Kilka słów na temat Andrzejek
Andrzejki - obchody „świętego Andrzeja”, który wg tradycji katolickiej jest patronem Szkocji, Grecji i Rosji, przypadają w Polsce na noc z 29 na 30 listopada, w Szkocji dzień później. Jednak to „święto” niewiele ma wspólnego z prawdziwymi świętymi, o których mówi nam Biblia, ani też nie posiada w sobie nic z biblijnej świętości. Przeciwnie, to czas, kiedy okultyzm dochodzi do głosu jak mało kiedy w ciągu roku. To czas promowania woskowych wróżb i zaklęć, zwłaszcza wśród młodych ludzi? Zjawisko rozpowszechniło się w środowisku szkolnym. W tym dniu dokłada się wszelkich starań, by młodzież mogła „dobrze się bawić” pod sztandarem okultyzmu. Czy tak być powinno? Czy jako chrześcijanie powinniśmy być bierni wobec takiego zjawiska? Z pewnością wiemy, co Słowo Boże mówi na temat wróżb i okultyzmu. Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej. Ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobą. Bądź bez skazy przed Panem, Bogiem twoim (Pwt 18, 10-13).
Mamy wybór i możemy zdecydować, czy brać udział w takich praktykach. Winniśmy także ostrzegać innych o tym, kto stoi za tego rodzaju magicznymi zwyczajami. Możemy również swe zdecydowane „NIE!” wyrazić poprzez modlitwę, prosząc Pana o pomoc i ochronę, zarówno dla siebie jak i naszych dzieci. Większy jest Ten, który w nas jest
Drodzy, chcę krótko opowiedzieć o pewnej sytuacji związanej z pogańskim świętem, zwanym andrzejkami, a przede wszystkim o tym, że zawsze warto modlić się o Boże kierownictwo i osłonę również przed tym złem. To wydarzenie nauczyło mnie, iż źle jest, kiedy chrześcijanin ignoruje siłę modlitwy w takich sytuacjach, kiedy powinien mocno się jej uchwycić. Mamo, jutro w naszej szkole są andrzejki - pewnego dnia oznajmiła mi córka. Jednak w jej głosie dało się odczuć nutę niezadowolenia i niechęci wobec tego, co miało mieć miejsce następnego dnia w szkole. Nasza klasa również będzie brała udział w andrzejkowych wróżbach i to niestety w czasie lekcji - kontynuowała córka, której wyraz twarzy był nieco smutny. Nie martw się kochanie - powiedziałam - będę się modlić, by Pan Jezus dał ci swoją ochronę w tym dniu.
Wiedziałam, że obie potrzebujemy Bożej mądrości i mocy, by skutecznie uniknąć kolejnej pułapki złego, zastawionej na dzieci w szkole, do której uczęszczała również moja córka Joasia. Najgorszy był fakt, że rytualne wróżenie z wosku miało się odbywać na jednej z lekcji i do końca nie było jeszcze wiadomo, kiedy.
Panie, Ty wiesz wszystko - powiedziałam Bogu w modlitwie - Ty masz moc ochronić moje dziecko i sprawić, by nie brało udziału w tym, co jest złe i obrzydliwe w Twych oczach.
Następnego dnia postanowiłam więcej modlić się w czasie, gdy moja córka przebywać będzie na zajęciach szkolnych. Wierzyłam, że Bóg ma moc nie tylko ochronić moje dziecko, ale również inne dzieci, które przecież też miały być uczestnikami diabelskiego obrzędu. I wierzcie mi drodzy, że się nie zawiodłam. O tym, przekonałam się tuż po powrocie mojej córki do domu.
Mamo, mamo, z andrzejek nici!- wykrzyknęła rozentuzjazmowana córka, wbiegając w drzwi naszego mieszkania. - Chwała Bogu! - To była moja jedyna reakcja na tę wspaniałą wiadomość.
Otóż okazało się, że podczas jednej z lekcji, kiedy wychowawczyni zdecydowała się na przeprowadzenie andrzejek, w klasie mojej córki postawiono maszynkę elektryczną. Nie postawiono jej tam z żadnych innych powodów jak tylko po to, by stopić wosk, przeznaczony dla uczniów na andrzejkowe wróżby. Kiedy maszynka była już dobrze rozgrzana a wosk roztopiony, ktoś potrącił garnek z „czarodziejskim woskowym wywarem”. Wosk rozlał się po gorącej płycie maszynki. Zapanowało zamieszanie a wielkie kłęby dymu spowiły całą salę lekcyjną. Trzeba było zarządzić „ewakuację” klasy, bo nikt nie był w stanie wysiedzieć w chmurach duszącego dymu. Otwarto drzwi a dym szybko rozpełznął się po korytarzu oraz po innych szkolnych pomieszczeniach. I tyle było ze szkolnego wróżenia. Resztę andrzejek nauczyciele spędzili, już nie na laniu wosku i wróżeniu, lecz na wietrzeniu szkolnych klas. Cóż, dla wielu może będzie to zwykły zbieg okoliczności czy też przypadek, lecz dla mnie była to odpowiedź na moją modlitwę. Dziękuję Bogu za tą lekcję, przez którą On pokazał mi, iż warto modlić się nie po to, by zaszkodzić komuś z ludzi, lecz by zamysły złego nie mogły się wypełnić.