BYĆ JAK ONA
/chodzi o dobre wypełnianie swych codziennych obowiązków/
Z pewnością ten dzień nie należał do łatwych w życiu Kaśki. Od kilku dni wstawała wcześniej niż zwykle, po to, aby uczestniczyć we Mszy roratniej. Przedtem jednak musiała przygotować śniadanie dla siebie i dwóch młodszych siostrzyczek. Mama bowiem dojeżdżała do pracy i wychodziła z domu najwcześniej. W szkole pani z matematyki zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę. Kaśka czuła, że źle ją napisała. Wróciła więc do domu zmęczona i w złym humorze. Czekało ją podgrzanie obiadu, który wczoraj przygotowała mama, no i porządki. Oj, jak bardzo chciałaby się położyć i posłuchać muzyki. W tej chwili wydawało jej się, że ma za dużo obowiązków, że innym dzieje się znacznie lepiej.
Zgłodniałe bliźniaczki - pierwszoklasistki Aśka i Magda wbiegły do kuchni z propozycją pomocy. Kaśka niegrzecznie odburknęła i zabrała się do pracy, głośno trzaskając garnkami i sztućcami. Siostrzyczki cicho wycofały się do swego pokoju. Przygotowanie obiadu nie trwało długo. Kasia rozłożyła talerze i zawołała siostry. Obiad jadły w milczeniu. Kaśka wiedziała, że źle postępuje, że sprawia im przykrość, nie potrafiła się jednak przełamać.
W pewnym momencie sięgając do kieszeni, natrafiła na różaniec. Od chwili, kiedy przystąpiła do Promyków, nigdy się z nim nie rozstawała. Ściskając różaniec w ręku, myślała o dzisiejszej roratniej homilii. Ksiądz mówił o tym, aby w codziennym życiu starać się być podobnym do Maryi. Tak jak Ona zawsze mówić "Tak" Bogu. I nie chodzi tu tylko o wielkie sprawy, poważne decyzje, ale przede wszystkim o dobre wypełnianie swych codziennych obowiązków, takich jak obrabianie zadań, sprzątanie, pomoc rodzicom, rodzeństwu… To wszystko jeśli jest dobrze spełniane, przynosi chwałę Bogu. "Matko Boża, pomóż mi być inną, lepszą…" - modliła się w duchu Kaśka, a zły humor nagle gdzieś znikł.
- Małe, przepraszam was… Myślę, że wybaczycie starej, zmęczonej życiem siostrze - z uśmiechem zwróciła się do siostrzyczek.
- Pewnie staruszko! - Aśka i Magda objęły mocno Kaśkę.
- No, puście już, bo mnie udusicie! - zawołała Kaśka. Było jej bardzo radośnie.
Kiedy po obiedzie zabrała się do zmywania naczyń, praca ta nie wydawała jej się już tak ciężka. Jeszcze raz sięgnęła do kieszeni i ścisnęła różaniec.
- Maryjo, chcę być taka jak Ty! - modliła się w ciszy swego radosnego serca.
Oim
Promyk Jutrzenki 12/93 s. 6-7