„ Nieszczęśnik, całkowicie skupiony na sobie,
Żyjący, utraciwszy cały szacunek i renomę,
I, umierający podwójnie, opada w dół,
Nikczemnik prosto w kurz,
Niezmienny, niehonorowy i niedoceniony…”
Fragment poematu „Pieśń ostatniego minstrela” Sir. Waltera Scotta.
Z pamiętnika Maggie Mortis.
Demony są skomplikowane. Doszłam do takich wniosków po
sześciu długich tygodniach mieszkania z Raphaelem.
- Hej, palancie. Twój dwumiesięczny okres bawienia się w moją
opiekunkę minął!- Ale... Okay, nawykłam do niego. Ja, Maggie
Mortis, naprawdę polubiłam pół-demona-pół-człowieka. Gdyby mój
ojciec żył, to by mnie zabił.
Rafe i ja tworzyliśmy nową podziemną siedzibę, której
organizacje i koszty utrzymania w całości pokrywała Wysoka Rada
Otherworldu. Nie była ona nawet w połowie jeszcze skooczona, ale
już w tym momencie była dużo lepiej chroniona niż dom Damiana.
Miejsce, gdzie wcześniej stała siedziba mojego byłego Strażnika było
w tym momencie omijane szerokim łukiem przez ludzi i przez
stworzenia z Otherworldu. Jest tam pochowana Elise i cały ziemski
dobytek D. Nie mogę uwierzyd, że dwa miesiące temu straciła
ostatnią osobę, którą mogłam nazwad przyjacielem. I znalazłam
osobę, którą mogę nazwad kochankiem.
Opłakiwałam stratę Jauaga XLS tak często i głośno, że Rafe
dał mi w koocu jeden na własnośd. Szary jak jego skóra w
demonicznej formie. Robi mi się gorąco za każdym razem, gdy
tylko spojrzę na kolor karoserii, bo od razu myślę o tym jak
wygląda mój kochanek w swojej nieludzkiej formie. I jak smakuje
wtedy jego skóra (delikatna jak jedwab, uwierzcie mi lub nie), jak
wspaniale jest ją lizad i całowad... Whoa! Dziecino. Co się z tobą do
cholery dzieje?
Spędzam dnie kopiąc tyłki demonów i polując na nie... A noce
pieprząc się z moim kochankiem- pół-demonem.
Czy to czyni mnie hipokrytką albo czymś podobnym?
Ach... I co jeśli naprawdę jestem spokrewniona z Abatu... Co
jeśli mam krew demona?
Wtedy zapewne nadal będę hipokrytką. Tylko w inny sposób.
CHAPTER…1
Gdy Maggie poczuła liźnięcia języka po wewnętrznej stronie uda,
uznała że nie warto otwierać oczu. Zamiast tego rozłożyła zapraszająco nogi.
Rafe wrócił wcześniej. Dzięki ci Bogini. Nienawidziła tej myśli, ale tęskniła za
nim. I źle spała, gdy nie miała go obok siebie. To było głupie, kretyńskie,
niefajne i nie do przyjęcia.
Wezwane go do Otherworldu. Nie powiedział jej czemu- zdradził tylko,
że ma to związek z jego pracą jako jej tak jakby Strażnika (Nadal nie zdradził
jej jaką rolę pełni w świecie nadprzyrodzonym). Wszystko jedno, cieszyła się
tylko, że jej demon wrócił już do domu. Język muskał jej wargi sromowe i
przesuwał się po nich w dół i górę. Raz za razem. Uczucie rozkoszy narastało.
Jęknęła przesuwając własnymi dłońmi po brzuchu i obejmując nimi piersi.
Kciukami i palcami wskazującymi zaczęła uciskać twarde sutki. Drobne
iskierki zaczęły przepływać przez jej ciało. Zacisnęła mocniej palce i iskierki
zmieniły się w błyskawice. I ten jego cudowny język nie zaprzestawał swojej
magicznej pracy.
- To jest cudowne. Hmm. Och. Smakuj mnie dalej, kochany.
Ustosunkował się przychylnie do jej jęków, wsuwając w nią głęboko
język i pieprząc ją przy jego pomocy. Dziewczyna wiła się, dopasowując ruchy
bioder, do ruchów jego głowy. Wsunął w nią palce, a jego jęki wibrowały na
jej łechtaczce.
- Chcę twojego penisa- Wyjęczała.- Chcę twoje usta na moich sutkach.
Było coś niegrzecznie rozkosznego w tym, że cały czas miała zamknięte
oczy. Wyobrażała sobie kochanka, nie widząc go. Wszystko było takie znane,
a jednocześnie inne. Jego nagie ciało wślizgnęło się na nią. Dwie dłonie
wsunęły się pod jej ramiona i złapały ją.
Ofiarowała mu piersi i poczuła jak zamyka usta wokół jednej z
brodawek. Następnie przeniosły się na drugą. Język poruszał się
intensywnie. Potem ssał twardą końcówkę. Potem znów ruszał językiem.
Gorąca, wilgotna boleść pojawiła się między jej udami.
Końcówka jego penisa igrała z nią, muskając nabrzmiałe i wilgotne
wargi, podczas gdy usta nie odrywały się od jej piersi, tak jakby tylko ta
część jej ciała zasługiwała w tym momencie na jego uwagę. Zaczęła poważnie
tracić cierpliwość.
- Na co czekasz? Pieprz mnie!
Wsunął się w nią lekko, odczekał sekundę, wycofał się... Po czym
zanurzył się w niej mocno i szybko. Bogini, dokładnie tak jak kocham!
Owinęła nogi wokół męskiej talii i dopasowała się zgrabnie do jego rytmu.
- Tak!- Krzyczała.- Tak, kochany! Bogini, tak za tobą tęskniłam. Tak
bardzo za tobą tęskniłam.
Szła prosto w kierunku spełnienia, wpadła w dziki i wymagający rytm.
Drapała paznokciami jego plecy, zsuwając się aż do jego pośladków. Była już
cała spocona, dyszała z wysiłku i pragnienia.
Orgazm był o krok.
- Pozwól mi dojść- Zaczęła błagać.- Chcę dojść z pomocą twojego
wielkiego penisa.
- Oui, cherie- Tchnął bardzo nie-raphaelowy głos.-Dojdziesz nabita na
niego. Obiecuję ci to.
Otworzyła momentalnie oczy. Zaszokowana dostrzegła nad sobą twarz
Draymora, wampira i jej ex-kochanka... Ale było już za późno. Przyjemność
osiągnęła najwyższy pułap. Orgazm uderzył w nią z siłą wybuchu jądrowego,
który niemal rozerwał ją na drobne kawałeczki.
Gdy jej cipka zaciskała się konwulsyjnie na jego penisie, Draymore
pochylił się i zatopił kły w jej szyi. Pił z niej, gdy przepływał przez niego jego
własny orgazm. Łaskawie pozwoliła mu dojść. Potem walnęła go mocno, i
chociaż normalnie by nic mu nie zrobiła, teraz zaatakowawszy przez
zaskoczenie, zepchnęła go z siebie. Stoczył się z uśmiechem.
- Byłaś chętna, mój kwiatuszku- Wymruczał wampir.- Zaniedbywałem
cię już zbyt długo.
- Argh!- Usiadła i złapała kołdrę. Jako, że mężczyzna leżał na
jedwabnej tkaninie, łowczyni nie była w stanie wyszarpnąć spod niego dość
dużo materiału, by móc się okryć. - Zwariowałeś? Nie możesz wpadać kiedy
masz na to ochotę i zabawiać się ze mną.
- Niby od kiedy?
- Od teraz!- Nie chciała wiedzieć jak Draymore ją znalazł. Była trzysta
metrów pod ziemią, na miłość Bogini! Przeszyła ją panika. Nadużyła zaufanie
Rafe'a. Obiecała sama sobie i potem jemu coś, a teraz ten kretyn Draymore
ją uwiódł. Od teraz ma zamiar otwierać oczy za każdym razem, gdy poczuje
najlżejsze muśnięcie skóry.
- Musisz stąd odejść, Draymore. Musisz stąd kurwa wyjść!
- Nie mów do mnie w ten sposób, cherie- Ostrzegł ją.- Albo będę musiał
cię ukarać.
- Och, pieprz się. Jestem ponad tym całym gównem z dominacją.
Roześmiał się, po czym przekręcił ją by leżała na brzuchu.
- Nie!- Zaprotestowała wrzeszcząc.- Nie możesz, Draymore.
Wsunął pod nią jedną rękę i położył ją płasko na jej kroczu. Drugą
rękę mocno opuścił na jej lewy pośladek. To zabolało. Na prawdę cholernie
zabolało! Następnie klepnął ją w prawą półkulę. Powtórzy jeszcze dwukrotnie
uderzenia. Ból wibrował w niej... i spływał do jej krocza. To mimo wszystko
było takie poniżające.. Nie powinna czuć nawet najlżejszego muśnięcia
rozkoszy. A gryzła teraz wargi, by nie zaczął jęczeć.
Draymore położył płasko na jej czerwonym lewym pośladku dłoń,
podczas gdy drugą dłoń zacisnął na jej nabrzmiałej waginie. Jej cipka
pulsowała z podniecenia, wylewały się z niej soki. Zaśmiał się cicho czując
to.
- Mam kontynuować? Myślę, że potem zrobi się jeszcze lepiej.
- Zatrzymaj się- Poprosiła.- Jestem z kimś. Mamy... wyłączność.
- Jestem zdziwiony, że o tym pamiętasz- Rozległ się szorstki głos
Raphaela.
Serce Maggie ścisnęło się boleśnie. Kurwa, kurwa, kurwa! Łowczyni
przeturlała się na plecy i zaczerwieniła ze wstydu. Rafe stał nieruchomo przy
krawędzi łóżka, zaplótł ramiona na piersi. Wyglądał na spokojnego. Jednak
nie była przecież ślepa, widziała że pod kamienną maską na jego twarzy kryje
się wściekłość. Spojrzała przez ramię na wampira i zobaczyła jego głupi
uśmieszek.- Jak długo on tu stoi?
- Wystarczająco długo, ma petite fleur.
- I tak pomyślałem...- Pół-demon potrząsnął głową, zaciskając wargi.
Jego lodowato niebieskie oczy patrzyły z wyrzutem.- Możesz pieprzyć się z
kim chcesz.
- Skoro tak- Wtrącił gładko Draymore.- Możesz stąd odejść. A ja i
Maggie skończymy naszą zabawę.
- Dobra, koniec tego! Nie jestem piłeczką do ping-ponga, którą możecie
między sobą przerzucać.
Po tych słowach łowczyni poderwała się na równe nogi i szturchnęła
Rafe'a w klatkę piersiową.
- Kocham cię. Widzisz, powiedziałam to kurwa. Kocham cię. Myślałam,
że Draymore to ty. I przepraszam, że dałam się przelecieć facetowi, myśląc że
to ty... No i dobra, nie jestem mi przykro że to bicie trochę mnie nakręciło-
Odwróciła się na pięcie, by spojrzeć na Draymore'a.- Jeśli następnym razem
się nie zapowiesz, zatłukę cię. Chociaż nie powinieneś się tym przejmować,
bo mam zamiar zamontować krzyże i czosnek nad każdymi drzwiami do
naszego domu. I odwołuje moje zaproszenie.
- Maggie...- Powiedział Rafe.
- Mój kwiatuszku...- Powiedział Darymore.
- Wiecie co? Pieprzcie się obaj.
Z godnością w strzępach, łowczyni miała zamiar czym prędzej ukryć się
w łazience. Pół-demon wyciągnął dłoń i zacisnął ją na jej nadgarstku i
wciągnął w swoje ramiona.
- Kochasz mnie?- Spytał miękko.
- Tak- Odpowiedziała.
- To nie w twoim stylu przepraszać.
- Nie przyzwyczajaj się do tego.
Usta jej ukochanego wykrzywiły się w lekkim uśmieszku. Następnie
spotkał się z nią spojrzeniem.- Nie zabiję go.
- To miło z twojej strony.
- Czy ty...- Odchrząknął, nagle zakłopotany.
Dłoń Maggie zsunęła się na przód jego spodni i bez trudu znalazła
twardą wypukłość ukrytą pod materiałem. Pogłaskała zakrytego,
wzwiedzonego penisa.- Co?
Draymore przeturlał się na brzeg łóżka. Jedną dłoń położył na
pośladku kobiety, drugi- na pośladku jej kochanka.
- Ach, cherie- Odezwał się wampir z uśmiechem, który zaprezentował
jego kły w pełnej okazałości.- On chce wiedzieć czy możemy zabawić się
wszyscy razem.
CHAPTER…2
- Mężczyźni go nie kręcą- Wyjaśniła Maggie, zerkając na Rafe'a.- A
może jednak?
- Demony mężczyźni nie- Przyznał.- Oni są… nieprzyjemni.
Maggie patrzyła na kochanka. Trochę za bardzo starał się nie patrzeć
na Draymore'a. Kiedy się poznali, wyjaśnił jej, że miał seksualne kontakty z
mężczyznami, ale nie uważał ich za przyjemne. Teraz Maggie zaczęła się
zastanawiać, czy te „kontaktu” miały coś wspólnego z jego tajemniczą pracą,
a nie były tylko jego pogonią za przyjemnościami. Hmm. Interesujące.
- Draymore jest ekspertem w kwestii miłości- Wyjaśniła partnerowi,
rozpinając guzik jego spodni.- On lubi kobiety. Mężczyzn. Obcych- Posłała
wampirowi rozbawione spojrzenie.- Czy nie było tam też jakiejś owcy?
- To była koza- Odpowiedział zapytany z lubieżnym uśmiechem.
Spojrzał w górę na Rafe'a i Maggie dostrzegła głód w jego oczach.- To było w
1960 roku. Woodstock. Popełniłem błąd pijąc krew od zbyt wielu naćpanych
ludzi. Ale koza... Ech, nigdy do mnie nie zadzwoniła, nie napisała...
Raphael zachichotał. Zdjął z siebie koszulkę i rzucił ją na podłogę.
Zsunął ze stóp buty, a Maggie uklękła przed nim, by pomóc mu pozbyć się
skarpet. Zostały jeszcze spodnie...
Dziewczyna podniosła się i przycisnęła do niego ciało, jej piersi
naciskały na jego umięśnioną klatkę piersiową. Sutki stwardniały w
zetknięciu z gorącą skórą mężczyzny.- Jesteś pewien?- Spytała szeptem.
- Maggie...- Zmiażdżył jej wargi swoimi.
Cholera. Pomysł posiadania jej i Draymora tylko go mocniej nakręcił.
Zaakceptowawszy brutalny pocałunek, pomogła mu zdjąć spodnie i bokserki,
na których nadrukowane były uśmiechnięte pomarańczowe duchy. Jak
zawsze ten facet nosił zwariowaną bieliznę. Jedną dłonią objęła jego jądra,
podczas gdy drugą objęła jego penisa.
- Ja też chce się pobawić- Wtrącił się Draymore. Jego dłonie błądziły
po ciałach Maggie i Rafe'a.- Takie wspaniałe tyłeczki. Który powinienem
wziąć najpierw?
Łowczyni przerwała pocałunek, liżąc obrzmiałe wargi pół-demona.
- Nic brutalnego- Zastrzegła.- Poza tym, wydawało mi się, że jesteś w
fazie BDSM1.
1 BDSM - skrót pochodzący od słów "związanie" i "dyscyplina" (ang. bondage & discipline, B&D), "dominacja" i
"uległośd" (ang. domination & submission, D&s, D/s) sadyzm i masochizm (ang. sadism & masochism, S&M). W
praktyce BDSM polega na dobrowolnej rezygnacji z kontroli i przekazanie jej dominującemu partnerowi.
2 Seks tantryczny to praktyka pozwalająca na osiąganie głębokich doznao mistycznych, ale o wiele
przyjemniejsza od zwykłej medytacji, o wiele bardziej otwierająca na radośd życia. No i przy okazji znacznie
bardziej zabawna i mniej nudna.
- Dla niektórych to nie tyle faza, co styl życia- Wyjaśnił.- Niestety moja
uwaga zawędrowała w stronę tantrycznych rytuałów seksualnych2. Ale
jestem niecierpliwą osobą, więc i to także, było tylko krótkotrwałą fascynacją.
- A teraz?
- Jak zawsze, ma fleur, wróciłem do ciebie.
Maggie przewróciła oczami.- Zachowaj te całe gówno z kwiatuszkami i
serduszkami dla swoich bezmyślnych ofiar, dobra?
Draymore roześmiał się. - Co w takim razie powinniśmy teraz zrobić,
hm?
- Wezmę Rafe'a od tyłu- Postanowiła kobieta, przenosząc się za plecy
kochanka.- A ty obciągnij mu penisa.
Wampir zsunął się z łóżka i padł na kolana. Jego długie blade palce
błąkały się po przyrodzeniu demona, głaszcząc, dotykając, zapamiętując jego
kształt. Patrzenie jak krwiopijca zabawia jej kochanka rozgrzało ją jeszcze
mocniej. Szybko otworzyła szufladę nocnej szafki. Wyjęła tubkę kremu i
czarne skórzane majtki z doczepionym 15 centymetrowym dildo i wszytym
malutkim wibratorem działającym na łechtaczkę. Gdy Draymore wziął w
usta twardość Raphaela, łowczyni założyła majtki, ustawiając wibracje na
średni poziom. Patrzyła jak urzeczona jak jej demon zaciskał dłonie w
czarnych włosach wampira i powoli poruszał biodrami w przód i w tył,
wsuwając penisa do jego ust.
Piękne oczy Rafe'a były zamknięte, jego usta na wpół otwarte. Jęczał i
sapał targany przyjemnością.
Maggie stanęła tuż za stojącym mężczyzną i wsunęła tubkę maści w
jego odbyt. Wycisnęła do niej żel, po czym ustawiła końcówkę dildo przy
wejściu do ciała demona. Zaczęła się powolutku wsuwać do środka.
Pogłaskała pośladki kochanka, czekając aż się rozluźni.
Zacisnęła dłonie na jego ciele.
- Nie mogę się doczekać, aż dojdziesz w usta Draymore'a, podczas gdy
ja będę cię pieprzyć.
- Tak- Wyjęczał. Kobieta wsunęła się w niego głębiej i głębiej, aż w
końcu zagłębiła się całkowicie w męskim ciele. Czekała, aż przywyknie do
penetracji, w tym czasie głaszcząc go po bokach, skrobała paznokciami po
jego ciele.
Przez cały czas czuła działanie wibratora na swoją łechtaczkę. Nie
widziała twarzy Draymore'a, musiała zadowolić się wsłuchiwaniem w jęki
obu mężczyzn. Jej serce drżało, gdy czuła jak przelewa się przez nią
pragnienie. Jedyne, co musiała zrobić to wyobrazić sobie usta wampira
obejmujące penisa Raphaela... Bogini, Och!
Z dildo pomiędzy pośladkami Rafe'a, Maggie wzdrygnęła się, czując jak
żądza całą ją przenika, jej cipka stała się wilgotna i spragniona.
Niecierpliwość pojawiła się w niej, naciskała, i w końcu łowczyni zaczęła
powoli poruszać się w ciele kochanka.
Wtedy demon wbił się w usta wampira, a potem cofnął się lekko, i
nabił mocno na dildo. Szybko chwycili dobry rytm- dziewczyna zanurzała w
nim sztucznego członka, a on zanurzał się w ustach Draumora, który był
bardziej niż chętny mu dogodzić.
Maggie wiedziała, że ta podwójna przyjemność to będzie zbyt wiele,
nawet dla demona o imponującej wytrzymałości. Była już jednak blisko
orgazmu, gdy poczuła jak ciało Rafe napina się.
- Niech to szlag!- Krzyknął.- Dochodzę! Boże, tak...
Wiedziała, że Draymore z radością połknie całą gorącą spermę, która w
tym momencie trysnęła mu do gardła. Jeśli pozostał wierny starym
nawykom, zlizał każdą kroplę nasienia z penisa Rafe'a. Ale nawet, gdy pół-
demon znalazł swoje wyzwolenie, kobieta kontynuowała posuwanie go w jego
wspaniały tyłek. Wibracje były coraz większe i w końcu BUM!... Przyjemność
zalała ją, wybuchły fajerwerki, pozostawiając zadowolenie i ciepło w ciele
łowczyni.
- To było bardzo przyjemne- Odezwał się chrapliwym głosem
Draymore.- Raphael to prawdziwy kawał mężczyzny, co?
- Do diabła, tak- Zgodziła się Maggie, wycofując się z Rafe'a. Uklękła i
ucałowała jego pośladki, głaszcząc delikatnie śliskie od potu uda.- Chociaż w
rzeczywistości to bardzo demoniczny kawał demona.
- Co?!
Łowczyni uśmiechnęła się słysząc szok w głosie wampira. To go nauczy
nie kręcić się w pobliżu i bezkarnie ją pieprzyć. Drań. Milutki drań.
Zaniosła do łazienki skórzane majtki, by je później umyć, po czym
wróciła do sypialni do swoich dwóch mężczyzn- jednego martwego, drugiego
pół-demona. Siedzieli na łóżku, w odległości, co najmniej półtora metra od
siebie, i patrzyli w pogłogę.
Jej życie miłosne było naprawdę popieprzone.
- To bawimy się czy co?- Spytała.
- On jest demonem!
- On mnie ugryzł!
Kobieta spojrzała na Rafe'a.- On jest wampirem. Seks i pobieranie krwi
są wliczone w zestawie. Nie może cię pieprzyć i nie wziąć od ciebie krwi-
Przeniosła wzrok na Draymore'a.- Raphael jest pół-demonem. Ufam mu.
Kocham go. Jeśli nie podoba ci się sytuacją, spierdalaj stąd i nie wracaj.
Darymore wbił w nią wzrok, w brązowych oczach miał niepokój.- To do
ciebie nie pasuje, Maggie. Gdy widzieliśmy się ostatni raz gotowy byłem się
założyć, że prędzej wbiłabyś sobie w oko sztylet, niż pozwoliła się dotknąć
demonowi. A teraz mówisz mi, że z jednym z nich sypiasz?
- Rzeczy się zmieniają- Wyjaśniła chłodno.- Ludzie też. Przestań mówić
o Rafie jakby był zwierzęciem i nie przebywał z nami w pokoju. I do twojej
wiadomości, wampirzy chłopcze, to, co robię w życiu nie jest twoim
pieprzonym interesem- Przyszpiliła go wzrokiem. Do diabła, jest dupkiem,
jeśli myśli że po dwóch latach nieobecności może zwyczajnie znów wkroczyć
do jej życia i zacząć prawić jej morały.
Wzrok tego dupka poszybował w stronę Raphaela, a ten nie został mu
dłużny. Wtedy jej demon położył się na plecach na łóżku i zaprezentował
swój nabrzmiały narząd. Błogosławiony niech będzie penis demona! Maggie
widziała jak Draymore ogląda ciało demona. Wtedy ten ostatni uniósł dłoń i
zaczął nią przesuwać w górę i w dół swojego członka. Wampir oblizał usta,
jakby nie mógł się już doczekać jego smaku. Jednak zanim wykonał ruch w
stronę leżącego mężczyzny, zerknął szybko na łowczynię.
- Nie wiem czy to jest rozsądne, cherie.
Położyła dłonie na biodrach, co skierowało jego wzrok na jej wygolone
łono. Tylko by go mocniej nakręcić zsunęła palce jednej ręki pomiędzy uda i
zaczęła przesuwać nimi wzdłuż sromu.
- Jedyne, co mnie teraz interesuje to druga runda seksu. Tak, więc
Draymorze… Zostajesz i czy wychodzisz?
Z pamiętnika Maggie Mortis.
Lubię o sobie myśleć, że jestem dziewczyną o zdrowym libido,
ale dwadzieścia cztery godziny z Raphaelem i Draymorem nawet
nimfomankę zmusiłyby do powiedzenia „Dosyć”.
Innymi słowy, ci faceci doprowadzają mnie do szaleństwa. A
my bawiliśmy się ze sobą tylko dzień. Przyznaje- było to pieprzenie-
sen- pieprzenie, ale mimo wszystko…
Mam zamiar dzisiejszej nocy wybrać się na polowanie.
Zabawne, że kopanie tyłków demonom będzie dla mnie niezbędną
chwilą wytchnienia od wyczerpującego seksu. Fajnie zmienić trochę
rutynę sypialnianą, ale Rafe jest moim demonem. Moim. Mogę
dzielić się jego ciałem, ale nie mam zamiaru robić tego z jego
sercem. Z drugiej strony, Draymore nie jest facetem, który na stałe
przykleja się do jednej laski. On żyje już tak cholernie długo, że
wszystko go nudzi. Najdłużej był ze mną jakieś trzy tygodnie… i to
też tylko, dlatego, że eksperymentował wtedy z bondagem. 3
Wszystko, co mogę o tym powiedzieć, to to że nauczył mnie
elastyczności. I jak zawiązać porządny węzeł.
3 Bondage (z ang.: krępowanie) - zabawa seksualna polegająca na tym, że jeden z partnerów krępuje drugiego
za pomocą sznura lub kajdanek; skrępowany partner godzi się poddad fantazji erotycznej drugiego lub jeden z
partnerów zgadza się grad rolę dominującą, aby zaspokoid potrzebę odczuwania poniżenia przez drugiego
partnera lub by partner dominujący zaspokoił swoją potrzebę zdobycia władzy i pragnienie zniewolenia drugiej
osoby.
Ciągle tęsknie za Damianem. Rafe i ja nie rozmawiamy o
nim zbyt wiele. Nie wiem czy to, dlatego, że nie dzielimy o nim
ciepłych wspomnień, czy dlatego że żadne z nas nie chce stanąć
twarzą w twarz z faktem, że jego duch cały czas jest między nami.
Raphael nie może pogodzić się z tym, że pragnęłam jego brata… I
myślę, że ja również nie.
Może zajmie to nam po prostu więcej czasu. Albo więcej seksu.
Albo więcej miłości… A może Damian już zawsze z nami będzie,
gdzieś na obrzeżach naszych serc. Może pamięć o nim jest jak
plama, która powoli zanika, ale nigdy nie da się jej całkiem
wymazać.
CHAPTER…3
Na kilka minut przed dwudziestą pierwszą. Maggie weszła do
malutkiego sklepu ze zwierzętami i skrzywiła się. Kierowała się szlakiem
siarki do miejsca, które pachniało moczem i futrem. Taak, to sprawi, że
poszukiwanie demona będzie tyyyle łatwiejsze.. Słabo oświetlone i z
brązowymi ścianami, pomieszczenie to wyglądało bardziej jak jaskinia niż
sklep.
Sugerując się brzydkimi zapachami i zakurzonymi półkami,
domyślałam się że Zwierzęta Pedro nie były obiektem gdzie zbyt dobrze
dbano o potrzeby zwierząt. Duże akwarium tuż przed Maggie stanowczo
pamiętało lepsze dni. Martwe ryby unosiły się razem ze zgniłym mchem na
powierzchni wody. Dziewczyna spojrzała w prawo i zobaczyła trzy rzędy
złożone z drucianych klatek. Większość z nich była powywracana,
wypełniona śmieciami. Na końcu jednego z rzędów coś się poruszyło.
Łowczyni, ze sztyletem pobłogosławionym przez wiccan i zrobionym przez
kowala Bogini, ostrożnie zbliżyła się do tamtego miejsca...
- Miauu- Dotarło do niej żałosne skomlenie.- Miauuuuuuuuuuu.
Maggie zobaczyła zaniedbanego i zagłodzonego czarnego kotka.
- Och, Bogini. Biedne maleństwo- Wielkie żółte oczy zwierzęcia
wpatrywały się w nią. Łapka naciskała błagalnie ściankę klatki.- Przykro mi
kochanie- Szepnęła dziewczyna.- Nie mogę cię zabrać ze sobą.
Kicia usiadła i lekko przekrzywiła łepek.- Miau?
- Jest ten demon... I muszę dorwać jego żałosny tyłek zanim ucieknie.
Słyszałaś kiedyś o Magnusie? Cóż, jest wielkim pojebem i zawdzięczam mu
wiele bólu w życiu.
- Miau- Kotek przekręcił główkę w prawą stronę i znów miauknął. Po
chwili zrobił to ponownie.
Maggie zastanawiała się czy zwierzę nie chce jej czegoś powiedzieć, czy
nie wskazuje jej drogi, którą poszedł Magnus... Albo ona traci już rozum. -
Upewnię się, że sklep zostanie zamknięty, a potem znajdę dla ciebie dobry
dom. Obiecuję.
Kicia położyła się i zamknęła oczy, albo zbyt słaba by utrzymywać się
w pionie, albo zbyt cyniczna, aby sądzić, że Maggie naprawdę uratuje ją z
tego piekła. Łowczyni wsunęła palec między pręty klatki i pogłaskała
futrzany łepek. Kotek wydał miękkie, ciche mruknięcie. Coś ścisnęło
dziewczynę w podołku. Kiedy ona stała się takim mięczakiem? Bierz się w
garść, kobieto! Jesteś cholerną łowczynią demonów, a nie opiekunką z
pogotowia dla zwierząt.
Mimo to wzięła sztylet i wsunęła jego końcówkę w zapięcie kłódki
klatki. Ostrze przeszło przez metal jak nóż przez masło. Zapięcie spadło i
drzwiczki się uchyliły. Kot wskoczył jej na ramię, obsunął dłonie na jej
obojczyk, a ogonem owinął się wokół szyi Maggie. Miękkie mruczenie
wywoływało lekkie wibracje.
- Dobrze- Mruknęła.- Cieszę się, że się zgadzamy.
Z księżycowym sztyletem w pogotowiu i kotem na ramieniu, łowczyni
zaczęła systematycznie i cicho przeszukiwać sklep. Większość zwierząt
uciekła albo zdechła. Ktokolwiek miał tutaj czekać, był nieobecny. Rozejrzała
się, a frustracja pulsowała jej w skroniach. Hmm. Za zniszczoną ladą
znajdowały się drzwi, prowadzące prawdopodobnie na zaplecze.
Magnus mógł tam być, albo tylko chciał wyprowadzić ją z równowagi.
Bardziej prawdopodobne jednak było, że w magazynku siedział człowiek
zajmujący się „ Zwierzętami Pedro” i robił Bogini wie co. Tak czy inaczej, jeśli
był to on, to Maggie miała zamiar skopać mu tyłek.
Przekręciła klamkę, zdziwiona, gdy drzwi otworzyły się bezgłośnie. Cóż,
cholera.
Miała rację w obu przypadkach.
Magnus był tutaj, podobnie jak i człowiek. Cóż, a przynajmniej to, co z
niego zostało. Stanowczo demon zatrzymał się na małą przekąskę. Demony
jadły wszystko i wszystkich. Śmieci. Zwierzęta. Rośliny. Meble. Robaki.
Ludzi. Lubiły negatywną energię. Pożywiały się, wywołując straszny ból,
który zdawały się uwielbiać. Maggie zerknęła na twarz martwego faceta,
którego ciało trzymał potwór. Jak widać Magnus miał dzisiaj ochotę na coś
meksykańskiego. Jeśli dziewczyna miała szczęście ten mały drań to był
właśnie Pedro- i demon wyświadczył jej właśnie przysługę. Każdy palant,
który traktował w ten sposób zwierzęta zasługiwał by stać się demonią
kolacją.
- Czy to wygląda dla ciebie jak bar szybkiej obsługi?- Spytała łowczyni
wyjmując pryzmat z torby i trzymając sztylet w pogotowiu. Nie mogła się już
doczekać, by uwięzić Magnusa. Po przemienieniu się w człowieka, znalazł
drogę do łóżka Damiana... A potem go zamordował. Wstydziła się, bo nie
miała pewności, co przeszkadzało jej mocniej- to, że demon zabił jej
najlepszego przyjaciela czy to, że najpierw z nim spał.
- Maggie Mortis- odezwał się, był ubrudzony czerwoną krwią.- Córka
Abatu.
- Pieprz się- Rzuciła pryzmat pod nogi potwora.- Carcer!
Zrobił zamach i kopnął piramidkę gdzieś daleko.
Kurwa, och kurwa. Pryzmat nie wessał Magnusa. Szok spowodowany
tym spostrzeżeniem sprawił, że na sekundę zamarła. Dwa miesiące temu
Abatu zniszczył jej laboratorium i uwolnił połowę ze schwytanych przez nią
demonów. Teraz okazało się, że pryzmaty całkiem straciły swoją moc.
Naprawdę fatalna wiadomość.
Magnus rzucił przystojniaka Pedro na ziemię a ten wylądował na
betonowej podłodze niczym obrzydliwy kleks. Zapach świeżej krwi mieszał się
z siarkowym zapachem demona. Jego szaro-biała skóra była brudna i
poplamiona krwią. Jego karmazynowe oczy lśniły wiedzą i mocą- wiedział coś
ważnego, istotnego. Coś, o czym ona nie miała pojęcia. Cóż, do diabła.
Wiedziała, że nadchodzi coś złego. Czy Abatu jej tego nie obiecał?
- Powiedziałaś coś o pieprzeniu?- Bestia chwyciła wielkiego penisa
zwisającego pomiędzy jej udami.
Na jej oczach organ rósł, i zdała sobie sprawę z intencji Magnusa.
- Urżnę ci fiuta!- Ostrzegła groźnie.
- Wtedy odrośnie- Usłyszała w odpowiedzi.
Maggie obserwowała jak jego białe łapy o pożółkłych szponach gładziły
jego twardość. Ten penis pieprzył Damiana. Te ręce zabiły go.
Zapłonęła w niej wściekłość. Wyciągnęła drugie ostrze, podczas gdy
demon patrzył na nią, cały czas pieszcząc się, czekając na jej ruch.
Demonów nie można było zabić. Można było tylko je uwięzić.
Torturować. Przetrzymywać w zamknięciu. Magnus zasługiwał na śmierć.
Powolną i bolesną agonię. Kolejna cholerna rzecz, której nie mogła zrobić...
Której nie mogła mieć...
Instynkt samozachowawczy prawdopodobnie zmusił kotka do
opuszczenia jej. Kicia zeskoczyła z jej ramienia, odeszła od nich na kilka
metrów. Zwinęła się w mały czarny kłębek, zamknęła oczka i zasnęła. Maggie
wykrzywiła się do zwierzaka. Dzięki ci bardzo, mały zdrajco.
Magnus uśmiechnął się, na jego zepsutych zębach widać było czarną
krew. Głaskał się coraz mocniej, agresywniej. Potem nagle rzucił się ku niej,
jego wolna dłoń poszybowała do twarzy łowczyni. Dziewczyna zanurkowała
pod jego ramieniem i pchnęła go sztyletem w brzuch. Istota pisnęła i cofnęła
się.
Przynajmniej jej broń nadal zachowała moc. Kucnęła i podcięła nogi
przeciwnikowi. Magnus poleciał na plecy, ale nie nadal nie puścił penisa.
Walka zdawała się go tylko jeszcze bardziej podniecać.
- Chcę cię wypieprzyć, Maggie- Wyjęczał.- Pieprzyć cię, zabić i zjeść
twoje słodkie ciało.
Pomysł zrobienia z niej głównego dania doprowadził go na szczyt.
Doszedł, rozpryskując spermę na boki. Białe krople padły na podłogę, zwłoki
Pedra, buty Maggie i na kotka.
W obłoku czarnego dymu i z triumfalnym śmiechem odbijającym się
echem w pomieszczeniu, Magnus zniknął.
- Sukinsyn!- Krzyknęła za nim Maggie. Podskoczyła dziecinnie i
sfrustrowana kopnęła ścianę schowka, robiąc w niej dziurę. Co do cholery
było z nią nie tak? Powinna była spróbować złapać tego skurwiela w inny
pryzmat. Pozbawić masturbującego się drania łba. Wbić mu sztylet w jaja i
urżnąć jego paskudnego penisa.
- Tracę ostrość- Mruknęła.- Tracę też rozum.
Pochyliła się i wzięła kotka na ręce. Ten umościł się wygodnie i spojrzał
na nią jednym żółtym okiem, drugie zostawiając przymknięte. Maggie
potrząsnęła głową.
- Słuchaj, pozbędę się tych zwłok, dobra? Ale nie ma mowy żebym cię
wykąpała.
CHAPTER…4
- Co to jest, do cholery?- Spytał Raphael.
- Kot- Wyjaśniła Maggie. Bogini, jaka ona była zmęczona. A do tego
śmierdziała jak tygodniowe śmieci, dzięki zwłokom, które musiała dotykać i
demonowi, który opryskał ją nasieniem.
Odłożyła kotka na podłogę, a ten z uniesionym ogonkiem, zaczął badać
sypialnię łowczyni. Maggie przeniosła spojrzenie na swojego demona. Leżał
rozwalony na łóżku, ubrany wyłącznie w dżinsy. Czytał „Times'a”.
- Maggie, ma fleur- Draymore stanął w drzwiach łazienki, jego ciało
okrywał tylko ręcznik niedbale owinięty wokół pasa, wilgotne włosy opadały
na ramiona. Urwał i zmarszczył nos.- Śmierdzisz złą krwią.
- I…- Rafe zmarszczył brwi, patrząc na nią.- Spermą demona?
- Mam ją na butach- Powiedziała, machając wspomnianą częścią
ubioru.- Mam zamiar spalić je przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Pieprzony Magnus!
- Magnus spuścił ci się na buty?
Rafe sturlał się z łóżka. Wziął ją w ramiona i mocno przycisnął do
siebie. Nie zdawała sobie sprawa jak bardzo pragnęła uścisku. Ale on to
wiedział. Jej serce złagodniało i rozpaliło się. Jak miło było podzielić się
swoimi problemami z kimś, kto ją kochał. Z kimś, kto wiedział, czego ona
potrzebuje, nawet, jeśli ona sama tego nie wiedziała.
- Weźmiemy długą, gorącą kąpiel- Powiedział Draymore.- I oderwiemy
twoje myśli od tego Magnusa.
W ułamku sekundy wampir zniknął. Maggie usłyszała jak przekręca
kurtki, potem szum wody spływającej do jej bardzo dużej i bardzo drogiej
wanny. Była wykonana z czarnego marmuru, w środku zamontowano
wygodne siedziska i mogła śmiało pomieścić cztery osoby. Jej nowa łazienka
całkowicie zastępowała jej tą, którą miała u D., która była swego rodzaju
luksusowym SPA.
- Wszystko z tobą dobrze?- Spytał Raphael.- Co się stało?
- Śledziłam tą dupę wołową do sklepu ze zwierzętami w paskudnej
części miasta. Tam znalazłam Hellion.
- Nazwałaś tego kota?
- Tak- Podniosła wzrok i dostrzegła szok w spojrzeniu kochanka.-
Zamknij się.
- Ale ja nic nie powiedziałem.
- I dobrze- Westchnęła i położyła mu głowę na ramieniu.- W każdym
razie, Magnus zdążył już zabić tego faceta i skonsumować jego wnętrzności,
gdy dotarłam na miejsce. Zaczął się onanizować, gdy próbowałam mu skopać
tyłek i bum…- Odsunęła się na tyle, by móc spojrzeć ponownie w oczy Rafe'a,
dostrzegła w nich niepokój.- Biały pryzmat, który próbowałam użyć na
Magnusie zawiódł. On przeniknął przez zabezpieczenia laboratorium,
ponieważ… Kurwa, Rafe. On jest jakoś ze mną związany. Jak inaczej niż
genetyką można wyjaśnić to, że udało mu się przejść genetyczny zamek i
zaklęcie krwi?
- Myślisz, że Abatu znów będzie chciał nas nawiedzić?
- Sześć tygodni bez wieści o nim? Ten dupek jest czymś zajętym- czymś
ważniejszym niż zabicie mnie, a wiemy, że to jest dla niego priorytet. Dzisiaj
po raz pierwszy Magnus naruszył moje terytorium. Trzymał się wcześniej z
dala, ponieważ miał świadomość, że chce jego głowę na tacy.
- Abatu go wysłał.
- Prawdopodobnie. Ale, po co? Żeby sprawdzić, czy zauważę?
-Aby sprawdzić rozwiązanie. Albo może przetestować nową broń?
- To znaczy sprawdzić, czy pryzmat podziała na Magnusa? Myślisz, że
Abatu zabezpieczył go jakimś rodzajem anty-magii czy czegoś w tym stylu?
- To jest możliwe- Usta demona wykrzywiły się w wyrazie niechęci.-
Cholera. Nie chcę cię opuszczać. Nie teraz.
- Opuścić mnie?- Maggie wbiła w niego wzrok, nie podobało jej się
dziwne uczucie ściskania w żołądku i ból w okolicy serca. Od kiedy stała się
taka przylepna? Nie potrzebowała, by Raphael ją niańczył. W zasadzie
powinna być zadowolona, że on odjedzie. Co złego było w posiadaniu
odrobiny czasu tylko dla siebie?
Kłamstwo, kłamstwo- Coś w niej szeptało.- Nie oszukuj się. Nie
zaczynaj tego teraz robić, tylko dlatego że jesteś zakochana.
- Nie chcę byś wyjeżdżał- Przyznała miękko.- Zostań ze mną.
- To ważna misja. Wysoka Rada potrzebuje moich szczególnych
uzdolnień do jej realizacji.
- Jesteś moim Strażnikiem. To twój misja- Powiedziała Łowczyni. Skąd
to poczucie rozpaczy i strach, które ją dręczyły? Rafe mógł iść dokąd chciał, i
mógł zajmować się sobą.
- Maggie?
Kurwa. Jej demon zdał chyba sobie sprawę jak bardzo nie-maggie'owe
jej zachowanie było.
- Nie zwracaj na to uwagi. Wszystko ze mną okay. Rób co musisz robić-
Przerwała tą żenującą scenę i skierowała się do łazienki. Raphael złapał ją za
rękę i pociągnął z powrotem w swoje ramiona. Pozwoliła mu to zrobić.
Pozwoliła, bo sama tego potrzebowała. Była taka słaba. Taka bezbronna.
Przez niego. Przez jej pięknego demona.
Draymore pojawił się w drzwiach łazienki, nagi, jego ciemne oczy
płonęły z pożądania.- Kąpiel jest gotowa, moi milusińscy- Machnął dłonią w
stronę swego lekko stwardniałego członka.- Podobnie jak i ja.
- Ja też- Odezwał się cichy głosik.
Rafe i Maggie spojrzeli w dół. Czarny kotek siedział u ich stóp i patrzył
na nich.
- Coś mówiłaś?- Spytała łowczyni.
- Tak. Ja też potrzebuję kąpieli.
- Demon- Warknął Rafe.- I ty go tu przyniosłaś.
- Ty mały draniu!- Maggie uniosła stopę, gotowa kopnąć zakłamanego
skurwiela.- Oszukałaś mnie, bym cię zabrała do domu. Udawałaś słodką i
bezbronną. Argh!
- Proszę, pani. Ocaliłaś mnie, więc jestem z tobą związana.
Stopa łowczyni niechętnie wylądowała na podłodze…
- Cóż, kurwa.
- Dwa demony, Maggie?- Spytał zdziwiony Draymore.- Postanowiłaś
zacząć je kolekcjonować, zamiast zabijać?
- Zamknij się!- Wściekła kobieta złapała małego śmierdzącego
zwierzaka za futro na karku i uniosła na wysokość swoich oczu.- Podaj mi
jeden dobry powód, dla którego nie powinnam wrzucić cię do pryzmatu?
- Uratowałaś mnie przed gniewem Abatu.
Maggie zamrugała niepewnie powiekami.- Dobra, powód jest całkiem
niezły. Dlaczego on chce cię zgnieść?
Kotek przechylił łepek i wbił w rozmówczynię spojrzenie złotych oczu.
W końcu odetchnął ciężko.- Znalazł sposób, by zabić demony.
Z pamiętnika Maggie Mortis.
Miałam gówniany weekend. Draymore pozostał
wierny swojej filozofii pieprz-ich-potem-zostaw, i odszedł
tego samego dnia, gdy Hellion zrzuciła na nas bombę o
Abatu. Skończyłam kąpiąc głupiego kota, który nie był
nawet w najmniejszym stopniu tak interesujący jak
dwóch nagich facetów, których miałam mieć. Wyszło na
to, że pieprzona Rada wiedziała, że Abatu nabył
zdolność zabijania demonów. Dlatego właśnie wezwali
Raphaela. Chcą by odbył on małą wycieczkę do Piekła i
dowiedział się szczegółów. Oczywiście też chcą umieć
zabijać stwory z czeluści. Nie interesuje ich w ogóle,
dlaczego Abatu zabija członków swojego własnego
rodzaju. Ale mnie tak.
CHAPTER…5
- Jesteś w dziewiątym miesiącu ciąży- Powiedziała Maggie.- Nie mogę
cię zatrudnić.
Siedziały przy stoliku na patio, przed Starbuck's Coffee. Maggie z jej
Venti Mocha i dziesiąta kandydatka z herbatą Tao. Niebieskie światło
południa wypierał powoli pomarańcz i purpura zmierzchu. Ból głowy, który
zaczął się jeszcze przed południem nadal pulsował w głowie łowczyni.
Dajcie mi demona. Jakiegokolwiek demona. Kopanie tyłków
nieśmiertelnych jest dużo prostsze niż zatrudnianie asystenta…
- Jestem dopiero w szóstym miesiącu- Odpowiedziała pani Sarah Lynn
Traynor.
Łowczyni spojrzała na ogromny brzuch rozmówczyni.- Pieprzysz.
Wyglądasz jakbyś miała w każdej chwili eksplodować. Co ty do diabła masz
w brzuchu?
- Antychrysta.
Mówiła rzeczowym tonem, a usta pozostały poważne. Maggie
usłyszawszy to tylko przewróciła oczami.
- Dobrze, słuchaj, wiem, że praca z Otherworldem jest dziwna… Ale nie
mam zamiaru zatrudnić wariatki.
- Nie jestem nienormalna- Odpowiedziała Sarah. Nie brzmiała na
obrażoną.
Łowczyni wzięła łyka kawy. Skąd Mel bierze tych ludzi? Pewnie
pomyślała, że to cholernie zabawne wysłać mi kogoś, kto jest w ciąży z… z…
- Ty… hm, wiesz, kto jest ojcem?
- Tak, nazywa się Eltar.
- Eltar- Powtórzyła Maggie. Wypuściła z Płuc powietrze. Przez ułamek
sekundy obawiała się, że usłyszy imię Abatu. Ale przecież on starał się zabić
wszelkich swoich potomków, i nie kręciłby się po okolicy i robił sobie
kolejnych konkurentów.
- Umiesz pisać na maszynie?
Sarah przytaknęła.
- A jak wygląda praca z zaklęciami?
- Specjalizuje się w czarach ochronnych- Spojrzała w dół na swój
brzuch.- Cóż, teraz przynajmniej to robię. Nauczyłam się wielu pożytecznych
rzeczy, chcąc trzymać Eltara z daleka. On jest naprawdę pożądliwy.
Łowczyni niemal wypluła właśnie wypitą kawę. Zamiast tego, odstawiła
kubek i przycisnęła do ust serwetkę, by ukryć swój uśmiech.- A co z
umiejętnością walki? Wiesz jak posługiwać się mieczem i rzucać sztyletem?
- Umiem naprawdę celnie strzelać z mojego Glocka.
- Sama nie wierzę, że to robię, ale kochanie, wychodzi na to, że jesteś
najlepsza z grona chętnych. Zatrudniam cię- Wyciągnęła dłoń i Sarah
ścisnęła ją, dwa razy mocno nią potrząsając. Potem nowa asystentka szybko
przeniosła dłoń znów na brzuch, w który wbiła wzrok łowczyni. W łonie
Sarah rósł potomek demona Eltara.
Do cholery. Naprawdę zaczynam kolekcjonować demony.
*
Maggie stała na wysokości chóru w opuszczonym kościele, patrzyła na
zakurzone ławki i zniszczony ołtarz. Kiedy była małą dziewczynką rodzice
przynieśli ją w to miejsce. Ale wtedy było tu całkiem inaczej- witraże były
całe i czyste, filtrowały do środka świątyni idealne światło Miłości.
Przychodzili tu potem regularnie, niemal zawsze siadali w trzeciej ławce, po
prawej stronie. Wciskała się między ojca i matkę, ubrana w sukieneczkę.
Pamiętała dotyk drewna pod dłońmi i zapach cytrusowych perfum mamy.
W każdą niedzielę, aż do śmierci rodzicielki, przychodzili do tego
kościółka i słuchali jak pastor mówi o grzechu i odkupieniu. Jaki jej świat
był wówczas mały. Jaki dobry i doskonały. Taa. Niewiedza to prawdziwa
rozkosz.
- Maggie?
Odwróciła się, jej ręce odczepiły się od chwiejnej poręczy i stanęła
twarzą w twarz z Raphaelem. Wysunął się cicho z cienia. Jak długo tam stał i
ją obserwował?
Była chwila po północy. Miała za sobą kiepską noc polowania na
demony, do tego cały wieczór prześladowały ją duchy przeszłości.- Myślisz, że
ci, którzy porzucili ten kościół, równie łatwo porzucili swoją wiarę?
- Ludzie zabierają wiarę razem ze sobą. Nie zostawiają jej w starych,
zniszczonych budynkach- Zatrzymał się tuż przed nią, jego zagadkowe
spojrzenie nie opuszczało jej twarzy.
- Jak udało ci się mnie znaleźć?- Spytała.
- Zawsze cię odszukam- Wziął ją w ramiona i przycisnął mocno do
siebie.- Zawsze będę cię kochał.
- Zamknij się- Rozkazała, w oczach pojawiła się wilgoć.- Zmieniłeś
mnie w durną, szlochającą paniusię- przylepę, wiesz o tym?
Odsunął ją od siebie na tyle by móc spojrzeć jej w oczy.- Mówisz takie
romantyczne rzeczy.
Maggie uderzyła go lekko w pierś, ale nie udało jej się powstrzymać
chichotu.- Odchodzisz.
- Muszę.
- Nie, nie musisz- Oderwała się od niego przerażona . To właśnie się
dzieje, gdy zbytnio zbliżasz się do ludzi. Czy nie straciła już dość bliskich?
Wszyscy, którzy coś dla niej znaczyli, odeszli. Wszyscy poza
Raphaelem. Do diabła, jaką była idiotką.
- Nie odchodzę na zawsze.
- A co jeśli okaże się, że tak jest?- Zacisnęła pięści, walcząc z rosnącym
bólem serca.- Nie potrzebuję tego całego gówna. Po prostu… idź. Idź i po
prostu tam kurwa zostań, dobra?
- Maggie…
Nie chciała słuchać jego obietnic. Nie chciała się uspokoić czy
posłuchać głupot, po których zrobiłoby się jej lżej. Odwróciła się i zaczęła
oddalać się od niego… Nagle jednak jej demon pojawił się tuż przed nią,
przytrzymując ją za ramiona.
- Nie rób tego, Rafe.
- Nie robić, czego? Nie troszczyć się o ciebie?
- Nie jestem, kurwa, w nastroju- Odepchnęła go mocno od siebie, ale
nie chciał się ruszyć. Był w końcu pół demonem i potrzeba było czegoś
silniejszego od niej, by go przesunąć. Jednak… Nigdy jednak nie użył swojej
mocy przeciwko niej. Serce jej zadrżało ze strachu, ale zmusiła je do
uspokojenia się.- Pozwól mi odejść.
- Nigdy- Przycisnął ją do siebie i pocałował.
Szarpała się, kopiąc go po nogach i bijąc pięściami po ramionach i
klatce piersiowej. Ale to go nie powstrzymywało. Jego wargi przejmowały
panowanie nad jej ustami, delikatnie, subtelnie. W jego pocałunku było całe
morze miłości… Miłości i tęsknoty.
W końcu przełamał jej opór, i w następnej chwili rzuciła się na niego,
ssąc jego język. Czuła smak swojego własnego strachu na jego wargach.-
Rafe.
- Szzzz- Rozpiął guziki jej koszuli, by odsłonić czarny koronkowy
biustonosz. Pochylając się, pocałował szczyt każdej z kształtnych półkul, po
czym rozpiął zatrzask bielizny.
- Zabijasz mnie- Wyszeptała.
- Czczę cię- Zdjął jej koszulę i stanik. Nakrył piersi dłońmi,
przesuwając kciukami po sutkach. Pożądanie przeszyło kobiece ciało.- Jesteś
taka rozkoszna, Maggie.
Otoczył wargami jeden z napiętych pączków i śmiało muskał go
językiem. Maggie jęczała, zanurzając dłonie w jego włosach. Jego usta raz za
razem opadały na piersi, degustując je językiem, zębami. Oboma sutkami
zajął się równie porządnie.
Jego dłonie zsunęły się na materiał jej spodni, rozsunął zamek dżinsów
i zsunął je z jej bioder razem z bielizną. Rządza opanowała łowczynię i rzuciła
się ku spodniom kochanka, rozpinając guzik. Demon splótł swoje palce z jej i
zmusił ją do powolniejszego, delikatniejszego działania.
Dostosowała się i drżącymi dłońmi zsunęła z mężczyzny spodnie i
bokserki, wydobywając jego potężnego penisa na zewnątrz. Chwyciła jego
twardość, rozkoszowała się gorącem delikatnej skóry, słyszała jak oddech
Rafe'a rwie się. Jedną dłoń przeniosła na męskie jądra, bawiąc się nimi.
Pocałował jej łono, po czym padł przed nią na kolana i pomógł zdjąć
Maggie buty. Potem zsunął z niej całkiem spodnie. Kiedy podniósł się,
dziewczyna zaczęła szarpać jego koszulę. Zdjął ją więc niezwłocznie i rzucił
na ziemię.
Zgłodniała jego, łowczyni przesunęła dłońmi po gładkiej płaszczyźnie
jego klatki piersiowej, zsunęła je na twardy brzuch, potem znów chwyciła
jego penisa. Znów go zaczęła głaskać, podczas gdy językiem muskała jego
sutki delikatnie… By po chwili rzucić się na nie mocno.
Jęcząc, Rafe położył jedną dłoń na jej pośladkach i przycisnął do
siebie, zaś drugą rękę wsunął między uda kochanki. Zanurzył dwa palce w
jej wilgotnej szparce, pieszcząc ją aż zaczęła drżeć, będąc na skraju orgazmu.
Dopiero wtedy wziął ją w ramiona i nabił na siebie. Jego penis wypełnił
ją całkowicie, a ona oplotła go nogami wokół talii i zaciskała na nim wilgotną
i nabrzmiałą cipkę. Przez dłuższą chwilę tylko przytulali się, tulili serce do
serca.
Następnie Rafe zaczął się ruszać, jego członek zanurzał się w niej raz
za razem, aż w końcu jęknął z przyjemności.
Jej sutki przesuwały się po jego klatce piersiowej, gdy wbijał się w nią,
trzymała się kurczowo jego ramion, jakby był jej życiem. Bo był nim, zdała
sobie sprawę, był bardzo ważną częścią jej życia. Częścią jej duszy.
Łzy zsunęły się po jej policzkach, spadając pomiędzy nich, łącząc się z
potem…
Wtedy poczuła jak on dochodzi, jak wybucha w niej… I sama
skończyła. Poddając się fali nieziemskiej rozkoszy, jak przez mgłę usłyszała
okrzyk kochanka. Razem zapadli w ciemność…
*
Gdy opuścili ramię w ramię kościół, Maggie zwróciła się do kochanka.-
Powiedziałeś, że musisz iść. Dlaczego?
Raphael zawahał się, a następnie uniósł jej dłonie do ust i pocałował
delikatne kostki. Wbił w nią spojrzenie, błyszczące i pełne emocji oczy które
sprawiły że serce dziewczyny zabiło niespokojnie.- Kiedy Strażnik uratował
mnie i Damiana i zabrał nas do Otherworldu, Rada zobowiązała mnie do
służenia im.
- Co?- Maggie poczuła, że brak jej tchu.
- Jestem pół-demonem, Maggie. Uznali, że nie uda mi się wiecznie
walczyć z moją prawdziwą naturą i że któregoś dnia mogę się obrócić
przeciwko nim
Wszystko w łowczyni wrzało.- Dranie! Chcieli mieć kogoś, kto
odwalałby za nich brudną robotę!- Rafe już zdążył pokazać dziewczynie ile
jest warty, zapewne Rada też szybko się o tym przekonała. Jednak było
nieuczciwe, że nie miał możliwości odmówienia wypełnienia rozkazu władz
Otherworldu.
- Są też Inni tacy jak ja. Inni pół-ludzie uratowani i związani z Radą-
Skrzywił się.
- Nie mogą ci tego robić.
- Ależ tak, mogą- Przesunął ustami po jej wargach. Poczym puścił jej
dłonie i cofnął się.
Patrzyła, jak przybrał swoją demonią postać. Ubranie i buty zostały
rozerwane, rozpadły się na strzępy. Szara niczym kamień skóra błyszczała w
świetle księżyca. Następnie rozłożył skrzydła.
Maggie uśmiechnęła się.- Po co w ogóle zakładałeś na siebie ubranie,
skoro nie miałeś zamiaru go dalej nosić?
- Powiedziałaś przecież, że lubisz akcję a'la Hulk.
Śmiejąc się rzuciła się w jego rozpostarte ramiona.- Kocham, gdy
zachowujesz się a'la Hulk- Pocałowała go w szyję.
- Kocham cie, Maggie Mortis.
Cofnęła się lekko, by spojrzeć w jego czarne oczy.- Naprawdę mnie
wkurzasz, wiesz o tym? Miłość, sprawia, że człowiek staje się podatny.
- Tak, ale sprawia też, że staje się on silny.
Owinął ramiona wokół jej talii, a Maggie ukryła twarz na jego piersi.
Uginając lekko kolana, demon wzniósł się w powietrze, dzierżąc w ramionach
jego najcenniejszy dar- kobietę, którą kochał.
CHAPTER…6
- Meelano, ty suko- Maggie patrzyła na spokojną twarz najwyższej
Kapłanki Wielkiej Rady widoczną w odbiciu w wodzie.- Raphael wyjechał już
ponad miesiąc temu.
- Przyślemy ci innego Strażnika.
- A ja odeślę ci do z powrotem w pieprzonych kawałeczkach.
Meelana westchnęła.
- Twoja umowa z Raphaelem została zrealizowana. Potrzebujemy go
teraz. W Piekle trwa wojna i Abatu zaczyna wygrywać. Jeśli uda mu się
pokonać najwyższego króla, nic już go nie powstrzyma, gdy zechce podbić
Ziemię.
Łowczyni nienawidziła desperacji, która pojawiła się w jej głosie.- Masz
jakieś wieści od Rafe'a?
Oczy Kapłanki jarzyły się niepokojem, ale na ustach miała
uspokajający uśmiech.- Będziemy cię na bieżąco informować.
-Och, pieprz się!
- Maggie!- Zazwyczaj spokojna twarz Meelany nagle przybrała groźny
wyraz. Wtedy pierwszy raz Maggie dostrzegła prawdziwe emocje u swojej
szefowej. Jeśli Kapłanka była tak zaniepokojona sytuacją w Piekle, sprawy
musiały iść naprawdę źle. Naprawdę cholernie źle. Rada wysłała jej pół-
demona do strefy działań wojennych- wiedząc, że Abatu ma moc, która
mogłaby go zabić.
- Nie dbasz o nich, prawda? O tych, którzy ślepo ci służą. Raphael nie
wybrał urodzenia się, jako demon!
- Wysoka Rada nie odpowie ci na żadne pytanie, łowczyni demonów-
Oczy Kapłanki jarzyły się złością.- Twoje relacje z Raphaelem poważnie
naraziły twoje sądy i twoje zdolności. Jeśli jego misja zakończy się sukcesem,
odeślemy go gdzieś indziej.
Szok przeszedł przez dziewczynę rykoszetem, kradnąc jej dech,
sprawiając, że serce przestało na moment bić.- Co? Nie pozwolicie mu wrócić
do domu?
- Jego miejsce jest w Otherworldzie. To był błąd pozwolić mu udać się
do ciebie. Gdyby Damian nie wymusił na mnie obietnicy…- Spojrzenie
Meelany było pełne smutku i tajemnic.
- Równie dobrze możesz mi zdradzić resztę- Szepnęła łowczyni.
- Damian miał coś, co należało do mnie. Zgodził się mi to oddać tylko
w przypadku, gdy, jeśli on umrze, pozwolę Raphaelowi zająć jego miejsce,
jako twojego Strażnika.
Maggie zamarła ogłuszona. Damian układał się z Meeleną by upewnić
się, że jego brat ją odnajdzie. Zrobił to dla niej? Czy dla Raphaela? Czy
wiedział, że zakochają się w sobie? Najwyższa Bogini, to, co zrobił D. było
najpiękniejszą, najstraszniejszą rzeczą…- Jeśli się z nim tak umówiłaś,
czemu czekałaś sześć miesięcy zanim mi go przysłałaś?
- Powiedziałam ci już i tak więcej niż potrzeba.
- Skoro obiecałaś Damianowi, że zrobisz z Rafe'a mojego Strażnika, nie
możesz teraz złamać słowa. Musisz mi go oddać.
- Damian powinien był dokładniej sformułować naszą umowę. Nigdy
nie zostało określone jak długo jego brat zostanie z tobą jak twój Strażnik.
- Naprawdę jesteś suką.
- Robię tylko to, co konieczne. Będziesz dalej polowała na demony,
które atakują ludzi i czekała na dalsze rozkazy. Nie kontaktuj się ze mną w
sprawię Raphaela. On jest dla ciebie stracony.
Woda zrobiła się ciemna. Gniew i przerażenie przelewały się w Maggie,
rozrywając ją na strzępy. Krzyknęła, uderzając dłońmi o blat stołu. Szklana
misa spadła ze stołu, rozchlapując ciecz.
- Kurwa, kurwa, kurwa!- Dziewczyna krążyła po sypialni, machając
sztyletem, pragnąc móc wbić go w tyłek pewnej Wysokiej Kapłanki.
- Maggie?
- Czego?- Ryknęła gniewnie na Hellion. Kotka usiadła na
niepościelonym łóżku i wbijała w nią wzrok. Gdyby nie znała demonów,
pomyślałaby, że zwierzak się o nią niepokoi.- Jestem w naprawdę fatalnym
nastroju.
- Nie w tak paskudnym jak Sarah. Wyrzuciła mnie z biura, ponieważ
mruczałam zbyt głośno- Kot wyglądał na obrażonego.- Jesteś pewna, że ona
jest dopiero w siódmym miesiącu? Wygląda jakby mogła urodzić w każdej
chwili.
- Wiem, wiem. Ona jest piekielnie humorzasta. Ale potrafi pisać na
maszynie, czarować i strzelać do ludzi. Jest zbyt dobrą asystentką, by ją
wywalić tylko, dlatego że niedługo wyskoczy z niej mały demonek.
Maggie usiadła na łóżku i pogłaskała futerko Hellion. Ta mała
wybredna suka jadła tylko tuńczyka. Lubiła polować na węże i myszy, ale nie
miała ochoty ich jeść. Przynosiła je za to w prezencie do łowczynie.. Do jej
łóżka, pod prysznic, do szuflad biurka… Dziewczyna mogła odciąć demonowi
głowę jednym ruchem sztyletu, ale znalezienie martwego węza pod
prysznicem budziło w niej histerię.
Hellion zamruczała zadowolona. Futerko było jedwabiście gładkie i
niemal przelewało się przez palce. Gdzie był Rafe? Czy Abatu go dorwał?
Naprawdę, jeśli jej kochanek mógłby się z nią skontaktować, to by to zrobił.
Krzyk Sarah zaskoczył ją. Ale to strzały spowodowały, że poderwała się do
działania. Zerwała się na równe nogi, z kosą w pogotowiu, łowczyni pobiegła
do drzwi, potem na korytarz i do biura.
Gdy dotarła tam zobaczyła swoją asystentkę opartą o ścianę, jej ładna
niebieska sukienka była rozerwana. Celowała z glocka w znajomego
mężczyznę…
- Draymore?
Wampir odwrócił się i spojrzał na nią. Bogini! Wyglądał jak jedno
wielkie gówno. Jego markowe ciuchy były podarte i pokrwawione, jego buty
zniknęły. Sarah była dobrym strzelcem. W klatce piersiowej mężczyzny
znajdowało się sześć dziur po kulach, z których wyciekała czarna krew.
Skóra wampira wyglądała niezdrowo i szaro. Wargi pokrywała piana i krew.
A oczy- jego oczy były pustymi czarnymi studniami…
- Maggie Mortis- Syknął głos Draymore'a.- Oddaj mi Auren! Oddaj mi
ją natychmiast!
Auren? Mówił o nienarodzonym dziecku Sarah czy o kociaku? Maggie
chwyciła pewniej sztylet i zaczęła krążyć wokół opętanego wampira. Jej nowa
siedziba była silnie zabezpieczona czarami, do tego i Raphael dodał jakieś
zaklęcia krwi. Abatu mógł pokonać jej zapory, ale nie udałoby mu się z tymi
od Rafe'a. Tylko łowczyni, pół-demon, Sarah i Hellion mogą wejść do środka i
przeżyć przejście przez zaporę. Ale Maggie nie odcięła dostępu do środka
Draymorowi. Nie było sensu. Wampiry były odporne na większość rodzajów
magii. Żeby nie były w stanie wejść do mieszkania, trzeba było cofnąć dane
im zaproszenie.
- Magnus, naprawdę masz gówno zamiast mózgu.
Usta Draymore'a rozchyliły się w dzikim uśmiechu. Wyciągnął brudną,
bladą dłoń i wykonał gest w rodzaju „chodź i mnie złap”.
- Udało mi się odpędzić Abatu- Wyjaśniła Łowczyni z pewnością, której
wcale nie czuła. Mogła poważnie zranić Magnusa, ale nie chciała krzywdzić
Draymore'a.- Co sprawia, że myślisz, iż twoja żałosna dupa ma jakieś
szanse?
- Zabiję twoich przyjaciół. Wszystkich. Czy nie wyrwałem serca
twojemu ukochanemu Strażnikowi?- Wysunął język niczym perwersyjna
jaszczurka.- Ludzkie serca są przepyszne.
- Naprawdę cię kurwa nienawidzę- W głosie kobiety słychać było echo
siły jej starożytnej krwi.- Mam zamiar wymazać cię. Pracuję nad specjalnym
bolesnym pryzmatem dla ciebie.
- Nie możesz mnie złapać w swój kryształ, nie w swoim świecie- Ciało
wampira poruszał się chaotycznie, niczym kukiełka sterowana przez
obłąkanego lalkarza.- Oddaj mi córkę mojego pana.
Dobra, to wyjaśniało więzienie w sklepie ze zwierzętami. Abatu trzymał
tam swoje potomstwo, by czekało na egzekucje. I Magnus odgadł, że kogoś
przegapił. Hellion. Maggie uśmiechnęła się.
- Zabiłeś starego Pedro, ponieważ myślałeś, że dorwałeś już
wszystkich, co? I wtedy okazało się, że Auren zniknęła. Oj oj. CO zrobi twój
mistrz, gdy dowie się że zawiodłeś i nie zabiłeś wszystkich jego demonicznych
pomiotów?
- Dawaj Auren!- Zaskrzeczał.
- Powiedz mi jak zabijać demony, to pogadamy.
Draymore warknął. Po chwili jednak przechylił głowę, rozważając moje
żądanie.- Umowa?
- Powiesz mi jak Abatu zabija demony.
Potrząsnął przecząco głową.- Daj mi Auren, a ja nie zabiję twojego
cennego Draymore'a.
- Jeśli przyprowadzę do ciebie Auren, masz mi przyrzec że nigdy nie
skrzywdzisz nikogo, kogo nazywam przyjacielem.
Magnus skrzywił się.- Jeśli bym się na to zgodził, Abatu nie miałby ze
mnie żadne pożytku.
Łowczyni zacisnęła zęby. Nigdy bardziej nie chciała schwytać demona.
Pryzmat, który dla niego budowała był nieskończony, ale był zupełnie inny
od tych wcześniejszych. Utrzyma Magnusa i trzymałby go w objęciach
niewyobrażalnego bólu tak długo, jak długo demon by w nim przebywał.
- Daj mi córkę Abatu- Powiedział gładkim tonem Magnus.- A ja powiem
ci, gdzie znajdziesz Raphaela.
Jej serce fiknęło koziołka. Pragnęła znów zobaczyć Rafe'a, poczuć
wokół siebie jego ramiona, wiedzieć, że jest bezpieczny. Jedyne, co musiała
zrobić to oddać coś demonowi- innego demona który najprawdopodobniej był
jej jedynym krewnym… poza Abatu. Do cholery! Jak mogła pokazać że
szanuje miłość Raphaela, jeśli chciała zdradzić tych których obiecała
chronić. Miała już zbyt wiele krwi na rękach.
- Obiecaj mi, że nie skrzywdzisz mnie i nikogo, kogo nazywam
przyjacielem, a ja przyprowadzę do ciebie Auren.
- Jesteś głupcem rezygnując z Raphaela na rzecz przyjaciół- Magnus
analizował jej słowa, szukając haczyków. W końcu usatysfakcjonowany
skinął głową.- Zgadzam się, Maggie Mortis. Jeśli przyprowadzisz do mnie
Abatu, żadna krzywda nie spotka dzisiaj ani ciebie ani twoich przyjaciół.
- Maggie- Szepnęła Sarah. Stała nadal oparta o ścianę, jej pistolet
pozostawał wycelowany w plecy wampira.- Nie możesz dać mu tego, czego on
chce. Ten przeklęty kot jest denerwujący, ale nie zasługuje na śmierć.
- Umówiłam się z nim- Maggie schowała ostrze.- Przyniosę mu jednego
małego demona i przeżyjemy dzisiejszy dzień- Unikała spojrzenia ciężarnej,
nie chcąc widzieć w nim rozczarowania. Nikt nie mógł się gorzej w tej sytuacji
niż łowczyni. Zrezygnowała z Raphaela, na miłość Bogini! Co, do cholery,
znaczyło w porównaniu z tym życie Auren?!
Pospieszyła do sypialni. Hellion siedziała na łóżku, jej złote oczy
patrzyły smutno.
- Maggie?
- Chodź, mały gnojku- Kobieta podniosła małą czarną kulkę. Na plus
trzeba zapisać zwierzakowi, że zareagował tylko pełnym rezygnacji
westchnieniem.
Wróciły do biura. Ani Sarah ani Magnnus nie ruszyli się ze swoich
miejsc.
- Okay, pojebie. Przyniosłam ci Auren.
Magnus przysunął się bliżej. Oczywiste było, że pragnął desperacko
zabrać kota, ale nie na tyle by zaryzykować, że Maggie zaatakuje go sztyletem
albo pryzmatem.
Łowczyni podniosła wyżej kicię i pocałowała ją w nos.- Jesteś moim
przyjacielem, Auren.
Magnus sięgnął po zwierzę, ale dziewczyna odsunęła się.- Umowa
została dopełniona.
- Daj mi ją!
Maggię uśmiechnęła się.- Nigdy nie powiedziała, że ci ją dam,
Magnusie. Zgodziłam się tylko ją do ciebie przynieść. A ty zgodziłeś się dzisiaj
nie skrzywdzić żadnego z moich przyjaciół, obejmuje to też Auren.
Demon warknął i skoczył do przodu z wyciągniętymi ramionami. Nagle
zastygł, rycząc, jego spojrzenie wbiło się w kota. Demony mogły sobie nie
reagować na pryzmaty i egzorcyzmy, ale była jedna zasada, której musiały
przestrzegać. Nie miały możliwości złamania umowy.
- Draymore, cofam swoje zaproszenie.
- Nieeeeeeeeee!- Błysnęło i wampir zniknął. Chociaż Magnus nie mógł
skrzywdzić Draymore'a, nie było wątpliwości, że nie pozostawi go jego
własnej woli. Znajdą bezpieczne miejsce, dopóki nie skończy się umowa.
- Potrzebuję drinka- Dziewczyna odstawiła kota na podłogę, zwierzę od
razu poczłapało do Sarah. Hellio usiadła przy nogach ciężarnej i
zamiauczała.
- Uch- och- Asystentka spojrzała na Maggie wielkimi oczami. Woda
trysnęła spomiędzy jej nóg, oblewając niczego nie spodziewającego się kotka.
Hellion uciekła szybko, parskając wściekle. Łowczyni westchnęła ciężko.
- Akurat w chwili, gdy myślałam, że ten dzień nie może już być
gorszym…
Z pamiętnika Maggie Mortis
Margaret Eltarina Traynor pojawiła się na świecie trochę
zbyt wcześnie, ale w pełni zdrowa. Rozwiązanie Sarah było
znacznie bliżej niż dziewczyna sugerowała. Do diabła, ona nie
tyle potrzebowała pracy, co po prostu ochrony przed swoim eks. Jej
córeczka jest prześliczna. Nie znaczy to, że nagle zapragnęłam
dzieciaka czy coś. Mała jest po prostu urocza, chyba, że drze się w
niebogłosy. Wygląda na to, że Sarah i Margie będą ze mną
mieszkać jeszcze jakiś czas, podobnie jak Hellion. Sarah nie ma,
dokąd pójść i desperacko pragnie utrzymać Eltara z dala. Ja mam
własny powód, by pozwalać im zostać- chcę mieć pewność że Wysoka
Rada nie wykorzysta kolejnego dziecka by im służyło.
Draymore zadzwonił do mnie na komórkę, by dać znać że
wszystko z nim okay. Zaproponowałam, że znów go zaproszę, ale
odmówił. Zapowiedział, że ma zamiar przez jakiś czas trzymać się
ode mnie z daleka. Myślę, że opętanie trochę go przeraziło.
Draymore jest mocno dominujący, i bycie opanowanym przez inny
byt musiało dać mu mocno w kość. W każdym razie zawinął się.
Ostatniej nocy śniłam o Raphaelu. Byłam w zrujnowanym
kościele, siedziałam w trzeciej ławce po lewej stronie. Światło
przenikało przez potłuczone szkła witraży, sprawiając, że wokół
tańczyły tęczowe drobinki kurzu.
Raphael pojawił się obok nie i spojrzałam na niego, czując
tak wielki smutek w piersi, że nie mogłam złapać tchu. Mój
kochanek spojrzał na moją dłoń i odezwał się.- Ludzie trzymają
swoją wiarę przy sobie”.
Potem zniknął. Zostałam sama z moimi obawami i
słabościami. Kiedy się obudziłam, byłam spocona. Najwyższa
Bogini! Zbyt wiele już ode mnie zabrano. Nie mam już wiary,
Raphaelu.
Wybacz mi.
WKRÓTCE
TOM 3
PRZYGÓD
MAGGIE
I RAPHAELA.
(całość obejmuje 4 tomy)