Po pierwsze miłośc, po drugie nienawiść (5 9)


5. Monotonia.

Byliśmy już miesiąc razem. Powinnam być szczęśliwa, jednak mnie Daniel wkurzał. Dlaczego? Hmm...

  1. Nie było dnia, żebyśmy się nie widzieli.

  2. Był o mnie cholernie zazdrosny.

  3. Nie mogłam się spotykać z nikim innym tylko z nim. Nawet jak szłam do Koli robił mi awantury, że już mi się znudził, i że już na pewno go nie kocham, ponieważ się z nim nie chcę spotkać.

  4. Co weekend chodziliśmy na jakąś imprezę.

Miałam już tego serdecznie dość. Postanowiłam z nim pogadać. Okazja nadarzyła się wkrótce.

- Posłuchaj Daniel. Ja cię kocham, ale też mam swoich znajomych, nie tylko ty jesteś.

- Aha. Wiedziałem. Przyznaj się! Znudziłem ci się już i dlatego nie chcesz się spotykać? Czemu kłamiesz, że mnie kochasz? Czemu nie powiesz prawdy? - Czekałam cierpliwie, aż dokończy

- Wiesz co? Tak znudziłeś mi się. Nie, źle to powiedziałam. Znudziło mi się twoje towarzystwo. A wiesz dlaczego? Nie? To ja ci to wyjaśnię. Po pierwsze chciałabym też się spotykać z innymi znajomymi, np. z Kolą. Chciałabym również, żebyś nie był o mnie zazdrosny.

- Przecież nie jestem.

- Nie? A jaki obciach zrobiłeś mi wczoraj przed kinem? Jak naskoczyłeś na Bartka, że zaczęliśmy gadać i te twoje „Sory Bartek ale Lila już jest zajęta. Zapamiętaj to, bo będzie ciężko” - Przedrzeźniałam go.

- No bo nie pozwolę, żeby jakiś koleś się do ciebie podpiepszał...

- Wiesz co? Mam już tego wszystkiego dość. Chyba powinniśmy dać sobie spokój!

- Czyli co?

- Czyli najwyższy czas zerwać. Ja też mam swoje życie i swoich przyjaciół, których chciałabym odwiedzać. Jak sobie to przemyślisz to zadzwoń. Pa.

- Ale Lila, proszę cię... - Już go nie słuchałam.

Było mi ciężko, ponieważ bardzo kochałam Daniela, ale nie pozwolę, żeby zabraniał mi się spotykać z przyjaciółmi. Już i tak Kola się na mnie obraziła, bo miałyśmy iść na zakupy, a ja znów nie dałam rady. Ciekawe dlaczego? Postanowiłam nadrobić ten czas i od razu udałam się do przyjaciółki.

- Co ty tu robisz? - Zapytała ironicznie.

- Chciałam cię przeprosić. Mogę wejść?

- Tak, tak. Pewnie.

Przegadałyśmy 2 godziny o tym, co się stało. Niki powiedziała, że dobrze zrobiłam, bo przez Daniela w ogóle zapomniałam o innym priorytetowych sprawach.

- Dzięki Niki, naprawdę. Ta rozmowa była mi potrzebna. - Przytuliłam przyjaciółkę.

- Nie masz za co dziękować. Ale...

- Tak?

- Ja chyba też potrzebuję pogadać. - Powiedziała nieśmiało Nicola.

- A o czym?

- O Marcinie.

- O Marcinie? - Szczerze się zdziwiłam.

- Bo ja go kocham. - Boże! W Marcinie? Przecież on jest taki... taki nie dla niej. Ona się przy nim `zepsuje`. Przecież on jest taki niegrzeczny. Ale może ona tego nie widzi?

- Wiesz czym się różni zakochanie od kochania? - Postanowiłam zapytać i przemówić jej do rozsądku.

- Nie wiem. Ale ja kocham.

- Nie kochasz. Gdybyś kochała widziałabyś jego wady i akceptowała.

- Ale on nie ma wad...

- O tym właśnie mówię.

Kola nic nie rozumiała. Marcin nie jest odpowiednim chłopakiem dla niej. Po pierwsze ma kuratora, za pobicia i rozboje. Po drugie o ile dobrze się orientowałam ma kogoś.

- Ale Lila on naprawdę jest słodki.

I zaczęła się paplanina. Ojej jaki on to jest boski. A jak się ślicznie uśmiecha. O Jezu no super.

Miałam tego dość. Próbowałam wmówić Niki, że Marcin jest zły. Ale chyba nic z tego. Wieczorem poszłam do domu. Mama zawołała mnie do kuchni.

- Córcia coś ty zrobiła?

- Z?

- Danielem.

- E... a co?

- Bo on tu był. Mówił, że z nim zerwałaś, i że kogoś masz. A przeci...

- Dość ! Posłuchaj! Zerwałam z nim, bo mnie już męczyło to, że nie mogę nigdzie bez niego wychodzić, to że nie mogłam spotykać się nawet z Kolą!

- Nie wiedziałam.

- I dobrze.

Jaka ja byłam zła. Czy ten dupek musiał przychodzić do mojego domu? Wiedziałam, czemu to zrobił! Moja mama kochała go jak syna. Zawsze było `Danielku, Danielku`. Przyszedł, żeby mama przemówiła mi do rozsądku. Ale nie udało mu się to!

- Posłuchaj Daniel! Masz się już u mnie w domu nie pokazywać! To, co zrobiłeś jest... jest nie fer. - Zadzwoniłam do niego.

- Tylko, że ja cię kocham.

- Przestań!

- Nie. Przestanę dopiero wtedy, gdy powiesz mi, że nie możesz beze mnie żyć.

- Daniel błagam cię. Zmień się to wtedy pogadamy pa.

Minął miesiąc wakacji i miesiąc od naszego rozstania, a ja wciąż go kochałam. Daniel próbował się spotykać. Nawet dałam mu szansę. Przez 2 tygodnie było ok. Po tym czasie zaczęło się to co kiedyś. Zrozumiałam, że on się nigdy nie zmieni.

6. Urodziny

17 sierpnia. Moje urodziny. Moja 18-stka. Nareszcie. Wstałam podekscytowana, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Dzień z pozoru tak jak każdy inny. Zeszłam na dół zawinięta w szlafrok. Nikt nie zachowywał się tak jakby był to dla mnie ważny dzień. No... oprócz Kuby. Wiedziałam, że nie może wytrzymać i chce mi się wygadać, jaką to niespodziankę szykują dla mnie starsi.

- Kuba co ty się tak uśmiechasz?

- A... e...

- Kubuś chodź tu na chwilę. - Zawołał tata.

Ehh... czyli nic mi nie wygada? A już bym chciała wiedzieć. No, ale chyba zostało mi czekanie do popołudnia.

Około 16 mama kazała mi iść do sklepu.

- Kochanie idź do sklepu kup chleb.

No więc poszłam. Miałam nadzieję, że jak przyjdę ze sklepu zrobią mi `niespodziankę`. I faktycznie nie myliłam się. Ledwo weszłam do domu ktoś zaszedł mnie od tyłu i nałożył opaskę na oczy.

- Wszystkiego najlepszego. - Zawołali wszyscy radośnie.

- Dzięki, ale czy możecie mi to zdjąć?

- Nie, bo jedziemy oglądać prezent.

- Jedziemy? - Nic nie rozumiałam.

Rodzice wyprowadzili mnie z domu i wpakowali do samochodu. Po około 10 minutach jazdy wysiedliśmy z auta i kawałek szliśmy.

- No to jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

Zdjęłam opaskę i...

- Łał. To jest mój prezent urodzinowy? Przecież to za dużo. Przecież jak... Ja się jeszcze nie wyprowadzam. Chyba, że chcecie się mnie pozbyć? - Rodzice kupili mi na urodziny dom. I to nie byle jaki...

- Nie. Ale to tak na przyszłość. A na teraz mamy inny prezent.

- Jaki?

- Zobaczysz. Chodź jedziemy.

- Gdzie zaś?

- Teraz do naszego domu.

Ja już nic nie rozumiałam. Ale wsiadłam grzecznie do auta i pojechaliśmy.

- Zawiąż sobie oczy. - Powiedział tata i dał mi znowu opaskę.

Gdy wysiedliśmy pod domem byłam nieźle podekscytowana. Przeszliśmy kawałek, ale zostaliśmy na polu. Rodzice obrócili mnie o 180 stopni i zdjęli opaskę. Przede mną stało auto. Nie byle jakie auto.

- Podoba ci się?

- Czy mi się podoba? Jest śliczne.

- Tata z Mareckim wybrali. - Powiedział Kubuś.

- Tato, ale co to w ogóle za auto? - Zapytałam niepewnie.

- Audi Q7. Ładne prawda?

- Super. Dzięki. Jesteście kochani.

- Wiemy. Ale to jeszcze nie wszystko.

- Jak to nie wszystko?

- Chodź do swojego pokoju! - Podpowiedziała mama.

Na łóżku leżała koperta. Szybko podbiegłam i ją rozerwałam. W kopercie były 2 bilety do Egiptu i 1000 złotych.

- Jezu to za dużo. Nie mogę tego przyjąć. Zresztą dlaczego tylko dwa? Jak my wszyscy pojedziemy?

- Po pierwsze to jeszcze nie wszystko. A po drugie nie jedziesz z nami tylko z Niki. - Śmiał się tata.

- Ale.. jak? Jak nie wszystko?

- Chodź do salonu.

- Nie mogliście wszystkich prezentów dać w jedno miejsce?

- Tak jest ciekawiej. - Powiedział Młody.

Zbiegłam szybko na dół. Na środku pokoju leżał wielki prezent. Zajęłam się zrywaniem papieru. Otworzyłam pudło i zaniemiałam. W środku była cała masa ciuchów, kosmetyków itp. Zaczęłam wszystko oglądać. Rzeczy te były piękne. Pobeczałam się ze szczęścia.

- Dziękuję wam. - Przytuliłam się do rodziców.

- Nie ma za co skarbie.

- Ale ja... To naprawdę za dużo.

- Wcale nie.

- Przecież to masa pieniędzy. Te bilety. Dom. Auto. Ciuchy i wszystko.

- 18 lat ma się raz w życiu.

- A ja też takie prezenty dostanę? - Wtrącił Kuba.

- Oczywiście kochanie.

I tak zleciały nam moje najlepsze urodziny.

7. Impreza

- Nika nie zdążymy. - Panikowałam.

- Spoko Lila. Dopiero 13 a sale masz wynajętą, od 17 więc luzik.

- Ale wiesz jaka ja jestem. Zresztą ty też przed swoją 18-stką panikowałaś.

- Tak? Nie pamiętam.

- Bo byłaś zbyt przejęta ubieraniem.

- To tak jak ty teraz...

- Bo nie wiem, którą sukienkę wybrać... Tą żółtą, czy białą, a może niebieską... Nie... może najlepiej czerwoną? Aaaa pomocy !

- Kobieto opanuj się. Ja bym proponowała tą. - Kola pokazała mi śliczną sukienkę. Krótką ale przepiękną. Różową odcinaną czarnym paskiem pod biustem. (wyglądałam w niej tak: http://www.nikoletta.pl/public/images/items/1802/sukienki_T_Tnika_zPaskiem_rozowa_1_big.jpg)

- Dzięki. To ja się idę szybko wykąpać. Ty też szybko zmykaj do domu. Za godzinę tu przyjdź to pojedziemy na sale i coś tam pomożemy.

- Ok. Pa.

No, więc poszłam się umyć. Nalałam sobie pełnej wanny gorącej wody. Po pół godziny wyszłam. Wysuszyłam sobie włosy i zrobiłam delikatny różowy makijaż. Przebrałam się w sukienkę i stanęłam przed lustrem. Wszystko było ok. poza jednym małym szczegółem.

- O hej. - Zawołała Niki.

- O Boże, śliczna jesteś. - Ubrana była w szarą sukienkę bez ramiączek. Bosko. (http://www.yourstyle.pl/galerie/e/elegancka-czarna-sukienk_8042_k.jpg)

- Ty też.

- Słuchaj nie wiem co z włosami.

- Ładne są przecież.

- Mówisz?

- Jak najbardziej szczerze. To co jedziemy?

Pojechałyśmy. Na sali grała już muzyka. Więc DJ już był. Weszłyśmy.

- Solenizantka? - Zapytał mnie

- Tak. - Uśmiechnęłam się.

- No to wszystkiego najlepszego.

- Dzięki.

- A tak w ogóle to jestem Przemek.

- Oliwia, ale mów mi Lila. A to Nicola.

- Kola albo Niki.

- Ok. - Uśmiechnął się Przemek. - O której przychodzą goście?

Zerknęłam na telefon.

- Za 2 godziny powinni przyjść pierwsi.

- No to mi prawie powiecie jaką muzykę mam grać.

I zaczęliśmy rozmowę o muzyce.

Po półtorej godziny przyszli pierwsi goście.

- Wszystkiego najlepszego Lilka.

I tak w kółko. Po 15 minutach przyszedł Daniel...

- Dzięki, że przyszedłeś....

- Nie masz, za co...

W naszej rozmowie było wiele niedomówień, ale na razie wolałam ich unikać.

- Myślałam, że nie przyjdziesz...

- Czemu?

- Bo już nie jesteśmy razem...

- Ale możemy być przyjaciółmi nie?

I porwał mnie do tańca. Przypomniałam sobie jak świetnie prowadzi. Zrobiło mi się trochę przykro...

- Możemy się przejść? - Zapytał Daniel.

- Y... No ok.

Wyszliśmy przed salę.

- Słuchaj... - Zaczął. - Bo... ja już nie mogę wytrzymać. Dalej cie kocham... - Zamurowało mnie

- Daniel ja ciebie też kocham, ale nie mam ochoty rozpoczynać tej masakry od początku. Ty się nie zmienisz...

- Zmienię... Tylko daj mi szansę. Błagam cię... Lilka - Widziałam, że ma łzy w oczach... Czyli mówi serio...

- Daj mi chwilę do namysłu.

- Ile?

- Chwilę...

Weszłam do sali i wzrokiem szukałam Koli. Tańczyła, więc stwierdziłam, że nie będę jej przeszkadzać. Wyszłam na pole i postanowiłam zadzwonić do Ani.

- Jejciu co się stało? Masz 18-stkę a dzwonisz do mnie. - Śmiała się moja szwagierka.

- Ania ma problem?

- Co się kochanie stało?

- Daniel zapytał się mnie czy nie moglibyśmy spróbować jeszcze raz...

- A ty? Chcesz tego? Kochasz go?

- Tak, kocham. Ale boję się, że za chwilę znowu będzie tak jak dawniej...

- Posłuchaj Oliwka... Jak nie spróbujesz to nie zobaczysz. A może on się faktycznie zmienił?

- To, co radzisz?

- Ja bym na twoim miejscu spróbowała. Zresztą widzisz ja z Damianem jestem szczęśliwa po tylu próbach.

- Po tylu próbach? - Powtórzyłam.

- A nie ważne. Kiedyś ci opowiem.

- Trzymam cię za słowo.

- Dobrze. A teraz idź pogadaj z Danielem i baw się dobrze. A i dzwoń do Damiana jak by ktoś chciał do domu, bo ja będę spać. - Śmiała się Ania.

- Ok. Dzięki. Pa.

Rozłączyłam się.

- Daniel... chodź na pole... - Zawołałam.

- Przemyślałaś?

- Tak...

- I...?

- Obiecaj mi coś...

- Obiecuje w ciemno

- Nie chcesz wiedzieć, co?

- Mówię ci obiecuję w ciemno.

- No to obiecaj mi, że po pierwsze nie będziesz zazdrosny. Po drugie nie spędzamy całego dnia razem. I ostatnie nie tańczę teraz tylko z tobą - Puściłam do niego oczko.

- Będzie ciężko, ale myślę, że dam rade. - Obietnicę tą przypieczętował buziak.

- Kocham cię mimo wszystko.

- Ja nie mimo wszystko tylko za wszystko.

Byłam taka szczęśliwa...

Impreza była cudowna! Przez ten wieczór Daniel przystopował z zazdrością. Mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.

- Zapomniałem ci powiedzieć... Pięknie wyglądasz - wymruczał mi do ucha.

- Dzięki. Ty też wyglądasz bosko. - Pocałowałam go w usta.

- Odbijany! - Zawołał Mateusz, kolega z klasy. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek. Zerknęłam ukradkiem na Daniela, jego mina była obojętna, ale jak mnie zauważył to się uśmiechnął.

- Przejdziemy się? - Zapytał Mati.

- Ok.

Wyszliśmy przed budynek. Mateusz pociągnął mnie za sobą.

- Mateo gdzie ty mnie zabierasz?

- Na tą ławkę.

Usiedliśmy i zapatrzyliśmy się w gwiazdy. Zamknęłam oczy... I wtedy poczułam oddech na mojej szyi. Nie ruszyłam się... Usta Mateusza dotknęły mnie. Dalej nie reagowałam. Czułam jak ciarki przechodzą mi po całym ciele. Mati zaczął obsypywał mnie pocałunkami po szyi, policzkach, dekoldzie. A ja? Ja mu się swobodnie oddawałam. Nie otwierając oczu, odszukałam usta Mateusza. Zaczęłam go całować. Najpierw pomału, pojedyncze buziaki, potem nachalniej. Jak on całował... Mmm... Bosko... Milion razy lepiej od Daniela... Jezuuu... Daniel ! A.. walić go! Teraz jest Mateusz.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

- Mmm... Lilka... Kocham cię - szeptał mi do ucha Mateusz

- Wiesz, że nie możemy być razem?

- Lila, czemu? - Zapytał ze smutkiem w głosie.

- Bo jest Daniel.

- Ale wy... jak...

- Dzisiaj się pogodziliśmy.

- A ja? Wykorzystałaś mnie?

- Nie to nie tak.

- Wiec jak?

- To ty zacząłeś. Ja ci niczego nie obiecywałam...

- Ehh wiem. Ale to zostanie między nami?

- Tak, tak. Oczywiście.

- A mogę cię jeszcze o coś prosić?

- Tak.

- Pocałuj mnie ostatni raz.

Nasze usta znów się spotkały. Odpłynęłam...

Na salę wróciliśmy po 10 minutach.

- Gdzieś ty z nim była? - Doskoczył do mnie Daniel.

- Po pierwsze mi coś obiecałeś, a po drugie rozmawialiśmy.

- Ok, ok.

- Ej ludzie północ za 10 minut. - Zawołał ktoś.

- Oj Lila dupa będzie boleć... - Śmiała się Nicola.

- Macie mnie słabo bić....

- Taa, jasne - powiedzieli wszyscy.

3,2,1... Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam...

Jeszcze raz wszyscy składali mi życzenia. Nagle podszedł do mnie mój brat.

- Lila, kto to był na ławce z tobą? - Zapytał szeptem.

- Damian błagam cię. Zamknij się... W domu ci powiem.

- Ok., ale bije pierwszy? - Śmiał się.

Wypiliśmy szampana i zaczęła się rzeź...

- Czym ja sobie zasłużyłam, żebyście mnie tak bili? - Zapytałam, już po wszystkim.

- Niczym, ale wiesz, jaka frajda, jak się darłaś jak opętana? - Powiedział Damian.

- Ja ci w domu pokaże frajdę...

8. Pożegnanie.

Dzień przed wylotem zaczęłam się pakować. Wzięłam wszystkie rzeczy, które dostałam od rodziców na 18-sktę. Miałam tylko problem z wyborem stroju kąpielowego, ponieważ miałam ich aż 5. Postanowiłam, że wezmę wszystkie i w Egipcie zdecyduję, co będę ubierać. Około godziny 14 byłam gotowa. Poszłam do Nicoli.

- Spakowana? - Zapytałam ledwo weszłam do jej pokoju.

- Nawet nie zaczęłam.

- Laska my o 20 mamy samolot, a 3 godziny przed odlotem mamy być na lotnisku więc się spiesz.

- No to mi pomożesz teraz.

- Ok.

Po 2 godzinach wszystko było spakowane.

- A ty dzisiaj się nie żegnasz z Danielem? - Zapytała Niki.

- Nie, on se dzisiaj zrobił wypad na miasto z chłopakami.

- Aha.

- No... Niki?

- Tak?

- A co z Marcinem? Dalej go kochasz?

- Sama nie wiem...

- Tzn?

- No wiesz to chyba była pomyłka... Poszłam z nim do kina kiedyś i potem poszliśmy do jego domu. Niby, że na kawę. I zrobił ją ale nawet nie zdążyłam napić się łyka, bo zaczął się do mnie dobierać...

- Niki, czemu ty mi tego wcześniej nie powiedziałaś?

- Wstydziłam się. Zresztą ty byłaś taka szczęśliwa po zgodzie z Danielem, nie chciałam cię zanudzać.

- Jezu, skarbie, przecież wiesz, że ty mnie nigdy nie zanudzasz. Zawsze ci pomogę. Zawsze!

- Dobrze. - Przytuliła mnie.

- Idziemy na lody?

- No pewnie. - Ucieszyła się ta małpa.

Poszłyśmy do kawiarni. Wiecie, kogo tam spotkałyśmy? Tak, Daniela z Rafałem i kilkoma chłopakami, których nie znam.

- Hej kochanie. - Podszedł do mnie i pocałował w usta. - Cześć Kola.

- Hej. - Odpowiedziała.

- Chłopaki to jest Lila i Niki. - Wskazał na nas. - A to Adrian, Patryk, Karol no i Rafi, Boże, co ja gadam przecież jego to znacie i to bardzo dobrze - I wtedy popatrzył dwuznacznie na Nicole.

- Hej wszystkim - Powiedziałyśmy chórkiem.

- Cześć piękne - Odpowiedzieli Patryk, Adrian i Karol.

- A tobie Rafał mowę odjęło na widok Niki? - Zapytał Daniel

- Zamknij się - Odpowiedział mu.

Do głowy przyszła mi tylko jedna myśl „ Rafał kocha Kole”. Całe popołudnie spedziłyśmy z chłopakami.

- Skarbie? - Zapytałam Daniela.

- Tak?

- Przyjdziesz do mnie jutro, co nie?

- Pewnie. O której?

- Hmm... Wstanę pewnie koło 10 więc o 11 dobrze?

- Super. A, o której wy jedziecie na lotnisko?

- Przed 17. Więc mamy dużo czasu. Tylko jest problem. Bo starsi jadą do babci rano i obiad sobie będziemy musieli sami zrobić.

- Damy radę.

Nazajutrz wstałam wcześniej niż przypuszczałam. O 9 byłam już umyta, ubrana i umalowana. Zadzwoniłam, więc po Daniela.

- Jezu, obudziłam cię?

- Nie, nie. - Ziewnął głośno.

- E nie wcale.

- I tak budzik miałem nastawiony za 5 minut, więc to nawet lepiej. Twój głosik jest lepszy od jakiegoś tam budzika.

- Oj słodzisz mi.

- A ty już wstałaś?

- Ja już wstałam o 8.30 i teraz czekam na ciebie.

- To ja będę za 15 minut.

- Weź się tak nie śpiesz. Przecież poczekam.

- Spoko. Do za chwile. Kocham cię. - Rozłączył się.

Za 20 minut zadzwonił do drzwi.

- Spóźniłeś się. - Pogroziłam mu palcem.

- Oj przepraszam. Wynagrodzę ci to.

- Tak, a w jaki sposób?

- Hm... Jeszcze nie wiem. Będę improwizować.

- Ok. A mógłbyś mi jeszcze dać buzi.

- A zapomniałem.

- Co ty taki rozkojarzony dzisiaj?

- Nie wiem.

- Dasz mi to buzi?

- Mhm - I już mnie całował.

Weszliśmy do salonu.

- Chcesz coś pić?

- A co masz?

- To, co zwykle.

- No to chce to, co zwykle.

Nalałam nam po pepsi i poszłam do pokoju.

- Trzymaj. - Podałam mu szklankę. Jednak zanim Daniel ją chwycił, napój zdążył się wylać na jego spodnie.

- Lila, lepiej uciekaj.

Więc posłuchałam jego rady i zaczęłam uciekać po schodach. Jednak mój facet okazał się szybszy.

- Teraz mi za to zapłacisz kochanie. - Powiedział ze śmiechem Daniel.

- Ale ja nie chciałam, a ty to robisz z premedytacją.

- Powiedzmy, że też tego nie chce. - Wziął moją pepsi i wylał mi na głowę.

- Zabiję cię. Zabiję! - Wrzeszczałam.

Daniel uciekł na pole. Wleciałam do garażu, odkręciłam wodę i wzięłam węża.

- To nie fer - Krzyczał Daniel.

- Fer. - Polałam go wodą.

- Nie, bo ja nie mam, w co się przebrać.

- Hm... Twój pech. Będziesz siedział w samych bokserkach.

- Chciałabyś... - Uśmiechnął się.

- Nie chce umrzeć, więc wolałabym sobie oszczędzić tego widoku. - Śmiałam się.

- Zapłacisz mi za ten żarcik. - Zaczął mnie gonić. Złapał mnie jak wlatywałam do garażu. Wyciągnął na środek ogródka, wyrwał węża i zaczął mnie oblewać wodą.

- Daniel dość...

Po 15 minutach nie mieliśmy już siły gonić.

- No to co teraz? - Zapytał Daniel.

- A bo ja wiem. Wszystko się ze mnie leje...

- A ze mnie nie?

- Z ciebie może.

- Haha. Jasne.

- Czekaj może przyniosę jakieś ręczniki.

- Ok.

Poszłam do domu, wzięłam pierwsze lepsze ręczniki i wróciłam na ogródek. Daniel leżał na trawie bez koszulki.

- Osz jaki przystojniak. Trzymaj wytrzyj się. - Rzuciłam w niego ręcznikiem.

- Po co fajnie się tak leży.

- No to se leż. Ja się idę przebrać. Poczekasz?

- I mnie takiego mokrego zostawisz?

- Ehh no nie.

- Kładź się tu i opalaj. - `Rozkazał` Daniel.

Położyłam się obok niego i zamknęłam oczy. Daniel zaczął mnie całować. Przyciągnął mnie do siebie i rękami zaczął błądzić po moim ciele. Wiedziałam, co się teraz stanie i bardzo tego chciałam.

- Chodź do domu. Nie przy sąsiadach. - Powiedziałam.

Weszliśmy do salonu i od razu zaczęłam zdejmować swoją bluzkę.

- Chcesz tego? - Zapytał niepewnie Daniel.

- Jak niczego innego.

Pomógł mi zdjąć bluzkę i spodnie. Następnie zdjął swoje. Zaczęliśmy się całować. Daniel rozpiął mi stanik... Gdy byliśmy już całkiem nadzy ogarnęła mnie lekka panika.

- Jak się rozmyśliłaś to nic nie szkodzi. Ja nie nalegam.

- Chce tego...

Daniel znowu mnie pocałował.

- Może trochę zaboleć, Lila.

- Wiem nie przejmuj się.

Daniel wszedł we mnie. Ból nie był nie do zniesienia. Zaczął się we mnie wolno poruszać. Po chwili ból zastąpiła rozkosz. Co chwilę powtarzałam jego imię, a on moje. Było cudownie. Tak jak sobie to wyobrażałam. Czułam się tak jak bym nauczyła się latać. Wczułam się w jego rytmy i zaczęłam poruszać się w tym samym tempie, co on.

- Mm... Kochanie zaszalałeś - Powiedziałam, gdy skończyliśmy.

- Ale to tylko dzięki tobie - Odpowiedział.

- Kocham cię - pocałowałam.

- Ja mocniej.

- Na pewno. - Zaczęliśmy się sprzeczać jak jakieś dzieciaki.

Po półgodzinnej fazie nic nie robienia, wstaliśmy i zaczęliśmy robić obiad.

- Lila, pasowałoby się ubrać jak ktoś przyjdzie to będzie niezły przypał... Tylko wiesz... Ja nie mam nic dla siebie. No chyba, że zadzwonię po Tomka.

- Damian ma tu jeszcze parę rzeczy. Chodź dam ci.

Daniel ubrał rzeczy mojego brata. Pasowały jak ulał. Ja też poszłam się ubrać. Założyłam krótką żółtą sukienkę, tą którą najbardziej lubi Daniel...

- Wyglądasz przeuroczo. - Powiedział jak mnie zobaczył.

Drrrr.... dzwonek do drzwi? A kto to?

- Zapraszałaś kogoś?

- Nie właśnie.

Poszliśmy otworzyć, ale w salonie stała już Kola i z zaciekawieniem przyglądała się naszym porozrzucanym ubraniom.

- Y... mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłam.

- Nie, już nie. - Tą drugą część powiedziałam znacznie ciszej i uśmiechnęłam się do Daniela.

- No, bo już się przestraszyłam. Te ubrania...

- Goniliśmy się po ogródku z wężem. Potem poszliśmy się przebrać w suche rzeczy, a mokre zostawiliśmy w salonie. - Uratował nas Daniel.

- A... Aha...

- No. Bez obrazy, ale przyszłaś, bo...? - Zapytałam.

- Nie mam obiadu... Rodzice rano pojechali do znajomych na działkę, a samej dla siebie nie chciało mi się gotować... Więc mogę?

- Pewnie. Przecież wiesz, że zawsze.

- No to ok. A i sory, że tak bez zapowiedzi.

- Weź przestań. - Uśmiechnęłam się.

- No to teraz mamy 6 rąk do robienia obiadu. Bo szczerze mówiąc my jeszcze nie zaczęliśmy. - Powiedział Daniel.

- No to, na co czekamy? - Zapytała Niki.

Obiad wyszedł bardzo wyśmienicie. Po posiłku oglądnęliśmy jakąś nudnawą komedie na dvd.

Gdy została godzina do wyjazdu na lotnisko, poszłyśmy się ubrać.

- Nika, co ty ubierasz do samolotu?

- No właśnie nie wiem. Chyba rybaczki, bluzkę z krótkim rękawem i jakąś bluzę, jak by, co.

- Ok.

Poszłam z Danielem do mnie do pokoju. I zaczęłam wybierać ciuchy. Gdy wszystko miałam wyszykowane powiedziałam mu, że idę się szybko umyć. Po skończonym prysznicu ubrałam się i zaczęłam robić makijaż.

- Po co ci teraz tapeta? - Zapytał Daniel.

- Jaka zaś tapeta?

- No po co się malujesz?

- Tylko oczy tuszem do rzęs i błyszczyk. Tak jak zawsze.

- A puder?

- E... Rzadko.

Po 15 minutach byłam gotowa do wyjścia. Nika też już u mnie była. Zadzwoniłam, więc po Damiana, aby zawiózł nas na lotnisko.

Po 30 minutach byliśmy na miejscu.

- Kochanie to ja będę szła. - Mówiłam Danielowi.

- Będę tęsknił. To całe 2 tygodnie bez ciebie. Masakra.

- Też będę tęsknić. - Pocałowałam go i przytuliłam.

Następnie poszłam do brata.

- Dzięki, że nas przywiozłeś.

- Nie ma, za co, mała.

- Czy ty zawsze musisz mnie poniżać?

- Mówię mała, bo jesteś mniejsza ode mnie. To nic obraźliwego. - Wytłumaczył się.

- I tak cię kocham, braciszku. - Przytuliłam się do niego.

- Ja też. I pamiętaj Lilka. Nic głupiego. Jak by co to dzwoń. Zresztą tam są polscy rezydenci, więc mam nadzieje, że sobie poradzicie.

- Poradzimy na 100%. Nie bój się. Ucałuj ode mnie Julkę i Anię. Kocham was. Pa.

I poszłyśmy.

9. Lot.

- Pasażerowie, którzy lecą do Egiptu lotem 472 proszeni są o kierowanie się do wejścia nr 21.

- To chyba nasz nie? - Zapytała Niki.

- Tak mi się wydaję.

Poszłyśmy, więc do wejścia 21. Ujrzałyśmy samolot. Mimo tego, że wiele razy latałam z rodzicami na wakacje, to i tak serce zaczęło mi szybciej bić.

- Boję się trochę Kola.

- Czego, głupolu? Latałaś już chyba z 10 razy, więc czego?

- 8 razy. Nie wiem, tego, że coś się stanie.

- No to 8. W sumie 16, bo tam i z powrotem. Nic się nie stanie.

- Mam nadzieję.

- Pasażerowie, którzy lecą do Egiptu lotem 472 proszeni są o wejścia do samolotu.

Weszłyśmy do samolotu. I od razu zamówiłyśmy sobie po wodzie.

- Coś widzę dziewczynki, że się denerwujecie? - Uśmiechnęła się stewardesa.

- Tak troszkę. - Odpowiedziałyśmy.

- Nie martwcie się, wszystko będzie ok. - Obiecała nam kobieta. Po czym odeszła do innych pasażerów.

- Prosimy o zapięcie pasów. - Powiedział pilot. - Za 5 minut startujemy.

Stewardesy przeszły przez pokład samolotu, aby zobaczyć czy wszyscy są zapięci, po czym weszły do swojej kabiny i ruszyliśmy. Lot był spokojny. Najgorszy było startowanie i lądowanie. Wtedy strasznie wciąga w fotel.

Podczas lotu Niki poruszyła drażliwy dla mnie temat.

- Lila, a tak szczerze to, co wy robiliście dzisiaj u ciebie w domu?

- Masz coś konkretnego na myśli? - Starałam się zachować spokój.

- Tak, mam. I ty wiesz, o co mi chodzi.

- No właśnie Niki nie wiem. Oświeć mnie?

- Porozrzucane ubrania, ty szczęśliwa jak nigdy dotąd... - Zaczęła wyliczać.

- Daniel ci mówił. Laliśmy się wodą.

- Taaa...

- Czemu ty mi nie wierzysz?

- No właśnie nie mam pojęcia, Oliwia.

- Lila - poprawiłam ją.

- Lila.

- Tak lepiej. - Myślałam, że skończyła ten temat. Trochę się myliłam.

- Wracając do właściwego wątku tej rozmowy. Przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.

- Ale Kola, nie ma co. Naprawdę. Nie możesz mi uwierzyć?

- Mogę, ale wiem, że prawda jest inna.

- Niki, wnerwiasz mnie... Mówię ci, nic nie zaszło! - Nie chciałam jej się spowiadać, z moich seksualnych przeżyć. Według mnie tego nie powinno się rozpowiadać. To jest sprawa moja i Daniela.

- Ok., Ale ja i tak swoje wiem.

- Daruj sobie.

Uratowała mnie stewardesa.

- Chcecie dziewczyny coś do picia albo jedzenia? A może poduszkę pod głowę.

- Nie dziękujemy.

- W razie, czego wiecie gdzie mnie szukać.

- Proszę pani... - Zawołałam.

- Tak?

- A za ile będziemy na miejscu?

- Za niecałą godzinę będziemy lądować.

- Dziękuję.

Zaczęłam myśleć, co będziemy robić jak przyjedziemy do hotelu. Pewnie na sam początek pójdziemy na plaże, potem po okolicach. Mm... to będą cudowne wakacje.

- Lila, przepraszam...

- Spoko. Ale jak ci mówię nie to nie.

- Rozumiem. To są twoje sprawy...

- Tak moje.

Rozmarzyłam się... Gdyby zamiast Koli leciał ze mną Daniel? Było by lepiej... Nasze gorące noce... Jezu... O czym ja myślałam, przecież to na pewno był jednorazowy wyskok. Nigdy więcej. Przynajmniej na razie.

- Wiesz Niki. W sumie masz prawo wiedzieć... - Powiedziałam nie śmiało.

- Czyli co? Miałam racje?

- Miałaś... - Czy mi się zdawało czy zrobiłam się czerwona jak burak...

- Opowiesz?

- Hm... Kiedyś na pewno - Powiedziałam tajemniczo.

- Wiesz, co? Świnia jesteś! Najpierw mi robisz nadzieję, a teraz, co...

- No dobra... Ale nie ze wszystkimi szczegółami.

- Naturalnie.

Opowiedziałam jej prawie wszystko. Zaczynając od tego, że wylałam na niego pepsi, a on na mnie... Potem najwięcej uwagi skupiłam na opowieści o laniu wodzie. A gdy miałam opowiadać o TYM to, co chwilę się jąkałam i przerywałam. I tak opowiedziałam jej dużo. W sumie ominęłam tylko tą najbardziej intymną rzecz. O samym seksie powiedziałam jej tyle, co `On był boski. Taki delikatny... Marzenie każdej kobiety...`.

- Wow... Nigdy nie myślałam, że wy... Że tak szybko.

- Ja też...

- Prosimy zapiąć pasy zaraz lądujemy.

Wyszłyśmy z samolotu i od razu poczułyśmy ciepło... Egipt był wspaniały!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozeznawanie duchów cz 2, Po drugiej stronie-zycie po smierci
Evanovich Janet 2 Po Drugie Dla Forsy
01 Film angielski po drugiej wojnie światowej
Wulf Dorn Po drugiej stronie jaźni
Rozeznawanie duchów cz 1, Po drugiej stronie-zycie po smierci
Evanovich Janet Po drugie dla forsy
Rozeznawanie duchów cz 2, Po drugiej stronie-zycie po smierci
Carroll Lewis Po drugiej stronie lustra
Carroll Jonathan Po drugiej stronie
Gutek Alina Przebaczenie Po drugiej stronie gobelinu
Lewis Carroll Po drugiej stronie lustra
Carroll Lewis Po drugiej stronie lustra
Carroll Lewis Alicja po drugiej stronie lustra
Bracia Po drugiej stronie chmur

więcej podobnych podstron