Kwiatek - Citroen C3 14 HDI 2007r
Kwiatek przyznam dość osobliwy.
Rok produkcji 2007, sprowadzony, przebieg 2 800 km (słownie: dwa tysiące osiemset), cena 35 000 pln.
Cena nówki wyliczana na podstawie konfiguratora dostępnego na www.citroen.pl to mniej więcej 48 650 pln.
W takiej sytuacji warto zapytać byłego właściciela co się stało, dlaczego sprzedaje nówkę-sztukę. I dlaczego za połowę wartości nowego auta z salonu. Połowę, bo przecież ten co sprowadził auto też musi na tym zarobić, na pewno poniósł drobne koszty związane z importem, więc musi się odkuć. Z drugiej strony pewnie sprzedający żyje z takich okazji, więc nie ma żadnego interesu, aby oddać auto po kosztach.
Ponieważ kontaktu z pierwszym właścicielem raczej nie nawiążemy, musimy sami wykombinować dlaczego ów obywatel postanowił sprzedać taką żyletę.
Może wygrał auto w konkursie Der Colgate Foto, a że sam jeździ Porshe Cayenne a żona Golfem GTI to nie ma co dodatkowo utrzymywać C3, więc sprzedał ją biednemu Polaczkowi.
Może nagle zmieniła się człowiekowi sytuacja życiowa: pogrzeb, rozwód, nowa praca, podwyżka... i był zmuszony sprzedać auto biednemu Polaczkowi.
Tylko skąd ten przebieg 2 800 km? 2 tygodnie jeżdzenia po niemieckich drogach... i taka szybka decyzja o sprzedaży auta?
'Serwisowany w ASO' - kiedy zdążył?
Może auto miało dzwona z tramwajem na Aleksandre Platz i trzeba było szybko sprzedać je biednemu Polaczkowi.
Ehhh.... można było się postarać i przekręcić licznik do 28 000 km (słownie: dwudziestu osmiu tysięcy km) - byłoby bardziej realnie
Rynek pełen wraków
Można się oszukiwać, może nam się wydawać, że Honda, którą znaleźliśmy i która nam się spodobała to jest to czego szukaliśmy. Bezwypadkowa, od pierwszego właściciela... i reszta, o której wspominałem wcześniej.
No wlaśnie, kto przy zdrowych zmysłach sprzedaje dobry samochód? Ja od ponad roku mam całkiem przyjemną Hondę Civic. Samochód jest naprawdę trafiony :) Prawdziwa okazja!! (a mówiłem, że takie się nie zdarzają :) Auto działa bez zarzutów, nic nigdy się z nim nie stało, nigdy mnie nie zawiodło, ale... nie ma klimatyzacji. Bardzo chciałbym mieć auto z klimą, ale... nie chcę się pozbywać DOBREGO samochodu.
Mój pierwszy samochód, który sobie kupiłem to był Citroen Saxo. Byłem nim niesamowicie zauroczony, żadnych wad, po prostu cudeńko. Z biegiem czasu uczyłem się go. W końcu dowiedziałem się o nim tylu rzeczy, że postanowiłem sprzedać tego wraka. No i sprzedałem. Uffff.... Wiem, niczym się nie różnię od tych cwaniaków, którzy handlują wrakami!
No dobrze, zawsze możemy mieć nadzieję, że trafimy na dziadka, który postanowił sprzedać swój samochód, bo okazuje się, że już nie może prowadzić samochodów. Możemy też trafić na milionera, który sprzedaje samochód żony, bo ma on już 2 lata, i pora wreszcie kupić żonce większego Lexusa. Może uda nam się natknąć na młodą rodzinę, która postanowiła sprzedać swojego Opla Corsę, bo zanosi się z zakupem Opla Astry kombi. Wszystkim Wam życzę takich właśnie sprzedających, ale to jak trafienie Twojego Szczęśliwego Numerka we włoskim totolotku.
Wystarczy spojrzeć na ogłoszenia handlarzy, którzy oferują usługę polegającą na kupnie Twojego wraka, szybko, wygodnie, w dobrej cenie.
Accord, Civic, Prelude, i inne, kupię każde, zniszczone, skorodowane, po wypadku, do remontu, niejeżdżące, dysponuję własnym transportem, zawsze przyjadę, płacę gotówką
kupię Astra Vectra Tigra Corsa i inne ople każdy stan i rocznik
a absolutnie auta kupię każdego FIATA CC, SEICENTO, PUNTO, UNO, BRAVA, SIENA, w całości, rozbite, zniszczone, na części, płacę rosądne ceny, dojazd natychmiast, zadzwoń
kupię całe i uszkodzone, z terenu całego kraju, osobowe, vany, busy, jeepy, ciężarowe, busy, gotówka, od ręki, 100% satysfakcji, odbiór w 24h
absolutnie auta KUPIĘ po 1990 r., najchętniej modele: Xsara, Xantia, Berlingo, C15, Saxo, C3, C5, lub inne w każdym stanie, GOTÓWKA OD RĘKI, wystarczy 1 telefon, DOJEDZIEMY NA MIEJSCE, miła, profesjonalna obsługa
Clio, Megane, Laguna, Safrane, 19, Scenic, inne kupię każde, zniszczone, skorodowane, po wypadku, do remontu, niejeżdżące, dysponuję własnym transportem, zawsze przyjadę, płacę gotówką
I co się dzieje z tymi wszystkimi 'zniszczonymi', 'skorodowanymi', 'po wypadku', 'do remontu', 'niejeżdżacymi', 'rozbitymi', 'w całości lub na części' furkami??
My je kupujemy - jako 'bezwypadkowe', 'serwisowane', 'od pierwszego właściciela', 'po wymianie rozrządu', 'stan idealny'.
Kwiatki: Rover 416 SI 1.4 16V
Dodając ogłoszenie do serwisu internetowego sprzedajcy może wpisać WSZYSTKO!! I zamieścić dowolne fotki... dowolnie podrasowane w PhotoShopie...
Chciałem Wam zamieścić tutaj fotkę Fiata Sieny, czerwonego, który ostanio otarł się o mój komputer, ale... nie mogę go znaleźć. Ale jak natrafię na podobnego kwiatka to obiecuje publikować :)
Po krótce: sprzedający zamieścił ogłoszenie 'pięknego' Fiacika z pomalowanymi na czarno zderzakami. Ale zderzaki były tak pomalowane, że już na pierwszy rzut oka było widać, że część zderzaka zasłaniała przednie (i tylne też) reflektory, a kształt zderzaka nie przypominał... zderzaka.
Pamiętajcie o tym, to co jest w treści ogłoszenia i to co zastaniecie na miejscu oglądając wasze przyszłe cudeńko to zupełnie dwie różne sprawy.
Po pierwsze, serwisy internetowe NIE ODPOWIADAJĄ za treść zamieszczanych ogłoszeń, bo dlaczego miałyby odpowiadać. Nie są w stanie sprawdzić każdej oferty, to chyba zrozumiałe. Natomiast za to co napisze sprzedający odpowiada tylko on. Ale co to w praktyce znaczy? To, że jadąc po samochód musicie KONIECZNIE wydrukować sobie ofertę, treść i zdjęcia. Ogłoszenie w internecie może dziś być on-line, jutro już nie. Więc zbierajcie dowody :)
Dla przykładu, zupełnie idiotyczne zachowanie komisanta z Bydgoszczy. To oczywiście pomyłka komisanta.
Wrzuca fotki deski rozdzielczej dwóch różnych aut. Przebieg NOMINALNY to 141 000 km, a na fotkach zdjęcia desek rozdzielczych dwoch roznych aut. Jedna na pewno Rovera a druga - nie zidentyfikowana przeze mnie. Klient patrzy i widzi takie kwiatki i co ma sobie pomyśleć? Raz przebieg 141 000 a raz 23 000 :)
Przykład Rowera zaczerpnięty od Piorta.
http://www.auto.bydgoszcz.pl/photos.php?car=8103&photo=47332&np=1
Co sprawdzić, cz. 4: Blacha i szkło
Blacha
To w miarę proste zadanie. Nawet dla... kobiety. Przepraszam za pejoratywny wydźwięk tego stwierdzenia, ale z doświadczenia widzę, że to kobiety nie wierzą w swoje umiejętności niezbędne przy zakupie samochodu. To prawda, że większośc z nich kieruje się one zasadą: czerwony? biorę! Ale jeśli tylko byłyby w stanie zapomnieć na chwilę o zewnętrznych walorach wozu to są w stanie sobie poradzić z takim tematem jak blacha. Naprawdę! I to niekoniecznie trzeba się przy tym ubrudzić, choć nie zaszkodzi.
Blacha. Czyli wszystko to co jest metalowe, polakierowane. Blachę sprawdzamy odsłaniając dywaniki :)
Sprawdzamy jak układa się wykładzina, czy blacha jest równa, czy nie ma śladów harmonijki. Pamiętajcie, że z miejscach trudno dostępnych blachę wyklepać potrafią tylko Ci mechanicy, którzy teraz siedzą w Irlandii i zarabiają kupę kasy na sprzedawaniu lodów z automatu. Czyli zaglądamy pod fotel kierowcy, pasażera, pod tylne siedzenia, patrzymy jak wyglądają progi. Zapamiętujemy widok z lewej stroniy auta i porównujemy jak sprawa wygląda z prawej. Zaglądamy do bagażnika, patrzymy jak wygląda podłoga pod matami. Zaglądamy w miejsce koła zapasowego czy miejsce jest idelanie ogkągłe, czy nie ma śladów zgięć. I w końcu najważniejsze, idziemy do przodu i zerkamy, w jakim opakowaniu znajduje się silnik.
Jeśli auto miało dzwona to będzie widać charakterystyczne spawy, asymetrycznie umiejscowione.
To nie było chyba trudne. Teraz jeszcze prostrza sprawa, wymagająca jeszcze mniej wysiłku.
Szyby
Zwykle szyby w samochodzie powinny być tej samej firmy i mieć takie same oznaczenia, data produkcji, producent. Dobrze jest porównać jakie szyby powinny być fabrycznie wstawione do Twojego modelu samochodu. To możesz sprawdzić na innym egzemplarzu.
Jeśli szyby były wymieniane to może to świadczyć o poważnej stłuczce, ale może też o niczym nie świadczyć, bo w końcu zawsze ktoś mógł się włamać kiedyś w przeszłości do naszego przyszłego wozu.
No cóż, temat niezbyt rozległy, ale zawsze blacha i szyby to są 2 elementy, które możemy sprawdzić sami, zanim udamy się do warsztatu i wydamy okrągłe 100 pln na oględziny wozu
Przykładowe oszustwa, cz. 4: złoto głupców
Przypominam sobie historię o starym niedobrym księciu, który chciał mieć tylko dla siebie mnóstwo cennych rzeczy. Gromadził je i gromadził, z nikim nie chciał się dzielic, więc los go karał tym, że po pewnym czasie wszystkie te rzeczy zamieniały się w coś bezwartościowego.
Właściwie to nie wiem, czy była taka historia, ale w każdej chwili ktoś mógłby coś takiego napisać.
I to jest trochę tak. Chcemy sobie kupić auto. Mamy różne powody, to nasz pierwszy samochód, tym razem to będzie większy samochód, nowszy, lepszy, nareszcie z klimatyzacją, itp. Tylko my nim będziemy jeździli, podniecamy się, bo już za chwilę będziemy mieli wreszcie dużą prawdziwą zabawkę.
Przeglądamy internet, wybieramy cacko, wyobraźnia zaczyna działać. Jedziemy do handlarza, kupujemy nasze cacko, szczęśliwi i lżejsi o kilka, kilkanaście tysięcy wracamy do domu. Po drodze autko gasnie nam dwa razy, ale to kwestia zgrania się z autem. Dodatkowo zauważamy, że drzwi pasażera nie otwierają się z centralnego zamka, a jedna żarówka w tylnych stopach się nie świeci. Szczęście, jeśli sami sobie to uświadomimy, a nie zrobi tego miła Pani sierżant.
Po kliku dniach jazdy okazuje się, że nasze nowe cacko powoli zaczyna zmieniać się w bezwartościową kupę złomu. Z dnia na dzień przybywa usterek.
Nie, nie. Nie staram się tutaj prezentować jakiejś skrajnie pesymistycznej postawy. Staram się pokazać jak wygląda życie. Dlatego nie kupujcie lepiej złomu, choćby nie wiem jak się świecił, jak ładnie wyglądał...
użytkownik anonimowy napisał:
Samochod nie jest ładna v8 tylko dezelem. Alufelgi uszkodzone, c.zamek niedziała z powodu pompki, airbaga nie ma, klimatyzacja nie działa, w radiui nie działa wyswietlacz, jest samochodem wielokrotnie rozbitym i przynajmniej dwukrotnie malowanym przez Henia w garażu, niepali na benzynie. Pisze to poniewaz chce ostrzec kolejnego chetnego ktory da sie wyrolowac przez idote tak jak ja. Zeby zobczyc ta "perełke" zrobiłem 500 km i sie załamałem wypadało dać włascicielowi po mordzie !!!!
Może i zabrakło kilku przecinków w tej wypowiedzi, może lekkie błędy stylistyczne czy literówki znajdziemy, ale znajdziemy też ogromną chęć ostrzeżenia innych. Pokazania innym, żeby nie kupowali 'perełek'. Podejrzewam, że transforamcja "ładnej v8" w "dezela" to kwestia kilku dni.
a_left napisał:
Samochód - weteran kilku stłuczek, lakierowany w kilku miejscach, mocno zarysowany z prawej strony. W ofercie wprawdzie nie jest opisany jako bezwypadkowy, jednakże informacja taka udzielana jest telefonicznie. W zasadzie nawet nie jest to komis, tylko kilka autek stojących sobie pod płotem.Do tego wybitnie lekceważący stosunek sprzedającego do kupujących.Odradzam jazdę do Trzemeszna.
Widzę światełko w tunelu!! Uczciwość sprzedającego mnie poraziła. Nie napisał, że auto jest bezwypadkowe! Jak widać więc opis jest zgodny ze stanem faktycznym, a więc wygląda na to, że a_left strasznie czepia się człowieka. A że bezrobocie w Trzemesznie jest wyższe niż w Warszawie, to trzeba sobie jakoś radzić. Chwała więc handlarzowi, że otworzył działalność gospodarczą i sprzedaje samochody. Może na razie nie ma jeszcze na tyle dużo gotówki, by zainwestować w prawdziwy plac, baner reklamowy, ogrodzenie, ale znajdzie się jeszcze kilku... którzy kupią!
A to mój ulubiony przypadek.
m.kustra napisał:
Oglądaliśmy ten samochód i mimo że w ogłoszeniu jest zawarte, że samochód posiada el. lusterka i radio, w rzeczywistości ich nie posiada, a sprzedający informuje, że możemy to sobie zainstalować sami. Sprzedający nie jest właścicielem samochodu i nie jest upoważniony do sprzedaży tego samochodu.
Ludzie, co za głupota... może sprzedający dopiero się uczy....
Przykładowe oszustwa, cz. 3: bezwypadkowy
Treść ogłoszenia:
Ford Fiesta hatchback 1.2 1999 r.
alu felgi, c.zamek, el.szyby, poduszka pow., bezwypadkowy, klima, wsp.kierownicy, stan b.dobry, sprowadzony opłacony
-----------------------------
użytkownik anonimowy napisał:
samochód sprowadzony- cały malowany, 4 szyby wymienione.Co to znaczy w takim razie bezwypadkowy??
-----------------------------
...że sprowadzany, to można się domyśleć, większość Fordów Fiest z 1999 roku na rynku jest sprowadzana.
...że cały malowany, no to chyba dobrze, taki niepomalowany dobrze wygląda tylko DeLorean
...4 szyby wymienione, przecież nie było w ogłoszeniu napisane, że są oryginalne
...bezwypadkowy, znaczy, że jest wyklepany tylko z JEDNEGO auta
zresztą sam się prosisz o kłopoty!!
-----------------------------
Adamus-3005 napisał:
Sprzedający twierdzi, że samochód doskonały, jednak samochód jest w złym stanie technicznym. Nie ma fotografii wnętrza i kokpitu, żeby klient nie zobaczył jak bardzo zniszczony jest samochód. Brak jest poduszek powietrznych i podłoga jest pognieciona do wysokości słupka środkowego. Samochód miał poważne udeżenie przodem, o czym sprzedający nie informuje w ogłoszeniu i w czasie rozmów telefonicznych. Zawieszenie silnika jest przesunięte o ok. 3 cm. a instalacja elektryczna jest po przeróbkach. Przejechałem 200 km aby obejrzeć samochód i dowiedziałem się, że musiałem rozmawiać o innym aucie.
-----------------------------
No dobrze, ale nikt w ogłoszeniu nie twierdził, że jest bezwypadkowy. Stan bardzo dobry to co innego.
Ale że znalazł się taki fachowiec, który potrafił część uszkodzeń i defektów znaleźć... !!
Ja myślę, że wiele osób chętnie skorzystałoby z wiedzy Adamusa-3005... nie można tylko dla siebie zostawiać takiej wiedzy!!
jeszcze jeden, nie mogłem się powstrzymać
-----------------------------
uzytkownik podał imię i nazwisko, więc nie będę się nim posługiał :)
UWAGA NA OGŁOSZENIE!!!!!!!!!! NIE DAJCIE SIE NABIĆ !!!!!!!!!!!! NIERZETELNA I FAŁSZYWA INFORMACJA SAMOCHÓD MOCNO PRZECHODZONY BRAK MOCY- uszkodzony przepływomierz ZWYKŁY SILNIK BEZ TURBINY BRAK KOŁA ZAPASOWEGO 2 OPONY KOMPLETNIE ŁYSE SZYBA PRZEDNIA ZE ŚLADAMI ROZWARSTWIEŃ SPRZEDEAJĄCY NARAZIŁ MNIE NA KOSZTY DOJAZDU ZE SZCZECINA DO ZGIERZA KOŁO ŁODZI ŁĄCZNIE 950 KM SPRZEDAJACY ŚCIEMNIA KWITAMI CO TO NIE BYŁO W SAMOCHODZIE ROBIONE JAKIE TO NAPRAWY ZROBIŁ TYLKO CIEKAWI MNIE JAK SAMOCHÓD PRZESZEDŁ PRZEGLĄD BEZ KOŁA ZAPASOWEGO I Z ŁYSYMI OPONAMI UWAGA OGŁOSZENIE NA KILKU PORTALACH INTERNETOWYCH SPRZEDAJACY JEST ALBO KOMPLETNYM LAIKIEM MOTORYZACYJNYM ALBO CELOWO CHCE KOGOŚ NARAZIC NA KOSZTY WCISKAJĄC MU KUPĘ ZŁOMU
-----------------------------
To był akurat OPEL FRONTERA 2000... Handlarz raczej laikiem nie jest. I nie wydaje mi się, żeby chciał narazić kogoś na koszty, po prostu chce sprzedać auto. Prawdopodobnie kupił złom, w stylu: "pilnie kupię, stan obojętny, płatne gotówką, dojazd na miejsce, miła fachowa obsługa"
Co sprawdzić, cz. 1: dokumentacja,
Jeśli już spodobał Ci się samochód, to jest właśnie to cacko, które chcesz by służyło Ci przez najbliższy czas, jeśli już jesteś przekonany, że to jest właśnie ta OKAZJA, sprawdź najpierw kilka rzeczy...
Zaczniemy może od DOKUMENTACJI
Może jednak Policja okaże się przydatna. Spisz sobie numery silnika, numery nadwozia i udaj się do najbliższego komisariatu. Poproś, aby od ręki sprawdzili czy wóz nie jest kradziony. Tu może się pojawić problem, bo Władza taka pomocna może się nie okazać. Jeśli zasłaniają się, że nie mogą takich informacji przekazać osobie TRZECIEJ (to Ty jesteś tą osobą) to spróbuj w innym komisriacie lub... zapytaj się grzecznie właściciela czy nie poświęciłby Ci chwili swojego cennego czasu i nie udałby się z Tobą do komisariatu celem wyżej opisanym.
Proste, jeśli sprzedający nie ma przeciwwskazań, możesz być bliski pewności, że z atuem jest wszystko w porządku (w tej kwestii). Jeśli jednak sprzedający ma jakieś powody by wątpić w stan prawny swojego wozu, pewnie nie zgodzi się na wizytę na Policji, bo... pewnie by go nie wypuścili.
Zawsze możesz poszukać poprzednich właścicieli samochodu i zapytać o samochód. Im już nie zależy na sprzedaży auta, a więc raczej powinni być obiektywni.
Jeśli chodzi o auta sprowadzane zza granicy... dokumentacja z każdego kraju jest inna, tłumaczenia, wymagane dokuemnty, tablice, dowód odprawy końcowej, dowody wpłaty należości celnych... Ja bym tutaj poszukał dobrych informacji w necie: np. tu www.auto.4x4.pl
Warto sprawdzić zastawy na samochodzie.
Normalnie jest tak, że jeśli na samochodzie wisi zastaw rejestrony (np. stanowi zabezpieczenie kredytu) to taka informacja powinna, na wniosek właściciela pojazdu, być umieszczona w dowodzie rejestracyjnym. Ale... ponieważ jest to 'na wniosek' właściciela to znaczy, że nie musi być takiej informacji. Rejestr zastawów sprawdzimy w sądzie (20 pln) albo... komuś to zlecimy (oczywiście za dodatkową opłatą) - cors.autotrader.pl
Jeśli chodzi jeszcze o numery nadwozia to dla własnej satysfakcji można sprawdzić je na VINcheckerach, np. www.autobaza.pl
Numery nadwozia i numery silnika z dowodu rejestracyjnego sprawdź ze stanem faktycznym, jak spraw wygląda na silniku i na nadwoziu. Przebić numery łatwo, więc jeśli cokolwiek wzbudzi Twój niepokój, dwa razy się zastanów.
Samochody-widma, nie daj się!
W ciągu kilku ostatnich miesięcy na rynku pojawili się nowi GRACZE...
Pomysł naprawdę genialny, w ciągu 2-3 tygodni, 150 000 pln na czysto, nieopodatkowane, bezpieczne... ale nielegalne.
Schemat dzialania:
Klient zakłada legalną firmę, zatrudnia pracowników, wynajmuje biuro. Wszystko jak należy. Firma zamawia ogłoszenia na na otomoto, gratce, autotraderze. Termin płatności w przyszłym miesiącu.
Firma nie ma samochodow na placu, jak w standardowym komisie, ale jest biuro, pracownicy, więc to raczej NORMALNA firma. Wszystkie samochody są do sprowadzenia zza granicy. Klient przyjeżdza do biura podpisuje z firmą umowę (może też być faksem). W zamian za zobowiązanie się do sprowadzenia danego samochodu na terytorium kraju, firma pobiera zadatek (1 000 - 6 000 pln). Samochody mają być sprowadzone w ciągu 35 dni, już zarejestrowane i na polskich blachach.
Kontakt z firmą jest, z właścicielem też, z tym że wlaściciel twierdzi, że jest teraz za granicą i właśnie załatwia formalności.
Ceny samochodów-widm tej firemki na serwiach internetowych to ok. 50-60% ceny rynkowej. Ale kto tym się przejmuje, przecież to OKAZJA. W odpowiedzi na nieliczne pytania potnecjalnych klientów, firma podaje, że samochody są kupowane na przetargach w Niemczech - dlatego są takie tanie.
W tym czasie, najczesciej zawiazuje się, gdzieś w internecie forum dyskusyjne (polecam, ciekawa lektura, ale tylko dla zainteresowanych: forum.v10.pl, trochę w temacie jest też tutaj www.autofoto.pl ), gdzie klienci którzy podpisali umowy zaczynają dochodzić do wniosku, że właśnie podarowali komuś, w zasadzie nie wiadomo komu, trochę swoich ciężko zarobionych pieniążków. W tym czasie serwisy internetowe, po przeprowadzeniu dogłębnego śledztwa (klienci firmy, policja, mystery shoping klienta) zaczynają wyłaczać ogłoszenia i strony internetowe co dodatkowo wzbudza niepokój klientów.
W momencie, gdy zbliża sie termin realizacji umów, własciciel przestaje odbierać telefony, pracownicy firmy zaczynają być równie zdezorientowani.
Policja nie moze zająć się tematem (oficjanie), dopóki nie zostanie popełnione przestępstwo. Co ma miejsce dopiero, gdy nie zostanie zrealizowana pierwsza umowa.
W międzyczasie tematem zaczyna się interesować prasa, tv.
Doświadcznie mówi nam o takich firmach jak Renowekx, Auto M czy PUH Jarosław Włodarczyk.
Dlatego:
Po przeczytaniu tekstu, wydaje mi się, że znów komentarz jest zupełnie niepotrzebny, ale mimo wszystko pokadzę trochę i zalecę wszyskim daleko idącą ostrozność przy kupowaniu auta z zachodu z koniecznoscia wplacania zaliczek :)
Poszukajcie na googlach jakichś dodatkowych informacji o sprzedawcy, można go sprawdzić po numerach telefonu, czy ktoś czegoś o nim już nie napisał, zawsze można zadzwonić do właściciela serwisu internetowego, na którym są takie ogłoszenia i spytać o historię współpracy z danym klientem. Takie działania raczej kosztują niewiele, więc można zainwestować.
Jeśli nie, to zawsze mogę podać numer swojego konta i proszę wpłacić te pieniążki mnie, na pewno spożytkuję je lepiej od tych OSZUSTÓW!!
Aha
Dlaczego 150 000 pln? 50 klientów, przyjmując założenie, że średnia wpłata to 3 000 pln, to daje szukane 150 000 pln!!
Małe pocieszenie
Policja ich znajdzie... to nie tylko czcza nadzieja (jeśli tam można powiedzieć).
Ale czy kasa będzie odzyskana... wątpię!
Przykładowe oszustwa, cz. 2: fatamorgana
Jeden z użytkowników jednego z serwisów motoryzacyjnych napisał:
monwit0:
Dzień dobry, nie mogę pozostawić tego bez komentarza. Ten samochód nie jest malinowy tylko różowy!!!(nie widać tego na zdjęciach), musiał nim jeżdzić jakiś małolat bo ma sportowy tłumik, pooklejane boki a na liczniku tylko 84.000 km. Poza tym z tego Pana jest nieuczciwy sprzedawca.Jestem z Mazur, spod Olsztyna. Mąż zadzwonił w sprawie 5 drzwiowego seata, bo taki też był na sprzedaż no i oczywiście ten "malinowy".Umówił się na kupno5-io drzwiowego seata, pojechał.Miał do przejechania ok.400 km. Na miejscu okazało się, że w/w samochód został sprzedany( stał za ogrodzeniem, sprzedawca pozwolił na niego popatrzeć) a na sprzedaż został tylko malinowy 3 drzwiowy. Nie poinformował o zaistniałej sytuacji wiedząc, że narazi nas tym samym na koszty. Stwierdził, że skoro przejechaliśmy tyle kilometrów to chyba nie wrócimy z niczym może coś wybierzemy. Zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy dalej. Kolejny sprzedawca był uczciwy, i bardzo sprawnie dokonaliśmy transakcji. Oby więcej takich sprzedawców.Piszę tego emaila ku przestrodze innych potencjalnych klientów. Może warto dodać komentarz do tego samochodu.
Pozwoliłem sobie zacytować go, ponieważ jego treść powinna służyć wszystkim :)
Jak widać frustracja użytkownika nie osiągnęła zenitu, bo przypadkiem udało się znaleźć inny samochód u innego handlarza.
Czyli jakie wnioski?
To co widać na zdjęciach nie koniecznie musi być tym co zastaniesz u sprzedawcy. Nie chodzi tylko o kolor samochodu, jak w tym przypadku, ale o możliwość edycji, podrasowywania zdjęć... wiadomo o co chodzi.
Stan licznika... no to już jest oddzielna historia. Niektórzy wogóle nie przejmują tym tematem, twierdząc że WSZYSTKIE samochody mają kręcone liczniki, więc nie ma się jak przed tym procederem ochronić. Ale wprawne oko i kilka sztuczek pozwolą na pewno oszacować faktyczny stan licznika pojazdu (ale o tym, jak zwykle w oddzielnym tekscie).
"Na miejscu okazało się, że samochód został sprzedany"... zapraszamy do nas serdecznie, będzie Pan zadowolony, akurat Seata nie mamy, ale mamy Poloneza, czy chciałby Pan się przejechać, będzie Pan zadowolony!!
Jest chyba takie przeświadczenie wśród sprzeadjących-handlarzy: zachęcić kupującego do przyjechania, a jak już go mamy u nas na placu, to przecież z gołymi rękami go nie wypuścimy. Jeszcze lepiej jak jedzie z drugiego końca Polski, przecież tyle drogi przejechał, musi czymś wrócić!! Jak widać złudna nadzieja.
Jak znaleźć auto w internecie
Seriwsy internetowe prezentują bogatą ofertę ogłoszeniową. W każdym z nich jest kilkadziesiąt tysięcy ogłoszeń, jest w czym wybierać. W Polsce czołowe seriwsy to: www.moto.allegro.pl , www.otomoto.pl , www.autotrader.pl , www.gratka.pl/moto , www.autogielda.pl
W każdym z nich na pewno znajdziesz samochód, który Cię zainteresuje.
Na co zwracać uwagę?
Pierwsza rzecz to CENA.
Zwróćmy uwagę jaka jest relacja ceny danego samochodu do cen rynkowych. Jeśli cena danego samochodu jest zdecydowanie niższa (30-50%) od cen podobnych ogłoszeń to... zatrzymajmy się na chwilę. Co taka sytuacja może oznaczać? Ze trafiliśmy na OKAZJĘ? Nie ma czegoś takiego jak 'okazja'. Cena samochodu może być niższa o 10% od ceny rynkowej, sprzedającemu się śpieszy, nie zależy mu na pieniądzach, bądź nie zna cen rynkowych.
Jeśłi jednak trafiliśmy na, w naszym mniemaniu, "super okazję" to znaczy, że... trzeba uważać.
Doświadczenie każe podpowiadać, że takie 'super okazje' czynią oszusta. Samochód w rzeczywistości kiedyś był dwoma samochodami, sprzedający w rzeczywistości nie ma tego egzemplarza na swoim placu, mimo, że twierdzi co innego. Klient przyjeżdża na miejsce, gdzie ma stać samochód, okazuje się, że 'auto właśnie przed chwilą zostało sprzedane, ale jeśli Pan już jest u nas, to zapraszamy na plac, mamy inne samochody'.
Przypadek budzący największy niepokój to wpłacanie zaliczek/zadatków w zamian za obietnicę sprowadzania samochodu zza granicy. Historia 'firm' Renowekx czy PUH Jarosław Włodarczyk pokazuje, w jaki spób handlarze są w stanie manipulować osobą, która chce zakupić auto (historię Pana Jarosława Włodarczyka opowiem w oddzielnym wpisie, zapewniam, że lektura będzie interesująca). Gorąco odradzam kupowanie w ten sposób samochodu, równie dobrze mogę podać numer konta z prośbą o wpłacenie mi 5 000 pln, czy ktoś z Was to zrobi?
Podsumowując, pamiętajcie OKAZJI NIE MA. Zawsze sprzedający samochód, szczególnie autokomis, czy autohandel, musi na transakcji zarobić.
Druga rzecz to OPIS ogłoszenia.
Przeczytajmy go dokładnie, ale niech treść nie wzbudza w nasz zbytniego entuzjazmu :) Wydaj się, że można przyjąć założenie, że czym więcej sprzdający opisze w treści ogłoszenia, tym mniej chce ukryć, tym bardziej zależy mu na sprzedaży, tym bardziej indywidualnie traktuje daną transakcję.
Ktoś kiedyś, zadał sobie trochę trudu i sprawdził co oznaczają poszczególne opisy w ogłoszeniach motoryzacyjnych. I tak na przykład intrpretacja może być następująca:
- bezwypadkowy, czyli samochód raczej nie jest po dachowaniu i jest spora szansa, że nie ma naruszonej konstrukcji pojazdu
- pierwszy właściciel, czyli nikt w kraju więcej tym samochodem nie jeździł, a ilu właścicieli było za granicą niewiadomo. W naszym ogłoszeniu, jest zaznaczone, że samochód jednak był kupiony w Polsce i miał jednego właścicielia oraz że jest faktura potwierdzająca zakup samochodu z salonu. Takie rzeczy raczej gwarantują pochodzenie auta.
- serwisowany, czyli co jakiś czas był wymieniany olej, ale nie bardzo wiadomo na jakim oleju aktualnie jeździ samochód
- kupiony w kraju, czyli prawdopodobnie kupiony w od poprzedniego właściciela w kraju, a kilka lat temu sprowadzony zza granicy
Oczywiście nie chcę tutaj wyrokować, że taki schemat sprawdza się w każdym przypadku, ale chcę tylko zwrócić uwagę, że trzeba uważnie czytać treść ogłoszeń.
Po trzecie KONTAKT
Kontakt zdradza kto jest sprzedającym. Komis łatwo zidentyfikować. Nazwa, logo, kilka telefonów, faksy.
Indywidualny użytkownik najczęściej podaje tylko adres e-mail oraz numer telefonu (raczej komórkowego).
Jeśli ktoś nie chce kupować od handlarza, zawsze może skotrzystać z wyszukiwarki www.google.pl, wpisać w niej numer telefonu ogłoszeniodawcy i sprawdzić, czy dana osoba nie sprzedaje więcej samochodów.
STATYSTYKI
W niektórych serwisach, przeglądając szczegóły ogłoszeń, otrzymujemy informacje ile razy dane ogłoszenie zostało już wyświetlone. To też jest cenna informacja. Co w przypadku, gdy ogłoszenie było wyświetlone kilka tysięcy razy, a w dalszym ciągu jest aktywne na serwisie? Albo jest już nieaktualne, albo... jest już długo na serwisie :)
Co prawda nie do końca można wierzyć tym staytstykom. A co jeśli użytkownicy mają możliwość zerowania statystyk?
Co sprawdzić, cz. 8: cofnięty licznik
To chyba jeden z ciekawszych tematów. Biorąc pod uwagę fakt, że każdy z nas, kto chce kupić 5 letni samochód, chciałby by miął on na liczniku maksymalnie 30 000 km. Aby poprawić sobie nastrój zawsze można poszukać na allegro odpowiedniej aukcji i za jedyne 100 pln cofnąć licznik swojego nowo zakupionego samochodu.
Ale przecież wiadomo, że chodzi o zupełnie coś innego. Cofnąć licznik potrafi każdy. Ale co zrobić, aby sprawdzić rzeczywisty stan przebiegu pojazdu, którym jesteśmy zainteresowani?
Niestety w autoryzowanych stacjach obsługi danej zauważalna jest niczym nie uzasadniona niechęć mechaników do oceny rzeczywistego przebiegu pojazdu. Oczywiście taki mechanik, może popełnić błąd w ocenie i niesłusznie skrzywdzić sprzedającego, ale... jak nie teraz to samochód zostanie sprzedany przy okazji następnego klienta. Gorzej jakby skrzywdził kupującego mówiąc, że 10 letnie auto ma rzeczywiście 16 000 km przebiegu. Wtedy kupujący mógłby mieć uzasadnione pretensje do mechanika... a przy okazji dostałoby się całemu ASO.
Ale zawsze możemy poprosić mechanika, żeby ocenił stopień zużycia poszczególnych części pojazdu, klocki hamulcowe, końcówka kierownicy, wahacze, amortyzatory, itp. i ocenił 'czy wyglądają one na to, że przejechały 50 000 km, tak jak wskazuje licznik'. Prawdopodobnie mechanik nic więcej nam nie powie, no ale to i tak sporo.
Zawsze możemy sami spróbować ocenić faktyczny stan licznika. I to nawet nie znając się za bardzo na technologii produkcji samochodów. Jechaliście kiedyś samochodem, który miał 200 000 km na liczniku? Już w samym środku wozu widać, że że auto swoje już przeszło/przejechało. Najlepiej zwrócić uwagę na takie rzeczy jak tapicerka, dźwignia zmiany biegów, koło kierownicy. Łatwo poznać ślady zużycia tych elementów. Samochód, który przejechał 45 000 km nie wykazuje oznak zużycia tych elementów, chyba że właściciel był wyjątkową osobą. Warto zajrzeć też pod nogi i sprawdzić jak wyglądają gumowe nakładki na pedały. Czasem zauważymy jakieś ślady manipulowania przy tablicy rozdzielczej.
Nie ma pewnych metod, które dadzą nam jednoznacznie odpowiedź na pytanie, czy aktualny stan licznika naszego przyszłego samochodu jest stanem rzeczywiszym. Ale zawsze możemy spróbować to ocenić. I pamiętajcie, dostęp do 'firm' zajmujących się przekręcaniem liczników jest obecnie bardzo prosty, a 'usługa' jest wyjątkowo tania, więc nie ma co ukrywać, że każdy kto ściąga wozy z zachodu, albo kto profesjonalnie (dziwnie to słowo zabrzmiało) zajmuje się handlem samochodami używanymi może (choć nie musi) podnieść wartość samochodu, choćby cofając licznik.
Co sprawdzić, cz. 8: cofnięty licznik
To chyba jeden z ciekawszych tematów. Biorąc pod uwagę fakt, że każdy z nas, kto chce kupić 5 letni samochód, chciałby by miął on na liczniku maksymalnie 30 000 km. Aby poprawić sobie nastrój zawsze można poszukać na allegro odpowiedniej aukcji i za jedyne 100 pln cofnąć licznik swojego nowo zakupionego samochodu.
Ale przecież wiadomo, że chodzi o zupełnie coś innego. Cofnąć licznik potrafi każdy. Ale co zrobić, aby sprawdzić rzeczywisty stan przebiegu pojazdu, którym jesteśmy zainteresowani?
Niestety w autoryzowanych stacjach obsługi danej zauważalna jest niczym nie uzasadniona niechęć mechaników do oceny rzeczywistego przebiegu pojazdu. Oczywiście taki mechanik, może popełnić błąd w ocenie i niesłusznie skrzywdzić sprzedającego, ale... jak nie teraz to samochód zostanie sprzedany przy okazji następnego klienta. Gorzej jakby skrzywdził kupującego mówiąc, że 10 letnie auto ma rzeczywiście 16 000 km przebiegu. Wtedy kupujący mógłby mieć uzasadnione pretensje do mechanika... a przy okazji dostałoby się całemu ASO.
Ale zawsze możemy poprosić mechanika, żeby ocenił stopień zużycia poszczególnych części pojazdu, klocki hamulcowe, końcówka kierownicy, wahacze, amortyzatory, itp. i ocenił 'czy wyglądają one na to, że przejechały 50 000 km, tak jak wskazuje licznik'. Prawdopodobnie mechanik nic więcej nam nie powie, no ale to i tak sporo.
Zawsze możemy sami spróbować ocenić faktyczny stan licznika. I to nawet nie znając się za bardzo na technologii produkcji samochodów. Jechaliście kiedyś samochodem, który miał 200 000 km na liczniku? Już w samym środku wozu widać, że że auto swoje już przeszło/przejechało. Najlepiej zwrócić uwagę na takie rzeczy jak tapicerka, dźwignia zmiany biegów, koło kierownicy. Łatwo poznać ślady zużycia tych elementów. Samochód, który przejechał 45 000 km nie wykazuje oznak zużycia tych elementów, chyba że właściciel był wyjątkową osobą. Warto zajrzeć też pod nogi i sprawdzić jak wyglądają gumowe nakładki na pedały. Czasem zauważymy jakieś ślady manipulowania przy tablicy rozdzielczej.
Nie ma pewnych metod, które dadzą nam jednoznacznie odpowiedź na pytanie, czy aktualny stan licznika naszego przyszłego samochodu jest stanem rzeczywiszym. Ale zawsze możemy spróbować to ocenić. I pamiętajcie, dostęp do 'firm' zajmujących się przekręcaniem liczników jest obecnie bardzo prosty, a 'usługa' jest wyjątkowo tania, więc nie ma co ukrywać, że każdy kto ściąga wozy z zachodu, albo kto profesjonalnie (dziwnie to słowo zabrzmiało) zajmuje się handlem samochodami używanymi może (choć nie musi) podnieść wartość samochodu, choćby cofając licznik.
Co sprawdzić, cz. 7: hamulce
No to wracam po 2 tygodniowej przerwie spowodowanej udanym wypoczynkiem na łonie natury. Pełen zapału i chęci do pracy sugeruję, aby kupując używane auto sprawdzić...
Hamulce
Mogą się przydać, w przyszłości.
Tym razem zaczynamy od spraw trudniejszych. Sprawdzamy płyn hamulcowy. W tym celu powinniśmy odszukać zbiornik płynu hamulcowego. Najczęściej korek jest koloru żółtego lub czarnego, a na zbiorniku z płynem hamulcowym lub na nakrętce powinien znajdować się charakterystyczyny znaczek (O).
Np. taki:
Źródło: http://www.peugeot.triger.com.pl/exploatacja/zrob/image/zbiornik_plyn_ham.jpg
Jeśli kolor płynu hamulcowego niebezpiecznie zbliża się do czerni, oznacza, to że jak najszybciej należy wymienić płyn. Stary płyn może zawierać zbyt duże ilości wody co powoduje niską odporność na temperaturę, a zatem słabe własności hamowania. Nie muszę wyjaśniać czym to grozi.
Oczywiście należy też zwrócić uwagę na ilość płynu, czy nie ma go za mało lub za dużo. Ubytek płynu hamulcowego nie należy do częstych awarii, ale nadmiar płynu świadczy prawdopodobnie o próbie uzupełninia niedoboru :)
Co dalej? Sprawdźmy stan hamulca awaryjnego (ręcznego). Czy 'trzyma'. Po prostu staramy się ruszyć autem przy zaciągniętym hamulcu.
Stan klocków hamulcowych i tarcz możemy ocenić wykonując zwykły manewr hamowania. Auto nie powinno ściągać na boki, przeciwny przypadek może świadczyć o nierównomiernym zużyciu tarcz lub klocków. Jeśli natomiast podczas hamowania odczuwamy na kierownicy drgania, trzęsienie, to także wskazuje to na zużycie klocków lub tarcz.
Dla "bardziej zaawansowanyc" użytkowników polecam ocenę organolpetyczną stanu zuzycia tarcz i klocków. Najlepiej zdjąć koła i ocenić zużycie tych elementów. Jeśli nie mamy czasu ani ochoty na zdejowanie kół możemy zajrzeć w inetresujące nas lokalizacje przy pomocy maksymalnie skręconych kół przednich. W tej pozycji jest szansa ocenić zużycie tych elementów.
Podstawowa zasada
tarcze - zużyte tarcze posiadają porysowania, pęknięcia lub osiągnęły min. grubośc tarczy (niestety grubość dopuszczalna zależy od producentów). Pamiętajcie, że jeśli tarcze hamulcowe nadają się do wymiany, to trzeba wymienić obie (czyli parami), a ponad to przy tym zabiegu musimy wymienić klocki hamulcowe, co zdecydowanie zwiększa koszty naprawy.
klocki - jeśli grubość okładziny wynosi 5-7 mm to praktycznie nie nadają się one do użytku
Co sprawdzić, cz. 6: silnik
Kolejnym elementem naszego przyszłego wozu, któremu powinniśmy się przyjrzeć, przed podjęciem decyzji o zakupie, a nawet przed wydaniem 100 pln na sprawdzenie auta u fachowca, jest silnik. W zasadzie jest to najważniejszy element samochodu.
Zaczynamy od sprawdzenia wycieków oleju. Możecie być pewni, że jeśli olej wycieka z silnika, to sprzedający uprzednio zadbał o to, aby dokładnie wymyć te miejsca, które mogą wskazywać na uszkodzenie. Zbyt czysty silnik sugeruje, że właściciel mocno się napracował, by właśnie tak wyglądał, być może chciał ukryć przed nami wycieki oleju.
Trzeba więc podzielić ten etap na dwa i zajrzeć do silnika 'na sucho' oraz po opisanej wcześniej przejażdżce śladami tramwaju. Na sucho sprawdzamy co się dzieje w miejscu gdzie stoi nasze auto. Wycieki oleju możemy odkryć w postaci plam na ziemii. Sprawdzamy jak wygląda pokrywa zaworów (w zasadzie najbardziej widoczny elment silnika, najczęściej na pokrywie znajduje się nakrętka, gdzie możemy dolewać ubytki oleju), miska olejowa (to już trudniej wyjaśnić, element znajduje się w dolnej części silnika i wygląda jak miska, tylko że zamknięta od góry). Najlepiej po prostu dokładnie przejrzeć wszystkie elementy silnika, patrząc od góry, ale także i od dołu, starając się zajrzeć w każdy dostępny zakamarek silnika. Pamiętajmy jednak, że gdy robimy to po ówczesnym uruchomieniu silnika to niektóre elementy mogą być już nagrzane, więc trzeba być bardzo ostrożnym.
Jeśli dedydujesz się na zakup atua z silnikiem diesla (ten co tak warczy, wlewasz do niego olej napędowy nie benzynę i trochę na tym oszczędzasz) to potrzebna nam będzie druga osoba. Należy uruchomic silnik i ruszyć autem z drugiego biegu. W tym samym czasie należy obserwować wydech. Jeśli zauważymy charakterystyczne na polskich drogach dymienie z wydechu może to oznaczać zużyte końcówki wtryskiwaczy lub rozlegulowaną pompę.
Jeśłi decydujesz się na benzyniaka podobny eksperyment w wyniku, którego zaobserwujesz siwy dym oznacza zużyte pierścienie. Nie są to rzeczy, które wymagają jakichś szczególnych napraw czy nakładów finansowych, jednak zawsze masz powód do negocjacji cenowych. Najpierw dowiedz się w ASO ile taka naprawa kosztuje.
W silniku znajduje się bardzo medialny element, tzw. uszczelka pod głowicą. Ważny element, bo uniemożliwia dostanie się płynu chłodniczego do komory silnika. Uszczelki raczej nie widać nie rozkręcając połowy silnika (bez przesady), ale jej szczelność sprawdzamy przegazowując silnik i obserwując poziom płynu chłodniczego w pojemniku wyrównawczym. Pojemnik ten znajduje się najczęściej w przedniej częsci silnika i jest pół przezroczysty umożliwiając kontrolowanie poziomu płynu chłodzącego silnik. Wracając do uszczeglki pod głowicą, poziom płynu chłodniczego nie powinien się zmieniać.
Kolejna rzecz, do której niebędny będzie kawałek szmaty. Sprawdzamy konsystencję oleju na miarce poziomu oleju. Miarki szukamy, na pewno gdzieś ją znajdziemy, należy ją wyciągnąć, a przed naszymi oczami pojawi się kawłek dułgiego drutu. Jest to element, który każdy powienien wiedzieć gdzie się znajduje. W przypadku samochodów kilkuletnich powinno się systematycznie kontrolować poziom oleju w silniku. Ubytki mogą powodować zatarcie silnika. Wracając do konsystencji oleju, powinien on być gęsty i czarny, bez śladów wody, czy jakichkolwiek innych płynów.
Wsłuchując się w pracę silnika możemy sprawdzić jeszcze kilka rzeczy. Utrzymując silnik na wysokich obratach przez jakiś czas, sprawdzamy czy nie przerywa. Jeśli słychać delikatne przerwania może to wskazywać na problemy z układem zapłonowym. Z kolei nierówna praca silnika na wolnych obrotrach wsakzuje na problemy z układem zasilania.
To chyba kilka takich ważniejszych rzeczy, które możemy sprawdzić sami.
Jeśli już zdecydujemy się udać z jescze-nie-naszym autkiem do stacji obsługi pojazdów możemy zlecić dodatkowo sprawdzenie ciśneinia w cylindrach. W każdym z nich powinno być takie samo, a dodatkowo posiadać odpowiednie wartości. Niepokojące wyniki wskazują na zbliżającą się konieczność dokonania remontu silnika, a tym samym pozwalają oszacować realny przebieg auta.
W zakładzie powinniśmy sprawdzić skład spalin, którymi raczy środowisko nasze auto. Jeśli jest nieodpowiedni po prostu nikt nie podstępluje nam badania techniczengo pojazdu, a więc nie da mu zezwolenia na poruszanie się po naszych drogach. Wtedy prawdopodobnie pozostaje nam do wymiany katalizator.
Niestety sprawdzenie silnika jest bardziej skomplikowanym działaniem, ale na pewno warto poświęcić więcej czasu na ten element, bo bez niego nasze auto jest bezużyteczne.
Co sprawdzić, cz. 5: zawieszenie
Zawieszenie, czyli wszystko to co sprawia, że samochód trzyma się drogi.
W tym miejscu konieczne będzie sprawdzenie i wykorzystanie własnych umiejętności... jako kierowcy.
Wreszcie możemy zasiąść za kółkiem naszego przyszłego autka. Od razu możemy zabierać się do pracy. Oczywiście krótka przejażdżka prostą drogą nie zawadzi. Następnie wybieramy coś bardziej... normalnego, czyli przejazd kolejowy, tory tramwajowe, pobocze drogi, wyjątkowo zniszczona czy też właśnie przeznaczona do remontu droga... czyli dowolne miejsce, które będzie przypomianało naturalne warunki panujące na drodze. W końcu w przyszłości nie będziemy naszym autkiem sprawdzali stanu toru wyścigowego Monza, tylko będziemy korzystać z tego co nam oferuje życie.
Więc udajemy się na nasze tory tramwajowe. I tutaj koniecznie wyłączamy radio i staramy się odbyć naszą pierwszą podróż tym autkiem w zupełnej ciszy. Ważne jest, aby w tych warunkach rozpocząć... nasłuch. Słuchamy jak zachowuje się nasz egzemplarz. Na początek proste sprawy: jak zachowuje się deska rozdzielcza i wszystkie elementy tapicerki, łącznie z drzwaimi bocznymi, czy też tylną klapą bagażnika. Zużycie tych elementów może świadczyć o wcześniejszym rozkręcaniu wnętrza pojazdu, ale może to oznaczać też zwykłe zużycie pojazdu wskazujące na przebieg. Niestety wszystko może zależeć od danej marki samochodu.
Druga rzecz, trochę trudniejsza. Sprawdźmy czy nie słychać dziwnych dźwięków wydobywających się z okolic amortyzatorów (przednich i tylnych). Do badania takiego można wykorzystać nasze słynne na cały świat przedskrzyżowaniowe spowalniacze poprzeczne lub koleiny wyżłobione przez autobusy, tiry i inny ciężki sprzęt. Jeśli amortyzatory są w dobrym stanie auto powinno utrzymywać kierunek jazdy. Do tego typu testu najlepiej stosować większe prędkości. Jadąc 40 km/h nic nie osiągniemy. Jednak amortyzatory zawsze najlepiej sprawdzić w stacji kontroli pojazdów. Tam otrzymasz wynik czarno na białym.
Trzecia rzecz. Tym razem spróbujmy znaleźć wyjątkowo gładki kawałek asfaltu... może nam się uda. Musimy sprawdzić jak zachowuje się nasze autko w takich, wyjątkowych, warunkach. Rozpędzamy nasz wózek jednocześnie puszczamy kierownicę i sprawdzamy trzymanie kierunku jazdy. Obserwujemy czy auto nie ściąga na jedną ze stron. Po chwili robimy przeprowadzamy ten sam test rozpoczynając manewr hamowania. Musimy przy tym pamiętać, że wynik testu może o tyle zakłamać rzeczywistość, że każda nierówność drogi, czy też np. wiatr mogą spowodować ściąganie auta.
Ostatnia sprawa. Możemy wreszcie odpocząć. Zatrzymujemy auto i sprawdzamy jeszcze raz amortyzatory silnie naciskając nadwozie przy każdym z kół. Jeśli auto wyraźnie zaczyna się bujać, właściciela auta czeka wymiana amortyzatorów. Amortyzatory sprawne powinny powodować, że po próbie rozbujania auta, wraca ono do stanu spoczynku natychmiast.
To chyba tyle w tamacie stanu zawieszenie. Jednak trzeba pamiętać, że tego typu testy nigdy nie dadzą Ci jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o stan techniczny zawieszenia. Zawsze lepiej udać się do fachowca.
Co sprawdzić, cz. 3: trochę lakieru
Dla większości kobiet, to co kładą sobie na paznokcie albo włosy nie jest bez znaczenia. Skoro to jest takie ważne dla naszych dam, to może powinno być równie ważne dla nas, Panowie. Idąc tym tropem, jakość lakieru, który uskuteczniają Panie, niech zatem będzie doskonałym wzorem przy zakupie auta.
Lakier, jaki przyjdzie nam codziennie oglądać jeżdżąc naszym jeszcze nie zakupionym samochodem, to bardzo ważna rzecz. Sprawdźmy, w jakim stanie on się znajduje.
Pierwsza rzecz to miernik grubości lakieru. To takie cenne urządzenie, dzięki któremu jesteśmy w stanie samodzielnie sprawdzić stan powłoki lakieru naszego jeszcze nie zakupionego samochodu. Urządzenia te mają naprawdę różne kształty, wielkości, w końcu funkcjonalności. Najlepiej poszukać ich, gdzieś na www.allegro.pl, czy tez www.kupsprzedaj.pl Szczególnie dla laików polecam małe urządzenie w kształcie długopisu (Auto Tester AT 500, czy coś w tym stylu). Można go kupić naprawdę tanio, nie trzeba czytać instrukcji obsługi, bo połknąć też go się nie da. Prosty w działaniu, jak... długopis :)
Miernikiem takim wykryjemy naprawdę szybko różnice w grubości lakieru w różnych częściach wozu. O czym takie różnice (in plus i in minus) mogą świadczyć? Oczywiście o tym, ze dana część była powtórnie lakierowana. Ale jak była powtórnie lakierowana, to jeszcze nic się nie dzieje, przecież ktoś mógł zarysować lakier, jakiś łobuz mógł uderzyć w maskę, zadrapać. Lepiej, gdy część została polakierowana, niż żeby rdza miała miejsce, żeby zaatakować nasz (jescze nie nasz) samochodód.
Jeśli nie mamy testera grubości lakieru zdajemy się na nasze niezawodne oko.
Sprawdzamy różnice odcienia lakieru - do tego potrzebne jest słońce. Dodatkowo czy w miejscach odprysków widać dwie warstwy lakieru, lub co gorsza szpachlę.
Jeszcze korzystając z dobrodziejstw słońca sprawdzamy czy lakier był równo nakładany - szczególnie w rogach da się zauważyć nierówności.
Czasem fachowcy, którzy jeszcze nie wpadli na pomysł sprawdzenia, jak się żyje za kanałem La Manche, nie mają na tyle rozumu, żeby pamiętać, że plastikowych części nadwozia się nie lakieruje. Prostym testem, przy wykorzystaniu narzędzia (przepraszam, narządu) wzroku sprawdzimy czy nie są pomalowane części nadwozia, które nie powinny być malowane (uszczelki, klamki, elementy zawieszenia, szyby itp.), czy nie ma zacieków lakieru, czy nie ma pęknięć szpachli.
Po tym wszystkim jesteśmy coraz bliżej decyzji w sprawie zakupu auta :)