W opowieści „Inny świat” udowodnij że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach
Gustaw Herling-Grudziński pisząc „Inny świat” ukazał nam wszystkim przerażające realia obozów sowieckich, zasady ich funkcjonowania, a także wpływ systemu totalitarnego na jednostkę. Wpływ ten możemy określić jako co najmniej zgubny, a mówiąc ściślej związany był on z powolnym procesem dehumanizacji.
Autor opisuje człowieka w sytuacjach ekstremalnych, kiedy wystawiony jest on na najcięższe próby, poddany najokrutniejszym torturom radzieckiego terroru. W imię ratowania swojej egzystencji, gotów jest wyzbyć się wszelkich ludzkich uczuć, zmienić swe oblicze nie do poznania, nie do zrozumienia dla zwykłego człowieka. Niemniej jednak, jak G. Herling-Grudziński sam przyznaje: „(...) człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich (...). Ponadto, Grudziński podkreśla wielokrotnie, iż wielu ludzi nie przyzwalało na postęp procesu degradacji człowieczeństwa i mimo wszystko do końca walczyło o ideały, o resztki sponiewieranej godności.
Specyfika systemu łagrów wiązała się z porzuceniem dotychczasowego kodeksu moralnego, oznaczało dla wielu diametralne odwrócenie dekalogu. Na czas pobytu w obozie więźniowie zmuszeni byli do odstąpienia od wyznawanych wcześniej wartości etycznych i stworzenia zupełnie nowych „norm obozowych”. Podobnie jak u Borowskiego, człowiek musiał się dostosować, „złagrować”, rozpocząć indywidualny wyścig w grze o przetrwanie w zupełnie nowych i odmiennych warunkach.
Czas spędzony na niewolniczej pracy po czternaście godzin na dobę pozbawia wrażliwości na cierpienia innych i rodzi rywalizację o nawet najmniejszą ilość jedzenia. Tuż po przybyciu więzień zdolni są do pomocy innym, lecz z czasem poznawszy prawa obozowego życia zaczyna troszczyć się tylko o siebie. Poniżony pracą, głodem i niemożliwością zaspokojenia podstawowych potrzeb traktuje innych jako naturalnych wrogów zmniejszających szansę na przeżycie. Więźniowie szybko uczą się, że aby przeżyć należy podchodzi z obojętnością do losu innych i nie wchodzić w drogę strażnikom i innym więźniom stojącym wyżej w hierarchii. Do takich z pewnością należeli tzw. urkowie, czyli przestępcy, recydywiści oraz stachanowcy, najsilniejsi więźniowie wyrabiający 125% normy.
Tak samo jak w niemieckich „lagrach” również tu najprostszym sposobem na złamanie solidarności ludzkiej i zapobieżenie buntowi był głód, gdyż jak mówi Grudziński: „nie ma takiej rzeczy, której by człowiek nie zrobił z głodu i bólu”. Przykład Gorcewa, byłego NKWD-zisty pokazuje, że ciężka praca, głód i niechęć współwięźniów może zabić nawet najsilniejszą jednostkę. Pozbawiony nadziei i poniżony człowiek tracił poczucie własnej godności i kontakt z innymi ludźmi. Pragnie samotności, która stanowiła sposób na ucieczkę od świata łagru. Przedtawione w „Innym świecie” sytuacje udowadniają jak łatwo zabić jest człowieczeństwo, skłonić jednostkę do podłości poddając ją warunkom zmuszającym do walki o przetrwanie. Kradzieże, gwałty, donosy, przedmiotowe traktowanie kobiet i słabszych, okrucieństwo, choroby były efektem traktowania ludzi jak narzędzi do pracy. To wszystko zmieniało osobowość człowieka, zadawało nieuleczalne rany psychice powodując jego degenerację.
Na terenie obozu oprócz tak przerażających miejsc jak trupiarnia, gdzie ludzie dogorywali w cierpieniach, istniały także tzw. Dom Swidanij, gdzie teoretycznie raz na rok więzień mógł się spotkać ze swoimi bliskimi. Co najciekawsze wiadomości o narodzinach dzieci poczętych podczas tych wizyt wywoływała radość wszystkich łagrowników. Pokazane przypadki świadczą, że Grudziński nie wierzył w całkowite zdziczenie człowieka i uważał, że mimo wszystko ludzkie wartości mają szansę przetrwać w głębi duszy i przejawić się to w postaci buntu czy też próbie samobójczej. Właśnie takie przesłanie zawiera epilog utworu, w którym to Grudziński przebywając w Rzymie, gdzie trafił po tym, jak dzięki traktatowi Sikorski-Majski i własnej głodówce udało mu się wydostać z Jercewa i wraz z Armią Andersa dostać do Europy Zachodniej, spotyka byłego współwięźnia. Okazuje się, że ten aby przeżyć doniósł na swoich towarzyszy, a teraz dręczony wyrzutami sumienia prosi pisarza o „rozgrzeszenie”, jednak go nie otrzymuje, gdyż Grudziński uważa, że fundamentalne zasady powinny tkwić w człowieku zawsze niezależnie od sytuacji i nie wolno usprawiedliwiać takich czynów.
Gustaw Herling-Grudziński przyznaje, że człowieka można upodlić, odrzeć z godności, sponiewierać, ale nie można w nim zabić człowieczeństwa. Grudziński był głęboko przekonany, że aktywna walka każdego nas, już z po wyjściu z obozu, uniemożliwi unicestwienie uczuć wyższych, pozwoli na odbudowanie kodeksu moralnego oraz na powrót do dawniej wyznawanych wartości, do normalnego świata. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że to swoiste zmartwychwstanie wymaga czasu i przeogromnej wiary oraz chęci życia. Autor wierzy w tę ponadczasowość zasad moralnych, apeluje o obronę człowieczeństwa, krytykuje i ostrzega przed zgubnym działaniem totalitaryzmu. Ponadto nie godzi się na relatywizm moralny. Daje temu dowód w Epilogu, kiedy to po latach zjawia się u niego były współwięzień, który wyznaje, iż aby przeżyć zadenuncjował w obozie czterech Niemców. Dręczony wyrzutami sumienia, liczy na zrozumienie i słowo otuchy ze strony Grudzińskiego - nie otrzymuje go jednak... Podłość i ludobójstwo są niewybaczalne, należy z nimi bezwzględnie walczyć nawet za cenę własnego życia, należy likwidować każdą formę zła, a im to zło jest większe, tym większy powinien być opór przeciw niemu.