Bajka relaksacyjna
Niedźwiadek
Mały niedźwiadek szedł wolno przez las. Czuł ogarniające go zmęczenie, nóżki zrobiły się jakieś ciężkie i nie chciały odrywać się od ziemi. Rozglądał się dookoła, szukając miejsca do odpoczynku. Drzewa rosły tutaj rzadziej, słońce coraz swobodniej przeciskało się przez konary drzew, oświetlając wszystko dookoła.
Chyba niedaleko jest jakaś polanka, tam sobie odpocznę - pomyślał miś.
I rzeczywiście, po chwili jego oczom ukazała się mała łączka otoczona ze wszystkich stron drzewami. Stanął na jej skraju i znieruchomiał z zachwytu: niskie krzewy, trawa, kwiaty jak kolorowy dywan rozkładały się u jego stóp. Na środku łączki zajączki, króliczki, ba, nawet myszki wygrzewały się w promieniach słońca. Spojrzał na niebo. Było bezchmurne, słońce jakby wiedziało, że zwierzęta oczekują na jego promienie, bo świeciło bardzo mocno. Miś wystawił pyszczek do słońca i poczuł, jak przyjemne ciepło obejmuje najpierw jego głowę, a potem całe ciało. Usłyszał lekki szum wiatru
i brzęczenie owadów, które unosiły się nad kwiatami. Głęboko odetchnął. W nos wkręcał się delikatny zapach trawy i kwiatów.
Tutaj jest wspaniałe miejsce do odpoczynku - pomyślał, po czym położył się wygodnie na trawie, jak na kocyku, łapki podłożył sobie pod głowę. Zamknął oczy. Odpoczywał. Oddychał miarowo i spokojnie. Zrobił głęboki wdech, wciągnął powietrze przez nos, a po chwili wypuścił je. Powtórzył to jeszcze raz. Czuł, jak z każdym wydechem pozbywa się zmęczenia. Był teraz przyjemnie rozluźniony, poczuł się ciężki i bezwładny. Jego głowa, brzuszek i nóżki były jak z ołowiu. Wtulił się w trawkę jak w kołderkę. Było mu bardzo wygodnie. Oddychał równo i miarowo, jego klatka piersiowa spokojnie w rytm wdechu i wydechu unosiła się i opadała, tak jak fale morskie, kiedy wolno i leniwie przybijają do brzegu. Poczuł się teraz tak dobrze ! Delikatny wiaterek przesuwał się po całym jego ciele, rozpoczynając od czubka głowy aż po koniuszki łapek, zabierając z niego zmęczenie i napięcie. Robił to raz i drugi, powtarzał wiele razy. Promienie słońca przyjemnie ogrzewały. Miś odpoczywał. Po chwili zasnął, a razem z nim zajączki, króliczki i nawet małe myszki. Zrobiło się tak cicho, że nie słychać było nawet brzęczenia pszczół. Słońce wolno szło po niebie.
Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły się małe chmurki, rozpoczęły zabawę
w chowanego, biegały po całym niebie, zagradzały drogę promyczkom, które płynęły na ziemię. Wiatr zaczął silniej dmuchać, łączka budziła się ze snu. Zabrzęczały pszczółki, które znowu zabrały się do zbierania miodu z kwiatów, ptaszki rozpoczęły swe trele, a motyle rozpościerając skrzydełka, unosiły się nad roślinkami. Wtem jeden z nich, taki najmniejszy motylek usiadł na nosku niedźwiadka i w rezultacie niechcący go przebudził. Miś leniwie otworzył oczy. Przetarł je łapkami. Ziewnął raz i drugi, przeciągnął się. Wiaterek tymczasem nagle zawirował, zatańczył i chłodnym powietrzem orzeźwił go. Najpierw dotknął jego łap. Wniknęła w nie ożywcza siła, miś poczuł, jakby zanurzył je w chłodnym strumyku. Ten przyjemny, orzeźwiający dotyk przenikał coraz wyżej i wyżej, jak prysznic ogarnął ciało, dając energię, przepełniając siłą. Miś łapkami, główką, nóżkami.
Wstał, otrzepał futerko, poczuł się odprężony i wypoczęty. Wiaterek wzmagał się, coraz silniej, tańcząc po łące i zachęcając wszystkich do zabawy. W jego rytm pochylały się trawy, kwiatki, a nawet krzewy ruszały swymi gałązkami jak ramionami.
Cudownie wypocząłem - pomyślał miś. - Jutro na pewno tutaj powrócę, ale teraz już pora wracać do domu. Czeka tam przecież na mnie mama i przepyszny podwieczorek. W tym momencie pogłaskał się po brzuszku i ruszył energicznie, podskakując w rytm podmuchów, w kierunku swego domu.
Bajka o małym Misiu
Temat: Odrzucenie przez grupę spowodowane niewłaściwym zachowaniem.
Cele: kształtowanie pozytywnych cech takich jak życzliwość i koleżeństwo; uświadomienie wartości przyjaźni.
Był piękny słoneczny dzień. Mały Miś obudził się wcześnie rano i pobiegł nad rzekę umyć ząbki. Kiedy pochylił się nad błyszczącą w promieniach słońca taflą krystalicznej wody zauważył, że ktoś siedzi na jego uszku. - Kim jesteś? - zapytał Miś. - Jestem Złaczek, jeśli chcesz będę twoim przyjacielem i nigdy cię nie opuszczę. Miś ucieszył się i z nowym przyjacielem wyruszył do lasu na wycieczkę. Na pięknej polanie spotkali starego przyjaciela Misia - Jeża. - Jak się masz Misiu? - zapytał wesoło Jeż. - Rzuć w niego szyszką - szepnął Misiowi do ucha Złaczek. Miś niewiele myśląc spełnił prośbę nowego kolegi. Jeżykowi zrobiło się przykro i szybko schronił się w swojej norce. Miś i Złaczek śmiejąc się głośno ruszyli dalej, łamiąc po drodze gałęzie drzew i krzaków. Pod wielką sosną spotkali przyjaciółkę Misia - Srokę. - Witaj Misiu! - krzyknęła wesoło. Złaczek namówił Misia, by wyrwał Sroce jedno czarne błyszczące piórko z ogona. I tym razem Miś spełnił prośbę Złaczka. Przerażona Sroka odleciała na sam czubek sosny. Czuła złość i była zdziwiona, nie poznawała zachowania Misia. A nowi przyjaciele szli dalej obrażając i krzywdząc kolejnych przyjaciół Misia i sprawiało im to wielką radość. Miś cieszył się, że ma takiego fajnego przyjaciela, z którym może przeżyć zabawne przygody. Nadszedł wieczór. Zmęczony Miś usiadł pod starym dębem i chrupał wielkie czerwone jabłko, które zabrał wiewiórce. Kiedy zrobiło się całkiem ciemno Złaczek powiedział, że już mu się znudziło i idzie dalej. Zostawił Misia samego. Dopiero teraz mały niedźwiadek uświadomił sobie, że obraził wszystkich swoich starych przyjaciół i został sam w ciemnym borze w środku nocy. Na dodatek harcując po lesie zgubił drogę do domu. Poczuł się oszukany i bardzo samotny. Siedział pod drzewem i cicho łkał. Usłyszała to Sowa Mądra Głowa, która właśnie wyruszyła na nocne łowy. Sowa wiedziała, że Miś nie jest z natury zły, ale przez swoją naiwność i łatwowierność dał się namówić do złych uczynków. Postanowiła mu pomóc. Bezszelestnie poszybowała przez leśną gęstwinę i sprowadziła przyjaciół Misia. - Nie płacz przyjacielu! - powiedziały chórem zwierzątka. Zdziwiony Miś spojrzał załzawionymi oczkami na przyjaciół, podbiegł i uściskał wszystkich po kolei. Przepraszał zwierzęta i prosił o wybaczenie. Było mu wstyd za swoje wcześniejsze zachowanie. Cieszył się bardzo, że ma tak wspaniałych przyjaciół, którzy nie opuścili go w potrzebie. Złaczek nigdy więcej nie odwiedził Misia. A Ciebie?
LEKCJA DOBRYCH MANIER
W poniedziałek, dwaj koledzy, Łukasz i Jarek, którzy byli uczniami klasy piątej , pisali sprawdzian z matematyki. Dzień wcześniej Jarek nocował u Łukasza i zamiast uczyć się , bawili się klockami lego , grali na komputerze i jeździli na deskorolkach po całym osiedlu.
Kiedy pani zapisywała na tablicy treść zadań , Łukasz szybko zajrzał do zeszytu , ale trwało to krótko , bo nauczycielka skończyła właśnie pisać. Na rozwiązanie testu mieli całą godzinę lekcyjną. Jarek z ośmiu zadań rozwiązał tylko dwa i na dodatek nie wiedział czy dobrze.
Łukasz zaś pukał się ciągle długopisem po głowie jakby myślał, że to mu pomoże odtworzyć szczątkowe informacje. Wszyscy uczniowie oddali kartki, a koledzy siedzieli bezradnie w ławce.
Gdy z niechęcią podali pani prace, nauczycielka popatrzyła na nich i powiedziała :
- Oj, chłopcy, chłopcy... -po czym wzięla klucz i wyszła z sali.
Następnego dnia nauczycielka oddała sprawdziany. Niestety, Łukasz i Jarek po raz kolejny otrzymali jedynkę. Niezadowoleni chłopcy umówili się , że zaraz po lekcjach spotkają się w parku , gdzie dla odreagowania szkolnego niepowodzenia , będą szaleć na deskorolkach.
Park znajdował się w samym środku miasta. Był jego ozdobą i miejscem towarzyskich spotkań.
Rosły na jego terenie piękne, rzadko spotykane gatunki drzew i krzewów, a uwagę wszystkich przyciągał rozłożysty platan.
Chłopcy chcieli pojechać starą trasą , która była zarośnięta przez gałęzie. Wpadali na zarastające drogę konary i pięknie kwitnące krzewy różane , łamali gałęzie dębowe, a dla poprawienia humoru wyrysowali scyzorykiem inicjały swoich imion, kalecząc korę pięknego platanu.
- Masz ty krzaku, to za moją jedynkę ! - wrzasnął Łukasz, łamiąc gałąź.
- A to ode mnie ! -wołał Jarek i kopał brzozę.
Młodzieńcy dopięli swego - utorowali sobie drogę.
Nagle zza drzewa , ni stąd ni zowąd, wyszła starsza kobieta. Była ubrana w sukienkę malowaną w kolorowe kwiaty, kapelusz, w który wplecione były gałązki wierzbowe, a jej buty ozdobione były zielonym mchem i fiołkami.
Koledzy stali przez chwilę nieruchomo. Postać , którą spostrzegli , wydawała im się dziwaczna , ale zarazem baśniowa.
- Witam was, mam na imię Róża i opiekuję się tym parkiem od kilku wieków. A wy jak macie na imię?- uprzejmie spytała kobiecina.
Chłopcy ze strachu nie potrafili przypomnieć sobie imion.
- Widziałam przed chwilą co zrobiliście - mówiła dalej Róża.
Sprawiliście ból moim przyjaciołom: drzewom, krzewom i kwiatom, które rosły tu spokojnie, będąc ozdobą tego pięknego parku i mieszkaniem dla ptaków.
- Czy uważacie, że to, co zrobiliście , było rozsądne?- powiedziała do nich Róża.
Oni spojrzeli na siebie i ze spuszczonymi głowami odpowiedzieli, że to było bardzo niemądre zachowanie.
- Tak myślałam... Skoro tak , to posłuchajcie co mam wam do powiedzenia - z opanowaniem i spokojem powiedziała do nich.
- Chodzicie do szkoły, prawda ?- zapytała Róża.
-Tak.- nieśmiało odpowiedzieli chłopcy.
- No jeżeli tak, to z pewnością mieliście lekcję poświęconą drzewom i innym roślinom. Wiecie jak pożyteczne są wszelkie rośliny , więc pod żadnym pozorem nie wolno ich niszczyć !
Jestem przekonana, że wiecie o tym doskonale i dlatego mam dla was prezent, który w każdej sytuacji przypomni wam o tym.-skończyła mówić staruszka.
- A co to za prezent?-nieśmiało zapytał Łukasz.
- To czarodziejskie listki dobrych manier. One wskażą wam , jak postępować w swoim życiu.
Wykorzystajcie to życie mądrze , bowiem macie je tylko jedno. Bądźcie przykładem dla innych i nie sprawiajcie więcej przykrości ludziom , roślinom i zwierzętom.- uśmiechnęła się Róża i zaraz potem zniknęła.
- Dziękujemy pani za wszystko ! Od teraz staniemy się już lepsi !- krzyczeli chłopcy, ale odpowiadało im tylko echo.
Jarek wziął do ręki pięć czarodziejskich listków i głośno odczytał :
- Będę strażnikiem przyrody !
- Będę opiekował się parkiem i dbał o jego piękno !
- Będę radosny, bo wówczas nie zrobię krzywdy nikomu !
- Będę umiał przepraszać za swoje czyny !
- Będę zdobywał coraz większą wiedzę i pożytecznie stosował ją w życiu codziennym !
A wy, jak myślicie, czy chłopcom uda się dotrzymać obiecanego słowa ?