DAWID UDAJE SIĘ NA DWÓR KRÓLEWSKI
Król Saul mieszkał w pałacu. Siedział na wspaniałym, złoconym fotelu. To był jego tron.
Ubrany był w piękne szaty, a na jego głowie lśniła złota korona. Otaczał go tłum sług, którym mógł rozkazywać. Król Saul był bardzo bogaty i potężny. Mógł robić wszystko, co zechciał. A mimo to był zły i ciągle wpadał w gniew.
Samuel, stary sługa Boży, powiedział mu już, że ktoś inny zostanie królem, gdyż Saul nie jest dobrym władcą. Nie kocha Boga i nie jest Mu posłuszny.
- Ktoś inny zajmie twoje miejsce - powiedział Samuel. - Wybrał go Bóg. Będzie to człowiek kochający Boga z całego serca. Zamieszka w pałacu, zasiądzie na tronie i zajmie twoje miejsce, ponieważ ty nie chciałeś być Bogu posłuszny.
Samuel nie powiedział jednak, kim będzie nowy król.
Tego Saul się nie dowiedział.
Król wiedział jednak, że wszystko musi się potoczyć zgodnie ze słowami Samuela, bo co Pan Bóg zapowiada, zawsze się spełnia.
Król Saul złości się
Saul myślał teraz bez przerwy o tym, że nie będzie już królem. I stawał się z dnia na dzień gorszy, i coraz częściej wpadał w gniew.
- Nie chcę, by ktoś inny zajął moje miejsce! Na zawsze pozostanę królem, a po mnie tron obejmie mój syn, Jonatan. Nie dopuszczę, żeby panował tu ktoś inny! - powtarzał sobie w myślach.
Równocześnie jednak zastanawiał się, kim może być tamten wybrany...
Saul pałał nienawiścią do swego następcy i pragnął go zabić. Im dłużej o tym myślał, tym stawał się gorszy. Często wpadał w taką furię, że słudzy drżeli ze strachu. Miewał istne napady wściekłości. Krzyczał wtedy, tupał nogami i chciał wszystko tłuc i niszczyć.
Dworzanom zrobiło się żal króla:
- Nasz król jest chory - mówili. - Dusza jego jest chora, ponieważ Bóg go opuścił. Teraz złość mieszka w jego sercu.
Bardzo się tym martwili.
- Jak byśmy mogli pomóc naszemu królowi? - zaczęli się zastanawiać.
- Co by tu zrobić, aby poczuł się lepiej?
Długo nad tym rozmyślali.
Dawid gra Saulowi na harfie
W końcu przyszli do niego i rzekli:
- Panie, każ przywołać do siebie jakiegoś człowieka, który umie pięknie grać. Muzyka cię uspokoi i na pewno uleczy.
- Dobrze - zgodził się Saul. - Przywołajcie takiego człowieka.
Wtedy jeden ze sług odezwał się:
- Znam pasterza, który pięknie gra na harfie. To syn Isaja z Betlejem. Jego muzyki słucha się z rozkoszą!
- Dobrze - powtórzył król - przyprowadźcie go tutaj!
Słudzy natychmiast udali się do Betlejem po Dawida i sprowadzili go do pałacu.
Gdy zjawił się Dawid, król akurat był w bardzo złym nastroju.
Miał straszny atak - biegał po komnacie tupiąc nogami i wydając okrzyki wściekłości.
Dawid bezszelestnie wśliznął się z harfą do komnaty. Usiadł w kącie i zaczął grać jedną ze swych przepięknych pieśni, które śpiewał w górach Judei, gdy pasał owce.
Była to cudowna muzyka. Można rzec, że rozbrzmiewały w niej złote tony. Brzmiała jak najpiękniejsze złote dzwoneczki.
Nikt nie mógł pozostać na nią nieczuły.
Wszelki smutek i złość opuszczały słuchaczy.
Król Saul posłyszał muzykę. Uspokoił się. Przestał krzyczeć i tupać nogami. W skupieniu przysłuchiwał się kojącym dźwiękom. Zapomniał o swym smutku i złości. Zapomniał o człowieku, który ma zostać królem, i od razu poczuł się lepiej. Piękna muzyka go uleczyła.
- Dobry chłopiec z tego Dawida - myślał patrząc na niego. - Cieszę się, że jest tutaj. Zostanie już ze mną na zawsze.
Król pokochał Dawida, nie przypuszczając wcale, że to on właśnie będzie jego następcą.
Co by to było, gdyby znał prawdę...