Opowiadanie na cztery ręce


Opowiadanie na cztery ręce

Zbliżało się wczesne popołudnie. Rozejrzała się uważnie po pokoju - tak, chyba wszystko jest jak należy. Omiotła spojrzeniem przestrzeń niewielkiego pokoju, strzepnęła ze stołu wyimaginowany pyłek i zerknęła na zegar wiszący nad łóżkiem. Było po 12.00. Telefon od jej Pana wskazywał na to, że nie ma on dzisiaj najlepszego humoru i nie powinna uchybić w niczym, aby się nie narazić. Sięgnęła po kajdanki i zapięła je sobie z tyłu na przegubach rąk. Ubrana w czarne pończochy, wysokie buty, w czarnej koronkowej bieliźnie i z przepasanym na biodrach fartuszkiem uklękła i ze spuszczoną głową czekała w napięciu na szczęk klucza w zamku. Czas biegł swoim własnym rytmem. Drzwi się otworzyły - jej Pan stanął w przedpokoju i spojrzał na nią taksującym wzrokiem. Podniosła głowę i patrzyła na swojego Pana uśmiechając się delikatnie.

- Witaj, mój Panie. Przygotowałam wszystko tak, jak sobie zażyczyłeś.

Pan postawił na stoliku swoją torbę i wszedł do pokoju. Jednym spojrzeniem ogarnął pomieszczenie a jego wzrok zatrzymał się na kredensie, gdzie leżały wzorowo poukładane przedmioty. Podszedł do ciemnego mebla i wziął obrożę do ręki poczym odwrócił się do niej - wciąż klęczącej pokornie - i bawiąc się skórzanym paskiem obserwował swoja suczkę.

- Widzę, że postarałaś się jak mało kiedy - pochwalił.

Wciąż przekładając między palcami obrożę podszedł do niej i stanął za jej plecami. Dotknął jej karku i poczuła, jak zapina na jej szyi symbol uległości. Opuściła głowę i czekała, aż Pan zdejmie jej kajdanki. Trwało chwilę zanim miała wolne ręce. Słyszała jak cofnął się w głąb pokoju. Przekręciła się i na czworakach pomaszerowała za swoim Panem, który zdążył już usiąść w fotelu. Sięgnął po leżącą na stole napoczętą paczkę papierosów i z zadowoleniem zaciągnął się pierwszym dymkiem. Wpatrywał się w milczeniu na klęczącą przed nim sunię. Warowała przy nim cierpliwie. Przy kolejnym zaciągnięciu się usłyszał jak pyta, czy może mu przynieść popielniczkę. Skinął głową zezwalając, przyglądał się jak sięgała po ciężką szklaną popielnicę. Uklęknęła przed nim wyprostowana jak struna i na wyciągniętych do przodu rękach trzymała popielniczkę tak, by mógł bez zbędnego wysiłku strzepnąć popiół. Przyglądała się swojemu Panu doszukując się na jego twarzy choćby cienia zadowolenia czy zdenerwowania - szukała czegokolwiek, co pozwoliłoby jej upewnić się w jakim jej Pan jest nastroju - nie doszukała się jednak żadnego znaku, który utwierdziłby ją w przekonaniu, że jej posłuszeństwo zadowala Pana. Minuty ciągnęły się w nieskończoność, ręce zaczynały powoli omdlewać i cały swój wysiłek skupiła na tym, by nie upuścić popielnicy na ziemię. Wreszcie Pan zgasił niedopałek i mogła postawić popielnicę na stoliku stojącym obok. Mogła dać odpocząć rękom. Wbiła wzrok w podłogę i czekała.

- Podnieś głowę - usłyszała - wiesz, że miałem dzisiaj ciężki dzień?

- Tak Panie - podniosła głowę i zajrzała mu w oczy.

Znalazła w nich potwierdzenie słów które przed chwila usłyszała.

- Zrobię wszystko, Panie, by cię zadowolić i żebyś był Panie ze mnie zadowolony - szepnęła.

- Dobrze - Pan oparł się wygodnie o oparcie fotela i spojrzał na nią uważnie - wstań i przynieś smycz, butt-plug'a, tego pompowanego, knebel i bat. Hmm… może być ten czarny.

- Błagam, Panie, tylko nie ten czarny… boże, tylko nie on…

Spojrzał na nią unosząc na chwilę brwi ze zdziwienia a potem zmarszczył czoło, jego twarz wyglądała srogo.

- Co ja powiedziałem!!!? Jeszcze dyskutujesz ze mną?! Ośmielasz się ze mną dyskutować???!!!

Spuściła potulnie głowę i usłyszał cichy głos.

- Nie Panie… nie ośmielam się… wybacz… błagam Panie o wybaczenie… proszę, ukaż mnie za to co zrobiłam…

Podeszła do kredensu i chwyciła w dłoń smycz i plug'a, a potem sięgnęła po czarny bat. Wróciła z tym wszystkim do Pana i podała mu wciąż patrząc w podłogę. Ciało jej zaczęło delikatnie drżeć na samą myśl o karze zadanej czarnym batem. Skuliła się w sobie i z przerażeniem w głosie powtórzyła:

- Będę grzeczna Panie, zrobię naprawdę wszystko, byś był zadowolony. Ukaż mnie Panie za mój tupet.

- Rozbieraj się! - Głos Pana zaświdrował jej w uszach. - Masz zostać tylko w pończochach i butach!

Drżącymi rękoma zaczęła rozsupływać zawiązane w węzeł troczki od fartuszka. Potem sięgnęła za plecy i rozpięła zamek staniczka. Z rozpięciem go tez miała trochę trudności, bo nie mogła się skupić - strach ogarniał ją całą i rósł coraz bardziej - wstała, sięgnęła kciukami za gumkę od majtek i zsunęła z siebie ostatni skrawek bielizny wracając do pozycji klęczącej. Zobaczyła, jak Pan bierze do ręki smycz i wprawnym ruchem zapina ją za kółko w obroży. Wstał i szarpnął nakazując, by szła za nim. Zatrzymała się pod jedną ze ścian, gdzie w podłogę wbity był uchwyt. Pan nachylił się i skrępowawszy pozostałą częścią smyczy ręce przywiązał ją do uchwytu tak, że leżała niemal twarzą na podłodze z wypiętym ślicznie tyłkiem. Kątem oka dostrzegła jak Pan podszedł do fotela i sięgnął po butt-plug'a i bat. Stanął za nią i przez chwilę upajał się widokiem związanej suni. Pochylił się i położył dłoń na jej plecach i wymierzył po kilka klapsów na każdy z pośladek. Usłyszał jej cichy jęk. Wsunął palce w jej cipkę i stwierdził, że jest mokra.

- Widzę, że ci się podoba, suko!

Kolejne klapsy spadły na jej wypięty tyłek. Sięgnął po pluga i wsunął w jej mokrą cipkę. Potem rozchylił jej pośladki i wsunął nawilżony przedmiot w tyłek na tyle, by na zewnątrz został kawałek wężyka i pompka. Słychać było jęk i zduszone gdzieś głęboko w gardle wycie.

- No to teraz suko cię napompuję!

Z każdą chwilą czuła jak, jej tyłek powoli wypełnia się. Ból był coraz większy ale oprócz niego poczuła, że staje się coraz bardziej wilgotna. Zamknęła oczy i zacisnęła wargi w oczekiwaniu na pierwsze uderzenia. Poczuła na plecach delikatne gładzenie skórzanego bata… Przeszedł ją dreszcz i lekko wzdrygnęła się.

- Wiesz suko, że każdy raz masz liczyć? - Usłyszała za sobą.

- Tak Panie, wiem - jęknęła.

- Dostaniesz 30 razy i pamiętaj, żeby nie pomylić się przy liczeniu!!!

Głaskanie pleców uspokoiło ją na tyle, że kiedy spadło pierwsze uderzenie na jej tyłek szarpnęła się. - Raz, Panie - powiedziała - dziękuję i proszę o jeszcze.

- Dwa, Panie… trzy, Panie… cztery, Panie - w oczach pojawił się strach.

Następne uderzenia spadają na nią jak grad - na pośladki, uda, czasami na plecy… Pokój wypełniał się świstem bata i jej liczeniem, z każdym kolejnym razem jej liczenie zamieniało się w jęk i wycie. Łzy zaszkliły jej oczy i z każdym kolejnym batem spadającym na jej wypięty tyłek łez przybywało. - Dwadzieścia dziewięć… Panie i proszę o kolejny - wiła się i kuliła ze strachu i bólu.

- Trzydzieści, Panie.

Ostatni bat był mocniejszy od poprzednich, ale poczuła ogromna ulgę, że kara jest już za nią. Klęczała nadal zwinięta niemal w kłębek, ze łzami ściekającymi po policzkach. Pan odłożył bat na kredens i usiadł w fotelu przyglądając się swojej suni przy podłodze. Trwało to długą chwilę. Napawał się tym widokiem. Obserwował, jak zaczyna się wiercić, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję dla ciała. Widział, jak jej próby spełzły na niczym. Odwróciła ku niemu twarz z proszącym spojrzeniem, mokrymi policzkami.

- Dziękuję Panie… należało mi się… wiem ze źle zrobiłam… jeśli uważasz, że to wystarczy to będę bardzo wdzięczna jak pozwolisz mi klęczeć przy tobie Panie…

Wstał i podszedł do niej. Znieruchomiała. Odwiązał smycz od uchwytu. Próbowała wyprostować się z rękoma wciąż związanymi smyczą przy szyi. Zobaczył grymas bólu na jej twarzy. Rozwiązał jej ręce i natychmiast chwyciła się za zbity tyłek. Uklękła i delikatnie uśmiechnęła się do swojego Pana.

- Wstań!

Chwiejąc się trochę wstała i czekała w napięciu. Pan pociągnął ją za smycz i usiadł w fotelu. Posłusznie stanęła przed nim.

- Stań w rozkroku…

Posłusznie stanęła w rozkroku. Ręka Pana sięgnęła ku jej kroczu.

- Widzę, że ci się podobało…

- To było silniejsze ode mnie… wybacz Panie ale…. achhhhh… - Jęknęła, kiedy palce Pana zanurzyły się w jej mokrej cipce i zaczęły pieścić.

- Trzymaj ręce z tyłu! Jeśli ruszysz się to nie dość, że przerwę, to jeszcze cię ukarzę.

Posłusznie splotła ręce na plecach i oddała się pieszczocie, jaką obdarowywał ją Pan. Zamknęła oczy. Podniecenie nasilało się z każdą chwilą i czuła, że za chwilę nie będzie mogła ustać na nogach.

- Och, Panie, błagam, nie wytrzymam tak dłużej. - Zaczęła jęczeć pomiędzy kolejnymi spazmami rozkoszy. Otworzyła oczy i błagalnie spojrzała na niego.

Wciąż trzymając palce w jej wilgotnej i gorącej cipce przyciągnął ją do siebie i kontynuował pieszczotę patrząc, jak wije się pod wpływem jego palców. Podobała mu się twarz, na której widać było resztki łez i czerwone rumieńce wykwitłe w podnieceniu. Czuł jak jej ciało drży, jak cała dygocze. Wyjął z jej wnętrza palce i pociągnął za płatki warg. Widział jak walczy z bólem naciągniętych mocno warg i podnieceniem, które wykiełkowało w jej wnętrzu. Poderwał się z fotela i chwycił z kredensu dwa samozaciskowe uchwyty. Zapiął jej na cipce i z powrotem usiadł w fotelu.

- Podejdź do kredensu i wybierz sobie dowolny wibrator i szprycę z packą na końcu dla siebie. - Tak, Panie - wyszeptała i wzięła to co jej polecił. Uklękła przed nim i czekała.

- Kładź się - wskazał na podłogę przed fotelem. - Nogi szeroko. Możesz dokończyć to co zacząłem. Chcę widzieć co robisz!

- Dziękuje Panie - posłusznie położyła się szeroko rozkładając nogi.

Poprawił się w fotelu i sięgnął po papierosa. Widział przed sobą sunię, z kolanami rozłożonymi jak motyl, z wciąż tkwiącym w jej tyłku plugiem. Sięgnął szprycą do jej łona sprawdzając czy sięgnie, jeśli będzie musiał jej użyć.

- Możesz zaczynać.

Patrzyła na niego. Rozpierające ją pragnienie sprawiło, że zaczęła oddychać głębiej. Przygryzła wargi. Jej piersi unosił niemiarowy oddech. Pośladki wciąż szczypały. Przyłożyła wibrator do cipki i zamknęła oczy. Zastygła tak w bezruchu. Trwało chwilę nim wyszeptała:

- Wolałabym być zerżnął mnie Panie - mocno i brutalnie - do bólu… Byś miał z mojego ciała zabawkę do dawania rozkoszy dla Twojego zaspokojenia, Panie, niż leżeć z rozwartymi udami i wiedzieć, że przyglądasz się temu.

Niemal czuła jak wzrok Pana dotyka jej ud, jak przesuwa się bezszelestnie ku jej piersiom. Zza przymrużonych oczu obserwowała zniecierpliwienie malujące się na twarzy Pana.

- Długo mam czekać? - Głos Pana był podniesiony.

- Proszę cię, Panie - jęknęła - nie upokarzaj mnie w ten sposób. Przyjmę każde upokorzenie Panie, ale oszczędź mi takiej przyjemności jak ta, bardzo cię proszę, Panie.

- Co to za skomlenie? Widzę, że te 30 batów niczego cię nie nauczyło! Wstawaj! I na kolana! Ręce za głowę i twarz na podłodze!

Padła na podłogę jak rażona piorunem. Czuła jak Pan spuszcza z pluga powietrze do połowy a potem jednym szarpnięciem wyjmuje z jej tyłka. Zawyła z bólu. Wiła się na podłodze w spazmach, drżąc ze strachu.

- Podnieś się! Nogi szeroko - chwycił ją mocno za włosy i szarpnął do tyłu. - Wiesz, że nie wykonałaś mojego polecenia?

- Tak Panie, wiem - wymamrotała - jestem twoja własnością i możesz ze mną zrobić co zechcesz, Panie.

Puścił jej włosy i poszedł do kredensu. Po chwili wrócił do niej z klamerkami i odważnikami w dłoniach. Do przyczepionych do cipki uchwytów zaczepił dwa z sześciu odważników, a do piersi przypiął po 3 klamerki.

- Teraz dostaniesz 30 razów na cipkę uda i brzuch - powiedział. - Po każdych dziesięciu będę dodawał po dwa odważniki. I mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy. Pamiętaj, ręce za głową!

Pierwsze uderzenie poczuła na udzie. Zaczęła liczyć. Spadały kolejne razy na cipkę, uda… liczyła i czekała do pierwszej przerwy. Wtedy kolejne dwa odważniki zawisły na jej wargach. Syknęła z bólu, ale Pan nie pozwolił jej na to, by odpoczęła i kolejne razy dotknęły bólem jej ciało. Liczyła skrupulatnie, ale im dłużej trwało tym mocniej bolało - każdy kolejny raz palił ją ogniem. Znów przerwa - na tyle długa, by kolejne odważniki zawisły na jej cipce i na tyle krótka, by nie mogła odpocząć. W oczach znów pojawiły się łzy. Ostatnie dziesięć uderzeń nie mogła wytrzymać, ale Pan potrafił przywołać ja do porządku by nie wierciła się zbytnio.

- Jak nie przestaniesz wierzgać, to zacznę od początku! - usłyszała i cierpliwie zniosła ostatnie uderzenia.

Z trzydziestym uderzeniem odetchnęła i padła na kolana.

- Wstań! Nogi szeroko! - głos Pana przywołał ją do porządku.

Chwiejąc się wstała. Zobaczył jej zalaną łzami twarz. Sięgnął po chustkę i wytarł z jej policzków i ust łzy.

- Myślę, że nauczyłaś się i będziesz teraz wykonywać wszystko, co ci powiem bez żadnego ale.

- Tak, Panie. - usłyszał jej zapewnienie.

Wciąż stała z rękoma za głową i widział, że trzyma je tam ostatkiem sił. Usiadł w fotelu i przyglądał się jej dłuższą chwilę, jak drżą jej łokcie.

- Możesz opuścić ręce - powiedział spokojnym głosem.

- Auuu… Dziękuję Panie. Ufff - ręce opadły w dół.

Stała tak nie wiedząc, czy wolno jej się ruszyć. Odważniki ciągnęły niemiłosiernie jej cipkę a piersi bolały od zaciśniętych na nich klamerek. Widział jak grymas bólu wykrzywia nieznacznie jej uśmiech. Niemal słyszał jej myśli - wiedział, że gdyby pozwolił jej powiedzieć o co chce go poprosić, to było by właśnie to, by zezwolił jej zdjąć z siebie odważniki i klamerki.

- Tak… - głos zawisnął w powietrzu na chwilę - możesz zdjąć już to wszystko.

- Dziękuję Panie - powiedziała i pochyliwszy głowę przymierzała się do odpięcia pierwszej klamerki, gdy packa dotknęła delikatnie jej ręki przy piersi a potem podążyła do góry i podniosła jej brodę.

- Patrz na mnie kiedy zdejmujesz je z siebie - zażądał.

- Tak Panie - przełknęła ślinę i patrząc na niego zdejmowała klamerki.

Za każdym razem jej twarz wykrzywia się a z ust wydobywa się jęk. Uporała się z klamerkami i sięgnęła w dół, by zdjąć odważniki. Odłożyła wszystko na miejsce i uklękła przy nim.

- Dziękuje Panie - powiedziała potulnie - będę już grzeczna i posłuszna.

Chwycił ją za podbródek i zajrzał w jej sucze oczy.

- Na pewno, suniu?

- Tak, mój Panie - kiwnęła delikatnie głową.

- I wykonasz każde zadanie i polecenie? Każdą moja zachciankę? - upewnił się.

- Tak, Panie.

- No, zobaczymy…. - poprawił się w fotelu i zastanawiał chwilę. - Skoro mówisz, że zrobisz wszystko to okaż swojemu Panu wdzięczność za to, że teraz jest z tobą i poświęca ci swój czas i uwagę. - Pogładził ja po włosach i podrapał za uchem.

Przymknęła oczy i delektowała się tą pieszczotą. Miała ochotę przytulić się do swojego Pana, ale pieszczota była tak przyjemna, delikatna i pełna ekspresji, że poddała się jej całkowicie. Podniosła głowę i spojrzała na Pana z niemym pytaniem w oczach, ale usłyszała tylko:

- Połóż głowę na moich kolanach - wykonała polecenie natychmiast.

Usłyszała jak Pan sięga po papierosa. Trzasnęła zapalniczka a ręka Pana gładziła jej włosy.

- Panie, czy mogę cię o cos spytać? - spytała nie podnosząc głowy.

- Tak suniu… słucham

- Czy pozwolisz mi Panie bym mogła cię pieścić liżąc i całując?

- Tak suniu, pozwolę ci…. poczekaj jednak chwilę, aż skończę palić - jego ręka zawędrowała na jej kark i głaskała szyję.

Po chwili chwycił jej głowę w obie ręce. Spojrzała na niego z ufnością i oddaniem. Zaczęła rozpinać jego koszulę i pasek od spodni. To, że siedział wciśnięty głęboko w fotel wcale nie ułatwiało jej zadania. Nie wiedząc, czy może poprosić o kolejną rzecz przygryzła wargi i spytała, czy może prosić by usiadł gdzie indziej. Uniósł brwi ze zdziwienia.

- Chciałabym mieć więcej przestrzeni, by móc okazać tobie moją wdzięczność, Panie - wyjaśniła.

- Dobrze - powiedział uśmiechając się lekko pod nosem - skoro tak prosisz… - Podniósł się z fotela z zdjął z siebie resztę ubrania.

- Zrób to klęcząc przede mną. - zadecydował.

Uklękła przed nim i zaczęła wodzić językiem i palcami po jego skórze. Z lubością chłonęła zapach i smak jego skóry. Zaczęła całować jego męskość. Raz za razem, coraz śmielej. Pana palce wślizgnęły się w jej włosy i docisnęły głowę do łona tak szybko, że na chwilę straciła oddech. Penis jej Pana rozpychał jej buzię coraz bardziej… Ręce pomaszerowały ku jego pośladkom i tam zaczęły głaskać, masować. Słyszała jak Pana oddech zaczyna być nierównomierny i głęboki. Czuła jak pulsuje penis w jej ustach, chwilami krztusiła się, kiedy Pan trzymając ją za głowę wbijał się po sam koniec w jej gardło. Jeszcze jedno mocne posunięcie penisem i zalał jej gardło ciepła spermą zaciskając palce na jej włosach aż do bólu. Odczekała moment kiedy Pan rozluźnił się troszkę i zaczęła wylizywać delikatnie i sumiennie do czysta jego męskość. To go rozgrzało jeszcze mocniej. Zapragnął swojej suni jeszcze bardziej. Sięgnął ręka ku komodzie i chwycił za sznurek.

- Wstań…. i połóż się na łóżku - posłuchała i położyła się. - Ręce przed siebie - dyrygował.

Związał jej ręce i przywiązał do poręczy łóżka. Pogładził delikatnie brzuch, piersi i uda suni.

Rozchylił jej nogi, wsunął dłoń i bawił się jej cipką. Chwycił szal i nachyliwszy się nad sunią pocałował ją i szepnął wprost do jej ucha:

- Teraz ty odkryjesz nowe oblicze rozkoszy.

Przyjrzał się przez chwile ciału suni rozciągniętemu na łóżku aż wreszcie zawiązał je tak, by szalik zasłonił jej oczy i żeby jednocześnie unieruchomił jej łokcie. Sprawdził jeszcze raz stan podniecenia cipki - mokra na wskroś - poplamiła sokami pościel. Wsunął w nią palec i podał do ust.

- Ssij go - powiedział. Zaczęła ssać i im mocniej ssała, tym mocniej on ściskał jej brodawki. Znów wsunął palec w jej mokre wnętrze i znów ssała. Spodobała jej się ta zabawa, ale nie trwała długo. Pan wstał z łóżka i usłyszał jak jego sunia skomli.

- Panie, błagam cię, nie zostawiaj mnie teraz….

- Zaczekaj suniu…. spokojnie… ja dopiero zaczynam - uspokoił ja ciepłym i łagodnym głosem.

Ruszył dwa kroki gdy zatrzymał go jej głos.

- Panie mój czy mógłbyś… czy zechciałbyś … czy byłbyś tak łaskaw Panie - gubiła się w słowach między pragnieniem i zawstydzeniem, że domaga się czegoś.

- No wykrztuś wreszcie to z siebie - przerywał jej te jąkanie.

- Proszę cię Panie, zerżnij mnie… zerżnij swoja suczkę…

- Zaraz, moja suniu, poczekaj - rzekł oddalając się do kuchni.

Po powrocie podszedł i usiadł na łóżku. Przesunął dłonią po jej ciele i wsunął ciepłą dłoń między jej uda. Trzymał tak rękę masując jej łechtaczkę a potem gwałtownym ruchem wbił palce w jej mokrą miękkość.

- No? To co chciałaś od swojego Pana? - podniósł nieznacznie głos i pieprzył powoli jej cipkę.

- Chciałam mój Panie, byś mnie porządnie zerżnął - wydyszała.

- Dobrze - znów łagodny głos Pana mile łaskotał jej uszy.

Usłyszała szelest papieru a potem delikatne sypanie czegoś na cipkę.

Pan nabrał garść proszku i posypał jej nabrzmiała szparkę a potem zaczął wcierać energicznie w łono i łechtaczkę. Potem wsunął w jej pochwę najpierw jeden palec, potem drugi. Obserwował jak zaczęła unosić biodra w górę. Jego palce zaczęły taniec w jej wnętrzu. Pieprzył ją energicznie patrząc jak zbliża się do skraju ekstazy. Przerwał na chwilę i usłyszał jak jęczy.

- Proszę cię Panie, nie przerywaj….. ohhhh proszę… - zawyła niemal.

Jednym ruchem zerwał z jej oczu szalik i odwiązał ręce od poręczy lóżka.

- Mam ochotę na ciebie od tyłu, moja suniu.

Przekręcił ją na brzuch i poczekał, aż wypnie ku niemu swój tyłek. Pieszcząc jej łechtaczkę wsunął się gwałtownie w nią i chwytając mocno za włosy szepnął do ucha:

- Gotowa?

- Tak mój słodki Panie - zamruczała.

Puścił jej włosy i zacisnął mocno dłonie na jej biodrach. Poczuł jej rozedrgane ciało, wsunął się głęboko i sycił tym uczuciem. Po chwili zaczął ujeżdżać ją coraz mocniej, gwałtowniej. Jej jęki podniecały go coraz mocniej. Czuł, że zbliża się jej orgazm. Zawyła dziko i niemal po zwierzęcemu. Spięła się na chwile cała i zastygła w bezruchu a potem opadła.

- Suniu, nie kładź się jeszcze, ja jeszcze nie skończyłem.

- Tak Panie, nawet bym się nie ośmieliła - zapewniła.

Wysunął się z niej i sięgnął po leżący pod ręką wibrator. Wsunął w gorąca cipkę a sam rozchylił jej pośladki i wsunął się w drugą dziurkę.

Jęknęła cicho z rozkoszy. Podparta na łokciach oddała się mu we władanie. Ogarnęło ją podniecenie kiedy zaczął wbijać się w jej tyłek. Trzymał ją mocno i posuwał gwałtownie - ból wcześniej zbitych pośladków łączył się z rozkoszą, jaką napełniał ją Pan.

- Panie, proszę… wypieprz mnie tak do końca. Błaaagam.

Jej jęki i skowyt działały na Pana coraz bardziej podniecająco. Trwało chwilę, aż wreszcie wypełnił jej tyłek po brzegi. Potem delikatnie i powoli wysunął się z niej. Wyjął z niej wibrator i położył na łóżku uśmiechając się.

- Suniu, weź kocyk i przykryj mnie… I przytul się do swojego Pana - powiedział mrużąc z zadowolenia oczy.

Wstała i sięgnęła po leżący obok łóżka koc. Nakryła go, a potem wślizgnęła i przywarła ciałem do Pana. Położyła głowę na jego piersi i zamknęła oczy.

- Dziękuję Panie - wyszeptała.

Przysnęli na chwilę głaszcząc się delikatnie. Przynajmniej ona zapadła w drzemkę - było jej miło czuć obok siebie ciepłe ciało Pana, który zagarnął ją do siebie i mocno przytulił.

- Suniu, czas biegnie, musimy wstać - jest jeszcze trochę pracy do zrobienia.

- Tak Panie - patrzyła jak wstaje - podobał jej się widok nagiego Pana.

- Ty możesz jeszcze poleżeć i odpocząć - uśmiechnął się do niej zakładając na siebie szlafrok.

- Dziękuję Panie - odwzajemniła uśmiech.

- Ale nie będziemy siedzieli w domu, kiedy jest takie piękne słonce. Idziemy na taras.

To mówiąc złapał ją za obrożę i sprowadził z łóżka. Grzecznie i bez oporów dała się prowadzić klęcząc przed nim i czekała na zapięcie smyczy. Chwycił torbę z laptopem i podchodząc do niej zapiął smycz.

- Idziemy…

- Tak mój Panie.

Z wyuczona gracją i zgranym krokiem z Panem, jak podczas lekcji chodzenia na smyczy, podążyła w kierunku tarasu. Wyszli na taras gdzie zalało ich ciepło i światło palącego słońca. Doprowadził ją na dmuchany materac, na którym rozłożyła się jak kotka, a sam usiadł niedaleko przy balkonowym stoliku, wyciągnął komputer i zagłębił się w zaległych obowiązkach. Co chwile patrzył na bok i uśmiechał się widząc taki obraz: smycz przywiązana do krzesła, na którym siedział, cienka i odbijająca światło strużka łańcuszkowych ogniwek przypięta do obroży jego suni leżącej teraz obok niego na materacu i zażywającej kąpieli słonecznej… nagiej i kuszącej jak zwykle swojego Pana… oddanej duszą i ciałem… Będącej jego własnością.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zbiór gramy na cztery ręce 5K4XHIIJ4QIKQKHEAD5IUPWOIZJBPCXBSS5DJJI
Schubert Dzieła na cztery ręce D968 Sonatina (8)
Schubert Dzieła na cztery ręce D859 Marsz Żałobny (8)
Schubert Dzieła na cztery ręce D602 3 Marsze Heroiczne (18)
Schubert Dzieła na cztery ręce D599 4 Polonezy (12)
Schubert Dzieła na cztery ręce D798 Uwertura do Fierrabras (16)
Schubert Dzieła na cztery ręce D885 Marsz Heroiczny (16)
Schubert Dzieła na cztery ręce D608 Rondo d moll (14)
Nicola Cornick Gra na cztery ręce
Schubert Dzieła na cztery ręce D9 Fantazja g moll (10)
Schubert Dzieła na cztery ręce D733 3 Marsze Militarne (14)
Schubert Dzieła na cztery ręce D928 Marsz Dzieci (2)
Schubert Dzieła na cztery ręce D952 Fuga e moll (4)
przesylka na cztery rece
Schubert Dzieła na cztery ręce D675 Uwertura F dur (12)
Schubert Dzieła na cztery ręce D814 4 Ländler (26)
Christie Agatha Śledztwo na cztery ręce
Christie Agatha Śledztwo na cztery ręce

więcej podobnych podstron