Sam na sam z terapeutÄ… 2


Sam na sam z terapeutą

Wojciech Eichelberger w rozmowie z Renatą Arendt-Dziurdzikowską,

Zwierciadło, marzec '99

Renata Arendt-Dziurdzikowska: Nie zawsze uœwiadamiamy sobie, co tak naprawdę myœlimy i czujemy na własny temat. Jak to rozpoznać?

Wojciech Eichelberger: Trzeba wsłuchać się w to, co sami do siebie mówimy. Swoim pacjentom często proponuję improwizację pod tytułem "Rozmowa z samym sobą". Proszę, by wyobrazili sobie, że naprzeciwko nich siedzi to ich Ja, które im się nie podoba. Wtedy mówią, co myœlą o sobie- w taki sposób, jakby mówili do obcej osoby.

- Co zwykle mówimy do siebie?

- Różnie. Na przykład: "Jesteœ nic nie warta. Nienawidzę cię. Tylko kłopot z tobą. Do niczego się nie nadajesz. Nikt cię nie lubi. Wstydzę się ciebie." Na ogół okazuje się, że mówimy głosem jednego z rodziców albo innej ważnej osoby z dzieciństwa. Ujawnia się nasze wewnętrzne rozdwojenie. Naprzeciwko nas siedzi biedne dziecko, które bez przerwy obrywa; wszystko jest nie tak, cokolwiek zrobi. A my identyfikujemy się z krytycznym uwewnętrznionym rodzicem. Rozmowa ze sobą pozwala oddzielić się od wewnętrznego krytyka, zobaczyć, że znęcamy się nad naszym wewnętrznym dzieckiem, znęcamy się nad sobą.

-Dlaczego utożsamiamy się z krytycznym rodzicem?

-Jeœli byliœmy upokarzanymi, traktowanymi przedmiotowo dziećmi - a tak niestety bardzo często się zdarza - wtedy nie mamy wyjœcia. Nie chcemy identyfikować się z ofiarą - to byłoby zbyt bolesne. Rodzic dla dziecka jest Bogiem, skoro więc Bóg tak krytycznie mówi o tym kimœ, kim jesteœmy, musimy mu przyznać racje. Uwewnętrzniamy go i zaczynamy żyć w sposób, który oddziela nas od samych siebie. W dodatku wydaje nam się, że znęcając się nad sobą, uprawiamy cnotę i czerpiemy z tego siłę.

- Nazywamy to wymaganiami w stosunku do siebie.

- To nie są wymagania, to niechęć do siebie, która prowadzi do zachwiania poczucia wartoœci, depresji i cierpienia. Nie ma nic wspólnego z siłą czy satysfakcją. Gdy Ÿle myœlimy o sobie i Ÿle się ze sobą czujemy, wtedy jesteœmy przekonani, że nie ma dla nas miejsca na œwiecie, że musimy o nie walczyć, udowadniać, że na nie zasługujemy. Nieustannie czujemy się

zagrożeni. Czasem zdajemy sobie z tego sprawę, ale wiemy też, że w otoczeniu ludzi dorosłych trzeba trzymać twarz. Staramy się więc niczego po sobie nie pokazywać. Jednak im bardziej się staramy, tym trudniej nam się żyje, a więc tym bardziej widać to, co chcemy ukryć. Nosimy w sobie rany z dzieciństwa. Kładziemy się z nimi spać i wstajemy z nimi rano.

- Ale rozmawiając ze sobą możemy usłyszeć tez budujące komunikaty.

- Mówiliœmy najpierw o niskim poczuciu wartoœci, ponieważ jest to poważny problem wielu ludzi i nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej - w statystycznej rodzinie jest coraz mniej miłoœci. W stosunku do dzieci brakuje elementarnego szacunku, są traktowane jak własnoœć, jak przedmiot. Są kłopotem, z którym trzeba coœ zrobić - najlepiej użyć do własnych celów.

Dlatego tak rzadko możemy usłyszeć kogoœ, kto do samego siebie zwraca się z miłoœcią i szacunkiem i potrafi realistycznie ocenić zarówno swoje możliwoœci, jak i ograniczenia.

- Co daje miłoœć i szacunek rodziców?

- Wchodzimy w życie z mocnym, wewnętrznie ugruntowanym poczuciem własnej wartoœci. I co najważniejsze - niepodważalnym. Nic nie jest w stanie go do końca zakwestionować.

Być może pamiętasz Charlie Browna, bohatera niegdyœ bardzo popularnego komiksu "Peanuts". Charlie to mądry, wrażliwy chłopiec, ale jednoczeœnie podwórkowy oferma. Nikt nie chce się z nim bawić, grać w piłkę. Kiedyœ upada i nabija sobie guza. Wraca jednak do domu z podniesioną głową, pocieszając się myœlą: "ale tata mnie kocha!" I to jest to. Œwiadomoœć, że kocha nas ktoœ dla nas ważny - najlepiej rodzice, ale od biedy może być wujek, ciotka, babcia czy dziadek - jest tarcza, która chroni przed bólem, przykroœciami i przeciwnoœciami losu. Potrzeba bycia kochanym jest tak ważna, że czasem wystarczy jeden moment, jedno spojrzenie, jedna uwaga, jedno zdanie wypowiedziane z szacunkiem i miłoœcią, by zasiać w nas ziarno poczucia

wartoœci.

- Jeœli czuliœmy się ważni i kochani, to potem już nie zadajemy sobie pytania, dlaczego właœciwie jesteœmy ważni? Jestem ważna, dlatego, że jestem?

-Tak, jestem i już. Sam, sama w sobie jestem wartoœcią niezbywalną i niekwestionowaną.

-Cóż takiego radosnego, ważnego i wartoœciowego jest w fakcie, że jesteœmy?

- To dotyka tajemnicy. W pięknym tekœcie zwanym Desiderata, który krążył w latach 60-ych wœród hipisów, można przeczytać m.in. "nie porównuj się z innymi, bo zawsze znajdziesz lepszych albo gorszych od siebie, a wtedy staniesz się próżny, albo rozgoryczony. Nie bądŸ cyniczny wobec miłoœci, bo ona jest wieczna jak trawa." Mądra, dobra, głęboka, pełna szacunku, bezwarunkowa miłoœć rodziców wspiera nas w całym swoim życiu. Jest jak gdyby prototypem tego, co niektórzy ludzie odnajdują póŸniej w swoich doœwiadczeniach religijnych.

- Jak radzimy sobie w tym œwiecie, gdy mamy niskie poczucie własnej wartoœci?

- Wtedy skazani jesteœmy na odwoływanie się do tego, co na zewnątrz - za wszelka cenę robimy karierę, do granic możliwoœci poœwięcamy się pracy, jesteœmy całkowicie pochłonięci budowaniem swojej pozycji społecznej i prestiżu. Niestety nie ma temu końca, bo horyzont tak pojmowanego szczęœcia i satysfakcji ciągle się oddala.

Fasadowe, zewnętrzne budowane poczucie wartoœci ma swe Ÿródło w manipulowaniu dzieckiem przez rodziców. Rodzice przerzucają na nie odpowiedzialnoœć za to, że nie potrafią kochać. Przekazują dziecku wprost lub nie wprost, że "gdyby było inne, to by je kochali, więc musi się zmienić i postarać." Ale oczywiœcie choćbyœmy nie wiem jak się starali, nigdy nie zaspokoimy oczekiwań takich rodziców. Ponieważ oni nie będąc w stanie otworzyć swego serca, musza dzieciom stale udowadniać, że jeszcze nie doœć się starają. Wyrastamy z przekonaniem, że musimy się starać i starać, i choć ciągle to za mało, nie tracimy nadziei, że kiedyœ, gdy postaramy się jeszcze bardziej, rodzice nas pokochają. Ci z nas, którzy przeszli taka szkole, gotowi są zapracować się na œmierć, byleby tylko osiągnąć jakiœ status, jakiœ sukces. Bez przerwy się œcigają, czerpią satysfakcje z tego, że są od kogoœ lepsi. Nie maja w sobie wewnętrznego spokoju. Nie wiedza, że wcale nie musza być najlepsi, ani nawet lepsi od kogoœ, że nie musza się z nikim porównywać, żeby mogli czuć się ważni i zasługiwać na miłoœć.

- Wynikałoby z tego, że ci z nas, którzy odnoszą największe sukcesy odnoszą je, ponieważ... maja niskie poczucie wartoœci?

- Myœlę, że większoœć ludzi, którzy napędzają gospodarkę, są wielkimi producentami i konsumentami luksusowych dóbr, cierpi na zaniżone poczucie wartoœci. Za wszelka cena pną się w gore. Gdy osiągną tak zwany sukces, czują się jak książęta. Dla nich zorganizowany jest cały œwiat pozorów. Wspaniale hotele, które wyglądają jak pałace, portierzy i kelnerzy, którzy kłaniają się w pas, królewskie potrawy. Wszystko to ma służyć podtrzymaniu iluzji bycia kimœ szczególnym, nobilitowanym. Jednak w głębi duszy zdają sobie sprawę, że tak naprawdę nie są książętami. Dlatego musza sobie i innym codziennie na nowo udowadniać, kim są i na jak wiele ich stać.

- Jeœli mam mocne, wewnętrzne poczucie wartoœci, nie wejdę do hotelu-pałacu?

- Nie będziesz czerpała satysfakcji z tego, że ktoœ kłania ci się w pas, upokarza się dla napiwku, nie będziesz podkreœlała swego znaczenia i przewagi.

- Co nam "załatwia" lokowanie poczucia własnej wartoœci na zewnątrz siebie?

- Za wszelka cenę chcemy zagłuszyć w sobie krytyczny glos rodzica. Uzależniamy się więc od szefa, firmy, ideologii. Im silniejsza organizacja, z która się identyfikujemy, tym pozornie czujemy się lepiej, ponieważ możemy wreszcie poczuć się ważni. Gdy nasza organizacja czy ideologia rozpada się, wtedy bez skrupułów przerzucamy się na inna. Ludzie się dziwią - jak to możliwe, jeszcze niedawno wierzył w jedno, a teraz zupełnie w cos innego. Ale dla nas nie jest ważne, w co wierzymy liczy się tylko to, że znowu możemy się na czymœ oprzeć, mieć władze i znaczenie.

- Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteœmy od czegoœ lub kogoœ uzależnieni. Co może być dla nas znakiem ostrzegawczym?

- Z naszym poczuciem wartoœci jest coœ nie tak, jeœli na przykład cierpimy, ponieważ komuœ nie podoba się nasz strój, dom czy samochód. Poœwięcamy stanowczo zbyt dużo czasu temu, by zapracować na akceptację innych. Akceptacja jest mila, ale niekonieczna. Ludzie, którzy mają mocne poczucie wartoœci, nie muszą mieć samych przyjaciół, choć zwykle maja ich wielu, ponieważ nie krzywdzą ludzi, nie poniżają ich, nie muszą z nikim rywalizować.

- Spotkałam wielu ludzi, którym się nie wiodło - nie mieli pracy i dobrych związków z ludŸmi - właœnie dlatego, że cierpieli z powodu niskiego poczucia wartoœci. Od tej pory zaczęłam patrzeć na tych, którym dobrze się powodzi, jak na ludzi, którzy słusznie sadza, że zasługują na wszystko, co najlepsze.

- Są oczywiœcie i tacy, którzy odnoszą zewnętrzne sukcesy, ponieważ wewnętrznie czują się ważni i dowartoœciowani. Jednak maja zupełnie inny stosunek do swojego sukcesu i powodzenia. Sukces jest dla nich ubocznym produktem pracy, która przynosi satysfakcje. Tacy ludzie nie musza mieć luksusowych rzeczy, a co najważniejsze nie musza się z nimi obnosić. Niedawno rozmawiałem z pisarzem Paulo Coelho. Jest milionerem, ponieważ jego książki sprzedają się w milionach egzemplarzy. Ale on nie przejmuje się swoim bogactwem. Zachowuje się i ubiera tak, jak zachowywał się i ubierał przez cale swoje życie, a gdy przyjechał incognito do Polski w zeszłym roku, to zmywał naczynia w jakiejœ knajpie, bo chciał być bliżej ludzi, wtopić się w Polskę. Człowiek, który ma niskie poczucie wartoœci, a wspiął się wreszcie na szczyty i ma na koncie miliony dolarów, nigdy nie będzie zmywał naczyń, ponieważ to byłoby dla niego poniżające.

- Dla ludzi z mocnym wewnętrznym poczuciem wartoœci sukces zewnętrzny nie jest celem?

- Tak. Oni są uczciwi w tym, co robią, nie zdradzają siebie, uważają na innych ludzi, nie narażają na szwank własnego sumienia. Ponieważ maja szacunek dla siebie, nie zachowują się w sposób, który by ten szacunek nadwerężył.

- Można mieć poczucie własnej wartoœci i mieszkać w suterenie, z karaluchami?

- Każdy człowiek potrzebuje jakiegoœ standardu życia, to naturalna potrzeba, jednak ludzie z dobrze ugruntowanym poczuciem wartoœci bardzo często czerpią satysfakcje z zupełnie innych rzeczy, niż nakazuje to konsumpcyjnie nastawione społeczeństwo. Nie chcą włączać się w dzieło budowy kapitalizmu. Nie biorą udziału w codziennym wyœcigu od dziewiątej do szesnastej. To ich nie interesuje, œwiadomie z tego rezygnują. Odrzucają oferty lukratywnych posad nie dlatego, że maja zaniżone poczucie własnej wartoœci, ale dlatego, że nie chcą się sprzedać, nie chcą robić czegoœ tylko dla pieniędzy, bo wiedza, że to ich wewnętrznie zuboży. SĄ spokojni, ważne jest dla nich rodzinne ciepło, kontakty z ludŸmi, z kultura, z szeroko rozumiana duchowoœcią.

- Jak budować w sobie wewnętrzne poczucie wartoœci?

- Musimy cofnąć się do dzieciństwa. Uœwiadomić sobie, że rodzice nas nie kochali i przeżyć ból z tym związany. Następnie zrozumieć, że to, iż rodzice nas nie kochali, nie było naszą winą. Że nadajemy się do kochania i zawsze się nadawaliœmy, tylko tak się złożyło, że mieliœmy rodziców, którzy nie potrafili kochać. Okaże się nagle, że rodzice wcale nie byli tacy idealni.

Jeœli to zrobimy, wtedy zobaczymy, że wokół nas są ludzie, którzy potrafią kochać i że my potrafimy kochać. I będziemy uratowani. Dopóki jednak nie wykonamy tej pracy, to choćby nie wiem kto przed nami stanął i chciał ofiarować nam całą miłoœć œwiata, odwrócimy się od niego ponieważ nie wierzymy, że można nas pokochać. Pomyœlimy, że nami manipuluje, albo udaje, albo zwariował, albo się pomylił.

- Gdy uwierzymy, że zasługujemy na miłoœć, wtedy odzyskamy poczucie własnej wartoœci?

- Sympatię będziemy przyjmować jak sympatię, szacunek jak szacunek, miłoœć jak miłoœć. Odczujemy, że można czerpać satysfakcję i szczęœcie z tego, że po prostu jesteœmy.

http://dda.bhd.pl/index2.php?option=com_content&task=view&id=18&Itemid=66&pop=1&page=0



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sam na sam z terapeutÄ…
W Eichelberger i R Arendt Dziurdzikowska SAM NA SAM Z TERAPEUTÄ„
Szymon Godawa, O kocie, dziecku i terapeucie, czyli jak wyzwalać ekspresję na sesjach terapeutycznyc
Przepis na farbÄ™, Dekoracje, ozdoby, zrĂłb to sam, szablony
kartka zamykana na zakładkę, Zrób to sam !!!!!
Ekologia Jako Nauka Stosowana - Ściąga, Monokultura- to system rolniczy lub leśny polegający na wiel
Przepisy na masy plastyczne, Balum Balum, ZrĂłb to sam(2)
pan wołodyjowski, 53, Nast˙pnego dnia przyjecha˙ pod Kamieniec sam wezyr na czele licznego wojska sp
Etui Na Chusteczki, ZrĂłb to sam - prace plastyczne, origami i nie tylko
Naprawa czesci sam z zastosowaniem obrobki na wymiary naprawcze
Siedział sam na plaży
siedział sam na plaży
Sam na sam
Zrób to sam Wykonanie kasetki na pierścionki
Sam na sam
Sam na sam Nowele i szkice Zygmunt NiedĹşwiecki ebook
Sam Wieszak na doniczki
Sam mozesz zainstalowac antene na HB

więcej podobnych podstron