Jadwiga Ruth Charlewska Coś dla łasucha
Jaki dziw, ach, co za dziwy,
Tam na chmurach cud prawdziwy.
Zamek z mlecznej czekolady
Wyrósł o świtaniu bladym.
Ma wieżyczki z marcepanu,
Okna są z bitej śmietany,
Dach z pierników,
Bramy z cukru,
Piece z wafli, sufit z lukru.
A w komnatach stoły pełne:
Ciastka, pączki, rurki z kremem,
Masa lodów cytrynowych,
Wielkie torty orzechowe,
Marmoladki i rodzynki,
Chałwa, lizak, mandarynki i ptasiego masa mleka.
Już księżniczka w progu czeka,
A nazywa się Słodyczka,
Oczka mądre, białe liczka.
W dłoniach z cukierkami czasza,
Dyga dworsko i zaprasza:
"Proszę wchodzić, proszę siadać
I przysmakite zajadać".
Więc się zrywam i galopem
gnam do zamku ścieżką złotą, ślinka płynie,
Nie labiedzić,
Nikt mnie w biegu nie wyprzedzi.
Lecz-o raju-zniknął zamek
Nie ma pralinkowych klamek,
Ni pierników, ni księżniczki,
Dzień zaglada przez doniczki,
W których kwitną pelargonie,
Pokój cały W słońcu tonie.
Mówi mama: "Wstań, kochanie,
Dam ci chlebek na śniadanie".