Platon idea i nasladownictwo


Idea i naśladownictwo

- Zatem jeżeli chcesz, to zacznijmy rozważanie stąd, naszą zwyczajną droga. Zwykle przecież przyjmujemy za każdym razem jedną postać w związku z licznymi przedmiotami, którym nadajemy tę samą nazwę. Czy mnie rozumiesz?

- Rozumiem.

- Więc weźmy i teraz co bądź spośród wielu przedmiotów. Na przykład, jeśli chcesz, no - jest wiele łóżek i stołów.

- Jakżeby nie?

- Ale idee tylko dwie zostają w związku z tymi sprzętami. Jedna idea łóżka i jedna stołu.

- Tak.

- Nieprawdaż, i zwykliśmy mówić, że wykonawca jednego i drugiego sprzętu ku idei spogląda i tu robi jeden łóżka, a drugi stoły, którymi my się posługujemy, i inne rzeczy tak samo; bo przecież idei samej nie wykonywa żaden z wykonawców. Bo jakże?

- W żaden sposób.

- Ale zobacz no, kogoś takiego czy też nazywasz wykonawcą?

- Jakiego?

- Który wszystko robi, cokolwiek wykonywa każdy z wykonawców.

- To jakiś tęgi mąż, ten, o którym mówisz, i podziwiać go!

- Na razie jeszcze nie, raczej za chwilę tak powiesz. Bo on - ten sam mistrz - nie tylko wszystkie sprzęty wykonać potrafi, on tworzy także wszystko to, co z ziemi wyrasta, i żywe istoty wszystkie wyrabia - między nimi i siebie samego - a oprócz tego ziemię i niebo, i bogów, i wszystko, co w niebie i co w Hadesie, pod ziemią, wszystko to wykonywa.

- To wielce podziwu godny i mądry ktoś - powiada.

- Ty nie wierzysz? - dodałem. - A powiedz mi, czy wydaje ci się, że w ogóle nie może istnieć ktoś taki, czy też w pewnym sposobie mógłby istnieć twórca tego wszystkiego, a w innym sposobie nie? Czy nie uważasz, że nawet i ty sam potrafiłbyś wszystkie te rzeczy stworzyć, chociaż tylko w pewien sposób?

- A cóż to za sposób taki? - powiada.

- Nietrudny - ciągnąłem. - To się da zrobić rozmaicie a prędko. Najszybciej chyba, jeżeli zechcesz wziąć lustro do ręki i obnosić je na wszystkie strony. To zaraz i słońce zrobisz, i to, co na niebie, i zaraz ziemię, i od razu siebie samego, i inne żywe istoty, i sprzęty, i rośliny, i to wszystko, o czym się w tej chwili mówiło.

- No tak - powiada - tylko ich wyglądy, ale przecież nie te rzeczy istniejące naprawdę.

- Pięknie - powiedziałem - i ty idziesz myślą we właściwym kierunku. Bo ja mam wrażenie, że do takich właśnie wykonawców należy i malarz. Czy nie?

- Jakżeby nie?

- Ale ty powiesz, sądzę, że to nie są rzeczy prawdziwe, to, co on robi. Chociaż w pewnym sposobie malarz też robi łóżko. Czy nie?

- No tak - mówi - ale tylko wygląd łóżka, i on też.

- A cóż ten majster od łóżek? Czyżeś przed chwilą nie mówił, że on nie robi samej postaci (idei) - a tylko to jest tym, czym jest łóżko, tak mówimy - on robi pewne łóżko?

- Mówiłem tak.

- Nieprawdaż? Jeżeli nie robi tego, czym ono jest, to nie może robić tego, co istnieje, tylko coś takiego, jak to, co istnieje, choć ono nie istnieje właściwie. A gdyby ktoś powiedział, że dzieło tego, co robi łóżka, albo innego jakiegoś rękodzielnika istnieje doskonale, to gotowo nie być prawdą?

- Nieprawdaż - powiedział - tak by się przynajmniej wydawało tym, którzy się zajmują rozważaniami tego rodzaju.

- Więc my się wcale nie dziwimy, jeżeli i ono jest czymś niewyraźnym w stosunku do prawdy.

- No, nie.

- A chcesz - dodałem - to poszukajmy tego naśladowcy tych rzeczy, kto to niby jest?

- Jeżeli chcesz - powiada.

- Prawda, że te łóżka są jakoś trzy; jedno to, które jest w istocie rzeczy; moglibyśmy może powiedzieć - uważam - że je bóg zrobił. Albo kto inny?

- Nikt inny - myślę.

- A jedno to, które stolarz.

- Tak - powiada.

- A jedno to, które malarz. Czy nie?

- Niech będzie.

- Więc: malarz, stolarz, bóg. Oto trzej autorzy przełożeni nad trzema postaciami łóżek.

- Tak. Trzej.

- Więc tedy bóg, czy to, że nie chciał, czy też jakaś konieczność nad nim stała, żeby więcej łóżek niż jedno w naturze rzeczy nie wykonał, tak też i zrobił: jedno tylko łóżko samo - to, czym jest łóżko. A dwóch takich albo ich więcej ani bóg nie stworzył, ani nie stworzy nigdy.

- Jakże to? - powiada.

- Dlatego mówię, że gdyby tylko dwa takie zrobił, to by się znowu pokazało, że to tylko jedno łóżko, którego postacie miałyby tamte dwa, i ono byłoby tym, czym jest łóżko, a nie te dwa.

- Słusznie - powiada.

- Więc myślę sobie, że bóg wiedząc to i chcąc być istotnie twórcą łóżka istniejącego istotnie, a nie pewnego łóżka, i nie chcąc być jakimś tam stolarzem, stworzył tamto w egzemplarzu jedynym z natury rzeczy.

- Zdaje się.

- Więc jeżeli chcesz, to nazwijmy go twórcą jego natury albo czymś takim?

- Słusznie - powiada - skoro on przecież stworzył naturę i tego, i wszystkiego innego.

- A cóż stolarz, jak tego nazwać? Czy nie wykonawcą łóżka?

- Tak.

- A czy i malarza nazwiemy jego wykonawcą i twórcą?

- W żaden sposób.

- Więc powiesz, że on jest czym tego łóżka?

- To może - powiada - według mego zdania, najlepiej by go nazwać naśladowcą tego, czego inni są wykonawcami.

- No dobrze, więc autora trzeciego z kolei tworu, licząc od natury rzeczy, nazywasz naśladowcą?

- Tak jest - powiada.

- Więc tym samym będzie i autor tragedii, jeżeli jest naśladowcą, on będzie kimś trzecim z natury, licząc od króla i od prawdy, i wszyscy inni naśladowcy tak samo.

- Gotowo tak być.

- Więc co do naśladowcy zgoda między nami. A o malarzu powiedz mi taką rzecz. Jak ty uważasz, czy on próbuje naśladować każdy z tamtych przedmiotów samych, z tych, co są w naturze rzeczy, czy też on naśladuje dzieła wykonawców?

- Dzieła wykonawców - powiada.

- Czy tak, jak są, czy tak, jak wyglądają. Jeszcze i to rozgranicz.

- Jak ty to myślisz? - powiada.

- W ten sposób. Łóżko, czy je tam ktoś na ukos ogląda, czy na wprost, czy z którejkolwiek strony, nie różni się samo od siebie, czy też nie różni się wcale, ale jego wygląd wciąż się zmienia. A z innymi rzeczami czy nie tak samo?

- Tak jest - powiada - wyglądają różnie, choć nie różnią się niczym.

- Więc właśnie nad tym się zastanów. Do czego zmierza malarstwo w każdym wypadku? Czy do rzeczywistości, żeby naśladować ją samą, jaka ona jest, czy też do wyglądu - jaka ona się przedstawia? Malarstwo jest naśladowaniem widoku czy naśladowaniem prawdy?

- Widoku - powiedział.

- Więc sztuka naśladująca jest daleka od prawdy i zdaje się dlatego odrabia wszystko, że w każdym wypadku mało prawdy dotyka, a jeżeli już - to widziadła tylko. Na przykład malarz, powiemy, wymaluje nam i szewca, i cieślę, i innych rzemieślników, a nie rozumie się na żadnej z tych umiejętności. A jednak dzieci i głupszych ludzi potrafi w błąd wprowadzać, jeżeli będzie dobrym malarzem; bo gdy wymaluje cieślę, pokaże to z daleka i będzie się wydawało, że to cieśla prawdziwy.

- Czemu nie?

- Więc myślę sobie, przyjacielu, że o wszystkich takich ludziach tak sobie trzeba myśleć. Jeżeli nam ktoś opowie o kimś, a mianowicie, że spotkał człowieka, który się zna na wszystkich rękodziełach i na wszystkich innych specjalnościach poszczególnych ludzi i nie ma takiej rzeczy, na której by się nie znał lepiej od kogokolwiek innego, to trzeba przyjąć, że to jest jakiś człowiek naiwny i natrafił, zdaje się, na jakiegoś magika i naśladowcę, który go nabrał i dlatego mu się wydał arcymądry, że on sam nie umiał rozróżnić wiedzy od niewiedzy i od naśladownictwa.

- Święta prawda - powiedział.

Źródło: Platon, Państwo, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1961

Praca pochodzi z serwisu www.e-sciagi.pl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Platon3, Platon -- idea i naśladownictwo
Platon - idea i nasladownictwo, Filozofia
Platon - idea i nasladownictwo, Filozofia
Platon idea i nasladownictwo
05 Platon Idea i naśladownictwo
Idea i naśladownictwo, Filozofia
prezentacjaFilozofia4 Platon
Idea koncepcyjnej teorii dziel Nieznany
PLATON UCZTA 2
platon dialektyka
Platon z Aten Ion
Platon Obrona sokratesa Koment
Arszyński - Idea Pamięć Troska, UMK, Studia bałtyckie
Idea holizmu - wykład 2, podstawy pielęgniarstwa
Platon i Arystoteles, Politologia, Myśl Polityczna
Platon - interpretacja (wersja druga), Testy
Platon Kant
Idea obywatelstwa Europejskiego

więcej podobnych podstron