POLSKI KODEKS KARNY


POLSKI KODEKS KARNY
Rozdział XXIV "Przestępstwa przeciwko wolności sumienia i wyznania"

Art. 194.

Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Polski Kodeks Karny z 2 sierpnia 1997 r.

0x01 graphic


TEKST TEN CZYTASZ Z WŁASNEJ, NIEPRZYMUSZONEJ WOLI I NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ,
nie możesz więc mieć do mnie pretensji, jeśli treści tu przedstawione okażą się niezgodne z Twoimi przekonaniami religijnymi lub światopoglądowymi.


Jeśli nie widziałeś diabła, spójrz na własne "ja" [Dżelal-uddin Rumi]



Czy nie lepiej byłoby, zamiast tępić zło, szerzyć dobro? [Antoine Saint-Exupery]

Religia przyszłości będzie religią kosmiczną. Przekroczy ona osobowego Boga i odrzuci dogmaty i teologię. Będzie opierać się na religijnym zrozumieniu, wypływającym z doświadczania natury i duchowości jako pełnej znaczenia jedności. Temu opisowi odpowiada buddyzm. Jeśli istnieje jakakolwiek religia, która jest w stanie podołać współczesnym wymaganiom nauki, jest nią buddyzm. [Albert Einstein, Densal, Woodstock, N.Y. Vol. 5 No 1]

To, że w buddyzmie nie istnieje pojęcie Boga osobowego, wydaje mi się najbardziej atrakcyjne. To znaczy, można wyznawać światopogląd naukowy i jednocześnie być buddystą. [Czesław Miłosz]


Wciąż trwa wielka wrzawa wokół sekt, które rzekomo deprawują nam niewinne dzieci, a naiwnych dorosłych zwodzą na manowce. Wystarczy do wyszukiwarki wpisać to słowo, a wyskoczy nam niezliczona ilość serwisów ostrzegawczych i innych instytucji powołanych do mówienia nam, jak mamy żyć, w co mamy wierzyć i jaki jedynie-słuszny światopogląd wyznawać.

Co to w ogóle jest sekta? Encyklopedyczne definicje prezentują naukowe podejście do zagadnienia. Tymczasem w mowie potocznej przywykliśmy rozumieć pod tym hasłem zupełnie co innego.

W powszechnym rozumieniu sekta to samozwańcza organizacja pseudoreligijna, poddająca swych członków praniu mózgu i/lub wyzyskowi ekonomicznemu. W Polsce za sektę uważa się każde wyznanie i każdy światopogląd inny, niż katolicki, a nawet każdą organizację handlową rozprowadzającą swe towary w systemie sprzedaży sieciowej. To, co o "sektach" wypisują internetowe serwisy ostrzegawcze może wprawić w najwyższe zdumienie i przerażenie. Dowiedziałam się na przykład, że sektą jest antropozofia, metoda Silvy, New Age, reiki, teozofia, Życie Uniwersalne, radiestezja, astrologia, tarot, medycyna niekonwencjonalna, ziołolecznictwo, bioenergoterapia, akupunktura, homeopatia, wegetarianizm, medytacja, Amway, buddyzm, hinduizm, a nawet psychologia (!). Po prostu zgroza! Jednak bardzo trudno znaleźć tam definicję dokładnie precyzującą, czym w ogóle jest sekta. Po długich poszukiwaniach w końcu mi się to udało. Oto ona (pobrana z jednej ze stron poświęconych sektom):

Sekta (CULT) - jest to grupa ludzi, która posiada strukturę typu piramidowego i autorytarne kierownictwo. Charakterystyczne dla niej jest nauczanie i przewodnictwo pochodzące od osoby lub osób znajdujących się na szczycie tej hierarchii. Grupa tego typu zazwyczaj uzurpuje sobie prawo do posiadania wiedzy na temat jedynej drogi do Boga, Nirwany, Raju, Ostatecznej Rzeczywistości, Pełnego potencjału, Drogi do szczęścia itd. Celem takiego oddziaływania jest uzyskanie pełnego panowania nad swoimi członkami i zatrzymanie ich na stałe wewnątrz grupy.

Definicja ta obejmuje sekty istniejące w obrębie wielkich religii świata, łącznie z sektami nie mającymi podłoża religijnego - sekty ekonomiczne, edukacyjne i psychologiczne.

Nie chcę być złośliwa, ale moim zdaniem definicja ta pasuje wręcz idealnie do Kościoła Katolickiego: jest on organizacją typu piramidowego (hierarchia) i posiada jak najbardziej autorytarne kierownictwo z papieżem na szczycie. Watykan uzurpuje sobie prawo do posiadania wiedzy na temat jedynej drogi do Boga i do zbawienia. Również oczywistym celem oddziaływania KRK jest uzyskanie pełnego panowania nad swoimi członkami i zatrzymanie ich na stałe wewnątrz grupy.

Natomiast zupełnie nie można stwierdzić, kto stoi na czele "sekty" radiestetów, astrologów lub psychologów, nie wiadomo również, kto miałby dokonywać prania mózgów tych ludzi. Jeśli ktoś z czytelników tej strony orientuje się, kto za tym stoi to proszę mnie poinformować.

Żeby rozwiać wątpliwości podaję encyklopedyczną definicję sekty (Internetowa Encyklopedia Wydawnictwa Naukowego PWN):

SEKTA [łac.], w chrześcijaństwie termin pejoratywny na oznaczenie grupy wyznaniowej, która oddzieliła się od macierzystej organizacji kościelnej dla zaznaczenia swojej odrębności w kwestiach doktryny, liturgii i organizacji wspólnoty religijnej, tworząc nową wspólnotę wyznaniową, często o cechach ekskluzywizmu; w religioznawstwie termin sekta oznacza najczęściej grupę religijną w obrębie danej religii, różniącą się od innych grup swoistymi praktykami religijnymi oraz swoistym doborem pism kanonicznych z bogatej spuścizny tradycji religijnej, np. sekty buddyzmu chińskiego, japońskiego i koreańskiego w obrębie buddyzmu.

Tak więc z naukowego punktu widzenia sekta jest to grupa religijna, będąca odłamem oficjalnej religii, a jej odstępstwo najczęściej spowodowane jest przekonaniem, że oficjalny kościół zatracił kontakt z prawdą zawartą w świętych księgach i podąża niewłaściwą drogą. Sekta uważa więc, że chroni czystą wiarę i prawdę przed zapomnieniem lub wypaczeniem lub też, że jest w posiadaniu nowej, objawionej prawdy, której oficjalna religia nie chce poznać ani przyswoić.

Co ciekawe, chrześcijaństwo zaczynało swe istnienie jako niewielka sekta, która zerwała ze starą żydowską tradycją, by kultywować naukę nowego nauczyciela, którym był Jezus z Nazaretu. Nie podobało się to ani władzom świeckim, zarówno żydowskim, jak i rzymskim, ani kapłanom, więc jeszcze za życia Mistrza zaczęły się prześladowania Jego uczniów i naśladowców. Sekta ta była znienawidzona i oskarżana przez Rzym o wszystko, co najgorsze. Dlatego właśnie pierwsi chrześcijanie tak chętnie byli rzucani lwom na pożarcie i skazywani na przeróżne rodzaje męczeńskiej śmierci.

Czasy, w których rodziło się chrześcijaństwo nie należały do łatwych. Rzym powoli chylił się ku upadkowi, a każde imperium rozpada się w sposób bardzo dekadencki. Rodzi to upadek obyczajów i ogólne zdziczenie. Nawet w okresie rozkwitu imperium bardzo trudno jest utrzymać w nim porządek, ponieważ jest ono tworem niejednorodnym i zawsze wykazuje tendencję do rozpadu. Aby utrzymać imperium potrzebne są często bardzo drastyczne metody działania (Związek Radziecki też był imperium, a jakie metody zastraszania w nim stosowano wszyscy wiemy). Żydzi w Palestynie stanowili poważne zagrożenie dla Rzymu, ponieważ byli niepokorni i nie chcieli uznać praw rzymskich - ani świeckich, ani religijnych, byli więc stale gnębieni i nękani przez rzymskich najeźdźców. Były to czasy, gdy życie ludzkie nie miało żadnej wartości i człowieka można było zgładzić łatwiej, niż dziś psa.

Dlatego, jeśli ktoś twierdzi, że żyjemy dziś w czasach najstraszniejszych z możliwych powinien się zdrowo stuknąć w głowę. Zapewniam was, że życie w Palestynie za czasów rzymskiego imperium było nieporównanie straszniejsze. Proszę zwrócić uwagę choćby na krzyże - czy dziś krzyżuje się przestępców lub wrogów politycznych? Czy wykonujemy publiczne egzekucje na gilotynie lub przez powieszenie? Dziś jesteśmy tak humanitarni, że w tzw. cywilizowanym, zachodnim świecie prawie znieśliśmy karę śmierci, prawo międzynarodowe zakazuje tortur, a nasz kodeks karny chroni przed okrucieństwem nawet zwierzęta, nie mówiąc już o dzieciach, kobietach i Murzynach, którzy do niedawna nie mieli żadnych praw.

Za czasów Rzymu każdy, kto chciał być wielkim i sławnym wodzem musiał dokonać tzw. "triumfu", a to wymagało zabicia przynajmniej 5000 ludzi. Zważywszy na mniejszą niż dziś gęstość zaludnienia była to naprawdę ogromna liczba i niełatwo było sprostać zadaniu. W dodatku była to sztuka dla sztuki, nie towarzyszyła temu żadna ideologia - po prostu zabijano dla samego zabijania. Hitler, Stalin, Pol Pot czy Pinochet mieli przynajmniej jakąś teorię, w imię której mordowali, rzymscy wodzowie nie mieli żadnej, poza koniecznością mordowania barbarzyńców "na wszelki wypadek", bo jak wiadomo, gdyby ich nie zabito, mogliby zagrozić bezpieczeństwu imperium.

Szczególnie bano się Żydów, którzy skutecznie opierali się obcym wpływom. Ten naród miał za sobą 1500 lat historii rozwoju własnej cywilizacji, przetrwał wszelkie prześladowania, czasy tułaczki i okresy podbojów i jako jeden z nielicznych w imperium rzymskim nie dał się zromanizować, zachował własny język, obyczaje oraz odrębne, całkowicie własne prawo. W dodatku stale wzniecał bunty i zamieszki. Rzymianie mieli z Żydami mnóstwo kłopotów i to właśnie specjalnie dla nich wynaleźli krzyżowanie buntowników.

Sprawa uległa pogorszeniu, gdy swą działalność rozpoczął Jezus z Nazaretu. Zaczął On gromadzić ogromne rzesze wyznawców, co oczywiście nie mogło pozostać niezauważone. Nie będę się tu rozwodzić nad życiem Jezusa, bo ten temat wszyscy chyba znają, a jeśli nie, to łatwo mogą znaleźć odpowiednie materiały, zarówno te oficjalne (Ewangelie), jak i zupełnie nieprawomyślne. Działalność Jezusa była groźniejsza dla samych Żydów niż dla Rzymian, ponieważ w pewnym sensie występował On przeciwko żydowskiej tradycji i prawu. Był więc dla nich buntownikiem. Historia pokazała, że Żydzi nie przyjęli nauk Jezusa i pozostali przy dawnej tradycji do dziś. Ci, którzy podążyli za Jezusem byli odszczepieńcami i stali się założycielami nowej sekty. Początkowo działali w ukryciu, a nawet w konspiracji, ponieważ groziły za to poważne prześladowania, ze śmiercią włącznie.

Historia początków chrześcijaństwa jest słabo znana większości wyznawców tej religii, między innymi z powodu jej celowego fałszowania lub ukrywania. Oficjalnie obowiązującej wersji nie potwierdzają obiektywne badania historyków (kto chce znać prawdę historyczną powinien oglądać programy popularno-naukowe, np. na Discovery lub Planete). W każdym razie formowanie się wczesnego Kościoła nie obyło się bez wielkich sporów, kłótni i intryg politycznych. Ostateczne zwycięstwo odniósł św. Paweł ze swoim obozem i to jego nauki obowiązują dziś wyznawców katolicyzmu.

Nasz obecny problem polega na tym, że korzenie chrześcijaństwa tkwią głęboko w tradycji judejskiej, a ta jak wiadomo kształtowała się w atmosferze wszechogarniającego zagrożenia. Żydzi dotrwali do czasów obecnych tylko dzięki bezwzględnej wierności swej starej tradycji, ale żeby zachować ją w postaci niezmienionej musieli ze wszystkich sił bronić się przed wszelkimi, bardzo zresztą silnymi wpływami świata zewnętrznego. Jedynym sposobem, by odgrodzić się od tego wpływu było uznanie całego świata za śmiertelnego wroga, który może nie tylko pozbawić majątku czy życia, ale może skazić czymś znacznie gorszym niż sama śmierć. Tym straszakiem na odstępców stało się pojęcie "grzechu", który mógł na wieczność pozbawić prawa do oglądania bożego oblicza. Najskuteczniejszą metodą obrony wydawało się zarażenie społeczeństwa silnym lękiem przed potwornościami, w których nurzają się okoliczne cywilizacje. Biblia aż huczy od opisów wszystkich możliwych okropności, które szerzą się w zdegenerowanym świecie (Sodoma, Gomora i historia przed potopem to te najbardziej znane).

Sam Jezus nie zajmował się straszeniem, lecz nauczaniem i pomaganiem chorym i nieszczęśliwym ludziom. Ten paranoiczny lęk został zapożyczony nie z Jego nauk, lecz z tradycji żydowskiej, a następnie przeszczepiony na grunt Kościoła. Jezus nie mówił o ogniu piekielnym i o wiecznym potępieniu, lecz o miejscu, w którym Żydzi palili odpady i zwłoki.

Po upadku Cesarstwa Rzymskiego Europa pogrążyła się w ciemnocie i chaosie. Upadła sztuka i wszelka kultura, toczyły się wojny, a Kościół kształtował się wśród sporów, intryg i kłótni, które w końcu doprowadziły do rozłamu. Powstał Kościół Rzymsko-Katolicki i Kościół Wschodni (Greko-Katolicki)

Jeśli miałabym wypowiedzieć się w kwestii, które czasy w dziejach naszej nowożytnej cywilizacji były najstraszniejsze, to w moim przekonaniu były to właśnie początki chrześcijaństwa i średniowiecze, czyli okres w którym płonęły stosy, a Inkwizycja siała postrach. Na terenie Europy niszczono wszystkie tradycyjne kultury i siłą zaprowadzano nową religię, topiąc, ścinając i nabijając na pal opornych. Wrogiem mógł być każdy, a zwłaszcza osoby cieszące się szacunkiem i miłością lokalnej społeczności. Przykładem mogą być babki znachorki, zwane wiedźmami. Określenie to nie miało obraźliwego charakteru, wręcz przeciwnie, wywodzi się ono od słowa "wiedza" - były to po prostu mądre babki, posiadające wiedzę i umiejętności lekarskie. Leczyły chorych, przyjmowały porody i służyły pomocą w kłopotach. W pierwszej kolejności na zagładę zostali skazani pogańscy kapłani, a w następnej babki. Oskarżano je o czary i konszachty z diabłem, a następnie skazywano na stos. Żeby utrzymać swą władzę nowi kapłani straszyli lud piekłem i wiecznym potępieniem. Zapanowała psychoza strachu, ludzie bali się siebie nawzajem, szpiegowano i donoszono. Kto nie doniósł na sąsiada obawiał się, że sąsiad doniesie na niego, więc bywało, że obaj lądowali na stosie obok siebie. Trwało to wystarczająco długo, żeby lęk zagnieździł się w ludzkich duszach na stałe.

Mimo, że od tamtej pory minęło parę wieków ten lęk jest w nas stale obecny, a co znacznie gorsze jest on dziedziczny i przechodzi na następne pokolenia. Donosicielstwo powoli zamarło, stosy wygasły, ale śmiertelny lęk przed piekłem i wiecznym potępieniem pozostał i w dalszym ciągu jest żywy w duszach niektórych ludzi.

To właśnie pod wpływem tego lęku wszędzie doszukujemy się diabłów - w muzyce, sztuce, obcej kulturze, innej religii, astrologii, duchowym uzdrawianiu - we wszystkim tylko nie w sobie samych, nie w swojej własnej nienawiści i nietolerancji, nie we własnej ciemnocie. Piekło jest w rzeczywistości w nas samych, w tym, że uważamy nasz światopogląd za jedynie słuszny, a naszą kulturę za jedyną właściwą. Przypominamy ludzi średniowiecza, którzy nie mieli telewizji i nie wiedzieli, że na innych kontynentach żyją ludzie podobni do nas. Ludzie, którzy rodzą się i umierają, kochają, cierpią i czczą tego samego Boga, ale nazywają Go innym imieniem.

A najzabawniejsze jest to, że nazywamy "naszą tradycją" coś, co zostało do nas sprowadzone z daleka i narzucone siłą. Zastanówmy się przez chwilę, przecież naszą tradycją było pogaństwo! Skoro mogliśmy uznać za swoją tradycję, która przybyła do nas z dalekiej Palestyny, to dlaczego nie możemy przyjąć tradycji przybyłej z Indii czy Tybetu? Przecież to jest pozbawione wszelkiej logiki. Chyba, że nie przyjmiemy jej dopóty, dopóki jej przedstawiciele nie zaczną nas palić na stosach i nabijać na pal!

Szanuję Mistrza Jezusa i Jego nauki pełne miłości i mądrości, ale nie mogę pojąć, jak można powoływać się na nie krzewiąc nienawiść i nietolerancję wobec wszelkiej inności. Nie tego Jezus uczył i jestem pewna, że patrzy na to wszystko z bólem i wielkim smutkiem.

Już słyszę tę wrzawę oburzonych głosów: "Nie wiesz, co czuje rodzina człowieka który wstąpił do sekty!" Faktycznie, nie wiem. Mam trzech dorosłych synów, ale jestem spokojna, że żaden z nich do sekty nie pójdzie. Dlaczego? Ponieważ nigdy ich nie okłamywałam, nie straszyłam piekłem i nie próbowałam im narzucić siłą żadnego fałszywego światopoglądu ani zmusić do wiary w obrażające ludzką inteligencję dogmaty. A przede wszystkim nie zainfekowałam ich lękiem.

Z badań psychologów wynika, że do sekt wstępują ludzie, którzy wzrastali w rodzinach, gdzie kultywowano fałszywą duchowość, gdzie religijność była na pokaz, a nie w sercu. Ludzie ci w procesie wychowania zostali skażeni lękiem przed grzechem, potępieniem i piekłem. Jednak przede wszystkim do sekt wstępują ci, którzy nie otrzymali w domu prawdziwej miłości ani zrozumienia, więc próbują tego szukać u guru. Do kogo macie więc pretensję?

A teraz zajrzyj proszę do któregokolwiek serwisu ostrzegającego przed sektami i zobacz sam(a), ile tam jest paranoicznego lęku i wynikającej z niego nienawiści. To właśnie lęk, a nie jakikolwiek inny czynnik rodzi nienawiść, nietolerancję, wojny i śmierć. Gdybyśmy stosowali się do tego, czego uczył Jezus żylibyśmy w miłości i pokoju, a wokół panowałby prawdziwy raj. Ponieważ jednak wciąż jesteśmy straszeni piekłem i wiecznym potępieniem rozpętujemy wojny, by móc nasycić się złudzeniem, że oczyszczamy świat ze zła, które czai sie wokół i które tylko czeka, by nas osaczyć i zgubić. Tak więc osławiona "cywilizacja śmierci" zrodziła się ze źle pojętej religijności i nietolerancji, a nie z miłości i przebaczenia.

0x01 graphic

Zapewniam państwa, że psycholodzy, astrolodzy, bioenergoterapeuci i radiesteci nie tworzą żadnego kultu i nie odprawiają obrzędów religijnych. Definicja sekty, a zwłaszcza "nowego ruchu religijnego" nie pasuje do nich w najmniejszym nawet stopniu. Nie ma czegoś takiego jak msza psychologiczna, astrologiczna czy radiestezyjna i nikt nigdy czegoś podobnego nie widział i nie opisał. Nie mają żadnej organizacji, która kontrolowałaby ich poczynania, a zwłaszcza nie mają guru ani żadnego mistrza duchowego, który prałby im mózgi lub nimi kierował.

Astrologia, duchowe uzdrawianie ani radiestezja nie są w żadnej mierze "nowymi religiami", ponieważ ani nie są nowe, ani nie są religią (nawet w niczym jej nie przypominają). Są one o całe epoki starsze od religii katolickiej i od obecnej, nowożytnej cywilizacji. Te dziedziny ludzkiej wiedzy i działalności istniały zawsze i zawsze będą istnieć również w przyszłości, gdy przeminie nie tylko katolicyzm, ale nawet nasza obecna cywilizacja.

Dziś są to po prostu zawody - takie same jak każdy inny zawód.

Pozwolę sobie zacytować tutaj fragment artykułu napisanego przez panią Marię Graham, kierownika Sekcji Astrologii w Polskim Towarzystwie Psychotronicznym, która została poproszona o opracowanie charakterystyki zawodu astrologa: Centralny Instytut Ochrony Pracy wspólnie z Ministerstwem Pracy i Polityki Socjalnej, Bankiem Światowym i British Council realizuje obecnie projekt "Opracowanie charakterystyk zawodowych do klasyfikacji zawodów i specjalności". Celem tego przedsięwzięcia jest m.in. stworzenie zbioru szczegółowych opisów poszczególnych zawodów p.t. "Informator o zawodach".

Informator taki już wkrótce znajdzie się we wszystkich urzędach pracy i poradniach zawodowych dla dorosłych i młodzieży na terenie całej Polski. To wielotomowe kompendium stanowić będzie istotne źródło informacji dla osób poszukujących pracy lub podejmujących decyzję o wyborze zawodu. Wśród 546 zawodów wytypowanych do umieszczenia w tym banku danych znalazł się (po raz pierwszy w Polsce!) zawód astrologa i bioenergoterapeuty.

Na stronie www.praca.gov.pl zawód astrolog już jest wymieniony.

Zawody te można uprawiać niezależnie od wyznawanej religii czy światopoglądu.

Metoda Silvy uczy sposobów radzenia sobie ze stresem i opanowywania sztuki szybkiego uczenia się, reiki jest odmianą leczenia bioenergią, natomiast medycyna niekonwencjonalna zajmuje się różnymi metodami przywracania zdrowia, takimi jak np. ziołolecznictwo, bioenergoterapia, hydroterapia, zdrowe odżywianie, akupunktura itp. Niektóre z tych metod stosuje również oficjalna medycyna, która powoli przekonuje się o ich skuteczności. Nie ma w tym żadnych czarów i nie wymaga to odprawiania żadnych rytuałów ani obrzędów. Mogą się tym zajmować osoby dowolnego wyznania, a wśród uzdrowicieli i zielarzy jest wielu katolików.

Buddyzm, hinduizm, islam i różne odłamy protestantyzmu są oficjalnie uznawanymi religiami i mają takie samo prawo do istnienia jak katolicyzm. Konstytucja gwarantuje "wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących". Tak więc każdy, kto spróbuje zakłócać spokój wyznawców tych religii musi się liczyć z tym, że może zostać postawiony przed sądem i skazany, nawet na więzienie.

Antropozofia, teozofia i Życie Uniwersalne są ruchami religijno-filozoficznymi. Odważnie zerwały z Kościołem Katolickim i same poszukują prawdy i własnej ścieżki do Boga oraz na własny sposób zgłębiają nauki Jezusa. Wolno im to robić, ponieważ każdy człowiek ma prawo do własnych przemyśleń i poszukiwań.

ŻADNA INSTYTUCJA RELIGIJNA NIE MA PRAWA OGŁASZAĆ, ŻE JEST JEDYNYM POSIADACZEM WIEDZY NA TEMATY DUCHOWE I JEDYNĄ ISTYTUCJĄ GWARANTUJĄCĄ ZBAWIENIE. JEŚLI TO ROBI, TO JEST GROŹNĄ, DESTRUKCYJNĄ SEKTĄ I POWINNA BYĆ PRAWNIE ZWALCZANA.

Dopóki te ugrupowania nie powołują do życia Świętej Inkwizycji, nie dążą do podpalania stosów, nie torturują i nie mordują w imię jedynie słusznego światopoglądu nikt nie ma prawa ich obrażać ani prześladować.

New Age jest spontanicznym, masowym i przez nikogo nie kierowanym ruchem społecznym. Zrodził się jako reakcja wrażliwych ludzi na zło, w którym pogrąża się ludzkość zdominowana przez brutalną filozofię podporządkowywania sobie i bezwzględnego eksploatowania natury i całej planety. Ludzkość doszła do takiego etapu rozwoju, którego nie można kontynuować, gdyż grozi to ogólnoświatową katastrofą i zagładą całego gatunku ludzkiego. Ruch New Age (czyli Nowa Era) powstał z inicjatywy osób zaniepokojonych kierunkiem rozwoju cywilizacji i pragnących obudzić w mieszkańcach naszej planety refleksję nad przyszłością, którą tworzymy dla siebie i naszych dzieci. Ruch New Age pragnie równości wszystkich czujących istot, dąży do pokojowego współżycia wszystkich narodów, ras i religii oraz do ratowania środowiska naturalnego. Ta filozofia pokrywa się w pełni z naukami Mistrza Jezusa, nie jest więc sprzeczna z chrześcijańskim światopoglądem.

Amway jest potężną organizacją handlową zainteresowaną przede wszystkim pomnażaniem zysków. Nie ma nic wspólnego z żadną religią. Prawdopodobnie stosuje techniki wpływania na psychikę swoich członków, może nawet można to nazwać "praniem mózgu", robi to jednak nie po, by wciągać ich do jakiegokolwiek kultu, lecz po to, by ich praca przynosiła jak największe zyski finansowe. Skupia ludzi dorosłych, którzy wstąpili do tej organizacji dobrowolnie. Jeśli ktoś poniósł z tego powodu uszczerbek na zdrowiu lub honorze ma prawo dochodzić swoich praw w sądzie. Nie sądzę, żeby ta, czy inne instytucje handlowe mogły podlegać kościelnej kontroli. Sprawą Kościoła jest czuwanie nad duszami, a nie kontrolowanie tego, co robią dorośli ludzie w czasie wolnym od uczestniczenia w niedzielnej mszy.

0x01 graphic

Wszystkim walecznym "pogromcom sekt", których umysły spowite są mrokami duchowej nocy, a współczujące serca głęboko uśpione, dedykuję te pełne miłości i nadziei słowa:

Nowa epoka przyniesie ze sobą odmianę serc. Tak jak o świcie, gdy ustępująca niespiesznie noc roztacza szarość spowijającą świat póki słońce nie rozbłyśnie pełnią blasku, tak i nowa świadomość musi przejść wiele faz, nim ostatecznie zwycięży i opromieni świat swoim duchowym światłem.

Ponieważ coraz więcej jest osób, które oddają się medytacji, ucząc się tego, jak wznieść się ponad świadomość cielesną, już niebawem pojmiemy, że jesteśmy dziećmi tego samego ojca - jedynego, wspólnego nam wszystkim Boga. Stopniowo rozpadną się dzielące nas mury. Stworzymy świat, w którym każdy najskromniejszy nawet człowiek znajdzie poszanowanie i opiekę.

Jesteśmy świadkami świtu takiej duchowej rewolucji. W przeciwieństwie do rewolucji politycznych, społecznych czy ekonomicznych, tej rewolucji nie spowodują żadne czynniki zewnętrzne, gdyż jej zarzewiem będzie jedynie gruntowna przemiana świadomości. W tej rewolucji nikt nie będzie nikogo "nawracać". W tej rewolucji sami się odmienimy. Jeżeli uda nam się przeprowadzić tę wielką zmianę, to przyśpieszymy nadejście nowej epoki i sami jeszcze zaznamy dobrodziejstw pełnego jej blasku.
[Darshan Singh]

SEKTA

To ostatnio bardzo modne i odmieniane przez wszystkie przypadki słowo nabrało zupełnie nowego i niewłaściwego znaczenia. Encyklopedia PWN podaje inną jego definicję, niż ta, którą z takim sukcesem wylansowała parafialna propaganda.

Sektą jest każda grupa, która uważa, że panująca religia skostniała w dogmatach i zdegenerowała się, a kościół zatracił żywy kontakt z Bogiem i prawdą duchową i dlatego wyłamuje się z jego struktury, tworząc własną ścieżkę rozwoju duchowego. Sekty tworzą też ludzie, którzy twierdzą, że są prorokami, którym Bóg objawił nową prawdę. Jak wiadomo Kościół zbudował swą potęgę właśnie na "objawieniach" proroków (obecnie nazywa się to channelingiem) i zaczynał swą drogę jako sekta - tyle tylko, że z wiekiem zyskał wielką władzę i stał się potęgą. Jeśli dziś kościół podaje coś do wierzenia, to jest to "słowo boże", a jeśli podaje to inna grupa, to jest to "herezja" lub "sekciarstwo".

W rzeczywistości nie ma żadnej różnicy między sektą a religią i nie ma żadnego sposobu, by te pojęcia dokładnie zdefiniować. Są tylko sekty/religie bardziej lub mniej patologiczne jak również bliższe lub dalsze od prawdy na temat Boga i duchowości.

Jak pokazała najnowsza historia, jeśli dany odłam lub grupa wyznaniowa działa od ok. 100 lat i ma liczną rzeszę wyznawców (co daje jej możliwość wywierania skutecznego nacisku na władze), to uznaje się, że jest to religia bądź kościół, a jeśli jest młoda i nieliczna, to uważa się ją za sektę.

Według definicji z jednej z katolickich stron internetowych: Sekta (CULT) - jest to grupa ludzi, która posiada strukturę typu piramidowego i autorytarne kierownictwo. Charakterystyczne dla niej jest nauczanie i przewodnictwo pochodzące od osoby lub osób znajdujących się na szczycie tej hierarchii. Grupa tego typu zazwyczaj uzurpuje sobie prawo do posiadania wiedzy na temat jedynej drogi do Boga, Nirwany, Raju, Ostatecznej Rzeczywistości, Pełnego potencjału, Drogi do szczęścia itd. Celem takiego oddziaływania jest uzyskanie pełnego panowania nad swoimi członkami i zatrzymanie ich na stałe wewnątrz grupy.

Tej definicji wprost idealnie odpowiada Kościół Katolicki, ponieważ:


Nic więc dziwnego, że jako dotychczasowy monopolista w tej branży Kościół z całą bezwzględnością tępi wszelką konkurencję działającą na jego terytorium lub mogącą przechwycić jego owieczki.

Nieporozumienie w kwestii sekt wynika wyłącznie z pomieszania etykietek. Kościół nazywa siebie Kościołem przez duże "K", co ma robić wrażenie, że jest to instytucja słuszna, szlachetna i zbawienna, a wszystkich innych, którzy ośmielają się samodzielnie poszukiwać prawdy lub zajmować się niezależnym rozwojem duchowym nazywa "destrukcyjnymi sektami" i straszy, że podążanie tą ścieżką prowadzi ku zgubie.

Wskazując na sekty KK zachowuje się jak złodziej, który krzyczy głośno "łapać złodzieja!!!" (tak działają wszystkie instytucje służące babilońskim siłom ciemności, co ujawnia mój Słowniczek-polemiczek oraz cała moja strona).

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Polski kodeks karny (wersja ang)
Kodeks karny Kodeks postępowania karnego Przepisy akademickie Wydanie 2
Kodeks karny RP 1997 id 238280 Nieznany
kodeks karny rodzial x ix przestepstwa przeciwko zyciu i zdrowiu
Kodeks karny skarbowy
D19970553Lj KODEKS KARNY
Kodeks Karny Skarbowy 2010
KODEKS KARNY SKARBOWY
Kodeks Karny, Zakład Karny, Akty prawne
kodeks karny wykonawczy? MMZT5Z5F7LEWUJNDKP2MMDM3HTUS7AIF64HLWMQ

więcej podobnych podstron