|
J u r i j Ł o t m a n, Kultura i eksplozja, Warszawa 1999, s. 27 - 56 |
Rozdział 1 „Postawienie zagadnienia” s. 27 -30 |
Łotman jako najbardziej fundamentalne i jednocześnie bardzo skomplikowane problemy dotyczące opisu systemu semiotycznego wymienia 2 zagadnienia. Pierwsze z nich to relacja systemu do pozasystemu, czyli do otaczającej go rzeczywistości, drugie zaś to stosunek statyki do dynamiki, czyli, inaczej rzecz ujmując, zagadnienie jak system może się rozwijać, nie zmieniając swojej struktury i pozostając nadal tym samym systemem. Z semiotycznego punktu widzenia stosunek systemu do rzeczywistości zewnętrznej przybiera postać antynomii języka i świata zewnętrznego. „Przestrzeń leżąca poza językiem trafia do jego obszaru i przekształca się w treść jedynie jako składnik dychotomii treść - wyrażenie”, nie można zatem mówić o nie wyrażonej treści. Jednak w gruncie rzeczy nie chodzi tu o relację między treścią a wyrażeniem, lecz o przeciwstawienie zbioru elementów języka wraz z jego planem treści i wyrażenia światu zewnętrznemu. Zagadnienie to zbiega się z problemem natury dynamiki językowej. Język tworzy swój własny świat, więc pojawia się pytanie o stopień adekwatności świata stworzonego przez język i świata zewnętrznego. Aby rozwiązać to zagadnienie, musimy najpierw postawić założenie o istnieniu dwóch stopni obiektywności tych światów. Jednym z podstawowych problemów jest przekład świata treści systemu na rzeczywistość leżącą poza językiem. Konieczne jest tu istnienie więcej niż jednego języka dla odzwierciedlenia rzeczywistości zewnętrznej, ponieważ jeden pojedynczy język nie jest w stanie jej ogarnąć, potrzebne są do tego wszystkie języki, stanowiące całość. Jeden idealny język nie jest w stanie wyrazić całej rzeczywistości. W minimalnej działającej strukturze niezbędne do wyrażenia świata zewnętrznego są przynajmniej dwa języki. Niezdolność pojedynczego języka do uchwycenia tego świata jest warunkiem istnienia struktury, ponieważ wymusza ona niezbywalność innego (języka, innej osoby czy kultury). Współistniejące w takiej strukturze języki zachodzą na siebie, w różny sposób odzwierciedlając to samo zjawisko. Układają się one w „jednej płaszczyźnie”, ustanawiając w niej wewnętrzne granice. Wzajemna nieprzekładalność języków jest podstawą zgodności przedmiotu pozajęzykowego i jego odbicia w świecie języka. Wielość języków to sytuacja pierwotna, z której wyrasta dążenie do jednego uniwersalnego języka jako do jedynej, ostatecznej prawdy. Uniwersalny język, czyli prawda, staje się wtórną realnością, tworzoną przez kulturę. Jedną z jej podstawowych cech jest właśnie relacja między wielością a jedynością. Aby zrozumieć istotę człowieczeństwa, weźmy na przykład zachowanie stadne i genetycznie odziedziczone, które nie jest ani indywidualne ani zbiorowe. To, co nie przynależy do „normalnego” zachowania, nie istnieje pod względem znakowym. Zachowanie nietypowe odróżniano tylko zachowaniach chorych, rannych, a więc tych, którzy byli postrzegani jako „nie istniejący”. Następny etap to uznanie zachowania nietypowego jako możliwe naruszenie zachowania normalnego, czyli potraktowanie go jako zwyrodnienie czy zbrodnię. W ten sposób wyodrębniają się dwa możliwe typy zachowań: zachowanie indywidualne (anomalne) oraz kolektywne („normalne”). Dopiero teraz można traktować zachowanie indywidualne jako przykład i normę zachowania ogólnego, zaś zachowanie kolektywne będzie aksjologicznym punktem odniesienia dla zachowania indywidualnego. W ten sposób powstaje system, w którym oba te typy realizują się jako nierozdzielne aspekty jednej całości. Tworzą one dla siebie niezbędny kontrast. Początkowo dwa te zjawiska nie są uświadamiane, czyli społecznie „nie istnieją”, dopiero potem naruszenie stanu normalności powiązane jest w świadomości społecznej ze zwyrodnieniem lub chorobą. Skutkiem tego procesu jest wyodrębnienie się modelu indywidualnego, który ponownie, w następnym etapie, rozpływa się w jednolitej masie. Tylko wówczas, gdy pojawia się osobowość i swoboda wyboru, możemy mówić o przechodzeniu różnic w zachowaniu z płaszczyzny fizjologicznej w psychologiczną. Zatem kultura i psychologia przejmują obszary nieuświadomionej fizjologii.
|
Rozdział 2 „System z jednym językiem” s. 31 - 34 |
Model komunikacji typu:
nadawca odbiorca tekst
zakłada, iż celem komunikacji, jest adekwatność, zaś usterki traktowane są jako przeszkody, powstałe z przyczyn technicznych. W modelu idealnym języka, w sferze teorii, można je całkowicie pominąć. Model ten zakłada przekładalną na rzeczywistość językową identyczność nadawcy i odbiorcy oraz posługiwanie się tym samym kodem, a także taką samą pojemność pamięci nadawcy i odbiorcy. Nadawca i odbiorca, posługujący się tym samym kodem i pozbawieni pamięci, będą się doskonale rozumieli, jednak wartość przekazywanych przez nich informacji będzie znikoma, a same informacje będą bardzo ograniczone. Taki system, w przeciwieństwie do języka, nie może pełnić wielu różnych funkcji. Natomiast przy normalnym używaniu języka ukryte jest założenie o nieidentyczności nadawcy i odbiorcy, przy czym przestrzenie mówiącego i słuchającego krzyżują się. Brak tego krzyżowania uniemożliwia znacznie komunikację, zaś pokrywanie się przestrzeni rozmówców (co ma miejsce w wypadku ich identyczności) sprawia, iż jest ona bezprzedmiotowa. Krzyżowanie się przestrzeni powoduje dążenie do ułatwienia rozumienia poprzez próby poszerzenia wspólnej sfery, ale także wiąże się z powiększaniem różnicy między nadawcą i odbiorcą. Wspólna przestrzeń jest zatem bazą komunikacji, co nie oznacza jednak, iż nie krzyżujące się części zostały wyłączone z dialogu, gdyż właśnie z nimi wiąże się wartość dialogu. Sfery nie krzyżujące często utrudniają, a czasem nawet uniemożliwiają komunikowanie się, co nie zmienia faktu, iż rozmówcy zazwyczaj są zainteresowani obcowaniem z niedostępną dla nich sferą partnera. Im trudniejszy i mniej adekwatny jest przekład jednej nie krzyżującej się sfery na drugą, tym cenniejszy pod względem społecznym i informacyjnym jest fakt komunikowania się, a co za tym idzie, rośnie także jakość przekazywanych w ten sposób informacji. Zatem komunikacja językowa to napięte przecinanie się adekwatnych i nieadekwatnych aktów językowych. Zarówno niezrozumienie jak i zrozumienie to podobnie wartościowe mechanizmy znaczeniowe, a ostateczne zwycięstwo któregoś z nich oznaczałoby zarazem zniszczenie informacji powstałej we wspólnej sferze i teoretycznie nie jest możliwe. Komunikowanie się polega na przesuwaniu neutralnego punktu wyjścia w stronę zrozumienia bądź niezrozumienia. |
Rozdział 3 „Stopniowy postęp” s. 35 - 40 |
Ruch do przodu można rozpatrywać na dwa sposoby: jako ciągłość równą uświadomionej przewidywalności (zmysły reagują na niewielkie porcje bodźców, które świadomość odbiera jako pewien ciągły ruch) lub jako nieprzewidywalność czyli zmianę urzeczywistnianą w porządku eksplozji, gdzie rozwój przewidywalny jest mniej ważną formą ruchu. Procesy stopniowe i wybuchowe istnieją tylko we wzajemnym związku. Nie można zlikwidować jednego rodzaju z nich bez równoczesnego unicestwienia drugiego. Procesy stopniowe posiadają duży potencjał postępu. Rozpatrzmy na przykład korelację odkryć naukowych i ich technicznych realizacji. Narodziny wielkich idei naukowych przypominają eksplozję, zaś ich realizacja techniczna rozwija się według stopniowej dynamiki. A ponieważ potrzeby praktyczne są motorem postępu w dziedzinie techniki, przeto wszelkie nowości w jej obrębie są realizacją oczekiwanego, natomiast nowości w nauce i sztuce są urzeczywistnieniem nieoczekiwanego. Pojawia się też problem rozróżnienia autentycznej eksplozji oaz jej imitacji jako formy antywybuchowej struktury. W celu przybliżenia tego zagadnienie odwołuje się Łotman do literacko-krytycznej spuścizny Bielińskiego, a konkretniej do przeciwstawienia geniuszy i talentów, czyli opozycji literatury i publicystyki. Geniusze jako twórcy sztuki są nieprzewidywalni i nie poddają się oddziaływaniu krytyki, jednak między nimi a czytelnikami istnieje pewna niedostępna granica. Dlatego geniusz nie tworzy dla ludzi sobie współczesnych, gdyż ci go nie rozumieją, lecz dla wieczności i potomnych. Jednak czytelnik współczesny również potrzebuje sztuki, jednak takiej, którą jest wstanie pojąć, takiej, która powstała na drodze stopniowego rozwoju. Z tego względu najbardziej pożądanym przez czytelników typem autora jest połączenie geniusza i jego imitacji. Taki autor będzie zadawalać czytelnika przejrzystością i zrozumiałością swojej twórczości, natomiast krytyka swoją przewidywalnością. Sam Bieliński traktował tego typu pisarzy jako beletrystów. Zatem między literaturą a beletrystyką istnieje taka sama różnica jak między eksplozją a powstającym na jej podstawie nowym etapem stopniowego rozwoju. Analogiczne procesy zachodzą w dziedzinie poznania i można je porównać przeciwstawieniu nauki teoretycznej technice.
|
Rozdział 4 „Nieciągłe i ciągłe” s.41 - 48 |
Momenty eksplozji i rozwój stopniowy nie następują tylko i wyłącznie jako następujące po sobie etapy, lecz ich wzajemne relacje następują także w przestrzeni synchronicznej. Kultura składa się z warstw o różnym tempie rozwoju, a więc jej synchroniczny przekrój ukazuje jednoczesną obecność rozmaitych jej stadiów. W niektórych warstwach eksplozje mogą współistnieć z rozwojem stopniowym w innych, co nie wyklucza wzajemnego oddziaływania tychże warstw. Procesy wybuchowe i stopniowe występują jednocześnie w różnych sferach kultury, przy czym jedne i drugie spełniają w synchronicznie funkcjonującej strukturze ważne role: procesy wybuchowe gwarantują nowatorstwo, stopniowe - ciągłość. Są to dwie części tego samego mechanizmu, a agresywność jednego z nich nie tłumi rozwoju drugiego, lecz go stymuluje. Na współczesnym etapie analizy strukturalno-semiotycznej tekst jest odbierany w czasie, jako sztucznie zatrzymany moment między przeszłością a przyszłością. Jednak relacja przeszłość - przyszłość nie jest symetryczna. Sama przeszłość rozpatrywana może być dwojako: wewnętrznie - jako bezpośrednia pamięć tekstu realizująca się w jego wewnętrznej strukturze, oraz zewnętrznie - jako odniesienie do pamięci pozatekstowej. W tekście realizowany jest czas teraźniejszy, zaś „widz jak gdyby kieruje swój wzrok ku przeszłości, która zbiega się jak stożek, opierający się wierzchołkiem o czas teraźniejszy. Zwracając się ku czasowi przyszłemu, audytorium pogrąża się w wir możliwości, których potencjalny wybór nie został jeszcze dokonany”. Jednak i nieokreśloność przyszłości ma swoje granice, gdyż nie należy do niej to, co w systemie pojawić się nie może. Teraźniejszość to fragment nierozwiniętej jeszcze przestrzeni znaczeniowej, zawiera ona w sobie wszystkie potencjalne drogi rozwoju, lec wybór jednej z nich jest kwestią czystego przypadku. Moment eksplozji powoduje wzrost informacyjności całego systemu, a droga rozwoju przeskakuje wówczas na zupełnie inny, nieprzewidywalny i złożony tor. Elementem określającym przyszły ruch może zostać dowolny element systemu lub nawet element spoza jego obrębu. Jednak na następnym etapie będzie on tworzył już w pełni przewidywalny łańcuch wydarzeń. Wyrzucając moment nieprzewidywalności z procesu historycznego, czynimy go całkowicie redundantnym. Proces historyczny jest jak eksperyment, za pomocą którego uczony chce odkryć nie znane mu jeszcze prawidłowości. Dlatego nie można przewidzieć jednoznacznie nagłych zwrotów w historii. Moment wyczerpania eksplozji to zwrotny punkt procesu i moment przyszłego rozwoju. Późniejszy rozwój przenosi nas w płaszczyźnie świadomościowej do punktu wyjściowego eksplozji. To, co się wydarzyło postrzegane jest przez obserwatora jako jedyne możliwe rozwiązanie, poprzedzone przyczynowo-skutkowym przebiegiem poprzednich zdarzeń, czyli, inaczej mówiąc, nieprzewidywalność i przypadkowość zostają w świadomości obserwującego zastąpiona przez prawidłowość i nieuchronność. W pamięci historyka dokonuje się transformacja, gdyż patrzy on na zdarzenia przeszłe z perspektywy teraźniejszości, a za punkt wyjścia obiera nieuchronność tego, co się wydarzyło. W ten sposób przemienia on wybuch w linearny rozwój kierowany prawidłowościami oraz eliminuje ideę nieprzewidywalności rezultatów przypadkowego w gruncie rzeczy wyboru jednej z wielu możliwości, zastępując jednocześnie moment informacyjności w eksplozji fatalizmem. Historyk tworzy z faktów pewną linię rozwojową, otacza przypadek wieńcem hipotez i domniemanych związków przyczynowo-skutkowych, wprowadzając do historii obce jej pojęcie celu. W chwili wybuchu idee eschatologiczne i inne analogiczne fakty z historii są charakterystyczne, gdyż wywołują w ludziach napięcie i jednocześnie wnoszą dynamikę do pozornie nieruchomych warstw historii.
|
Rozdział 5 „Przecięcie semantyczne jako eksplozja znaczeniowa. Natchnienie.” s. 49 - 56 |
Przecięcia przestrzeni znaczeniowych są związane ze świadomością indywidualną. Poprzez rozprzestrzenianie się na obszar danego języka tworzą one tzw. metafory językowe, które są faktami języka całej zbiorowości. Istnieją jednak też metafory artystyczne, których przestrzeń także jest niejednoznaczna. Przykładem mogą być tu metafory-cliche (z fr. klisza), charakterystyczne dla niektórych szkół lub okresów literackich, które ze sfery potoczności przechodzą stopniowo do sfery twórczości indywidualnej. Także niektóre początkowo nowatorskie metafory stają się z biegiem czasu bardzo rozpowszechnione i wręcz trywialne. Podczas, gdy jedne metafory „starzeją się”, wprowadzane są do obiegu inne jako nowe generatory sensu. Łączenie niepołączalnego, dokonywane pod wpływem twórczego napięcia, to natchnienie. Moment napięcia (nieprzewidywalnego wybuchu) znosi granice nieprzekładalności i spaja w jedność rzeczy pozornie niezgodne. Inaczej mówiąc - natchnienie to przejście z nieprzekładalności do przekładu. Przestrzeń semiotyczna to wielopoziomowe przecięcie różnych tekstów, wspólnie tworzących jedną płaszczyznę z relacjami wewnętrznymi, różnym stopniem przekładalności i przestrzeniami nieprzekładalności. Pod tą płaszczyzną znajduje się warstwa realności, tworzonej przez różne języki. Obie te warstwy tworzą semiotykę kultury, zaś poza jej granicami znajduje się realność pozajęzykowa. Gdyby kultura dysponowała tylko jednym językiem, ta zewnętrzna realność dotyczyłaby niezależnych od doświadczenia form poznania, jednak relacje przekładalnego i nieprzekładalnego dają nam możliwość poznania owej realności. Tę samą funkcję spełniają również momenty eksplozji, gdyż stanowią swoiste wyłomy w warstwie semiotycznej. Dzięki temu semioza nie jest zamkniętą przestrzenią, ale tworzy ona strukturę, która nieustannie wymienia z leżącą poza nią przestrzenią elementy. Wnioski są następujące: wydzielanie jednego języka jako podstawy semiozy nie jest postępowaniem prawidłowym, gdyż zmienia to całą istotę mechanizmu. Po drugie: nie można opisowi statycznemu nadać ruchu, gdyż stan statyczny istnieje tylko w stanie abstrakcji, w sferze praktyki jest on zaś szczególnym modelem, powstałym poprzez spekulatywne oderwanie od struktury dynamicznej, stanowiącej jedyną realność. |
Ł o t m a n, Kultura i eksplozja, Warszawa 1999, s. 27
Ł o t m a n, op.cit., s. 42 - 43
Jurij Łotman - "Kultura i eksplozja"
Opracowanie pierwszych pięciu rozdziałów "Kultury i eksplozji" J. Łotmana. Zakres semiotyki kultury.
5
Opracowanie: Dominika Golińska [silimor@poczta.onet.pl]
Tekst pobrano ze strony: www.humanista.pl/kulturoznawstwo
JĘZYK