RORATY


Dzisiaj jest pierwsza niedziela Adwentu i całą rodziną byliśmy na roratach. W naszym kościele parafialnym są one od­prawiane o godzinie 6.30 rano, więc trzeba wstawać bardzo wcześnie, gdy na dworze jest jeszcze zupełnie ciemno. Ale na tym właśnie polega cały urok rorat - jest to Msza święta odprawiana o świcie. W niektórych parafiach roraty dla dzieci odbywają się wie­czorami, ale u nas akurat są rano.

Dzieci, które uczestniczą w roratach, przy­chodzą do kościoła z zapalonymi lampiona­mi. My przygotowaliśmy swoje lampiony kil­ka dni temu. Najpierw z grubego kartonu skleiliśmy małe domki i w każdym ich boku powycinaliśmy różne otwory. Potem od we­wnętrznej strony domku zasłoniliśmy wycię­cia kolorową, przezroczystą bibułą. W ten sposób ze ścianek zrobiły się malutkie witraże. Kiedy do środka lam­pionu włoży się zapaloną latarkę, światło przebija przez kolo­rową bibułę.

Tato zadecydował, że le­piej będzie, gdy w naszych lampionach będą się świeci­ły latarki zamiast świeczek, bo tak jest bezpieczniej.

Ponieważ na roraty przy­chodzi dużo dzieci, stoimy przy ołtarzu blisko siebie. Przy zapalonych świeczkach trzeba bardzo uważać, żeby nie podpalić komuś płaszcza czy kurtki. Więc gdybyśmy zamiast latarek mieli świecz­ki, pewnie zamiast słuchać tego, co mówi ksiądz, cały czas bylibyśmy zajęci pilno­waniem lampionów.

Przed wyjściem do kościo­ła chcieliśmy zobaczyć, jak będą wyglądały nasze lam­piony z latarkami w ciemno­ści. Poszliśmy więc do ła­zienki, bo tam nie ma okna i jest najciemniej. Nie zapa­lając światła, zamknęliśmy za sobą drzwi i włączyliśmy latarki. I wtedy łazienka roz­błysła kolorowym blaskiem. Światło odbijało się od ścian i lustra, i przypominało tro­chę kolorowe lampki z choin­ki. Wszystko wyglądało nie­samowicie!

Pobudka o tak wczesnej porze nie była dla nas za­skoczeniem. Zosia i ja cho­dzimy na roraty już od kilku lat, a Michał zaczął w nich uczestniczyć w ubiegłym ro­ku, bo wcześniej był za mały. I wiecie co? Zwykle na wyciągnięcie nas z łóżek ma­ma potrzebuje trochę czasu, ale w okresie Adwentu jest zupełnie inaczej. W ubiegłym roku, i w tym także, zrobiliśmy sobie adwentowe postano­wienie, że nie będziemy rano marudzić przy wstawaniu. To jest taki dar od nas dla malut­kiego Pana Jezusa, który nie­długo ma się narodzić. I tak właśnie było dzisiaj. Ledwie mama weszła do pokoju, grzecznie wstaliśmy, bez żad­nego grymaszenia. To jest oczywiście nasze postano­wienie, to znaczy - Zosi, Michała i moje.

Nasz tato na początku też chciał zrobić takie samo, ale mama powiedziała, że to nie miałoby większego sensu, bo on przecież nigdy rano nie grymasi. Tato będzie więc mu­siał zastanowić się nad jakimś innym postanowieniem. Nie myślcie jednak, że on tak bar­dzo lubi wcześnie wstawać - o, nie! Po prostu nastawia so­bie budzik, który dzwoni tak głośno, że tato od razu zrywa się z łóżka na równe nogi!

Jaś

Jaś 42 (2006) s. 6-7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ROK B, roraty 2
ROK C, roraty 3, MODLITWA WIERNYCH roraty4, 14
RORATY
ROK C, roraty 1, Komentarze:
ROK B, roraty 3
ROK B, roraty 4


więcej podobnych podstron