Tusk nie musi być premierem


Tusk nie musi być premierem
PiS może wygrać. Ma zmobilizowany twardy elektorat. Wyborcy niezainteresowani polityką mogą
zostać w domach. Ani się Kaczyńskiego już nie boją, ani nie będą dziękować rządzących - mówi w
rozmowie z Faktem Eryk Mistewicz, konsultant polityczny, autor strategii marketingu narracyjnego.
PO w ofensywie. To był weekend Platformy. Nie wierzą w korzystne sondaże?
 Wręcz przeciwnie  Platforma śpi. Elektorat Platformy Obywatelskiej jest dziś najbardziej
zdemobilizowanym elektoratem. Wyborcy PO z 2007 r. nie mają najmniejszych powodów, aby pójść
do wyborów. Pamiętajmy, że nikt nie idzie do lokali wyborczych, aby podziękować rządowi za to, co
się rzeczywiście udało. Po to jest rząd, żeby rządził. Brak też podstawowego elementu głosowania na
Platformę, brak strachu przed  terrorem PiS". To było tak dawno, że już nie wiadomo, czy rzeczywiście
się zdarzyło. Po co więc iść na wybory.
Jak PO może zmobilizować swój elektorat?
 Został miesiąc realnej kampanii. Kampanii, której de facto ze strony Platformy nie ma. Dziś nie jest
najważniejsze, co PO zrobiła ani co też jeszcze obiecuje, że zrobi w następnej kadencji, ale kto jej w
tym przeszkadza. To klasyka marketingu narracyjnego: wskazanie wroga, wielkiego acz możliwego do
pokonania. Nie ma przecież zwycięstwa bez wroga. Bez tego nie jest możliwa mobilizacja kibiców,
mobilizacja do walki, do pójścia do urn 9 pazdziernika. A więc: dobrze zdefiniowany wróg i dobrze
opowiedziana scena bitwy, dobrze poprowadzona i angażująca jak największe masy narracja. Bez
groznego PiS  mobilizującego szeregi wyborców  nie ma dziś najmniejszych szans na dobry wynik
Platformy.
Czyli propozycja debat programowych PO-PiS to dobra taktyka?
 Z marketingowego punktu widzenia propozycja Donalda Tuska to strzał w centrum pola. Premier i
lider Platformy celnie zdefiniował scenę kampanii, narzucił jej opis: liczą się tylko dwie partie, wybór
jest między PO a PiS. Inni mogą płakać, że nikt o nich nie pamięta, ale teraz nie są ważni. Przyłączą
się po wyborach do zwycięzcy.
Jak PiS powinno odpowiedzieć?
 Z punktu widzenia strategii marketingowej PiS, odmowa udziału w debatach jest zrozumiała. Ale już
Donald Tusk uzyskał swój cel: zdefiniował spór na linii PO-PiS, wskazał wroga, który teraz będzie co
chwila przywoływany na pole bitwy mobilizując wyborców po stronie Platformy.
Czy PiS miałoby szansę na zwycięstwo w takich debatach?
 Nie. To jest różnica epok w marketingu politycznym, w przygotowywaniu liderów, w
przygotowywaniu debat, w zrozumieniu współczesnych technologii prowadzenia i wygrywania
decydujących starć kampanii.
A czy w takim razie PiS może w ogóle wygrać w tych wyborach?
 Tak. Pamiętajmy, że twardy elektorat PiS jest zmobilizowany. Elektorat niezainteresowany polityką
może zostać w domach. Ani się Kaczyńskiego już nie boi  a z pogłębionych badań wynika, że nawet
1
współczuje mu po stracie najbliższych  ani nie ma interesu w głosowaniu w podzięce dla rządzących.
Zaś twardy elektorat PO nie jest liczebnie pojemny. Do tego dochodzi problem wewnątrz Platformy.
Czy na pewno powinna ona zdecydowanie wygrać, i znów być kierowana przez Donalda Tuska? A
może wynik Platformy w tych wyborach powinien być słabszy, może nawet istotnie słabszy, po to, aby
Donald Tusk został zmuszony podzielić się władzą wewnątrz Platformy, zaś do rządzenia niezbędne
będzie zaproszenie jeszcze SLD?
Mógłby pan mówić jaśniej. Jakie problemy? Dlaczego Tusk, po zwycięstwie PO nie miałby nią
dalej kierować i komu zależałoby, żeby wynik Platformy był słabszy?
 W każdej partii są naturalni konkurenci. Donald Tusk też ma takich.
Ma pan na myśli Grzegorza Schetynę?
 Poczekajmy do czasu tworzenia się koalicji powyborczej.
Sugeruje pan, że prezydent Komorowski, jak zapowiedział, może nie wskazać na premiera
lidera zwycięskiej partii?
 To rzeczywiście prezydent Komorowski desygnuje kandydata na premiera.
Tajemniczy pan jest. Czy PO nie jest zbyt szeroka? Nie działa tu stara zasada, że jak coś jest do
wszystkiego (dla wszystkich) to jest do niczego (czyli dla nikogo).
 Ważne tylko, aby osoby które przychodzą do Platformy z innych partii składnie, przekonująco
opowiedziały, dlaczego się w PO pojawiły. Inaczej one tracą na wiarygodności, a partia nie zyskuje na
powadze. Podziały na prawicę i lewicę w dzisiejszym świecie dawno się już zatarły. Nie ma miejsca
dla partii silnie ideowych, po żadnej ze stron sceny. Ważne jest przykuwanie uwagi wyborców,
zarządzanie sceną polityki, proponowanie porywających narracji, wykorzystywanie silnych
telewizyjnych osobowości przychodzących z innych partii.
Taką osobowością nie jest chyba Grzegorz Napieralski. Czy jest jakieś antidotum na nijakość
SLD i jej lidera?
 Tak: władza. Objęcie funkcji rządowej. Minimum funkcji wicepremiera, a jeszcze lepiej premiera.
Wówczas wszyscy ci, którzy dziś odmawiają Grzegorzowi Napieralskiemu prawa do kierowania tą
formacją, ustawią się z gratulacjami w długim szeregu pochlebców. Tylko udział we władzy obroni go
przed rozliczeniem na kongresie lewicy. Tylko udział we władzy sprawi, że będzie on postrzegany
przez wszystkich jako lider. Wszystko jednak zależy od wyniku Platformy, od tego, czy będzie
potrzebowała trzeciego koalicjanta. Od wyniku PO zależy więc także przyszłość Grzegorza
Napieralskiego w jego partii.
Czyli od samego Napieralskiego nic nie zależy? Nic nie może zrobić?
 Musi w tej chwili atakować tych, którzy w Platformie będą przeciwnikami koalicji z udziałem SLD.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Schetyna na "roboczym obiedzie" lubi dobre menu. FOTY
(Fakt)
2011-08-24 (04:34)
2
3


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CODN Frolowicz Test Coopera nie musi byc przeklenstwem ucznia
Zamek musi być widoczny
Kierunek Wschód tam musi być jakaś cywilizacja
mam nadzieję, że Donald Tusk nie idzie na wojnę z Kościołem
polacy i zydzi nie powinni byc wrogami
21 Dlaczego ani idealizm ani materializm nie moga byc uznane ze ostatecznie prawdziwe
Tusk nie chciał z Putinem rozmawiać o sytuacji Polaków w Rosji
Czy architektura musi być piękna
Wielkie muuu Nie musisz byc perfekcyjny masz byc nadzwyczajny bigmuu

więcej podobnych podstron