Stanisław Kostka


Z Rostkowa w wielki świat

Kim był ten "chłopiec wiekiem i roztropnością mężczyzna"? - jak go dalej w swym liście określa wiedeński przełożony. Stanisław Kostka, syn kasztelana zakroczymskiego, siostrzeniec wojewody mazowieckiego, kuzyn biskupa chełmińskiego. Urodził się 28 grudnia w Rostkowie, koło Przasnysza, w diecezji płockiej. Rodzice nie rozpieszczali ani Stasia, ani jego pięciorga rodzeństwa. Z relacji najstarszego syna Pawła wiemy, że "rodzice chcieli, byśmy byli wychowani we wierze katolickiej, zaznajomieni z katolickimi dogmatami, a nie oddawali się rozkoszom. Co więcej, postępowali z nami ostro i twardo, napędzali nas zawsze - sami, jak i przez domowników - do wszelkiej pobożności, skromności i uczciwości, tak żeby nikt z otoczenia, z licznej również służby, nie mógł się na nas skarżyć o rzecz najmniejszą. Wszystkim, tak jak rodzicom, wolno nas było napominać, wszystkich jak panów czciliśmy".

W przypadku małego Stanisława rygorystyczne wychowanie spotkało się z niezwykłą wrażliwością. W rodzinie pamiętano, by Stasia nie wystawiać na próbę zbyt brutalnych zabaw, a jego ojciec podczas przyjęć wzywał gości do umiaru, ponieważ jego syn może zemdleć. Późniejsi hagiografowie Świętego podkreślają szczególne wyczulenie Stanisława na grzech. Nie trzeba dodawać, że jest to cecha wielu dzieci, o czym, niestety, bardzo często zapominają dorośli.

W wieku 14 lat Stanisław wraz ze swym bratem Pawłem i wychowawcą Janem Bilińskim zostają wysłani do Wiednia. Spędzą tam trzy lata, aż do pamiętnej ucieczki Stanisława. Dla młodego Polaka był to czas nie tylko intensywnej nauki, ale przede wszystkim rozwoju duchowego. Poświęcał wiele godzin na rozmyślania, modlitwę, post. W ciągu dnia pochłaniała go nauka, ale noce należały do Boga. Jego koledzy widzieli go pogrążonego w modlitwie i umartwieniu. Nie podobało się to wielu. Bernard Maciejowski (późniejszy kardynał i prymas Polski) po śmierci Kostki wyznał, że wraz z innymi kolegami posuwał się nawet do kopania Stanisława, gdy ten leżał krzyżem na ziemi. Wyzwisk nie szczędził nawet rodzony brat, który wraz z wychowawcą usiłował słowem, a nawet biciem "wyleczyć" Stasia ze zbytniej pobożności. Nie pomogły też lekcje tańca i wejście w wir światowego życia. Młodszego syna Jana Kostki bardziej pociągała kontemplacja niż studenckie rozrywki. Na docinki reagował słowami: "Do wyższych rzeczy jestem stworzony i dla nich winienem żyć".

Nie wiadomo, czy to intensywność pobożnych praktyk, czy problemy z nieprzychylnym otoczeniem spowodowały nagłą chorobę Stanisława w grudniu 1565 r. Mieszkał on już wówczas w domu, którego właścicielem był luteranin. Nie wpuścił on katolickiego księdza z wiatykiem do umierającego. Wtedy to, jak relacjonował sam Stanisław, w jego pokoju zjawiła się w towarzystwie dwóch aniołów patronka dobrej śmierci - św. Barbara, która przyniosła mu Komunię św. Potem pojawiła się Matka Boża i położyła mu na ręce Dzieciątko. Od Niej uzyskał uzdrowienie wraz z poleceniem, by wstąpił do Towarzystwa Jezusowego.

Stanisław wiedział, że choć rodziców ma bardzo pobożnych, nie otrzyma zgody na wstąpienie do zakonu. Nieugięci byli również jezuici, którzy nie przyjmowali kandydatów bez rodzicielskiego błogosławieństwa. Nie pomogła interwencja u legata papieskiego. Stanisław zdecydował się więc na ucieczkę.

Został - ale już nie na próbę

Jego podróż do Augsburga, a potem do Dylingi, obrosła wieloma legendami. Faktem jest jednak, że spowiednik przyszłego świętego zeznał, iż jego penitent zwierzył mu się, iż w drodze otrzymał Komunię św. z rąk anioła, gdy nie mógł jej przyjąć w kościele protestanckim. Możemy sobie wyobrazić, jak bardzo musiał cierpieć, widząc gorszące spory między chrześcijanami. Sam przecież pochodził z Mazowsza, które wyróżniało się przywiązaniem do katolicyzmu. Była to jedyna dzielnica polska, gdzie nie było protestantów ani wśród panów, ani wśród szlachty.

Tymczasem w Dylindze zakon jezuitów przeżywał krytyczne chwile. Habit zrzucili i przeszli na protestantyzm dwaj zakonnicy, w tym jeden Polak. Nie usposobiło to pozytywnie pozostałych do młodego kandydata z Polski. Mimo to Piotr Kanizjusz pozwolił mu zostać - na próbę. Wyszedł z niej zwycięsko, skoro już pod koniec października 1567 roku niemiecki prowincjał skierował Stanisława do Rzymu. Młody Kostka zamieszkał w nowicjacie mieszczącym się przy kościele św. Andrzeja na Kwirynale. Śluby zakonne przyjął na początku 1568 r. Zrealizował swoje marzenie, ale nic nie zapowiadało, że tak krótko będzie się nim cieszył. Latem w rzymskim nowicjacie gościł Piotr Kanizjusz, który w specjalnych konferencjach zachęcał nowicjuszy, by tak spędzali każdy miesiąc, jakby miał to być ostatni w ich życiu. Kostka tak to skomentował: "Dla wszystkich ta nauka świętego męża jest przestrogą i zachętą, ale dla mnie jest ona wyraźnym głosem Bożym. Umrę bowiem jeszcze w tym miesiącu". Nikt nie wziął poważnie tych słów, dopóki Stanisław nie zachorował. 10 sierpnia poczuł się źle, prosił jednak w modlitwie, by mógł umrzeć w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W wigilię tego święta nastąpił gwałtowny atak malarii. Gdy opatrzono go sakramentami poprosił, by go położono na podłodze. Przeprosił wszystkich, a gdy mu podano różaniec, ucałował go i wyszeptał: "To jest własność Najświętszej Matki". Chwile konania napełniły wszystkich ogromną wiarą. Umierający, pytany, czy boi się śmierci, odparł: "Mam ufność w miłosierdziu Bożym i zgadzam się najzupełniej z wolą Bożą". Po tych słowach jego twarz zajaśniała blaskiem, powiedział, że widzi Matkę Bożą z orszakiem świętych dziewic, które po niego przychodzą.

Nie ustalono, czy śmierć nastąpiła już po północy. Z pewnością jednak św. Stanisław śpieszył się na uroczystość Matki Bożej do nieba. Naoczny świadek o. Warszewicki zanotował tylko, że kiedy podano Stanisławowi obrazek Matki Bożej, już nie zareagował. Wiadomość o tak pięknej śmierci szybko rozeszła się po Rzymie.

Zachwycił świat

18-letniemu Stanisławowi urządzono piękny i uroczysty pogrzeb. Ciało przybrano kwiatami i włożono do drewnianej trumny, co było rzadkim wyjątkiem w zakonie. W czasie pogrzebu do Rzymu przybył Paweł Kostka z poleceniem od ojca, aby za wszelką cenę sprowadził brata do domu. Paweł nie zabrał jednak nawet martwego ciała. Cześć, jaką oddawali zmarłemu Stanisławowi rzymianie, stała się powodem nawrócenia jego brata. Po powrocie do domu rodzinnego ufundował w Przasnyszu kościół i klasztor obserwantom.

Stanisława Kostkę już w momencie śmierci uznano za świętego. Przekonanie to utwierdziło otwarcie w 1600 r. trumny z jego szczątkami, które nie uległy rozkładowi. Pięć lat później papież Paweł V zezwolił na oddawanie zmarłemu czci publicznej. W 1674 r. Klemens X ogłosił Stanisława Kostkę jednym z głównych patronów Korony Polskiej i Księstwa Litewskiego, wcześniej zgadzając się na odprawianie Mszy św. i oficjum brewiarzowego ku czci Sługi Bożego. Te fakty Stolica Apostolska uznała za akt beatyfikacji. Kanonizacji dokonał Benedykt XIII w 1726 r.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Śtanisaw Kostka-konspekt katechezy, KATECHEZA, katechezy okolicznościowe
modlitwy powszechne, Św KostkaStanisł modlitwa wiernych, Święty Stanisław Kostka opuścił wiele, by z
ŚW STANISŁAW KOSTKA
Stanisław Kostka
Św Stanisław Kostka
STANISŁAW+KOSTKA+POTOCKI +wierse doc
ŚW STANISŁAW KOSTKA
Swiety Stanislaw Kostka
sw Stanislaw Kostka
Św Stanisław Kostka
Stanisław Kostka patron młodzieży
św Stanisław Kostka (ok 1550 1568)
Stanisław Kostka
Św Stanisław Kostka patron polskiej młodzieży
Karta Charakterystyki kostka toaletowa (morska) 10 2011
Kostka Rubika
LECZO Z KOSTKĄ SOJOWĄ by Sopelek
ODEZWA TOWARZYSTWA OPIEKI NAD UNITAMI, Kozicki Stanisław
KOSTKA BRUKOWA, NIERUCHOMOŚCI, Porady

więcej podobnych podstron