie sytuacji politycznej w Polsce mógł już wy­dawać swoje dzieła w kraju. Oczywiście, przełomowym wydarzeniem była publikacja Innego Świata. W uznaniu dla jego dorobku Senat Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu przyznał mu tytuł dok­tora honoris causa. W przemówieniu Herling podkreślił zasadniczą zmianę w jego życiu - polskiego emigranta we Włoszech: [...] przesta­łem być pisarzem emigracyjnym, a stałem się pisarzem polskim zamie­szkałym w Neapolu.2 Decyzję o pozostaniu za granicą Grudziński uza­sadnił przywiązaniem jego żony do rodzinnego miasta i tym, że ułożył już swoje sprawy w tamtych warunkach. Od tego czasu odwiedzał Pol­skę, spotykał się z przyjaciółmi i czytelnikami. Zawsze witany z uzna­niem, stanowi dla Polaków postać-symbol, kojarzy się z męczeń­stwem rodaków w sowieckich łagrach i postawą człowieka, dla które­go wartości humanistyczne pozostaną zawsze podstawowe i warte obrony.

Geneza i pierwsze publikacje utworu

Inny Świat to utwór, którego źródeł należy szukać w autobiografii au­tora. Przeżycia i obserwacje obozowe nie mogły pozostać bez wpływu na sposób myślenia i odczuwania byłego więźnia. Literackie ujęcie tych doświadczeń mogło być zarazem formą „oczyszczenia”, próbą analizy niecodziennego zjawiska, jakim był łagier - swoisty mikroświat rządzący się odrębnymi prawami, stojącymi w sprzeczności z ogólno­ludzkimi zasadami współegzystencji. Przede wszystkim jednak utwór ten odbierano jako dokument historyczny, dowód zniewolenia jednostki, upodlenia przymusową wyczerpującą pracą w skrajnie złych warunkach.

Podobną problematykę podejmowano już wcześniej. Jako punkty odniesienia dla Innego Świata badacze wskazują Wspomnienia z domu umarłych (Zapiski z martwego domu) Dostojewskiego i Dziennik roku zarazy Daniela Defoe. Pierwsze fragmenty dzieła pisarz opublikował w 1947 r. w londyńskich „Wiadomościach” (Zabójca Stalina).

Systematyczną pracę nad całością książkową Herling rozpoczął w 1949 r. [w Rugby]. [...] Zostały one opublikowane w „Wiadomo­ściach” pod roboczym tytułem Martwi za życia.

Andrzej Ciołkosz przetłumaczył je z rękopisu na język angielski, a Witold Czerwinski zaniósł je do znanego wydawnictwa londyńskiego Heinemann. U Heinemanna recenzentem Martwych za życia był zna­ny krytyk Malcolm Muggeridge, który wspomnienia Herlinga ocenił niezwykle pozytywnie. Dzięki tej opinii pisarz otrzymał zaliczkę, która pozwoliła mu na dokończenie książki w 1950 r. Dokładnie rzecz bio­rąc, Inny Świat powstał między lipcem 1949 a lipcem 1950 r.

Całość, pod nowym tytułem Inny Świat. Zapiski sowieckie, ukazała się po raz pierwszy po angielsku w roku 1951, w doskonałym, zdaniem autora, tłumaczeniu Josepha Marka (czyli Andrzeja Ciołkosza) i z króciutką przedmową Bertranda Russella.3

W. Bolecki pisze dalej, że był to wielki sukces wydawniczy, który pociągnął za sobą wznowienia w Anglii i publikację w Ameryce. Polskojęzyczna wersja ukazała się najpierw w Anglii (1953, wydawnic­two Gryf), a po kilkunastu latach we Francji (1965, Instytut Literacki), gdzie była kilka razy wznawiana aż do 1989 r. W Polsce żywot Inne­go Świata rozpoczęły publikacje w wydawnictwach „podziemnych” począwszy od 1980 r. (NOWA). Oficjalnie dzieło mogło się ukazać dopiero po zniesieniu cenzury w 1989 r. (Czytelnik). Zostało przyjęte z wielkim zainteresowaniem i wprowadzone do programu szkoły śre­dniej. Dzięki temu jest często wznawiane i obecnie powszechnie znane w kraju i za granicą. Ukazało się wiele przekładów na języki obce, również poza Europą (m.in. na japoński, chiński i arabski). Wyjątko­wo późno opublikowano utwór w języku francuskim - w 1985 r.4.

Czytelnicy doceniali podjętą problematykę oraz literacki sposób uję­cia. Wśród innych dzieł poświęconych tematyce obozowej właśnie to pozwala zachować wiarę w człowieczeństwo, o którym nie zapomina­no całkowicie nawet w tak nieludzkich warunkach, jakie panowały w sowieckich łagrach. Książka zawiera również analizę systemu totali­tarnego, która jawi się w pełni poprzez ogląd stosunków panujących w tym odmiennym świecie (począwszy od powodów i sposobu areszto­wania aż do - często odkładanego na nieokreślony czas - zwolnienia z łagru).

Odbiór książki dowodzi, że zapotrzebowanie na takie dzieło było ogromne. Nie była to jedyna wypowiedź o takiej tematyce (konteksty literackie wskazujemy w rozdziale pt. Inny Świat wobec znanych wypo­wiedzi o życiu w obozie), jednak właśnie ona zdobyła sobie szczególne uznanie. Rozważenie fenomenu popularności Innego Świata umożliwi zapewne podjęta dalej refleksja nad treścią i formą utworu.

Streszczenie

Utwór został podzielony na dwie części o podobnych rozmiarach i zamknięty Epilogiem. Pierwsza z nich zawiera osiem rozdziałów, w tym jeden złożony z trzech podrozdziałów (Praca), zaś druga - z sied­miu rozdziałów (dwa z wewnętrznym podziałem). Tytuły wyodrębnionych fragmentów książki zostały w niniejszym streszczeniu podkre­ślone grubszą czcionką.

Część pierwsza

Witebsk - Leningrad - Wołogda.

Pobyt autora w więzieniu w Witebsku został ukazany jako wspólny los wielu osób oczekujących na wyrok. Tekst rozpoczyna się informa­cją, że jest koniec lata, aresztowani wsłuchują się w dochodzące odgło­sy, umieją je rozpoznawać. Ich dni wypełnia oczekiwanie, niepewność jutra, wielka niewiadoma - co się z nimi stanie. Zamknięci ludzie próbują tworzyć grupy (katolicy wokół księdza, Żydzi przy rabinie). Nowy więzień z Grodna - maleńki, czarny „Jewriej” (12)5 - przyniósł tragiczną wiadomość: „Niemcy wzięli Paryż” (12). Informacje o życiu w celi przeplatają literackie opisy pogody, pory dnia.

Autor relacjonuje warunki i przebieg przesłuchania przed ogłosze­niem wyroku. Wyrwany ze snu, w ostrym świetle żarówki skierowanym na twarz, musiał odpowiadać na pytania. Zarzucono mu, że jest polskim oficerem pracującym w niemieckim wywiadzie (w wysokich butach z cholewami, podobnych do „oficerek” próbował przekroczyć granicę Związku Sowieckiego i Litwy, skojarzono również podobieństwo brzmieniowe z nazwiskiem marszałka lotnictwa niemieckiego - w języ­ku rosyjskim Herling wymawia się Gerling). Ostatecznie oskarżenie sformułowano tak: „Zamierzał przekroczyć granicę sowiecko-litewską, aby prowadzić walkę ze Związkiem Sowieckim.” (14). Ogłoszono wy­rok: pięć lat w obozie pracy. W nowej celi (jeszcze ciągle w więzieniu witebskim) narrator spotkał Rosjan i Żydów. Jednego z Żydów, szewca, aresztowano i skazano na pięć lat za to, że sprzeciwił się tandetnemu że­lowaniu nowych butów skrawkami skóry. On jednak uważał, że stało się to na skutek ludzkiej zawiści - wykształcił syna na kapitana lotnictwa. Wierzył, że wstawiennictwo spokrewnionego oficera wyzwoli go z opresji. Niedługo po opowieści Żyda na skutek donosu jednego z „bezprizornych” odebrano mu po rewizji jedyną pamiątkę - fotografię syna.

Dalej następuje szczegółowy opis drogi do miejsca zsyłki: warunki, w jakich transportowano skazanych, pogoda, postoje, zasłyszane infor­macje o liczbie więźniów w ZSRR - W dyskusjach więziennych waha­ła się ona pomiędzy 18 a 25 milionami (21). Autor stopniowo zapoznaje się z terminologią więzienną. Dowiaduje się o różnicach między przetrzymywanymi. „Urkowie” - to przestępcy kryminalni, recydywi­ści, którzy mają daleko lepszą pozycję niż więźniowie polityczni („biełoruczki”), są niejako na usługach kierujących obozem, wprowa­dzają swoje porządki. Narrator stale obserwuje życie więźniów, nawią­zuje nowe znajomości, dowiaduje się, za co skazano tych ludzi - na­stępuje wymiana informacji. Rozdział kończy się wiadomością, że Herling wraz z innymi dotarł do stacji Jercewo pod Archangielskiem.

Nocne łowy.

Autor wyjaśnia, w jaki sposób organizowano sowieckie obozy pra­cy. Jercewo powstawało od 1937 r., budowane przez skazanych. W ni­skiej temperaturze (-40°C) spali w prowizorycznych szałasach, odży­wiali się trzystugramową porcją czarnego chleba i talerzem gorącej zu­py dziennie. Po wyrębie lasu na polanie wzniesiono baraki i otoczono je drutem kolczastym. W Jercewie rozwinięto przemyśl drzewny. Drewno transportowano stąd koleją.

Od owych pionierskich lat utrzymał się „proizwoł”, tzn. rządy wię­źniów od późnego wieczoru do świtu. Strażnicy nie wtrącali się w we­wnętrzne porachunki, przemoc i krzyki mordowanych „politycznych”. Nocą jeszcze bardziej wzrastała władza „urków”. Autor opisuje swoje pierwsze dni w obozie. Po przybyciu rozchorował się i trafił do szpita­la - lazaretu - położonego w pobliżu baraku dla kobiet. Szpital był je­dynym miejscem, gdzie spało się w pościeli i otrzymywało godziwe pożywienie. Tam poznał mężczyznę chorego na „pyłagrę”. Takich jak on i innych nieuleczalnie chorych umieszczano w, Jcostnicy” („trupiarni”), gdzie w trudnych warunkach czekali na śmierć. W lazarecie nar­rator poznał siostrę Tamarę, od której dostał trzy książki. Dzięki trans­akcji z „urką” (oficerskie buty i 900 gramów chleba) został przydzie­lony jako tragarz do bazy żywnościowej (dzięki temu uniknął pracy w brygadzie „lesorubów” (drwali) lub przewiezienia na inny „łagpunkt”. Była to również ciężka praca (czasem po dwadzieścia godzin na dobę), ale stwarzała okazję do kradzieży jakichś produktów żywnościowych, a więc dawała szansę przetrwania.

Po zmroku w obozie odbywały się „nocne łowy” (por. tytuł rozdziału), tzn. polowanie na kobiety. Oderwani od rodzin ludzie z wielką siłą odczuwali popęd seksualny. „Urkowie”, którzy mieli pewną swobo­dę poruszania się i przewagę nad innymi więźniami, wykorzystywali ją podczas eskapad w okolice kobiecego baraku. Nieostrożne lub no­wo przybyłe skazane były narażone na bolesne doświadczenia. Autor przedstawia okoliczności zbiorowego gwałtu, dokonanego przez ośmiu „urków” na Marusi. Dziewczyna przychodziła potem co noc do Kowala (przywódcy grupy), jednak budziło to między kompanami konflikty, wtedy szef pozwolił im ponownie ją zgwałcić. Potem Marusię przeniesiono do innego obozu. Kowal podeptał jej miłość dla za­chowania zgody między „urkami”.

Praca.

Rozdział ten składa się z trzech części zatytułowanych: Dzień po dniu, Ochłap, Zabójca Stalina. W pierwszej z nich znajdujemy szczegółowy rozkład dnia pracy w obozie, począwszy od pobudki. Po śniadaniu wię­źniowie wędrowali do odległego miejsca, by do wieczora rąbać las, oraz do innych zajęć, w nadziei, że minie czas kary i wrócą do domu. Niejed­nokrotnie okazywało się, że pod byle pretekstem wyrok przedłużano, czasem „biezsroczno”, czyli dożywotnio (np. kolejarzowi Ponomarence z Kijowa, który - gdy stracił nadzieję - zmarł na atak serca).

Przydatność więźniów oceniano ze względu na wydajność w pracy i odpowiednio żywiono. Ustawiano trzy kotły. W pierwszym była naj­rzadsza kasza bez dodatków dla słabych, schorowanych, nie osiągają­cych wymaganych norm, w drugim - gęściejsza dla wyrabiających 100 procent normy, zaś ci, którzy byli tak sprawni, że wypracowali 125 procent normy, otrzymywali łyżkę gęstej kaszy ze śledziem. Podobnie dzielono chleb - po 400, 500 i 700 gramów dziennie. Praca była wyczerpująca, wielogodzinna, w trudnych warunkach klimatycz­nych, dlatego niewielu udawało się uzyskać prawo do trzeciego kotła. Wykonywano różne zadania: Za „lesorubami” ruszały brygady na birżę drzewną, brygady ciesielskie do miasta, brygady ziemne, brygady na bazę żywnościową, brygady zatrudnione przy budowie dróg, na sta­cji pomp i w elektrowni Od wrót obozu rozchodziły się na wszystkie strony czarne korowody więźniów - pochylonych, skurczonych z zimna i wlokących za sobą ciężko nogi [...] (57). Więźniowie byli głodni, czasem okradali się, wyrywali sobie blaszankę z zupą. Ich zarobki zatrzy­mywano, wyjaśniając, że zaledwie pokrywają utrzymanie w obozie.

Fragment tego rozdziału, zatytułowany Ochłap, opowiada losy Gorcewa, więźnia, który niewiele mówił o sobie, ale dowiedziano się, że był enkawudzistą w Charkowie. W brygadzie „lesorubów” dał się poznać jako fanatyk broniący partii i komunizmu. Kiedyś w przypływie złości powiedział, że zabił wielu ludzi. Gorcew został w pełni zdekonspirowany, gdy w obozie pojawiła się jedna z jego ofiar. Więźniowie na znak Dimki (zamknięcie drzwi na klucz) jednocześnie przystąpili do wymierzenia sprawiedliwości. Bili, kopali, uderzali żelaznym prętem. Przydzielono mu najcięższą pracę bez zmiennika, nie dawano chwili wytchnienia, czerpano przyjemność z torturowania go. Kiedy stracił przytomność przy pracy i przewożono go do obozu, po drodze „zgubił się” i zamarzł.

W części pt. Zabicie Stalina autor opowiada niezwykłą historię ze­słańca chorego na tzw. „kurzą ślepotę” (utrata zdolności widzenia po zmroku na skutek braku tłuszczów w pożywieniu), który starał się ukrywać swoją chorobę. Trafił on do obozu na skutek oskarżenia o próbę zamachu na Stalina - po pijanemu założył się, że strzeli w jego oko na portrecie. Kiedy po siedmiu latach pobytu w łagrze ujawniono jego chorobę, został przeniesiony z brygady tragarzy do „lesorubów” na powolną śmierć. Stracił godność i popadł w obłęd - uwierzył, że istotnie zabił Stalina, chciał zapewne uzasadnić swoje cierpienie przy­znaniem się do zbrodni.

Drei Kameraden.

Rozdział przedstawia trzech niemieckich komunistów, którzy ucie­kli z Niemiec z powodu Hitlera w nadziei, że w Związku Sowieckim znajdą azyl. Tymczasem oskarżono ich o działalność szpiegowską i skazano na pobyt w obozie pracy w Jercewie. Stefan studiował na uni­wersytecie w Hamburgu, a pozostali dwaj - rosły Hans i przysadzisty Otto - pracowali w warsztatach mechanicznych w Düsseldorfie. [...] Wszyscy trzej należeli przed puczem hitlerowskim do niemieckiej par­tii komunistycznej [...] (84). Po pożarze Reichstagu każdy z nich (nie znali się) powziął myśl o ucieczce do „kraju komunistycznej szczęśli­wości”. Hans i Otto spotkali się przy pracy w charkowskiej fabryce maszyn. Stefan angażował się jako członek komitetu studenckiego w Kijowie (nie studiował, uczył się dopiero języka). Zostali uwięzieni na fali Wielkiej Czystki. Po długotrwałym śledztwie zostali skazani na dziesięcioletnie wyroki. Z Jercewa odesłano ich do Niandomy.

Rozdział zawiera dopisek, w którym Grudziński wspomina, że w 1947 r. w Londynie dowiedział się, iż zimą 1940 r. most na Bugu prze­kroczyła grupa niemieckich komunistów, którzy powracali do swego kraju po doświadczeniach obozowych.

Ręka w ogniu.

Autor opatrzył ten rozdział mottem z Zapisków i martwego domu F. Dostojewskiego: ... że zaś zupełnie bez nadziei żyć nie można, znalazł rozwiązanie w dobrowolnym, prawie sztucznym męczeństwie (91). Tekst rozpoczyna refleksja o pracy i śledztwie jako narzędziach tortur, dają­cych sadystyczną satysfakcję tym, którzy je zadawali. Należało pozba­wić człowieka jego godności, osobowości, zmusić do przyznania się do najbardziej absurdalnych win i całkowicie podporządkować oprawcom. Wstęp ten prowadzi do ujawnienia losu Michaiła Aleksiejewicza Kostylewa, z którym Gustaw Herling-Grudziński zaprzyjaźnił się w Jercewie.

Kostylew został uformowany na wzorowego komunistę, znał dzieła klasyków marksizmu. Podczas studiów w Akademii Morskiej we Władywostoku korzystał z prywatnej wypożyczalni książek Bergera, dzię­ki której poznał dzieła Balzaca, Stendhala, Flauberta i Musseta. Owe ćwiczenia w języku francuskim doprowadziły do zachwytu nad kultu­rą Zachodu. Odsunął się od partii, ale na razie nie wykorzystano tego przeciw niemu. Gdy uwięziono starego Bergera, wydało się, kto ko­rzystał z wypożyczalni książek i tak - przez przypadek - doszło do uwięzienia Kostylewa. Mimo potwornych tortur nie przyznał się do szpiegostwa, więc zarzucono mu organizację tajnej grupy na uniwer­sytecie, a ostatecznie skazano na dziesięć lat pracy w obozie za próbę obalenia z pomocą obcych mocarstw ustroju Związku Sowieckiego. Zgubiły go marzenia o podróżach po Zachodzie i niefortunnie wypowiedziane zdania: „ Wyzwolić Zachód! Od czego? Od takiego życia, ja­kiego myśmy nigdy nie oglądali na oczy!” (108).

W obozie starał się pomagać innym, oddawał swoją żywność, wspo­magał chorych, zawyżał więźniom normy (rodzaj oszustwa nazywany „tuftą”), aż jeden z brygadierów go zadenuncjował. Odesłany do brygady leśnej i złamany pracą fizyczną stał się człowiekiem nielitościwym, dążącym do zdobycia większej ilości chleba kosztem innych, za­tracił swoje człowieczeństwo. Odzyskał równowagę psychiczną dzię­ki książkom i wtedy postanowił ocalić swoją godność, skazując się przy tym na potworne cierpienie: żeby nie pracować dla oprawców po­tajemnie opalał w ogniu rękę, tak, żeby rana się nie zabliźniła. Ponie­waż nie można go było wyleczyć, skierowano go na etap na Kołymę, co w praktyce oznaczało śmierć. Nie spotkał się z matką, chociaż przez lata łudzono go taką nadzieją. Nie zezwolono również narratorowi, że­by zastąpił przyjaciela. W desperacji Kostylew oblał się wiadrem wrzątku i umarł w męczarniach, do końca zachowując swoją godność.

Nie zawiadomiono o śmierci Kostylewa jego matki, która przyjecha­ła z daleka po to, by się dowiedzieć o tym na miejscu i zabrać kilka pa­miątek po swoim dziecku.

Dom Swidanij.

Obok wartowni postawiono nowy barak, w którym więźniowie mogli spotkać się z kimś z najbliższej rodziny, jeżeli im na to pozwolono. Sta­rający się o widzenie również musieli wykazać wielki heroizm, by w końcu uzyskać zgodę. Obie strony zobowiązywały się do milczenia na temat warunków życia w obozie. Więźniowie spotykali się z bliskimi ostrzyżeni, umyci, czysto ubrani. Mogli przebywać najwyżej trzy dni w ,,Domu Swidanij”, również odpowiednio przygotowanym: umeblowany pokój z firankami, czysta pościel. Była to również przystali [...] życia uczuciowego (129), za którym tęskniono, bo przecież obóz to miejsce gwałtów, prostytucji, kpin z ciężarnych dziewcząt. Gdy jeden z wię­źniów dostał list z informacją, że żona po widzeniu oczekuje dziecka, traktowano je niemal jak wspólne. Czasem z „Domu Swidanij” docho­dziły odgłosy płaczu. Niekiedy spotkania były zarazem momentami tra­gicznego rozstania małżonków, którzy już nigdy nie mieli być razem (długoletnia rozłąka bywała przyczyną rozpadu związku). W przeważa­jącej większości były to jednak chwile bardzo oczekiwane, po których trudno było znowu wrócić do przerażającej obozowej rzeczywistości.

Zmartwychwstanie.

Szpital był w obozie jedynym miejscem, gdzie otrzymywało się bar­dziej kaloryczne i uzupełnione witaminami pożywienie, można było tu odpocząć w lepszych warunkach. Więźniowie, którzy byli u kresu wy­trzymałości, dokonywali samookaleczeń, by dostać się chociaż na pa­rę dni do lazaretu (np. Dimka z tego powodu nosił protezę prawej no­gi, co dało mu też szansę na stosunkowo lekką pracę „dniewalnego” w baraku). Narrator opisuje swój pobyt w szpitalu w towarzystwie Niem­ca S. i rosyjskiego aktora filmowego Michaiła Stiepanowicza W.

Wolny lekarz Jegorow zakochał się w pielęgniarce - więźniarce Jewgienii Fiodorownie, która, gdy poznała studenta z Leningradu, właśnie jego obdarzyła uczuciem. Lekarz doprowadził do przeniesie­nia go w inne miejsce, ale siostra poprosiła o to również. Umarła przy porodzie, wydając na świat dziecko ukochanego studenta.

Wychodnoj dień.

Czas wolny od pracy, tzw. „wychodnoj dień”, był przewidziany co dziesięć dni, jednak zarządzano go w obozie średnio co 3-4 tygodnie. Więźniowie wypełniali go rozmowami, śpiewem, pisaniem listów do rodziny. Wtedy przeprowadzano także rewizję - tzn. kontrolowano osobiste rzeczy uwięzionych. Rozdział ten zawiera również historię Kozaka znad Donu, Pamfiłowa, dawnego „kułaka” pozbawionego go­spodarstwa, którego syn, Sasza, młody lejtnant wojsk pancernych w Armii Czerwonej, skąpił ojcu listów, uważając go za słusznie skazane­go. Pamfiłow rzetelnie pracował, licząc na spotkanie z synem. Po dłu­giej przerwie otrzymał list (szedł on prawie rok) z wyraźnym potępie­niem ze strony najbliższego człowieka. Załamany więzień najpierw się rozchorował, ale potem wrócił do pracy, nie starał się już jednak o wielką wydajność - stracił jedyny jej cel. Pewnego dnia Sasza znalazł się w tym samym obozie. Ojciec wybaczył mu wszystko. Nazajutrz młodego Pamfiłowa odstawiono etapem do Niandomy.

Fin Rusto Karinen opowiada o próbie ucieczki z obozu, którą pod­jął zimą 1940 r. Skazano go po zabójstwie Kirowa, posądzając o to, że przywiózł do Rosji instrukcje dla zamachowców. Po siedmiu dni­ach uciążliwej wędrówki w mrozie i o głodzie zasłabł we wsi oddalo­nej od obozu o piętnaście kilometrów. Chłopi odwieźli go z powro­tem, a w Jercewie tak go skatowano, że ledwo uszedł z życiem. Czę­sto odtąd mawiał: „Od obozu nie można uciec [...]” (172). Jeżeli więźniów nie upilnowali strażnicy, to reszty dokonywał głód i mróz -wracali sami.

Część druga

Głód.

Z powodu doskwierającego głodu fizycznego i seksualnego wię­źniowie zapominali o zasadach moralnych z czasów wolności. W tych skrajnych warunkach kobiety uciekały się do prostytucji, by zapewnić sobie pożywienie lub lżejszą pracę. Autor nie potępia takiej postawy, ponieważ wymusił ją głód. Więźniowie reagowali na brak dostatecz­nego pożywienia bardzo różnie. Wykształcony, kulturalny człowiek z zasadami, profesor N., szybko stał się zaniedbanym ludzkim wrakiem przeżywającym ataki szału głodowego.

W tej części książki znajdujemy słynny fragment: Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sadzenia go według uczyn­ków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich - tak jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem (176).

Krzyki nocne.

To jeszcze jeden rozdział opatrzony cytatem z Zapisków z martwe­go domu F. Dostojewskiego: My, ludzie bici - mówili - mamy odbite wnętrzności; oto dlaczego krzyczymy po nocach. (190). Autor konty­nuuje rozważania o głodzie prowadzącym do apatii, opuchlizny głodo­wej i śmierci. Zniszczeni obozem i torturami ludzie bali się jednak umierać (wtedy po człowieku nie pozostawał nawet ślad), jednak byli i tacy, którzy się o to modlili - jak stary czeczeński góral, którego po­zbawiono majątku, zesłano rodzinę (nie wiedział nic o losach bliskich), jego zaś okrutnie katowano, by wyjawił miejsce, gdzie zakopał worek pszenicy (była to jego zemsta, w której wytrwał do końca). On jeden nie krzyczał w nocy. Inni więźniowie bali się anonimowej śmier­ci. Źródłem tego niepokoju było stałe narażanie się na nią i poczucie wspólnego losu - bezsilności, bezbronności więźniów. Zawierano układy, że ten, kto ocaleje, zawiadomi rodzinę o losach kolegów.

Zapiski z martwego domu.

Tytuł tego rozdziału autor zapożyczył od Dostojewskiego, który w swoich wspomnieniach z Sybiru ujawnia prawdę, że Rosja to martwy dom. Grudziński przedstawia tu, w jaki sposób więźniowie zaspokajali swoje potrzeby kulturalne. Zdarzały się pokazy filmowe, a także - oczy­wiście rzetelnie ocenzurowane - więzienne spektakle teatralne. Złodziej Kunin prowadził wypożyczalnię książek z obozowej biblioteki, gdzie znajdowały się przede wszystkim pozycje propagandowe, ale również dzieła klasyków rosyjskich. Natalia Lwowna, pracująca w biurze rach­mistrzów, życzliwa dla innych, skora do wzruszeń, wręczyła autorowi książkę Dostojewskiego, która stała się dlań źródłem informacji o daw­nym życiu obozowym, okazją do porównań i ...zachętą do samobójstwa, traktowanego jako pewna szansa wyzwolenia. Jednak po dwóch miesią­cach książka wróciła do Natalii Fiodorowny, która czerpała z niej inne wartości - przede wszystkim nadzieję. Próbowała ona popełnić samo­bójstwo. Odratowaną przeniesiono do pracy w kuchni, a potem do cero­wania worków (ponieważ wynosiła więźniom ziemniaki).

Autor przedstawia losy artystów przygotowujących kolejny spektakl: tancerkę Tanie, wytatuowanego postaciami cyrkowymi Wsiewołoda i Żyda - skrzypka Zelika Lejmana. Była to składanka różnych elemen­tów, ale łaknący strawy duchowej więźniowie byli nią zachwyceni.

Na tyłach otieczestwiennoj wojny.

Podzielony na dwie części (Partia szachów i Sianokosy) rozdział jest trzecim, który otwiera cytat z wspomnianego już dzieła F. Dostojewskie­go, mówiący o donosicielstwie. Po napaści Niemców na Związek Ra­dziecki w czerwcu 1941 r. więźniowie liczyli na zmianę sytuacji w obo­zie, szybko jednak okazało się, że jest on na tyle odległy od centrum zda­rzeń, że nie mają one nań wielkiego wpływu. W grudniu 1941 r. Stalin obwieścił, że ofensywę niemiecką zatrzymano na przedpolach Moskwy i Leningradu. Była to wiadomość przekreślająca nadzieje więźniów.

Autor opisuje dalej sytuację związaną z denuncjacją. W baraku tech­nicznym zatrudniano osoby z wyższym wykształceniem, między inny­mi Ormianina Machapetiana, z którym narrator grywał w szachy. Po usłyszeniu radiowego komunikatu o strąceniu przez samoloty sowiec­kie 35 maszyn nieprzyjaciela młody pijany technik wyraził ciekawość, ile spadło samolotów rosyjskich. Jeden z obecnych - Zyskind - na­tychmiast pobiegł go zadenuncjować. Machapetiana zmuszono do po­twierdzenia tego faktu, zaś nieostrożnego młokosa zastrzelono. Donosicielstwo było w obozie na porządku dziennym, skłaniano do takiego zachowania, a nawet zmuszano.

W części zatytułowanej Sianokosy jest mowa o zaangażowaniu wię­źniów do pracy przy sianie. Narrator zaprzyjaźnił się tam ze starym bol­szewikiem, Sadowskim, człowiekiem prawym, solidarnym i inteligent­nym. Po sianokosach brygadę skierowano na birżę drzewną, gdzie piło­wała kloce i jodły masztowe. Tu Grudzinski zachorował na cyngę: Wszystkie zęby chwiały mi się w dziąsłach jak w miękkiej plastelinie, na udach i nogach poniżej kolan wystąpiły ropiejące czyraki [...] (245). Do dolegli­wości dołączyła się kurza ślepota. Mimo amnestii dla Polaków, nie zwal­niano go z obozu. Wielką pomocą służył mu Machapetian. Dopiero sta­ry szewc uświadomił Herlingowi, że właśnie ów „przyjaciel” donosił na niego do Struminy - kobiety, w stopniu starszego lejtnanta NKWD.

Męka za wiarę.

Spośród dwustu Polaków w Jercewie pozostało sześciu. Grudzinski podjął więc desperacką głodówkę protestacyjną wraz z innymi rodaka­mi. Naczelnik obozu, Samsonow, umieścił buntowników w izolato­rach. Niedaleko przebywały trzy Węgierki, siostry zakonne, które odmówiły pracy w obozie, traktując ją jak służbę szatanowi. Po kilku dniach troje więźniów zabrano do szpitala, zaś Grudziński zaobserwo­wał, że zaczyna puchnąć z głodu. Koledzy przekazywali sobie wiado­mości między celami. Ósmego dnia Zyskind wyprowadził z cel narra­tora i więźnia określonego jako T. Podpisali oni depeszę do ambasado­ra Rzeczypospolitej, Kota, w Kujbyszewie i zostali umieszczeni w szpitalu. Stary lekarz Zabielski uratował im życie zastrzykami z mleka (gdyby zjedli zupę, dostaliby skrętu kiszek).

Trupiarnia.

Tu umieszczano ludzi niesprawnych, niezdolnych do pracy. Z cza­sem, gdy ich stan uległ znacznej poprawie, mogli znowu wrócić do dawnego baraku, jednak zazwyczaj przebywali w tym miejscu do śmierci. Ludzie ci nie pracowali, ale byli gorzej odżywiani i dlatego żebrali pod kuchnią o resztki strawy. Autor również tu przebywał. Spo­tkał dawnego druha Dimkę, komunistę Sadowskiego, inżyniera M. Właśnie w „trupiarni” Grudzinski poznał losy Dimki, dawniej popa w Wierchojańsku, potem kancelisty, który dał się przekonać do nowego ustroju i stracił wiarę. Żeby odzyskać własne człowieczeństwo, odrą­bał sobie nogę na „lesopowale”. Jego żonę i dwoje dzieci skazano na zsyłkę do Środkowej Azji - Dimka nie wiedział, co się z nimi stało. Sadowski natomiast trwał do końca w swoich komunistycznych poglą­dach i gardził ludźmi. Schorowany M. nigdy się nie skarżył, choć cier­piał ból i głód. Aresztowano go we wrześniu 1939 r. Jego żonę zesła­no również w głąb Rosji. Modlił się często, jednak nigdy za oprawców, których nie uważał za ludzi. Boże Narodzenie 1941 r. Grudziński spę­dził w „trupiarni”. Wspomina wzruszającą chwilę, kiedy pani Z. ofia­rowała każdemu Polakowi chusteczkę z wyhaftowanym orzełkiem, gałązką jedliny, datą i monogramem.

Wydzieloną częścią tego rozdziału jest Opowiadanie B. - relacja na­uczyciela gimnazjalnego, Polaka, na temat metod prowadzenia śledz­twa, oskarżeń, pobytu w celi śmierci. Po dwu miesiącach, zamiast prze­widywanego wyroku, doczekał informacji, że nie będzie sądzony. Zo­rientował się, że zaszły jakieś polityczne zmiany. Gdy przebywał w grupie 123 więźniów w obozie karnym w Aleksiejewce, odmówił wraz z innymi pracy, domagając się zwolnienia na mocy amnestii. Pod wpły­wem zaskoczenia więźniów odesłano do Kruglicy, a B. jeszcze później do Jercewa. Teraz wraz z innymi czeka na śmierć lub uwolnienie.

Ural 1942.

Grudziński został zwolniony z obozu 19 stycznia 1942 r. Odprowadza­ny przez Dimkę i panią Olgę opuścił żonę i dojechał koleją do Wołogdy. Nie wysłał kartki pocztowej od Iganowa do jego rodziny - bał się powro­tu do obozu. Nocował na dworcu a w dzień żebrał o pożywienie w mie­ście. Kolejny etap to stacja Buj, a potem podróż do Swierdłowska. W wagonie przechowały go moskiewskie robotnice jadące na Ural. Autor był im wdzięczny za to, że uszanowały w nim człowieka. W Swierdłowsku odwiedził rodzinę generała Krugłowa, gdzie pozwolono mu się umyć, nakarmiono, ale nie przenocowano z obawy o nowe represje. Na dworcu poznał urodziwą Gruzinkę Fatimę Sobolewą, podróżującą z biletem par­tyjnym, która wracała od rannego męża. Chciała zabrać Herlinga do sie­bie do Magnitogorska. Nie wierzyła w opowieści o życiu w obozie.

Po przedostaniu się do Czelabińska zasięgnął informacji o polskich oddziałach. Następnie, wraz z innymi Polakami, Grudziński odbył podróż przez Orsk, Orenburg, Aktiubińsk, Aralsk, Kyzył Orda, Arys, Czimkent, Dżambuł, Ługowoje. 12 marca wstąpił do dziesiątego puł­ku artylerii lekkiej, dziesiątej dywizji piechoty w Ługowoje (312). Jego pułk przewieziono pociągiem do Krasnowodzka nad Morzem Kaspij­skim. 2 kwietnia znalazł się w Pahlevi (poza granicami wrogiego mu kraju - Związku Radzieckiego).

Epilog: upadek Paryża.

Ostatni rozdział książki rozpoczyna motto z przywoływanych już Za­pisków Dostojewskiego: Trudno sobie wyobrazić, do jakiego stopnia można skazić naturę ludzką (314). Autor, który dowiedział się o upad­ku Paryża w czerwcu 1940 r. w Witebsku, przypomina sobie teraz ten czas i dzieje poznanego wtedy Żyda z Grodna. W czerwcu 1945 r. zno­wu spotkał tego człowieka w Rzymie. Dawny współwięzień zwierzył mu się z tego, że będąc w obozie, obciążył fałszywym zeznaniem czte­rech niemieckich komunistów, by ratować siebie. Tamci zostali roz­strzelani. Od kogoś, kto poznał życie w łagrze, oczekiwał zrozumienia. Tymczasem, po trzech latach spędzonych na wolności, Grudziński nie zdobył się na to. Rozmówca Wyszedł z drzwi hotelu, jak ptak z przetrą­conym skrzydłem przefrunął przez jezdnię i nie oglądając się za siebie, zniknął w kotłującym się tłumie. (322) - tymi słowami, uzupełnionymi dopiskiem: Lipiec 1949 - lipiec 1950 kończy się Inny Świat.

Czas i miejsce akcji

Książka powstała w ciągu roku. Obejmuje wydarzenia, które roze­grały się kilka lat wcześniej - jest więc retrospektywną relacją z trud­nego okresu spędzonego w sowieckim łagrze. Akcja utworu toczy się od lata 1940 r. (areszt w Witebsku) do czerwca 1945 r. (spotkanie z dawnym współwięźniem w Rzymie). Sam pobyt w jercewskim obozie trwał blisko dwa lata. Po uwolnieniu (20 stycznia 1942 r.) Grudziński rozpoczął długą wędrówkę z licznymi przesiadkami i postojami, by dotrzeć do polskich oddziałów zbrojnych. Ten etap jego losów (potrak­towany skrótowo) również został przedstawiony w książce Inny Świat.

Na początku utworu autor ukazuje zdarzenia w więzieniach w Wi­tebsku i Leningradzie oraz odesłanie go do Wołogdy, a następnie do miejsca zsyłki. Głównym terenem akcji jest więc obóz pracy w Jercewie (baraki lagrowe, tereny leśne, bocznica kolejowa, droga do pracy) ukazany szczegółowo w różnych porach roku. Końcowa część relacji obrazuje etapy podróży przez Związek Radziecki aż do wydostania się poza jego teren - do miejscowości Pahlevi. W Epilogu, po trzyletnim przeskoku czasowym, autor znajduje się w Rzymie i tam, w hotelu, rozmawia ze znajomym z Witebska.

Ramy czasowe i przestrzenne opisywanych zdarzeń rozszerzają się we fragmentach retrospektywnych, kiedy to sam narrator lub współwię­źniowie przywołują fakty z okresu ich wolności, opowiadają, jak trafili do obozu lub wspominają inne miejsca w systemie sowieckich łagrów.

Jeszcze bardziej rozszerzają się granice czasu, gdy mowa jest o wy­darzeniach dziejowych wielkiej rangi (tzw. czas historyczny), które były punktami zwrotnymi w kształtowaniu się komunizmu, np. Rewo­lucja Październikowa 1917 r., Wielka Czystka w latach 1936-37, wybuch wojny 1939 r., oraz bardziej współczesne fakty: konflikt niemiecko-radziecki, amnestia dla Polaków więzionych w Rosji.

Nakładanie się obu perspektyw czasowych (fabularnej i historycz­nej) pozwala na ujęcia historiozoficzne i analizę systemu totalitarnego, którego wynikiem były łagry.

Podobny zabieg dotyczy przestrzeni: na początku i na końcu utworu pojawia się informacja o Paryżu (o jego zajęciu przez Niemcy i wol­ności). Wiadomości te dotyczą miasta, w którym przecież nie toczy się akcja utworu. Dzięki nim jednak dokonuje się zabieg uniwersalizacji problematyki wolności i niewoli, w tym wypadku w sensie przestrzen­nym. Stąd płynie przestroga przed totalitaryzmem dla ludzi różnych kontynentów.

Kompozycja

Inny Świat został podzielony na dwie części o podobnych rozmia­rach, w ramach których znajduje się po 11 opowieści (rozdziały i podrozdziały oraz Epilog). Pierwsza z nich ukazuje więzienia, metody prze­słuchiwania aresztowanych oraz warunki życia i pracy skazańców, w drugiej zaś położono większy akcent na sytuację psychiczną „resocjali­zowanych przez pracę”. Klamrę kompozycyjną stanowią okrzyki o upadku i wyzwoleniu Paryża oraz dwa spotkania: z więźniem w Witeb­sku i tym samym, już wolnym człowiekiem, w Rzymie. Epilog jest jak­by dopełnieniem po kilku latach treści związanych z utratą wolności -to jeszcze jedna okazja do refleksji o postępowaniu człowieka w nie­ludzkich warunkach. Właśnie tu Herling najdobitniej zaznacza swoje stanowisko: nawet w skrajnie trudnych, ekstremalnych sytuacjach nale­ży wytrwać przy podstawowych zasadach moralnych. Kompozycja książki została więc podporządkowana kolejności zdarzeń z życia sa­mego autora.

Grudziński często sięga do cytatów z utworu F. Dostojewskiego i opatruje odpowiednim mottem niektóre rozdziały (por. Streszczenie). Te elementy, wiążące całość tekstu, są zarazem znakiem ponadczasowości poruszanej tu problematyki: od dawna próbowano zniewalać lu­dzi i „łamać” ich psychikę przy pomocy katorżniczej pracy. Już wiek wcześniej niektórzy ludzie znajdowali się w podobnych realiach a ich człowieczeństwo poddawano wyjątkowo trudnej próbie.

Wątkiem przewodnim są losy autora, jednak - choć scalają utwór i stale są relacjonowane - stanowią jak gdyby tło dla poszczególnych opowiadań-reportaży, których bohaterami są inni więźniowie. Są to opowieści o ich losach na wolności i w obozie lub epizody z życia w łagrze. W trzech rozdziałach dokonano wewnętrznego podziału - tu wyraźniej zarysowuje się tendencja do stosowania tzw. kompozycji szkatułkowej (wewnątrz jakiejś fabularnej całości pojawia się inna). Poprzez ukazanie poszczególnych, jednostkowych losów postaci autor zbliża się stale do prawdy o człowieku i systemie.

Charakterystyczną cechą strukturalną Innego Świata są różnego ro­dzaju opisy i uogólniające komentarze, które obficie wypełniają każ­dą część książki. Autor wykorzystał więzienne i obozowe obserwacje oraz wydarzenia jako podstawę do wniosków natury ogólnej - podjął analizę komunistycznego totalitaryzmu oraz refleksję o postawach ludzkich w ekstremalnych warunkach (głód, cierpienie, praca ponad siły). Te zagadnienia omówimy w kolejnych rozdziałach opracowa­nia.

Sposób prowadzenia narracji

Gustaw Herling-Grudziński nawiązuje w swojej twórczości do daw­nych tradycji epickich, obce są mu zaskakujące efekty, eksperymenty formalne. Ujęcie literackie podporządkowane jest przedstawionym za­gadnieniom i intencjom pisarza. Niejednokrotnie podejmowano próbę oceny i klasyfikacji gatunkowej Innego Świata. Podkreślano doku­mentalną wartość dzieła i zwracano uwagę na walory literackie. Dzię­ki udanemu połączeniu tych elementów książka zyskała duże uznanie czytelników.

W kolejnych częściach tego rozdziału spróbujemy wskazać najbar­dziej istotne cechy utworu: konstrukcję narratora i sposób wypowiada­nia się, relację: fakty, komentarze - ujęcie literackie, oraz tworzywo ję­zykowe a także zależność między osobistymi przeżyciami autora a ich przekazem i interpretacją. W rozdziale Dokument i literatura podej­miemy też próbę wskazania, jakie gatunki literackie mają swój udział w budowaniu całości kompozycyjnej Innego Świata.

Autor - bohater - narrator

Narratorem opowieści o losach więźniów sowieckiego systemu jest sam autor - Gustaw Herling-Grudziński, który wypowiada się w pierwszej osobie, w oparciu o osobiste doświadczenia z okresu II wojny światowej. Czas ten wypełnił mu przede wszystkim pobyt w różnych więzieniach i obozie pracy w Jercewie niedaleko Archangieiska (por. rozdział Informacje biograficzne o autorze). Opisuje więc życie w łagrze z własnej per­spektywy, czasem z punktu widzenia innych postaci. Był uczestnikiem i obserwatorem przedstawionych zdarzeń, po kilku latach stał się ich rejestratorem i interpretatorem. Autor jest więc narratorem i bohaterem In­nego Świata. Niekiedy oddaje głos kolegom, zwłaszcza, kiedy jest mowa o ich przeszłości przedobozowej, jednak zasadniczo właśnie on opowia­da, opisuje, komentuje, porównuje, wnioskuje. Nie uzurpuje sobie prawa do wszechwiedzy, ukazuje postawy ludzkie bez ubarwiania i tendencyj­nego naginania faktów. Nie stosuje techniki czarno-białej: oni (oprawcy) - bezwzględnie źli, zaś my (więźniowie) - wyłącznie dobrzy, szlachetni i pokrzywdzeni. O ile po stronie tamtych trudno spotkać bohaterów po­zytywnych, o tyle wśród uwięzionych można zaobserwować całą gamę postaw, zachowań. Ludzie skazani na tak koszmarny los nie są monoli­tami charakterologicznymi. Reagują zależnie od sytuacji i własnej kon­dycji psychicznej. Narrator unika jednak łatwych i kategorycznych są­dów. Swoją postawą i sposobem przedstawiania faktów opowiada się po stronie zachowania zasad moralnych za wszelką cenę, ale jednocześnie kategorycznie stwierdza, że nie wolno oceniać człowieka w obozie tak samo jak na wolności, a więc w pewien sposób łagodzi negatywną oce­nę donosicielstwa, prostytucji czy kradzieży, jeśli zostały one wymuszo­ne głodem, cierpieniem, lękiem przed śmiercią.

Narracja prowadzona przez autora jest opowiadaniem zdarzeń mi­nionych, które do pewnego stopnia zatarły się w pamięci lub z per­spektywy czasu wywołują nieco zmodyfikowane interpretacje. Osoba wypowiadająca się w tekście przyjmuje postawę obserwatora i uczest­nika, który stara się jednak powściągnąć emocje, pozostawić ocenę zjawisk czytelnikowi. Niekiedy uczucia także dochodzą do głosu, są jednakże tonowane, łagodzone faktograficzną precyzją, zwięzłością, dą­żeniem do ukazania obiektywnej prawdy o świecie łagrów sowieckich.

Narrator przedstawia sprawy jednostkowe, poszczególne, indywidu­alne, ale także uogólnia, interpretuje w aspekcie socjologicznym, hi­storycznym, moralnym. Nie unika ujawniania swojego stanowiska w sprawie totalitaryzmu, więźniów politycznych, metod funkcjonowania systemu. Oprócz starania o wartości poznawcze (kronikarskie, doku­mentalne, historyczne) opowiadacz wykazuje troskę o sposób ujęcia - o urodę literacką opisów, ekspresję językową (obozowe słownictwo, wyrazy w języku rosyjskim, wulgaryzmy).

W. Bolecki wyróżnia tu różne typy narracji6: autorską (szczerość wypowiedzi o sobie), kronikarską (rejestracja faktów, dat, liczb, miejsc, słownictwa) i traktatowa (analiza zjawisk, synteza oparta na obserwacji, eseistyczny komentarz).

Będąc więźniem w obozie pracy, człowiekiem wykorzystywanym w roli narzędzia, narrator nie przestaje być wykształconym humanistą, który zestawia swoje obserwacje z Zapiskami Dostojewskiego, sięga do wiedzy historycznej i do dziedzictwa kultury wraz z odwiecznymi podstawowymi zasadami moralnymi. Do nich „przymierza” konkretne postawy, analizuje cierpienie i reakcje ludzkie na głód. Przygląda się i uczestniczy w życiu obozu jako istota humanitarna, zdolna do współ­czucia, pomocy, ale też nie unikająca kradzieży żywności, kiedy nada­rza się okazja. W miarę możliwości Herling przystosował się do no­wych warunków, ale nie zapomniał, że należy do tych, którzy w szcze­gólny sposób zobowiązani są do „dania świadectwa prawdzie”. Ani on, ani inni „wybitni” więźniowie (aktor, profesor literatury, konstruk­tor maszyn) nie wywyższają się - w tych warunkach są przecież taki­mi samymi „narzędziami pracy” jak pozostali skazańcy. Wręcz prze­ciwnie - narrator stara się podtrzymać na duchu słabszych, wspomóc chorych, odstąpić pożywienie. Nie heroizuje jednak własnej postawy, o faktach pomocy innym mówi jak o normalnym, zwykłym odruchu. Poprzez swój los i dzieje ludzi wykorzystywanych w obozie pracy przymusowej, z zachowaniem obiektywizmu i bez fanatycznej niena­wiści, rzeczowo analizuje totalitaryzm rosyjski zbudowany na doktry­nie komunistycznej.

W książce daje się zauważyć ton spokojnej relacji, bezpretensjonal­nej pochwały niektórych postaw, wyrozumiałości wobec zachowań nagannych (w wyjątkowych przecież warunkach). Dzięki takim walo­rom narracji jest to zarazem dokument i tekst „do czytania”, pozwala­jący zrozumieć nieprawdopodobne zjawiska obozowej rzeczywistości.

Dokument i literatura

Niektóre fragmenty tekstu mają charakter bardziej dokumentalno-reportażowy (detaliczność, zwięzłość, brak ozdobników stylistycznych), inne wypełniają opisy, efekty ekspresyjne, środki stylistyczne (metafory, porównania, epitety). Jest to książka o sowieckich więzie­niach i obozach pracy, o metodach przesłuchiwania więźniów, zmu­szania ich do podpisywania spreparowanych zeznań, torturach, wymu­szaniu posłuszeństwa głodem, zimnem, wyczerpującą pracą przez wie­le godzin. Autor pokazuje tu organizację życia w obozie, który jest przede wszystkim przedsiębiorstwem produkcyjnym nastawionym na wykorzystanie siły więźniów. Obowiązują w nim specyficzne zwycza­je, hierarchia zarządzających łagrem oraz ukształtowana wśród sa­mych skazańców. Nieludzkie warunki życia i pracy odzierają ludzi z godności, pozbawiają szacunku dla siebie, niweczą podstawowe zasa­dy moralne. Wszystkie działania w obozie obliczone są na jak naj­większą wydajność pracy i psychiczne podporządkowanie więźniów. Człowiek z jego myślami, przeżyciami, pragnieniami w ogóle się nie liczy. Cierpienie fizyczne i psychiczne nie tylko nie bywa łagodzone, ale jest narzędziem formowania więźnia na bezwolną siłę roboczą.

Inny Świat jest dokumentem także w warstwie analityczno-interpretacyjnej. Autor podjął refleksję o systemie zniewalania człowieka w ustroju totalitarnym w oparciu o osobiste obserwacje i relacje innych więźniów.

Autentyzm przedstawionych faktów, rozmów, wspomnień nie stoi w sprzeczności z literackim ujęciem treści. Grudziński posługuje się zróżnicowanym stylem. Nie stroni od liryzmu (podczas pobytu w „tru­piarni” śni o powrocie do domu - s. 293), ale posługuje się również do­sadnymi opisami fizjologii (np. wspólne oddawanie moczu, puchnię­cie ciała na skutek głodu - s. 181,191, próba bolesnego wypróżnienia po okresie głodówki - s. 273).

Szczególną rolę pełnią w utworze obrazy przyrody. Jest ona ostoją normalności, nie poddaje się działaniom bezwzględnego systemu. Kontakt w przyrodą podczas sianokosów jest dla autora namiastką wolności, próbą ocalenia piękna. Właśnie natura w swojej prostocie i urodzie pozwala wierzyć w istnienie niepodważalnych wartości. W ze­stawieniu z brutalizmem obozowego życia i degradacją człowieka do poziomu istoty biologicznej opisy pogodnej natury wprowadzają nutę liryzmu, poczucie bezpieczeństwa i ukojenia. Z cierpieniem kojarzą się obrazy natury smutnej, groźnej, zimnej, nieprzyjaznej. Opisy życia obozowego i przyrody stanowią najczęściej kontrastowe zestawienia: w pierwszych jest wiele zła i upadku człowieczeństwa, w drugich - ocalało piękno jako niepodważalna wartość. Poprzez takie zabiegi li­terackie Herling jeszcze bardziej eksponuje potworność łagru.

Przedstawiając bohaterów zdarzeń, współwięźniów, autor tworzy ich portrety. Przybliża wiedzę o pochodzeniu, wyglądzie, zachowaniu. Nie poprzestaje jednak na ujęciu typowo behawiorystycznym (opis za­chowania), ale stara się analizować psychikę bohaterów, zwracając przy tym uwagę na związki ich postaw z obozowymi realiami.

Literackie efekty pojawiają się w tekście dosyć często, już od pierw­szego rozdziału: Pod wieczór powietrze stawało się chłodniejsze, a na niebie pojawiały się wełniste obłoki i żeglowały wolno przed siebie, za­palając po drodze pierwsze gwiazdy. Rdzawy mur naprzeciwko okna wy­buchał na chwilę rudym płomieniem, po czym gasł gwałtownie, dosięgnięty skrzydłem zmierzchu. Nadchodziła, noc, a wraz z nią oddech dla płuc, odpoczynek dla oczu i wilgotny dotyk chłodu dla spieczonych warg (12). Wydaje się, że po latach trudno z takim pietyzmem dla szczegółów zapamiętać pogodę w jakiś wieczór późnego lata. Ten opis sugeruje jed­nak, że uwaga więźnia mogła się skupić tylko na tym, co widoczne by­ło w górze i wyczuwalne w powietrzu. Opis ten został ukształtowany ar­tystycznie. Autor stosuje epitety: obłoki są wełniste, mur - rdzawy a pło­mień (kolor ściany) - rudy. Obłoki i mur zostały ukazane metaforycznie, „uzdolnione” do żeglowania, wybuchania i gaśnięcia (natężenie barwy). W bezpośredniej relacji z aurą nastającego zmierzchu pozostaje sytuacja więźnia - natura przynosi ukojenie i odpoczynek.

Podobnie ukształtowanych opisów jest w książce więcej. Autor chętnie stosuje środki artystyczne, pozwalające lepiej oddać przedsta­wiane zjawisko - metafory (np. Jesień zawisła nad Witebskiem rybim pęcherzem - 14), porównania i epitety (korowody więźniów [...] znika­ły na widnokręgu jak rozsypane linijki czcionek — 57), poetyzmy (nie­boskłon - 210). Wprowadza je również do opisów brzydoty (elemen­ty turpizmu: nazajutrz świt wyrzuci na mieliznę pryczy jego obrzękłe i monstrualnie wzdęte zwłoki. Jeżeli omijała go śmierć podobna do pęk­nięcia nadmuchanego pęcherza, puchł stopniowo - 191). Literackie ujęcie łagodzi brutalizm obozowej rzeczywistości, rozbudza wyobra­źnię czytelnika (Nasz barak wypływał na bezksiężycowe morze ciem­ności i niby okręt widmo uciekał ścigany co nocy przez śmierć, unosząc pod swym pokładem śpiącą załogę skazańców - 200). Najobficiej przesycony środkami stylistycznymi jest opis burzy podczas sianoko­sów (243), która jako przejaw swobody w naturze budziła chwilowe poczucie wolności u narratora.

Herling dba również o właściwe proporcje, rytm zdań, efekty emo­cjonalne. Precyzyjnie wyważony podział tekstu na części, stosowanie szeregów określeń rytmizujących frazy, dialogi z zastosowaniem śro­dowiskowego żargonu lagrowego z wykorzystaniem rosyjskiego słow­nictwa - to kolejne walory literackie Innego Świata.

Pod względem formalnym jest to dzieło złożone i trudne do jedno­znacznego określenia. Można doszukać się tu cech powieści, reportażu, pamiętnika, dziennika, kroniki, opowiadania, noweli, traktatu, eseju.

Język

Jak wspomnieliśmy wyżej, autor stosuje różnorodną stylistykę do od­powiednich fragmentów tekstu. Partie o charakterze uogólnienia, refle­ksje o człowieku jako ofierze systemu totalitarnego są utrzymane w to­nie spokojnym i przekazane przy pomocy słownictwa ogólnego, pozba­wionego elementów emocjonalnych. Znajdują się tu odwołania do dzieł wcześniejszych, np. Dostojewskiego, Defoe, do Biblii, oraz do faktów historycznych, m.in. Rewolucji Październikowej, Wielkiej Czystki.

Fragmenty przedstawiające życie w jercewskim łagrze obfitują w wyrazy rosyjskie, które nie mają odpowiedników w języku polskim. Dzięki ich ekspresji czytelnik jeszcze bardziej wczuwa się w sytuację więźniów i poznaje wzajemne relacje między ludźmi. Wyrazy te określają miejsce pracy (lesopował - wyrąb lasu), kategorie więźniów (np. urkowie), pełnione funkcje (razwodczik - kierujący oddział do okre­ślonej pracy), choroby (pyłagra) oraz obyczaje (tufta - zawyżanie wy­ników pracy, by osiągnąć lepsze pożywienie). Poprzez wprowadzenie oryginalnych obozowych określeń Grudziński jeszcze bardziej pogłębia wrażenie „inności” przedstawionego świata. Podobną - kontrastu­jącą - funkcję pełnią określenia wulgarne zastosowane w wypowie­dziach narratora i rozmowach więźniów, np. związane z czynnościami fizjologicznymi (odlał się do kibla - 17).

Język utworu jest więc bardzo zróżnicowany i bogaty. Obok typo­wych kolokwialnych zwrotów, wulgaryzmów i słownictwa lagrowego znajdują się określenia właściwe dla stylu artystycznego i sposobu wy­powiadania się człowieka kulturalnego, humanisty, erudyty, myślicie­la. Umiejętne skonfrontowanie mowy kulturalnej i obozowej pogłębia kontrast między człowiekiem wolnym (z takiej perspektywy Grudziński opisuje dawne przeżycia i obserwacje) a „białym niewolnikiem” (odtworzenie sytuacji w łagrze) i uświadamia, że także w warstwie le­ksykalnej świat sowieckiego obozu pracy jest inny.

Wybór tytułu książki wydaje się jak najbardziej przemyślany i świa­domy. Gdyby brzmiał np. Świat sowieckiego obozu pracy lub podob­nie, nie oddałby w pełni intencji autora. Inny - to znaczy, nienormal­ny, niszczący wszelkie zdobycze kulturalne człowieka osiągnięte na wolności. Inny - to taki, którego nie można i nie wolno zaakceptować, trzeba jednak o nim pamiętać, jako o przestrodze na przyszłość.

Elementy autobiograficzne

Książka jest wynikiem przeżyć samego autora i przedstawia to, co sam widział, usłyszał od innych więźniów i zapamiętał. Fakty, osoby, nastroje oddają atmosferę dni spędzonych w obozie, są jednak zesta­wione i ukazane z troską o literackie walory utworu. W każdej części czytelnik ma świadomość, że relację kształtuje sam autor. Przyjęcie przez niego postawy narratora i bohatera pozwala wzmocnić wrażenie autentyzmu przedstawianych treści.

Poznajemy Grudzińskiego już jako aresztanta, potem więźnia obozu pracy, aż wreszcie - człowieka wolnego. Autor wprowadza także nie­liczne elementy retrospekcji, przywołujące zdarzenia sprzed akcji. Czy­telnik poznaje jego los, reakcje organizmu, myśli, sprawność fizyczną, stan ducha w różnych momentach sowieckiej gehenny. Herling nie heroizuje swojej osoby, nie stawia się w roli mentora czy moralizatora, ale rzeczowo przedstawia i analizuje różne sytuacje. Poprzez osobistą bio­grafię i obserwację otoczenia zbliża czytelnika do prawdy o człowieku, cierpieniu, egzystencji „białego niewolnika”, totalitaryzmie.

Książka kryje więc w sobie ogólne wartości poznawcze i literackie, ale również jest dokumentem indywidualnego losu polskiego pisarza przypadkiem uwikłanego w paradoksalne śledztwo i pobyt w miejscu, gdzie niejednokrotnie ocierał się o śmierć. Poznajemy więc człowieka zaskoczonego bzdurnym oskarżeniem (podobieństwo nazwisk i buty „oficerki”), dręczonego okrutnymi przesłuchaniami, skazanego i zmu­szonego do pracy w nieludzkich warunkach. Jest to także okazja do konstatacji, jak wiele człowiek potrafi znieść. Dzięki autobiograficzne­mu ujęciu można poznać nie tylko obraz sowieckiego obozu, ale rów­nież losy jednego z najwybitniejszych pisarzy współczesnych.

Inny Świat został skonstruowany w oparciu o chronologię zdarzeń, w jakie został uwikłany autor. Kompozycja i formalny kształt utworu są więc niejako wynikiem autobiograficznego charakteru dzieła.

Bohaterowie

Bohaterem, którego losy spajają wszystkie rozdziały, jest autor i narra­tor w jednej osobie. Kompetencje opowiadacza przedstawiliśmy wcze­śniej (Autor - bohater - narrator). Grudzińskiego jako bohatera ukazu­ją ponadto fragmenty niniejszego opracowania zatytułowane: Streszcze­nie, Elementy autobiograficzne. Herling jawi się więc jako zwykły czło­wiek, który musi wytrwać w trudnych warunkach klimatycznych i osa­czającej sytuacji psychologicznej. Mimo to, stara się on choć trochę do­stosować do nowych realiów. Drogą wymiany dóbr zapewnia sobie pra­cę tragarza (lżejszą i stwarzającą okazję do zdobycia pożywienia drogą kradzieży). Jak każdy więzień musi się troszczyć przede wszystkim o siebie, jednak nie odmawia pomocy kolegom: podtrzymuje chorego na „kurzą ślepotę” tragarza, Fina Rusto Karinena - „zabójcę Stalina”, dzie­li się pożywieniem, wysłuchuje, rozmawia, podtrzymuje na duchu słab­szych psychicznie, nie wydaje tajemnicy Kostylewa.

Chociaż warunki temu nie sprzyjają, jest wierny w przyjaźni, szcze­ry i otwarcie głoszący swoje poglądy. Unika wszelkich nadużyć, nie zajmuje się donosicielstwem ani zaspokajaniem instynktów drogą przemocy. Stara się do końca zachować swoją godność, nawet za cenę śmierci, kiedy podejmuje desperacką decyzję o głodówce i wytrzymu­je jej trudy. Jest to postać życzliwa innym, zdolna do współczucia, mi­łosierdzia, pomocy, pełna godności. Dwuletni pobyt w obozie pracy nie zabił w Grudzińskim wartości wyniesionych z domu. Nadal intere­suje się literaturą i historią, dba o realizację zasad moralnych. Jest przy tym człowiekiem zwyczajnym, jednym z wielu skazanych na okrutny los więźnia. Ulega sile głodu - zdarza się, że podkrada żywność na bocznicy kolejowej dla siebie i innych, nie odbiera jej kolegom.

Narrator przedstawia swoje związki z więźniami, nie unika sądów wartościujących, ale zawsze zwraca uwagę na warunki, w jakich od­stąpili od ludzkich zachowań. Nie jest bezwzględnym moralizatorem w dialogu z czytelnikiem, ani też - jako bohater - w relacjach z kole­gami. Potrafi zachować dystans do opisywanych zjawisk i zdobyć się na obiektywizm. Nie eksponuje własnych przeżyć, skupia się raczej na prezentacji życia obozowego i innych bohaterów.

Kostylew - to człowiek wzbudzający szacunek czytelnika ze wzglę­du na nieprzejednaną postawę okupioną wielkim cierpieniem. Michaił Aleksiejewicz świadomie wybiera ból opalanej w ogniu ręki, podob­nie jak Grudziński podejmuje głodówkę, a młode zakonnice z Węgier nie przystępują do pracy. On jednak jest symbolem szczególnym - po­przez cierpienie postanowił ocalić własne „ja”, nie pracować dla oprawców. Ta osobista walka, próba oporu, stała się ostatecznie przy­czyną jego śmierci. Zagrożony wyjazdem na Kołymę („białe kremato­ria Kołymy”) oblał się wrzątkiem i umarł w męczarniach, nie odstępu­jąc od swojego stanowiska. Jego dojrzewanie do decyzji było dosyć długie. Przez dwa lata pracował jak inni, ale potem przeanalizował swoją drogę życiową. Najpierw oszukiwano, go karmiąc ideologiczną partyjną papką, potem oskarżono o postawę antykomunistyczną i szpiegostwo, gdy z pasją poznawał Zachód na podstawie literatury ob­cej. Osadzony w obozie zawyżał więźniom wyniki pracy i zadenuncjowany przez brygadiera za „tuftę” został przydzielony do „lesorubów”. Złamany pracą bliski był najgorszych odruchów. Odrodził się również poprzez literaturę. Świadomość, że znowu go oszukano, wzbudziła w nim pragnienie obrony. Wielkim kosztem odzyskał swoje człowie­czeństwo. Jest symbolem niezawinionego cierpienia, które sam sobie wybrał i narzucił, by ocalić w sobie to, co najbardziej istotne - własne człowieczeństwo. Był człowiekiem zatroskanym o los matki, wiernym przyjacielem Grudzińskiego. W utworze akcent pada nie na wygląd, ale na postawę dobrowolnego męczeństwa Kostylewa.

Stanowisko zbuntowanego więźnia przyjmuje także Natalia Lwowna, gotowa narażać się dla innych w imię humanitarnej pomocy głodu­jącym oraz targnąć się na własne życie, by dużej nie pozwalać się upo­karzać. Do heroicznej postawy trzeba jednak w obozie dojrzewać stop­niowo - tak było np. w przypadku trzech młodych sióstr zakonnych, najpierw podporządkowanych rygorom łagru, a potem odmawiających pójścia do pracy „dla szatana”. Były gotowe zginąć „za wiarę”. Nie wie­dziano o nich w obozie zbyt wiele, jednak ich postępowanie wzbudzało szacunek innych. Na ocalenie swojego człowieczeństwa i uczucia zdo­była się Jewgienija Fiodorowna, pielęgniarka, która poprosiła o prze­niesienie do innego obozu, gdy usunięto z Jercewa jej ukochanego. Zmarła przy porodzie, wydając na świat upragnione dziecko i to był mo­ment jej „zmartwychwstania”, jak pisze Grudziński. Postawa humanitar­na ludzi za wszelką cenę broniących swej godności w owym innym świecie w różnych przejawach uobecniała się w losie więźniów. Próbę zachowania godności przez miłość do syna stale podejmował pozbawio­ny majątku i rodziny Kozak Pamfiłow, który ciągle żył myślą o ukocha­nym synu, oficerze Armii Czerwonej. Załamane uczucie na skutek sy­nowskiej zdrady (uznanie oskarżenia ojca za słuszne i zerwanie z nim kontaktu) było dla Pamfiłowa wielkim ciosem, jednak, gdy jego dziec­ko również znalazło się w obozie, natychmiast wybaczył.

Obóz prowokował jednak także do reakcji nieludzkich. Tak potrak­towano Gorcewa, byłego enkawudzistę, gdy w przypływie furii sam przyznał się do mordowania ludzi. W okrutny sposób, w niemej zmowie, więźniowie zadawali mu ból, osłabiali fizycznie, nie pozwolili odpocząć, by ostatecznie skazać go na śmierć przez zamarznięcie, gdy nieprzytomnego wieziono po pracy do obozu. Gorce w umiał się do­skonale kamuflować. Był zamknięty w sobie, milczący, samotny. Dał się jednak sprowokować i wykrzyknął swoje dokonania funkcjonariusza-mordercy z wielką satysfakcją. Potwierdzone przez jedną z jego ofiar stały się przyczyną odwetu na nim jako reprezentancie systemu. Na ten samosąd dyskretnie przyzwoliły też władze łagru, stwarzając więźniom okazję do zemsty. Przykład Gorcewa dowodzi, jak daleko sięgała determinacja skazanych, jak łatwo odmówili oprawcy prawa do życia, jak solidarnie przystąpili do wymierzenia swojej sprawiedli­wości. Wśród nieludzkich zachowań można wymienić donosicielstwo, które - jak stwierdza autor - było częstym zjawiskiem (np. Zyskind, Machapetian) oraz fałszywe oskarżenie (więzień z Witebska wydający na śmierć komunistów niemieckiech).

Korzystając z pozorów wynikających z regulaminu, że obóz jest insty­tucją dbającą o więźniów i prowadzącą działalność kulturalną, próbowa­no bronić swojej tożsamości, realizując się w spektaklach, np. aktor Michaił Stiepanowicz oraz córka generała, śpiewaczka i tancerka Tania.

Obóz wytworzył swoistą wewnętrzną hierarchię: podział na wię­źniów politycznych (gorszych) i kryminalnych - tzw. „urków” (z pew­nymi przywilejami). Ponad wszystkimi stali funkcjonariusze łagrowi, reprezentanci systemu, panowie życia i śmierci. Inny Świat prezentuje także ścieranie się interesów i ustalanie wpływów tych bohaterów zbiorowych. Autor unika jednoznacznych ocen, jednak w jego relacji najgorzej wypadli „urkowie”, wykorzystujący swoją przewagę, dopu­szczający się zbiorowych gwałtów, nie liczący się z żadnymi normami moralnymi (np. postępowanie z Marusią, wydanie jej na zbiorowy gwałt przez przywódcę grupy Kowala; okradanie innych więźniów). Bohaterowie dzielą się również na grupy „według kotła” - tzn. na sła­bo pracujących, normalnie i powyżej normy.

Autor nie podaje pełnych charakterystyk. Prezentuje bohaterów na tyle, na ile jest to możliwe i potrzebne ze względu na fabułę i wartość dokumentalną poszczególnych opowieści. Zwraca uwagę na zasadni­cze rysy postaci, nie unika rysunku psychologicznego. Przedstawienie postaci służy całościowej intencji pisarza - prowadzi do ukazania i oceny sowieckiego łagru i całego systemu totalitarnego oraz uwikła­nych weń ludzi.

Człowiek w obozie

Więźniowie jercewskiego obozu to przede wszystkim narzędzia pra­cy formowane w duchu komunizmu. Zazwyczaj bywali aresztowani za niewielkie przewinienie lub przez przypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Wystarczyło podobieństwo nazwisk, zbyt śmiałe wypowiadanie poglądów, sympatie dla kultury Zachodu, brak kontroli nad postępowaniem po pijanemu itp. Śledztwo opierało się na przekona­niu, że nie ma ludzi niewinnych. Torturowany fizycznie i psychicznie więzień w końcu przyznawał się do najbardziej nawet absurdalnych zarzutów, wiedząc, że nie potrafi się obronić. Skazany człowiek był już w zasadzie pozbawiony woli walki, podporządkowany prześladow­com. Kiedy pokonał trudną drogę do miejsca zsyłki, zupełnie tracił po­czucie własnej wartości. Przeżycia w obozie miały go złamać zupełnie, gdyby jeszcze tliła się w nim jakaś iskra człowieczeństwa.

Praca

Jercewski obiekt, podobnie jak inne łagry sowieckie, był nastawiony na wykorzystywanie więźniów jako darmowej siły roboczej. W trud­nych warunkach klimatycznych surowej Syberii zmuszano ludzi do nadludzkiej pracy zazwyczaj przez 11-12, czasem przez 20 godzin dziennie, w lichym ubraniu, bez odpowiedniego wyżywienia i wystar­czającej opieki medycznej. Wyrąb lasu w czterdziestostopniowym mro­zie, wielogodzinne dźwiganie worków na bocznicy kolejowej, zajęcia w tartaku i inne ciężkie prace to swoiste tortury. Nie dbano o to, że ktoś choruje, nie ma dość siły lub nie potrafi sprawnie wykonać zadania. Stworzono bezwzględny system współzawodnictwa oparty na segrega­cji ludzi według wyników pracy. Zależnie od wydajności można było zasłużyć na trochę lepsze pożywienie lub nie mieć na nie szansy. Sprzy­mierzeńcem w tej walce był więc głód, stale odczuwany przez „białych niewolników” w łagrze. Kto nie mógł podołać wymaganiom lub stracił zdrowie, był przetrzymywany w „trupiarni” - miejscu wegetacji i ocze­kiwania na śmierć (bardzo skąpy pokarm, brak witamin).

Niemieckie obozy nastawione były na pozbawienie życia jak naj­większej liczby ludzi, zaś sowieckie prowadziły wyniszczanie prze­ciwników (czasem tylko domniemanych) ustroju komunistycznego poprzez katorżniczą pracę. Współzawodnictwo w łagrze i sterowanie nastrojami głodnych więźniów stawało się przyczyną donosów, wza­jemnej kontroli i wydawania słabszych, by nie zaniżali normy całej brygadzie. Takie rozwiązanie niszczyło więc solidarność między ska­zanymi, sprowadzało ich do pozycji istot biologicznych, rządzonych instynktem głodu i przetrwania.

Pracy towarzyszyło łamanie ideologiczne i kształtowanie psychiki skazańca na użytek systemu. Więźnia oszukiwano, przedłużano wyrok pod byle pretekstem, z rzadka dawkowano obietnice spotkania z rodzi­ną. Praca była więc szansą na przetrwanie, ale także okazją do zamę­czenia się, do całkowitej eksploatacji sił organizmu. Właśnie strach przed śmiercią wymuszał posłuszeństwo wobec funkcjonariuszy i sta­ranie się o wysoką efektywność.

Cały system sowieckich więzień i łagrów służył więc do „preparo­wania” więźnia, pozbawienia go osobowości i godności oraz do wyzy­sku gospodarczego darmowej siły roboczej na rzecz komunistycznego państwa. Wszystkie te zabiegi prowadziły do wyniszczenia psychicz­nego i fizycznego przez pracę, do utraty zasad moralnych i niezdrowej konkurencji w walce o przetrwanie.

Grudziński szczegółowo przedstawia dzień pracy, różne zadania, warunki, sposób wydzielania pożywienia w zależności od wyników brygady, zachowanie więźniów wobec słabszych kolegów. Na podsta­wie wymiany obserwacji pomiędzy więźniami stara się również usta­lić liczebność poszczególnych obozów. Dolę „lesorubów” ocenia jako najcięższą. Jednoznacznie określa pracę w łagrze jako sposób torturo­wania skazanych, jako metodę odzierania z ludzkiej godności i źródło cierpienia.

Cierpienie

Okres pobytu w obozie to pasmo nieustannych cierpień fizycznych i psychicznych. Ludzie złamani potwornie ciężką pracą musieli po­nadto znosić głód. Wyrywali sobie blaszanki z zupą, oszukiwali, by osiągnąć dostęp do „lepszego” kotła. Głód był zarazem swoistym sprawdzianem człowieczeństwa. Nie było łatwo podzielić się z inny­mi skąpym pożywieniem. Nie każdy jednak reagował tak samo. Nie­którzy więźniowie znacznie trudniej znosili uczucie głodu, wtedy by­li gotowi do najbardziej nieludzkich zachowań wobec innych. Wła­śnie głód i wola przeżycia za wszelką cenę skłaniały do donosów i oszustw.

Głód, ciężka praca, niskokaloryczne, pozbawione witamin pożywie­nie i surowy klimat to główne przyczyny chorób. Cierpienie, będące wynikiem choroby, stwarzało szansę odpoczynku w lepszych warun­kach, ale również groziło - w razie trwałej utraty zdrowia - zdegrado­waniem do roli mieszkańca „trupiarni”. Obozowa nazwa tego miejsca mówi sama za siebie. Najczęściej więźniowie zapadali na „kurzą śle­potę” (utrata zdolności widzenia po zmroku), pelagrę (wypadanie wło­sów, zębów, stany depresyjne) i okaleczenia (często sami je sobie za­dawali, by odpocząć w szpitalu). Nie troszczono się zbytnio o lecze­nie, raczej dawano okazję do wypoczynku i lepszego pożywienia, by zregenerować siły. Ból stał się codziennym elementem życia w obozie; dlatego też nie wywoływał emocji współwięźniów.

Poza cierpieniem fizycznym (praca, głód, ból) skazani przeżywali ka­tusze psychiczne. Mimo usilnych starań nie do końca udawało się zła­mać ducha uwięzionych. Żyli oni nadzieją na zwolnienie z obozu, na spotkanie z bliskimi. Momenty depresji i załamania przeplatały się z lep­szym samopoczuciem. Najbardziej przykre dla więźniów było traktowa­nie ich jak przedmioty, oszukiwanie i przedłużanie okresu kary. Nie każ­dy potrafił to znieść. Niektórzy uciekali w świat swojej samotności i oso­bistej próby buntu, która dawała im moralną satysfakcję, chociaż niekie­dy wiązała się z przyjęciem innego rodzaju cierpienia (przykład Kostylewa). Źródłem udręki był też ciągły strach o życie (nocne koszmary, wydawanie innych - prowadzące z kolei do wyrzutów sumienia). W tym zupełnie innym świecie cierpienie przyjmowało różne formy. Dla nie­których było klęską i przyczyną załamania, dla innych - sposobem prze­ciwstawienia się terrorowi i ocalenia własnej godności.

Relacje międzyludzkie i zagadnienia moralne

Człowiek skazany na przymusową pracę, głód, ból i udręki psy­chiczne był w obozie wystawiony na swoistą próbę. Tu codziennie we­ryfikowało się jego człowieczeństwo. W relacji do innych osób ujaw­niała się jego postawa wobec zasad moralnych, w których został wy­chowany. Grudziński podkreśla, że więźniowie przebywali w świecie wyjątkowo brutalnym, zazwyczaj przeszli potworne tortury podczas procesu, dlatego nie można ich łatwo osądzać w oparciu o taki sposób rozumowania, jaki obowiązuje na wolności.

W obozie zdarzało się wiele odstępstw od normy etycznej: donosicielstwo, fałszywe oskarżenie, gwałty, kradzieże, oszukiwanie funkcjo­nariuszy, ale także więźniów, zdobywanie lepszego pożywienia ko­sztem innych i obojętność wobec różnych przejawów zła (np. bierność podczas gwałtu dokonywanego na Marusi). Grudziński nie oskarża współwięźniów, ale też nie usprawiedliwia do końca takich postaw. Pi­sze, że warunki życia w obozie były wyjątkowe, ale pokazuje również, że przy wielkim samozaparciu można było zachować ludzkie odruchy: współczuć, kochać, udzielać pomocy itp. Zawiązywały się przyjaźnie, np. pomiędzy narratorem a Dimką czy Kostylewem. Ludzie byli zdolni do przeżywania wielkiej miłości, jak w przypadku pielęgniarki Jewgienii Fiodorowny. Potrafili zdobyć się na pomoc drugiemu człowiekowi, narażając się na represje - tak postępowała Natalia Lwowna i Grudziń­ski, gotów zastąpić Kostylewa skierowanego na Kołymę.

Nie ma wątpliwości co do tego, że obóz miał na celu sprowadzanie ludzi do poziomu istot biologicznych, jednak - co wykazał autor Inne­go Świata - potrafili się oni bronić przed całkowitą degradacją i upodleniem. Nie każdemu udawało się to w takim samym stopniu, ale - mimo wszystko - często osiągali to. Zachowanie człowieczeństwa i zasad moralnych było również aktem buntu wobec sowieckiego terro­ru, szansą zachowania własnej tożsamości. Proces przemiany psy­chicznej, jakiemu podlegali odpowiednio „preparowani” więźniowie, był, jak widać, odwracalny. Obóz stworzył własną etykę, według której Uczyło się przede wszystkim przetrwanie. Gustaw Herling-Grudziński stwierdza wprawdzie, że przebywał wraz z innymi w nieludz­kich warunkach, ale jednoznacznie pokazuje, że nawet wtedy udawa­ło się ocalić swoją godność. To stanowisko wyznaje do końca - kiedy spotyka dawnego współwięźnia z Witebska, nie zdobywa się na tak oczekiwane słowo: „rozumiem”, nie wyzwala człowieka osaczonego wyrzutami sumienia, ponieważ on przekroczył ludzkie normy postę­powania. Nie prawi mu morałów, ale i „nie rozgrzesza”.

Analiza totalitaryzmu

Inny Świat to książka, w której autor zamieścił wiele faktów. Jest ona dokumentem pobytu w sowieckim łagrze, ale przede wszystkim okazją, by wykorzystać te obserwacje do refleksji natury ogólnej. Grudziński podejmuje ocenę systemu totalitarnego, na którego usługach było niesprawiedliwe prawo, oraz miejsca odosobnienia osób ideolo­gicznie „niebezpiecznych”.

Komunizm był doktryną opartą na obietnicach, pozorach i fałszu. By utrzymać posłuch i karność, należało eliminować ze społeczeństwa jednostki nawet w minimalnym stopniu „podejrzane”. Z większą suro­wością traktowano więźniów politycznych, kryminalnym pozostawia­no pewien margines swobody (por. pozycja „urków” w Jercewie). Rozbudowany aparat bezpieczeństwa służył obronie ustroju i intere­sów monopolistycznej partii rządzącej. Organizacja państwa opierała się na wszechstronnej kontroli obywateli (szpiegowanie, cenzura w różnych dziedzinach sztuki, indoktrynacja komunistyczna nauki, eli­minowanie wszelkich zagrożeń natury ideologicznej), na czuwaniu nad stanem ekonomii (temu służyły miejsca pracy przymusowej) oraz rozbudowie NKWD i armii. Miniaturą państwa był obóz pracy w Jercewie. Tu również można zaobserwować wymienione wyżej zjawiska. Sterowanie społeczeństwem w celu osiągnięcia posłuchu i wydajności pracy, skłócanie ludzi, by łatwiej było nimi manipulować, podporząd­kowanie obywateli władzy, bezwzględne narzucanie sposobu myśle­nia, policyjny system kontroli wszelkich przejawów życia społeczne­go - to cechy państwa totalitarnego.

Grudziński ocenia sowiecki totalitaryzm jednoznacznie negatywnie. Jest to system stojący w zupełnej sprzeczności z postawą humanitary­zmu, niszczący wszelkie przejawy indywidualizmu, ukierunkowany na osiąganie celów władzy drogą kłamstwa i terroru, nie dbający o in­teresy obywateli. Metody prowadzenia śledztwa i przesłuchiwania are­sztowanych oraz traktowanie więźniów w obozach to formy działalno­ści zbrodniczej, skierowanej przeciwko zdrowiu i życiu ludzi. W syste­mie tym człowiek to tylko narzędzie pracy. Nie docenia się jego wraż­liwości i godności.

Totalitarny imperializm niemiecki osłaniał się doktryną „rasy”, „krwi i ziemi”, wyższości narodu niemieckiego, sowietyzm głosił „wy­zwalanie” narodów, burzenie „niesprawiedliwych” ustrojów państwo­wych, wprowadzanie sprawiedliwości „klasowej”, opartej na „spo­łecznej własności” gospodarki.7

Wartością książki jest oparcie analizy totalitaryzmu na osobistych do­świadczeniach autora. Bodźcem do tak częstego pisania o komunizmie jest u Grudzińskiego nienawiść do systemu będącego śmiertelnym za­grożeniem dla człowieka, redukującego jego podmiotowość, godność i suwerenność do rzędu surowca Historii. Grudziński nie teoretyzuje. Pa­mięta co uczyniono z nim i jego współbraćmi z odrutowanej żony i z tej pamięci wypływa je go sprzeciw i krzyk ostrzeżenia, a nie przekleństwa.8

Inny Świat wobec znanych wypowiedzi o ży­ciu w obozie

Utwór Gustawa Herlinga-Grudzińskiego niejednokrotnie konfron­towano z innymi wypowiedziami o obozach, napisanymi przed i po pobycie autora w Jercewie. Najczęściej porównywano Inny Świat z opowiadaniami oświęcimskimi Tadeusza Borowskiego (z tomów Pożegnanie z Marią, Kamienny świat). W tym zestawieniu podkreślano różnice w sposobie ujęcia rzeczywistości: prozę Borowskiego zdomi­nował behawioryzm (przedstawianie reakcji zewnętrznych, zachowa­nia bohaterów, bez wnikania w głąb psychiki, brak komentarza), zaś Grudziński analizuje przeżycia postaci i własne, nie unika interpretacji postaw. Obaj autorzy reprezentują również odmienne stanowiska w kwestiach moralnych. Borowski ukazuje „człowieka zlagrowanego”, który podporządkował się całkowicie prawom obozu, dostosował się do obowiązujących tam zwyczajów, w imię ocalenia życia zrezygno­wał z przestrzegania zasad moralnych. Grudziński natomiast stwierdza, że mimo nieludzkich warunków więźniowie potrafili ocalić swo­jo człowieczeństwo. Ich postępowanie nie zawsze było etyczne, ale byli i tacy, którzy kierowali się ludzkimi odruchami solidarności i pomocy w cierpieniu. Autor opowiadań oświęcimskich poprzestaje na oglądzie zewnętrzności i ukazaniu dehumanizacji człowieka w lagrze, w stałym zagrożeniu komorą gazową, zaś twórca Innego Świata zestawia i analizuje fakty, obserwuje zdarzenia, stara się uchwycić przemiany, jakie następują w człowieku w zetknięciu z tak nieludzkim systemem.

W literaturze polskiej odnotowano oczywiście i inne wypowiedzi o obozach i totalitarnym terrorze, m.in. Medaliony Zofii Nałkowskiej i Dymy nad Bürkenau Seweryny Szmaglewskiej, zazwyczaj jednak w podręcznikach szkolnych konfrontowano dzieła Grudzińskiego i Borowskiego, dlatego na tym zestawieniu poprzestaniemy.

W utworze Inny Świat wiele jest odwołań do Zapisków z martwego domu F. Dostojewskiego. Książka ta była dla więźniów w jercewskim obozie źródłem umocnienia. Mogli się przekonać, że nie tylko im da­ne było przeżywać syberyjską gehennę, wiedzieli również, że autor Zapisków doczekał się wolności. Ciężka praca, głód i inne uciążliwo­ści obozu znane były znacznie wcześniej. To, co przeżył wraz z inny­mi Grudziński, było wcześniej udziałem innych i może stać się losem kolejnych skazańców. Paralela, jaką tworzą motta z Dostojewskiego z obserwacjami Grudzińskiego, sprawia, że Inny Świat jest przestrogą na przyszłość. Jeszcze jednym punktem odniesienia (bardziej pod względem formalnym) w literaturze wcześniejszej jest utwór Daniela Defoe Dziennik roku zagłady, wspominany zresztą przez autora Zapisków so­wieckich.

Narzuca się również porównanie utworu Herlinga z Archipelagiem GUŁag Aleksandra Sołżenicyna, który ma raczej ambicje dokumenta­cyjne niż literackie, oraz książkami George'a Orwella Folwark zwie­rzęcy, Rok 1984, ukazującymi wizje literackie morderczego systemu. Tematyka dzieł obu autorów skupia się na zagadnieniach dotyczących Związku Radzieckiego. Wśród współczesnych tekstów warto również odnotować Opowiadania kołymskie Warłama Szałamowa, Na nieludz­kiej ziemi Józefa Czapskiego i literaturę katyńską, np. W cieniu Katynia Stanisława Swianiewicza.9

Znaczenie utworu

Zamykając rozważania o Innym Świecie, warto jeszcze raz przypo­mnieć, że jest to książka z pogranicza dokumentu i literatury pięknej. Jej wartość faktograficzna i artystyczna wzajemnie się dopełniają i wa­runkują. Dzięki takiemu ujęciu trudnych zagadnień współczesności walory poznawcze dzieła łatwiej zapadają w świadomość czytelnika. Inny świat nie tylko ujawnia historyczną prawdę o sowieckich łagrach, ale przede wszystkim mówi o człowieku, jego potencjale duchowym, stosunku do cierpienia - skłania do refleksji i wzrusza.

Inny Świat to jedna z najważniejszych książek drugiej połowy XX wieku, będąca równocześnie pogłębioną analizą totalitarnego zła, traktatem o cierpieniu, spowolnionym, medytacyjnym sposobem przy­glądania się kondycji człowieka i jego zdolności do aktu wewnętrznej wolności poprzez przyjęte i przeżyte cierpienie. Książka powstała z pi­sarskiej pamięci o twarzach, które wołały: „Mów całą prawdę, jacyśmy byli, mów, do czego nas doprowadzono”.10

Inny Świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest dokumentem mi­nionego czasu i zarazem ostrzeżeniem przez podobnymi zjawiskami w przyszłości. Uleganie pozorom szczęśliwego ustroju, zgoda na totalitaryzm, prędzej czy później, w mniejszym lub większym stopniu, dotknie każdego człowieka, mieszkającego w takim kraju (niemieccy ko­muniści, którzy „wybrali wolność” w Związku Radzieckim, wzorowy oficer Armii Czerwonej Pamfiłow i im podobni również zostali umie­szczeni w łagrze). Faszyzm i stalinizm to przejawy politycznych wy­naturzeń. Żadna forma totalitaryzmu nie może przynieść ludziom szczęścia, choćby posługiwała się najbardziej chwytliwymi hasłami.

Przy całej problematycznej złożoności i grozie przedstawionych zdarzeń Inny Świat cechuje się pewną pogodą - uświadamia, że war­tości humanistyczne są niezniszczalne, ludzie potrafią bronić swojego człowieczeństwa nawet za cenę życia, nie można pokonać człowieka, jeśli on sam na to nie pozwoli. Inny Świat to lektura niepokojąca, ale przecież tchnąca nadzieją i prawdą o pięknie wewnętrznym człowieka, doceniana w krajach, których obywateli więziono, a także na całym świecie.

Przypisy

  1. Zamieszczone w opracowaniu informacje biograficzne zaczerpnięto z: W. Bolecki, „Inny Świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Warszawa 1994, s. 5-26; Z. Kudelski, Pielgrzym Świętokrzyski. Szkice o Herlingu-Grudzińskim, Lublin (b.d.w.), s. 9-36.

  2. Gustavus Herling-Grudziński - Doctor Honoris Causa Universitatis Studio rum Mickiewiczianae Posnaniensis, Poznań 1992, s. 23.

  3. W. Bolecki, dz. cyt., s. 29-30.

  4. Tamże, s. 30-31.

  5. Wszystkie cytaty z Innego Świata pochodzą z wydania: G. Herling-Grudziński, Inny Świat. Zapiski sowieckie, Warszawa 1996. W nawiasach po cytowanych fragmentach podano odpowiednie numery stron. Wyraz Świat, dwojako zapisywany w różnych opracowaniach, za G. Herlingiem-Grudzińskim zaczynamy wielką literą. W cytatach zachowujemy pisownię wprowadzoną przez autorów.

  6. W. Bolecki, dz. cyt., s. 68-78.

  7. W. Maciąg, Świadomość w stanie uwięzienia. Gustaw Herling-Grudziński, w: Nasz wiek XX. Przewodnie idee literatury polskiej, Wrocław 1992, s. 206.

  8. Z. Kudelski, dz. cyt., s. 53.

  9. Por. S. Stabro, Gustaw Herling-Grudziński - Inny świat. Fenomenologia cierpienia, w: Etos i artyzm. Rzecz o Herlingu-Grudzińskim, pod red. S. Wyslouch i R. K. Przybylskiego, Poznań 1991, s. 20.

  10. A. Marzec, Gustaw Herling-Grudziński - naoczny świadek i refleksyjny badacz lagrów w Innym świecie, w: Wśród starych i nowych lektur szkolnych, pod red. P. Żbikowskiego, Rzeszów 1994, s. 359.

Spis treści

Informacje biograficzne o autorze

Geneza i pierwsze publikacje utworu

Streszczenie

Czas i miejsce akcji

Kompozycja

Sposób prowadzenia narracji

Autor - bohater - narrator

Dokument i literatura

Język

Elementy autobiograficzne

Bohaterowie

Człowiek w obozie

Praca

Cierpienie

Relacje międzyludzkie i zagadnienia moralne

Analiza totalitaryzmu

Inny Świat wobec znanych wypowiedzi o życiu w obozie

Znaczenie utworu



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
inny swiat biografia autora opracowanie
Inny świat streszczenie szczegółowe
streszczenie - inny świat, Streszczenia lektur
Inny świat - GRUDZIŃSKI - STRESZCZENIE SZCZEGÓŁOWE, Streszczenia
Inny świat streszczenie, nauka
61. Fredro A. - Trzy po trzy streszczenie+biografia autora, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Fredro
Inny świat, streszczenia, analizy i interpretacje
STRESZCZENIE, Inny świat


więcej podobnych podstron