O TAKICH DWÓCH
Makbett
Odcinek 1
Enamoured
Damiana znam prawie od zawsze. Wychowaliśmy się na jednym podwórku, dwa bloki od siebie. Nienawidziliśmy się. Dwie grupy: ta z mego bloku kontra grupie z jego bloku. Potem się uspokoiło. W podstawówce był w klasie z moją koleżanką z bloku. Skończyły się wojny dzieci. Dorastaliśmy. Z czasem zaczynałem coraz bardziej go lubić.
Złożyło sie tak, że razem dostaliśmy się do tego samego gimnazjum, do tej samej klasy. W pierwszej klasie nawet ze sobą nie gadaliśmy. Myślałem, że zwariuję z nim te trzy lata. Jednak myliłem się. Damian, jak i ja, dojrzewaliśmy. Podczas drugiej i trzeciej klasy już było coraz lepiej. Z czasem zaczął mi się podobać. Jego dosyć szerokie spodnie... typowy skejt. W końcu klasa zżyła się. Pod koniec trzeciej klasy gimnazjum lubiliśmy się i to bardzo. Było znakomicie. Ale co z tego, mogłem tylko o nim marzyć. Heteryk, to dało sie poznać. Miał dziewczyny, flirtował itp.
Na biwaku spałem z nim i jeszcze z dwoma innymi kolesiami w jednym namiocie. To była katorga. Patrzyłem na jego ciało okryte tylko skąpymi slkipkami i miałem ochotę się na niego rzucić, ale co z tego, jak nie mogłem.
Większość swego czasu Damian spędzał z trójką innych kolesi z naszego osiedla - Piotrkiem (Pallinem), Michałem i Bartkiem. Nie lubiłem ich, dlatego po lekcjach rzadko się widywaliśmy. Jednak razem wybieraliśmy liceum, chcieliśmy się znaleźć w jednej klasie.
Skończył się rok szkolny. Nasza znajomość zanikała. On nadal chodził na dyskoteki i inne imprezy ze swoją paczką. Ja zostawałem na uboczu.
Minęły wakacje. Nasze kontakty były zerowe. Damian znalazł się w klasie razem z Piotrkiem i Michałem - Bartek był w tym liceum już w drugiej klasie. Ja natomiast znalazłem się w zupełnie innej klasie. Myślałem, że to dramat. Praktycznie nic nas już nie łączyło. Czasami nawet „cześć” sobie nie mówiliśmy na korytarzach.
Jednak zmieniło się to pewnego zimnego, listopadowego popołudnia. Dostałem smsa od Damiana. Napisał, iż musimy coś obgadać, żebym przyszedł do niego. Myślałem, że pewnie czegoś nie rozumie w szkole albo coś w tym stylu. Ubrałem się i poszedłem. Zapukałem do drzwi.
- Cześć, musimy pogadać - powiedział na wstępie.
- My? Niby o czym?
- Idź do pokoju, napijesz sie czegoś?
- Coś ciepłego, jak masz.
- Kawa?
- Może być.
Damian poszedł do kuchni, a ja wszedłem do jego pokoju. Zauważyłem, że nie było nikogo w domu. Po paru minutach wrócił z dwiema kawami.
- Tak właściwie to na jaki temat my mamy rozmawiać? - zacząłem.
- Zaraz. Po kolei. Kuba, powiedz, czemu nasze kontakty się ostatnio popsuły?
- Ostatnio? Od dłuższego czasu są okropne, zresztą... ich nie ma prawie w ogóle...
- Dokładnie… Zaprosiłem cię tutaj, bo tak dalej nie może być i myślę, że już czas...
- Na co? - przerwałem mu w połowie zdania.
- ...abym ci powiedział wszystko. Teraz, proszę cię, nie przerywaj mi, aż skończę.
- Przede wszystkim od tego, co zaraz usłyszysz, może zmienić sie całe twoje zdanie o mnie, ale mam nadzieję, że cokolwiek postanowisz, zostanie to tylko miedzy nami. Przejdę do rzeczy. Znamy się nie od dziś. W pierwszej klasie gimnazjum myślałem, że to za karę muszę się z tobą uczyć, w drugiej klasie dziękowałem Bogu, że się z tobą uczę. A w trzeciej... Kuba... od trzeciej klasy nie marzę o niczym innym, tylko o tobie. O tym żeby cię dotknąć, pocałować, przytulić... Tak. Jestem gejem… to znaczy… dziewczyny mnie też pociągają, ale nie tak, jak faceci. Cokolwiek teraz powiesz, przyjmę to...
Zamurowało mnie. Oparłem się o kanapę, patrzyłem na dywan i tak siedziałem. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Z jednej strony spełniało sie moje największe marzenie, z drugiej strony byłem w wielkim szoku.
- Kuba, proszę cię, powiedz coś - patrzył na mnie niepewnie.
- Ale... ja... Ja nie wiem, co mam powiedzieć.
- Wszystko, co myślisz...wszystko.
- Damian... O dawna moim marzeniem było usłyszeć od ciebie właśnie to, co przed chwilą usłyszałem.
- Czyli ty...?
- Tak. Jestem gejem i kocham cię. Od zawsze.
Wstałem, podszedłem do niego. Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Zbliżyłem usta do jego ust, po czym zatopiliśmy swoje języki w naszych ustach. Całował doskonale, na pewno nie pierwszy raz. Brakło mi oddechu. Usiedliśmy na kanapie i przytuliliśmy się do siebie mocno, potem znów zaczęliśmy się całować, już odważniej. Zaczął mi całować szyję, delikatnie, potem za uchem, co doprowadzało mnie do niebiańskiej rozkoszy.
- Damian, czy ty już kiedyś...? - zapytałem.
- Wolałbyś nie wiedzieć.
- Powiedz, proszę, w końcu dziś i tak już nic mnie bardziej nie zszokuje.
- Od pierwszej klasy gimnazjum do połowy drugiej byłem z Piotrkiem.
- Z Pallinem?!
- Tak.
- O kurde, to on też?
- Zdziwiłbyś się, kto jeszcze. Ale nie rozmawiajmy teraz o tym. A ty? Robiłeś już to z kimś?
- Nie... wstyd się przyznać, ale to przed chwilą, to był mój pierwszy pocałunek.
- Oo, jaki kąsek mi się trafił.
- Chcesz powiedzieć, że co, przelecisz mnie teraz i to wszystko?
- Chyba sobie żartujesz, wręcz przeciwnie, chcę być z tobą.
- Mam to potraktować jako pytanie? Zgadzam się.
Damian znów zaczął mnie całować. Jednak rękami zaczął zdejmować mi bluzę.
- Chcesz to zrobić? - zapytałem.
- Myślałem, że ty też chcesz. Ale nie nalegam. Jeżeli nie chcesz, możemy do tego wrócić w innym terminie.
- Wręcz przeciwnie.
Teraz ja przejąłem inicjatywę, usiadłem na kolanach Damiana i całowałem go. Potem zacząłem go rozbierać. Najpierw ściągnąłem jego bluzę, potem koszulkę. Mym oczom ukazała mi się, znana już z lekcji wf, jego piękna klata. Teraz miałem ją tylko dla siebie. Lizałem go po szyi, po czym schodziłem niżej. Doszedłem do sutków, lizałem i przygryzałem je. Damian lekko pomrukiwał. W końcu rękoma dotarłem do spodni. Chciałem już rozpiąć rozporek, jednak coś mi przeszkodziło. To był jego twardo stojący penis. Przygniotlem go przez spodnie. Teraz Damian postanowił działać. Zdjął mi bluzę, koszulkę i spodnie. Ukląkł przede mną, zanurzył twarz w moich bokserkach, wdychając mój zapach, natomiast rękami pieścił moje sutki. Jarało mnie to strasznie, a mój penis już dawno mi stał. Teraz Damian zdjął moje bokserki i patrzył w mojego penisa, a ja nie wiedziałem, gdzie mam skierować wzrok. Byłem czerwony po uszy.
- I… ? - wyszeptałem.
- Najładniejszy, jakiego do tej pory widziałem - powiedział. - Nie największy, ale najładniejszy. Szczerze…
Nie potrzebowałem lepszej zachęty. Wstałem, ściągnąłem spodnie Damianowi. Stał przede mną w samych slipkach, a ja nago.
- Teraz ja spełnię swoje największe marzenie: zobaczę cię nago - powiedziałem, po czym ściągnąłem mu slipki i wbiłem wzrok w jego penisa, który stał mocno wyprężony do góry.
- I…? - Damian powtórzył moje tamto pytanie.
- Jak wiesz, nie mam porównania, ale do tego co widziałem w necie, muszę przyznać, że...
- Że?
- Piękny…!
Bo naprawdę był piękny. Większy od mojego. Po czym znów rozpoczęliśmy namiętne pocałunki. Nasze penisy stykały się, co doprowadzało nas do dużego podniecenia. Położyliśmy się na łóżku i całowaliśmy się długi czas. W końcu to już nam nie wystarczało. Damian wstał i położył się tak, ze stworzyliśmy pozycję „69”. Zaczął lizać mojego penisa. Strasznie mnie to kręciło, jednak widział, że ja nic nie robię.
- Rób to, co ja - powiedział.
- Wiem, sory, zamyśliłem się.
Zacząłem także lizać i brać do ust jego penisa. Damian ma mało włosów wkoło swego fiuta, ja znacznie więcej. Chyba mu to nie przeszkadzało. Ogólnie ja jestem bardziej owłosiony, ale gorzej zbudowany od niego.
Powoli było widać, że jeden i drugi z nas zaraz dojdzie.
- Chcesz tak skończyć?
- To znaczy... wiesz, wolałbym nie. Wiesz, co mam na myśli.
Damian wstał, otworzył dolną półkę i zza książek wyjął jakiś żel i dwie prezerwatywy.
Teraz zacznie się prawdziwa jazda - pomyślałem.
- Boję się tego... - wyznałem.
- Ja też się bałem. Za pierwszym razem może trochę boleć - uprzedził. - Ale potem... Zobaczysz. Chcesz mnie pierwszy? - zapytał.
- Nie, najpierw ty, ok?
- Ok - Damian wyraźnie się ucieszył.
Pokazał, abym się położył. Zrobiłem to, a on zaczął jednym palcem powoli wchodzić do mego tyłeczka. Poczułem, jak mi się robi gorąco. Potem wziął trochę żelu, posmarował nim cały mój otworek i wsadził tam palec, co teraz poszło mu o wiele łatwiej niż poprzednio.
Damian nałożył gumkę na swego penisa i jeszcze posmarował go żelem. Powiedział, że zrobi wszystko, żeby nie bolało, ale nie obiecuje… I kazał mi lekko wypiąć się i uważać. Poczułem, jak wchodzi do mojej ciasnej dziurki, powoli, że najpierw poczułem kawałek, potem coraz więcej. Gdy wszedł mocniej, zabolało, krzyknąłem. Damian się chyba lekko przestraszył i od razu cofnął penisa.
- Nie, nie wychodź, przepraszam, to pierwszy raz… Ale jak wyjmowałeś, było mi dobrze. Chodź… jeszcze.
- Rozumiem - powiedział i pocałował mnie w kark.
Wszedł we mnie ponownie. Robił to powoli i ostrożnie, coraz dalej, aż wszedł cały. Już tak nie bolało. Teraz zaczął go powoli wysuwać, jednak nie do końca, po czym znów powoli zagłębiał go we mnie. Po paru takich powolnych ruchach zaczął przyspieszać. Sprawiało mi to przyjemność, jakiej jeszcze nie odczuwałem. Robił to coraz szybciej, mógłbym powiedzieć, że pieprzył mnie ostro. Zacząłem pojękiwać, a za chwilę on się dołączył. Krzyczał, że zaraz dojdzie, a po chwili poczułem, jak we mnie dobił mocno i zwolnił, a w mojej dupie zrobiło się przyjemnie ciepło. Damian zaprzestał ruchów, jednak nie wyjmował swego penisa, położył się na mnie i szepnął mi do ucha:
- Wiesz, ze cię kocham?
- Nigdy nie czułem czegoś tak.. niesamowitego - odpowiedziałem.
- Zaraz poczujesz coś jeszcze lepszego. Teraz twoja kolej.
Wyszedł ze mnie, po czym wstał. Obróciłem się i zobaczyłem, jak ściąga z penisa prezerwatywę pełną swojej spermy.
- Mogę zrobić coś? - zapytał.
- Co?
- Zaufaj mi.
- Ok.
Przytrzymał nade mną prezerwatywę, a spermę - której mało nie było - wylał na moją klatę. Patrzyłem zdziwiony, a on zaczął ją zlizywać. Dokładnie, centymetr po centymetrze, milimetr po milimetrze. Wylizał każdy skrawek mojej klatki. Czułem się niesamowicie. Następnie wziął drugą prezerwatywę i nałożył na mojego penisa, potem wysmarował go całego żelem i ukląkł na krześle, wystawiając mi swój piękny zadek. Wiedziałem, co mam robić. Stanąłem za nim i zacząłem zbliżać penisa do jego dziurki, po czym wszedłem w nią. Nie tak powoli, jak to robił Damian, bo mój penis był mniejszy i od razu wszedł w niego, zdecydowanie szybciej, po prostu jednym ruchem - a na Damianie jakby nie zrobiło to żadnego wrażenia, nawet nie stęknął. Widać było, że to jego nie pierwszy raz, że na pewno miał w sobie już kilka różnych penisów i to nie takich jak mój. A mój - robił to przecież pierwszy raz.
- Śmiało, ulżyj sobie, do końca - powiedział.
Poprawiłem się i jeszcze raz wszedłem w niego, całym penisem, najgłębiej jak mogłem. Zaczęłam go ruchać coraz szybciej, co sprawiało mi niebiańską rozkosz - pierwszą taką w życiu, różniącą się od zwykłej masturbacji tak jak Ziemia od Księżyca.
Nie trwało to długo, po paru chwilach poleciałem. Orgazm był niesamowity, a spermy wyjątkowo dużo.
Wyszedłem z dziurki Damiana. Położyłem się na łóżku. Nie miałem siły.
Damian dźwignął się z krzesełka, podszedł do mnie, zdjął mi prezerwatywę. Myślałem, że też wyleje mi spermę na klatę i wyliże, ale nie zrobił tego. Za to wylizał mi penisa i położył się obok.
- Wiesz, nigdy nie myślałem, że między nami to będzie możliwe - powiedziałem.
- Nawet najskrytsze marzenia kiedyś mogą być rzeczywistością, trzeba tylko bardzo mocno w nie wierzyć - odpowiedział i pocałował mnie.
Odcinek 2
Reconciliation
Zmieniło się. Przez następnych parę dni po tamtym wieczorze nie odzywałem się do Damiana. Olewałem go, nie chciałem się z nim spotkać. Wymigiwałem się, że muszę się uczyć, że nie mam czasu. Nie wiem, co mną wtedy kierowało. Strach? Chciałem być z nim, chciałem tego. Ale jednocześnie bałem się. Czegoś się bałem, ale sam nie wiem, czego.
Któregoś dnia, dostałem smsa. Myślałem, że to kolejny od niego. Jednak tym razem napisał Wojtek. Wojtka poznałem dwa lata temu, wysoki, dobrze umięśniony. Zapoznała nas jego obecna dziewczyna - Aśka - moja najlepsza koleżanka, mieszka w bloku obok. Jednak od jakiegoś czasu mój kontakt zarówno z nią jak i z Wojtkiem zanikł. Praktycznie z nią spotykałem się od czasu do czasu, z nim trochę częściej. Zdziwił mnie ten sms. Wojtek pisał, że chce sie ze mną spotkać. Dziś, u niego.
Poszedłem, nie wiedząc, o co chodzi, nawet sie nie domyślając. Mieszkał na tym samym osiedlu, po drugiej stronie ulicy. Zapukałem.
- Otwarte!
- To ja... - powiedziałem.
- A, tak, wchodź do pokoju, zaraz przyjdę.
Wojtek robił coś w kuchni, był w jeansowych spodniach i krótkim podkoszulku. Po chwili przyszedł z sokiem i dwoma szklankami.
- Masz! - podał mi szklankę i nalał soku.
- Dzięki.
- Zapewne zaraz zadasz pytanie, o co chodzi i tak dalej, więc od razu przejdę do rzeczy - powiedział. - On cię kocha.
- Kto? O czym ty mówisz?
- Nie udawaj, o wszystkim wiem.
- O wszystkim? To znaczy…?
- Damian, czwartek wieczór, ty i on...
- O wszystkim wiesz?!
- Wystarczająco dużo, aby ci powiedzieć, że źle robisz.
- Ale...
- Damian i ja jesteśmy przyjaciółmi, kiedyś nawet przez krótki okres byliśmy razem, wiesz, co mam na myśli, ale nam nie wyszło...
- To znaczy, że ty…? A Aśka?
- Tak, Aśka o niczym nie wie, a ja jestem bi, więc mi to nie przeszkadza.
Byłem w szoku. Ponownie. To był naprawdę jakiś tydzień szoków.
- On Ci kazał, żebyś ze mną porozmawiał, tak?
- Prosił mnie. Nawet sobie nie zdajesz sprawy, co on teraz czuje. Myśli, że masz go w dupie i że to, co się zdarzyło w czwartek, było dla ciebie zwykłym epizodem. Kuba, proszę cię, przemyśl to. Wiem, że nasze kontakty nie są za dobre, ale przynajmniej z nim niech ci się ułoży...
- Wojtek, ale ja naprawdę nie wiem, co mam robić, ja się boję...
- Czego?
- Tego... tego wszystkiego, to mnie przerasta. Z dnia na dzień dowiaduję się takich rzeczy, przeżywam to... nigdy w życiu bym nie pomyślał, że on, że ty, i reszta... to dla mnie za dużo!
- Spokojnie, każdy na początku jest w szoku. Ale on cierpi...
- Dobrze, pogadam z nim, ja też już tak dalej nie mogę.
- To może nie czekaj?
- Teraz?
- A czemu nie?
- No dobrze…
Wyszedłem od Wojtka z pozytywnym nastawieniem. Spotkam się z Damianem i będziemy szczęśliwi. Jednak im bliżej byłem jego domu, tym serce biło mi coraz mocniej. Stałem przy jego drzwiach i bałem się zapukać. Jeden impuls i zastukałem w drzwi. Otworzyła jego mama.
- Dobry wieczór, jest może Damian?
- Tak, proszę, wejdź.
- Nie, poczekam.
- Daaaamian! Do ciebie!
Czekałem tak na klatce. Po chwili wyszedł. Mrr… ten widok mnie zachwycił, szerokie spodnie, szeroka bluza - standard.
- Kuba...? - zdziwił się.
- Możemy pogadać?
- Oczywiście, czemu nie wchodzisz?
- Nie, nie. Chciałbym sie przejść...
- Dobra, poczekaj chwilę, wezmę kurtkę.
- Ok.
Poszliśmy w stronę starego opuszczonego domku nad rzeką. Po drodze nie odzywaliśmy się do siebie.
- Wejdziemy? - Damian wskazał mi przechylone otwarte drzwi.
- Ok.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zaczął.
- Dobrze wiesz, o czym.
- Może wiem, może się domyślam. Powiedz.
- O tym, co się stało tamtego wieczoru i o tym, co było przez następne dni - odrzekłem.
- No, myślę, że masz mi coś do powiedzenia…
- Wybaczysz mi?
- Chyba nie mam, co ci wybaczać, a jeśli nawet, to już dawno to zrobiłem.
- Jak to?
- Zrozum, jeśli się kogoś kocha, to się zrobi dla niego wszystko - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Zaczniemy od nowa?
- Zawsze i o każdej porze.
Podszedłem do niego i mocno się wtuliłem w jego ramiona.
- I już nie będziesz mnie unikał? Właściwie dlaczego to robiłeś?
- Boję się, Damian, boję się.
- Czego?!
- To dla mnie zupełnie nowa sytuacja, nowy związek, i to jeszcze z chłopakiem, w dodatku nie mogę sobie normalnie iść gdzieś z tobą za rękę, nie mogę cię całować na ulicy, taki związek w ukryciu… nie wiem, czy będę w stanie.
- Tez tak na początku myślałem. Mój pierwszy związek homo był kompletnym niewypałem. Chłopak, z którym byłem, był świetny, dbał o mnie, kochał mnie. To ja zawiniłem, nie potrafiłem się otworzyć, nie potrafiłem się ukrywać.
- Z kim? Mogę wiedzieć?
- Z Wojtkiem.
- Rozmawiałem dziś z nim, to dzięki niemu tu jestem.
- Powiedział ci, że jest bi?
- Tak. I powiedział, że byliście razem i żebym cię docenił.
- Tak ci się wydaje, tylko że nie będziesz w stanie. Nie, ty będziesz, wierzę w ciebie. Co tydzień są jakieś sobotnie imprezy, piątkowe wypady. Pallin sporo imprez organizuje. Ja też, jak wiesz, moi rodzice często mają loty zagraniczne, czasem nie ma ich dwa, trzy dni. Dawniej mi jakąś nianię zatrudniali, ale od liceum powiedziałem, że nie chcę żadnej opiekunki, że sam sobie poradzę, nie jestem dzieckiem. No i korzystam z tego. Daj się pokochać, a będziesz kochanym.
- Kocham cię i dziękuje ci, że jesteś.
W tym momencie zaczęliśmy się całować. Bo cóż innego można robić w takim momencie Długo jeszcze siedzieliśmy w na resztach sprzętów w tym starym, opuszczonym domku i rozmawialiśmy o tym, co będzie, o tym, jak będziemy żyć, jak będziemy żyć razem. Damian opowiedział mi także dużo o tym, co było. Dowiedziałem się wielu kolejnych nowości, na przykład, że w mojej klasie jest dwóch gejów.
Byłem szczęśliwy. Kochałem i byłem kochany.
Odcinek 3
Party
Życie w szkole mijało. My byliśmy szczęśliwi, spotykaliśmy się raz u niego, raz u mnie. Na stary domek było już za zimno, spadł śnieg i nawet bliskość naszych ciał nie pozwalała nam na swobodne przesiadywanie w naszym ulubionym miejscu. Któregoś razu byliśmy byłem u Damiana. To była środa.
- W piątek idziemy do Bartka… - zaczął Damian.
- Do Bartka? Po co? Sam wiesz, że za nim nie przepadam, mimo że niczego mu nie brak.
- Boże, daj skończyć! Idziemy, bo on organizuję imprezę. Szczerze mówiąc to chyba będzie twoja pierwsza taka impreza.
- Co masz nam myśli, mówiąc taka?
- Gejowska.
- To tam będą sami geje?
- A jak myślisz? Pewnie spotkanie tam kilku osób będzie dla ciebie lekki szokiem - że oni też.
- Nie wiem, czy pójdę.
- No jak to? Rodzice zabronią…?
- Nie, z nimi to akurat najmniejszy kłopot. Nie wiem, czy ja będę chciał iść, czy jestem na to gotowy.
- No to co, masz zamiar przesiedzieć cały wieczór w domu?
- Nie, mogę przyjść do ciebie, bo Ty sam na pewno nie pójdziesz.
- Oj, Kubuś, będzie fajnie, zastanów się.
- No ok., ale nie obiecuję.
Kolejne dni minęły stosunkowo szybko, a ja podjęłam decyzję, że jednak pójdę z nim na tę imprezę.
Mniej więcej o 20.00, w piątkowy wieczór, byliśmy już w domu Bartka. Osób było tam sporo, większość z naszej szkoły, ale niektórych znałem tylko z widzenia. Damian oczywiście znał wszystkich i zaczął mnie przedstawiać, mówiąc przy tym: „Oto moja największa miłość i nawet nie próbujcie mi go podrywać.” A mogliby, bo niektórzy z nich byli naprawdę niczego sobie. Były też znane mi osoby, między innymi dwóch chłopaków z mojej klasy - dowiedziałem się, że od dawna są parą - czy chociażby taki przystojniak z Damiana klasy, którego nigdy bym nie posądził o homo, a jednak…
Impreza, jak każda inna - był alkohol, wiele słodyczy, zakochane pary. Ja z Damianem siedzieliśmy na kanapie, to znaczy ja na kanapie, a on na moich kolanach. W międzyczasie nawet się dowiedzieliśmy, że Bartek kręci z Pallinem. Podczas gdy wszyscy byli czymś zajęci, my sobie rozmawialiśmy.
- Wiedziałeś, że ten koleś z twojej klasy tu będzie? - zapytałem Damiana.
- Wiedziałem, że jest gejem, ale nie wiedziałem, że tu będzie - odpowiedział.
- Ej, on idzie tu!
- Spoko…
I rzeczywiście... Był ubrany w poszerzane u dołu wytarte dżinsy i koszulę w paski. Miał lekko uniesioną grzywkę.
- Cześć, Damian, co słychać? - podszedł i uśmiechnął się, stawiając to pytanie.
- No, jakoś leci, chociaż ta impreza coś się nie kręci…
- No tak jakoś wyszło. Nie przedstawisz mnie? - zapytał patrząc na mnie.
- To wy się jeszcze nie znacie? To jest Kuba, mój chłopak, a to jest Łukasz, mój kolega.
Podaliśmy sobie dłonie. Miał ciepłe ręce, miłe. Rozmawialiśmy we troje na różne tematy, od razu znalazłem z nim wspólny język, jakbyśmy się znali od dawna. Damian był zazdrosny, nie odstępował mnie ani na krok. Jednak gdy powiedziałem, że idę do WC, więc chyba nie pójdzie za mną, nie poszedł.
Wychodząc z ubikacji zauważyłem, że Łukasz stał obok.
- Co, siusiu się zachciało?
- Trzeba było…
- Nie możemy iść do kuchni pogadać? Bo nie było ani chwili, żebyśmy zamienili kilka słów w cztery oczy.
- Spoko, chodźmy - zgodziłem się.
- Długo jesteście razem? - zapytał.
- Już prawie dwa miesiące, mniej więcej od połowy października.
- To długo…
- A dlaczego pytasz?
- A tak z ciekawości.
- A ty masz kogoś?
- Nie, jestem sam.
- Uuu, a szkoda, taki fajny chłopak - uśmiechnąłem się.
- Przestań…
- Serio mówię, uśmiechnij się, na pewno nie będziesz sam. Powinniśmy już wracać, chyba…
- Jak chcesz - powiedział i ruszył w kierunku pokoju, gdzie byli wszyscy. Jednak wychodząc złapał mnie za rękę.
- Co jest? - zapytałem.
- Nic nie jest, chodźmy.
- Nie, zaczekaj, przecież widzę, że coś cię dręczy.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Raczej tak, chociaż nie do końca, a o co chodzi?
- Nic, nieważne, chodźmy.
Poszliśmy, nie nalegałem. W końcu przecież nie będzie się zwierzał dopiero co poznanemu chłopakowi. Gdy wróciliśmy, Damian był już lekko zły, a jeszcze bardziej się zdenerwował widząc, że wracamy razem.
- A co, wy razem? - zapytał.
- Nie baw się w zazdrosnego chłopca, misiu - usiadłem mu na kolanach, a on od razu uśmiechnął się.
Łukasz zostawił nas samych, w cudzysłowie samych, gdyż oczywiście wszyscy byliśmy w tym samym pokoju.
- O czym rozmawialiście? - zapytał.
- Właściwie to sam nie wiem, o co mu chodziło. Zapytał mnie, czy długo razem jesteśmy i czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Rozumiesz coś z tego?
- W sumie to jakoś dziwnie się dzisiaj zachowuje. Nie wiem, o co chodzi. Widziałeś może Wojtka?
- A co, nie ma go?
- No patrz, już po północy, a jego nie ma. Chyba nie przyjdzie.
Wojtek nie przyszedł. Damian dzwonił do niego, ale ten nie odbierał, nie wiedzieliśmy, co się dzieje, więc stwierdziliśmy, że po prostu zrezygnował.
Około godziny 3 nad ranem opuściliśmy z Damianem lokal i udaliśmy się w kierunku naszych bloków. Jak zwykle zastanawialiśmy się, kto kogo odprowadzi. Damian powiedział, że on mnie i nie mam innego wyjścia. Zgodziłem się. Weszliśmy do mojej klatki, przytuliliśmy się do siebie.
- Czemu nie możemy mieszkać razem? Smutno mi budzić się samemu o poranku - powiedziałem.
- Skończymy to głupie liceum, pojedziemy razem na studia i będziemy razem mieszkać, na wieki.
- Naprawdę wierzysz w to?
- Tak - powiedział z uśmiechem i zaczął mnie całować na pożegnanie.
Wróciłem do domu i od razu poszedłem spać. Leżąc w łóżku otrzymałem jeszcze smsa o krótkiej, ale jakże ważnej treści: „Kocham Cię.”
Oczywiście odpisałem to samo i poszedłem spać.
Odcinek 4.
Defected
Marzec. Byliśmy ze sobą już 4 miesiące. To były naprawdę piękne miesiące, nie spodziewałem się, że coś takiego przeżyję i myślałem, że nic nie jest w stanie tego przerwać. A jednak.
Był piątek, dostałem smsa od Damiana, że dzisiaj się raczej nie spotkamy. Nie podał powodu, ale dobra, widocznie coś mu wypadło. Spędziłem wieczór przed komputerem. Następnego dnia wcześnie rano dostałem smsa. I tu zdziwiłem się - dostałem go od mego kolegi z klasy - geja (wiemy o sobie). Napisał dość dziwnie, a mianowicie: „Powinieneś wiedzieć, gdzie był wczoraj Damian, zapytaj”. Zaintrygowało mnie to. Zaraz zadzwoniłem do mego misia i zapytałem, czy się spotkamy. Jakże wielkie było moje zaskoczenie, gdy odmówił. Był wyraźnie speszony, w jego głosie wyczułem coś dziwnego. Cała sobota, cała niedziela - milczenie. Pisałem, odpisywał jakimiś ogólnikami, dzwoniłem, nie chciał rozmawiać. Zastanawiałem się, co mogło zdarzyć się w ten piątek i naprawdę nie wiedziałem, o co chodzi. W poniedziałek unikał mnie na korytarzu, jednak nalegałem. Na długiej przerwie, gdy szedł, wciągnąłem go do ubikacji - udało mi się, chyba był rozkojarzony, bo inaczej pewnie by mi się wyrwał.
- Co jest? - powiedziałem prawie podniesionym tonem.
- Nic nie jest - mówił, nie patrząc mi w oczy.
- Pytam jeszcze raz: co jest?
Milczał.
- Mam to milczenie uznać za koniec rozmowy?
Znów milczenie.
- Na razie… - chciałem wyjść, ale złapał mnie za rękę.
- To chyba nie jest odpowiednia pora, miejsce i czas na taką rozmowę.
- Taką? Człowieku, jaką, o czym ty mówisz?
- Dzisiaj, u mnie, po lekcjach. Będę czekał i… przepraszam - wyszedł z miną, jakby miał zaraz się rozpłakać.
Poniedziałek. Miałem siedem lekcji, a on tylko pięć. Pomyślałem, że nie będę czekał, walę szkołę. Poszedłem po piątej lekcji, wpadłem do domu, zostawiłem plecak i ruszyłem do Damiana. Zapukałem. Otworzył mi w humorze chyba jeszcze gorszym niż poprzednio. Zaniepokoiłem się bardzo.
- Powiesz mi w końcu, co się dzieje?
- Siadaj, to nie będzie miłe.
Usiadłem na kanapie, pełny złych przeczuć, a on oparł się o biurko i zaczął mówić.
- W piątek dostałem smsa od Bartka, powiedział, żebym wpadł do niego, bo chce sobie pogadać, ale żebym przyszedł bez ciebie. Pomyślałem: w sumie to nic złego, ale powinienem cię o tym poinformować. Gdy tam zaszedłem, byli ci kolesie z twojej klasy, o których wiesz. Nie wiedziałem, o co chodzi. Potem Bartek powiedział, że to taka mała impreza, w takim małym gronie. Zapytałem, czemu nie mogłem przyjść z tobą, ale nie odpowiedział. Wszystko się jakoś kręciło, aż do pewnego momentu. Ci kolesie już dawno się lizali i takie tam, więc i Bartkowi chyba też przyszła ochota...
W tym momencie Damian wstał i odwrócony tyłem zatrzymał się przy oknie. Po części domyślałem się, o co chodzi, ale słuchałem dalej.
- Gdy Bartek podszedł do mnie, odepchnąłem go. Cały czas myślałem o tobie, jednak on nie dał za wygraną. Zaczął mnie całować i pieścić po całym ciele. Spora ilość alkoholu chyba dała o sobie znać, bo w końcu uległem. Nim się obejrzałem, byłem już bez bluzy i koszulki, a on lizał moje sutki. Potem ukląkł i zaczął rozpinać mi spodnie. W tym momencie doznałem olśnienia. - Boże, co ja robię! - Chciałem go powstrzymać, jednak on nie. Kontynuował to, na co miał ochotę. Gdy go lekko odepchnąłem, dając znak, że nie chcę, on to olał. Zdjął mi spodnie i znów chciał pocałować w usta, jednak tym razem ja nie chciałem. Wtedy on złapał mnie za ręce i mocno trzymał, nie mogłem się wyrwać. Całował mnie, pieścił, co doprowadzało mnie do podniecenia, mimo że nie chciałem. Ale podniecenie wzięło górę, zacząłem odwzajemniać jego pocałunki. On to wyczuł i puścił moje ręce. Zdjąłem z niego koszulkę, a on sam zdjął spodnie. Staliśmy w samych bokserkach liżąc się. Ci kolesie z twojej klasy już dawno byli nago i ostro się zabawiali. Wtedy, poczułem coś na swoich rękach. Bartek założył mi takie pierzaste kajdanki - mimo że nie sprawiały bólu, to unieruchomiły mi ręce. Już nie mogłem się wyrwać. Bartek popchnął mnie na łóżko i zaczął się do mnie dobierać. Zdjął mi bokserki i zrobił to, na co kompletnie nie miałem ochoty. Byłem strasznie zły, szamotałem się i wyrywałem. Jednak na nic moje szarpania. Bartek tylko się uśmiechał, wyjął z szuflady prezerwatywę i krem. Wiedziałem, co się święci i nie mogłem się bronić. Prosiłem go, ale na nic. Zrobił to. Bolało... Ale jeszcze bardziej bolało poniżenie. Zostałem wykorzystany. Po wszystkim Bartek bezczelnie zapytał, czy ja też chcę, że mi da. Plunąłem mu w twarz. On się wytarł, uśmiechnął i wziął się za mojego cały czas stojącego penisa. Nie pozwolił mu opaść bez wytrysku. Doprowadził mnie do orgazmu językiem i ustami. Po wszystkim tamci mieli skwaszone miny, widzieli wszystko, od początku do końca, że ja tego nie chciałem, że on mnie wziął siłą. A Bartek usiadł sobie na krześle i palił papierosa. Powiedział tylko: „Wiedziałem, że niezłe z ciebie ziółko”… Jeden z tych twoich kolegów zdjął mi kajdanki. Ubrałem się. Wychodząc, walnąłem Bartka w twarz, jednak na nim nie zrobiło to żadnego wrażenia, nic, dalej się uśmiechał… Dlatego nie mogłem ci patrzeć w oczy, dlatego cię unikałem… Dlatego, że cię zdradziłem.
Byłem w szoku. Słyszałem w jego głosie płacz. Nadal stał przy oknie, odwrócony tyłem, a ja nie wiedziałem, co robić. Po prostu mnie zatkało.
Wziąłem kurtkę i wybiegłem. Bez słowa. Moje życie zawaliło się w ciągu kilku minut…
Odcinek 5.
Forgiveness
Kolejne dni bez niego były dla mnie takie nijakie. W mojej głowie toczyła się wojna. Jedna strona krzyczała: „Idź do niego! To nie jego wina!”, druga - „Mógł w ogóle tam nie iść!” … I tak nieustannie. Miałem tego dość.
Damian nie dawał za wygraną. Nalegał na rozmowę i w szkole, i przed, i po niej. Pisał smsy, dzwonił. Ale ja nadal nie wiedziałem, co zrobić. Po prostu pierwszy raz w życiu byłem w przysłowiowej kropce.
Była sobota. Siedziałem w domu i myślałem - tak jak od kilku dni. Wieczorem nieoczekiwanie zadzwonił do mnie Maciek, kolega z klasy.
- Kuba, gdzie jesteś? - spytał.
- W domu. A co?
- Przyjedź szybko do tego nowego baru, co otworzyli wczoraj.
- Na Leśnej? A po co?
- Tak, właśnie tam. Nie pytaj, po co, tylko bierz taksę i przyjeżdżaj, to ważne.
Zazwyczaj najpierw wypytuję dokładnie, o co chodzi, ale dziś nie miałem do tego głowy. W domu i tak było nudno, więc pojechałem. Na miejscu czekał na mnie Maciek, a obok niego na ławce ktoś siedział. Gdy podszedłem bliżej, od razu poznałem, kim jest ten drugi.
- Co mu jest?
- A jak myślisz? Nie dość, że najpierw go nasz kochany Bartuś zgwałcił - inaczej tego nazwać nie można - to potem, gdy on wyznał to wszystko swemu chłopakowi, ten się na niego obraził i nie odzywa się od kilku dni. Miał dość i najeżał się w trzy dupy.
- O kur… Nie pomyślałem w ogóle o tym w ten sposób. A skąd ty o wszystkim wiesz? - spytałem.
- Bo ja, w przeciwieństwie do ciebie, byłem przy nim w tych trudnych dniach. Ale dobra, nieważne. Słuchaj, jest już późno, ja muszę spadać do domu, no a z nim trzeba coś zrobić. Przecież nie można go tu samego zostawić.
- Idź, ja się nim zajmę.
Nie wiedziałem jeszcze, co zrobię, ale wiedziałem jedno: nie zostawię go.
- Na pewno?
- Tak.
- Ok. To ja spadam, narka.
Maciek oddalił się szybkim krokiem.
Moja matka pracuje dziś na nocną zmianę, od siódmej do siódmej rano. Było po szóstej, więc za godzinę będę miał wolną chatę. Podszedłem do Damiana, aby wybadać sytuację. Był kompletnie spity. Spał na ławce. Zadzwoniłem do Wojtka, który oczywiście zaproponował, abym - wraz z moim kochanym wrakiem - wpadł do niego. Zatrzymałem taksę, wpakowałem Damiana - ledwo - i pojechaliśmy. Chwila i byliśmy u Wojtka.
- Masz zamiar przechować go u siebie? Bo jak coś, to wiesz, może zostać tutaj.
- Nie, zabiorę go. Mam z nim trochę do pogadania. Moja matka wraca rano, nie ma problemu. A do jego starych napiszę smsa, że Damian został u mnie na noc, jak zwykle, jak już nieraz...
- Nie gadałeś z nim jeszcze od poniedziałku?
- Nie. I mam przez to okropne wyrzuty sumienia.
- No, brawo. W końcu przestałeś myśleć tylko o sobie.
Minęła niecała godzina i moja chata była wolna. Wojtek pomógł mi doprowadzić Damiana, po czym szybko się ulotnił. Położyłem Damiana w pokoju, nakryłem kocem, postawiłem na stoliku szklankę wody i aspirynę.
Mijały godziny, a ja myślałem, jak zacznę tę rozmowę. Co mu powiem? Przepraszać go, czy czekać na jego przeprosiny? Współczuć, czy udawać, że nic się nie stało?
Siedziałem na krześle i gapiłem się w monitor z latającym wygaszaczem ekranu. Powoli zbliżała się północ. Wyłączyłem komputer, sprawdziłem czy mój gość śpi - spał, aż chrapał, po czym sam położyłem się do swego łóżka.
Późną nocą, nawet nie wiem, o której godzinie, przebudziłem się. Jakbym wyczuł, że ktoś jest obok mnie, ze ktoś na mnie patrzy.
- Co ja tu robię? - usłyszałem glos Damiana.
- Teraz siedzisz, wcześniej spałeś.
- Wiesz, o co mi chodzi.
- Najebałeś się jak prosiak. Nie mogłem cię zostawić gdzieś tam pod drzewem.
- Skąd ty o tym wiesz?
- Mam swoje wtyki. Wziąłeś aspirynę? Będzie mniejszy kac jutro.
- A co z… Już się nie gniewasz?
- Porozmawiamy o tym jutro, idź spać.
- Nie Kuba, ja nie zasnę. Budzę się w środku nocy w domu swego chłopaka, z którym w dodatku byłem skłócony…
- Skłócony? Chyba powinieneś powiedzieć: „W domu chłopaka, który myśli tylko o sobie”.
- Czemu miałbym tak powiedzieć?
- Po tym, co przeszedłeś, ja cię zostawiłem. Nie byłem przy tobie, tylko walnąłem focha. Dziwię się, że się na mnie nie obraziłeś i że teraz ze mną w ogóle chcesz gadać.
- Bo ja… bo ja cię… kocham…
Poczułem rękę na swoim ramieniu. Wyszedłem spod kołdry i przytuliłem się do niego. Brakowało mi tego, bardzo. Poczułem jego ciepło, co prawda nie tylko to - ale i tak byłem szczęśliwy. Chwilę po tym zacząłem całować go po szyi, idąc coraz wyżej. Dotarłem do ust, których nie czułem zaledwie od sześciu dni, a za którymi tak się stęskniłem. On chyba też. Wskoczyliśmy pod moją kołdrę i odkrywaliśmy swoje ciała na nowo, milimetr po milimetrze, centymetr po centymetrze.
Pogodzeni kochankowie, spragnieni siebie…
Makbett