LEGENDA NA DZIEŃ ŚW. PELAGII
8 października
Tradycja chrześcijańska połączyła jednego dnia, mianowicie 8 października, wspomnienia dwu niewiast, które miały najpierw prowadzić nader grzeszne życie, a potem zmazać swoje winy surową pokutą i umrzeć w opinii świętości: Pelagii oraz Taidy. Jedna i druga legenda pochodzi z greckiego Wschodu, a obie wiążą się z wielkimi metropoliami świata hellenistycznego i grecko-rzymskiego: Aleksandrią w Egipcie i Antiochią w Syrii. Tu i tam rozwijało się bujnie życie wielkomiejskie ze wszystkimi swoimi złymi i dobrymi stronami; wielkie bogactwo obydwu tych stolic zasobnych prowincji, tętniących ożywionym ruchem handlowym [w obydwu miastach krzyżowały się najważniejsze ówczesne drogi handlowe wiodące ze Środkowego, a nawet Dalekiego Wschodu ku Morzu Śródziemnemu] ściągało tam oczywiście mnóstwo żywiołów żądnych użycia i sprzyjało rozwinięciu się licznego i zróżnicowanego świata [czy półświatka] kobiet żyjących z rozpusty - od zamożnych i ukształconych kurtyzan aż do zwykłych dziewcząt portowych. Z tym światem musiało się także zetknąć chrześcijaństwo i jak zapewne niejednego chrześcijanina wciągnęło w siebie bagnisko rozpusty, tak i na odwrót musiały zdarzać się wypadki nieoczekiwanych, głośnych nawróceń. Kontakty te stawały się szczególnie pełne jaskrawych kontrastów tam, gdzie ze strony chrześcijańskiej na widownię wychodzili przedstawiciele krzewiącego się wówczas właśnie w Egipcie i na Pustyni Syryjskiej życia pustelniczo-zakonnego. Było to jak gdyby zetknięcie się dwu przeciwnych biegunów elektrycznych, nic więc dziwnego, że także powstała stąd iskra musiała być nieraz szczególnie efektowna.
Kontakty pomiędzy tymi przeciwstawnymi sobie światami musiały być częste, skoro wyraźnym echem odbiły się w tradycji owych najstarszych środowisk zakonnych, zapisanej w pierwszej księdze Vitae patrum. Już w legendzie o św. Janie Jałmużniku zetknęliśmy się z tego rodzaju motywami w opowiadaniu o osobliwych eksperymentach mnicha Witalisa [wyżej s. 132 ns.]. Najpełniejszy jednak wyraz znajdują one w legendach o świętych Pelagii i Taidzie. Te dwa bardzo zbliżone do siebie w swym wątku tematycznym opowiadania różnią się jednak dość zasadniczo, a subtelnie postawą, jaką w momencie zetknięcia zajmuje strona chrześcijańska; w wypadku Pelagii i biskupa Nonnusa jest ona całkowicie pasywna, gdyż biskup na widok Pelagii myśli przede wszystkim o tym, jak bardzo niedoskonała jest jego własna miłość ku Bogu, a następnie przyjmuje ją na łono Kościoła dopiero wtedy, gdy ona sama, tknięta łaską, zwraca się do niego. Także pokuta, jaką odprawia Pelagia, nie zostaje jej nałożona przez Nonnusa, lecz wypływa z jej własnej inicjatywy. Jak zobaczymy, sprawy przedstawiają się zupełnie odmiennie w wypadku Taidy.
Legenda o Pelagii pokutnicy znana jest w dwu wersjach greckich [BHG nr 1478-79]. Jedna z nich w przekładzie łacińskim [BHL nr 6605-09] weszła do Vitae patrum i stamtąd zapewne znana była Jakubowi de Voragine. Mamy nadto dwa inne opracowania łacińskie tegoż samego wątku: jedno wierszem pióra Flodorada [ib. nr 6610], drugie prozą przez Raj nera, zakonnika klasztoru św. Wawrzyńca w Liege [ib. nr 6611]. Por. też H. Delehaye, Les legendes hagiographiaues.
Pelagia była jedną z pierwszych kobiet w mieście Antiochii. Była bogata i piękna, z usposobienia dumna i próżna, a w myślach swych i uczynkach nieskromna. Pewnego razu przejeżdżała przez miasto z tak wielką okazałością, że tylko złoto, srebro i drogie kamienie widać było na niej, a ktokolwiek przechodził koło niej, czuł zapach rozmaitych wonności. Przed nią i za nią postępował tłum wielki dziewcząt i młodzieńców, ubranych również w przepiękne szaty. Ujrzał ją wtedy pewien święty ojciec imieniem Nonnus, biskup miasta Heliopolis, zwanego dziś Damietta [1]. Począł tedy gorzko płakać nad tym, iż ta kobieta bardziej troszczy się o to, by podobać się światu, niż on o to, aby być miłym Bogu. Rzucił się na podłogę, uderzał czołem o posadzkę i zraszając ją łzami mówił: Boże na wysokościach, przebacz mnie, grzesznikowi, iż przepych, którym się otacza nierządnica w ciągu jednego dnia, przewyższył trud całego mego życia! Niech nie pogrąży on mnie przed obliczem Twego strasznego majestatu! Ona z największą starannością przyozdabia się, aby podobać się ludziom, a ja chciałem podobać się Tobie, Panu nieśmiertelnemu, lecz przez nieudolność moją nie osiągnąłem tego! Później rzekł do tych, którzy z nim byli: Zaprawdę, powiadam wam, na sądzie ostatecznym Bóg wyprowadzi przed nas tę kobietę, ponieważ ona tak troskliwie się maluje, aby spodobać się tym, którzy ją tu na ziemi kochają, my zaś nie dbamy o to, aby podobać się Oblubieńcowi niebieskiemu. Gdy zaś jeszcze mówił to i temu podobne rzeczy, nagle zasnął i miał widzenie: ujrzał siebie samego odprawiającego mszę, i czarną, smrodliwą gołębicę latającą naokoło niego. Gdy biskup kazał katechumenom odejść [2], gołębica znikła, po mszy jednak powróciła. Wtedy biskup zanurzył ją w jakimś naczyniu z wodą, a ona stała się biała i czysta i uleciała tak wysoko, że nie można jej już było dostrzec - i wtedy zbudził się ze snu.
Pewnego razu udał się do kościoła i głosił tam naukę, Pelagia zaś, która była przy tym obecna, taki poczuła żal za grzechy, że posłała mu przez posłańca list tej treści: Pelagia, uczennica diabła, pozdrawia świętego biskupa, ucznia Chrystusa. Jeśli rzeczywiście jesteś uczniem Chrystusa, który, jak słyszałam, dla grzeszników zstąpił z nieba, to racz przyjąć mnie, skruszoną grzesznicę. Biskup zaś odpowiedział: Proszę, nie wystawiaj na próbę mojej pokory, jestem bowiem tylko grzesznym człowiekiem. Jeśli jednak istotnie pragniesz zbawienia, to możesz zobaczyć mnie, ale nie samego, tylko przy ludziach. Pelagia zatem przyszła do niego w obecności wielu ludzi, objęła jego nogi i płacząc gorzko poczęła mówić: Ja jestem Pelagia, morze [3] nieprawości rozlewające fale grzechów, ja jestem przepaścią zguby, otchłanią i siecią, w której ginęły dusze! Tak wielu ludzi zgorszyłam, że przeraziłam się teraz tego wszystkiego. Biskup tedy zapytał ją: Jakie jest twoje imię? Ona zaś odrzekła: Od urodzenia nazywałam się Pelagia, lecz z powodu przepychu mego ubrania wszyscy nazywają mnie Margaritą [perłą]. Wówczas biskup podniósł ją łagodnie, naznaczył jej zbawienną pokutę, pouczył ją dokładnie o bojaźni Bożej i oczyścił jej duszę przez chrzest święty. Gdy zaś to nastąpiło, diabeł, który tam był, krzyczał: O, jakiż gwałt muszę cierpieć przez tego zgrzybiałego starca! O, jaki gwałt! O, ty zła starości! Niech będzie przeklęty dzień, w którym urodził się ten mój przeciwnik i odebrał mi moją największą nadzieję! Pewnej zaś nocy, gdy Pelagia już spała, diabeł przyszedł do niej i obudził ją mówiąc: Pani Margarito, czyż kiedykolwiek uczyniłem ci coś złego? Czyż nie otoczyłem cię bogactwem i sławą? Powiedz mi, proszę, czym cię zasmuciłem, a natychmiast ci to wynagrodzę! Zaklinam cię tylko, nie opuszczaj mnie, nie wystawiaj mnie na obelgi chrześcijan! Ona zaś przeżegnała się i dmuchnęła na diabła, który natychmiast znikł.
Trzeciego dnia Pelagia zgromadziła cały swój dobytek i rozdała ubogim. Po kilku zaś dniach nie mówiąc nic nikomu uciekła nocą i przybyła na Górę Oliwną, gdzie włożywszy strój pustelnika zamieszkała w małej celi i żyjąc w wielkim umartwieniu służyła tylko Bogu. Sława jej rozeszła się wśród ludzi i wszyscy nazywali ją bratem Pelagiuszem. Po jakimś czasie diakon wspomnianego biskupa przybył do Jerozolimy, aby odwiedzić święte miejsca. Biskup polecił mu, aby po ich odwiedzeniu odszukał i odwiedził pewnego mnicha, imieniem Pelagiusz, który jest prawdziwym sługą Bożym. Diakon spełnił polecenie biskupa, a Pelagia od razu go poznała, on jednak nie poznał jej z powodu nadmiernej chudości. Zapytała go tedy: Czy znasz biskupa? On zaś odrzekł: Tak, panie. Na to Pelagia: Niechże on modli się za mnie, bo on jest naprawdę apostołem Chrystusa. Diakon potem odszedł, a kiedy po trzech dniach powrócił do jej celi, chociaż stukał do drzwi, nikt mu nie otworzył. Otworzył tedy okno i ujrzał Pelagię nieżywą. Pobiegł więc do biskupa [4] i oznajmił mu o tym, a wtedy biskup, duchowni i wszyscy mnisi zgromadzili się i odprawili egzekwie nad świętym mężem. Gdy zaś wynosili ciało z celi, ujrzeli, że to jest kobieta. Zdziwieni bardzo złożyli dzięki Bogu i pogrzebali święte ciało z największą czcią. Św. Pelagia umarła 8 października roku Pańskiego 290.