SW Zemsta Sitha Shedao Shai


Shedao Shai

Zemsta Sitha

I

Statek "Cień Jade"" zaczął podchodzić do lądowania na małej, położonej w Sektorze Wspólnym planecie zwanej Iridonia. Luke Skywalker usłyszał radosny świergot Artoo, który obwieszczał zgodę obrony planetarnej na lądowanie. Od czasu podbicia Coruscant, przez najeźdźców z innej galaktyki-Yuuzhan Vongów, pozostałe wolne planety wzmogły swoją czujność. Każdy statek dokładnie skanowano, poszukując biotechnologii Yuuzhan. Luke wybrał się na Iridonię wraz ze swoją żoną, Marą, ponieważ dwa tygodnie wcześniej zginął tu jego uczeń, Kai Vipsin który został wysłany na Iridonię w celu zdobycia zaopatrzenia do Zaćmienia, bazy rycerzy Jedi. Skywalker postanowił odszukać bothankę Terrę Gerral, która towarzyszyła Kaiowi podczas jego misji. Terra została porwana przez Yuuzhan Vongów, kiedy była przewożona na przesłuchanie, lecz Luke wyczuwał w mocy, że ona żyje. Z rozmyślań wyrwał go natarczywy pisk Artoo, który trochę za szybko wjechał do kabiny sterowniczej.

- Co się stało, Artoo? - spytał niecierpliwie Mistrz Jedi.

Mały robot astromechaniczny odpowiedział mu kolejną serią pisków, i skierował swoją małą kopułkę na iluminator. Skywalker także spojrzał na niego, i jego oczom ukazała się pokaźna flota, składająca się z niszczyciela gwiezdnego, paru kanonierek klasy Ranger oraz dwóch kalamariańskich krążowników gwiezdnych.

- Luke, co się dzieje? - do kabiny weszła Mara Jade Skywalker.

- Nie wiem, ale zdaje mi się, że to jest jakaś pułapka.

Mara popatrzyła najpierw na męża, potem na zbliżające się okręty, i mruknęła pod nosem.

- Taaa... Naprawdę bardzo trudno by było się domyśleć.

- Hej! Ja po prostu ustalam fakty. Poza tym to pewnie tylko rutynowa kontrola.

Niszczyciel gwiezdny zaczął aktywować uzbrojenie.

- Do rutynowej kontroli nie potrzeba takiej floty!

Luke zaczął obliczać koordynaty skoku w nadprzestrzeń - tak na wszelki wypadek. Tymczasem jego żona zaczęła marudzić już na dobre.

- Tajna misja, tajna misja... Co ty sobie wyobrażałeś, Skywalker? - Mara usiadła na fotel drugiego pilota- Pewnie już cała Iridonia wie o naszym przybyciu! Już wyobrażam sobie te nagłówki gazet - "Słynny mistrz Jedi i jego małżonka przybywają na Iridonię" - Mogę się założyć, że Yuuzhanie, lub choćby Brygada Pokoju już przygotowują swoje amphistaffy i blastery na spotkanie z nami.

Luke spojrzał z ukosa na Marę i westchnął.

- Optymistka jak zawsze - Odparł sarkastycznie Skywalker zerkając na nią z ukosa. - Przecież ta misja jest ściśle tajna!

Tymczasem na ekranie komunikatora pojawiła się czarno-czerwona twarz, z kolcami na całej górnej części głowy. Była to istota rasy Zabrak, rdzenny mieszkaniec Iridonii.

- Jestem generał Tavra i w imieniu floty wojennej Iridonii, nakazuję wam poddanie się. Nasz niszczyciel gwiezdny - "Wieśniak" za chwilę ściągnie wasz statek do swojego hangaru promieniem ściągającym, i radzę wam się nie opierać.

Transmisja skończyła się. Mara splotła ramiona na piersi i chrząknęła.

- I co teraz powiesz, cwaniaczku? Tajna misja, tak? No, to już chyba będzie twoja ostatnia...

- Och, ucisz się! Nie widzisz, że mamy kłopoty?

Ich dalszą sprzeczkę przerwało histeryczne zawodzenie Threepia , który wpadł do kabiny.

- Ojej! Panie Luke'u, pani Maro! Co z nami będzie?

- Nie wiem, Threepio. - spróbował grzecznie Luke, lecz Threepio już zaczął lamentować nad swoim losem.

- A powinienem pozostać na "Sokole Millenium"...

- Threepio... - Luke zaczął tracić cierpliwość.

- ...Tam bym był bezpieczny z Panią Leią...

- Threepio, proszę...

- ...I z panem Hanem...

- THREEPIO! - Jednocześnie wrzasnęli Skywalkerowie - Jeśli natychmiast się nie uspokoisz, to każę ci wykasować pamięć! - Pogroził biednemu robotowi Luke, jednak i to nie pomogło w uspokojeniu robota protokolarnego, gdyż "Wieśniak" już zaczął się zbliżać do "Cienia".

- Jesteśmy zgubieni! - zdążył wyjęczeć Threepio, gdyż Mara już zaczęła wypychać go na korytarz.

- Po co w ogóle go zabieraliśmy? - Spytała zdenerwowana Jade

Promień ściągający już wciągał "Cień" do swojego hangaru.

- Czemu nie próbowałeś uciekać?

Mistrz Jedi westchnął.

- Od początku nie mieliśmy szans na ucieczkę. Odkąd weszliśmy do atmosfery, byliśmy w pułapce, chociaż jeszcze o tym nie wiedzieliśmy.

Mara spiorunowała męża wzrokiem.Wrota hangaru zamknęły się za nimi. Byli więźniami Zabraków.

II

Generał Tavra wkroczył do swojej komnaty na pokładzie "Wieśniaka". Rozejrzał się dookoła, i pochylił się. Oderwał płytkę z podłogi, pod którą był tajny schowek. Wydobył z niego villipa, Yuuzhański odpowiednik komunikatora. Villip wywrócił się na drugą stronę, i oczom Tavry ukazała się okaleczona twarz Yuuzhanina, Noma Anora.

- Witam cię, egzekutorze.

Nom Anor spojrzał na niego z pogardą, i spytał:

- Jak tam postępy z pochwyceniem Jeedai?

- Nasz agent w Zaćmieniu nie kłamał, Jedi przylecieli, aby odszukać tą bothankę porwaną dwa tygodnie temu. Skywalkerowie są właśnie na pokładzie naszego statku, o wielki. Wasi żołnierze właśnie przygotowują się do uwięzienia ich.

- To dobrze. Oddział moich wojowników który tam wysłałem nie zawiedzie mnie. - Spojrzał podejrzliwie na Zabraka-Mam nadzieję, że ty mnie nie zdradzisz? Pamiętaj o naszej umowie: nie podbijemy Iridonii, jeżeli dostarczycie nam mistrza Jeedai i jego małżonkę. Tavra wzdrygnął się.

Najwyraźniej Nom Anor to zauważył, bo ostrzegł go:

- Huttowie nas zdradzili, i sam wiesz co się z nimi stało.

- Wiem, egzekutorze. Mogę cię zapewnić, że nie zawiedziemy.

Yuuzhanin uśmiechnął się.

- Mistrz wojenny Tsavong Lah będzie bardzo zły, jeżeli coś pójdzie nie po jego myśli. Generał Tavra skłonił się pokornie. Villip wywrócił się na drugą stronę. Rozległo się pukanie do drzwi. Tavra pospiesznie schował villipa, i zawołał:

- Proszę wejść!

Do komnaty wszedł Tsun Yaght, dowódca dywizjonu, który został wysłany na Iridonię, w celu pojmania Luke'a i Mary Skywalkerów.

- Nasi wojownicy są już gotowi, ale spodziewamy się, że Jeedai będą stawiać opór podczas aresztowania.

- Na pewno. A jak ty myślisz, zdołacie ich uwięzić?

- Myślę że tak, generale.

- Dobrze. Wyjdź już. Chcę być informowany o wszystkim co będzie się dziać w hangarach podczas aresztowania Jedi.

- Tak jest.

Yaght wyszedł. Generał opadł na fotel i westchnął.

- Byle wszystko się udało - Pomyślał Tavra - Bo inaczej będę miał kłopoty. Ja, pozostali Zabrakowie i cała Iridonia.

III

Wojownicy Yuuzhan Vong rozstawili się koło wszystkich wyjść z hangaru. Czterech wojowników zaczęło otwierać drzwi "Cienia", a pozostali pochowali się w różnych kryjówkach, na wypadek, gdyby Skywalkerom udało się zabić czwórkę otwierającą wrota.

Byli gotowi.

Czekali.

IV

Luke i Mara dobyli swoich mieczy świetlnych i blasterów.

- Artoo, weź Threepia i schowajcie się w luku bagażowym! - Polecił Mistrz Jedi i spojrzał na swoją żonę - Gotowa?

- Jasne.

Odblokowali drzwi i wyszli na zewnątrz .Od razu w ich stronę pomknęły dwa ogłuszające chrząszcze. Mara zapaliła swój miecz świetlny, i rozcięła robaki na pół. Rzuciło się na nich czterech wojowników Yuuzhan Vong. Luke uskoczył w lewo, Mara w prawo. Pobiegło za nimi po dwóch Yuuzhanów. Luke odepchnął jednego z nich Mocą. Drugi wyciągnął amphistaffa, i uderzył na lewą nogę Skywalkera. Lecz on był już na to przygotowany. Mieczem świetlnym przebił brzuch Yuuzhanina. Wojownik upadł na podłogę wstrząsany przedśmiertnymi drgawkami. Wtedy przypomniał sobie o drugim wrogu, który już się pozbierał po zadanym mu ciosie. Za późno. Wojownik zadał mu cios tępym końcem amphistaffa, w prawe ramię w którym trzymał miecz świetlny. Z ręką Luke'a nic się nie stało, ale cios był na tyle silny, że jego miecz świetlny wypadł mu z ręki, i potoczył się w przeciwległy kąt. Luke zrozumiał, że jego sytuacja jest beznadziejna. Był bezbronny, a jego przeciwnik miał amphistaffa. Mógł wprawdzie Mocą przywołać miecz, ale Yuuzhanin na pewno zorientowałby się, co robi, i zadałby cios po prostu szybciej. Jedyne co mógł zrobić, to poddać się. Tak też zrobił. Uniósł ręce do góry.

Tymczasem Mara była zbyt zajęta swoimi wrogami, aby pomóc mężowi. Jednego Yuuzhanina zdołała zabić, ale przy okazji została ranna w lewe ramię. Z drugim wojownikiem miała jednak poważne problemy. Był bardzo szybki i zręczny, lecz w pewnym momencie zawahał się, a Mara to wykorzystała. Rozcięła go na pół na wysokości płuc. Odetchnęła. Była bezpieczna. Na razie. Zaczęła rozglądać się za mężem. Wtedy serce podskoczyło jej do gardła. Luke był prowadzony do wyjścia z hangarów, w eskorcie sześciu Yuuzhan, a z różnych kryjówek zaczęło wychodzić ok. piętnastu kolejnych. Żeby pojmać ją.

Lecz wtedy z wrót hangaru, do którego był prowadzony Luke, wyszła jakaś postać w czarnym płaszczu, z kapturem na głowie. Postać podeszła do - Jak się domyśliła Mara- dowódcy Yuuzhan. Powiedziała coś w języku, którego Mara nie znała, lecz domyślała się, że był to język Zabraków. Jade zdążyła się ukryć, gdyż nagłe nadejście zakapturzonego osobnika zaskoczyło wojowników szukających jej. Rozmawiający zaczęli się kłócić. Wtedy wydarzyło się coś, co zdumiało wszystkich. Dowódca Yuuzhan wyciągnął amphistaffa, i wymierzył go w czarną postać, lecz nim zdołał wykonać jakikolwiek ruch, postać wyciągnęła miecz świetlny, o dwóch, czerwonych ostrzach, i odcięła mu rękę na wysokości łokcia. Zdumienie Mary potęgowało to, że już nikt nie buduje obustronnych mieczy świetlnych, i do tego czerwonych!

- Może to Sith? - Pomyślała Mara - Ależ nie! Przecież nie istnieją już żadni Sithowie!

Jade nie mogła w to uwierzyć, lecz po chwili przekonała się, że to jest Sith, gdyż podczas walki wprost emanował Ciemną Stroną Mocy. Był doskonałym wojownikiem. Najlepszym, jakiego spotkała, lepszym nawet od Luke'a. Dowódca Yuuzhan osunął się na ziemię, ściskając zakrwawiony kikut, tymczasem Sith jednym pchnięciem ściął głowy dwóm osłupiałym Yuuzhanom. Reszta zdążyła już ochłonąć, i teraz celowała w Sitha, lecz on, widząc trzy wymierzone w siebie amphistaffy, nie cofnął się nawet o krok.

- To jakiś wariat! - pomyślała Mara.

Wykonał salto do przodu, i korzystając z tego, że jego przeciwnicy są odwróceni do niego tyłem, wbił energetyczne ostrze w pierś Yuuzhanina. Pozostała przy życiu dwójka zaatakowała go-jeden od lewej, a drugi od prawej. Ciemny Jedi ściął nogi jednemu z nich, ale drugi uderzył go w prawą rękę, i Sith wypuścił z ręki swój miecz. Ale Luke Skywalker nie próżnował. Przywołał Mocą swój miecz, zapalił go, i szybko rozciął na pół nie spodziewającego się niczego Yuuzhanina. Mara pozostała w ukryciu, gdyż coś jej mówiło, że tak będzie lepiej. Tymczasem ich wybawca przywołał swój miecz, i przypiął go do pasa.

Luke przemówił:

- Kim jesteś?

- To długa historia.

- Czy mógłbyś ją opowiedzieć? - Zaciekawił się Luke.

Czarna postać westchnęła, po czym zaczęła opowiadać:

- Dziesięć lat przed Wojnami Klonów, Federacja Handlowa - gildia kupiecka dowodzona przez Neimoidian, podjęła blokadę małej planety zwanej Naboo. Sithowie żyli wtedy w ukryciu. Było ich dwóch: Darth Sidious - mistrz, oraz jego uczeń, Darth Maul. Sidious wysłał Maula, aby ten zgładził królową Naboo, niejaką Amidalę, lecz na drodze stanęli mu dwaj Rycerze Jedi - Qui-Gon Jinn i Obi-Wan Kenobi.

- Obi-Wan Kenobi? - Przerwał mu Luke.

Sith uśmiechnął się lekko, lecz Skywalker nie mógł tego zobaczyć, gdyż Czarna postać ciągle miała kaptur na głowie.

- Tak, to był twój mistrz.

Luke zastanawiał się nad czymś przez chwilę, po czym powiedział:

- Mów dalej.

- Stoczyli wspaniałą walkę, w której zginął Jinn - Kontynuował Ciemny Jedi - Lecz Kenobi zdołał zabić Maula. Nie wiedział jednak, że Maul miał syna, który urodził się, nim odleciał z Iridonii, i został padawanem Sidiousa. Po śmierci Maula, Sidious znalazł dwóch następnych uczniów - Tyranusa i Vadera.

- VADERA?!?!

- Twojego ojca - Sprostował spokojnie Sith. - Darth Sidious był znany też jako Imperator Palpatine.

Luke musiał się podeprzeć o jakąś skrzynkę, żeby nie upaść. Wszystko kręciło mu się w głowie.

- Vader zdradził Sidiousa, i zabił go na drugiej Gwieździe Śmierci, co zresztą doskonale wiesz, gdyż jesteś jedynym żyjącym świadkem tamtego wydarzenia - Sith zaśmiał się pogardliwie - Tymczasem syn Darth Maula, Darth Maul II, żył i dorastał na Iridonii.

Ożenił się, i miał trzech synów. Jeden z nich został zabity na Sernpidalu, kiedy Yuuzhanie spuścili na niego jego księżyc, Dobido. Drugi wyruszył, aby samodzielnie szkolić się na Sitha, i wszelki słuch o nim zaginął. Trzeci natomiast, był najzdolniejszy z nich wszystkich. Matka zawiozła go na Yavin IV, gdzie szkolił się pod okiem ducha Exara Kuna. Dziesięć lat później, ty postanowiłeś utworzyć tam Akademię Jedi. Trzeci syn uciekł z Yavina IV, ponieważ tak rozkazał mu jego mistrz. Zaszył się na Sluis Van. Exar Kun został pokonany, i Trzeci został sam. Był jednak już dostatecznie wytrenowany, i mianował się Sithem. Nadal trenował. Uczył się nowych sztuk walki. W końcu został Mistrzem Sith. Rok temu powrócił na Iridonię, gdzie znalazł żonę, która po pewnym czasie urodziła mu syna. Jego żona nie wiedziała, że jest Sithem, lecz po pewnym czasie domyśliła się tego. Próbowała uciec. Zabił ją. Syna zostawił na wychowanie swojemu ojcu, Darth Maulowi II. Ponieważ nie mógł zemścić się na Obi-Wanie, postanowił, że wywrze swą zemstę na następcy Kenobiego, czyli na tobie.

Sith ściągnął kaptur, i oczom Luke'a ukazała się rogata, czarno-czerwona twarz Zabraka.

- I wreszcie mu się to udało - Wykrzywił usta w złowieszczym uśmiechu - Ja, Darth Maul III, wnuk Dartha Maula zabitego przez Obi-Wana Kenobiego, wyzywam ciebie, padawanie Kenobiego na pojedynek - To mówiąc zapalił swój miecz świetlny, i zaczekał, aż Skywalker zrobi to samo.

V

Mara już chciała wyskoczyć ze swojej kryjówki, by pomóc mężowi, gdy usłyszała komunikat myślowy Luke'a:

- Maro, pozostań w ukryciu. Tam będziesz bezpieczniejsza.

- Ale chcę ci pomóc!

- On nie spodziewa się ciebie. Możesz go zaskoczyć.

Jade cofnęła się do kąta, kucnęła i zaczęła obserwować walkę.

VI

Luke zapalił swój miecz świetlny, i ruszył do przodu. Maul wyskoczył w powietrze, wykonał salto, opadł na ziemię, i szybko się odwrócił. Zaatakował ramię Skywalkera, lecz on się osłonił. Sparował cięcie. Walczyli już tak trochę czasu, gdy nagle Sith poziomym cięciem spróbował odciąć głowę Luke'owi. Mistrz Jedi wyskoczył w powietrze, usiłując ochronić się przed ciosem, lecz nie do końca mu się to udało. Koniec ostrza miecza świetlnego jego przeciwnika dosięgnął brzucha Luke'a, i zranił go. Skywalker jęknął, i osunął się na podłogę.

- LUKE! NIEEEEEEE!!!!! - Mara Jade wyskoczyła z ukrycia, i z włączonym mieczem ruszyła na Maula.

- Twojego męża spotka taki sam los jak tego Jedi, którego Yuuzhanie złapali jakiś czas temu.

- To twoja sprawka. To ty ją wydałeś!

- Nie. Ja z tym nie mam nic wspólnego. Generał Tavra zawarł układ z Vongami. Zabili tego Jedi, i złapali bothankę, bo wiedzieli, że wy tu przyjedziecie. Ukryłem się w ładowni statku transportowego, który wiózł broń na "Wieśniaka".

- Zabiłeś mojego męża.

- Tego nie wiem. Sama sprawdź.

Mara podbiegła do Luke'a. Oddychał. Spojrzała na Maula. Był od niej znacznie potężniejszy. O mało nie uśmiercił jej męża, ją też by pokonał.

- Nie żyje - skłamała - Wynoś się stąd.

Sith lekko się uśmiechnął.

- Zemsta nareszcie się dokonała.

Odwrócił się, i wyszedł drzwiami hangaru. Mara podniosła Luke'a, i zaniosła go do "Cienia Jade". Zamknęła za sobą śluzę, umieściła Skywalkera w jego kabinie, i ruszyła do kabiny pilota.

VII

Zebrani w sali konferencyjnej Rycerze Jedi głośno dyskutowali na temat nowego Sitha. Za głośno jak na gust Mary Jade.

- Obudzą małego Bena! - pomyślała.

- Maro, jak się czuje Mistrz Skywalker? - Następny Jedi zapytał o stan zdrowia Luke'a. Tym razem był to Ganner Rhysode.

- Już coraz lepiej, ale dziękuję za troskę, Gannerze. Jesteś już dwudziestą ósmą osobą która się o to pyta.

- Cieszę się.

Jade spojrzała na mównicę.

- Przepraszam cię, ale muszę już iść.

- Jasne, rozumiem.

Mara ruszyła w kierunku mikrofonu.

- Szanowni Rycerze Jedi - zaczęła - Zebraliśmy się tutaj, ponieważ powinniście coś wiedzieć. Tydzień temu wybrałam się wraz z mężem na planetę Iridonia. Na orbicie zostaliśmy zaskoczeni przez flotę wojenną Iridonii. Niszczyciel gwiezdny "Wieśniak" pochwycił nas do swojego hangaru. Stoczyliśmy tam walkę z paroma Yuuzhanami Vong, ale najdziwniejsze stało się potem. Napadł nas Sith - pomruk zaskoczenia i niedowierzania przeszedł po sali. - Był bardzo potężny. Poważnie zranił Luke'a. Luke ciągle jeszcze siedzi w zbiorniku bacty.

- Jak się nazywał? - pytanie zadał ktoś z tłumu, kogo Mara nie mogła wyszukać.

- Darth Maul III.

Mara zeszła z mównicy, a w sali rozgorzała dyskusja. Corran Horn, i jego żona Mirax zawołali:

- Maro! Zaczekaj chwilę!

- O co chodzi?

- Ten Sith, Maul, on stanowi dla nas poważne zagrożenie, prawda?

- Tak. Czuję, że on nam jeszcze przysporzy dużo kłopotów.....

VIII

Villip wywrócił się na drugą stronę.

- O panie, twoi wojownicy zawiedli.

Poorana bliznami twarz Noma Anora. Wykrzywiła się w grymasie złości.

- Mów.

Generał Tavra musiał wykazać szczyt samokontroli, żeby nie zemdleć.

- Wszyscy nie żyją. Skywalkerowie uciekli.

- Jak to się stało?

- Nie wiem, o wielki.

- Zostaliśmy upokorzeni - Nom Anor zastanowił się chwilę - Masz mi przysłać tą bothankę, Terrę Gerral. Jeszcze dziś zostanie złożona w ofierze Yun-Yammce.

- Tak jest, o wielki.

IX

- Ten mi wygląda na bogacza - Pomyślał Den Sidav, żebrak, patrząc na wysoką, zakapturzoną postać.

- Przepraszam szanownego pana, czy nie mógłby pan wspomóc mnie paroma groszami? Postać nie odpowiedziała, tylko zsunęła kaptur z głowy. Den w jednej chwili zachciał być gdziekolwiek, byle nie tu. Poczuł na swojej szyi niewidzialny uścisk, gdy potwór, którego zaczepił wyciągnął rękę, i zacisnął w pięść. Czarne plamy przed oczami mogły oznaczać tylko jedno: brak dopływu tlenu do mózgu.

Darth Maul III obserwował, jak żebrak zwalił się na podłogę. To mu trochę poprawiło humor. Trochę. Głupiec z niego. Wtedy, na "Wieśniaku", nie sprawdził, czy Skywalker rzeczywiście nie żyje. Zaufał tej rudej, a ona go okłamała. Widział w Holo-Necie Skywalkera. Rannego, ale żywego. Darth Maul popełnił swój pierwszy błąd. Pierwszy, i ostatni.

- Dopadnę cię, Skywalker - Obiecał sobie - I ciebe też, Jade.

Nigdzie nie czujcie się bezpieczni.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SW Początek końca Shedao Shai
SW Przebudzenie Marcin Shedao Shai Bąk
SW The Memory Remains Marcin Shedao Shai Bąk
Stover Matthew SW Zemsta Sithow
361 Anna Wybraniec, Zemsta w ujęciu F Konecznego, Św Tomasza z Akwinu i J J Rousseau
NIEDZIELA ŚW RODZINY C
34Idiopat sw zapal bl nacz
POżary wewnętrzne cz X ewakuacja z budynków zL IV (N SW)
2c zakres sw sektorze wodno sciekowym suez4
Filozofia św TOMASZA
Nowenna do Ojca Pio, Ojciec Pio, Św. Ojciec PIO
W imię Ojca i Syna i Ducha św 1, katecheza, NABOŻEŃSTWA, adoracje
nabożeństwo dzieci komunijnych, I Komunia Św. - pomoce, akcesoria itp, I Komunia święta
Małżeństwo o jakim marzymy 29-41, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
Modlitwa Sw Tomasza z Akwinu, Anioły, angelologia
Zemsta, krótkie streszczenia lektur
Małżeństwo o jakim marzymy 1-10, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
List od Jezusa II, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
KAZANIE na dzień św katarzyny, Polonistyka, staropolka, średniowiecze

więcej podobnych podstron