Leszek B. przechadza się z żoną po ulicach Warszawy, ogląda wystawy sklepowe, zatrzymuje się przed jedną i mówi:
- Zobacz kochanie - spodnie 50 złotych, marynarka 40 złotych, futro 150 złotych. Widzisz? To nie są wysokie ceny. A wszyscy mówią, że jest źle, że ludzi na nic nie stać. To tylko propaganda tych nierobów, lewicowców i zielonych! Żona spojrzała na niego czule, jak to tylko potrafi zakochana kobieta i mówi:
- Debilu! To jest pralnia!