„Tak było ze tak było
Tak było ze mną…”
Ks. Michał Sopoćko
Można to zrobić na jednej scenie - i poniżej
Scena I
Ks. Michał Sopoćko na środku sceny, z brewiarzem w dłoni, ubrany w płaszcz i kapelusz.
Ks. Michał: Są prawdy wiary świętej, które się niby zna i często o nich wspomina, ale się ich dobrze nie rozumie, ani też nimi nie żyje. Tak było ze mną co do prawdy Miłosierdzia Bożego.
Siostrę Faustynę poznałem jako penitentkę w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Wilnie, w którym wówczas byłem zwyczajnym spowiednikiem. Zwróciła ona moją uwagę na siebie niezwykłą subtelnością sumienia i ścisłym zjednoczeniem z Bogiem; przeważnie nie było materii do rozgrzeszenia. Już na początku oświadczyła mi, że zna mnie od dawna z jakiegoś widzenia, że mam być jej kierownikiem sumienia i muszę urzeczywistnić jakieś plany Boże. Zlekceważyłem to jej opowiadanie i poddałem ją pewnej próbie, która spowodowała, że za pozwoleniem Przełożonej zaczęła szukać innego spowiednika. Po jakimś czasie powróciła do mnie i oświadczyła, że zniesie wszystko, ale ode mnie już nie odejdzie.
Muzyka.
Scena II
Muzyka
Z boku sceny stoi konfesjonał. Po jednej stronie stoi ks. Michał, w ręce trzyma brewiarz. Jest skupiony. Po drugiej stronie sceny wchodzi, staje profilem do widowni s. Faustyna. Muzyka wycisza się, mocniejsze światło pada na ks. Michała. W tym momencie słychać słowa Jezusa:
Głos Jezusa: Oto jest pomoc widzialna dla ciebie. On ci dopomoże spełnić wolę moją na ziemi.
Pojawia się muzyka. W tym czasie ks. Michał podchodzi do konfesjonału zakłada stułę i zasiada do spowiedzi. s. Faustyna klęka przy konfesjonale, zaczyna się spowiedź:
s. Faustyna: Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus:
Głos Jezusa: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie.
Po tych słowach następuje chwila milczenia, pojawia się muzyka, ks. Michał udziela s. Faustynie rozgrzeszenia i patrzy za odchodzącą na drugą stronę sceny kurtyna zasuwa się.
Scena III
Wniesienie obrazu Jezusa Miłosiernego. Dwaj klerycy wnoszą drabinę, następnie wchodzi Kazimirowski z obrazem jednocześnie ks. Michał staje przy drabinie i patrzy na obraz. Pojawia się s. Faustyna - obaj patrzą w jej twarz. Następnie obaj z obrazem wchodzą na drabinę i zawieszają wizerunek. Patrzą na obraz i jednocześnie schodzą z drabiny. Kazimirowski wychodzi, s. Faustyna klęka i żegna się, ks. Michał patrzy na obraz, po chwili wychodzi.
Scena IV - w kilku odsłonach ukazujących jego posługę na różnych polach duszpasterstwa:
Jako ojciec duchowny w seminarium
Epizod 1
Ogród seminaryjny - na scenie drzewko, nagle wpada piłka za nią wbiegają klerycy. W ich towarzystwie wchodzi także ks. Michał ożywiony i radosny, wydaje się jakby młodszy. Wszyscy są w sutannach, co dodaje pewnego komizmu całej sytuacji. Klerycy wykrzykują do siebie i żartują. Któryś z nich podnosi z ziemi dwie deski, podaje jedną koledze
i zaczynają odbijać piłkę.
kl. Stanisław Strzelecki: (zwracając się do kolegi także Stasia) Stachu, słuchaj mam świetną nazwę dla naszej nowej gry…
Kl. Stanisław Sutuła: Ciekawym jak można nazwać walenie deską w piłkę!?
Wszyscy klerycy: jakby jednogłośnie ze śmiechem wykrzykują: „valdesco”!!!
Ks. Michał: (podchodząc do obu kleryków, równie rozbawiony): Księże Stasiu i Księże Stasiu. Panowie winszuję pomysłu, teraz trzeba go opatentować. No, czas na nas (po chwili) i pamiętajcie „mens sana in corpore magnum bonum est” (zdrowy duch w zdrowym ciele stanowią wielkie dobro).
Wszyscy klerycy: Tak, tak! W zdrowym ciele zdrowy duch.
Wszyscy w dobrym nastroju powoli schodzą ze sceny. Ks. Michał idzie na końcu, zaraz przed nim idzie kleryk Henryk trochę zamyślony ze spuszczoną głową, jakby prowadził jakąś walkę wewnętrzną z samym sobą.
Ks. Michał: Niech ksiądz Henryk zaczeka. (kleryk zatrzymuje się i odwraca w kierunku ks. Michała) Widzę, że coś Cię trapi.
Kleryk Henryk: Tak Ojcze. ( po chwili zastanowienia) Boję się!
Ks. Michał: (kładąc rękę na jego ramieniu) Nie bój się wymagać od siebie. Ufaj Bożemu Miłosierdziu.
(Po chwili milczenia) Jeśli mamy wiele przeciwności w życiu, nie smućmy się z tego, bo to jest znak Bożego Wybraństwa.
Epizod 2:
Konfesjonał z boku sceny - ks. Michał spowiada kleryka (jest ojcem duchownym alumnów seminarium - odznacza się wobec nich odpowiedzialną miłością, zawsze zatroskany o ich sprawy) Po spowiedzi wychodzi z konfesjonału, zdejmuje stułę, całuje ją, zabiera brewiarz. Zmierza do wyjścia zatrzymuje się jednak i patrzy na klęczącego i pogrążonego w modlitwie kleryka. Podchodzi cicho i kładzie rękę na jego ramieniu - (kleryk modli się w klęczniku po drugiej stronie sceny):
Ks. Michał: Przyjdź jutro o 9:00, porozmawiamy i coś zaradzimy, i nie martwić się, Opatrzność Boża czuwa nad nami, jak będzie trzeba zamieszkasz u mnie. Widać Bóg ma wobec ciebie inne plany niż kapłaństwo.
(Po chwili) Pamiętaj, Bóg nikogo nie opuszcza i nikim nie gardzi.
Kleryk jest zaskoczony propozycją księdza ale jednocześnie jego twarz wyraża nadzieję i wdzięczność.
Kleryk: Nie wiem czym zasłużyłem na dobroć Ojca.
Epizod 3:
Pokój ks. Michała. Na biurku książki, jakieś papiery. Ks. Michał wchodzi w płaszczu jest zmęczony. Zdejmuje płaszcz, podkręca lampę naftową, bierze do ręki jakiś dokument, wertuje leżące na biurku zeszyty. czyta w milczeniu a po chwili głośno jakby chciał usłyszeć wyraźnie czytane słowa:
Ks. Michał: W związku z powyższym nie stwierdza się u pacjentki objawów neurastenicznych ani żadnych odchyleń psychicznych. Dr. Helena Maciejewska.
Ks. Michał po chwili milczenia odkłada dokument na stół, zastanawia się jeszcze, potem bierze do ręki po kolei dzieła Ojców Kościoła, teraz już głośno:
Ks. Michał: św. Fulgencjusz… najwięcej jest chyba u św. Tomasza z Akwinu. (Po chwili) Zaraz, św. Augustyn, komentując Psalmy mówi o Miłosierdziu Bożym, nazywa je najwyższym przymiotem Boga. (Ks. Michał wydaje się być coraz bardziej zaskoczony) … Ale skąd u niej taka intuicja i wyczucie, trafność w ujęciu tej tajemnicy!? Przecież ona nie może znać ani dzieł Tomasza ani Augustyna przy niespełna trzech klasach szkoły powszechnej.
(Ks. Michał chodzi po pokoju z rękami splecionymi z tyłu, po chwili) Jestem ciekaw jaki będzie ten obraz i czemu tak jej na tym zależy. (Patrzy na wiszący na ścianie krzyż, po chwili) Jak postąpić, jak mam postąpić w całej tej sprawie.
Scena V
Pokój abpa Romualda Jałbrzykowskiego -na ścianie duży krzyż, biurko przykryte suknem, dwa krzesła. Właśnie toczy się rozmowa między Arcypasterzem a ks. Michałem.
Abp R. Jałbrzykowski: Cieszy się ksiądz profesor opinią poszukiwanego spowiednika, zwłaszcza alumnów naszego seminarium. Widać, że darzą swego ojca duchownego szacunkiem i okazują przywiązanie.
Ks. Michał: Ojciec duchowny winien być dobrym kapłanem, odznaczającym się miłością, by ukochać swych wychowanków w Bogu, darzyć ich szacunkiem i zaufaniem, a w ten sposób zjednać ich zaufanie ku sobie, bez którego oddziaływanie wychowawcze jest prawie niemożliwe.
Abp R. Jałbrzykowski: Dał ksiądz po temu wiele dowodów. Uniwersytet Stefana Batorego ma w osobie księdza cennego profesora, że nie wspomnę o posłudze spowiednika wśród tutejszych zgromadzeń żeńskich.
Ks. Michał: Tak, ale co do Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia…Siostra…
Abp R. Jałbrzykowski: Tak, znam sytuację - proszę zachować ostrożność i dystans, owszem słuchać, badać i czekać.
Ks. Michał: Tak też czynię. Słucham zwierzeń Siostry uważnie, ale nie wchodzę w szczegóły, staram się raczej zachować postawę obojętną. Jednak przez te zwierzenia spowiedź znacznie się wydłuża, dlatego poleciłem, by spisywała je w zeszycie. Zdaje się, że wzięła to do serca bo czyni je skrupulatnie.
Abp R. Jałbrzykowski: na razie czekać, jeśli Bóg będzie chciał, by te zamiary doszły do skutku, to będzie.
Po tej scenie obaj zastygają na swoich miejscach.
Scena VI:
Spotykają się dwie młode kobiety studentki USB [Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie] Jadwiga Osińska i Izabela Naborowska. Prowadzą ożywioną rozmowę na ławce :
Jadwiga: Ksiądz profesor prowadzi konspiracyjnie katechezę dla Żydów, którym pomaga ukrywać się przed aresztowaniem, przygotowuje ich do chrztu. Zaproponowałam mu swoją pomoc. Rozprowadzamy też modlitwy do Miłosierdzia Bożego i obrazki Jezusa Miłosiernego. Zobacz. (pokazuje jej obrazek namalowany przez Kazimirowskiego). Słyszałam też jego kazania.
Izabela: Tak, schodzą się na nie tłumy.
Jadwiga: To właśnie jest ludziom potrzebne - nadzieja i ufność w Boże Miłosierdzie.
Izabela: (Wyraźnie zaniepokojona a nawet wzburzona) Ale czy zdajesz sobie sprawę jakie niebezpieczeństwo grozi nie tylko tobie ale przede wszystkim jemu. Jest wojna! Jeśli Gestapo was złapie, to już nic was nie uratuje! Jadwiga ocknij się!
Jadwiga: Ocknęłam się już dawno, widzisz ja chyba odkryłam swoje powołanie, rozumiesz, przecież sama czujesz podobnie.
Izabela: No tak, ale…
Jadwiga: Ksiądz Sopoćko zaproponował mi wakacje u Sióstr od Aniołów. Mam się przyglądnąć ich życiu zakonnemu i wdrożyć się w praktykę ćwiczeń duchownych. Czy rozumiesz do czego Bóg nas powołuje?
Izabela: Mamy stać się służebnicami Jego miłosierdzia. (Po chwili) Choć to wydaje się niemożliwym, by Pan nas dwie słabe powoływał na pierwsze swoje służebnice. Są też inne, chcą się do nas przyłączyć.
Obie nadal siedzą przy stole światło jednak gaśnie, kurtyna nadal odsłonięta. W tym czasie zza kurtyny głos s. Faustyny:
Głos: W pewnym dniu widziałam kapliczkę i w niej sześć sióstr, które przyjmowały Komunię św., której udzielał nasz spowiednik, ubrany w komżę i stułę. W kaplicy tej nie było ani ozdób, ani klęczników… (Dz. 613)
Scena VII
Ponownie pokój ks. abpa Jałbrzykowskiego, toczy się rozmowa z ks. Michałem. Arcybiskup przez całą rozmowę daje do zrozumienia swemu rozmówcy, że nie podobają mu się pewne poczynania, momentami okazuje mu swą niechęć do dzieła podejmowanego przez ks. Michała. Okazuje mu mniej życzliwości niż poprzednio.
Abp R. Jałbrzykowski: Widzę, że odnalazł się ksiądz w nowych warunkach, choć Białystok to pewnie nie to samo co Wilno… Ale nie po to księdza wezwałem. Dochodzą mnie niepokojące głosy, które dotyczą opracowań o miłosierdziu Bożym księdza autorstwa. Nie zaprzeczam, że całe to dzieło może być dobre, ale sam ksiądz wie, że Kościół nie wypowiedział się co do objawień s. Faustyny.
Ks. Michał: Księże Arcybiskupie, domyślam się, że chodzi m.in. o włoskie wydanie broszurki „Modlitwy do Miłosierdzia Bożego”. Zaznaczam, że dowiedziałem się o nim dopiero z pisma ks. Arcybiskupa, dlatego nie biorę odpowiedzialności za zawarte tam błędne treści. Nikogo też nie upoważniłem do ich wydawania.
Abp R. Jałbrzykowski: A jednak cytuje ksiądz w swoich opracowaniach fragmenty z objawień s. Faustyny.
Ks. Michał: Czy to budzi Eminencji zastrzeżenia?
Abp R. Jałbrzykowski: Tak, i to poważne. Radził się ksiądz u mnie jeszcze kilka lat temu jak postępować wobec objawień Siostry. A już w czasie wojny zaczął ksiądz szerzyć podane przez nią nabożeństwo.
Ks. Michał: Owszem, ale czyniłem to prywatnie poza kościołami, otrzymałem też ku temu zachętę od kard. Hlonda. Natomiast na rozprowadzanie modlitw do miłosierdzia Bożego miałem aprobatę kurii krakowskiej.
Abp R. Jałbrzykowski: Jednak, dopóki sprawa Miłosierdzia Bożego nie zostanie zbadana przez Kościół, dopóty będę się sprzeciwiał. Zabraniam księdzu szerzenia tej idei na terenie archidiecezji.
Scena VIII:
Pokój Prymasa Stefana Wyszyńskiego - skromny, na biurku stoi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej przyniesiony przez kleryka, który następnie puka i anonsuje ks. Michała. Prymas wita się z księdzem bardzo serdecznie, po przyjacielsku. Zaczyna się rozmowa z ks. Sopoćko - obaj siedzą przy stole, profilem do sceny. Ksiądz Prymas zdaje relację ze swojego pobytu w Rzymie.
Ks. Michał: Księże Prymasie chciałbym zapytać jak posunęła się sprawa kultu Miłosierdzia Bożego w Rzymie?
Prymas Wyszyński: Rozmawiałem w Kongregacji Świętego Oficjum w sprawie święta Miłosierdzia Bożego, złożyłem też petycje wiernych, które ksiądz przekazał. Teraz trzeba czekać na dekret Oficjum.
Ks. Michał: Tak jak ksiądz Prymas mówi, będziemy więc czekać.
Prymas Wyszyński: Spotkałem się tam jednak z pewnymi zastrzeżeniami co do promieni na tym obrazie. Niektórzy dopatrują się w nich naszych barw narodowych. Pojawiły się też zastrzeżenia do samego nabożeństwa, ponoć jest ono interpretowane bardzo dowolnie w różnych miejscach.
Ks. Michał: Dlatego trzeba usilnie się modlić, by się pokazała wola Boża.
Prymas Wyszyński: Niestety, jeśli chodzi o powiązanie sprawy z osobą s. Faustyny to napotykamy w Kongregacji Świętego Oficjum i Kongregacji św. Obrzędów bardzo wielkie przeszkody.
Ks. Michał: Rozumiem, przyjmę każdą decyzję.
Scena IX
Kółko homiletyczne. N ławce siedzą klerycy (trzech) w półkolu. Ks. Michał siedzi również. Wszyscy słuchają próbnego kazania jednego z kleryków, które właśnie kończy słowami:
Kleryk: …o tym bracia i siostry nie zapominajcie. Amen.
Ks. Michał: (Patrząc na pozostałych kleryków) co księża klerycy na to. Moje zdanie jest takie; wszystko pięknie tylko zabrakło księdzu pokory. Łatwo jest pouczać innych. (Patrząc na zegarek) No dobrze, jeszcze do tego wrócimy.
Klerycy wychodzą. Ks. Michał zwraca się do tego, który mówił kazanie:
Ks. Michał: ksiądz zostanie.
W tym czasie reszta kleryków chowa się za kurtynę ale podglądają scenę. Chcą zobaczyć co zrobi ks. Michał.
Ks. Michał próbuje natomiast wykonać ruch pocałowania kleryka w rękę, wywołując jego zaskoczenie.
Ks. Michał: Proszę wybaczyć moją zbyt mocną uwagę.
Dwaj klerycy ukryci za kurtyną mówią jeden do drugiego:
Kleryk: Słyszałem, że bardzo szanuje kleryków i nawet do najmłodszych zwraca się per ksiądz. Ale teraz widzę na własne oczy.
Kleryk 2: Jest naprawdę pokorny, to święty człowiek.
Ks. Michał wychodzi razem z delikwentem ze sceny.
Scena X
Ponownie pokój księdza Prymasa. Jak poprzednio toczy się rozmowa między ks. Michałem a Prymasem.
Ks. Michał dowiaduje się o dekrecie Oficjum, słucha odczytywanego przez Prymasa dokumentu:
Prymas Wyszyński: (czytając, momentami obserwuje zachowanie ks. Michała)
Nie należy obstawać przy nadprzyrodzoności objawień s. Faustyny.
Nie powinno się ustanawiać jakiegokolwiek święta Miłosierdzia Bożego
Zabrania się rozpowszechniania obrazka i pism, przy pomocy których propaguje się nabożeństwo w formie zaproponowanej przez s. Faustynę
Pozostawia się do roztropności biskupów stopniowe usuwanie, przy zachowaniu ostrożności, obrazów namalowanych według wizji s. Faustyny, umieszczonych na ołtarzach, ewentualnie zamienianie je z innymi, które w sposób poprawny przybliżają koncepcję Bożego Miłosierdzia
Należy udzielić bardzo poważnego napomnienia (gravissimum monitum) ks. Michałowi Sopoćce, nakazując mu, aby zaprzestał obrony i propagowania tych objawień i nabożeństwa, o którym wyżej mówiono.
(Po skończeniu patrzy na ks. Michała i po chwili): Współczuję.
Ks. Michał: Teraz już o siostrze Faustynie i jej objawieniach mówić nie wolno. Musimy podporządkować się najwyższej władzy w Kościele. Choć przekonanie o konieczności wielbienia Boga w Jego miłosierdziu w Niedzielę Przewodnią zaczerpnąłem nie od s. Faustyny, która była dla mnie tylko okazją, ale z głębokiego rozważania i studiów. Tego stanowiska nie zmieniłem i nie zmienię.
Prymas Wyszyński: A więc uznaje ksiądz wszystkie postanowienia?
Ks. Michał: Tak, musimy podporządkować się decyzji św. Oficjum i całkowicie zastosować się do zarządzenia władz. (Po chwili) …Teraz już o siostrze Faustynie i jej objawieniach mówić nie wolno.
Scena XI
Scena jest symboliczna - nie ma żadnych dekoracji - tylko obraz Jezusa Miłosiernego na ścianie. Stopniowo pojawiają się kolejne osoby, które wnoszą świece i zapalają je pod obrazem . Są to różni ludzie. Wchodzą pojedynczo, klękają przed obrazem Miłosierdzia Bożego. Wszyscy modlą się w ciszy, po chwili głos Jezusa:
Jezus: Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz.
Muzyka rozwija się. Po chwili zza kurtyny wychodzi kleryk, który gasi świece i oddaje je ludziom. Osoby wycofują się i Czekaja co klerycy zrobią dalej. Zostaje tylko jedna zapalona świeca. Następnie klerycy wnoszą drabinę, jeden z nich wchodzi na nią i zdejmuje obraz, jednocześnie wchodzi ks. Michał z białym materiałem, trzymanym w rękach. Kleryk zdejmuje obraz i podaje go ks. Michałowi, ten jakby otula obraz materiałem i wynosi go ze sceny. Osoby, które do tej pory modliły się patrzą za odchodzącym ks. Michałem.
Scena XII
Scenografia nie zmienia się - świeca pali się nadal. Wchodzi ks. Michał siada przy biurku i bierze do ręki jakąś książkę, zaczyna czytać. W tym czasie zza kurtyny głos s. Faustyny:
4)Głos s. Faustyny: W pewnym dniu ujrzałam swego spowiednika wewnętrznie, jak wiele cierpieć będzie. _ Przyjaciele opuszczą cię, a wszyscy sprzeciwiać ci się będą i siły fizyczne zmniejszą się. Widziałam cię jako grono winne, wybrane przez Pana i rzucone w prasę cierpień. Dusza twoja, ojcze, będzie napełniona wątpliwościami w pewnych momentach co się tyczy tego dzieła i mnie.
I widziałam, jakoby ci się sam Bóg sprzeciwiał, i zapytałam się Pana, czemu tak z nim postępuje,
że niejako by mu utrudniał to, co nakazuje. I powiedział Pan:
Tak postępuję z nim na świadectwo, że dzieło to moim jest. Powiedz mu, niech się nie lęka niczego, wzrok mój jest zwrócony dzień i noc na niego. Tyle koron będzie w koronie jego, ile dusz się zbawi przez dzieło to. Nie za pomyślność w pracy, ale za cierpienie nagradzam.
Przez niego upodobało mi się rozgłosić cześć do miłosierdzia mojego, a przez to dzieło miłosierdzia więcej dusz do mnie się zbliży, aniżeliby on dzień i noc rozgrzeszał aż do końca życia swego, bo tak pracowałby do końca życia, a przez dzieło to pracował będzie do końca świata.
Ks. Michał: Siostra Faustyna powoli osiągnęła to, że dzisiaj uważam sprawę kultu Miłosierdzia Bożego, a w szczególności ustanowienie Święta Miłosierdzia za jeden z głównych celów swojego życia.
Tak było ze mną co do prawdy Miłosierdzia Bożego.
Kurtyna zasłania się.
TAK BYŁO ZE MNA ks. SOPOĆKO 2008 r. 7
Materiał od sufitu w kolorze tła
Tutaj powieszenie obrazu konfesjonał
W scenie początkowej Zaplecze wieszak itp.