„Das Lied von der Erde”
Po doświadczeniach życiowych fatalnego 1907 roku - znaczonego śmiercią dziecka, koniecznością rezygnacji z dyrekcji Opery Wiedeńskiej i diagnozą choroby serca - Mahler szukał sposobu na poradzenie sobie ze stanem apatii i załamania. Komponowanie „Pieśni o ziemi” stało się dla niego rodzajem psychoterapii, antidotum na ogarniające go poczucie klęski i tragizmu. A także swoistym sposobem zaakceptowania nieuchronności losu.
Podsunięty przez przyjaciół zbiór poezji chińskiej „Die chinesische Flöte” („Flet chiński”, albo - co rozpowszechniło się w polskim przekładzie Leopolda Staffa - „Fletnia chińska”) znacząco zainspirował Mahlera do pracy twórczej. Ta wydana w 1907 roku antologia zawiera poematy klasycznych poetów chińskich z VIII wieku w niemieckiej wersji językowej autorstwa Hansa Bethgego.
Jest to jednakże swobodna parafraza poetycka, nie zaś wierne tłumaczenie oryginału, gdyż Bethge nie dokonywał przekładu z języka chińskiego, lecz korzystał z istniejącego tłumaczenia niemieckiego Hansa Heilmana (który z kolei opierał się na francuskim tłumaczeniu Judith Gautier i markiza D'Hervey'a de Saint-Denys). Sam Mahler też znacząco zredagował i pozmieniał tekst, co w dużym stopniu zatarło związki z chińskim pierwowzorem.
„Pieśń o ziemi” składa się z sześciu części, których tematyka dotyczy nietrwałości świata, kruchości istnienia, przemijania. Piękno i młodość muszą nieuchronnie ustąpić starości i śmierci, przyjaźń i miłość to tylko skazane na utratę momenty szczęścia. Jedynie natura pozostaje niewzruszona i niezmienna - po jesiennym schyłku i zimowym odrętwieniu powróci wiosna, zapewniając trwanie świata. Reakcją podmiotu lirycznego na owo dojmujące doświadczenie przemijania staje się swoisty eskapizm, szukanie zapomnienia w alkoholu. Ale także w typowym dla kultury dalekowschodniej kulcie piękna, harmonii kształtów, zachowań i postaw eleganckich. Taki estetyzm chińskiej scenerii dodatkowo pogłębia doznanie przemijania i poczucie bólu istnienia.
„Das Lied von der Erde” Mahler przeznaczył na dwa głosy solowe - tenor i alt (lub baryton) - oraz dużą orkiestrę symfoniczną, która - podobnie jak w „Rückert-Lieder” i „Kindertotenlieder” - wykorzystywana jest głównie na sposób skameralizowany. Analogicznie do „Das klagende Lied” czy „VIII Symfonii”, także i w tym utworze kompozytor dokonał swoistej syntezy dwóch zasadniczych dla jego twórczości gatunków: pieśni i symfonii. I choć tytuł utworu sugeruje gatunek pieśniowy, to rozplanowanie całości i sposób dysponowania orkiestrą bardziej odpowiadają idei symfonicznej.
Pierwsza pieśń - „Das Trinklied vom Jammer der Erde” („Pijacka pieśń o smutku ziemi”) - łączy stan uniesienia, spowodowanego upojeniem alkoholowym, ze swoistym odczuciem egzystencjalnego smutku. Ów pesymizm objawia się szczególnie w refrenowym zwrocie „Dunkel ist das Leben, ist der Tod” („Ciemne jest życie, ciemna i śmierć”), pojawiającym się po każdej z trzech zwrotek pieśni w coraz innej tonacji, a także w wyrazistym motywie rogów o charakterze memento mori. Stosunkowo często wprowadzane wysokie dźwięki w partii tenoru w połączeniu z silnym brzmieniem orkiestry sprawiają wrażenie forsowania głosu, co Theodor W. Adorno uznał za wyrafinowany przejaw stylizacji śpiewu typowego dla opery pekińskiej.
Druga pieśń - „Der Einsame im Herbst” („Samotny jesienią”) - kontrastuje z pieśnią pierwszą melancholijnym nastrojem, wolniejszym tempem i mocno skameralizowaną partią orkiestry. Przemijanie piękna, kres lata, więdnięcie kwiatów - to zakresy problemowe tego utworu. Monotonny akompaniament, przywodzący na myśl kołysanie czy oscylację, sugeruje zasypianie i umieranie natury, a także dokuczliwą ludzką samotność. Solowe, smętne frazy oboju wyznaczają ramy tej pełnej rezygnacji wypowiedzi lirycznej.
W tekście następnych dwóch pieśni dochodzą do głosu swoiste stereotypy chińskie. „Von der Jugend” („O młodości”) traktuje o elegancko odzianych przyjaciołach, którzy w przyjemny sposób spędzają czas wolny, pijąc herbatę i układając wiersze, zaś w „Von der Schönheit” („O pięknie”) odmalowana jest scena zrywania kwiatów lotosu przez młode dziewczęta. Owe pełne uroku obrazki rodzajowe ilustruje Mahler muzyką przesyconą delikatnymi stylizacjami orientalnymi, opartą na skalą pentatonicznej. W pastelowej, impresjonistycznej kolorystyce dźwiękowej wyróżniają się świetliste efekty uderzenia w trójkąt, przenikliwe brzmienia dzwonków i perliste glissanda harfy. Jednakże uporczywie powtarzane motywy melodyczne i nieco złowróżbnie brzmiące tryle instrumentów dętych drewnianych nieuchronnie sugerują ulotność owych idylli.
W pieśni piątej - „Der Trunkene im Frühling” („Pijany na wiosnę”) - powraca nastrój z początkowej pieśni cyklu, aura upojenia alkoholowego i chęć zapomnienia o przemijaniu. Także i tu wyraziście zaznacza się sygnałowy motyw rogu, a nastrój wiosennej nocy sugestywnie odwzorowuje stylizacja śpiewu słowika w partii solowych skrzypiec. Nocny ptak zwiastuje kres, konieczność rozstania i nietrwałość rzeczy, o czym ponownie przypominają nieustępliwe tryle instrumentów dętych.
I wreszcie pieśń ostatnia - „Der Abschied” („Pożegnanie”) - kulminacja całego cyklu, zajmująca w wykonaniu niemalże tyle czasu co poprzednich pięć pieśni. Tematykę finałowego ogniwa wyznacza żal z powodu rozstania z przyjacielem, atmosfera utraty i rezygnacji. Ale specyficzne dopełnienie i ukojenie owego cierpienia wnosi kontakt z naturą, która - choć szykuje się do zimowego snu - odrodzi się na wiosnę i znów będzie źródłem radości i krótkiego, ulotnego szczęścia.
W muzyce tej pieśni Mahler dokonał swoistego zatrzymania czasu, co dokonuje się przez powolne tempa, powtarzane figury dźwiękowe, kołyszący charakter akompaniamentu, a także pozbawione wewnętrznej pulsacji swobodne kadencje solowych instrumentów dętych. Uporczywe brzmienia tam-tamu są oczywistym symbolem śmierci, ale zachwyt nad nieskończonym pięknem natury i jej wiecznym trwaniem znajduje wydźwięk w ezoterycznych brzmieniach mandoliny, czelesty, harfy.
W „Das Lied von der Erde” Mahler połączył przeciwieństwa, pogodził egzystencjalne cierpienie, Weltschmerz i przeczucie własnego kresu z ewokacją doskonałej natury, pełnej wspaniałości i niewzruszonej mądrości. Natury, która z pewnością przetrwa, choć przecież wszystko przemija i umiera. To swoiste pożegnanie artysty z życiem jest także specyficznym testamentem odchodzącej epoki, przesyconej filozofią, metafizyką i panteizmem. Mahler uważał „Pieśń o ziemi” za swój najbardziej osobisty utwór, zaś wybitny znawca spuścizny kompozytora, Deryck Cooke, zauważył, że w tej kompozycji gorzka świadomość końca indywidualnej egzystencji podmiotowej stapia się z hedonistycznym zachwytem nad pięknem natury i ekstazą egzystencjalną. Dopiero doświadczenie własnej śmiertelności wyzwala pełnię odczuwania świata.