O. Jacek Woroniecki O. P., Przegląd Teologiczny, Lwów 1927, str. 27-42.
MOC I WARTOŚĆ SPEKULATYWNYCH CECH TOMIZMU1)
„Tyle ma każdy cnoty, ile ma inteligencji”.
Z tymi słowami wchodzi do dziejów myśli ludzkiej jeden z najpotężniejszych umysłów, jakie świat widział — św. Tomasz z Akwinu! Od tych bowiem słów: „Tanto ha virtu ziascun, quanio ha intelleto" zaczyna się ten ciekawy sonet w neapolitańskim dialekcie, znany już od XVII w., ale którego autorstwo
nie było dotąd ustalone. Dopiero w 1925 r. O. Mandonnet dowiódł, że należy w nim widzieć najprawdopodobniej młodzieńczy utwór Św. Tomasza z Akwinu, napisany w tragicznym momencie walki z rodziną o swe powołanie zakonne 2).
1) Wykład wygłoszony w dniu 16 czerwca 1925 r. na uroczystej akademii w auli Uniwersytetu Lubelskiego w obecności Ich Eminencji kardynałów Rakowskiego i Dalbora i Ich Ekscelencyj Arcybiskupa Twardowskiego i Biskupów Fulmana i Przeździeckiego.
2) Revue des Jeunes, Mars 1925, n. 5, str. 517—526. Podajemy ten
ciekawy sonet w całości w nadziei, że może znajdzie się ktoś, co się skusi,
aby go polskim wierszem oddać.
Tanto ha virtu ziascun, qnanto ha intelleto;
E a valor ąuanto in virtu si stende:
E tanto ha'llor di ben, ąuanto 1'intende,
E quanto ha d'honor gentil diletto.
E ii diletto gentil, ąuanto ha 1'effetto,
Adorna ii bel piacer, che nel chor scende;
II ąuale adorna tanto. ąuando splende,
Per somiglianza del proprio subietto.
Dunąue, chi vol veder, ąuanto d'honore
Altrui e degno e di laude perfecta
Miri in qual disio amante ha ii core.
Peró cr^esser felice ogni uomo affecta:
Massimamente quel, che per Ponore
Yerace adop^a, tal corona aspetta.
28
O. Jacek Woroniecki O. P .
Było to po napadzie pod Aquapendente, w pierwszych dniach
maja 1244 r. Porwany przez braci i więziony przez nich na zamku
w Roccasecca, musiał młody nowicjusz wytrzymać różne próby
oderwania go od powołania, z których najostrzejsza, ta, która
godziła w jego czystość anielską, przyniosła mu ostateczne zwy
cięstwo i uczyniła zeń patrona tej pięknej cnoty młodzieńczej.
Mniej groźne od tych niecnych zakusów, ale na dalszą metę
bardzo uciążliwe, były te ciągłe namowy do wyrzeczenia się po
wołania dominikańskiego, których mu rodzina nie szczędziła,
bijąc szczególnie na to, że powołanie^ do zakonu żebrzącego nie
da się pogodzić z honorem rodowym hrabiów z Akwinu.
Jeden z braci św. Tomasza, imieniem Reginald, obdarzony
prawdziwym talentem poetyckim i znany z tego tytułu na dworze
cesarza Fryderyka w Messynie, nieraz musiał swe poglądy
ubierać w formę wierszowaną, a to tern bardziej, że pojęcia cnoty
i honoru były zwykłym przedmiotem poezji trubadurów. Ale
i młodemu Tomaszowi nie obca była sztuka rymotwórcza, i on
też nie darmo przebył cztery lata w tej bujnej atmosferze wszech
nicy neapolitańskiej, gdzie młody język włoski zaprawiał się coraz
bardziej do służby muzom. Z drugiej strony odbyte studja filo
zoficzne i wpływ powołania zakonnego dały mu już jasne pojęcie,
na czem prawdziwy honor polega. I oto raz po takiej utarczce
słownej chwycił i on za pióro i ujął w formę sonetu swe poglądy
na prawdziwą wartość człowieka: Tyle człowiek ma cnoty, ile ma
inteligencji, a o wartości jego decyduje wartość tego, co umiłował.
W dosłownym niemal przekładzie francuskim O. Mandonnefa brzmi
on, jak następuje:
Autant a de vertu chacun, qu'il a cPinteiligence;
Et de valeur, que sa vertu va loin;
Et tant, a-t -il alors, de bien que sa vertu s'accroit,
Et qu'a d'honneur une noble dilection.
Et la noble dilection, tant elle se realise
Adorne la belle joie qui au coeur descend;
Elle Tadorne tant, quand elle resplendit,
Par ressemblance avec son propre sujet.
Donc, celui qui veut voir et de combien d'honneur
Un autre est digne, et de louange parfaite,
Qu'il regarde au desir, ou Pamant a son coeur.
Et puisqu'a etre heureux tout homme aspire,
Cest celui surtout qni pour Phonneur
Yeritable travaille, qui la couronne attend.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tomizmu
29
Słowa te brzmią jak pobudka bojowa i charakteryzują do
skonale już w 19-ym roku życia umysł tego, który miał wkrótce
odbić tak niezatarte piętno na myśli ludzkiej. Głębokie pragnienie
przeniknięcia myślą tego wszystkiego, co staje przed naszym
umysłem, ujęcia jego cech istotnych i zorganizowania w potężny
system doktrynalny nato, aby następnie oprzeć na tak mocnych
podstwach całe życie duchowe — oto krótka charakterystyka
wielkiego myśliciela średniowiecznego.
Ten to rys spekulatywny jego umysłowości nadał doktrynie
św. Tomasza jej trwałą wartość i zdobył jej to wyjątkowe wprost
stanowisko, jakie zajmuje w skarbcu myśli Kościoła katolickiego.
Ale ten sam rys spekulatywny był nieraz źródłem uprzedzeń,
nieporozumień i zarzutów pod adresem doktryny tomistycznej ze
strony tych wszystkich, którzy czy to z poza Kościoła, czy nawet
w obozie katolickim nie doceniali doniosłości teoretycznego czyli
spekulatywnego poznania.
Nawet w ostatnich czasach, pomimo niezwykłego postępu,
jakim się rozwój doktryn tomistycznych we wszystkich niemal
krajach cieszy, nie brak było pewnych zastrzeżeń, najczęściej
ukrytych starannie w kwiatach zachwytów i komplementów.
Wszystkie one z jednego źródła pochodziły, — z niezrozumienia
potężnych bogactw, ukrytych wirtualnie w tej napozór suchej,
zimnej i oderwanej doktrynie św. Tomasza.
Przyjrzyjmy się niektórym z tych zarzutów.
II.
Weźmy choćby na pierwszy ogień tak bardzo rozpowszech
niony w naszych czasach antagonizm między metodą spekulatywną
a pozytywną w teologji. Źródeł jego szukać należy w umysło
wości nowożytnej, tak łatwo przerzucającej się z jednego krańca
w drugi.
Idealistyczna spekulacja filozofów niemieckich XVIII i XIX
wieku słusznie mogła wywołać uprzedzenia do tego dociekania
prawdy bez oparcia na zewnętrznej obserwacji faktów. Pogarda
dla tego podłoża rzeczywistości, bez którego prawdziwej wiedzy
być nie może, doszła do szczytu u Hegla, który, gdy mu zarzu
cano, że teorje jego są w sprzeczności z faktami, odpowiadał
najspokojniej: Desto schlimmer fur die Tatsachen,
„Tern gorzej
30
O. Jacek Woroniecki O. P.
dla faktów". Nic przeto dziwnego, iż tego rodzaju tendencje do
jałowej spekulacji wywołały reakcję w formie pozytywizmu,
z jego uprzedzeniami do badań teoretycznych. W pierwszej po
łowie XIX w. słyszeliśmy: „Tern gorzej dla faktów" — od drugiej
zaczynamy słyszeć: „Faktów i tylko faktów".
Stara arystotelesowsko-tomistyczna spekulacja nie ma z ide
alistyczną spekulacją niemiecką nic wspólnego. Najwybitniejszym
jej rysem jest ten realizm, który sprawia, że jest ona pod pewnym
względem bliższą pozytywizmu, niż idealizmu, nie przestając nigdy
głosić: nil in intellectu, ąuin prius fuerit in sensu.
Św. Tomasz cały swój gmach wiedzy spekulatywnej wysnuł
nie z siebie, nie ze swej myśli, ale z pozytywnych danych ze
wnętrznego świata: w filozofji — z obserwacji materji i ducha,
w teologji — ze źródeł wiary.
W tej ostatniej dziedzinie uderza nas wprost głęboka i szcze
gółowa znajomość materjału pozytywnego, jaką św. Tomasz po
siadał, a jednocześnie z nią i ta prawdziwa cześć dla wysiłków
umysłowych myślicieli minionych wieków i dla wyników, do
których doszli. Ma się rozumieć, że nie rozporządzał on tym
aparatem naukowym, który nam dziś tak pracę ułatwia, temi wy
daniami krytycznemi, encyklopedjami, podręcznikami, enchiridjarni,
i t. p ., to też na niejednym punkcie mógł on przyjąć błędną
informację, zarówno dotyczącą czystości jakiegoś tekstu, jak
i autentyczności jakiegoś dzieła. Niejedno nam dziś znane dzieło
było mu niedostępne, weźmy choćby większość dialogów Platona.
Ale z drugiej strony właśnie dla braku tych środków pomocniczych
musiał on o wiele dokładniej opanować to, co mu było dostępnem,
i tern nam dziś jego dzieła imponują.
Weźmy np. jego stosunek do Pisma Św., już nietylko w ko
mentarzach do poszczególnych jego ksiąg, ale i w spekulatywnych
dziełach teologicznych, szczególnie w Summie. Jaką głęboką,
wchodzącą we wszystkie szczegóły analizę prawodawstwa i oby
czaju społecznego ludu żydowskiego znajdujemy w tych kilku
kwestjach, poświęconych prawu Starego Testamentu
1
)!Agdy
chodzi o stosunek do patrystyki, to cóż dowodzi lepiej ogromnego
oczytania św. Tomasza w tej dziedzinie, jak „Catena aurea", ten
komentarz Ewangelji ułożony słowami Ojców Kościoła! I czyż nie
0 I—II, qu. 98-105.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tomizmu
31
jest uderzającem, że obok dwóch komentarzy do Ewangelij
o charakterze bardziej osobistym i spekulatywnym (jeden z nich
zaginął) miał jeszcze św. Tomasz czas i ochotę opracować coś tak
nieosobistego i pozytywnego, jak Ca ten a aurea? Ale i w spe
kulatywnych dziełach' teologicznych, przedewszystkiem w takiej
Summie, mamy też ciągłe dowody tego baczenia, aby speku
lacja była oparta na pozytywnych danych tradycjix). Niejeden
zwolennik teologji pozytywnej naszych czasów mógłby św. To
maszowi pozazdrościć jego wiedzy pozytywnej.
Antytezy przeto: teologja spekulatywna, czy teologja pozy
tywna w żaden sposób przyjąć nie możemy. Spekulacja teolo
giczna winna się koniecznie opierać na pozytywnych danych
możliwie najdokładniej sprawdzonych co do pierwotności, auten
tyczności, czystości i doniosłości historycznej; pracy tej ustalenia
i zbadania źródeł niejeden będzie się musiał specjalnie poświęcić,
wymaga ona bowiem osobnych studjów i słusznie może zainte
resować. Pracowników, oddających się studjom teologji pozytywnej,
nigdy nie powinno w Kościele zabraknąć, szczególnie odkąd
reformacja z tego frontu zaczęła naukę Kościoła atakować.
Przyznajmy, źe nie zawsze zwolennicy spekulatywnego kierunku
w teologji dostatecznie to oceniają2).
Ale praca teologiczna bynajmniej nie może się ograniczyć
jedynie do takiego inwentaryzowania pozytywnych danych wiary.
Jeśli pragniemy je poznać w ich najczystszej formie i w ich gene
tycznym rozwoju historycznym, to nato, aby głębiej przemyśleć
ich treść i przejąć się ich doniosłością życiową. Tego znowu
nieraz zwolennicy pozytywnego kierunku w teologji nie rozumieją,
sądząc, że gdy oni swą pracę dokonają, nic więcej nie pozostaje
OLegendre w swem doskonałem dziełku: Introduction a 1'etude
de la Somme Theologique de St. Thomas d'Aquin (Bloud, 1923) poświęcił
cztery rozdziały, i to może najcenniejsze (II—V), temu stosunkowi Summy
do Pisma św. i do Tradycji.
2
) Już przed 25 laty poświęcił bardzo ciekawe studjum antagonizmowi,
który nas tu zajmuje, O. Co eon ni er O. P.: Speculative ou positive (Rev.
Thomiste. 1902, str. 628—653). Doskonale określa on tam i właściwy
przedmiot teologji pozytywnej w najbardziej przyjętem jej znaczeniu i ko
nieczność tej nauki i jej stosunek do teologji spekulatywnej. Patrz też acz
w nieco szerszem znaczeniu: O. Richard O. P ., Positivite de la doctrine
de Saint Thomas. Rev. Thomiste, 1925." n. 31, str. 25—47.
32
O.Jacek Woroniecki O. P .
do zrobienia. Tu się zaczyna cichy i nie zawszę może uświado
miony antagonizm między spekulacją a badaniami pozytywnemu
Co nam po poznaniu źródeł, w których się prawdy wiary
zawierają, jeśli nie mamy tych prawd wchłonąć, przeżuć, prze
robić na własne nasze dobro tak, aby móc niemi żyć w całej ich
pełni? To zaś tylko drogą spekulatywnego myślenia zdobyć mo
żemy, analizując poszczególne składniki Objawienia i układając je
w umyśle w jedną harmonijną całość. I cała wartość promienio
wania wiary od tego zależy, czy jej głosiciele głęboko ją prze
myśleli i urobili sobie na niej cały swój świat myśli! Tego wierni
się od nich spodziewają! Mało ich obchodzi, co twierdził Chry
zostom, albo Augustyn, oni są ciekawi wiedzieć, jakie jest we
wnętrzne uzasadnienie prawd wiary, i nikt nie może im zakazać
stawiania pytania: dlaczego?
Zapewne, że znajdzie się w naszych czasach nieco zblazo
wanych dyletantów myśli, którzy będą powtarzać za Dantem:
„State contenti umana gente al quia"
x
)\ wiemy, jak rzeczy się
mają, bądźmy z tego zadowoleni i nie pytajmy dlaczego. I w dzie
dzinie teologji można się spotkać z umysłami, które się więcej inte
resują stwierdzaniem faktu w jego formie zewnętrznej, niż treścią
wewnętrzną, stanowiącą jego wartość dla ducha. Ale ogół wier
nych bynajmniej taki nie jest; on jest „święcie ciekawy" tego
głębszego uzasadnienia prawd wiary, które tylko systematycznem
przemyśleniem spekulatywnem nabyć można i, gdy się z niem
spotka, z radością je wchłania. To też spekulacji teologicznej nigdy
nie może w Kościele zabraknąć, największa erudycja pozytywna
jej nie zastąpi.
Na szczególną uwagę zasługuje konieczność należytego
uwzględnienia pierwiastka spekulatywnego w tej dyscyplinie
teologicznej, którą nazywamy Apologetyką. Pierwiastek pozytywny
zajmuje w niej bardzo wiele miejsca i winien być nader syste
matycznie opracowany; a jednak siły dowodowej sam przez się
on nie posiada, a winien ją zaczerpnąć ze spekulatywnego prze
myślenia podstawowych danych Objawienia, szczególniej zaś tego
centralnego w apologetyce pojęcia, jakiem jest nadprzyrodzoność.
Nigdzie może w chwili obecnej uprzedzenia do kierunku speku
latywnego nie zaznaczają się tak silnifc i nie wyrządzają tyle
0 Czyściec III, 37.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tomizmu
33
szkody, co właśnie w tej dziedzinie, na nią więc specjalnie nale
żało zwrócić uwagę l).
Tomizm, tak istotnie spekulatywny, jest więc doktryną głę
boko pozytywną, zarówno opartą na mocnych pozytywnych pod
stawach, jak i oceniającą należycie konieczność dalszych badań
pozytywnych. Tomista z radością i zainteresowaniem śledzić będzie
zawsze wyniki badań teologji pozytywnej, nieraz może i sam do
nich rękę przyłoży, choćby, aby wypocząć od bardziej natężającej
pracy spekulatywnej, Prosić on będzie tylko o jedno, a miano
wicie, aby o tych prawdach tak systematycznie wyszukanych
w źródłach wolno mu było pospekulować, aby się nikt nie dzi
wił, że pragnie on je przemyśleć, o ile to tylko jest możliwem
dla umysłu oświeconego wiarą, że pragnie wchłonąć w siebie
całą ich moc życiodajną. Kto do pracy spekulatywnej na polu
teologji nie ma zamiłowania lub zdolności, może tego nie robić,
ale nie wolno mu niedoceniać spekulacji teologicznej dlatego
tylko, że sam się do niej nie bierze; przeciwnie, winien on sobie
doskonale zdawać sprawę z tego, jak ważnem jest dla sprawy
Bożej, aby w Kościele były zawsze umysły spekulatywne i aby
zdrowa spekulacja teologiczna nie zamierała.
W skarbcu wiary i w skarbcu teologji, która z niej czerpie
swe dane, wiele jest prawd, których umysł ludzki nie rozwinął
*) Patrz doskonałe uwagi na ten temat u ks. prof. Kremera w jego
rozprawie „Apologetyka w Seminarjum Duchownem", Włocławek 1924,
str. 11 —12 . Słusznie autor tam podkreśla to pożądanie spekulatywnego
uzasadnienia nauki chrześcijańskiej ze strony wiernych. Profesorowie apo-
logetyki, którzy tego nie widzą, dobrzeby zrobili, poświęcając nieco czasu
duszpasterstwu wśród inteligencji; dopiero wtedyby zobaczyli, do jakiego
stopnia ich metody pozytywne nie wystarczają, gdy nie są poparte speku-
latywnem przemyśleniem.
I św. Tomasz, postawiwszy sobie pytanie, czy prawdy teologiczne
należy uzasadniać „auctoritatibus", czy też „ratione" tę samą daje odpo
wiedź; słuchacz, który otrzyma tylko dowody, że dana prawda została
objawiona, ale nie usłyszy jej uzasadnienia „certijicabitur ąuidem quod ita
est, sed nihil scientiae vel intellectus acquiret, et vacuus abscedet".
Quodl.
IV. art. 18.
Warto przypomnieć też i silne słowa św. Augustyna: „Qui vera ra
tione iam quod tantummodo credebat intelligit, profecto praeponendus est et
qui cupit adhuc intelligere quod credit. Si tamen nec cupit et ea quae intelli-
genda sunt credenda tantum existimat, cui rei fides prosit ignorat".
Ep. ad.
Consentium (Ep. 120 n. 8.; Mignę P. L . 33 p. 456).
Przegląd Teologiczny — 1927.
3
34
O. Jacek Woroniecki O. P .
jeszcze do tych granic poznania, do których rtfógą być rozwinięte;
właściwie wszystkie prawdy wiary, poctóbnie jak i wszystkie
prawdy filozoficzne są w tern położenfu: treść ich jest niewy-
czerpalna tak, iż umysł ludzki nigdy nie dojdzie do kresu ich
poznania. Nikt też nie zabije w rnnyśle człowieka głodu wiedzy,
tego przyrodzonego pożądania, aby poznać przyczyny wszech
rzeczy. Tu jest źródło psychologiczne wszelkiej spekulacji teolo
gicznej, i żadne uprzedzenia nie potrafią go zatamować.
III.
Jest jeszcze drugi antagonizm, którego nie sposób nie spo
strzec, gdy się jest choć trochę wtajemniczonym w teologiczny
ruch umysłowy doby obecnej i gdy się śledzi to pewne zaniepo
kojenie, które coraz potężniej budzące się odrodzenie tomizmu
wywołuje w kołach mniej z nim obeznanych: oto jest nim mnie
many antagonizm między teorją a praktyką. Antagonizm ten za
znacza się szczególnie w dziedzinie teologji moralnej, w której
spekulatywny charakter doktryny św. Tomasza wydaje się dla
wielu pozbawionym praktycznej doniosłości życiowej.
Rozdźwięk między teorją a praktyką jest stary, jak świat,
i w ostatnim rzędzie sprowadza się do tej pewnej niewspółmier-
ności między ogólnemi pojęciami abstrakcyjnemi naszego umysłu,
a konkretnemi danemi życia. Przejście od pojęcia ogólnego, od
ogólnej zasady do konkretnego, żywego czynu zawsze będzie po
trzebowało pewnego wyćwiczenia rozumu i woli, które nazywamy
cnotą roztropności i którego tylko drogą doświadczenia życio
wego nabrać można. Z książki albo w szkole od nauczyciela roz
tropności nauczyć się nie sposób.
I tu też subjektywna spekulacja idealistycznej filozofji nie
mieckiej znacznie się przyczyniła do powiększenia tego rozdziału,
jaki zawsze będzie w pewnej mierze istniał między teorją a prak
tyką, a nawet do wytworzenia między temi dwoma dziedzinami
działalności ludzkiej przepaści nie do przebycia. Wiadomo, że
Kant poświęcił temu zagadnieniu osobną rozprawę
1
),aiafo-
0 Ober den Gemeinspruch: Das mag in der Theorie richtig sein,
taugt aber nicht fiir die Praxis (1793). O okolicznościach, w jakich ta
praca powstała, patrz we wstępie Vorlandera do 47 I. tomu „Phiio-
sophische Bibliothek" Me i nera, str. XXV.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tom izmu
35
ryzm Goethego o szarej teorji i wiecznie zielonem drzewie życia
powstał też niewątpliwie pod wpływem niepraktycznego charak
teru współczesnej mu filozofji ojczystej.
W doktrynie tomistycznej o takim antagonizmie między
teorją a praktyką mowy być nie może. Wszystkie spekulatywne
dociekania, mające za przedmiot zagadnienia życia praktycznego,
opierają się tam na materjale obserwacyjnym, z tego samego ży
cia zaczerpniętym, a nie są bynajmniej wysnute z apriorystycz-
nycb nałożeń umysłu ludzkiego. I objawione prawdy nadprzyro
dzone, ^noszące się do życia moralnego, zostały nam podane
w żywych i konkretnych opowiadaniach biblijnych. Z tego to
podwójnego iiódła, z dziejowego doświadczenia ludzkości
i z natchnionych kart Pisma św. ma nasz umysł wyprowadzić
dokładną analizą podstawowe teoretyczne zasady naszego postę
powania moralnego. Z życia zaczerpnięte, dadzą się one bez
zbytniego trudu do kierowania tern życiem zastosować. Umiejęt
ność stosowania danych spekulatywnych do konkretnych potrzeb
życia nie jest znowu tak trudna do nabycia: każdy człowiek ma
do niej przyrodzone zdolności, które, należycie wychowane, stają
się kierowniczą cnotą życia moralnego — roztropnością.
Głębsze przemyślenie i zrozumienie teoretycznych zasad ży
cia duchowego jest dla roztropnego pokierowania tern życiem
ogromnej doniosłości. Można śmiało powiedzieć, — aczkolwiek
wyda się to paradoksem, — że jasna, z życia wysnuta, dobrze
uzasadniona i przemyślana teorja jest rzeczą najpraktyczniejszą,
jaką człowiek mieć może. Oto daje ona zrozumienie tych głębo
kich, niedostępnych dla powierzchnej obserwacji więzadeł życia
moralnego i pozwala mocno oprzeć na nich działalność prak
tyczną. Dzięki niej umysł nabiera pewnej sprężystości, elastycz
ności czyli, innemi słowy, zdolności przystosowywania sztywnych
ram oderwanych zasad moralnych do różnorodnych potrzeb życia
i rozstrzygania w świetle jakiejś jednej ogólnej zasady całego sze
regu zagadnień, należących do jej zakresu.
Zdrowa objektywna teorja, wysnuta z życia, rozjaśnia
w głowie, a mieć jasno w głowie, to najpraktyczniejszą rzecz
na świecie.
Człowiek z taką dobrze przemyślaną żywą teorją w głowie
jest w swej dziedzinie jak ten, co ma klucz passe-partout, otwie
rający wszystkie drzwi, choćby były różnemi zamkami zaopa-
3*
36
O. Jacek Woroniecki O. P .
trzone. Natomiast tak zwany praktyk bez teorji jest jak ten, co
nosi pęk kluczy i dobiera je przy każdych drzwiach, natrafiając,
jak zwykle, dopiero na końcu na ten właściwy, który otwiera.
Usunięcie w ostatnich wiekach z nauczania teologji moralnej
elementu spekulatywnego i zastąpienie go, jakoby praktyczniejszą,
metodą kazuistyczną znacznie obniżyło poziom wykształcenia du
chowieństwa, szczególnie na punkcie praktycznego kierowania ży
ciem duchowem. O wyrugowaniu kazuistyki z nauczania teologji
moralnej mowy być nie może, i trzeba zupełnie nie rozumieć
psychiki praktycznej działalności naszego rozumu, aby tego żądać
l
)„
Ale wyćwiczenie kazuistyczne umysłu winno być poprzedzone
głębokiem i systematycznem przemyśleniem analitycznem podsta
wowych składników życia moralnego; wtedy dopiero nada ono
mu tę elastyczność, tę zdolność przystosowywania niezmiennych
zasad do zmiennych okoliczności życia. Bez tego spekulatywnego
podłoża sama kazuistyka zawsze odbije na umyśle piętno czegoś
ciasnego, sztywnego i.... niepraktycznego.
Kto pozna analitycznie jakąś zasadę moralną, ten w jej
świetle rozwiąże wszystkie zagadnienia praktyczne, należące do
jej zakresu, choćby w najodrębniejszych się przejawiały okolicz
nościach. Kto natomiast zasady nie pojmie, choćby przerobił sto
kazusów, nie rozwiąże sto pierwszego, gdy ten pojawi się w nieco
innej formie. Raz jeszcze: ogólne wykształcenie spekulatywne jest
życiowo praktyczniejsze od t. zw. praktycznego, niedającego głęb
szego poznania wewnętrznych więzadeł naszego życia moralnego.
Nieśmiertelnym wzorem takiego przemyślenia dziedziny mo
ralności ludzkiej jest druga część Summy Teologicznej: analityczna
w swej pierwszej połowie (I—Il-ae), syntetyczna, a co za tern
idzie, kazuistyczną, przynajmniej w swych ogólnych linjach, w dru
giej (II—Il-ae), jest ona wybitnie praktyczna przez to właśnie, że
daje głębokie wejrzenie w rzeczywistość życia moralnego, że po
kazuje rolę każdego z jej składników i wzajemne ich na siebie
oddziaływanie i że następnie zaprawia do budowania z nich czy
nów i to nietylko w tych ciasnych granicach, których przekro
czenie prowadzi do grzechu, ale w tym nieskończonem przestwo-
0 Dokładniej rozwinąłem to zagadnienie w mem studjum; „Metoda
i program nauczania teologji moralnej".
Bibljoteka Uniwersytetu Lubel
skiego, Lublin, 1922. Rozdz. II.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tomizmu
37
rzu doskonałości chrześcijańskiej, której prawzorem, zarówno jak
i celem, jest nieskończona doskonałość samego Boga.
IV.
Istnieje wreszcie jeszcze jedno uprzedzenie do charakteru
spekulatywnego doktryny tomistyćznej: oto ma ona być zimna,
rozwijająca zbytnio samo rozumowanie, a niedająca nic sercu,
niezapalająca do miłości,
Z zarzutem tym możemy się już spotkać na schyłku śred
nich wieków, kiedy poziom teologji spekulatywnej zaczął się ob
niżać; nietrudno go wyczuć i między linjami cudownej skądinąd
książki, jaką jest „Naśladowanie" Tomasza a Kempis
l
).
W znacznie ostrzejszej formie spotkamy się z nim w na
stępnych wiekach w starciach, wywołanych doktrynami Lutra,
a potem i Jansenjusza. Cały ten kierunek o fideistycznem podłożu
nigdy nie chciał widzieć w doktrynie św. Tomasza nic innego,
jak tylko zimny racjonalizm, niezdolny do. podniesienia ducha na
wyższy poziom.
Nie da się zaprzeczyć, że wszelka spekulacja połączona jest
z pewnem niebezpieczeństwem przerostu władz poznawczych ze
szkodą rozwoju woli i jej zdolności do kochania; niejeden ulega
pokusie, aby z zadowolenia intelektualnego poznania uczynić cel
życia, a o istotnem „unum necessarium" zapomnieć, czyli,
innemi słowy, aby radością myślenia przesłonić sobie stokroć więk
szą w tern życiu radość miłowania. Niestety i spekulacja teolo
giczna nie jest od tego niebezpieczeństwa wolna, i w niej też
można się bawić i radować samym procesem dociekania prawdy
więcej, niż samą prawdą, którą jest Bóg i rzeczy Boże. Można
przeto i teologa spotkać, dla którego prawdy wiary będą więcej
zimnym przedmiotem spekulatywnego rozumowania, niż gorącym
przedmiotem umiłowania. Nic dziwnego, że taka spekulacja wbija
0 Jest to może przesadą chcieć widzieć w „Naśladowaniu" bezpo
średnie wycieczki przeciw Arystotelesowi, jak to czyni anonimowy autor
w Suddeutsche Monatshefte Die Nachfolge Christi und Aristoteles (Marzec,
1917, str. 827—8). To jednak pewne, że autor „Naśladowania" widział nie
bezpieczeństwo przerostu intelektu i że, przeciwstawiając mu się, szedł
może nieco za daleko. Zapewne, że lepiej jest mieć skruchę, niż znać jej
określenie, ale jedno drugiego wszak nie wyklucza, a dla celów nauczania
i apostolstwa znajomość ścisłych określeń jest konieczna.
38
O. Jacek Woroniecki O. P .
w pychę, dając świadomość tej mocy poznawczej, którą Stwórca
dał duchowi, nic dziwnego także, że nie jest ona w stanie nic
trwałego zbudować, skoro nie jest skierowana do tego celu, do
którego ją Stwórca przeznaczył.
„Scientia inflat, car i t as
autem aedificat"
1
).
A jednak doktrynie tomistycznej takiej, jak ją znajdujemy
w dziełach św, Tomasza, a jeszcze bardziej takiej, jaka była pod
stawą jego własnego życia duchowego, nie sposób zarzucić zim
nego racjonalizmu. Kto z niej weźmie jedną tylko metodę anali
tycznego badania i nic poza nią, sam sobie będzie winien, jeśli
ona go wyziębi. W tomiźmie jest coś więcej, niż analityczne ro
zumowanie dyskursywne.
Doskonale wykazał swego czasu O. Rousselot S. J.
2
),żeto
dyskursywne poznanie, które racjonalizm na pewien piedestał wy
nosi, nie jest bynajmniej dla św. Tomasza jakąś absolutną do
skonałością umysłu ludzkiego, a raczej jego niedoskonałością,
wywołaną koniecznością ułamkowego poznawania prawdy drogą
abstrakcji. Ideałem poznania dostępnem, już nawet w pewnej
choć słabej mierze w tern życiu, jest poznanie intuicyjne nie tak
ułamkowe, jak dyskursywne i bardziej bezpośrednie. Przez inte-
lektualizm w przeciwstawieniu do racjonalizmu rozumiemy właśnie
tę dążność do uproszczenia poznania, i w tym sensie św. Tomasz
jest o wiele bardziej intelektualistą, niż racjonalistą.
Ale i samo intelektualne poznanie intuicyjne nie może tu
wystarczyć. Skoro przedmiotem jego są prawdy wiary, będące
jednocześnie największem dobrem człowieka, poznanie to nie
może nie pociągnąć woli i nie wywołać w niej miłości, a miłość
ta siłą refleksu musi oddziałać i na samą władzę poznawczą
i pobudzić ją do tern pilniejszego i głębszego przenikania tego,
co tak bardzo wartem jest i poznania i miłości. Wobec prawd
wiary spekulacja winna się więc przeobrazić w kontemplację,
t. z. w miłosne rozważanie i przenikanie tych prawd. Biada
teologowi, który tego nie pojmie i zatrzyma się przed progiem
kontemplacji, spekulując tylko na zimno o prawdach wiary.
Niedwuznacznie dał nam św. Tomasz poznać swe zapatry
wanie na czczą spekulację, komentując słowa Zbawiciela o tych
0I.Kor.8,1.
2
) Pierre Rousselot, S. J., L'intellectualisme de Saint Thomas
d'Aquin. 2-e Ed. Beauchesne, 1824.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tomizmu
39
co budowali dom na piasku i na skale
ł
). Kto słucha nauki tylko,
aby wiedzieć, ten buduje na samym tylko rozumie i buduje na
piasku, rozum bowiem, „vagando circa universalg
B
e", nie jest
w stanie dać mocnej podstawy do czynu. Kto zaś słucha, aby
w czyn wprowadzać i miłować, ten buduje na skale, t. j. na
czemś mocnem i trwałem. Przedmiotem bowiem czynów naszych
natchnionych miłością są konkretne cele życia; mocno podpo
rządkowane celowi ostatecznemu, nadają one temu życiu stały
i niezmienny kierunek, od którego żadne nawałnice odwrócić już
człowieka nie powinny. Intelektualista przeto, uprawiający myśle
nie dla myślenia, spekulujący dla samej radości spekulowania
i przesłaniający sobie tą radością nieskończenie więcej warte
przedmioty wiary, to ów głupi, budujący na piasku. Ten nato
miast, kto zechce swe poznanie, z początku bardziej dyskursywne,
potem coraz bardziej intuicyjne, miłością skierować do Tego, któ
remu wszystko ma służyć, ten będzie podobny do męża mądrego,
budującego dom swego życia duchowego na mocnej opoce; kon
templacja nie dopuści u niego do przerostu władz poznawczych
i do wyziębienia serca i zobojętnienia na wielkie cele życia, prze
ciwnie w jej cieple rozum coraz bardziej będzie się rozwijał, co
raz dokładniej przenikając wszystko „nawet i głębokości
Boże"
2
),a jednocześnie coraz lepiej podporządkowując się temu
Bogu i coraz wierniej Mu służąc.
Teologja spekulatywya nie jest niczem innem, jak anali-
tycznem badaniem prawd wiary, aby zeń potem syntetycznie bu
dować normy postępowania. Otóż sam akt^wiary nie jest bynaj
mniej czynnością czysto intelektualną; przyzwolenie wiary jest do
głębi przeniknięte wpływem woli, którą pociąga dobro, zawarte
w objawionych prawdach i w której wywołuje ono miłość. Mi
łość to nadaje wierze jej pełną wartość, wzmagając jej moc i jej
światło, — im więcej miłujemy, tern mocniej wierzymy, tern głę
biej przenikamy treść wiary. Miłości bowiem towarzyszą dary
Ducha Świętego, te tajemnicze impulsy Gościa naszej duszy, ma
jące nas uczynić coraz powolniejszemi narzędziami Jego świętej
woli. Z nich dwa, rozum i mądrość, szczególną mają tu donio
słość, ułatwiając nam wgląd w tajemnice wiary i dając już niejakie
intuicyjne poznanie Boga.
0 Comm. in Ev. S. Matt. c. 7, v. 24-27.
2
)IKor.2,10.
40
O. Jacek Woroniecki O. P .
Na tern podłożu winien teolog rozwijać swą spekulację
teologiczną, i, jeśli nie przekroczy ona u niego zimnego docieka
nia, opartego na analizowaniu tekstów, jeśli nie zdoła zapalić duszy
miłością do tych cudownych prawd wiary i do Tego, który jest
istotną Prawdą ponad wszystkie prawdy — to przecież nie me
toda spekulatywna będzie temu winna.
Wszystko mu jest dane nato, aby mógł z miłością prze
myśleć i przemodlić te prawdy, przeniknąć się niemi do głębi
i następnie jeszcze ciepłe tern jego umiłowaniem podawać wier
nym: „contemplata aliis tradere".
Nie sposób zaprzeczyć, że ostatnie wieki straciły ten punkt
widzenia z oczu. Wiele się tu przyczyniło zbytnie rozczłonko
wanie teologji z zapoznaniem jej wewnętrznej jedności organicznej,
w szczególności zaś zaniedbanie spekulatywnego studjum cnót teolo
gicznych, a wraz z niemi ascetyki i mistyki i moralnych. W ostatnich
latach mamy pod tym względem bardzo znaczny postęp, i po
tężne odrodzenie tomizmu, zataczające z każdym rokiem dalsze
kręgi, coraz wyraźniej nam przypomina, że teologja nato, aby
dojść w umyśle teologa do pełni rozkwitu, musi koniecznie stać
się dla niego teologja mentis et cordis.
Wzorem takiego teologa będzie dla nas na zawsze sam św.
Tomasz, który to połączenie spekulacji teologicznej z kontempla
cją doprowadził do szczytu doskonałości. Oto, jak nam przed
stawia to połączenie Pius XI w swej Encyklice „Stu di o rum
d ucem".
„To zespolenie nauki z pobożnością, erudycji z cnotą,
prawdy z miłością jest u Anielskiego Doktora czemś naprawdę
jedynem; to też nie bez racji dano mu jako symbol słońce, gdyż,
przynosząc umysłowi światło wiedzy, wzbudza jednocześnie w woli
płomyki cnót"
„Najbardziej odróżnia świętość Tomasza to, co św. Paweł
nazywa „Ser m o sapientiae", a mianowicie owo połączenie dwo
jakiej mądrości nabytej i wlanej, za którem zawsze idzie pokora,
zamiłowanie do modlitwy i miłość Boga".
Takiej spekulacji teologicznej nikt nie zarzuci, że jest zimna
i bezpłodna, że nic sercu nie daje. Jest ona przeciwnie najdo
skonalszą realizacją na tym świecie mądrości Bożej i najwyższym
jej szczytem rozwoju intelektualnego, jaki człowiek może w życiu
ziemskiem osiągnąć.
Moc i wartość spekulatywnych cech Tomizmu
41
Oparta na pozytywnych danych Objawienia i doświadczenia
ludzkiego, związana z życiem i przenikająca jego potrzeby, na
tchniona miłością Boga i prawd przezeń objawionych, nie jest ona
ani oderwana od rzeczywistości, jak chcą jedni, ani „szara" i nie
praktyczna, jak chcą drudzy, ani wreszcie sztywna i chłodna, jak
chcą trzeci, ale pełna życia, światła i ciepła, jest szczytem roz
woju umysłu ludzkiego i najpewniejszą kierowniczką naszego
życia na ziemi.
V.
Minęło niespełna lat trzydzieści od chwili, kiedy dziewięt
nastoletni Tomasz nakreślił młodzieńczem piórem swój pierwszy
utwór — sonet o honorze i cnocie. Powrócił on do rodzinnego
Neapolu, aby tam dokończyć pracowitego, a tak krótkiego żywota.
Z rodzeństwa jego mało już kto żył; nie było już i Reginalda,
który stał mu się niegdyś podnietą do twórczości poetyckiej
i który zamieszany w spisku padł z ręki kata w Messynie.
W pełni rozkwitu życia duchowego św. Tomasz przerywa
swą pracę naukową i Summy Teologicznej nie jest nawet w sta
nie dokończyć. Wobec tego, co Bóg w duszy jego robi, praca
naukowa staje się niemożliwa, i wszystko, co kiedykolwiek napi
sał, słomą mu się być tylko wydaje. Cały swój czas poświęca on
modlitwie i nauczaniu prostego ludu, czemu się codzień oddaje,
głosząc kazania w tym neapolitańskim dialekcie, w którym swój
pierwszy utwór młodzieńczy napisał.
Nieraz zapewne myśl jego musiała wracać do tych lat
szkolnych, w tern samem środowisku spędzonych; wszystko mu
o nich mówiło! Może też wpadł mu kiedy do ręki i ten sonet,
nakreślony w chwilach najgorętszej walki o powołanie do za
konu kaznodziejskiego. I oto chęć przychodzi zadać sobie py
tanie, czyby się go wyparł, albo przynajmniej zawstydził.
O nie, napewno nie! Uśmiechnąłby się może nad tym utwo
rem swej dziecięcej jeszcze wyobraźni i zdałby sobie sprawę, że
na schyłku życia inaczej, lepiej i ściślej, określiłby swe umiłowa
nie rozumu. I forma literacka wiersza jużby go nie zadowolniła,
jego, który tak po mistrzowsku potrafił nią władać w swych
hymnach Najświętszego Sakramentu.
42
O. Jare* Woroniecki O. P.
Ale myśli przewodniej sonetu nie byłby w stanie się wy
przeć, skoro ona natchnęła całe jego życie i te wiekppomne
dzieła teologiczne, które nam zostawił.
Cała moc św. Tomasza, cała „virtu", którą świeci jego
postać w dziejach myśli ludzkiej, zawarta jest w tern cudownem
pogodzeniu kultu rozumu z wielkiem wezwaniem do miłowania
Boga nadewszystko. Jest on w tern wiernym uczniem św. Augu
styna, którego genjusz nieraz musiał go zapalać i do głębi poru
szać tern lapidarnem wezwaniem „In telle et urn valde arna"
1
).
To głębokie umiłowanie rozumu obaj oni czerpali nie skąd
inąd jak z natchnionego Słowa Bożego, które ponad wszystkie
dobra tego świata stawia mądrość.
„I wzywałem, mówi mędrzec pański, i przyszedł na mnie
duch mądrości".
„I przełożyłem ją nad królestwa i nad stolice i bogactwa
za nicem sobie miał w porównaniu z nią"...
„A przyszły mi pospołu z nią wszystkie dobra i niezliczona
poczciwość przez jej ręce i rozradowałem się we wszystkich, bo
przede mną szła ta mądrość, a nie wiedziałem, że ona jest matką
ich wszystkich"...
„Jasnością jest bowiem wieczystej światłości i zwierciadłem
bez zmazy Boskiego majestatu i wyobrażeniem dobroci jego".
„A będąc jedyna, wszystko może, i w sobie trwając,
wszystko odnawia i przez narody w dusze święte się przenosi,
przyjacioly Boże i proroki postanawia".
„Żadnego bowiem nie miłuje Bóg, jedno tego, który z mąd
rością przebywa"
2
).
Lublin
O. Jacek Woroniecki O. P .
0 Epist. ad Consentium (tamże n. 13, p. 459).
2
) Ks. Mądrości r. 7.