Nie ma cudu bez trudu
Magda po powrocie ze szkoły od razu poczłapała do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Ze smutkiem pomyślała, że gdy wczoraj tak leżała i wyobrażała sobie jak stoi przed całą klasą i deklamuje wiersz pani postawiła jej w dzienniku szóstkę. A dzisiaj na polskim było zupełnie inaczej. Magda stała przed tablicą i nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Magdusiu, chodź na obiad - w drzwiach pokoju pojawiła się mama - ugotowałam twój ulubiony rosołek.
Poszła więc Magda za mamą do kuchni, usiadła do stołu, nachyliła się nad talerzem i wtedy z jej oczu popłynęły łzy. Prosto do tego maminego rosołu.
- Co się stało? - zaniepokoiła się Mama.
- Dostałam dziś jedynkę bo nie umiałam wiersza - zachlipała Magda.
-Przecież chodziłaś z książka pod pachą przez cały wieczór - przypomniał sobie Kuba.
- Ale przeczytałam wiersz tylko dwa razy, bo Agnieszka powiedziała, że to wystarczy. Że resztę załatwi wizualizacja.
- Wizualizacja ? - zdziwił się Tata.
- No takie coś, że człowiek czegoś pragnie i to się staje. Taki cud. Ale mnie się on nie zdarzył, choć myślałam o szóstce przez cały wieczór. Nawet zapaliłam kadzidełko, żeby lepiej mi się myślało. A przed lekcją nałożyłam na rękę bransoletkę z czerwonych nitek. Agnieszka powiedziała że to bardzo pomaga, ona też taką ma. No i w horoskopie było napisane, że ten tydzień dla mnie będzie bardzo szczęśliwy.
Tata aż pokręcił z przerażeniem głową.
- I ty w to wszystko uwierzyłaś? W te kusicielskie sztuczki złego ducha?
- To Agnieszka mnie namówiła - Magda spuściła nisko głowę.
- No tak, a przez nią ktoś bardzo zły. Taki ktoś kusił Pana Jezusa na pustyni. Namawiał Go do zamieniania kamieni w chleb, do skakania z wysokości, do kłaniania się Jemu. A tobie podpowiada, że można dostać dobrą ocenę bez pracy i wysiłku. A przecież cudu może dokonać tylko Bóg i szatan o tym dobrze wie.
- Ale mi tak trudno nauczyć się tego wiersza! - zachlipała znów Magda.
- Rozumiem, ale nie ma cudu bez trudu - powiedział Tata już trochę łagodniej - Pan Jezus powiedział do kusiciela „Idź precz, szatanie!” i on od niego odszedł. I wtedy pojawiły się przy Panu Jezusie Aniołowie. Już teraz wiesz, kto może ci pomóc?
Magda wytarła oczy rękawem bluzki i skinęła głową. - „Szkoda, że nie porozmawiałam o tym z Tatą wczoraj - pomyślała - trudno, trzeba błąd naprawić. Jeśli się wezmę dziś do pracy… Wiem! Po paru razach, powiem ten wiersz Aniołowi Stróżowi! Niech on też go zna, by mi potem pomógł. A teraz zjem ten rosół, bo pachnie tak smakowicie i pójdę do swojego pokoju uczyć się z Aniołem. ”
*
Jak myślicie? Czy udało się Magdzie nauczyć wiersza z Aniołem? Pewnie, że się udało. Kiedy następnego dnia stała przed tablicą słowa wypływały z jej ust tak lekko jak ptaki. W klasie zrobiło się bardzo cicho a pani patrzyła na Magdę z uznaniem i postawiła jej w dzienniku wymarzoną szóstkę.
- Powiedz, czy miałaś jakiś nowy talizman, albo amulet, że ci tak dobrze poszło? - zapytała Magdę Agnieszka na przerwie.
- Nie, ja już nie wierzę w żadne diabelskie czary mary. Mój Tata powiedział mi, że nie ma cudu bez trudu i że mam lepszego pomocnika, ale Bożego, nie diabelskiego. To mój Anioł Stróż.
Agnieszkę chyba trochę zamurowało, ale kiedy zobaczyła jak Magda prawie tańczy radośnie w otoczeniu koleżanek a pani przechodząc obok głaszcze ją po głowie, zerwała ze złością z ręki bransoletkę z czerwonych nitek i wrzuciła ją do kosza, a później szeptem zaczęła sobie przypominać modlitwę do Anioła Stróża…