Historia ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich (2)
By niss26an49
W ciągu kilku miesięcy zlikwidowano około 4 000 kościołów wszystkich wyznań oraz instytucje kościelne. Ze szczególnym okrucieństwem prześladowano duchowieństwo. Cały majątek państwa polskiego i prywatny skonfiskowano. Skonfiskowano i rozgrabiono zbiory oraz muzea państwowe i osób prywatnych. A należy pamiętać, ze w 8 kresowych województwach w 1939 roku działały 62 muzea publiczne (w Białostockim 5, w Wileńskim 6 - w tym 4 w Wilnie, w Nowogrodzkim 3, Poleskim l, Wołyńskim 5, Lwowskim 33 - w tym 17 we Lwowie, w Stanisławowskim 3, w Tarnopolskim 6). Znaczne były zbiory dworów ziemiańskich. Na Kresach działały też Towarzystwa Naukowe z bogatymi zasobami - w Wilnie było ich 17, we Lwowie 38. Przepadły, zostały zdewastowane lub wywiezione kresowe biblioteki.
Pod okupacją władzy sowieckiej w latach 1939-1941, drastycznie zmieniony został skład etniczny na dawnych Kresach Polski. Jedną z metod było wywożenie miejscowej ludności do wschodniej i północnej części ZSRR. Z zagarniętych Polsce terenów wywieziono ponad l 200 000 osób (wg innych źródeł nawet 2 000 000), z tego 250 000 stanowiły dzieci do lat 14. Ponieważ podróż trwała nieraz kilka tygodni, w nieopalonych wagonach, w lutym 1940 roku ludzie zamarzali. Stąd wzięła się nazwa “białe krematoria”. W czerwcu zaś z kolei ginęli ludzie z powodu upałów i braku wody pitnej. Polacy stanowili absolutna większość deportowanych - 52%, Żydów było 30%, Ukraińców i Białorusinów 18% (wg obliczeń polskiego MSZ w Londynie). Rejestry prowadził też Kościół. Wg biskupa Jałbrzykowskiego z Archidiecezji Wileńskiej, w latach 1939-1941 wywieziono 485 000 wiernych narodowości polskiej, Gdy po wybuchu wojny z Niemcami rząd londyński wystarał się o zwolnienie obywateli polskich, przebywających na zesłaniu w ZSRR, z armią Andersa mogło wyjść z Kraju Rad ca 100 000 Polaków. Obszar, na którym organizowało się Wojsko Polskie, charakteryzował się niezdrowym klimatem. Panowała duża śmiertelność, w wyniku czego zmarło ca 2000 osób, zanim w dwu rzutach w kwietniu i lipcu 1942 roku udało się tej grupie dotrzeć do Iranu.
Sposobem wyniszczenia mieszkańców Kresów były aresztowania. Wiezienia były przepełnione, a więźniowie ginęli w wyniku egzekucji oraz z głodu i chorób.
Po wkroczeniu na teren Polski, Niemcy zdecydowanie odcięli się od obietnic utworzenia państwa ukraińskiego. Obsadzali natomiast Ukraińcami odpowiedzialne stanowiska w administracji. Przejęcie władzy w OUN przez radykalnego niepodległościowca, Stepana Banderę (10 II 1940 r.) doprowadziło do powstania w 1941r. Legionu Ukraińskiego, składającego się z batalionów “Nachtigall” i Roland”. Po ataku na ZSRR, batalion “Nachtigall” wkroczył 30 VI 1941 roku do Lwowa, gdzie wziął udział w pogromie ludności żydowskiej. Jednocześnie dostarczona przez Ukraińców lista polskich profesorów, przyczyniła się do wymordowania przez Niemców kilkudziesięciu wykładowców lwowskich uczelni, m.in. Kazimierza Bartla i Tadeusza Boya-Zeleńskiego. Według niektórych relacji naocznych świadków, egzekucję na polskich profesorach wykonali Ukraińcy w niemieckich mundurach z batalionu „Nachtigall”.
Wkroczenie wojsk ukraińskich dało sygnał do powołania we Lwowie samodzielnego państwa ukraińskiego. Szefem rządu został Jarolaw Stecko. Rząd ten poparł greckokatolicki metropolita Andrej Szeptycki. Państwo ukraińskie przetrwało zaledwie 12 dni. Stecko został aresztowany, a niepodległościowe skrzydło OUN (tzw. banderowcy), zmuszone było przejść do konspiracji.
W II połowie 1943 roku powstała UPA Południe, obejmująca obwody Kamieńca Podolskiego i Winnicy. Na przełomie 1943/44 utworzono UPA Zachód, która swym działaniem objęła województwo Tarnopolskie, Stanisławowskie, Lwowskie, a później Chełmszczyznę. Według prawdopodobnej wersji, UP-owcy byli przekonani, iż powtórzy się scenariusz z 1918 r., tzn. wojna zakończy się klęską, zarówno dla ZSRR, jak i dla Niemiec, i ze Ukraińcy stoczą kolejna wojnę z Polakami o Lwów. W tej sytuacji na przełomie 1942/1943 r. kierownictwo UPA podjęło decyzję o usunięciu siłą wszystkich Polaków, zamieszkujących sporne ziemie, aby uzyskać, przed ewentualnymi rozmowami pokojowymi, teren jednolity etnicznie. Historycy różnią się w ocenie celów operacji UPA. Zdaniem jednych, banderowcy chcieli wymordować wszystkich Polaków. Zdaniem innych - i ten pogląd wydaje się bliższy prawdy - chodziło im o bezwzględne, przy użyciu wszelkich dostępnych metod, wypędzenie polskiej ludności ze swych siedzib, przy czym na Wołyniu przybrało ono charakter totalnej masakry wszystkich, bez względu na wiek i płeć.
Fakt podjęcia takiej decyzji, a następnie przeprowadzenia krwawej operacji przez OUN-UPA, nie może budzić dzisiaj wątpliwości. Świadczą o tym dokumenty polskie, sowieckie, niemieckie i ukraińskie, a także relacje setek osób, ocalałych z pogromów. Potwierdzają je także, przeprowadzone po 1989 roku, ekshumacje ofiar w niektórych wsiach na Ukrainie. Teza, iż akcje UPA sprowokowali Niemcy i Sowieci, nie znajduje wiarygodnego potwierdzenia. Z kolei mordy na Ukraińcach na Zamojszczyźnie, które zdaniem autorów ukraińskich sprowokowały OUN-UPA do akcji na Wołyniu, miały faktycznie miejsce, lecz dopiero w 1943 r., po rozpoczęciu przez UPA wołyńskich czystek. Przynajmniej w części były one zresztą odpowiedzią na poczynania banderowców.
Na przełomie 1943/44 w szeregach UPA walczyło ca 40 tys. Żołnierzy, oraz trzy do pięciu razy liczniejsze oddziały rezerwowe, rozlokowane po ukraińskich wsiach. Dowódcą całości był gen. Taras Czuprynka. Tej sile nie mogła się przeciwstawić wątła samoobrona ludności polskiej, ani też, nastawiona na walkę z Niemcami, Armia Krajowa. Z tego powodu, bezkarne oddziały UPA, przy czynnej pomocy ukraińskich nacjonalistów ze wsi Pacyków w pobliżu Stanisławowa, na Wielkanoc 1944 roku, zamordowały 60 Polaków, którzy zginęli w okrutnych mękach. Ludność terenów, opanowanych przez UPA, szukała schronienia w większych miastach, w kościołach i klasztorach. Takim miejscem było, dla przykładu, sanktuarium maryjne w Podkamieniu. Ukraińcy w dniu 13 III 1944 roku, dokonali tam zbiorowego mordu, bez oglądania się na sakralny charakter tej świątyni. Opis tragicznych wydarzeń, w których zginęło około 2 tysięcy osób, znajduje się na pamiątkowej tablicy, wmurowanej we wrocławskim kościele Św. Wojciecha, gdzie po wojnie umieszczono cudowny obraz Matki Bożej z Podkamienia. Zwraca uwagę szczególne okrucieństwo, z jakim traktowano duchownych katolickich.
W Diecezji Łuckiej, przed wojną, było 169 parafii i około 370 000 wiernych. Pracowało tam 244 księży rzymskokatolickich i 21 księży obrządku wschodniego. W 1944 roku władze sowieckie nakazały biskupowi Szelazkowi opuścić Łuck i wyjechać za Bug. Ponieważ tego nie uczynił, 4 VIII został aresztowany. Był jednym z najstarszych więźniów świata, bowiem ukończył już 80 rok życia. Na skutek starań Stolicy Apostolskiej, zwolniony z kijowskiego wiezienia, dnia 15 V 1946 roku został przymusowo wydalony do centralnej Polski. Z 244 księży, represjonowanych było 188. Zginęło tragicznie 51: w tym 13 z rąk Sowietów, 17 z rak Niemców, 21 zgładziła UPA. Wyjechać do Polski jako “ekspatrianci” musiało 79. Los innych nie jest znany. Największy cios życiu katolickiemu zadali Ukraińcy. Według szacunków Kurii Biskupiej w Łucku, z rak UPA zginęło na Wołyniu ca 100 000 katolików. W sposób niezwykle okrutny mordowano zwłaszcza księży, ginęli wraz z wiernymi. Przykłady wymienił w swej pracy o Diecezji Łuckiej Leon Popek (1992). O. Ludwik Wrodarczyk we wsi Okopy, mimo tego ze jako dobry lekarz, leczył też Ukraińców, został przez nich w 1943 roku, w okrutny sposób poddany torturom i w końcu ukrzyżowany. Księdzu Stanisławowi Dobrzańskiemu obcięto siekierą głowę, wraz z nim zginęło 967 osób, spośród parafian z Ostrówek. Księdza Karola Barana przepiłowano drewniana piłą. Ks. Bolesław Szawłowski zginął wśród 500 osób zamordowanych w kościele w Porycku; dwu kapłanów wrzucono żywcem do studni w Wołkowyjach. Księdza Jana Kotwickiego zabito przy ołtarzu, a wraz z nim zginęło 200 Polaków. Ze 169 parafii istniejących w 1939 roku nieprzerwanie czynna do 1989 roku była tylko jedna parafia w Krzemieńcu. Tak przestała istnieć Diecezja Łucka. Dopiero teraz z wolna się odbudowuje.