http://blogmedia24.pl/node/29060
Analiza głównego i praktycznie jedynego dowodu w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia(synteza)
Redakcja BM24, pon., 03/05/2010 - 13:48
Jedyny dowód obiektywnie niepodlegający manipulacji głównych podejrzanych w sprawie ustalenia przyczyn katastrofy samolotu z prezydentem RP, jego ministrami, głównymi politykami PIS, całym dowództwem Wojska Polskiego, szefami NBP, BBN, IPN, OPWiM oraz kilkoma innymi mniej ważnymi politykami przeciwnych opcji politycznych (byli oczywiście też funkcjonariusze BOR, załoga samolotu i przedstawiciele rodzin katyńskich, ale oni nie byli celem ewentualnego zamachu) to film nagrany zaraz po katastrofie przez przypadkowego „spacerowicza”. Podejrzani to rząd rosyjski i polski z oczywistych względów niechęci do Lecha Kaczyńskiego i jego polityki oraz popierających go ważnych ludzi (w polityce chciwości władzy nie ma skrupułów, o czym uczy historia Stalina i Hitlera w XX wieku, a potem świadczy w XXI Czeczenia i Gruzja). Początkowo pomijałem temat tego filmu licząc na ujawnienie się jakiś oficjalnych konkretnych faktów z tej „katastrofy”, ale minął 3 tydzień i NIC! - słychać tylko jakiś bełkot premiera o wspaniałych pogrzebach i pomocy rodzinom ofiar. A w rzeczywistości pracuje w Moskwie tylko kilku śledczych, którzy początkowo nie mieli nawet za co tam żyć i nie mieli tłumaczy. Premier dał sobie prawo do wszelkich zmian w treści końcowego komunikatu o wynikach śledztwa i zmienił przewodniczącego komisji wypadkowej z niezależnego eksperta na swojego zaufanego ministra. Praktycznie więc został nam tylko ten film :
Analiza filmu z „katastrofy” polskiego samolotu:
Oczekiwanie na inne dowody w śledztwie staje się już bezpodstawne i beznadziejne, nawet jeśli kiedyś usłyszymy zapis z czarnych skrzynek (nie mówię o stenogramie tylko o realnej rozmowie), to będzie on wycięty z treści „intymnych”, a właściwie „ostatecznych”. Wszelkie komórki należące do uczestników „feralnego” lotu, na których mogło coś się znajdować ważnego, również zostały już „zabezpieczone” i nic już w nich nie można znaleźć….
Co więc zostaje? Tylko ten film i domysły… Cześć pamięci jego odważnego autora, powinien zostać odznaczony (już chyba pośmiertnie) krzyżem komandorskim „czegoś tam” podobnie jak pozostali uczestnicy lotu (przysłużył się bardziej Polsce niż nie jeden premier)! Odnalezienie tego człowieka winno się stać zadaniem wszystkich służ w Polsce, ale raczej już dla uczczenia jego pamięci i wypłacenia jego rodzinie odszkodowań.
Na podstawie tego filmu można wysnuć następujące wnioski:
1) Samolot się rozbił we mgle w lesie.
2) W miejscu rozbicia samolotu chodzą jacyś ludzie, krzyczą do siebie, a nawet się śmieją.
3) Udaje się rozpoznać również polskie słowa, co by znaczyło, że są Polacy którzy przeżyli katastrofę.
4) Chodzący ludzie jednak nie chcą, aby oni żyli więc ich dobijają strzelając do nich mimo próśb o litość. Kamerzysta wie co się dzieje więc ucieka.
5) Dlaczego nie chcą, aby żyli skoro była to katastrofa? Katastrofa nie była więc katastrofą tylko celowym działaniem dywersyjnym lub zewnętrznym, co musiało być zrozumiałe dla wszystkich uczestników lotu. Pilot mógł o tym komunikować pasażerów, że jest wprowadzany w błąd przez Rosjan lub próbuje się go zestrzelić. Samolot utracił skrzydło możliwe, że w wyniku ostrzału lub wybuchu. Mgła też była bardzo niezwykła, bo równie szybko jak się pojawiła to i znikła. W samolocie mogło też przestać działać sterowania o czym świadczy szybkość z jaką opadał samolot, a przecież samolot był naprawiany w Rosji, więc wersja „awarii” też dyskwalifikuje Rosjan, nawet jeśli była by ona „przypadkowa”.
6) Potwierdzenie tego, że niektórzy ludzie przeżyli katastrofę odnajdujemy w pierwszych informacjach, które mówiły o trzech rannych przebywających w szpitalu, to prawdopodobnie ci, którym udało się zbiec z miejsca tragedii i zostali później dobici przez służby specjalne. Podano taką informację, aby zyskać czas na ich odnalezienie oraz wytłumaczyć ich ewentualny kontakt z bliskim, który jednak prawdopodobnie nie nastąpił ze względu na szok w jakim się znajdowali, ktoś zresztą mógł ich zawieźć rannych do szpitala (niedaleko była droga), a tam ich uśmiercono.
7) Jak zatrzeć ślady morderstwa? Dokonać spalenia lub zmasakrowania zwłok i nie dopuścić do jego sekcji w Polsce, co uczyniono, można też spreparować zwłoki jakiegoś Czeczena na podobieństwo Polaka, bo i tak w Polsce nie otwierano już trumien, a same zwłoki były zmasakrowane - można też człowieka poćwiartować i wrzucić do worka oprócz oryginalnych części ciała zamiennik z ciała innego człowieka, jeżeli akurat w tej części ciała była rana postrzałowa.
8) Już teraz wiadomo, że pierwsze informacje o godzinie katastrofy, ilości prób lądować, znajomości języka rosyjskiego przez pilota, były dezinformacją, wiadomo też, że nie było praktycznie oświetlenia tego lotniska, które zamontowano dopiero później. Wiadomo, że wszystkie dodatkowe urządzenia, które 3 dni wcześniej pomagały wylądować Tuskowi zostały zdemontowane, możliwe, że zdemontowano nawet więcej niż przywieziono!
9) Wracając do godziny katastrofy - dlaczego jest ona taka ważna? Otóż czas między „oficjalnym” zdarzeniem, a czasem prawdziwego rozbicia się samolotu mógł posłużyć do poszukiwania i dobijania rannych, którzy przeżyli upadek samolotu z dość niskiej wysokości, bo samolot leciał poziomo na wysokości kilku metrów, pod koniec uniósł się tylko pionowo, co tylko spowolniło jego lot (opór powietrza), i runął w dół z siłą rozpędu do przodu. Niektóre zwłoki dały się rozpoznać bez konieczności badania DNA, co potwierdza możliwość przeżycia, zresztą wiele ciał było w całości. Prawdopodobnie prawdziwej godziny i minuty rozbicia, a właściwie zestrzelenia lub zablokowania sterów samolotu nigdy nie poznamy i nie mieliśmy poznać.
10) Dlaczego jednak służby rosyjskie miały by używać pistoletów bez tłumików? Prawdopodobnie po całej okolicy było kilka może kilkanaście oddziałów, które miały dobijać Polaków jeżeli w ich okolicy spadnie samolot przy podchodzeniu do lądowania. Możliwe, że był to jakiś oddział rezerwowy słabiej wyposażony, a samolot spadł w miejscu w którym go nie przewidywano pierwotnie, świadczy o tym bliskość do innych zabudowań i drogi, oraz zbyt duża bliskość lotniska mimo bardzo nieprawidłowego toru podejścia do lądowania samolotu. Na szczęście to miejsce było przy ścieżce, po której czasem chodzili na skróty ludzie i akurat był tam nasz autor filmu. Natomiast po rozbitym samolocie nie chodzili zwykli ludzie, bo tam ścieżki nie było tylko „bagienko”, a samolot jeszcze w niektórych miejscach się palił, ale nie zbyt dużym ogniem, każdy „normalny” bał by się, że jeszcze wybuchnie. Odpowiedz na pytanie kim byli ci ludzie jest kluczowa!
Najbardziej jednak przekonuje mnie do koncepcji zamach, oprócz tego filmu oczywiście, zachowanie pełne obłudy, fałszu i zakłamania Putina i Tuska, oraz zyski polityczne jakie ponosi Rosja na arenie międzynarodowej (jeżeli nic się jej nie da zrobić za „to”, to może wszystko i każdy się jej boi jak Stalina, o czym nie ustaje ona teraz przypominać zrzucając na niego odpowiedzialność za śmierć tysięcy najlepszych Polaków w Katyniu, ale nie uznając ich za niewinnych, a samą zbrodnie za wojenną - przestraszył się już jej Obama, bo wystraszyła go „mgła” wulkaniczna w odróżnieniu do Saakaszwilego, zresztą pokazanie jaki Stalin jest zły jest w interesie Kremla do rozgrywek wewnętrznych z komunistami i wytrącenia im głównego argumentu z ręki). Gdyby nie było tego filmu, to P. O. również by takie zyski odniosło nie tylko na krótką metę, ale i na dłuższą, choć patrząc na „polskie” media to wszystko jest możliwe. Co prawda mówi się, że P. O. straciło też „swoich” ludzi (bodajże 3), ale widocznie nie byli oni wtajemniczeni w plany eksterminacji polskiej elity patriotycznej - z historii wiemy że Stalin mordował nawet swoich najlepszych generałów i funkcjonariuszy z obawy o spisek. Zresztą taka śmierć „płotek” jest bardzo wygodna i daje alibi. Oczywiście jest też spraw przedłużających się dowodów, które „kiedyś” mają trafić do Polski, wyznaczano już datę poznania treści czarnych skrzynek i jej nie dotrzymano, nadal to nie nastąpiło po 22 dniach od katastrofy - widocznie są jakiś problemy z ich właściwą „obróbką” zgodną z linią przyjętego śledztwa przez sprawców „katastrofy”.
Co nam zostaje Polakom? Załamać się i płakać, że kolejny raz zostaliśmy zdradzeni i wymordowano nam elitę? Ludzie oni żyją w Niebie! To my jesteśmy biedni, że musimy żyć tutaj wśród tego kłamstwa i oszczerstw wobec zmarłych, którzy rzekomo sami się ukatrupili, bo nie chcieli lecieć na lotnisko zapasowe, na którym nikt na nich nie czekał, nie było nawet 1 samochodu, a do przewiezienia było 90 osób! Ta uroczystość Katyńska w 70-rocznicę nie odbyła by się z ich udziałem, gdyby nie zaryzykowali lądowania. Pilot podjął taką decyzję mimo pogody, bo widocznie nie była taka straszna i myślał, że lotnisko jest oświetlone, a rzekome ostrzeżenia o złej pogodzie widocznie nie były przekonywujące, no bo skąd nagle ta mgła! To nie był jakiś naćpany „żółtodziób” tylko myślący realnie człowiek w średnim wieku. „Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy” (a jest nas wielu, co pokazały uroczystości pogrzebowe prezydenta). Na pewno trzeba się organizować w lokalne grupy, które, gdy będzie taka możliwość, odeślą do Rosji tych, którzy tak wiernie jej służą.
PS. Film zrobiony ok. 9:00 w innym miejscu (od drugiej strony):