WIELKIE HOSPICJUM
Materiał źródłowy
Powszechne wyobrażenie
„Szaleństwo? To prawie to samo co mutacje, ale zżera człowieka od wewnątrz. Obłęd bierze początek z mrocznej mocy która wypacza umysł tak samo jak potrafi wypaczyć ciało. To prawda znana jak świat światem stoi.”
Max Jager, myśliwy z Geldrecht
„Był u nas taki, hyp, Albi, głupi niczym Nordlandczyk, ale wściekał się też często i gadał cosik o głosach co je słyszy. Zlękliśmy się, hyp, nieco no i żeśmy mu zprali skórę i wywlekli do lasu. Zostawiliśmy go i pewnie mu się zmarło a to dobrze bo zwierzęta napastował i niewiasty. Tak to jest z tymi szaluńcami. A ponoć to zaraźliwe!”
Ernest Suiler, ochotnik z Geldrecht
„Hospicjum we Frederheim? Dom wariatów się znaczy? Brrr… nie wybrałbym się tam nawet za sto srebrników. To dobrze, że trzyma się obłąkanych w zamknięciu, niebezpieczni przecież są dla otoczenia. Współczuje siostrzyczkom Shallyi że zdecydowały się im pomagać, to chyba beznadziejna walka, ale to ich wybór…”
Ralf Schreder, handlarz z Altdorfu
„No, nie jest letko. Drom siem co noc, wyjom jak psy do Mannslieba, a śmierdzom gorzej od dziadunia Franza. Ale jakoś siem żyje nie? Przyzwyczailiśmy siem jakoś nie? Dobra, kto na piwo idzie?”
Rudiger, chłop z Frederheim
Uczonym okiem
„Siostry z Zakonu Shallyi poświęcały swe życie leczeniu i opiece nad potrzebującymi. Niektóre z nich powędrowały w świat, by wypełniać swą misję w każdym czasie i miejscu, wiele służyło chorym w miejskich szpitalach, a jeszcze inne postanowiły oddać się pracy w hospicjach. Te przybytki stoją otworem przed nieuleczalnie chorymi, umierającymi, porzuconymi na łaskę losu. A Wielkie Hospicjum we Frederheim, dwanaście mil od Altdorfu, jest tym miejscem, do którego przywozi się obłąkanych. W przeszłości klasztor ten był domem dwóch Cesarzy, pięciu generałów, siedmiu potomków rodzin Elektorskich, najrozmaitszych poetów i niezliczonych zwykłych obywateli. Obłęd jest przypadłością, która może trafić każdego i od Sióstr wymagano, by każdego pacjenta otaczały równie staranną opieką.”
„O Zakonach Shallyi” pióra Wilhelma Liessa
Wioski Frederheim próżno szukać na większości map - ta malutka wioska, licząca sobie 75 dusz, leży nieopodal traktu Altdorf-Middenheim. Mieszkańcy utrzymują się głównie z łowiectwa i zajazdu, w którym zatrzymują się odwiedzający Hospicjum. Zaraz za wioską zaczyna się nie oznakowana droga, łatwa do przegapienia w gęstwinie leśnej. Ciągnie się ona kilka kilometrów w głąb lasu, dopóki zza drzew nie wyłonią się nagle wysokie, szare ściany Wielkiego Hospicjum.
„Wielkie Hospicjum zostało założone 2243 roku Kalendarza Imperium, dzięki ziemi i pieniądzom ofiarowanym przez Eberhardta Sprawiedliwego, który był wówczas cesarzem w Altdorfie. Eberhardt, nowicjusz Shallyi, po nieoczekiwanej śmierci ojca i stwierdzenia, że jego starszy brat wydaje dekrety gronu elektorów składającemu się z roślinnych sadzonek, stał się nagle przywódcą Domu Holzkrugów. Jako cesarz, poświęcił wiele czasu i środków - w większości własnych - na podniesienie poziomu zdrowia w miasteczkach i miastach Reiklandu. Szczególnie interesowały go przyczyny szaleństwa i gdy tylko wybudowano hospicjum wysłał oddziały milicji, by dostarczyły doń szaleńców z okolicy. Imperator miał nadzieję, że badając obłąkanych można będzie znaleźć lekarstwo na obłęd, lecz Siostry Shallyi przedłożyły dobro swych pacjentów nad zagadnienia naukowe i w tej dziedzinie nie nastąpił żaden zaskakujący postęp.”
Fabian Reichert, historyk z Altdorfu
Przytułek utrzymuje się głównie z danin - „datków” - jak nazywają to siostry. Niegdyś otrzymywały też pomoc ze strony cesarza, ale od kilkudziesięciu lat została ona drastycznie zmniejszona. Póki co jednak - nikomu nie odmówiono pobytu w Hospicjum. Aby zostać przyjętym należy zdobyć dokument z podpisami dwóch lekarzy stwierdzających obłęd. Dla najuboższych dokument wystawiają medyczki z zakonu, które pracują w Hospicjum. Obecnie przybytkiem zarządza Wielka Kapłanka Margaret von Aschendorf.
„Są szczęśliwi, że odbieramy im kłopotliwych krewnych, ale zdają się nie rozumieć, że ich utrzymanie kosztuje. Tylko dlatego, że jesteśmy kapłankami, wydaje im się, że wszystko co jest nam potrzebne otrzymujemy dzięki cudom…”
Margaret von Aschendorf