Dalsze losy Edwarda i Belli
Rozdział 2
-Jeśli ta dziewczyna będzie jeszcze tak do ciebie zarywać jak wczoraj , to ją zabije- powiedziałam Edwardowi przez zaciśnięte zęby .
Zaśmiał się
- Zazdrosna?- spytał nadal się śmiejąc.
- Oczywiście że nie- odpowiedziałam szybko , ale głos mi się załamał
Pocałował mnie w szyje.
- Jesteś pewna? - spytał uwodzicielsko .
Przymknęłam powieki, nie chciałam kontynuować tej rozmowy , więc westchnęłam i nieśmiało wyznałam prawdę .
- No może kapeńkę
- Ale zachowywała się wręcz wulgarnie - dokończyłam
- Bello , dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza , może zaczniemy chodzić już od dzisiaj ?- zaproponował.
- Jasne - odpowiedziałam uśmiechając się promiennie. Spojrzałam na zegarek , była już 8.30 , więc leniwie wstałam z łóżka i poszłam spakować zeszyty. Wrzuciłam je do torby , a ja zarzuciłam na ramie. W garderobie wyjęłam strój pierwszy , który zauważyłam i szybko się w niego ubrałam. Po drodze zaszłam do pokoju Alice. Cichutko zapukałam do drzwi i weszłam. Zastałam ją leżącą na kanapie z magazynem w ręce .
- Alice , czy nie miałaby pojechać dziś z Edwardem do szkoły?- spytałam
- Jasne nie ma sprawy- uśmiechnęła się i wróciła do czytania. Odwróciłam się na pięcie i wampirzym tempie doszłam do garażu. Edward stał oparty o samochód i uśmiechnął się kiedy mnie zobaczył.
- Alice się zgodziła , możemy jechać- powiedziałam słodko , odwzajemniając uśmiech. Otworzył przede mną drzwiczki od strony pasażera Wsiadł za kierownica i włączył moją ulubioną piosenkę .Pocałowałam go w policzek.
Gdy dojechaliśmy na parking , kabriolet Rosalie już tam stał a koło niego grupka chłopaków go podziwiających. Zauważyłam też tę brunetkę która jak później się dowiedziałam ,miała na imię Jinn. Wysiadłam z auta szybko nie bacząc czy ktoś na nas patrzy chwyciłam Edwarda za rękę i poszłam w kierunku szkoły .Dziewczyna podeszła do nas uśmiechnięta , więc widocznie nie zauważyła że trzymaliśmy się za ręce
-cześć Bella , cześć Edward- przywitała się grzecznie. Zdziwiło mnie czemu najpierw wymieniła moje imie.
- częśc - odpowiedzieliśmy z Edwardem jednocześnie.
- Słyszałam że umówiłaś się na randkę z Taylorem , on jest bardzo przystojny i w ogóle- odpowiedziała na moje nieme pytanie
- Co proszę?- wykrzyknęłam , ledwie nad sobą panowałam ,chciałam się wyrwać z objęć ukochanego ale trzymał mnie mocno , przy czym nie chciałam mu nic zrobić.
- No co jesteś taka zła?- spytała oburzona. Miałam jej dość, chciałam jej wykrzyczeć w twarz wszystko co o niej myślę , ale w ostatniej chwili się opanowałam. Wyrwałam się z objęć Edwarda i bez słowa poszłam w bardzo szybkim tempie do szkoły , nawet nie parząc czy ktoś zauważył to że tak szybko się ruszam. Stanęłam przy oknie na korytarzu opierając się ramieniem o ścianę .Byłam wściekła. Nagle poczułam chęć zabicia nie tylko jej ale także Taylora .Zaczęło mnie palić w gardle. Zadzwonił dzwonek i wszyscy poszli do klas, niezauważalnie otworzyłam okno i zwinnym ruchem wyskoczyłam na zewnątrz. Edward nie powinien mi mieć tego za złe. Puściłam się biegiem w stronę lasu. Nie wiedziałam dokąd biegnę , po prostu chciałam chociaż na chwile oddalić się od tamtego miejsca. Po drodze upolowałam dwa jelenie i sarnę. Po zaspokojeniu pragnienia usiadłam na pobliskim kamieniu i włączyłam telefon komórkowy. Miałam 6 nieodebranych połączeń od Edwarda i kilka od Alice i Rosalie .Schowałam telefon i myślałam o Renesmee .Gdy razem z Edwardem wyjeżdżaliśmy na studia zostawiliśmy ją pod opieką Charciego i Jackoba . Nie martwiłam się o nią , wiedziałam że w razie potrzeby Jake zawsze ją obroni , jednakże tęskniłam za nią .Gdy tylko mogliśmy dzwoniliśmy do nich spytać co się co tam słychać , ale to była tylko wymówka chciałam po prostu usłyszeć jej głos. Wpatrywałam się jeszcze długo w widnokrąg przypominając sobie jaka była niezwykła , ale nie tylko dzięki jej darowi. Z rozmyślań wyrwało mnie światło padające na moją twarz .Światło księżyca. Co .? Światło Księżyca? Jak to możliwe że tak długo tu siedziałam . Założę się że Edward już cały zgrzyta zębami .Wstałam i ruszyłam powrotem do domu. Droga zajęła mi jakieś pół godziny .Chciałam wejść niepostrzeżenie. Lekko uchyliłam drzwi i weszłam do środka, cichutko zamknęłam drzwi .Byłam usatysfakcjowana dopóki nie odwróciłam się plecami do drzwi .Cała rodzina wpatrywałam się we mnie z saloniku. Podgryzłam dolną wargę. Popatrzyłam na Edwarda , był wściekły.
- Bello !! Gdzie ty byłaś ?? Wszyscy martwiliśmy się że coś ci się stało i nie odbierałaś telefonu..!!- odezwała się pierwsza Alice i rzuciła mi się na szyje. Przytuliłam ja do siebie
- Przepraszam, naprawdę przepraszam was wszystkich za to że musieliście się o mnie martwić- powiedziałam przepraszającym tonem , nie patrząc na Edwarda .
- Najważniejsze że nic ci się nie stało- powiedziała jak zawsze troskliwa Esme.
- Jeśli pozwolicie pójdę już do siebie się przebrać. Puściłam Alice, i ruszyłam w stronę schodów. Nagle Edward stanął mi na drodze . Ręce miał skrzyżowane na piersi. Patrzył mi prosto w oczy , a na jego twarzy malował się gniew.
-Bello , wytłumaczysz mi czemu nie powiedziałaś mi że uciekasz , a później nie odbierałaś telefonu?- zapytał się , przez zaciśnięte zęby
- Nie wytrzymałam , po prostu nie miałam zamiaru zabić Amber , a ciebie nie było w pobliżu , a telefon miałam wyłączony.
- Gdzie się włóczyłaś przez ten czas, przecież ja umierałem ze zmartwienia!- wiedziałam że taki wykład mnie czeka, ale myślałam że Edward poczeka aż zostaniemy sami.
-podobno nie możesz umrzeć- zauważyłam sprytnie. Tylko pogorszyłam sytuacje , jakby można było. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić , zwinnym ruchem go wyminęłam .Złapał mnie za nadgarstek i przytulił mocno do siebie. Nie miałam bladego pojęcia , skąd ta zmiana.
- Więcej mi tego nie rób , Bello - wyszeptał koło mojego ucha.
- Przepraszam i … - uśmiechnęłam się
- i co?
- kocham cię- powiedziałam słodko , wtulając się w jego pierś
- ja też cię kocham Bello- pocałował mnie w oba policzki, szyje i w końcu w usta. Nie przerywaliśmy tej pieszczoty dopóki ktoś stanowczo nie odchrząknął . Oderwałam się od Edwarda i zwróciłam się twarzą do reszty rodziny . Zaśmiali się z mojego zakłopotania , i rozeszli się do swoich pokoi . Odsunęłam się od Edwarda i złapałam go za rękę , wlokąc za sobą do pokoju . Niestety musiałam odrobić lekcje , a mój ukochany był znakomitym korepetytorem. Wyjęłam zeszyty z torby . Zauważyłam że brakuje mi książki od angielskiego . Jeszcze raz starannie przejrzałam zawartość torby. Nie było jej .musiałam przez przypadek zostawić ja na ławce.
-Kurcze!- odpowiedziałam zdenerwowana
- co się stało- spytał troskliwie Edward
-Musiałam zostawić książkę od angielskiego na ławce , kiedy wychodziłam -pożaliłam się.
-Masz na myśli tą książkę?- spytał wyjmując z torby moja książkę .
- Tak , dziękuje, dziękuje , dziękuje - wręcz rzuciłam się na niego i zaczęłam całować. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Błyskawicznie stanęłam wyprostowana, musiało to wyglądać komicznie bo Edward zaczął się ze mnie śmiać…( dalej będzie w 3 roździale)