Nowy dom
- Agata, ty dokąd? - Kaśka szarpnęła koleżankę za rękaw- znów się urywasz z religii?
- Mam już dość tej hipokryzji!
- Zwariowałaś? Co ci nagle odbiło?
- Ty tego nie widzisz? Nie rozumiesz? Oni co innego gadają a co innego robią !
- Jacy oni?
- Księża, moi starzy, ci wszyscy co latają do kościoła a tak naprawdę to kłamią, kradną i cudzołożą - Agata zachłysnęła się ostatnim słowem.
- Chyba przesadzasz - Kaśka była zupełnie zdezorientowana - mówisz tak jakby cię ktoś odmienił.
Agata nie odpowiedziała. Nie było sensu dalej dyskutować z Kaśką. Ona żyła w innym świecie. W świecie obłudy i fałszu. To pani Maria uświadomiła Agacie gdzie należy szukać prawdziwego szczęścia. Takiego, który łączy ludzi, gdzie wszyscy razem pracują, jedzą, spędzają ze sobą czas. Szkoła też powinna wyglądać zupełnie inaczej. Pani Maria rozmawiała z Agatą o wszystkim. Umiała odpowiedzieć na każde pytanie, rozwiać każdą wątpliwość. Ksiądz tak nie potrafił. Ani rodzice. Zresztą oni zajęci byli teraz tylko sprawą rozwodową. Ojciec afiszował się ze swoją kochanką a matka szukała pocieszenia w alkoholu. Agata zupełnie się dla nich nie liczyła. Nie obchodziło ich gdzie i z kim spędza wieczory i noce. Czasem tylko próbowali ją nagle wychować. Wtedy wybuchałaby awantury związane z jej słabymi ocenami, ekstrawagandzkim strojem, wymyślną fryzurą. I to wszystko pod płaszczykiem chrześcijańskiej miłości. Dla jej, Agaty, dobra oczywiście. Brrr, aż się niedobrze robi od takiego zakłamania.
Agata ruszyła pustym korytarzem w kierunku szkolnego sklepiku. Pani Maria miała dla niej zawsze słodką niespodziankę. I uśmiech i dobre słowo. Słuchała z uwagą jej zwierzeń na temat kłopotów w domu, w szkole, z Przemkiem, który wciąż namawiał ją intymnej bliskości.
Teraz też pani Maria czekała na nią ze szklanką gorącej czekolady. Ale dziś nie była sama.
- To Addariusz - przedstawiła Agacie swojego gościa
Mężczyzna skłonił się przed Agatą, podał jej rękę. Popatrzył w oczy. Agata poczuła jak wzdłuż jej ciała przepływa dziwny prąd.
- Piękna jesteś - Addariusz obejrzał ją od góry do dołu. Spłonęła rumieńcem. Nikt tak nigdy do niej nie mówił. Nawet Przemek nie uważał ją za ładną.
-Maria opowiadała mi o tobie - mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku - jaka jesteś wspaniała, inteligentna i dobra. Jak bardzo kochasz Boga. Myślę, że mogłabyś już zamieszkać z nami - uśmiechnął się przyjaźnie.
Agata zamrugała powiekami. Ten facet musiał być kimś ważnym a traktował ją tak bezpośrednio.
- Zastanowię się - odpowiedziała niepewnie. Ale już w jej sercu zakiełkowała myśl o nowej, lepszej przyszłości i odtąd nie dawała jej spokoju.
Agata od rana była bardzo podekscytowana. W końcu podjęła decyzję. Wrzuciła do plecaka trochę osobistych rzeczy. Pani Maria przekonała ją, że w nowym domu niewiele jej będzie potrzeba.
Zbliżając się do szkoły zobaczyła policyjny samochód.
- Przyjechali po tę sklepikarkę - Kaśka pojawiła się nagle obok niej jak duch.
- Coś ukradła? - Agata strzeliła bezmyślnie.
- Nie - Kaśka miała wypieki na twarzy - podobno werbowała dziewczyny do jakiejś sekty. Kręcił się tu także facet od handlu narkotykami i żywym towarem.
Agatą zatrzęsło. Oparła się o ścianę budynku. Plecak z lekkim plaśnięciem upadł na ziemię. Kaśka przyjrzała się jej uważniej
- Ty chyba coś o tym wiesz - zapytała cicho
Agata skinęła głową. Coś zaczęło jej się pomału rozjaśniać. Policjant przy aucie wpatrywał się intensywnie w drzwi szkoły. Może powinna do niego podejść, porozmawiać? Ale może najpierw zadzwoni po rodziców. Sprawa nie wyglądała tak dobrze jak jej się jeszcze przed chwilą wydawało…