Podczas migawki telewizyjnego wywiadu na warszawskim Okęciu, tuż przed odlotem do Stanów Zjednoczonych, powiedział tylko kilka skromnych słów: "Lecę do Atlanty trochę wcześniej, żeby przygotować wszystko na przybycie polskich sportowców do wioski olimpijskiej. Oni nie powinni się tam o nic martwić, tylko zdobywać medale. Cała reszta związana z ich pobytem, dobre samopoczucie i atmosfera walki o najwyższe olimpijskie laury, to nasza sprawa". Powszechnie mówiono, że to będzie jego olimpiada a sukcesy polskich sportowców - jego sukcesem osobistym. Już wkrótce potwierdziły to środki przekazu; prasa pisała: "To głównie dzięki niemu przygotowania olimpijskie we wszystkich dziedzinach sportu zostały zrealizowane. W Atlancie mieliśmy wspólnie cieszyć się z efektów kilkuletniej pracy".
Rzeczywiście, cieszyła się cała Polska z tych kolejnych medali olimpijskich i dźwięków Mazurka Dąbrowskiego na sportowych arenach letniej olimpiady. Niestety, z radością pomieszał się smutek i żal, zwłaszcza sportowców i działaczy. Podczas ceremonii otwarcia letnich igrzysk olimpijskich Eugeniusz Pietrasik - szef polskiej misji olimpijskiej, nagle zasłabł i zmarł w czasie drogi do szpitala na zawał serca. Jeden z obecnych tam z nim na stadionie opowiadał, że na krótko przed śmiercią Gienek powiedział: "Jestem szczęśliwy, że was tutaj doprowadziłem". Nikt wtedy nie zrozumiał jednak, że były to jego ostatnie słowa o wykonaniu swej misji życia.
Z życiem człowieka zawsze jest związana tajemnica jego misji, niekiedy trudna do zrozumienia i ogarnięcia umysłem...
Ks. Jan Wnęk - MISJA CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996