„Droga do szkoły”
Za górami, za lasami żył sobie Marek. Miał on bardzo długą drogę do szkoły. Żeby zdążyć na lekcje, musiał wcześnie wstać.
Gdy kogut zapiał trzy razy, Marek się obudził. Szybkim krokiem ruszył w stronę łazienki.
- Uf, od razu lepiej. Całe szczęcie, że łazienka nie była zajęta - pomyślał. Uradowany, wyszedł. Poszedł przed siebie, zjadł śniadanie i pieronem się ubrał.
Wyszedł z domu. Po chwili doszedł do bagien.
- O mamuńciu! - wykrzyczał Marek - tylko nie to! Pobrudzę sobie buty! - rozpaczał.
Chwycił się gałęzi drzewa rosnącego wśród bagna i udając Tarzana, przeskoczył na drugą stronę.
Idąc dalej wszedł na teren lasu. Przez nieuwagę wdepnął w sarnie bobki.
- O fuj! Ale świnia z tej sarny! - krzyczał.
Wytarł sobie buty w trawę i patrząc pod nogi wyszedł z lasu. Z dala widać było drogę. Po kilku minutach dotarł na nią. Zobaczył swoich znajomych, którzy nie chcieli z nim iść, ponieważ trochę śmierdział po tej przygodzie. Po wielu przygodach dotarł do szkoły. Wszedł do szatni i przebrał się. Nie wiedział, dlaczego wszyscy się od niego odsuwają. Zamyślony poszedł do klasy.
- Ale z ciebie jedzie - oznajmili mu koledzy - Idź się umyj! - nalegali.
Weszła pani i zaczęła się dusić, ponieważ nie było czym oddychać. Pani powiedziała, żeby Marek poszedł do domu. Uszczęśliwiony chłopiec poszedł do domu.
- Muszę robić tak częściej - pomyślał Marek.