Polityka zewnętrzna Bolesława Chrobrego.
"Dwudziestego piątego maja roku Pańskiego 992-według niemieckiej kroniki-w dziesiątym roku panowania Ottona III... książę Mieszko, sędziwy już wiekiem i gorączką zmożony, przeniósł się
z tego miejsca wygnania do wiekuistej ojczyzny, pozostawiając swoje państwo do podziału między kilku książąt." Niewiele dzisiaj można powiedzieć o tym podziale. Bolesław, był synem pierworodnym, zrodzonym z pierwszej chrześcijańskiej żony Mieszka, czeskiej księżniczki Dobrawki, w 997 roku, obdarzony przez potomnych przydomkiem "chabry", co znaczyło wtedy najprawdopodobniej "waleczny", nie był jednak jedynym męskim potomkiem swojego ojca. Z drugiego małżeństwa z Niemką Odą Mieszko miał trzech synów. Tak więc po jego śmierci o tron ubiegali się: Bolesław oraz dwóch synów Ody. Dodatkowo sytuację Bolesława utrudniało pominięcie go w "Dagome Iudex", dokumencie oddającym Polskę w opiekę papieską. Nie było to dziełem przypadku, posuniecie to miało na celu odsuniecie Bolesława od tronu. Jednak próby wyeliminowania Bolesława nie powiodły się. Mieszko umierając dokonał podziału państwa, ale nie tylko wyznaczył dzielnicę dla pierworodnego syna, lecz również uczynił go zwierzchnikiem nad przyrodnimi braćmi i ich dzielnicami. Bolesław Chrobry zaczął reprezentować Państwo polskie na zewnątrz, wysyłając zaraz po zgonie ojca zbrojne posiłki na nową wyprawę Ottona przeciwko Słowianom Połabskim.
Niewiele wiadomo o przebiegu walk pomiędzy Bolesławem a Odą i jej synami. Przechowały się jedynie informacje zanotowane przez niemieckiego kronikarza opowiadające o podziale państwa polskiego: "Z lisią chytrością złączył je potem w jedną całość syn jego Bolesław, wypędziwszy macochę i braci oraz oślepiwszy swoich zaufanych Odylena i Przybywoja. Onże Bolesław, aby tylko samemu panować, podeptał wszelkie prawo i sprawiedliwość." Dopiero wtedy, kiedy w kraju zapanował spokój, w 995 roku Bolesław znów wysłał Ottonowi III posiłki zbrojnych na wyprawę wojenną przeciwko Słowianom Połabskim, stając na ich czele. Wojska niemieckie wyruszyły w połowie sierpnia z Magdeburga, kierując się w stronę rzeki Hoboli. Po drodze dołączyli do nich Polacy. Wtedy doszło do pierwszego spotkania obu władców. Mimo niepowodzenia wyprawy, Bolesław miał powody do radości z przeprowadzonych rozmów z Ottonem.
Rok po tym wydarzeniu u schyłku 996 biskup Wojciech stanął w Polsce. Przybył w celu podjęcia pracy misyjnej wśród "niewiernych". Nie było jeszcze wiadomo, w jakich stronach podejmie się głoszenia słowa bożego. Bolesław Chrobry zaproponował aby biskup udał się do Prus. Miał on bowiem własne zamierzenia polityczne w stosunku do nich. Po zajęciu Pomorza podjął próbę zbrojnego podporządkowania Prusów Polsce. Usiłowania te nie dały żadnych rezultatów. Dlaczego więc nie spróbować znów, i to w całkiem inny sposób? Wyprawa misyjna zakończyła się męczeńską śmiercią biskupa. Zwłoki jego poćwiartowano a głowę wbito na pal. Gaudentego i Boguszę towarzyszy Wojciecha Prusowie puścili wolno. Wieść o śmierci Wojciecha szybko obiegła chrześcijański świat rozsławiając jego imię, a także tego, który dopomógł mu w zorganizowaniu wyprawy misyjnej-Bolesława. Bolesław Chrobry wykupił zwłoki biskupa na wagę złota. Wojciech był wszak męczennikiem za wiarę, związanym z Polską i jej władcą, według ówczesnych przekonań był więc człowiekiem świętym, którego Kościół wyniesie na ołtarze. Nic więc dziwnego, że książę zgodził się na wszelkie proponowane przez Prusów warunki i wykupił ciało, które następnie złożono do grobu w Gnieźnie w bazylice Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny.
Śmierć biskupa Wojciecha w Prusach, a następnie przewiezienie jego ciała do Gniezna miały dla Polski doniosłe znaczenie. Rozgłosiły chwałę Bolesława jako protektora myśli chrześcijańskiej wśród pogan, nie pół-chrześcijańskiego, lecz prawdziwego, równego innym władcy chrześcijańskiego, krzewiciela wiary i opiekuna Kościoła. Bolesław rychło starał się zdyskontować dla siebie biskupa praskiego i począł czynić starania o utworzenie samodzielnej polskiej metropolii kościelnej, później zaś o koronę królewską. Nie każde młode chrześcijańskie państwo mogło się poszczycić własnym męczennikiem. Zaistnienie arcybiskupstwa na terenie kraju było widoczną oznaką jego potęgi i niezależności. Już w 999 r. papież Sylwester II kreował "arcybiskupstwo św. Wojciecha", które powierzył bratu męczennika Radzimowi Gaudentemu.
W roku następnym do Polski miał przyjechać z pielgrzymką do grobu biskupa Otton III. Podróż cesarska do odległych ziem polskich była wydarzeniem zgoła wyjątkowym. Miała ona jednak dla naszego kraju ogromne znaczenie. Towarzyszyli mu liczni dostojnicy świeccy i duchowni, wśród nich znajdował się Radzim-Gaudenty. Droga Ottona III wiodła ku granicom Polski, najprawdopodobniej przez Budziszyn, później ku północy przez Żagań-Szprotawę do Głogowa. Cesarz dotarł wraz z orszakiem do siedzib plemienia Dziadoszan, dokąd książę Polski Bolesław wyjechał "z radością na jego spotkanie". Oto jak opisał Gall Anonim sposób przyjęcia Ottona przez Bolesława Chrobrego:
"Tak zaszczytnie i okazale, jak wypadało przyjąć króla, imperatora rzymskiego i tak wielkiego gościa. Albowiem przedziwne wprost cuda przygotował na przybycie cesarza; najpierw szyki przeróżne rycerstwa, następnie książąt rozstawił, jak chóry, na obszernej równinie, a poszczególne, z osobna stojące szyki wyróżniała odmienna barwa strojów. A nie była to byle jaka pstrokacizna byle jakich ozdób, lecz cokolwiek kosztowniejszego można znaleźć u wszelkich ludów, gdyż za czasów Bolesława wszyscy rycerze i wszystkie damy dworskie zamiast sukien lnianych nosili płaszcze z delikatnych tkanin, a skór, nawet kosztownych, choćby były nowe, nie noszono na jego dworze, bez podszycia kosztowną tkaniną i bez złotogłowiu."
Utworzenie polskiej prowincji kościelnej stanowiło wydarzenie doniosłej wagi, zarówno dla ugruntowania niezależności Kościoła polskiego, jak i umocnienia autorytetu państwa Bolesławowego na arenie międzynarodowej. Postanowienia kościelne nie wyczerpują całości uchwał zjazdu gnieźnieńskiego. Według relacji Galla Anonima Otton oświadczył, że "wypada chlubnie wynieść Bolesława na tron królewski i wywyższyć koroną". Dowodem czego było włożenie diademu cesarskiego na głowę księcia, jak również dar w postaci gwoździa z krzyża Pańskiego z włócznią św. Maurycego, za co otrzymał od Bolesława ramię św. Wojciecha. Doszło również do rozluźnienia stosunków między cesarstwem a Polską. Władca Polski nie musiał już na każde cesarskie wezwanie pojawiać się na jego dworze a także płacić trybutu-stał się suwerennym monarchą. Gall Anonim wspomina jeszcze o przekazaniu Bolesławowi przez cesarza praw, jaki przysługiwały imperatorowi w zakresie godności kościelnych w Polsce i w krajach, które zdobędzie na poganach. Obsadzanie stolic biskupich dokonywano drogą inwestytury panującego. Przywilej ten mieli jedynie władcy suwerenni. Zrzeczenie się przez Ottona uprawnień dotyczących organizacji kościelnej w Polsce i w krajach podbitych przez Polskę oraz w tych, które zostaną podbite, było znacznym wyróżnieniem Bolesława i publicznym podkreśleniem jego zasług misyjnych. Nie wszystkim jednak odpowiadała polityka Ottona, dobitnie scharakteryzował ją niemiecki kronikarz, pisząc: "Niech Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko".
24 stycznia 1002 r. w Paterno, miejscowości odległej o 40 kilometrów od Rzymu, zmarł bezpotom-
nie młody, 22-letni cesarz Otton III. Pół-Sas, pół-Grek, wychowanek cesarzówny bizantyjskiej, rósł w atmosferze bizantyjskiego ceremoniału, tradycji powszechnego, uniwersalnego cesarstwa. Młody Otton snuł marzenia o odnowieniu imperium ogólnochrześcijańskiego, uniwersalnego. Pragnął cesar-
stwa powszechnego wzorowanego na monarchii Karola Wielkiego. Jednak jego plany miały więcej wrogów niż zwolenników. Do dzisiaj nie wiadomo czy Otton III nie został zamordowany. Jego śmierć daje początek nowej polityce zagranicznej Bolesława Chrobrego. Jej celem stają się zdobycze terytorialne na zachodzie, południu i wschodzie. Można się w niej dopatrzyć próby realizacji idei "królestwa słowiańskiego", która zapewne była składnikiem programu "odnowy cesarstwa" Ottona.
O koronę bezpotomnego Ottona ubiegało się trzech kandydatów: Henryk Bawarski, Otto Karyncki i Ekkehard. Najwięcej szans miał Henryk Bawarski. Między nim a księciem Polski doszło do porozumienia (być może układu). W zamian za poparcie jego roszczeń do tronu, Polska otrzymywała
jako od przyszłego króla niemieckiego przygraniczne ziemie: Łużyce i Milsko. Porozumienie było skierowane przeciwko jednemu z rywali Henryka, przyjacielowi Bolesława - Ekkehardowi. Chrobry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że sytuacja jest wyjątkowa, w normalnych warunkach żaden monarcha niemiecki nie oddał by tak ważnych terenów pogranicznych. Bolesław odmawiając poparcia swojemu przyjacielowi, który kontynuował by politykę Ottona doskonale wiedział co robi. Decyzja porozumienia się z Henrykiem była świadectwem politycznego rozsądku, realizmu i dojrzałości władcy polskiego. Bolesław Chrobry wiedział, że Henryk po objęciu władzy nie dotrzyma słowa toteż jeszcze przed jego koronacją książę polski zorganizował wyprawę zbrojną mającą na celu włączenie Milska i Łużyc do Polski. Bolesław wkroczył na ziemie Łużyckie zajmując ja aż po Łabę. Część wojsk polskich została rozlokowana w grodach, reszta uderzyła na gród nadłabski-Strzałę (Strehla).
Po jego zdobyciu Bolesław znów podzielił armię, kierując część na Budziszyn. Gród ten był doskonale umocniony i leżał na wzgórzu wznoszącym się ponad 200 m. nad poziomem morza.
Jednak niemiecka załoga nie stawiała jakiegokolwiek oporu, zajęcie grodu nastąpiło bardzo szybko, na skutek porozumienia z Henrykiem Bawarskim. Tymczasem główne siły Bolesława postępowały w górę Łaby, w kierunku Miśni. Jej opanowanie zapewniało utrzymanie władzy nad całym Milskiem
i kontrolowanie ważnych dróg łączących: Polskę, Niemy i Czechy. Chrobremu udało się zająć Miśnię jednak dokonał tego podstępem nie siłą. Niemcy nie tylko uznali zajęcie ziem Łużyc i Milska przez Polskę za prawomocne, bo dokonane za zgodą Henryka, lecz -co jest bardzo ważne- złożyli Bolesławowi nieznany nam bliżej hołd. Zrobili to panowie niemieccy, których posiadłości leżały na terenach zajętych przez Polskę. 24 i 25 lipca rozpoczął się w Merseburgu wielki zjazd panów wschodnioniemieckich, na który przybył również władca Polski. Wydaje się dzisiaj, iż w czasie zjazdu Bolesław złożył hołd królowi niemieckiemu. Nie był to hołd lenny z całej Polski, tylko z ziem Łużyc i Milska. Chrobry został zmuszony do ustępstw czego dowodem jest oddanie dwóch ważnych grodów: Miśni i Strzały.
Podczas drogi powrotnej orszak Bolesława zastał zaatakowany przez ludzi Henryka II. Zamach na życie księcia jednak się nie powiódł. Reakcja polskiego władcy dowodzi, że wiedział kto był inspiratorem zamachu, kiedy znalazł się pod Strzałą, rozkazał podpalić gród i uprowadzić jego mieszkańców.Jeszcze w końcu lipca 1002 r., w drodze powrotnej z Merseburga, Bolesław zdecydował o przyszłym kierunku polityki państwa polskiego wobec Niemiec. Dla obu stron było jasne, że niebawem musi dojść do poważnego konfliktu zbrojnego.
Układ sił, jaki się wytworzył w połowie 1002 roku, zdawał się sprzyjać Polsce. Henryk II nie umocnił jeszcze swojej pozycji w państwie, nie zyskał wszystkich możnych, którzy dotychczas zajmowali stanowisko wyczekujące. W Merseburgu nie wszyscy panowie, stojący dotychczas przy boku króla byli zadowoleni z obranej przezeń polityki. Bolesław czynnie zabiegał o zmontowanie opozycji przeciwko królowi na terenie Niemiec. Organizowanie irrendenty w kraju nieprzyjaciela przy pomocy różnych wysłanników było wówczas często stosowanym środkiem dywersji politycznej. Od dobrego politycznego przygotowania wojny w dużej mierze zależał jej sukces.
Sytuacja wewnętrzna jaka się wytworzyła w Czechach pozwoliła Bolesławowi posadzić na tronie Włodywoja. Chrobry w zamian za poparcie liczył na to, że państwo czeskie znajdzie się w jego obozie politycznym. Niestety nadzieje te zawiodły. Włodywój złożył hołd Henrykowi II i oddał Czechy w lenno królewskie. Wkrótce jednak sytuacja uległa zasadniczej zmianie. W styczniu 1003 roku zmarł nowy władca i sprawa obsadzenia tronu praskiego znów stanęła otworem. Bolesław Chrobry wprowa-
dził na tron Bolesława Rudego. Jednakże ten również nie odpowiadał polityce księcia polskiego tak, że wkrótce na tronie zasiadł nie kto inny jak Bolesław Chrobry.
Wydarzenia zachodzące w Czechach zaniepokoiły Henryka II, był on skłonny uznać Chrobrego za władcę Czech, domagał się jednak utrzymania dotychczasowych stosunków łączących Czechy z koroną niemiecką. Takie stanowisko spotkało się ze stanowczym sprzeciwem Bolesława. Opanowanie Czech było istotnym ogniwem szerokiego planu antyniemieckiego, ważnym elementem do wojny z królem. Równocześnie z akcją polityczną na terenie Czech starał się książę polski zacieśnić więzy z wrogami Henryka II wewnątrz Niemiec. Już nie chodziło mu tylko o poparcie dyplomatyczne, ale o pomoc militarną. Polityczne i militarne poparcie Polski przyczyniło się do umocnienia opozycji antybawarskiej. Opozycja nie mogła liczyć na poważniejszy sukces bez pomocy z zewnątrz, stąd też chętnie skorzystała z pomocy Polski. Plan powstania przygotowany przez Babenbergów był o tyle tylko realny, o ile synchronizował z ogólnym planem strategicznym Chrobrego.
Henryk II- podobnie jak Bolesław Chrobry- starał się znaleźć sprzymierzeńców poza granicami kraju. Znalazł ich wśród pogańskich Wieletów. Nieraz dziwiono się z sojuszu zawartego przez chrześcijańskiego monarchę, pretendenta do korony cesarskiej, z pogańskim ludem przeciwko chrześcijańskiemu władcy Polski. Taki układ świadczy o ciężkiej sytuacji króla Niemiec.
1-2 maja 1003 r. wybuchło powstanie pod dowództwem Henryka ze Schweinfurtu. Mimo, iż król rozpoczął działania wojenne dopiero na początku sierpnia było ono z góry było skazane na niepowodzenie. W momencie wybuchu powstania, Chrobry nie był jeszcze gotów do wystąpienia przeciwko Niemcom. Po niedawnym opanowaniu tronu praskiego, musiał wiele czasu poświęcić na zorganizowanie rządów polskich w tym kraju. Ponadto część wojska został wysłana margrabiemu Henrykowi jako pomoc. Mimo tego Bolesław wyruszył z terenu Łużyc na zachód. Koncentracja wojska polskiego nastąpiła gdzieś w okolicy Budziszyna. Stąd książę polski wysłał posłów do margrabiego Guncelina z żądaniem poddania Miśni. Jednak sukcesy Henryka II w Niemczech oraz niewielka liczba wojsk polskich spowodowała, że ostatecznie margrabia pozostał bezstronny czekając rozwoju wypadków. Gdy Bolesław otrzymał odpowiedź rozpoczął marsz w kierunku Łaby. Wobec stanowiska Guncelina nie mogło już być mowy o połączeniu się z siłami powstańców. Gdzieś w okolicy Strzały wojsko przeprawiło się na drugi brzeg rzeki. Po jej przekroczeniu nastąpił podział wojska polskiego na mniejsze jednostki taktyczne. Wydzielono cztery oddziały, których zadaniem było zniszczenie i złupienie kraju, po czym jeszcze tego samego dnia miały się one spotkać koło grodu w Czyrzynie (Zehren), leżącym w odległości kilku kilometrów od Miśni. Cała operacja została przeprowadzona bardzo szybko, gdyż Polacy dysponowali jedynie wojskiem konnym.
Tak więc plan wspólnego uderzenia na Henryka II zakończył się fiaskiem. Złożyło się na to kilka czynników: niepowodzenie powstanie opozycji antykrólewskiej w Niemczech, niepowodzenie akcji Bolesława Chrobrego i wreszcie brak reakcji ze strony Czech. Bezpośrednią przyczyną breku wspólnego wystąpienia przeciw królowi był przedwczesny wybuch powstania Henryka ze Schweinfurtu.
Obie strony doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że działania wojenne się nie zakończyły i niebawem dojdzie o poważniejszego konfliktu zbrojnego. Przed Bolesławem piętrzyły się jednak nowe trudności, sytuacja w Czechach zaczęła się wyraźnie pogarszać. Panowie czescy mieli już dość uciążliwych rządów polskich i znów zwrócili się ku Niemcom.
Tymczasem Henryk II w lutym 1004 roku przygotował wyprawę przeciwko Polsce. Na pograniczu zebrały się niewielkie oddziały feudałów wschodnioniemieckich, najprawdopodobniej były to wojska konne. Celem wojny było złupienie Milska, aby przez to utwierdzić Polaków w przekonaniu, że tym kierunku będzie szła następna wyprawa. Wojsk niemieckie wyruszyło z rejonu Merseburga w kierunku na Budziszyn. Marsz trwał długo: obfite opady śnieżne a następnie odwilż uniemożliwiły wszelkie działania i zmusiły wojsko do odwrotu.
Jeszcze tego samego roku 15 sierpnia nastąpiła koncentracja wojsk niemieckich w okolicach Mersebuga. Aby zmylić Bolesława Henryk II, starał się stworzyć pozory, że wyprawa skieruje się jak poprzednio na Bramę Łużycką. Istniały jednak dwa plany wyprawy; według oficjalnego miała się ona kierować w kierunku Budziszyna bądź na Krosno, drugi znany tylko najbliższemu otoczeniu króla zakładał uderzenie na osłabione Czechy. Henryk zamierzał wykorzystać pretensje Jaromira do tonu w Pradze, tym bardziej, że sprzyjała mu część możnych czeskich nieprzyjazna Chrobremu. Kiedy dowództwo polskie odkryło podstęp Henryka wszelkimi sposobami starało się opóźnić marsz jego wojsk. W tym czasie Bolesław starał się zorganizować opór w Pradze, niestety wielu panów czeskich chętniej widziało by na tronie praskim Czecha- Jaromira.
Po przybyciu posiłków bawarskich wojska niemieckie i czeskie opanowały w całości północną część kraju i skierowały się ku Pradze. Wkrótce Bolesław opuścił Pragę, w czasie odwrotu zginął jeden z jego ważniejszych stronników - brat św. Wojciecha, Sobiesław. Po przybyciu Jaromira do stolicy lud okrzyknął go nowym władcą. Niebawem zjawił się też Henryk II, zgodnie z tradycją nowy władca Czech złożył królowi hołd lenny, zaznaczając tym samym zależność jego kraju od królestwa niemieckiego.
Po krótkim odpoczynku Henryk kontynuował wyprawę przeciw Bolesławowi. Wojska bawarski zostały odesłane do domów, król zaś z pozostałą częścią armii i silniejszymi oddziałami czeskimi skierował się na Milsko.
Gród budziszyński obsadzony był od roku 1002 silną załogą polską. Polacy musieli stale tam utrzymywać stan pogotowia wojennego tak, że zdobycie grodu musiało być poprzedzone długotrwałym oblężeniem. Pomimo bohaterskiej obrony Polaków gród był stracony ponieważ Bolesław nie mógł przybyć z pomocą oblężonym. Uzgodniono honorowe warunki kapitulacji: załoga mogła swobodnie opuścić gród, który przechodził we władanie niemieckie. Wprawdzie Niemcy opanowali bardzo ważny punkt na pograniczu to jednak obrońcy spełnili powierzone im zadanie: na dłuższy czas zatrzymali nieprzyjacielską armię. Wojsko Henryka II było już zmęczone i nie mogło dłużej kontynuować wojny. Po zajęciu Budziszyna król zrezygnował z dalszych działań.
Pierwsza wielka wyprawa wojsk niemieckich zakończyła się porażką Bolesława. Bez wątpienia podstawowym czynnikiem niepowodzenia było powstanie silnej opozycji przeciwko rządom polskim w Czechach. Stały się one najsłabszym ogniwem władztwa Bolesławowego. Kolejną przyczyną był doskonale przygotowany i udany manewr Henryka II, który był doskonałym wodzem. Wyprawa zimowa 1004 r. miała na celu przekonanie Bolesława, że w tym kierunku pójdzie następna ekspedycja wojenna. Jest też prawdopodobne, że do osłabienia militarnego Polski w 1004, podobnie jak i w roku następnym, przyczyniła się sytuacja, jaka powstała w tym czasie na Pomorzu.
Wojna w 1004 r., wprawdzie zwycięska, nie przyniosła jednak pełnej realizacji planów politycznych Henryka II. Niemcy zajęli jedynie Milsko, nie udało im się też zmusić Bolesława do uznania zwierzchnictwa niemieckiego. Dokonać tego miano w czasie nowej wyprawy wojennej, tym razem bezpośrednio skierowanej przeciwko Polsce. Po utracie Milska nietrudno było się domyślić skąd przyjdzie następny atak. Chrobry starał się możliwie najdoskonalej umocnić, aby - o ile to możliwe - zatrzymać wojska Henryka II jeszcze na przedpolu i nie wpuścić ich do Polski. Bramy Łużyckiej bronił silny pas polskiej obrony poprzedzony trudnym z natury do przebycia obszarem bagiennym nad Sprewą. Sporządzono wiele przesiek na przejściach przez rzeki i na drogach. Ważna linia obrony ciągnęła się wzdłuż Odry i Bobru, a najsilniejszym jej punktem umocnionym był gród Krosno. Strzegł on dogodnego brodu na Odrze, zamykał drogę do Wielkopolski i na Śląsk. Bolesław pragnąc uniknąć zaskoczenia, starannie organizował wywiad polski na terenie całego królestwa.
Wyprawa na Polskę rozpoczęła się równo w rok po poprzedniej. Koncentracja głównej części wojsk królewskich nastąpiła nie w Magdeburgu, lecz w niewielkiej Licykawie (Leitzkau). W Magdeburgu obchodził Henryk jeszcze święto Wniebowstąpienia Marii Panny (15 sierpnia), lecz następnego dnia, wyprawił się do obozu. Z Magdeburga wiodła ku Polsce "droga solna", ciągnąca się przez Łuków (Luckau), Vetschau i Chciebuż (Cootbus), skąd szły trzy odgałęzienia. Henryk skierował swoje wojska dłuższym szlakiem, zapewne drogą przez Białą Górę na Dobry Ług - Chocibuż - Gubin - Krosno. Możliwe, że chodziło o to, by łatwiej połączyć się z idącymi z południa posiłkami. W Dobrym Ługu do armii Henryka dołączyły posiłki panów czeskich i bawarskich, prowadzone przez książąt Jaromira czeskiego i Henryka V Luksemburga. Przybyli oni szlakiem przez Milsko. Połączone wojska ruszyły ku Sprewie, przedzierając się przez bagna i puszcze.
Nie wiemy na pewno, w jakiej mierze Niemcy zdawali sobie wówczas sprawę z istotnych rozmiarów wojennego potencjału państwa polskiego. W każdym razie wiedzieli, że nie wolno im go bagatelizować. Dzisiaj możemy sobie postawić to samo pytanie. Odpowiedzieć można na nie jedynie w przybliżeniu, bowiem nie zachowały się z tamtych czasów żadne spisy wojska polskiego. Z całą pewnością ich nie było. Jednak jest sposób, by dowiedzieć się jakimi siłami mógł wtedy dysponować władca Polski. Ludność naszego kraju liczyła wówczas około 1 250 000 mieszkańców. Ówczesna rodzina składała się przeciętnie z sześciu osób, a jej głowa - ojciec rodziny - w razie potrzeby był obowiązany do pełnienia służby wojskowej. Tak więc teoretycznie możliwości mobilizacyjne państwa polskiego wynosiły wówczas ponad 187 000 ludzi. Wiadomo jednak, iż nie każdy ojciec bywał powoływany na wojnę, iż najczęściej wzywano na nią co piątego lub co szóstego. Zatem faktyczne możliwości mobilizacyjne Polski w wypadku jednoczesnego powoływania pod broń mieszkańców całego kraju, wynosiły by około trzydziestu kilku tysięcy ludzi. Jednak w praktyce mobilizowano najczęściej tylko mieszkańców jakiejś części kraju, zwłaszcza dzielnic zagrożonych nieprzyjacielskim najazdem. W takim wypadku władca dysponował na polu boju parotysięcznymi masami wojska. Armia polska w czasach Bolesława Chrobrego składała się z:
drużyny, liczącej około 3000 ludzi, pozostającej stale pod bronią, doskonale wyposażonych oddziałów konnych rycerzy, częściowo rozlokowanych po ważniejszych grodach, w części będących u boku władcy;
wojsk konnych, ściąganych na wezwanie władcy, tzw. pancernych, rekrutujących się z zamożniejszych mieszkańców kraju, w szczególności właścicieli ziemskich, w części i lżejszej konnicy oraz
wojsk pieszych, także powoływanych w razie potrzeby przez władcę, na które składali się wolni mieszkańcy kraju, w największej części wolni chłopi - kmiecie.
Wojsko dzielono na oddziały, w których liczebność nie była wówczas stała, zmieniając się w zależności od potrzeby. Istniały dwa zasadnicze rodzaje jednostek - większe, tzw. legiony, i mniejsze, tzw. szyki; te ostatnie liczyły najczęściej po 100-300 wojowników. Legion składał się z kilku szyków.
W zależności od rodzaju wojska odmienne było uzbrojenie oddziałów. Pieszy tarczownik był wyposażony w tarczę, włócznię, topór, rzadziej miecz, i łuk ze strzałami; ciężkozbrojny jeździec pancerny okryty był hełmem i pancerzem, w ręce dzierżył tarczę, miał włócznię, miecz, czasem i topór, a ponadto często łuk ze strzałami. Takie pełne wyposażenie jeźdźca pancernego ważyło wówczas około 30 kg, więc prawie tyle co konnicy w czasach nowożytnych!
Wywiadowcy polscy wykonali powierzone im zadanie: oddani Bolesławowi przewodnicy słowiańscy prowadzili Niemców najuciążliwszymi drogami. " Ponieważ jednak przewodnicy zostali przekupieni - pisze kronikarz - i o swoje dbali interesy, poprowadzili oni wojsko naokoło przez pustynie i bagna, narażając je na wielkie uciążliwości. Opóźnili oni przy tym przez swoją podłą zdradliwość marsz wojska, aby nie mogło ono wystąpić szybko przeciw nieprzyjacielowi". W okolicy Chciebuża wojsko rozłożyło się obozem. Wojska polskie znajdowały się w pobliżu, tak że mogły nękać wroga samemu pozostając w ukryciu. Pomimo dobrej organizacji i uzbrojenia dowództwo niemieckie okazało się niemal bezsilne wobec tych działań Polaków. Potwierdza to opowiedziany przez kronikarz wypadek, który zdarzył się 6 września. Jeden z rycerzy niemieckich Thiedbern, dowiedział się, że Polacy zamierzają zaatakować Niemców. W tajemnicy przed królem zebrał garść rycerzy zamierzając podstępem zniszczyć oddział nieprzyjacielski. Samowolna akcja zakończyła się tragicznie, wszyscy biorący w niej udział zginęli. Nie mogli bowiem przebyć przesieki, za którą schronili się obrońcy. Zajście to, jak pisze kronikarz, "napełniło bólem króla i całe jego otoczenie".
Przedostawszy się z wielkim trudem przez pas polskiej obrony na Łużycach, armia Henryka stanęła teraz przed nową linią obronną, jaką tworzył węzeł krośnieński. Wojska królewskie przedostały się przez Odrę gdzieś w rejonie Połęcka - Maszewa. Niemcy łukiem okrążali polski węzeł obronny, nie wykorzystali jednak tej wielkiej przewagi, jaką dawało im zaskoczenie. Polacy stosowali taktykę "malej wojny", urządzali zasadzki, walczyli wypadami, utrudniali komunikację i ogałacali kraj z żywności. Znając teren dowództwo polskie starało się jak najbardziej opóźnić marsz wojsk wroga, czekając do jesiennych deszczów, które uniemożliwią dalszy postęp jego armii. Ta taktyka Polaków spowodowała, jak świadczy kronikarz niemiecki, upadek ducha bojowego wśród Niemców, walczących z niewidocznym, lecz wszechobecnym wrogiem. Tyłom armii królewskiej zagrażały wciąż polskie grody, których załogi mogły zawsze przystąpić do akcji. Wojska najeźdźców skierowały się teraz ku Poznaniowi. W rezultacie ustawicznego nękania armii Henryka przez oddziały polskie wśród panów niemieckich coraz częściej odzywały się głosy niechęci do dalszego kontynuowania wojny. W końcu zmusili króla do zatrzymania się w odległości 2 mil od Poznania i zaprzestania walki. Nie byli zainteresowani zdobywaniem silnego, doskonale umocnionego grodu poznańskiego. Wszystko to ostatecznie skłoniło Henryka do rozpoczęcia układów.
Według Thietmara został on zawarty "na podstawie słusznych poprawek". Rocznikarz z Kwedlinburga pisze, że "król lubo ze smutkiem, przyjąwszy niedobry pokój, z żałosnym powrócił wojskiem, niosąc ze sobą ciała zabitych". Znając wrogość Thietmara do Chrobrego i Polaków oraz pamiętając, że wychwalał on politykę swojego ukochanego władcy i protektora - Henryka II, wartość przekazu jest nieoceniona. Nie jest ona w sprzeczności z przekazem niemieckiego rocznikarza. Warunki pokoju poznańskiego były mniej korzystne niż układu z roku 1002, Bolesław zrzekał się najprawdopodobniej swych pretensji do Czech oraz tracił Łużyce.
Po powrocie z wyprawy przeciwko Polsce Henryk - jak pisze Thietmar - wytępił "sprawców wszystkich niegodziwości" i zabiegał o ugruntowanie na ziemi saskiej oraz w przygranicznych marchiach "pomyślności i bezpieczeństwa". Król chciał pozyskać sojuszników do swoich planów politycznych. Starał się on narzucić swoją wolę słowiańskiemu plemieniu Hobolan. Jak bardzo zależało Henrykowi na umocnieniu władzy na tym terytorium, świadczy fakt, że dla "obrony ojczyzny" rozkazał odbudować gród Arneburg, miał on znów spełniać funkcję niemieckiego bastionu w tym kraju. Po załatwieniu najważniejszych spraw na pograniczu wschodnim, Henryk II mógł się skupić na innymi zagadnieniami polityki państwowej. Tymczasem Bolesław Chrobry prowadził wciąż ożywioną działalność dyplomatyczną. Stworzony przez króla niemieckiego system sojuszów politycznych, obejmujący z południowego - zachodu Czechy, a z północnego - zachodu Wieletów, stanowił dla Polski bardzo poważne zagrożenie. Polityka Bolesława skupiła się na zniszczeniu tego systemu. Trafiła ona na podatny grunt. W Czechach wystąpiła opozycja części tamtejszych feudałów przeciwko rządom Jaromira. Chrobry poparł więc jego brata Udalryka w dążeniu do tronu. Podobna sytuacja wytworzyła się wśród Wieletów. Niewiele oni skorzystali z ostatniej wyprawy na Polskę. Nie podobało im się również wzmacnianie się wpływów niemieckich w ziemi Hobolan i Stodoran, skąd niedaleko do ich własnych terytoriów. Wszystko to spowodowało, że Bolesławowi udało się pozyskać sympatię także i u Wieletów. Cała akcja polityczna w latach 1006-1007, zmierzała do rozerwania systemu sojuszów, jaki nie tak dawno udało się zmontować dyplomacji królewskiej.
Wkrótce król zdecydował się na zerwanie dobrosąsiedzkich stosunków z Polską. Do Bolesława został wysłany jego zięć, który miał wypowiedzieć traktat pokojowy. Chrobry dowiedział się o tym zanim dotarł do niego wysłannik królewski. Fakt, że w poselstwie wysłano zięcia księcia polskiego świadczy, że dwór niemiecki nie do końca był zdecydowany czy niezbędne jest podjęcie środków wojennych. Jednakże Bolesław przygotowawszy się wcześniej do wizyty posła odmówił ustępstw na rzecz Niemiec i zerwał traktat poznański. Polacy przygotowywali się do walki już od dłuższego czasu, skoro wkrótce po wypowiedzeniu pokoju Bolesław rozpoczął działania wojenne. Oddziały polskie ruszyły na zachód - w kierunku Magdeburga. Omijały one niemieckie punkty obronne i niespodziewanie pojawili się w słowiańskim kraju Morzyczan, (opodal Magdeburga). Stąd ruszyli ku Czerwiszcze. Był to największy gród Serbów nadłabskich. Polacy zdobyli go i uprowadzili ze sobą jego mieszkańców. Dopiero wtedy panowie wschodnioniemieccy zdecydowali się na kontrakcje. Thietmar, który również brał udział w wyprawie później pisał, że zebrali się oni z opóźnieniem, nic dziwnego, musiało upłynąć sporo czasu zanim zdołano zwołać wojsko. Wojsko na czele którego stanął arcybiskup magdeburski Taginon goniło Polaków blisko 70 km po czym zawróciło. Tymczasem wojska polskie po kolei zajmowały ziemie, które już raz były w latach 1002 - 1005 pod polskim władaniem. Zajęto terytorium zamieszkałe przez plemię Słupian, Żarowian i Łużyczan. Armia Bolesława Chrobrego spod Magdeburga powróciła wielkim łukiem do Nysy Łużyckiej, skąd udała się pod Budziszyn. Gród nie mógł liczyć na odsiecz Sasów, którzy obawiali się o własna ziemie. Dobrze pamiętano niedawną akcję Polaków koło stolicy arcybiskupstwa, by chciano nadstawiać karku gdzieś pod odległym Budziszynem. Zdawał sobie sprawę z tego Bolesław wysyłając do grodu posłów z żądaniem "aby nie czyniąc ani jemu ani sobie trudności gród ten poddali; nie mogą bowiem liczyć na odsiecz ze strony swego władcy". Warunki kapitulacji były honorowe, takie same jak te, które uzyskali obrońcy polscy tego właśnie grodu w 1004 roku. Niemiecka załoga otrzymała prawo swobodnego opuszczenia Budziszyna wraz z całym swym dobytkiem i spokojnie powróciła do Niemiec, wojska polskie ponownie zajęły Budziszyn. Wszystko o działo się w lecie roku pańskiego 1007.
Henryk II miał wiele kłopotów w innych prowincjach Niemiec, tek że nie mógł zajmować się sprawami rubieży wschodnich. Wojna o arcybiskupstwo w Trewirze, spisek w Bawarii, konflikt między Hermanem i Gaucelinem. 24 kwietnia 1009 r. zmarł biskup marseburski, Wigbert jego miejsce zajął oddany królowi Thietmar. Bolesław Chrobry z zainteresowaniem śledził wypadki w Niemczech. Pozbawienie Gaucelina marchii było dla Polski wydarzeniem bardzo niepomyślnym. Jeszcze przed przybyciem do Miśni nowego władcy książę polski wysłał (najprawdopodobniej z Budziszyna) "wielki oddział Polaków, podsunąwszy się w ciszy aż do bramy... grodu. Lecz gdy niełatwym okazał się tam dostęp z powodu gęsto rozstawionych straży, zawrócili Polacy ze smutkiem do domu, nie uczyniwszy nikomu szkody, lecz sami także, niestety, nie poniósłszy szwanku" - pisze Thietmar. Po incydencie miśnieńskim sytuacja na pograniczu stała się bardzo naprężona. Bolesław spodziewał się napadu wojsk niemieckich w każdej chwili i utrzymywał stałą gotowość bojową. Jednak w 1009 r. Henryk nie był w stanie wyprawić się zbrojnie przeciwko Polsce. Okazało się, że opozycja w Niemczech nie została całkowicie zlikwidowana.
Jesienią 1010 Henryk rozkazał panom niemieckim wzięcie udziału w nowej wyprawie przeciwko Bolesławowi. Miejscem koncentracji wojsk była Biała Góra. Niemcy jeszcze próbowali pertraktacji z księciem Polski jednak bez rezultatów. Stąd ruszyli w kierunku Krosna, jednak kiedy jeszcze znajdowali się na ziemi Łużyckiej zaszły nowe niepomyślne dla Henryka wypadki. Schwytano dwóch posłów polskich wracających z kraju Hobolan. Król doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji ataku Hobolan na tyły armii niemieckiej. Dlatego też zrezygnował z ambitnej przeprawy przez Odrę w okolicach Krosna i skierował się na południe w kierunku Głogowa. Tymczasem Chrobry skoncentrował tam swoje siły i unikał bezpośredniego konfliktu prowadząc "małą wojnę". Niemcy nie zyskali nic grabiąc jedynie - według Thietmara - tereny zamieszkiwane przez Dziadoszan i Ślężan. Jednak podejrzewa się dzisiaj, że wojska Henryka nigdy nie doszły do terytoriów Ślężan, przecież na ich drodze stały grody takie jak Wrocław czy Niemcza. Sukces wyprawy był więc niewielki: zabrano wiele łupów, lecz nie zdobyto żadnego grodu i w związku z tym nie zajęto żadnego terytorium. Porozumienie polsko - hobolańskie spełniło zasadnicze zadanie, gdyż Niemcy i Czesi jeszcze przed wkroczeniem w głąb ziem polskich musieli zrezygnować z ambitnych planów. Łużyce i Milsko pozostały we władaniu Bolesława Chrobrego.
Po nieudanej wyprawie przeciwko Polsce Henryk II postanowił odbudować i obwarować gród Lubuszę. Miała to być przyszła baza wypadowa na ziemie polskie. W tym czasie jednak panom wschodnioniemieckim nie uśmiechały się kolejne zatargi z księciem polskim, z których zawsze wychodzili z szkodą. Tymczasem nadszedł termin zapowiedzianej przez króla wyprawy. W sierpniu 1012 r. wojska niemieckie przybyły w okolicę Białej Góry. Stąd na przemarsz 80 km armia potrzebowała 10 dni, co wskazuje, że nikt się nie śpieszył do walki. Na wyprawę wyruszyli sami Niemcy bez posiłków czeskich. Ich nieobecność można wytłumaczyć przewrotem jaki miał miejsce w Czechach. Miejsce Jaromira zajął jego brat Udalryk, który do niedawna przebywał w Polsce. Teraz sam Jaromir przychodząc do Henryka przychodził do niego od Bolesława. Chrobry przyjął u siebie konkurenta Udalryka żeby trzymać go w szachu. Zdawał sobie również sprawę z sytuacji panującej wśród wojsk niemieckich i w odpowiednim momencie wypuścił Jaromira, który ostatecznie przekonał możnowładców niemieckich, do zaprzestania działań wojennych. Książę polski z uwagą śledził wydarzenia na zachodzie i po odstąpieniu wojsk królewskich wyruszył na nowo odbudowaną twierdzę w Lubuszy. 20 sierpnia 1012 roku Polacy przystąpili do szturmu, gród został spalony, Polacy wzięli do niewoli wielu niemieckich rycerzy. Po rozdzieleniu łupów między wojskiem "powrócili wraz z wodzem swoim do domu". Henryk II powróciwszy z zachodnich rubieży swojego kraju oddał Czechy Udalrykowi jako lenno niemieckie i przystąpił do pertraktacji ze Słowianami Połabskimi potwierdzając pokój z nimi. Dlaczego król po stłumieniu opozycji luksemburskiej, zlikwidowaniu niebezpieczeństwa jakie wynikło wskutek przewrotu w Czechach i zawarcia porozumienia ze Słowianami Połabskimi nie kontynuował wojny na wschodzie - tylko rozpoczynał pertraktacje z Bolesławem? Dlaczego strona polska po tak świetnych sukcesach militarnych podjęła myśl pertraktacji z Henrykiem? Odpowiedzią na to pytanie jest zmiana sytuacji politycznej, w jakiej znalazły się oba państwa. Najważniejszą sprawą dla Niemiec stała się sprawa italska, natomiast Polska uwikłała się w konflikt z Włodzimierzem Wielkim. Tak więc u schyłku roku 1012 powstała pomyślna koniunktura pokojowa: obie strony zamierzały do zaprzestania wzajemnych działań wojennych.
6 stycznia 1013 r. w Allstedt doszło do ustalenia wstępnych warunków rozmów. Miał je dalej kontynuować syn Bolesławowy, książę Mieszko. Kiedy po raz pierwszy występuje na arenie politycznej, jest już człowiekiem dojrzałym, bardzo wykształconym. Złożył on Henrykowi hołd lenny połączony z przysięgą lenną, jednak te przyrzeczenia nie oddawały bynajmniej Polski pod kuratelę niemiecką. W wigilię Zielonych Świąt (23 maja 1013 r.) do króla i Mieszka dołączył Bolesław. Do ostatecznych pertraktacji i zawarcia pokoju doszło następnego dnia. Kronikarz merseburski tak opisał te wydarzenia: " W samo święto Bolesław złożywszy ręce stał się rycerzem (króla) i po wzajemnej wymianie przysiąg niósł miecz przed królem, gdy ten kroczył w uroczystym stroju do kościoła. W poniedziałek (25 maja) zjednał sobie króla bogatymi darami, które mu złożył od siebie i od swej małżonki, i z kolei otrzymał z jego szczodrych rąk jeszcze większe i piękniejsze dary oraz z dawna upragnione lenno". O tym samym fakcie pisze również rocznikarz kwedlinburski: " W Zielone Święta Henryk, zebrawszy największy orszak zajechał (ze wszystkimi) do Merseburga, dokąd przybył naprzeciw Bolesław, który za łaskę pokoju ofiarował wielką liczbę przeróżnych darów oraz wszystko, co jego, i samego siebie; łaskawie go przyjął i spędził z nim kilka dni, jakby (Bolesław) był równy królewskiemu dostojeństwu, obdarzywszy go szczególnymi zaszczytami, nie bez uszczerbku swego królestwa, pozwolił mu odjechać (do siebie)".
Obie te relacje znakomicie się uzupełniają, Bolesław złożył hołd lenny nie z całej Polski ale z terenów Milska i Łużyc. Jeszcze w pierwszym dniu nastąpiła wymiana przysiąg. Dlaczego jednak Henryk składał przysięgę Bolesławowi? Nigdy przecież suzeren nie składał jej swojemu wasalowi. Jeżeli król to uczynił musiał to zrobić wobec równego sobie. Poza zawarciem pokoju i złożeniem hołdu lennego omawiano jeszcze warunki traktatu. Henryk II zobowiązał się pomóc księciu Bolesławowi w jego wyprawie na Ruś, Bolesław zaś - w ekspedycji królewskiej do Italii. Obaj władcy nie mogli mieć powodów do całkowitego zadowolenia, Henryk przystał na może nie całkiem konieczne ustępstwa a Bolesław walcząc dziesięć lat o Milsko i Łużyce otrzymał je tylko w lenno. Mimo zakończenia wieloletniej wojny polsko - niemieckiej niebawem będzie jasne, że pokój stanie się ledwie krótkotrwałym rozejmem.
W latach 1013 - 1015 na granicy polsko - niemieckiej zapanował względny spokój. Jednak Polaka uwikłała się w konflikt na Rusi. Głównym powodem wojny było uwięzienie Światopełka, zięcia Bolesława. Chrobry zjawił się na Rusi w lipcu lub sierpniu 1013 r. O przebiegu wyprawy niewiele wiadomo, książę polski przy pomocy Niemców i Pieczyngów spustoszył wielkie połacie kraju. Nie odniósł jedna większych sukcesów, ani również nie uwolnił swojego zięcia, który pozostał w niewoli do śmierci Włodzimierza (1015 r.).
Tymczasem Henryk II przebywał w Italii gdzie po śmierci papieża otworzyła się szansa przed nim na koronę cesarską. Jednym z warunków pokoju marseburskiego było udzielenie przez Bolesław posiłków Henrykowi, jednak ten ich nie udziela i co więcej stara się zawiązać opozycję w Wiecznym Mieście przeciwko królowi. 14 lutego 1014 r. odbyła się w Rzymie koronacja Henryka na cesarza. Bolesław nie poprzestawał na sprawach italskich, poważnie zaangażował się w rozmowy anty królewskie z księciem Ulrykiem w wyniku czego Mieszko zostaje uwięziony a następnie odesłany powracającemu do kraju cesarzowi. Jednak postawa panów wschodnioniemieckich doprowadziła do oddanie Bolesławowi syna w zamian za co ten zgodził się na razie nie występować przeciwko Henrykowi.
Jednak już w roku 1015 dochodzi do nowego konfliktu zbrojnego. Postawa Bolesława powoduje wysłanie przez cesarza do Polski poselstwa z kategorycznym żądaniem zwrotu lenn gwarancyjnych - ziem Łużyc i Milska. Na to wezwanie Bolesław odpowiedział, że: "nie tylko chce zatrzymać własne (ziemie), lecz również pragnie złupić cudze".
Prawdopodobnie już w maju 1015 r. cesarz ogłosił kolejną wyprawę na Polskę. Wojska niemieckie ruszyły najprawdopodobniej drogą solną w kierunku Krosna. Jednocześnie z północnego - wschodu szły przeciwko Polsce siły prowadzone przez księcia saskiego Bernarda II, wraz z nim ciągnęli pogańscy Wieleci. Zadaniem północnego skrzydła było uderzenie na Bramę Lubuską. Przed przeprawą przez Odrę Henryk próbował jeszcze rozmów z Mieszkiem jednak bez powodzenia, więc pomimo zaciętego oporu Polaków sforsował rzekę nieco na północ od grodu. W tym czasie Bolesław zagradzał drogę wojskom Bernarda nie pozwalając połączyć im się z cesarzem. Jego starania odniosły sukces i połączone siły Sasów i Wileletów wróciły do domu. Podobna sytuacja miała miejsce na południu, gdzie na pomoc wojskom niemieckim miały przyjść wojska czeskie i bawarskie. Pierwsze nie przebiły się przez obronę polską zdobywając tylko jeden gród, zaś drugie w ogóle nie opuściły swojego kraju gdzie zaatakowali ich Polacy. Wszystkie te niepowodzenia odniosły wpływ na dalsze postępowanie Henryka II. Pomimo pozornego sukcesu jego armia znajdowała się w ciężkiej sytuacji. Dlatego też cesarz zdecydował się na odwrót. Z jednej strony miał wojska Mieszka z drugiej Bolesława a za sobą Krosno. Kiedy Niemcy doszli do ziemi Dziadoszan rozłożyli się obozem tu też podzielona wojsko na dwie części jedna z Henrykiem udała się do Miśni druga posuwała się wolno zapewne w tym samym kierunku. Na osłabione oddziały niemieckie uderzyli Polacy. Po raz pierwszy w dziejach wojen polsko - niemieckich za Bolesława Chrobrego wojska Henryka II zostały rozbite przez Polaków w otwartej bitwie. Tymczasem Mieszko nie próżnował i udał się w pogoń za uchodzącymi wojskami cesarskimi. 13 września przekroczył Łabę i przystąpił o oblężenia. Ostatecznie jednak grodu nie zdobyto, mimo sprzyjających okoliczności wojsko musiało się wycofać z powodu podniesienia się stanu wody w Łabie. Walki pod Miśnią zakończyły wojnę 1015 r. Fakt, że Bolesław trafnie przewidział kierunki natarcia wroga i zniweczył współdziałanie armii nieprzyjacielskich - świadczy zarówno o dobrym przygotowaniu wojny, jak i o zdolnościach dowódczych samego Chrobrego oraz jego doradców.
8 lipca 1017 roku cesarz zarządził koncentrację wojsk w Licykawie. Wraz z Niemcami na Polskę wyruszyli panowie z różnych części kraju, Wieleci i Czesi, co wskazuje, iż była to ekspedycja na większą skalę niż dotychczasowe. Bolesław z uwagą śledził postępowanie nieprzyjaciela, nie chcąc dopuścić do połączenia się wojsk bawarskich z czeskimi. Jeszcze przed koncentracją armii Henryka rozkazał oddziałom morawskim zaatakować zgromadzone wojska Bawarów. Gdy zaś Czesi byli już w drodze napadł na nie bronione ziemie przełęczy kłodzkiej i po splądrowaniu kraju wrócił z wielką liczbą jeńców do kraju. Tymczasem główne siły niemieckie, połączywszy się z Czechami i Wieletami maszerowały w kierunku Polski. Henryk nie chcąc atakować węzła krośnieńskiego skierował swoją armię na Śląsk, szlakiem na Bytom i Głogów. 9 sierpnia dotarł do Głogowa tu jednak Bolesław skoncentrował swoje główne siły, także cesarz zrezygnował z wali i szedł dolej na południe w kierunku Niemczy. Henryk rozkazał otoczyć gród ze wszystkich stron i rozpoczął budowanie maszyn oblężniczych, prace potrwały trzy tygodnie a czas działał na niekorzyść cesarza. Głód, zaraza oraz bunty we własnym obozie nie sprzyjały oblężeniu. Dodatkowo wyprawy organizowane przez Bolesława na ziemie czeskie nie sprzyjały utrzymaniu dyscypliny wśród możnowładców czeskich. Niepowodzenia wojsk ruskich na wschodzie i węgierskich na południu spowodowały, że kiedy armia niemiecka stała jeszcze pod Niemczą wojna była już praktycznie przegrana. Ustawiczne niepowodzenia, fatalny stan armii a także wiadomości o dywersyjnych wypadach Polaków spowodowały, że w połowie września 1017 roku Henryk zwinął oblężenie i skierował się z swym wojskiem ku Czechom. Cesarz przybył do Merseburga 1 października, równocześnie na jego dworze pojawił się poseł Bolesława, w celu przeprowadzenia rozmów co do możliwości zawarcia pokoju. W styczniu następnego roku pertraktacje pokojowe zostały sfinalizowane. Pokój został zawarty 30 stycznia 1018 r. Kronikarz stwierdził tylko, że "był to pokój nie taki, jaki być powinien, lecz jaki dało się zawrzeć w ówczesnej sytuacji". Na mocy układu budziszyńskiego zniesiony został stosunek zależności Bolesława od Henryk. Polska bez żadnych dodatkowych warunków dostawała ziemie Łużyc i Milska. W zamian za poparcie planów politycznych Henryka Bolesław otrzymał pomoc w planowanej wyprawie na Ruś. Przypieczętowaniem układu miało być małżeństwo Chrobrego z Odą.
Bolesław Chrobry odwrócił teraz uwagę od spraw niemieckich i skupił się na polityce wschodniej. Jeszcze w roku 1018 dojdzie do wojny z Rusią. Książę polski zamierzał przeprowadzić restytucję Światopełka na tronie kijowskim. Dało by to znaczne korzyści natury politycznej i gospodarczej. Ponadto Bolesław dążył do zajęcia Grodów Czerwieńskich. Koncentracja wojsk polskich wraz z posiłkami niemiecko - węgierskimi nastąpiła w połowie lipca, na wschodniej granicy państwa polskiego, niedaleko Bugu. Najprawdopodobniej siły wojsk sprzymierzonych stanowiły ok. 1/6 całości wojska. 22 lipca armia stanęła nad Bugiem na obszarze Grodów Czerwieńskich. Po drugiej stronie rzeki rozłożyły się wojska ruskie pod wodzą Jarosława. Bolesław wygrał bitwę wykorzystując nie spodziewane natarcie swoich wojsk, do którego nie były przygotowane wojska Jarosława. Po tym zwycięstwie Chrobry ruszył na Kijów gdzie na tronie zasiadł Światopełek. Książę polski pozostał na Rusi kilka miesięcy miał bowiem do załatwienia tu kilka spraw. Wysłał poselstwo do cesarza bizantyjskiego, w którym poinformował go, że jeżeli cesarz ze swojej strony zechce dotrzymać przyjaźni i wierności jemu on odwdzięczy się tym samym, w przeciwnym zaś wypadku stanie się jego najzacieklejszym wrogiem. Niestety sukcesy na Rusi nie były trwałe, zaraz po odstąpieniu wojsk polskich Światopełek został zrzucony z tronu przez swojego brata Jarosława Mądrego. Jedynymi więc sukcesami wojska polskiego było zdobycie Grodów Czerwieńskich oraz olbrzymie łupy.
1 grudnia 1018 r. zmarł Thietmar a wraz z jego śmiercią urywa się wielkie źródło historyczne na temat Bolesława Chrobrego. Ostatnie lata jego panowania stanowią po dziś dzień niemal nieprzeniknioną tajemnicę. Na podstawie skromnych wskazówek można wysnuć hipotezę, że w okresie między 1018 - 1024 r., być może ok. 1022 r. doszło w Polsce Bolesława Chrobrego do jakiś wewnętrznych zamieszek. Można się domyślać, że w związku z tymi zamieszkami miało miejsce osłabienie państwa polskiego. Wskazywałoby to na fakt, że w 1022 r. książę ruski Jarosław uderzył na pograniczny Brześć nad Bugiem.
Stłumienie zamieszek wewnętrznych oraz sprzyjające okoliczności polityczne stworzyły Bolesławowi możliwość zrealizowania wieloletnich dążeń do osiągnięcia korony królewskiej. Dopóki jednak żył Henryk II i papież Benedykt VIII, Bolesław nie mógł myśleć o uzyskaniu tego zaszczytu.
Tymczasem zmarł cesarz i papież roku pańskiego 1024. Tak więc w tym roku powstała w Rzymie sytuacja, w której władca Polski mógł liczyć na koronę. Zabiegi Chrobrego o koronę odniosły skutek i w 1025 roku (przed czerwcem) doszło do koronacji księcia polskiego.
Koronacja Bolesława Chrobrego miała doniosłe znaczenie dla umocnienia pozycji władcy na arenie międzynarodowej i w kraju. Akt 1025 r. był konsekwencją pokoju budziszyńskiego, oznaczał dalszy etap w procesie usamodzielniania się Polski. Koronacja podniosła Chrobrego do rzędu boskich pomazańców, wzmocniła przez to jego władzę. Ale Bolesław nie był władcą autokratycznym, musiał się liczyć ze zdaniem możnowładców, choć nie we wszystkich sprawach.
17 .VI.1025 roku zaledwie dwa miesiące po koronacji najprawdopodobniej niespodziewanie dla swojego dworu, w nocy, Bolesław Chrobry zakończył swe burzliwe życie. Został on pochowany w katedrze poznańskiej a doniosłe to wydarzenie nie pozostało bez echa. Jeszcze sto lat później Gall Anonim tak wspominał jego śmierć: "Z odejściem króla Bolesława z doczesnego świata wiek złoty zmienił się w ołowiany. Polska, przedtem królowa ukoronowana błyszczącym złotem z drogimi kamieniami, siedzi w popiołach odziana we wdowie szaty, dźwięk cytry w płacz, radość w smutek, a głos organów zmienił się w westchnienie. Istotnie przez cały ów rok nikt w Polsce nie urządził publicznej uczty, nikt z szlachty, ani mąż, ani niewiasta, nie ustroił się w uroczyste szaty, żadnego tańca, żadnego dźwięku cytry nie słyszano po karczmach, żadna dziewczęca piosenka, żaden głos radości nie rozbrzmiewał po drogach..."
Polska tradycja historyczna obdarzyła króla przydomkiem Wielkiego, później zaś - "Chabrego", "Chrobrego". Bolesław Chrobry zmarł w wieku około 60 lat, po 32 latach panowania. O fizycznej sylwetce pierwszego króla Polski wiadomo tylko tyle, ile podał latopis ruski "wielki i ciężki, tak , że ledwie na koniu mógł usiedzieć, ale bystrego umysłu".
Bibliografia
Andrzej Feliks Grabski: Bolesław Chrobry. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Warszawa 1966 r. Wydanie II. ss. 321
Andrzej Feliks Grabski: Bolesław Chrobry 967 - 1025. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Warszawa 1970 r. Wydanie I. ss. 193
Jan Tatarkiewicz: Historia Polski. Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Warszawa 1988 r. Wydanie II. ss. 320