Paul Gauguin - Wizja po kazaniu - walka Jakuba z Aniołem
Obraz stanowi wzorcowy przykład syntetyzmu. Jak Gauguin oceniał obraz i definiował zmianę, jaka dokonała się w jego sztuce, częściowo wiadomo z listów pisanych w październiku 1889 roku do van Gogha i Schuffeneckera. Do holenderskiego artysty pisał: "Sądzę, że osiągnąłem w tych postaciach dużą ludową i zabobonną prostotę. Wszystko tu jest bardzo poważne (...) dla mnie w tym malowidle pejzaż i walka istnieją tylko w imaginacji modlących się, jako wynik kazania. Stąd bierze się kontrast między realnymi ludźmi a walką w pejzażu, który jest nierealny i nieproporcjonalny". Natomiast "poczciwemu Schuffowi" relacjonował: "Zrobiłem obraz do kościoła, oczywiście, nie został przyjęty, toteż odsyłam go do Thea van Gogha. Nie będę go opisywał, sam pan zobaczy. W tym roku poświęciłem wszystko - i wykonanie, i kolor na rzecz stylu, chcąc narzucić sobie co innego, niż potrafiłem robić dotychczas. Sądzę, że jest to przemiana, która jeszcze nie zrodziła owoców, aleje zrodzi". Płótno Wizja po kazaniu: walka Jakuba z aniołem powstało bezpośrednio po tym, jak Gauguin zobaczył obraz Bernarda Bretonki na łące. Z relacji Bernarda wiadomo, że zrobiły na Gauguinie wielkie wrażenie, gdy przyszedł do pracowni młodszego kolegi obejrzeć jego nowe dzieło. Podczas pracy nad swoim obrazem Gauguin definitywnie porzucił pointylizm, którego nauczył go Pissarro, jak również malowanie bezpośrednio z natury. W swych dziełach starał się osiągnąć dramatyczne napięcie, łącząc elementy zaczerpnięte z rzeczywistości z nadrealnymi. Najsłynniejszy bretoński obraz Gauguina był pierwszym jego płótnem, w którym pojawił się motyw religijny. Inspiracji do tego obrazu dostarczyły artyście japońskie grafiki, które fascynowały go czystością barw i ostrym konturem, średniowieczna technika emalii komórkowej, zwana cloisonnć, oraz witraże gotyckich katedr francuskich. "Mały Bernard", który z takim entuzjazmem wykładał Gauguinowi swoje teorie, pisał później rozgoryczony: "Zastosował on nie tylko moją teorię koloru, o której mu mówiłem, lecz po prostu styl moich kobiet bretońskich, dając tło zdecydowanie czerwone zamiast żółtego -jak u mnie. Na pierwszym planie umieścił takie same duże twarze w monumentalnych czepkach kasztelanek". W monografii malarzy grupy Pont-Aven Władysława Jaworska podkreśla, że "(...) podczas gdy u Emile'a Bernarda, mimo monumentalnego charakteru kompozycji, treść obrazu jest błaha, a tylko forma interesująca, odnosi się bowiem wrażenie, że to bretońskie kumoszki, korzystając ze święta, wypoczywają lub opowiadają sobie ostatnie wydarzenie we wsi (...) u Gauguina rozgrywa się scena metafizyczna (...). Oczy widza nie zatrzymują postaci pierwszego planu, które (...) zajmują dwie trzecie płótna, nie patrzy on na nie, lecz z nimi wysoko w prawo, gdzie rozgrywa się cud. Między ludźmi a świętymi jest wprawdzie bariera, pochyły, po diagonali przecinający obraz pień drzewa, ale nie on stanowi granicę między ziemią a niebem. Leży ona w kolorze. Dla tych, którzy mają widzenie, zwykła, codzienna, zdeptana łąka stała się purpurowa, tak jak ich do czerwoności rozpalona kazaniem wyobraźnia".
„Kocham Bretanię, odkrywam tam dzikość i prymitywizm” - napisał Paul Gauguin w wieku 38 lat, kiedy w poszukiwaniu niezależności opuścił Paryż. Na tej francuskiej prowincji powstało sporo jego znaczących obrazów, niby to inspirowanych religią. Wśród nich znalazła się prezentowana tu „Wizja po kazaniu”. Którejś niedzieli 1888 roku proboszcz z parafii w Pont-Aven prawdopodobnie wygłosił kazanie oparte na biblijnej scenie walki Jakuba z Aniołem. Kazanie zapewne zrobiło duże wrażenie na parafianach, a przynajmniej na parafiankach, bo właśnie ich reakcja stanowi motyw dzieła.
Gauguin podzielił obraz na dwie części. Lewą i dolną stronę zajmują ubrane w swoje najlepsze stroje Bretonki. Z prawej strony widać też księdza, który jakby uczestniczy w wizji, którą - jako kaznodzieja - wywołał. Kobiety mają złożone ręce, a niektóre nawet padły na kolana. Przeżywają biblijną opowieść, przenosząc ją w realia swojego życia - stąd pasąca się na łące krowa. Obraz ukośnie przecina jabłonka, oddzielając wizję od jej obserwatorów. Temu oddzieleniu służą też różnice w kolorach. Łąka ma kolor krwistej czerwieni. Ta oczywista niedorzeczność ma uświadomić widzowi, że wizja dzieje się tylko w wyobraźni Bretonek, a nie w rzeczywistości. Biel czepków i czerń sukien oraz proste formy, w jakich zostały przedstawione postacie wieśniaczek, mają podkreślić ich pospolitość. „Sądzę, że osiągnąłem w postaciach dużą ludową i zabobonną prostotę” - napisał o tym Gauguin w liście do van Gogha.