3 maja czyli narodziny i śmierć nadziei
Po pierwszym rozbiorze nastąpiłow Polsce ożywienie polityczne - jak to u nas bywa, gdy nóż na gardle. Coraz więcej szlachty zaczęło zdawać sobie sprawę z tego, że Polska przestanie istnieć, jeśli nie zostaną szybko przeprowadzone ważne reformy ustrojowe. W 1788 roku zwołano sejm, którego obrad nikt nie odważył się zerwać. Obradował do 1792 roku i przeszedł do historii jako Sejm Czteroletni. To on uchwalił Konstytucję 3 maja. Opracowali ją, wraz z królem, ludzie z obozu reform zwanego Kuźnicą Kołłątajowską.
Konstytucja reformowała państwo w duchu oświeceniowym. Wprowadziła nowoczesny podział na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Stawiając króla na czele Straży Praw - organu odpowiadającemu radzie ministrów - czyniła z niego odpowiednik premiera. Sejm miał podejmować uchwały wyłącznie większością głosów, co eliminowało liberum veto. |
„Zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja 1791 roku Konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji” *. Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3 maja. Na dworze pruskim wybuchła panika. Uznano, że Polska nowocześnie rządzona, wyzwolona z anarchii i uporządkowana stanie się szybko silnym państwem, które zażąda zwrotu ziem odebranych jej przez pruskich monarchów.
Kuria rzymska i polski kler obawiali się, że Polacy nie poprzestaną na Konstytucji 3 maja,
lecz pójdą dalej - wzorem rewolucji francuskiej - i zlikwidują przywileje kleru, położą rękę na jego majątku, a księży przeniosą na państwowe pensje. Zaborcy zaś gwarantowali Kościołowi nienaruszalność praw i dóbr.
Katarzyna II zareagowała na Konstytucję, wspierając polskich przeciwników reform, magnatów i dostojników kościelnych, którzy 27 kwietnia 1792 roku zebrali się w Petersburgu i ogłosili manifest unieważniający Konstytucję 3 maja oraz wzywający Rosję do zbrojnej interwencji w Polsce. W celu zatajenia faktu, że spisek zawiązano w Petersburgu, manifest opatrzono datą 14 maja i ogłoszono w Targowicy na Ukrainie. Głównymi działaczami spisku byli magnaci: Franciszek Ksawery Branicki, Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski oraz biskupi: Józef Kossakowski, Ignacy Massalski, Wojciech Skarszewski i Michał Roman Sierakowski, który pełnił funkcję naczelnego kapelana konfederacji.
Papież Pius VI pobłogosławił targowicę
i wyraził życzenie, aby stała się ona początkiem „niewzruszonej spokojności i szczęścia Rzeczypospolitej” (sic!).
Gdy w nocy z 18 na 19 maja wojska carskie wkroczyły do Polski, stutysięcznej armii carskiej Polska mogła przeciwstawić tylko 50 tysięcy żołnierzy. Była jednak nadzieja na zwycięstwo. „Już koniec klęskom, dzień zajaśniał chwały, Co to za widok rzewny i wspaniały! Patrzcie na pełne męstwa i ochoty, Ciągnące roty”. Tak śpiewali żołnierze księcia Józefa Poniatowskiego, maszerując przeciw carskiej armii dowodzonej przez gen. Michaiła Kachowskiego. Sztabowi rosyjskiemu towarzyszyli polscy zdrajcy - grupa przywódców targowickich - wzywając oficerów Poniatowskiego, żeby przyłączyli się do Rosjan. Jednak bitwa pod Zieleńcami 18 czerwca zakończyła się zwycięstwem wojsk polskich.
Rzym uznał wkroczenie wojsk rosyjskich do Polski za dobrą nowinę,
gdyż targowica gwarantowała utrzymanie wszystkich przywilejów kleru, a nawet powierzała mu cenzurowanie książek. Dlatego nuncjusz Saluzzo otrzymał papieskie polecenie nakłonienia króla, aby jak najrychlej do targowicy przystąpił. Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko przygotowywali polskie wojska nie tylko do dalszej obrony, ale mieli też plany pobicia pod Lublinem kolumn gen. Kachowskiego, które rozdzieliły się po przejściu Bugu. Nadzieja na sukces znów powróciła, gdy w Warszawie odbyła się, brzemienna w skutki, narada. 23 lipca król wezwał na zamek 13 osób, a wśród nich: prymasa Michała Poniatowskiego, brata króla; marszałka wielkiego koronnego Michała Mniszcha; marszałka Rady Nieustającej, Ignacego Potockiego; Hugona Kołłątaja, a także marszałka Sejmu Czteroletniego, Stanisława Małachowskiego oraz Kazimierza Nestora Sapiehę, marszałka konfederacji litewskiej na Sejmie Czteroletnim. Król odczytał zebranym list imperatrycy, która żądała przerwania oporu zbrojnego i przystąpienia do targowicy. Caryca pisała też, że króla polskiego obowiązują pacta conventa i „wszelkie ich naruszenie, a takim jest Konstytucja 3 maja, uwalnia poddanych od przysięgi wobec monarchy”.
Stanisław Wodzicki, który żył w tamtych czasach i był bliski wydarzeniom rozgrywającym się na Zamku Królewskim, wspominał w swych „Pamiętnikach”, że król zareagował na to stwierdzeniem, iż Katarzyna II może go w tej sytuacji nie uznać królem, jeśli nie przystąpi do targowicy i nie unieważni Konstytucji. „Naród uznaje WKMość swym panem” - rzekł podskarbi Tomasz Ostrowski. „A konfederacja targowicka, czyż się także nie mieni być narodem?” - zapytał prymas Michał Poniatowski. „Buntownicy nie należą do narodu - wzgardliwie dorzucił marszałek Kazimierz Nestor Sapieha i dodał: - WKMość często nazywałeś mnie niepoprawnym ladaco. Zobaczymy, czy słusznie. Nadto kocham moją Ojczyznę i szanuję świętość przysięgi, ażebym się mógł łączyć z tą konfederacją, dążącą do obalenia tej ustawy konstytucyjnej, którąśmy wszyscy uchwalili i zaprzysięgli”.
Prymas uzasadnił swe stanowisko w ten sposób: „Należy przystąpić do konfederacji, ponieważ, gdy już nie ma konstytucji, trzeba kraj ratować”. Prawdopodobnie to właśnie prymas Poniatowski zadecydował o śmierci Konstytucji 3 maja, bo król znajdował się pod jego przemożnym wpływem i także głosował za targowicą. Było 7 głosów za przystąpieniem do targowicy i 5 przeciw.
Taki był koniec Konstytucji 3 maja i Polski. Za to majątki i przywileje kleru zostały zachowane.
Janusz Chrzanowski