Wigilijna Opowieść


Wigilijna opowieść - by Wergiliusz 05.12.06

 

 

Pada śnieg.

 

Cicha noc, święta noc. To już niedługo, święta. Święta...święta, święta.

-Lubię święta.- Smukła blondyna stała w jednym z okien swojego niewielkiego domku.

-Lubiłam święta.- Mazała palcem po szybie.

-Nie ja lubię święta, nie da się nie lubić świąt.- spojrzała na małe dzieciaczki biegające ze śnieżkami.

-Muszę lubić święta, król Ognisty Smok tego dnia pokonał władcę ciemności. Święta, to obietnica zbawienia.-

-Muszę? Nikt mnie nie zmusi. To święta muszą być wesołe żebym je lubiła. A z kim tu świętować?- szczerze mówiąc liczyła na pojawienie się Liny i Gourego może jeszcze paru innych znajomych, a tu nic.

-I tak lubię święta.- mruknęła i zamazała palcem rysunek na szybie. Poszła zrobić sobie gorącą czekoladę. Potem pójdzie po jakieś drzewko...nie, nie pójdzie, ozdobi tą śliczna sosenkę w ogrodzie- dla zwierząt, one przynajmniej będą z nią świętowały. Pewnie kupi parę cukierków, skoczy do pobliskiej świątyni-pomodli się. Święta nie mogą być złe, nawet jeżeli jest się samym. Samotność- to też towarzysz. Jak postanowiła tak zrobiła, przygotowała jeszcze ciasteczka dla dzieci które często ją odwiedzały. Po chwili namysłu parę też wzięła do przyozdobienia choinki. Poszła do ogrodu, z zewnątrz dom wyglądał tak przytulnie i wesoło, wręcz zapraszał do środka. Powiesiła marchewkę na choince. Uśmiechnęła się i przymknęła oczy.

 

....Mamo, mamo!!!- to ona biegła do swojej ukochanej mamusi. Tata coś chowa gdyż spotkane z aniołami miał. Pada śnieg, puszysty śnieg, lubię patrzeć gdy tak cicho spływa w dół.. Mała Filia przytknęła do szyby swój zadarty nosek.

-Patrz, patrz aniołowie!!!- krzyczała. I pada śnieg.

Pada na stada skulonych ptaków, na uśpiony świat. Cieszy się tata, rzuca śnieżkami. Sanki z przyjaciółmi.. krzyknie się „jak bałwan”- nikt nie obraża się. Pada śnieg jak w białym śnie.

-Mamo! Spójrz na świat, jak z bajki cały jest.- Święta są, i łagodzą co złe to wiem! I żal i gniew! Gerda i Kal wyszli z baśni na świat i topią wszystkie odłamki szkła. Ten puszysty śnieg, pada śnieg.

 

Otworzyła oczy. Tak jej dom tak wyglądał, i będzie wyglądał, będzie trzymała małego Valla na kolanach, potem mały będzie bawił się z ojcem, i będą wyczekiwali pierwszej gwiazdki. Tak kiedyś będzie, to wiem ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie te święta Skończyła ubierać choinkę. Do szklanych bombek wsadziła parę zaklęć świetlnych. Spojrzała na swoje dzieło- ślicznie, pomyślała. Spojrzała na niebo, która może być godzina? Może zdąży jeszcze do sklepów, zarzuciła kaptur i pobiegła ośnieżonymi ulicami w dół miasta.

 

Padał śnieg. Biegła, mała dziewczynka biegała po mieście i szukała rodziców. Biały śnieg zasłaniał prawie wszystko. Wpadła na wysokiego mężczyznę, był w kapturze-ale wziął ją na ręce i szukali razem rodziców. Gdy w końcu znaleźli mamę i tatę, rodzice wyrwali ją z rąk nieznajomego wykrzykując coś i odpędzając go. A potem byli w domu, świętowali. Czekała na swojego anioła, bo to anioł ją uratował. Nie przyszedł ani w te święta ani w kolejne.

 

Nigdy nie dowiedziała się kim był anioł. Ale był Aniołem dalej w to wierzyła. Mijała sklepy, postanowiła zrobić zakupy. Gdy ujrzała kolorowe witryny doszła do wniosku, że przystroi dom jak to robiła jej mama, w czerwone kokardy, jabłka, ostrokrzew i jemiołę. Zawiesi parę dzwoneczków i aniołów. Tak więc zaszła do dużego przytulnego sklepu i kupiła ozdoby, przechadzając się między półkami znalazła coś jeszcze. „Przewodnik po wszystkich potrawach świata” głosił tytuł, od razu pomyślała o Linie, wzięła książkę- na pewno kiedyś się spotkają i wtedy jej ją da. Po drodze do kasy znalazła też kostkę rubika. Z podstępnym uśmieszkiem wpakowała ją do koszyka- Goury będzie miał zagwostkę. Ruszyła do kasy ale w połowie drogi stwierdziła, że skoro już obdarowuje czymś Gourego i Linę to wypadało by znaleźć coś dla reszty. Tak więc zaczęła poszukiwania prezentu dla Amelii. O czym może marzyć księżniczka?! Pewnie o niczym- ale znalazła mały pamiętnik zamykany na kłódkę. Może i dostanie lepsze prezenty ale o tym będzie przynajmniej pamiętała. Został Zelgadis, to był naprawdę duży problem. Co można kupić chimerze? W końcu zdecydowała się na zestaw młodego majsterkowicza^^ taki prywatny zestaw do pielęgnacji. Po zakupieniu prezentów poszła po zakupy. Wracając do domu przystanęła na pagórku i spojrzała na dół na swój dom. Jej piękny przytulny dom. W blasku świec cały dom.

 

Mamo? Mamo tato? Młoda dziewczyna szukała swoich rodziców. Mamo tato?! Padał śnieg. Dziewczyna szukała rodziców, szukała ale nie znalazła. Padał śnieg, tylko gdzie bajka? Gdzie mama i tata...moja bajka? Aniele...pomóż mi mój aniele.

 

Przestąpiła próg domu strzepując z płaszcza biały śnieg.

-Jak zimno! Zima w tym roku jest okropna!- W pusty korytarzu pobrzmiewały jej słowa. Poszła do kuchni i rozpakowała zakupy.

-Po co ja głupia to kupowałam? Nie przyjdą!- Mruknęła do siebie, ale zapakowała prezenty. Przystroiła dom, a z każdą zawieszoną ozdoba robiło jej się coraz ciężej. W końcu odłożyła resztę błyskotek, i poszła powoli do kuchni. Coś tam zrobię, coś. Czymś musiała wypełnić tą pustkę.

Mieszała w misce i bezmyślnie gapiła się w okno. -Zbyt długo zima trwa.-wyszeptała. Już śnieg dawno zasypał mój świat wspomnień, żal. Tej zimy trudniej jest usłyszeć ludzi śmiech, gdzieś są ukryte-moje tęsknoty. W blasku świec cały mój dom, ale obok mnie pusto wciąż-czegoś brak kiedy zbliża się noc. Ale i tak chcę poczuć magię świąt. Wylała płynne ciasto i wstawiła świąteczny piernik do pieca.

 

Święta bez bliskich są takie trudne, takie trudne. Jeszcze trudniejsze są w świątyni. W świątyni nie ma świąt. Ale pada śnieg, biały puszysty śnieg. Piękna kobieta stała przy oknie, dzwony wzywały na mszę. Ona dalej stała, czekała na anioła, gdzie jesteś? Aniele?

 

Tęsknota? Za kim...za nimi. W blasku świec cały dom, czego mi żal-kiedy zbliża się noc. Choć was mi tak brak chce poczuć magię świąt. Spojrzała za okno. Dziś niebo pełne gwiazd, i chcę wybaczyć wszystko bo gniew niszczy...kogo? Nas? W blasku świec cały dom, choć ciebie brak- pragnę poczuć magię tych świąt. Tylko daj znak, chce wiedzieć, że cały i zdrów jesteś gdzieś. Nie mam już sił walczyć i dziś, ślę życzeń moc mimo łez. Otarła jedną łezkę, będą to wesołe święta. Jutro obudzi się i będzie miała wesołe święta.

 

Najpiękniejszy prezent to przyjaciel! Przyjaciel jest lekarstwem na wszystko. Ale na przyjaciół trzeba uważać bo wróg może ciebie zranić-przyjaciel zabije. Ale nie ci przyjaciele. Oni nie zabiją tej uśmiechniętej blondyny, nie oni. Przyszli i świętowali razem. Dziewczyna uśmiechnęła się, nie przeszkadzał jej nawet jej wróg. W tę szczególną noc on też był przyjacielem. Stała przy oknie i dziękowała aniołowi. Tylko gdzie on jest? Padał biały śnieg.

 

Mieli bardzo ważny powód, jeżeli w tym roku się nie pojawili. Pojawią się w następnym, na pewno! Z kuchni czuć było słodki zapach piernika, Filia siedziała przed wesoło trzaskającym ogniem w kominku.. powoli podniosła się i zamknęła album który trzymała na kolanach. Szła do kuchni pustym pokojem. Szkoda, że na kolejne święta trzeba czekać rok. ROK! Aż rok. W dzisiejszy wieczór nie pogardziłaby nawet towarzystwem Xellosa. Znowu się uśmiechała -czemu ten wariat świętował z nimi? Przecież to był upadek jego lorda. Ale Xellos nigdy nie był normalny...nigdy.

 

Kiedy już siwy i stary rok gubi na drzewach szron. Kiedy już w sobie masz zapachy z skrzyni świąt. Pada śnieg. Zimny śnieg. To są święta...nie to nie są święta, święta są kiedy dzielisz radość z innymi. Ona nie dzieliła. Pada śnieg...na posolony świat. To nie są święta...ale będą podzieli się z kimś radością jutro są święta a ona nie będzie szukała anioła. Może sama będzie czyimś aniołem? Będzie. Anioły są po to by czyjeś święta były cudowne. Pada śnieg, puszysty śnieg. Jeszcze raz spojrzała na oświetlony świecami dom. Krok po kroczku, krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą święta. .. Położyła się spać i były święta.

 

 

 

 

 

Obudziła się z rana. Ja myślę, że to już święta! Za oknem śnieg zasypał świat. Podniosła się, wszędzie było tak cicho. Wyjrzała przez okno, drzewko stało w ogródku otoczone przez wianuszek zwierzątek.

-Wesołych świąt Vall!- Powiedziała do małego przewracającego się w jajku smoka. Ubrała się, i zeszła na dół. Zaraz wyjdzie na dwór, pójdzie do świątyni pójdzie z ciastkami, i zaniesie je tej małej . Jeżeli zechce zaprosi ją do siebie.

Padał śnieg, biały śnieg. Wysoka jasnowłosa kobieta szła uliczkami. Śnieg sypał i siadał na jej gęstych rzęsach. Owa kobieta zaszła do świątyni....Ze środka dobiegał śpiew chóru: Gloria in excelsis Deo.

-Panie...

 

-Dziękuję pani! Dziękuję! Życzę wesołych świąt, jest pani aniołem. Proszę!- Mała paplała jak najęta, chociaż zaproszona już przez kapłanów bardzo cieszyła się z podarunków od Filii. Wcisnęła jej do ręki mały pęczek jemioły. Smoczyca uśmiechnęła się smutno.

-Dziękuję.- wyszeptała.

-Niech pani się nie smuci! Są święta, szczęśliwe święta, pani też są szczęśliwe!- Wykrzyknęła mała i przytuliła z całej siły kobietę. Zrazu dobiegł ich głos kapłanów i dziewczynka popędziła w stronę swoich dobroczyńców.

 

Filia szła z jemiołą ulicami, padał biały śnieg. Wszędzie było pusto, nagle uwagę dziewczyny przykuła wysoka postawna postać krocząca ulicami.

-Czy to możliwe?- wyszeptała.

-Czekaj!- rzuciła się w stronę mężczyzny, przystaną, biegła ile sił w nogach jednak gdy dotarła na miejsce nikogo nie był.

-Zniknął.- powiedziała i spuściła głowę. Wesołych świąt mruknęła i ruszyła w stronę domu.

 

Weszła od ogródka. Obejrzała swoją choinkę, ciekawe ktoś zjadł ciasteczka ale nigdzie nie było śladów stóp. Ciekawe, światełka w bombkach zmieniały kolory. Ona tego nie potrafiła.

Otworzyła drzwi, odwiesiła płaszcz i zaszła do salonu. Przyczepiła jemiołę do sufitu, spojrzała z zadowoleniem na swoje dzieło.

-Wesołych świąt.- Raz jeszcze powiedziała do siebie. Rozsiadła się w miękkim fotelu i przysnęła przytulona do maskotki renifera.

-A więc mamy święta!- usłyszała jakiś głos. Zerwała się z fotela w rękach trzymała renifera. Skąd on się tutaj wziął. Było już ciemno, żadna świeca się nie paliła. Cofnęła się do tyłu poczuła ukłucie ostra gałązki. Po omacku szukała jakiejś zapałki.

-Zapałki, zapałki, zapałki.- szeptała szukając pudełeczka.

-Użyj zaklęcia.- usłyszała cichy spokojny głos.

-Jasne! Zaklęcie!- krzyknęła

-Że co!? Kto tu jest!

-Święty Mordołaj^^-

-Co?!- znała ten głos. Dalej szukała czegoś co by oświetliło pokój. W końcu natrafiła na kawałek materiału stojący na środku jej pokoju. Coś wysokiego, zrobiła dwa kroki do tyłu, ktoś chwycił jej rękę.

-Uważaj wpakujesz się nam na choinkę!- Coś pociągnęło ją do przodu. Nie wytrzymała! To chore!

-Lightining!- Zapaliła małą kuleczkę. Nagle zrobiło się bardzo jasno. Filia wrzasnęła i zaklęcie znowu zgasło.

-Skąd ty tutaj się wziąłeś!- Wrzasnęła w ciemność. Próbowała oswobodzić się z uścisku.

-Wesołych świąt.- usłyszała cichutki szept w uchu, poczuła ciepły oddech na szyi. Wreszcie oswobodziła się z uścisku. Nie wiedziała kto przyszedł z nim a kto nie. W końcu dorwała się do pierwszej lampy i zapaliła ją, zaraz potem zapłonęły wszystkie świece, lampki, lampioniki i wreszcie kominek.

-Wesołych świąt!- Krzyknęła rozradowana Lina i rzuciła się jej na szyję.

-P przyszliście?- Jąkała się Filia i czuła jak zbierają się w jej oczach łzy.

-A ja ja już myślałam, że was wcięło.- wykrzyknęła uradowana.

-Wesołych świąt! Goury, Zelgadis, Lina, Amelia!!! Wesołych świąt...-zawahała się- Xellos!-

-Wybacz nam, to przez tego idiotę, pomylił drogi!- Lina trzepnęła Zelgadisa.- rozumiem, że coś na nas czeka!?-

-Jasne!- krzyknęła uradowana.

-Niestety nie liczyłam, że przyjdziecie więc przygotowałam mało i musicie mi pomóc z rozstawieniem stołu. Widzę, że wnieśliście moją ogródkową choinkę...w donicy?- zapytała.

-Pomysł Xellosa.- Goury walnął kapłana w plecy który mrużąc oczka wyszczerzył się do smoczycy. Przyjrzała się kapłanowi. A co tam!

-Dzięki!- Uśmiechnęła się do niego. Nagle coś ją tknęło, prezenty! Jasna cholera!!! Rzuciła się do sypialni i już po chwili parę paczek leżało pod drzewkiem. Cztery paczki...YYYK Zapomniała o Xellosie!!!! O ludzie!!!!

-Uwaga jedziemy!!!!!- Do pokoju wpadł Goury z Zelgadisem niosący stół, Amelia z Liną krzątali się po kuchni Xellos czule przemawiał do drzewka. Filia ignorowała kapłana, pobiegła pomagać dziewczynom rzucając się w wir świątecznej radości. Było jej tak lekko na sercu, była tak szczęśliwa, że sama nie wiedziała czy śmiać się czy płakać.

Już po chwili wszyscy siedzieli przy stole obżerając się smakołykami przygotowanymi w niecała godzinę i rozmawiając o wszystkim.

-Nie rozumiem Filio jak mogłaś pomyśleć, że nie przyjdziemy!- Krzyknęła Lina

-Wierz mi mogłam.- wyszczerzyła się do niej. -Zelgadis podaj mi mak! Nagle coś jej się przypomniało.

-Xellos!- krzyknęła do kapłana, który właśnie wcinał pierogi z grzybami.

-Fo?-

-A dlaczego ty obchodzisz święta?- kapłan wzruszył ramionami

-Nifdy nie lufiłem lofda ciemnofci.- powiedział z pełną buzią. Filia pokiwała głową lecz w duszy nie mogła uwierzyć, że można być aż tak rąbniętym.

 

Po skończonym posiłku wszyscy rzucili się na prezenty. Filia uśmiechała się do siebie, była taka zadowolona, że przyjaciele są z nią, że zapomniała zupełnie o prezentach dla niej. Wśród głośnych OCHÓW i AHÓW! Dało się usłyszeć okrzyki groźby(Liny) i żarty(Zelgadisa)

-Filia!- Amelia do niej zamachała- Chodź mamy prezenty dla ciebie!.

-Zaskoczona kapłanka wskazała na siebie, po czym podeszła do choinki. Na podłodze leżał stosik pięknych paczuszek. Rozrywała jedną po drugiej zastanawiając się czy można w sobie pomieścić aż tyle radości? Dostała piękny łańcuszek, z kolczykami od Amelii. Książkę od Zelgadisa, ręcznie szytego misia od Gourego i ii...

-Szampon do włosów?- zapytała Linę

-Nie no, to miałaś dostać...Goury debilu rozpakowałeś prezent Filii!- Lina wyrwała szermierzowi małą lecz piękną szklaneczkę i wręczyła ją Filii.

-Najlepszego!- powiedziała. Smoczyca uściskała ją z całej siły.

Pada śnieg. Nich zasypie nas! Całkiem miło jest w ten zimowy świąteczny czas! Ciągle pada śnieg. Filia spojrzała na rozgwieżdżone niebo. Uśmiechnęła się do siebie, mówiła- będzie miała cudowne święta.

-Filia?- czyjś głos wyrwał ją z zadumy. Przed nią stał Xellos.

-Mam dla ciebie prezent^^.- powiedział. Zaskoczona spojrzała na niego.

-Tak?- zapytała. W oddali Lina z Gourym demolowali pokój. Potworek wyszczerzył się i wręczył jej małe puchate coś.

-Eee,...dziękuję. Co to jest?- Zapytała grzecznie, biorąc do rąk kulkę. Xellos zamiast puścić puchacza położył go na klatce piersiowej u smoczycy.

-Tak to trzymaj^^- uśmiechną się. Kulka miauknęła cicho i otworzyła zaspane oczka. Maiła słodki różowy nosek, wielkie zielone oczy i niesamowicie gest wąsy. Filię zatkało, ta ruda kulka był najsłodszym na świecie kociakiem!

-Niewierze! Xellos jest cudowny!- wykrzyknęła.

-To ona.

-Cudowna.- zaczęła tulić kociaka.

-Kto jest moim pięknym kochaniem co? Kto jest najpiękniejszym koteczkiem?- zagadywała do pulchnej kuleczki. Kapłan odwrócił się i już chciał odchodzić kiedy Filia go zawołała. Odwrócił się i ponownie podszedł do niej.

-Też mam coś dla ciebie.- Powiedziała stawiając malucha na ziemi.

-...?- Smoczyca ściągnęła swój świątynny łańcuszek z szyi, cenny, ale nie tak bardzo cenny żeby nie obdarować nim przyjaciela.

-Wesołych.- Wyszczerzyła się do kapłana i wspinając się na palce zapięła mu łańcuszek na szyi. Xellos wziął do ręki medalik.

-Dzięki ^^.- Nagle podbiegła do nich Lina, wrzeszczała coś wskazując na sufit. Kapłani nie bardzo wiedzieli o co chodzi.

-Jemioła! Jemioła! Jemioła!- darła się czarownica. Spojrzeli na sufit, rzeczywiście zielony bukiet listków jemioły zwisał z góry. Filia szybko spuściła głowę i puściła buraka. Xellos patrzył na nią zdziwiony.

-O co chodzi?- Zapytał Linę

-Całujecie się! Krzyknęła czarownica. Filia pochyliła się iii...podniosła kociaka z ziemi. Uśmiechnęła się pobłażliwie do czarownicy i pokręciła głowa.

-Nie cału...- W tej chwili zdarzyło się coś czego dziewczyna nie przewidziała. Poczuła jak ktoś ją obejmuje w okolicach pasa. Jej serce zaczęło tłuc jak mały ptaszek zamknięty w klatce, jedyne co zdążyła zrobić to mocniej przycisnąć małego kotka do klatki piersiowej bo już po chwili kapłan całował ją i to w taki sposób, że nie mogła nic zrobić po za ściskaniem małej rudej kuleczki. Nagle czas zwolnił, nie słyszeli wrzawy, nie czuli zapachu piernika, nie widzieli niczego ani nikogo, światła w pokoju jakby zbladły. Filia nie wiedziała co się dzieje, stała w objęciach Xellosa...całowała się z nim i nie było już odwrotu wszystko działo się jak nakręcony ogromny mechanizm; kapłan przestał, właśnie w chwili gdy zaczynało brakować jej oddechu. Przez chwilę jeszcze się na siebie patrzyli, czując się jakby przebiegli stukilometrowy dystans. Xellos uśmiechnął się dalej głośno oddychając.

-Masz swoją jemiołę Lino.- wyszczerzył się do rudzielca i potargał jej czuprynę.

 

Są w życiu takie dni od tylu lat. Nie zmieni tego nikt taki to świat. W grudniowa cichą noc, tak wielu z nas, marzy by chociaż raz stało się tak...jak prosimy. Pada śnieg, biały śnieg. W oknie roześmianego, przytulnego domu stała piękna dziewczyna. Patrzyła za okno, była zadowolona głaskała rudego kotka i patrzyła przez szybę na biały śnieg.

-Pada śnieg, puszysty śnieg, lubię patrzeć gdy tak cicho spływa w dół- mruczała do kotka. Nagle ktoś ją zaszedł od tyłu.

-Znowu chcesz mnie podenerwować?- Fuknęła na wysokiego, szczupłego mężczyznę.

-Nie...- odparł wesoło opierając się obok niej o parapet.

-Już nic nie chcę.- chuchnął na okno. Z nikąd pojawił się wcześniej narysowany wzorek.

-Anioł?- zapytał

-Mój Anioł.- uśmiechnęła się dziewczyna. Mężczyzna westchnął

-Twoi rodzice nie lubili tego anioła. ^^. -Dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem.

-Patrz! Pada śnieg, puszysty śnieg, lubię patrzeć gdy tak cicho spływa w dół. -wyszeptał.

-I ja lubię...- odpowiedziała. Mężczyzna objął kobietę i pocałował w czoło.

-Wesołych świąt^^

 

 

Wesołych świąt życzy Wergiliusz. A zapierałem się, że już nic nie napisze!^^

 

 

A Anioł jednak wrócił.

1

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gordon Lucy Wigilijna opowieść (1994) Ben&Dawn
Lucy Gordon Wigilijna opowieść
Gordon Lucy Gwiazdka miłości 1994 Wigilijna opowieśc
1994 03 Gwiazdka miłości 1994 1 Gordon Lucy Wigilijna opowieść
01 Lucy Gordon Wigilijna opowieść
Opowieść wigilijna, NARRATOR
Opowieść wigilijna
Opowieść wigilijna
Opowiesc wigilijna
Historie Grudniowe  Opowieść Wigilijna
Opowieść wigilijna
Opowieść wigilijna streszczenie
opowiesc wigilijna
Charles Dickens Opowieść Wigilijna
Dickens Charles Opowiesc wigilijna
streszczenie opowieść wigilijna

więcej podobnych podstron