BONES Akcja po odcinku 15 sezonu 3


BONES

Akcja po odcinku 15 sezonu 3

- Bones dałaś Zackowi bardzo dużo on o tym wie.

- Nie! Wy wszyscy coś mu daliście, a ja. -Mówi ze łzami w oczach. Nagle jedna łza po drugiej spływały coraz szybciej po jej policzku.

- Bones, spójrz na mnie. Mówi to z wielką troską o niej.
Ale Bones nie chce jakby coś przeczuwała, że coś się stanie ale jeszcze nie wiedziała czy coś dobrego czy coś złego.

Booth delikatnie łapie ją za podbródek i kieruje jej twarz na siebie.

- Bones, uśmiechnij się proszę chodź troszkę.

Brennan przez łzy uśmiechnęła się lekko, Booth też, ale swym wielkim uśmiechem :D Nagle ich wzrok skupia się nawzajem na sobie i jakaś energia przyciąga ich do siebie, Ich usta są już milimetry od siebie gdy nagle Cam wchodzi niespodziewanie na schody.

- Booot... - nie dokończyła gdy zobaczyła tą niezręczną sytuację.

Bones i Booth odskoczyli od siebie natychmiast i nie wiedzą co powiedzieć gubili się w słowach.

- Tak Cam - odpowiada szybko speszony Booth.

- Widzę, że chyba w czymś przeszkodziłam - mówi z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Nie w niczym nie przeszkodziłaś - prawda Booth.

- Tak w niczym, my tylko rozmawialiśmy - mówi to z drżącym głosem jakby chciał coś ukryć.

- Nie, nic w sumie możemy o tym pozamawiać jutro to nie jest aż tak ważna sprawa.

- No przestań.. mów po co prz... - ale nie zdążył dokończyć bo Cam już się odwróciła i po woli się oddalała.

- Niech Wam będzie, że w niczym am nie przeszkodziłam, ja już soje wiem. - mruknęła pod nosem.

- Mówiłaś coś - pyta się Booth.

- Ja?? Nic, nic - odpowiedziała głośno i machnęła ręką na pożegnanie.

Bones i Booth zostali sam n sam z tą sytuacją.

- Booth ja już pójdę. - mówi nawet nie spoglądając na niego.

- Bones, no przestań nie zachowujmy się szczeniaki jesteśmy dorosłymi ludźmi nie musimy ukrywać tego co nas łączy.

- A coś nas łączy?? Nie wydaje mi się. - mówi oschle.

- No a to co było przed chwilą, to co to niby było - mówi podekscytowany.

- O ile mi się wydaje to do niczego nie doszło - wypowiada te słowa z lekkim zawiedzeniem, ale nie dając tego po sobie poznać.

- Tak nie doszło bo Cam. - ale widzi, że to nie ma sensu nie kończy zdania i podchodzi do Bones i bierze ją za ręce.

- Bones - mówi to bardzo miłym i troskliwym głosem - Proszę Cię, nie ukrywajmy tego... - i zbliża się do niej coraz bliżej i bliżej. Ale Bones wyrywa mu się.

- Booth co Ty robisz - mówi to z oburzeniem.

- No jak to co, to co juz od dawna chcieliśmy zrobić, a na co żadne z nas nie miało odwagi.

- Ja nie chciałam i nie che - mówi to z pewnością, że będzie żałowała tych słów. Ale wie, że jak będą razem ich współpraca zawodowa nie będzie już tak profesjonalna i dokładna jak była dotychczas.

Oboje przez chwilę stoją patrząc się na siebie i nic nie mówiąc. Pierwsza odzywa się Brennan.

- Umówmy się, że do niczego nie doszło i wymażmy to z naszej pamięci - oczy jej się zaszkliły.

- Ale jak tak możesz, jak mogę o tym nie pamiętać, jak to co miało się zdarzyć. - nie dokańcza bo przerywa mu Bones.

- Właśnie to co miała się zdarzyć, ale się nie zdarzyło - gdy zdążyła wypowiedzieć te słowa odwróciła się i skierowała się w stronę drzwi.

Booth nie wiedząc co myśleć o tej sytuacji stał przez chwilę nieruchomo i nie mogąć nic z siebie wykrztusić, ale przełamuje się i krzyczy.

- Bones!!

Ale ona się nie odwracając pomachała mu tylko ręką.

- Kocham Cię - wyszeptał zniżonym głosem ze łzami w oczach. Usiadł na schodach i łzy stanęły mu w oczach i zaczął rozmyślać co zrobił nie tak.

Bones wychodząc rozmyślała tylko o tym, że popełniła błąd i powiedziała do siebie cicho. - Jestem głupia, jestem idiotką - dlaczego ja to zrobiłam przecież ja Go kocham. Otarła łzę, która spłynęła jej po policzku i odwróciła się i pobiegła tam gdzie przed chwilą zdążyła wyjść, wpada.

Booth, Booth - krzyczy Bones z łzami w oczach.

Ale Jego już nie ma Brennan z wielkim płaczem wychodzi tłumacząc sobie, że tak widocznie miało być.

W drodze do domu myślała tylko o Boothie, droga powrotna zajęła jej bardzo dużo czasu gdyż wracała na pieszo, a miała bardzo długą drogę do domu.

Booth także myślał o Bones w drodze powrotnej.

Gdy już oboje dotarli do swoich domów podali wykończeni na łóżka i zasnęli jak niemowlęta.

Następnego dnia Bones obudziła się z wielkim bólem głowy i bardzo wysoką gorączką. Więc postanowiła zadzwonić do pracy i poinformować, ze jej dziś nie będzie bo się źle czuje. Gdy tylko wykonała tel. stwierdziła, że weźmie gorącą kąpiel i zje śniadanie to na pewno jej minie. Ale niestety tak się nie stało po kąpieli poczuła się jeszcze gorzej.

Booth z samego rana wpada do instytutu chcąc wytłumaczyć Bones tą całą sytuację.

- Bones, Bones - krzyczy na całe gardło.

- Nie ma jej - odzywa się Angela

- Jak to jej nie ma, a gdzie jest - pyta zaniepokojony.

- Jest w domu, źle się poczuła i dzwoniła, że nie przyjdzie do pracy.

Gdy tylko usłyszał te słowa wybiegł na zewnątrz i wsiadł do samochodu z zamiarem pojechania do niej. Ale po głowie zaczęły mu krążyć różne myśli typu : może ona nie przyszła ze względu na tą wczorajszą sytuację, może ....... i wymieniał j wszystkie po kolei w myślach.

- Nie - krzyknął cicho - Ona jest na pewno chora, Bones nie jest typem kobiety, która ucieka jeżeli się czegoś przestraszy - dopowiedział sobie w myślach.
Booth postanowił jeszcze wstąpić do kwiaciarni po wielki bukiet na przeprosiny.

- Poproszę najpiękniejszy bukiet jaki Pani ma, bo to dla kobiety którą bardzo kocham - mówi podekscytowany

- Może z czerwonych róż?? pyta się uśmiechnięta ekspedientka.

- Tak może być żeby był bardzo piękny nie ważne z czego.

- OK! Musi Pan chwilę poczekać aż go zrobię zajmie to jakieś 15-20 min.

- Ok - i usiadł na krzesełku.

W głowie już układał sobie co ma powiedzieć Bones na przeprosiny. Tak mu mijały minuty aż nagle.

- Proszę - odzywa się miły głos sprzedawczyni

- Wow jaki piękny - mówi to z uśmiechem od ucha o ucha - Ile płacę??

- 40 zł.

Wsiada do samochodu i jedzie do Brennan.

W domu Bones.

Bones z minuty na minutę czuła się coraz gorzej, nałykała się leków na grypę i gorączkę, ale one nic nie pomagały.

Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, nie miała siły wstać aby je otworzyć bo była wykończona, po chwili zadzwonił tel. też nie miała siły go odebrać ale podniosła się i wzięła go do ręki lecz nie była wstanie odczytać kto o niej dzwoni bo litery jej się mieniły. Odebrała.

- Słucham - powiedziała bardzo cichym głosem.

- To ja Booth, jesteś w domu??

- Tak - mówi z coraz słabszym głosem.

- Brennan co Ci jest - pyta zniecierpliwiony. W słuchawce słyszy tylko ciche ledwo co wypowiedziane słowa.

- Pomóż mi - słuchawka upada na podłogę.

- Bones, Bones co Ci jest - o Boże.

Nie wiedząc co zrobić wyładowuje drzwi i na łóżku widzi nieprzytomną Tempe.

Podbiega natychmiastowo do niej i kładzie ją wygodnie na łóżku, po czym stwierdza, że jest rozpalona jak wulkan, niewiedzą co robić, bo chodzi o osobę tak bliska jego sercu, wpada w panikę.

- Boże, co ja ma zrobić - krzyczy - Uspokój się - mówi sam do siebie - pomyśl racjonalnie - dodaje.

- Gdzie jest tel. - krzyczy zdenerwowany przeszukując kieszenie - Jest.

Wykręca numer na pogotowie

- Pogotowie??

- Tak, w czym mogę pomóc??

- Proszę przyjechać ona jest rozpalona, ma bardzo wysoką gorączkę, co ja mam robić !!!

- Jaka ona, niech Pan się uspokoi i dokładnie wszystko wytłumaczy

- OK! Mam tu kobietę z bardzo wysoką temp. i nie przytomną co ja mam robić - pyta. Proszę przyjechać pod adres.....

- Ok już wysyłam karetkę. Proszę ochłodzić jej ciało.

- Dziękuje. Do wiedzenia - mówi w pośpiechu.

Rzuca tel. i podbiega natychmiastowo do Bones bierze ją na ręce i zanosi do łazienki i wkłada ją do wanny i wlewa zimną wodę.

- Boże Bones co Ci jest - wypowiada te słowa z łzami w oczach i całując ja w gorące czoło.

Tak mijają minuty, ale Boothowi wydaje się jakby to była wieczność. Nagle w jego uszach rozlega się sygnał karetki. Booth momentalnie odbiega do okna i mówi aby się pośpieszyli.

Po kilku sekundach sanitariusze docierają do domu Bones.

- Hallo - odzywa się lekarz

- Tutaj jesteśmy w łazience, szybko - krzyczy głośno i ich pośpiesza.

Sanitariusze wyciągają Bones z wody i zaczynają ją badać, po chwili stwierdzają, ze jej stan jest dosyć poważny więc muszą ją zabrać do szpitala.

- Co jej jest - pyta zaniepokojony Booth

- Jeszcze tego nie wiemy w szpitalu się dowiemy jak zrobimy jej badania - odpowiada- Chłopaki zabieramy ją nosze szybko, szybko.

Booth wychodzi razem za lekarzami i jedzie zaraz za karetką. W drodze do szpitala w ogóle nie myśli o jeździe - jedzie na oślep, ponieważ myśli tylko o Bones czy już jej stan się choć trochę poprawił.

Kiedy tylko dojechali Brennan wzięli ma izbę przyjęć, a Boothowi czekał pod izbą z myślą o jakiejkolwiek wiadomości o niej.

Po 2 godzinach badań wychodzi lekarz Booth od razu go dopada i wypytuje o zdrowie ukochanej.

- Panie doktorze co jej jest, wyzdrowieje??

- A czy Pan jest z jej rodziny??

- Można tak powiedzieć

- Jej stan był bardzo zły gdy ją tu przywieziono, ale teraz jest już lepiej - gorączka opada i po woli powraca do świadomości.

- Uff - ociera czoło z potu.

- A wiadomo od czego ta gorączka i taki ciężki stan - pyta lekarza.

- Jaką odmiana grypy i duży stres w ciągu ostatnich dni spowodowały ten gorszy stan, ale proszę się już nie martwić już jej o niebo lepiej.

- Czy ja mogę ją zobaczyć??

- Tak tylko proszę nie siedzieć za długo.

- Dziękuję bardzo - uśmiecha się lekko przez zaszklone oczy.

Booth wchodzi do sali gdzie leży Bones.

- Cześć Bones - wiem, że mnie ni słyszysz i to jest głupie, ale chciałem Cię przeprosić za tą wczorajszą sytuację. Miałem dla Ciebie kwiaty, ale z tego wszystkiego zostały u Ciebie w domu.

Booth łapie ją za rękę i lekko całuje. W tym samym momencie przebudza się Bones i się uśmiecha lecz Booth tego nie widzi gdyż myśli o tym co się wczoraj zdarzyło.

Bones patrzy tak na niego i myśli o tym, że chce o tak bardzo przytulić lecz nie może bo nie ma odwagi i nie ma siły aby się przełamać.

Po chwili się odzywa :

- Booth, co ja tutaj robię, gdzie ja jestem - mówi to przez chrypę z wyraźnym bólem gardła.

- Bones - na jego twarzy pojawia się uśmiech - Jesteś w szpitalu, ale ciiiiii - nic nie mów - dotyka palcem jej ust, i daje znak aby nic nie mówiła.

Przez chwilę patrzą tak na siebie jakby się nie wiedzieli wieczność i tylko się do siebie uśmiechają.

Tą piękną chwile przerywa lekarz wchodzący do sali.

- Witam Pani Brennan - jak się Pani czuje??

- Chyba lepiej, chodź nie pamiętam jak się czułam przed przyjazdem tu.

- Ok słyszę, że boli Panią gardło zaraz pielęgniarka przyniesie coś do ssania przeciwbólowego.

- Panie doktorze, kiedy będę mogła wyjść do domu.

- Jak dobrze pójdzie do chyba już jutro lub pojutrze, nie wiedzę przeciwwskazań aby musiała pani tutaj zostać - spogląda na kartę zdrowia.

- Dziękuje.

Lekarz wychodzi, zapada cisza lecz nie trwa długo bo przerywa ją Booth.

- Bones ja już lecę, zrobiło się dość późno a Ty zapewne chcesz odpocząć - podnosi się z krzesła, podchodzi do Brennan i całuje ją w policzek.

W głowie Bones powstaje pytanie, dlaczego?? Dlaczego on mnie nie pocałował w usta - to moja wina ja tego chciałam, żeby mnie przestał kochać - jej oczy napełniają się łzami.

Booth wychodzi machając jej na pożegnanie rękę i zamyka za sobą drzwi.
Bones w tym samym momencie chowa się pod kołdrę i zaczyna płakać lecz jest tak wykończona że po chwili zasypia.

Następnego dnia Booth postanawia pojechać do domu Bones posprzątać i wymienić zamki w jej drzwiach, które z resztą sam wyłamał.

Gdy tylko wchodzi widzi porozwalane rzeczy w całym pokoju gościnnym Bones i w jej sypialni, więc od razu bierze się za porządki.

W tym samym momencie u Bones jest poranny obchód, gdzie lekarz stwierdza, że dziś o godz. 15 będzie wypisana do domu na tą wiadomość Bones uśmiechnęła się pierwszy raz tego dnia gdyż wcześniej myślała tylko o Boothie, że z ich tak bliską przyjaźnią koniec i koniec z nimi, że zostaną tylko partnerami w pracy.

Booth gdy tylko posprzątał zadzwonił do Bones:

- Cześć Bones i jak wypisują Cię dzisiaj.

- Tak

- To super. O której mam być w szpitalu po Ciebie.

- Daj spokój Booth, dam sobie sama rade, nie będę Ci zawracać głowy nie jestem małą dziewczynką.
- Co Ty za głupoty opowiadasz jaki problem.

- Dam sobie radę sama, nie potrzebuje niczyjej pomocy. - oczy Bones zaszkliły się i jej głos zaczynał się łamać.

- Bones co Ci jest, wszystko w porządku?? - pyta zaniepokojony.

- Nic mi nie jest po prostu zresztą nic dam sobie sama rade. - Brennan rozłącza się.

- Bones, Bones. Halo!!

W głowie Bootha pojawiają się różne myśli co jej jest, co jej się stało???. - Nie tak nie będzie, jadę po nią. - powiedział głośno sam do siebie zamykając drzwi od domu Bones.

Do szpitala jechał bardzo długo, ponieważ były bardzo duże korki o tej porze dnia, a była godz.13. Gdy tylko dojechał do szpitala natychmiastowo skierował się na sale gdzie powinna znaleźć Bones lecz jej tam nie było.

- No to ładnie spóźniłem się. - powiedział sam do siebie wychodząc z sali.
Gdy wypowiedział te słowa usłyszał bardzo znajomy głos, a był to głos Bones wychodzącej od lekarza, a w ręku niosącej swoje ubrania i kosmetyki. Oboje stanęli jak wryci wpatrując się na siebie, gdy nagle Booth podbiega do Bones i bierze bagaż.

- Co Ty wyrabiasz Bones, jeszcze nie doszłaś do siebie, a nosisz takie ciężkie rzeczy. Co to ma w ogóle znaczyć, że mi nie chcesz powiedzieć, o której Cię wypisują. - daje jej lekcje wychowania.
- Po co przyjechałeś, przecież Ci powiedziałam że dam sobie sama rade. - mówi to chcąc, zabrać swoje rzeczy o Bootha

- Bones!! Zostaw to, przyjechałem tu po Ciebie. Samochód jest na górnym parkingu, tam się kieruj. - wypowiada te słowa z lekkim oburzeniem, ale też z wielką troską o nią.

Bones widząc, że nic nie wskóra. Jedzie do domu z Boothem. Jadą w milczeniu. Booth jest skupiony na jeździe, ale co chwilę spogląda na Bones, która jest wpatrzona w to co jest za szybą samochodu i myślami gdzieś daleko, bardzo daleko stąd.

- Bones, co Ci jest?? Źle się czujesz??

- Nie po prostu jestem wkurzona, że mnie nie słuchasz, że przyjechałeś po mnie. Może chciałam wrócić sama, może chciałam pobyć w samotności, nie pomyślałeś o tym?? - jej oczy napełniają się łzami.

- Bones ja tylko chciałem zrobić Ci przyjemność. Boże co ja mówię, Ty wyszłaś ze szpitala jesteś osłabiona jak sobie to wyobrażasz, że wrócisz sama do domu - wypowiada te słowa z lekką goryczą, po chwili dodaje - ja, ja się o Ciebie po prostu bałem. - odgarnia włosy zasłaniające jej płaczące oczy. Mógł to zrobić gdyż stali na czerwonym świetle.

Bones spogląda na Bootha i wpatruje się na niego jak na osobę, którą bardzo chce mieć tylko dla siebie, lecz nie może. Zapada niezręczna cisza ich wzrok skupia się na sobie i robi się magiczna atmosfera, gdy nagle ktoś trąbi z tyłu i daje znak aby Booth już ruszył. Do domu Bones dojeżdżają w ciszy.

- Dziękuje, już sobie sama poradzę.

- Niestety nie za bardzo, bo masz nowy zamek w drzwiach. - mówi to z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Co?? - pyta ze zdziwieniem

- No chyba musiałem się jakoś do Ciebie dostać do domu.

- Kiedy??

- No przedwczoraj, uratowałem Cię jak rycerz. - mówi to z wielkim uśmiechem, na rozładowanie tej niemiłej atmosfery.

Na twarzy Brennan pojawia się uśmiech.

- Prawdę mówiąc nie pamiętam tego więc nie zaprzeczam, ale w co za bardzo nie wierze - przekomarza tak się z nim.

- Co, ja Cię tak dzielnie ratowałem. Może mnie za to zaprosisz do domu na herbatkę. - proponuje

- No dobrze niech Ci będzie, zobaczymy jaki mam ten nowy zamek - wyśmiewa się z niego lekko.
- Cieszę się, że się dziś uśmiechasz, że powróciłaś do nas z jakieś ciemnej krainy.

Bones na te słowa tylko lekko się uśmiecha. Ale wchodząc po schodach mówi w myślach - Boże jaka ja jestem głupia znów się do niego zbliżam, znów będę tego żałować, kurcze ale raz się żyje. Wybucha śmiechem.

- Bones co Ci jest?? - pyta zdziwiony Booth

- Mi nic, nic.

Wchodzą do domu Bones oczywiście Booth się chwali jak pięknie zamontował zamek.
Bones i Booth pijąc herbatkę rozmawiają ze sobą na różne tematy i tak mijają ok 3 godz. gdy Booth wyskakuje z pytaniem.

- Bones, czy Ty mnie w środę, czy Ty mówiłaś prawdę, że to nic dla Ciebie nie znaczyło??

Bones nie wiedząc co powiedzieć opuszcza głowę w dół i zapada chwilowa cisza.

- Czyli nic dla Ciebie nie znaczyło - mówi z żalem.

- Booth, ja, ja nie wiem, ja nie mogę tego opisać to było coś pięknego a zarazem nie realnego.

Jest linia, którą sam wyznaczyłeś, której nie możemy przekroczyć.

- Linia ona była bardzo cienka i dawno się przerwała. - wstaje i podchodzi do niej.

- Nie jestem pewna ona może nadal jest, nie chce robić kroku do póki nie będe pewna, że nie będziemy tego żałować.

- Nie będziemy obiecuje Ci to.

Booth podnosi Bones za ręce i zapada chwilowa cisza, są oczarowani tą piękną chwilą. Booth przeciąga głowę Bones do siebie i lekko całuje.

Ich twarze są tak blisko siebie, aż w końcu Bones całuje lekko Bootha z wielką ulgą a zarazem niepewnością czy chce tego.

Ich lekki pocałunek zamienia się w namiętny pocałunek. Booth podnosi Bones na ręce i usadza ją na wysepce w kuchni, znów zaczynają się namiętnie całować. Booth zdejmuje bluzkę z Bones po czym ona zaczyna rozpinać mu koszulę, całując go po klatce piersiowej. Booth zdejmuje podkoszulkę z ciała ukochanej, bierze ją na ręce i zanosi do łóżka. Po znalezieniu się w łożu namiętnie się całują, gdy Booth zaczyna całować Bones po szyi a następne zniżając się coraz niżej i niżej. Seeley chcąc rozpiąć guzik od spodni Bones czuje jak na jego głowę Bones kładzie dłonie i lekko Go odpycha.

- Przepraszam nie mogę. - szepcząc mówi te słowa z łzami w oczach i podnosząc się z łóżka.

- Brennan?? Co Ci jest mówiłem że nie będę naciskał, ale powiedz mi dlaczego, co się stało.

- Po prostu nie wiem, nie mogę przepraszam. - wstaje z łóżka i kieruję się w stronę kuchni po swą garderobę.

Booth nie mogą zrozumieć co zrobił nie tak, zamurowało Go nie mógł z siebie wydobyć żadnego słowa. Wstał po chwili i skierował się w strone kuchni gdzie znajdowała się Bones, podchodzi do niej.

- Przepraszam to moja wina, nie powinienem naciskać. - mówi zniżonym głosem, chcąc objąć

Bones, lecz ta się nie daje.

- Nie to nie jest Twoja wina.... może będzie lepiej jak już pójdziesz.

- Dlaczego, wytłumaczmy to nie chce, abyś się czuła winna przez ze mnie.

- Ja nie mam na to siły Booth - jej oczy szklą się. - Ja idę do łazienki, proszę Cię jak wyjdę niech Cię tu nie będzie. - zaczyna płakać i wbiega o WC.

- Bones, Bones otwórz te drzwi to nic nie da, porozmawiajmy proszę Cię.

Bones zamknięta w WC płakała jak dziecko bardzo chciała aby ktoś ją przytulił potrzebowała Go, ale wiedziała i ta myśl jej nie dała o niczym innym myśleć, że Go przed chwilą odrzuciła. Wzięła prysznic, wychodząc po godzinie z łazienki była pewna, że jego już tam nie ma ale on był czekał na nią.

- Prosiłam Cię.

Booth podchodzi do niej.

- Przecież wiesz, że Cię nie zostawię.

- Ale ja nie chce. Wyjdź, wyjdź , słyszysz mnie wyjdź stąd - Bones próbowała być twarda. -

Zostaw mnie!!!

Booth czuł, że nie może jej zostawić. Po chwile to zostało my wynagrodzone.

- Nie zostawię Cię. - Booth próbuje ją przytulić.

- Zostaw mnie, słyszysz. - wyrywa mu się.

Bije Go, lecz on się nie poddaje, aż w końcu Bones poddaje się i zaczyna płakać, lecz teraz w ramionach ukochanego. Po napadzie agresji i płaczu Brennan odrywa się od Bootha.
- Tak nie może być, ja się boje, ja się boje. Rozumiesz ja się boje, ja nie potrafię zaufać. Ja Cię zranię. Proszę Cię zostaw mnie. - oddala się i kładzie się na swoim łóżku.

Booth wiedząc, że ją kocha i nie chce aby się bała jego i że go zrani. Kładzie się na łóżku i przytula się do Bones.

- Nigdy Cię nie zostawię. Kocham Cię. - wyszeptał jej do ucha.

Ona wtuliła się w niego i zasnęła natychmiastowo.

Byli tak blisko siebie, a zarazem bardzo daleko. Temp spała spokojnie wtulona w Bootha. Śniła o dobrych rzeczach było to widać po jej wyrazie twarzy czasami się uśmiechała. Jednak jej partner nie był tak spokojny budził się co chwila sprawdzając czy Bones nadal tu jest i czy śpi spokojnie. Jego sny były krótkie, gdy się obudził i tak ich nie pamiętał. Było około godziny siódmej, gdy kobieta się przebudziła. Po chwili zorientowała się, że jest w kogoś wtulona, znała ten zapach był tak bardzo znajomy. Zanim się spostrzegła, że to jest Booth przez głowę przeszło jej wiele myśli "co ja robiłam z nim, ze nic nie pamiętam", lecz przypomniała sobie, że nic sie nie wydarzyło między nimi. Przez około godzinę leżała i myślała jak ma się zachować, gdy on sie obudzi. Obudził się jej partner, ona nie wiedząc co ma zrobić udawała, ze śpi. Seeley przez dłuższą chwilę wpatrywał się w "śpiącą" Bones, lecz usnął przygniatają partnerkę po kilku minutach snu. Kobieta lekko zdezorientowana próbując się wydostać spod Bootha zrobiła to mało delikatnie i Go obudziła. Wpatrywali się w siebie dość długo.

- Hej. - odezwał się pierwszy Booth.

- Cześć - szybko odpowiedziała dając znak, ze nie ma ochoty przedłużać tej rozmowy.
Wstała i poszła do łazienki, mężczyzna zaś wpatrywał się w nią niedowierzająco , że jest dla niego taka oschła. Podniósł się i poszedł zrobić kawę i śniadanie dla obojga. Bones w łazience wzięła ziemny prysznic. Zawsze trwało to max 10 min lecz teraz siedziała 20 min. Wyszła, kiedyś to musiało się stać. Szybko skierowała się w stronę sypialny nie spoglądając na partnera. Seeley na śniadanie zrobił jajecznicę z boczkiem, ładnie nakrył stół, nalewał już kawę, gdy z sypialni wyszła Temp.

- Siadaj zrobiłem jajecznicę - odsunął krzesło i uśmiechnął się zabójczo.

Bones tylko usiadła i od razu zabrała się za jedzenie, była bardzo głodna. Booth tylko zdążył pomyśleć " nie krępuj się jedz". Początek śniadania przebiegał bardzo spokojnie nic się nie odzywali. Jedli w milczeniu. Partnerce bardzo smakowało śniadanie było to widać bo ilości jaką zjadła. Gdy skończyli jeść Brennan z zamiarem posprzątania i zmyciem naczyń po śniadaniu zaczęła je zbierać, lecz Booth.

- Co Ty robisz?? Siadaj i odpoczywaj dopiero ze szpitala wróciłaś. Idź i poczytaj jakąś książkę ja skończę sprzątać i muszę z Tobą poważnie porozmawiać.
Temp nie mając wyjścia usiadła na kanapie i rozmyślała "o czym ja niby mam z nim rozmawiać" zadawała sobie ciągle to pytanie. Po kwadransie siadł koło niej partner. Usiadł po turecku i nakrył ich kocem. Przez chwilę panowała cisza, która dla niej wydawała się wiecznością. Jak to zazwyczaj było pierwszy odezwała się on.

- Bones, co się stało. Jakaś mało rozmowna jesteś i markotna. - przysunął się do niej i odkrył jej twarz, które zakrywały jej kasztanowe włosy.

- Wydaje Ci się tylko.

Iż Booth wiedział swoje nie dając za wygraną dalej ciągnął tą rozmowę.

- Mi się nigdy nie wydaje. Znamy się już prawie 4 lata i wiem jak coś cię meczy. Mi możesz zaufać. - przekonywał ją

- Booth, po prostu nie mam ochoty o tym rozmawiać. - widać było jej przerażoną minę, która nie uszła uwadze jej partnerowi. Siedziała z głową spuszczoną w dół jej ręce oplatały nogi, o które było oparte czoło.

- Będziemy tak siedzieć do póki mi nie powiesz co się stało. Im szybciej tym lepiej dla Ciebie.

Jej oczy napełniły się łzami, które po kilku sekundach wypłynęły z jej oczu i spływały po jej policzkach. Przez chwilę to ukrywała, lecz dać ujść emocją zaczęła mówić co jej na serce leży.

- Ja po prostu, to jest dla mnie za trudne. Ja tak nie mogę, pierw Zack potem szpital, a teraz Ty. Zack mnie zostawił oszukał mnie, zranił - zaczęła łkać bardziej - Szpital, on też był męczący i choroba. Ja nic nie pamiętam prawie. Teraz Ty ja nie chce Cię zranić, ja nie potrafię kochać. Tych których kochałam zostawiali mnie. Ja tak bardzo się boję.
Tylko ją przytulił. Ona w jego ramionach czuła się bezpiecznie jak nigdy. Płakała bardzo, ciepłe łzy spływające co chwila po jej policzkach, które ocierał Booth. W uścisku trwali bardzo długo do momentu kiedy Bones zaczęła przepraszać Go za to, że płacze.

- Przepraszam, ja nie chciałam. Przepraszam.

- Ciiiiii - zatkał jej usta palcem wskazującym na znak milczenia.

Siedzieli cichutko na kanapie w tle leciała piosenka Celine Dion - I love You. Było południe. Na refren piosenki " I Love You.." Bones wstała i usiadła na miednicy Bootha i oplotła Go delikatnie nogami w pasie. Przez chwile patrzyła głęboką w jego oczy. Pocałowała Go delikatnie na początku potem bardziej soczyście. Zaczęła pieścić jego wargi robiła to bardzo pieszczotliwie następnie gryzła je, pierw dolną potem górną.

- Bones, przecież Ty, ja nie nalegam, może przemyśl to.

Temp tylko zamknęła jego usta pocałunkiem wpychając swój język w jego anielskie usta.

9



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
AP program praktyki po I roku 15
leczenie-usprawniajace-chorych-po-urazach-kregoslupa-w-odcinku-szyjnym, Studia, Fkwdnr
Kuchnia francuska po prostu (odc 15) Pieczona wieprzowina z miodem i przyprawami
(15) Statek poławiający trałem, posuwający się po wodzie
(15) Statek poławiający trałem, posuwający się po wodzie
Przepowiednia 13, 14 i 15 nowy porządek świata, zmiany po III wojnie światowej
dieta po resekcji odcinkow jelit, dietetyka i inne, diety
Leczenie usprawniające chorych po urazie kręgosłupa w odcinku piersiowym i lędźwiowym, Ortopedia
Po co jest akcja Czyli bądź z ryzykiem za pan brat, akcjonariat obywatelski
Namar laboratoria2014 15 po korekcie-1 LM, Automatyka i Robotyka, SEMESTR 5, NEMAR, Laboratorium
Scenariusz-15.09, Studia PO i PR, konspekty
15(4), Na dobrym ju˙ dniu, po ˙niadaniu, m˙ynarz przywi˙d˙ Antka na robot˙; ostawi˙ go na zaje˙dzie
Leczenie usprawniajace chorych po urazie kregoslupa w odcinku piersiowym i ledzwiowym
Kuchnia francuska po prostu (odc 15) Jabłka z serem kozim, orzeszkami piniowymi i miodem
15.DOS WIADCZENIE HISTORII W PROZIE PO 89 ROKU, Literaturoznawstwo, życie literackie po '89, zagadni
15. Zagłada (Krall, filologia polska, HLP, III rok (po 1918)
Tydzień 15, fizjoterapia, ciąża tydzień po tygodniu
15. NURT MÂŚSKI oprac, Literaturoznawstwo, życie literackie po '89
leczenie-usprawniajace-chorych-po-urazach-kregoslupa-w-odcinku-szyjnym, Studia, Fkwdnr

więcej podobnych podstron