Czy tak właśnie umierają wartości Kilka przykladów geniuszu Balcerowicza Klęska Wraca normalność Darwinizm zwrotny Niesiołowskiego Stefana Rzeczpospolita niesprawiedliwa


Czy tak właśnie umierają wartości?

Kilka dni temu słuchałem magazynu EKG w radio TOK FM. W dyskusji brali udział członkowie elity finansowej III RP, a więc partner jednej firmy audytorskiej, pani z jakiegoś towarzystwa ekonomicznego i były minister infrastruktury. Nazwisk nie będę wymieniał, bo chodzi tutaj bardziej o zestaw poglądów reprezentowanych przez Salon, niż personalia. Prowadzący Tadeusz Mosz postawił pytanie, czy zaplanowany w budżecie wzrost gospodarczy na poziomie 4,8% jest realny. Pierwszy głos zabrał partner z firmy audytorskiej. Stwierdził, ze oczywiście wzrost PKB będzie niższy, jednak jest to sytuacja dobra. A dlaczego? Bo łatwiej będzie znaleźć majstra i parkieciarza. Innymi słowy, polscy robole, którym okres dwuletniej prosperity rządów PiS poprzewracał w głowach, w wyniku recesji stracą źródło utrzymania i pokornie przyjdą lizać stopy swoim panom, czyli właścicielom PRL-bis. Tego ostatniego już pan partner nie powiedział, ale wydźwięk jego słów był oczywisty. Myśl interlokutora natychmiast aktywnie wsparła wesolutka pani ekonomistka: „tak, tak, ja tez niedawno byłam na konferencji i pan profesor X mówił, że wzrost jest za wysoki i trzeba schładzać gospodarkę". Kropkę nad „i' postawił trzeci dyskutant, który bez chwili wahania przyłączył się do swoich rozmówców.

W normalnym kraju prowadzący program szybko zmieniłby temat, względnie odciąłby się od kretynizmów wypowiadanych przez zaproszonych gości. Niestety, kolega Mosz nie odniósł się w żaden sposób do całej kwestii, tylko przeszedł do następnego, głupawego wątku rozmowy. Stało się tak, bo w istocie trójka pozornie niezwiązanych ze sobą dyskutantów publicznie wypowiedziała hasło założycielskie III RP: pieniądze dla możnych - pogarda dla szaraczków. Dlatego nikt z nas, podobnie jak redaktor Mosz, nie powinien być tego typu poglądami zaskoczony. Po roku rządów koalicji PO-PSL wiele osób krytykuje Donalda Tusk za brak realizacji obietnic wyborczych. Całkiem niesłusznie, bo grupom interesów, które wyniosły Platformę do władzy nigdy nie zależało na takich banałach jak niskie bezrobocie, godne płace, dobra infrastruktura czy sprawne urzędy. ONI chcieli mieć zapewnione stałe źródła dochodów i skuteczną ochrona przed oszołomami z PiS. I to ostatnie właściciele III RP od pana Premiera Tuska otrzymali. Istotą polskiego systemu ekonomicznego jest dominująca rola rozmaitych grup interesów. I tak na przykład, inteligentny obserwator może zapytać dlaczego rząd teraz tnie wydatki na emerytury pomostowe, kiedy zbliża się spowolnienie gospodarcze, a więc dalsze ograniczanie popytu konsumentów może pogrążyć Polskę w recesji? Odpowiedź jest bardzo prosta. Im mniejszy deficyt budżetowy, tym większe bezpieczeństwo inwestorów zagranicznych oraz bankierów, którzy lokują gotówkę w polskie papiery skarbowe. Już, na przełomie wieków, ojciec założyciel ekonomii postkomunizmu Leszek Balcerowicz pokazał, jak to się robi. Schładzanie gospodarki w celu likwidacji zagrożenia inflacyjnego i wywindowane do granic możliwości stopy procentowe. To nic, ze rezultatem tej zabawy było 20% bezrobocie i miliony Polaków poniżej progu nędzy. Właściciele obligacji zarobili krocie, a pan profesor otrzymał w nagrodę stałe poparcie krajowych (?) mediów.

Historia lubi się powtarzać. Najpierw powołujemy do życia nieefektywny system ekonomiczny oparty na układach i korupcji. Dochód narodowy jest bardzo niski więc pojawiają się napięcia społeczne. Te gasimy poprzez częstą rotację ekip rządzących i następujące po sobie w odstępach kilkuletnich „nowe otwarcia". Cały czas jednak musimy dbać o dyscyplinę budżetu czyli obcinamy wydatki na wszystko co socjalne i rozwojowe. Polityka jest podporządkowana interesom wąskiej kasty uprzywilejowanych opłacanych procentem od pożyczonych biednemu państwu pieniędzy, a reszta społeczeństwa otrzymuje porcję chipsów i tańca na lodzie. Dziś widać to już bardzo wyraźnie. Od początku transformacji, „rozwój" III RP odbywa się ciągle według tego samego schematu. Pojawia się tutaj jednak jeden problem. W ostatnich kilku latach „rotacja" rządów i „nowe otwarcia" zostały zakłócone przez powstanie i krótki okres rządów Prawa i Sprawiedliwości. Niektórzy ludzie zobaczyli, ze można rządzić realizując program wyborczy. Można pożytecznie dzielić dochód narodowy stosując elementy polityki solidarnościowej, przy jednoczesnym umacnianiu klasy średniej przez obniżki podatków. Można zadbać o najbiedniejszych i dożywiać dzieci, jednocześnie wykorzystując środki unijną budowę dróg i wodociągów w gminach. Można wreszcie pozbawić części wpływów oligarchów. Karnawał się skończył, ale PiS pozostał. Co rok na konto tej partii wpływa 35 milionów złotych z kasy państwa. Władcy III RP wiedzą, że w lumpendemokracji duża gotówka bardzo pomaga w osiągnięciu rozmaitych celów. Kryzys finansowy, nieudolność PO i kilka spotów wyborczych może znowu dać PiS sporo miejsc w parlamencie. Stąd ta niezwykła furia medialna, te ciągle ataki na opozycję i próby jej wykluczenia z życia społecznego. Jestem osobiście bardzo krytyczny wobec polityki Jarosława Kaczyńskiego. Uważam, że wyjałowił partie, otacza się idiotami i nie ma skutecznego pomysłu na opozycyjność. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, ze stworzył JEDYNĄ strukturę zdolną zakończyć chocholi taniec establishmentu post-PRL i jedyną REALNĄ siłę, która daje Polsce szansę na rozwój. Proces odwracania historii pookrągłostołowej dopiero się rozpoczął i potrwa jeszcze sporo czasu. Jestem pewien, że uda się go zakończyć, a to czy obecny szef PiS będzie wtedy razem z nami, jest już tylko drugorzędną kwestią.

Andrzej Wianecki

Kilka przykładów geniuszu Balcerowicza 


- Spowodował osiemnastomiesięczne (!) zamrożenie kursu dolara, przy równoczesnym, sięgającym 90% rocznie (!!), bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego, co pozwoliło niebieskim ptakom całego globu przywieść nad Wisłę wagony dolarów, a kilkanaście miesięcy później wywieźć znad Wisły dwa i pół raza tyle (prawie 250%!!!). Za ten wymarzony "numer" cwaniacy Wschodu i Zachodu winni solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi pomnik o wysokości Wieży Eiffla, i to ze szczerego złota, którego ciężar byłby lichym ułamkiem ich "doli". Historia ekonomii zna niewiele finansowych "przekrętów", które miały skalę porównywalną. - Wychładzał gospodarkę podczas gdy należało ją podgrzewać. - Sprzedał polskie zloto (ponad 150 ton) kiedy było w absolutnym dołku cenowym. Polska straciła na tym ok. 2,5 mld dolarów. - Przeszedł w rozliczeniach zagranicznych z rozliczeń dolarowych na euro w momencie wprowadzenia euro, a wiec nieustabilizowanym kursie. Po tym euro spadło z $1,15 do $0,89. A wiec siła nabywcza polskiej rezerwy walutowej spadła o prawie 30%, czyli ok. 15 mld$. - Ostatnie jego posunięcia są wręcz fatalne. Przy prawie zerowej inflacji utrzymywanie stóp na tak wysokim poziomie jest czystym absurdem. W USA w podobnej sytuacji stopy spadły poniżej 2%. - Panu Balcerowiczowi pomyliły sie role jaką powinien spełniać pieniądz w gospodarce. Pieniądz ma spełniać służebna rolę względem gospodarki i rozwoju kraju a nie odwrotnie jak to sie zdaje panu Leszkowi B.Geniusz Balcerowicz zaciagnal kredy i ulokowal w obligach USA - 30 mld Dolarow!! Przy kursie dolara ponad 4 zl. Na ten cel wyemitowano obligacje - wiekszosc na dlugi okres o stalym procencie - 15% i wiecej. Obligacje USA byly na 1-2%  Polska na tym stracila na przestrzeni lat ponad 100 mld USD - ukrywanych jako straty NBP. itd, itd, itd... I oto ten gwiazdor trząsł Polską gospodarką, co czyni ją permanentnym dłużnikiem, bez końca spłacającym długi boleśniejsze każdego roku. Za co kochają go wszyscy finansowi spekulanci tej Ziemi. Na początku lat 90-tych ten geniusz podniósł oprocentowanie kredytów już wziętych z 8 do 40%. Dzięki tej wspaniałej decyzji tysiące polskich firm zbankrutowało i powstało duże bezrobocie. Wkraczające na nasz rynek zachodnie firmy nie miały specjalnie z kim konkurować, ale miały za to tanią siłę roboczą, do dnia dzisiejszego zresztą wiele się w tym temacie nie zmieniło. Nic więc dziwnego ,że na zachodzie go chwalą, bo działał i działa w ich interesie, ale nikt go tam nie zatrudni, bo prywatnie uważają go za zdrajcę. Przypomnę , że Balcerowicz również maczał swoje paluchy w wyprzedaży prawie całego polskiego sektora bankowego w zachodnie ręce za 10% wartości. Wyprzedano ponad 80% polskich banków-tak własnie wygląda polityka w Polsce, więc nie dziwcie się , że tu dobrze nigdy nie będzie. 

Plan Balcerowicza 


Gdy przyjrzymy się sytuacji gospodarczej i społecznej naszego kraju po szesnastoletnim okresie tzw. transformacji ustrojowej, wyraźnie widzimy, że Polska znajduje się na kolejnym ostrym wirażu swej historii. Jaki jest bilans zysków i strat po tzw. przyspieszonej prywatyzacji (czytaj: grabieży) majątku narodowego oraz wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej? (1 2 3 4 5) 

Istotę przemian gospodarczo-ustrojowych po 1989 roku dosyć dobrze oddaje sformułowanie "wielki przekręt". Przyczyna obecnego kryzysu gospodarczego tkwi właśnie w przekrętach, które miały miejsce w ciągu ostatnich 16 lat, gdyż w trakcie próby budowy kapitalizmu po komunizmie - w toku tzw. restrukturyzacji przemysłu po 1989 roku, prowadzonej przez ekipy rządowe różnych barw - doszło do prawie darmowej wyprzedaży większości narodowego majątku obcym inwestorom. Okres ten to bezprecedensowe w skali świata ogołocenie Narodu Polskiego z jego własności. Nie byle jaki to przekręt, w którym majątek banków i przemysłu został upłynniony za mniej więcej 10 proc. jego rzeczywistej wartości. Na taką to ogromną skalę zostało okradzione społeczeństwo, żeby zainkasować prowizje, stanowiące tylko nikły procent wartości sprywatyzowanego kapitału. 

Pozbawiona zysków (należnych już teraz zagranicznym właścicielom) państwowa gospodarka staje się kapitalistyczna, choć w kraju zostają tylko dochody z pracy, czyli płace. Z obcym kapitałem i lokalną siłą roboczą (pracą) Polska staje się krajem, który niejako musi żyć z dnia na dzień, z "gołej" pensji. Możliwości zakumulowania własnego kapitału wyłącznie w oparciu o zarobki pracownicze (ciągle wielokrotnie mniejsze niż w innych krajach UE) są nikłe. Bez właściwej polityki państwa równie małe są szanse na wyrwanie się z niefortunnej sytuacji, gdzie tylko praca jest własna. 

W kontekście tych przemian własnościowych może nasunąć się jeszcze bardziej czarny scenariusz, mianowicie, że w "niekompletnym kapitalizmie" nie chodzi już wcale o relacje poddaństwa między Polakami, właściwie bez kapitału, a innymi narodami, które ten kapitał w większości przejęły. Istotą przemian ustrojowych jest więc nie uwolnienie Narodu, ale jego zniewolenie. 

Prawdziwe skutki tych zmian w gospodarce, w jej systemie instytucji, mogą być w pełni zauważone, kiedy chora gospodarka znajdzie już wyraz w chorej polityce. Z gospodarką głównie w rękach zagranicznych można oczekiwać, że polityka też może przejść w ręce zagraniczne, gdyż bardzo trudno oderwać politykę od gospodarki. Wtedy raczej trudny do ogarnięcia fakt pozbawienia Narodu jego kapitału znajdzie już przełożenie na namacalny bieg życia politycznego. Znalazły się bowiem partie (SLD, UP, SDPL, PO, SD), które przystosują się do odmiennej rzeczywistości, wiążąc swój los z obcym kapitałem. Najłatwiej to przyjdzie tzw. liberalnym ośrodkom, których dotychczasowe działania pozwoliły obcemu kapitałowi wykluczyć z gry polski kapitał. 

Plan Balcerowicza, czyli brak planu i szans dla Polski

 
Siedemnaście lat temu ogłoszono Narodowi, że cała gospodarka jest do niczego. Należy więc dokonać prywatyzacji całej gospodarki, by po sprywatyzowaniu poprzez lepsze zarządzanie sprostać panującej w kapitalizmie konkurencji. Wmawiano nam, że prywatyzowane zakłady warte są tyle, ile gotów jest zapłacić kupujący. Abstrahując od demagogii powyższego stwierdzenia, narzuca się podstawowe pytanie - do kogo została skierowana oferta sprzedaży? Przecież nie do polskiego społeczeństwa, które było i jest ubogie i nie posiada własnego kapitału. Kto więc mógł być potencjalnym nabywcą prywatyzowanych zakładów? Formalnie kapitał obcy. Rodzime "elity" też nie dysponowały odpowiednimi sumami. Okazało się jednak, że niektórzy niezbędny kapitał mogli pozyskiwać w bankach, przy przychylności "swoich", niewymagających koniecznych zabezpieczeń gwarancyjnych. Ze spłatą kredytów bywało różnie. "Wybrani przedstawiciele społeczeństwa" z tzw. układów mogli też korzystać z "okazji" wynikających z niedoskonałych przepisów, za sprawą których powstały afery: alkoholowe, tytoniowe, rublowe, FOZZ, węglowe, spółek nomenklaturowych na obrzeżach i wewnątrz państwowych (społecznych) zakładów. O tym się mówiło, pisało, ale nic ponadto. Dla ulżenia budowniczym polskiego kapitalizmu, tej awangardzie nowego systemu, doprowadzono do zapaści finansowej olbrzymią liczbę przedsiębiorstw. Jak osiągnięto ten zamierzony cel? Sposób był prymitywnie prosty. Jak doskonale pamiętamy, firmy w PRL-u nie dysponowały własnym kapitałem - bo nie można inaczej powiedzieć o skromnych środkach, umożliwiających funkcjonowanie firmy z miesiąca na miesiąc. Kiedy brakowało na wypłatę zobowiązań wobec załogi, bank udzielał niskooprocentowanego kredytu. Było to działanie rutynowe. W tej sytuacji wystarczyło dokonać blokady kredytowej, aby przedsiębiorstwo państwowe lub inną firmę, której właścicielem było państwo, występujące jednocześnie w roli ustawodawcy, doprowadzić przez to państwo do bankructwa. W okresie tzw. przemian zanotowano pierwszy przypadek w historii świata, żeby państwo (czytaj: rządząca nim, uwłaszczona na bazie zagrabionego majątku narodowego nomenklatura) celowo doprowadzało do bankructwa swoją gospodarkę. Dokonano destrukcji całej gospodarki państwa. By niczego nie pominąć w destrukcyjnym działaniu, otwarto na oścież granice. Kazano gospodarce socjalistycznej, już mocno nadwerężonej, konkurować z gospodarką kapitalistyczną, mającą ogromne doświadczenie, zaplecze, potężne wsparcie tradycji i olbrzymi kapitał własny, uzupełniony otrzymanym za bezcen kapitałem banków państw Europy Centralnej. Przypomnijmy: nasza gospodarka, zarządzana centralnie, nie dysponowała własnym kapitałem, by o innych sprawach już nie wspominać. Otwarto rynek zbytu dla towarów produkcji zachodniej, nic nie dając w zamian rodzimemu przemysłowi. Stało się to normą i standardem polskich przemian ustrojowych, rozpoczętych przez ekipę Unii Wolności (Tadeusz Mazowiecki, Leszek Balcerowicz, Janusz Lewandowski) i kontynuowanych przez towarzyszy z SLD i UP w ramach układu pookrągłostołowego. 

Oficjalne założenia tzw. planu Balcerowicza były skoncentrowane zasadniczo na trzech parytetach: 
1) zdławienie inflacji, 
2) wprowadzenie wewnętrznej wymienialności polskiej waluty, 
3) wprowadzenie praw rynkowych w gospodarce. 
Aby zrealizować powyższe założenia, wprowadzono trzy czynniki: 
a) lichwiarskie stopy procentowe w bankach, 
b) wewnętrzną wymienialność złotego, 
c) liberalizację przepisów celnych, które zgodnie z założeniami praw rynkowych miały samoczynnie pobudzać polską gospodarkę, od wielu lat, między innymi na skutek stanu wojennego, będącą w stanie recesji. Miała zadziałać niewidzialna moc praw rynkowych i pobudzić gospodarkę do wzrostu i konkurencyjności. 
Ten plan zaczął realizować rząd, który będąc w imieniu Narodu zastępczym właścicielem gospodarki, miał najświętszy obowiązek zadbać o powodzenie i stan posiadania państwa i wszystkich jego obywateli. Jaki mógł być efekt takiego planu - przy szczególnej specyfice polskiej gospodarki, osadzonej przez ostatnie dziesięciolecia w strukturach RWPG i kierującej swój produkt przede wszystkim do wschodniego sąsiada, który także stał się bankrutem i mógł płacić rublową makulaturą - można było przewidzieć. 
Bankructwo gospodarki 
Jak wiemy, na początku przemian nie zbankrutowała cała gospodarka. Egzystencję mogli zachować: energetyka, przemysł paliwowy, eksporterzy surowców posiadających wcześniej przetarte rynki zbytu (miedź, siarka). Katastrofa dotknęła całe gałęzie przemysłu, takie jak: 
- przemysł metalowy, 
- przemysł zbrojeniowy, 
- przemysł pracujący na potrzeby budownictwa (fabryki domów, cementownie), 
- prawie 100 proc. PGR i RSP, 
- większość przemysłu rolno-spożywczego, 
- górnictwo, 
- hutnictwo, 
- przemysł stoczniowy, 
- marynarka handlowa i rybołówstwo, 
- przemysł tekstylny. 

Wiele zakładów, dokonując ogromnego wysiłku, obroniło się w pierwszej fazie przemian, ale podupadło w dalszej kolejności bądź też boryka się z trudnościami do dzisiaj. 
Komu i czemu miał służyć tzw. plan Balcerowicza? Rozumując logicznie, kiedy rząd wprowadza plan, powinien on służyć państwu i społeczeństwu. Wynika to z ustaw zasadniczych, którym rząd jest podporządkowany. W państwie prawa rząd nie jest oderwaną grupą ludzi i ekspertów, która może w sposób dowolny i sobie tylko znanymi metodami realizować cele, świadome jedynie ugrupowaniu politycznemu, z którego się wywodzi. 

Cele programu gospodarczego i metody sprawowania władzy powinny zostać ściśle określone i muszą być podporządkowane dobru państwa i Narodu. Czy tak było w przypadku tzw. planu Balcerowicza, który realizowały bez zasadniczych zmian wszystkie następne ekipy rządowe z pominięciem rządu Jana Olszewskiego, który: 

1) wstrzymał tempo patologicznej prywatyzacji, 
2) powołał policję celną, 
3) czynił starania w sprawie powołania Prokuratorii Generalnej (instytucji chroniącej interes państwa w procesach prywatyzacyjnych). 

Wprowadzając powyższe zmiany do niedopracowanego i szkodzącego Polsce planu, który był realizowany przez poprzednie ekipy (Mazowieckiego i Bieleckiego), rząd Olszewskiego stał się zagrożeniem dla porozumień Okrągłego Stołu i został w dramatycznych okolicznościach obalony. Pretekstem do obalenia rządu Olszewskiego stało się wykonanie uchwały sejmowej (paradoksalnie!) dotyczącej lustracji, przed którą - jak dowiodło życie - nie można było uciec. Rząd premiera Olszewskiego był dotąd jedynym rządem, który miał dodatni bilans w handlu zagranicznym i deficyt mniejszy od planowanego. 

Szkolne błędy czy zamierzone działanie?

 
Z dostępnych danych wynika, że już w okresie stowarzyszeniowym z UE straciliśmy więcej majątku niż w wojnie z Hitlerem. Oblicza się, że straty Polski w wyniku niemieckiej agresji z lat 1939-1945 wynosiły około 500 mld USD (można przyjąć, że przejęte przez ZSRS polskie ziemie z istniejącym na nich majątkiem stanowią stratę porównywalną). W wyniku akcesji do UE Polska straciła (wg różnych źródeł) od 600 mld USD do 2 bln USD. W wyniku akcesji do UE i spłat długów w latach 2004-2006 Polska ponosi straty w wysokości ok. 80 mld USD rocznie (4). Trudno pojąć ekonomiczny sens tego stowarzyszenia i akcesji do UE - komu rzeczywiście ma on przysporzyć korzyści? Czy możemy głosić poglądy, że obcy kapitał odbuduje nam gospodarkę? Taką okazję w stosunku do Europy Centralnej miały kraje Europy Zachodniej w ciągu ostatnich 16 lat. Przecież w okresie powojennym (w latach 1948-1952) kraje te same korzystały z programu odbudowy Europy (w ramach programu USA, tzw. planu Marshalla, ogólna suma pomocy w towarach i kredytach wynosiła w całym okresie pomocy 16,4 mld USD, co współcześnie odpowiada kwocie kilkuset miliardów dolarów). Obecnie o akcesji do UE wiemy, że w latach 2004-2006 Polska otrzymała 3,4 proc. wszystkich unijnych pieniędzy obiecanych naszemu krajowi (przemówienie premiera K. Marcinkiewicza w Sejmie RP w styczniu 2006 r.). Pamiętamy euforię premiera Marcinkiewicza po obietnicy przyznania przez UE wirtualnej kwoty 60 mld euro, rozłożonej na okres 7 lat. Pan premier nie wiedział tylko, że według unijnych ustaleń Polska w ciągu 15 lat musi zainwestować w ochronę środowiska 47 mld euro, tzn. 3,13 mld euro rocznie (punkt 5. traktatu unijnego), a obok regularnych rocznych składek członkowskich w wysokości 1,58 mld euro od 1998 r. płacimy już 0,41 mld euro na badania naukowe, 0,91 mld euro na ochronę granicy wschodniej, 0,96 mld euro do instytucji bankowych UE. 

Sumując powyższe kwoty, otrzymamy 6,99 mld euro (około 33,2 mld zł) płatności polskich do UE (wpłaty odbywają się w miesięcznych ratach w walucie). Jak już wcześniej wspomniano, potencjał naszej gospodarki nie był imponujący, za co bez wątpienia ponoszą odpowiedzialność przywódcy PRL. W 1981 roku towarzysz Jaruzelski zafundował Polsce dodatkowo 8 lat absolutnego paraliżu gospodarczego. Spadek otrzymany po komunistach w 1989 roku nie był imponujący, ale też nie pozostał bez znaczenia. Posiadał wymierną, konkretną wartość. W pewnych branżach funkcjonowały nowoczesne zakłady. Decydenci w 1989 roku - Balcerowicz i cały rząd Mazowieckiego - mieli święty obowiązek zadbać o polski interes narodowy. Ta dbałość miała się objawiać decyzjami, które umożliwiłyby dźwignięcie gospodarki na wyższy poziom technologiczny, a jednocześnie pomnożenie wartości i prestiżu polskiego przemysłu. Zadbano pieczołowicie o coś wręcz przeciwnego. Nasuwa się w tym momencie pytanie, kto był faktycznym autorem tzw. planu Balcerowicza, komu miał on służyć i jak określić decydentów, którzy ten plan realizowali. Rząd Mazowieckiego był zobowiązany zapewnić odpowiednie warunki rozwoju naszej gospodarce na początku przemian, ponieważ konstytucyjnie za nią odpowiadał i z mandatu społeczeństwa pełnił obowiązki zastępczego właściciela. 

Czy rząd Mazowieckiego i Balcerowicza: 
- umożliwił wyjście polskiej gospodarki z zapaści? 
- określił strategiczne kierunki rozwoju? 
- zadbał o prawidłowy rozwój polskich gospodarstw rolnych? 
- zadbał o rozwój tworzącej się polskiej przedsiębiorczości? 
- stworzył właściwy Urząd Skarbu Państwa i dokonał uczciwej wyceny majątku narodowego przeznaczonego do prywatyzacji? 
- zadbał o prawidłowy rozwój rodzimego handlu? 
- zadbał o prawidłowy rozwój edukacji? 
- zadbał o prawidłowe i sprawiedliwe rozliczenie odpowiedzialnych za stan naszej gospodarki po 45 latach PRL? 

Nie, nie zadbał! Tych pytań można by postawić więcej. Cóż więc otrzymaliśmy w 1990 roku w nagrodę za pokojowe przejście z "demokracji socjalistycznej" do demokracji niesocjalistycznej? Otóż w nagrodę otrzymaliśmy terapię "szokową", czyli tzw. plan Balcerowicza. Plan, który z założenia polegał na braku jakiegokolwiek planu dla Polski. Przygotowano za to plan dla swoich, polegający na przejęciu przez nich majątku narodowego. 

Miejmy odwagę powiedzieć prawdę, że plan Balcerowicza był i pozostaje antyplanem dla Polski. Jest to prawda gorzka i bolesna. Polskie społeczeństwo miało prawo oczekiwać, że jego sprawy w chwili powrotu naszego państwa do normalności nie zostaną pominięte, co więcej - będą uwzględnione jako pierwszoplanowe. A co otrzymaliśmy za 45 lat dominacji sowieckiej i komunistycznych rządów, cywilizacyjnej zapaści, kłamstw, arogancji i bezczelności komunistycznej władzy, mordowania, prześladowania, szkalowania i potępiania tych, którzy walczyli za wolną i suwerenną Polskę?! Polska otrzymała plan Balcerowicza, czyli brak planu i szans dla naszej Ojczyzny! 

Koszty członkostwa Polski w UE

 
Do dziś obiektywna prawda o warunkach wejścia Polski do UE nie jest znana społeczeństwu polskiemu, gdyż nie może w pełni przebić się w mediach. Dotychczas nie sporządzono bilansu kosztów naszego członkostwa w UE za lata 2004 i 2005, nie wspominając już o braku bilansu kosztów w tzw. okresie stowarzyszeniowym z UE. Tę tragiczną prawdę o wejściu Polski do UE odczuwa już nasza gospodarka, a w konsekwencji także 85 proc. polskich rodzin (4). Podane poniżej niektóre ustalenia z traktatu akcesyjnego logicznie wkomponowują się w strategię niszczenia Polski, którą zgotowały nam ekipy liberałów i postkomunistów w ciągu ostatnich szesnastu lat tzw. transformacji ustrojowej. 

Hutnictwo - podano listę hut w Polsce do sprzedaży lub zamknięcia. Instalacje produkcyjne w tych ostatnich muszą ulec fizycznej likwidacji, żeby nie można było wznowić na nich produkcji. Obecnie pojawiła się koniunktura w przemyśle hutniczym, którego zostało nam 30 proc. ogólnej mocy przerobowej. Resztę sprzedano, łącznie z koksowniami, które w 40 proc. pokrywały potrzeby rynku europejskiego (mieliśmy 8 mld zł zysku rocznie z samych tylko koksowni, dlatego sprzedaż 4 hut za kwotę 6 mln zł nie mieści się w żadnej logice). Usilne starania o wstrzymanie tego niezwykle szkodliwego i haniebnego procederu w czasie rządów SLD - UP były rzucaniem grochem o ścianę (6). 

Górnictwo - ograniczenie wydobycia i zatrudnienia (szyby są zatapiane, co uniemożliwia wznowienie wydobycia w przyszłości). Pojawia się koniunktura w górnictwie, a rządzący do 2005 roku je likwidują. Zespół krakowski (7), ostro sprzeciwiając się kolejnej, prowadzonej przez rząd SLD - UP prowokacji wobec Narodu, wykazał, że niszczenie kopalń Dolnego i Górnego Śląska jest niezgodne z naszą Konstytucją, która mówi o racjonalnym wykorzystywaniu bogactw przyrodniczych (likwidując 23 kopalnie węgla, zaprzepaszczono około 20 miliardów zasobów ton węgla), oraz przedstawił konkretne propozycje produkcji "czystej" energii elektrycznej i cieplnej z wyeksploatowanych kopalń (jako unikatową w skali światowej technologię, zwłaszcza z punktu widzenia antyterroryzmu). 

Rolnictwo - zostaliśmy zmuszeni do ograniczenia produkcji mleka do 7,2 mln ton rocznie, przy własnych potrzebach wynoszących 11-12 mln ton oraz zdolności produkcyjnej na poziomie 16-18 mln ton. Zmniejszono pogłowie krów, które już w 2003 roku było porównywalne ze stanem z 1945 roku! Z około 2 mln gospodarstw rolnych w Polsce ma zostać około 200 tys. (ostoję polskiej tradycji i katolicyzmu trzeba przecież zlikwidować w "postępowej" i spoganizowanej Unii Europejskiej). 

Społeczeństwo polskie powinno się dowiedzieć, że w ramach traktatu akcesyjnego ustalono, iż: 
1. Polska nie ma prawa prowadzić w państwach UE instytucji kredytowych (banków, firm ubezpieczeniowych). 
2. Polska została zobowiązana do przerobu śmieci z państw UE (dawnej "15"). Podano daty i określono zdolności produkcyjne, które musimy osiągnąć pod groźbą kar finansowych. 
3. Polska musi się podjąć magazynowania odpadów radioaktywnych z elektrowni jądrowych z państw UE. 
Musimy zlikwidować (złomować) na własny koszt 50 proc. tonażu naszej floty połowowej. 
5. Polska nie ma prawa udzielać pomocy publicznej swoim firmom (to prawo przysługuje tylko Niemcom na terenie byłej NRD!). 
6. Polska musi anulować wszystkie umowy handlowe z państwami spoza UE (około 190). Niewywiązanie się z tego zobowiązania wiąże się z nałożeniem na nas wysokich kar liczonych na miliardy dolarów, zgodnie z "prawem" międzynarodowym. 
7. Polska nie wchodzi do strefy Schengen (brak związku z akcesją), co znaczy, że obowiązują nas wizy i kontrole celne powyżej 3 miesięcy pobytu w państwach Unii Europejskiej. 

W tzw. okresie stowarzyszeniowym (dostosowawczym?) za sprawą "planu Balcerowicza", zgodnego z zaleceniami i nakazami UE, straciliśmy 80 proc. majątku produkcyjnego, otworzyliśmy rynek, niszcząc własny handel i producentów. Straciliśmy, według oficjalnych danych, około 5 mln miejsc pracy (w tym czasie UE zyskała 1,2 mln miejsc pracy). Konsekwencją takiej polityki była emigracja około 2 mln młodych ludzi, często po wyższych studiach. Ogromnie wzrosło zadłużenie kraju (obecnie wynosi ono już około 500 mld zł i stale rośnie). 

Zlikwidowano wiodące biura projektowe, ośrodki badawczo-rozwojowe, ośrodki doradztwa technicznego, zakłady doświadczalne, szkolnictwo zawodowe, niemal wszystkie ośrodki oryginalnej polskiej myśli naukowej, technicznej, medycznej i rolniczej (materiały branżowe GUS 1990-2002, Warszawa). To wszystko stało się w ramach wyrównywania poziomów gospodarek między Polską a Unią Europejską. W dziedzinie nauki i szkolnictwa wyższego dla Polski przewiduje się tylko pięć (!) wyższych uczelni (na podstawie biuletynu informacyjnego AGH z Krakowa z kwietnia 2003 r.). 

Towarzysze z opcji SLD - UP z Aleksandrem Kwaśniewskim na czele oraz liberałowie spod znaku Unii Wolności, obecnej Platformy Obywatelskiej czy Partii Demokratycznej, oszukali nasz Naród w referendum. Według ich zapewnień, Unia Europejska miała być organizacją (wspólnotową) niezależnych państw. Tymczasem widzimy wyraźnie, że dzisiejsza UE zmierza do stworzenia superpaństwa z własną konstytucją, ze wspólną walutą, z jednym prezydentem, z jednym ministrem spraw zagranicznych i ze wspólną armią. Zgodnie z zapisami traktatu akcesyjnego Polska musi przyjąć euro w terminie ustalonym przez rząd i parlament RP, co w praktyce oznacza koniec jej suwerennego i samodzielnego bytu państwowego - prawdziwa władza należy zawsze do tych, którzy kontrolują obieg pieniądza (4). 
prof. Ryszard Henryk Kozłowski 
mgr inż. Aleksander Nowak 

Literatura 
1. R.H. Kozłowski, Czego oczekujemy od nowego parlamentu, prezydenta rządu, "Nasz Dziennik", 28.10.2005. 
2. A. Nowak, Przemiany gospodarcze w Polsce 1989-1999, Ruch Odbudowy Polski, Wrocław 1999. 
3. A. Nowak, Ile jeszcze pozostało Polski w Polsce 1990-2002, Stowarzyszenie Publicystów Polskich "Piast", Wrocław 2002. 
4. D. Kosiur, Bilans kosztów członkostwa Polski w UE, "Myśl Polska", nr 30-31, 23.07.2006. 
5. K.Z. Poznański, Obłęd reform - wyprzedaż Polski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2002. 
6. R.H. Kozłowski, J. Sokołowski, J. Zimny, Wstrzymać sprzedaż polskich hut stali - List otwarty do Parlamentarzystów, Prezesa NIK oraz Rzecznika Praw Obywatelskich, "Nasz Dziennik", 19.12.2003. 
7. R.H. Kozłowski, J. Sokołowski, J. Zimny

Klęska.

Im dłużej rządzić Polską będą beneficjanci okrągłego stołu i piewcy geniuszu Leszka Balcerowicza tym trudniej będzie się przebić do świadomości społecznej oczywistej prawdzie mówiącej, że po dwudziestu latach od odzyskania niepodległości jesteśmy świadkami Wielkiej klęski polskich reform. Najbardziej przykre i niepokojące jest i to, że w ukrywaniu tej smutnej prawdy biorą udział ponoć wolne media, które nie stoją, tak jak powinno być w demokratycznym kraju, po tej samej stronie barykady, co społeczeństwo, lecz reprezentują interesy bądź to rządzących bądź wpływowych grup interesu. Dlatego ponoszą one również odpowiedzialność za obecny stan państwa, a ich postawa świadczy o tym, że i na tym polu ponieśliśmy spektakularna porażkę. Ktoś, kto wiedziony dociekliwością postanowi poszperać głębiej i zrezygnować z polegania na różnych TVN-ach, Polsatach, Gazetach Wyborczych, Politykach, Dziennikach czy Newsweekach bez trudu może dotrzeć do prawdy. A jest ona zawarta w raportach różnych światowych i europejskich instytucji. Po dwudziestu latach Polska jest jednym z najbardziej rozwarstwionych społecznie państw spośród wszystkich członków Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Według raportu tej organizacji w Europie jesteśmy pod tym względem niechlubnym liderem. Niepokojące są też wyniki badania dotyczące ubóstwa wśród polskich dzieci. Według OECD, w rodzinach, w których dochody na osobę są niższe niż 50 proc. średniej w całym społeczeństwie, żyje aż 22% dzieci. Gorszy wskaźnik (25%) ma tylko Turcja. W porównaniu z Polską świetnie wypadają kraje z naszego regionu. W Czechach niskie zarobki ma tylko 3% pracowników, na Węgrzech i Słowacji 4%. Według ONZ-etowskiego raportu o rozwoju polskich obszarów wiejskich największym problemem naszego kraju jest rozwarstwienie cywilizacyjne i powiększający się dystans między wsią a miastem.

Najciekawszym zjawiskiem jest to, że nawet w okresach wzrostu gospodarczego poziom biedy w Polsce wcale nie malał, a rósł, co świadczy o błędnej i szkodliwej polityce finansowej i gospodarczej. Bank Światowy należy do jednych z bardzie lubianych instytucji przez liberałów, a jednak i jego raporty nie pozostawiają nam złudzeń. To właśnie specjaliści z tego banku zauważyli pewne powszechne i negatywne w Polsce zjawisko, niewystępujące w innych krajach naszego regionu na tak ogromną skalę. Chodzi tu o tak zwanych „pracujących nędzarzy”, czyli ludzi, którzy mimo stałego zatrudnienia zarabiają zbyt mało, żeby zaspokoić swoje potrzeby. Takie osoby często muszą starać się o pomoc z opieki społecznej. Jeżeli dodamy do tego, że wśród państw byłego wschodniego bloku, które weszły mniej więcej w tym samym czasie jak my do UE mamy najniższy poziom życia, a na 10 najbiedniejszych regionów UE aż sześć leży w Polsce to mamy pełny obraz „wielkiego sukcesu” ostatniego dwudziestolecia. Spoglądając z tej perspektywy na tegoroczne, huczne rocznicowe obchody oraz wielką dumę i samozadowolenie „polskich elit” to może w końcu dotrze do nas, z jak zakłamanym, cynicznym i szemranym towarzystwem mamy do czynienia. Rządzący i ich całe zaplecze z ekonomistami, socjologami, analitykami różnej maści i dziennikarską śmietanką skupieni są wokół Warszawki i Krakówka i z tej perspektywy patrzą na Polskę. Ich postrzeganie rzeczywistości nie wykracza poza rogatki tych miast, a głównym punktem odniesienia jest ich własna, doskonała sytuacja, w jakiej sami się znaleźli po tych dwudziestu latach. Niestety, dopóki nie pogonimy tych „elit” nic radykalnie się nie zmieni. Ordynacja wyborcza, jaką nam zafundowali i sposób finansowania partii politycznych doskonale zabezpiecza ich interesy na lata. Ostatnia decyzja Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Niemiec ukazuje nam jak na dłoni różnice między prawdziwym państwem, a państwem zawłaszczonym przez antypaństwowe kliki i grupy interesów. Tylko w tym drugim przypadku było możliwe, a by w najwyższym akcie prawnym, jakim jest konstytucja zawarto możliwość zrzeczenia się niepodległości.

kokos26

Konstytucja RP

Art.91 ustęp 3

Jeżeli wynika to z ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską umowy konstytuującej organizację międzynarodową, prawo przez nią stanowione jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami.

Najgroźniejszym, rasistowskim, faszystowskim, antysemickim i szowinistycznym hasłem zwalczanym w III RP przez środowisko Gazety Wyborczej i „autorytety” było hasło „Polska dla Polaków”. Jak widzimy miało to głęboki sens i można powiedzieć, że się udało. Dziś po 20 latach śmiało mogą odtrąbić sukces. Polska nie jest dla Polaków.

Wraca normalność. Darwinizm zwrotny Niesiołowskiego Stefana.

Są pewne oznaki, że wraca normalność. Przynajmniej tak się wydaję, gdyż dało się wyczuć jej obecność w sejmie. Otóż widziano ponoć normalność na Komisji Etyki Poselskiej, podczas rozpatrywania spraw posła Jarosława Kaczyńskiego, który wypowiedział niegdyś kilka prawdziwych słów o znanym łódzkim choleryku Niesiołowskim. Jako, że były Premier potrącił obiekt kultu religijnego Platformy Obywatelskiej, grupa aktywnych członków tej partii, oburzona szarganiem ich uczuć duchowych i fetyszy w postaci czerwonych policzków i rozbieganych oczu Niesiołowskiego, wniosła do KEP skargę na Kaczyńskiego. Że niby jak on śmiał i tak dalej... Że jak można i w ogóle...

Niewykluczone, że trzy dni Karpiniuk z kolegami w pielgrzymce do domu Osoby Świętej w Platformie Jedynej, po zbudowanych na Euro 2112 drogach do miasta Łodzi udawali się. Po łysiejącej głowie Stefana głaskali i srogą zemstę na Kaczyńskim przyrzekali. Ponoć nawet Tusk dwie noce z rzędu nie spał tylko żonę Małgorzatę łokciami w łóżku obijał przekręcając się co i raz z boku na bok. W finalnym okresie, drugiego dnia nad ranem osiągnął nawet prędkość średniej klasy turbiny i tylko dzięki zabiegom najbliższej rodziny wyhamował.

Nie spiesząc się zbytnio KEP żalu i goryczy „platfowiernych” wysłuchała i wydała salomonowy wyrok - „spieprzajcie i nie zawracajcie d...y” a tłumacząc na język parlamentarny: „sprawy nie rozstrzygnięto, gdyż w głosowaniu był remis”. Oznacza to, że albo ktoś w zdominowanej przez Platformę i komunistów Komisji Etyki zdradził i wyparł się Stefana, albo oznacza to powrót normalności. Prawdopodobnie, po części i jedno i drugie, ale zawsze miło pomarzyć.Niby sprawa błaha, bo właściwie nic nowego Kaczyński o Niesiołowskim nie powiedział. Wszystko co zostało ujawnione z sejmowej mównicy jest ogólnie wiadome i znane wszem i wobec. Można o tym przeczytać w opracowaniu IPNowskim „Działania SB wobec organizacji Ruch”.

Stefan Niesiołowski po aresztowaniach w organizacji, już na pierwszym przesłuchaniu raczył był wszystko opowiedzieć ze szczegółami, czym nieco skomplikował dalsze życie „w pudle” innym zatrzymanym, którzy zgodnie z umową „szli w zaparte”. Uroczy ten „gaduła” dziś dorabia ideologie do swoich czynów i bohatersko wypina pierś po zaszczyty, niszcząc każdego kto tylko źle się wyrazi o jego martyrologii. Stworzył dogmat, ochoczo przyjęty przez swoich wyznawców, a mówiący o tym, że: „co Stefan mówi jest to święte i jedynie prawdziwe” Tak więc dookoptowawszy sobie wiernego kompana przy swoich „cudach boskości” w postaci Andrzeja Czumy wzajemnie świadczą sobie usługi w ramach firmy
„Świadkowie” sp. z o.o. „Całodobowo-pewnie-skutecznie-przekonywująco”Tyle wprowadzenia, teraz do rzeczy.Prawdopodobnie największym przestępstwem Kaczyńskiego było stwierdzenie, że „trzynastoletnie dziewczynki w zderzeniu z gestapo wytrzymywały potworne tortury, więc nie ma tutaj w ogóle o czym mówić (to o gadulstwie Niesiołowskiego na pierwszym przesłuchaniu w UB)”.

„Stefanianie” uzasadniając złożenie wniosku do komisji etyki, mówili, że
"Jarosław Kaczyński użył haniebnych, podłych słów w odniesieniu do Stefana Niesiołowskiego" i "takie wypowiedzi nigdy nie powinny mieć miejsca".Osobną sprawą jest, czy istnieją w ogóle jakieś haniebne, podłe słowa mogące obrazić Stefana Niesiołowskiego, ale o tym dalej. Fakty są natomiast takie, że nic co zostało powiedziane nie może być uznane w oparciu o dokumenty historyczne za nieprawdę czy też oszczerstwo. Zapewne zdecydowana większość przyzna, że „donoszenie” już na pierwszym przesłuchaniu nie jest bohaterstwem (delikatnie mówiąc), a wypadki heroizmu i wytrzymywania straszliwych tortur przez polskie dzieci również miało miejsce. Wystarczy tylko zestawić oba wątki....

Jak już napisałem, wątpię czy istnieją jakieś słowa w języku polskim, mogące obrazić Niesiołowskiego.Podobnie jak nie istnieją w świadomości przyzwoitego człowieka zachowania, których mógłby on się dopuścić. Ale nie Niesiołowski Stefan! Podczas gdy jego niedoszłe „dzieło życia” jest bohaterstwem, już np. czyn braci Kowalczyków to „zwykłe piromaństwo”. Były katolik i pozorant walki o lustrację, stanowi swoisty sejmowy folklor (w zastępstwie Leppera i resztySamoobrony) i wszystko to co robi jest obliczone na poklask tej prymitywniejszej części wyborców PO. Choć o palmę pierwszeństwa „gadulski Stefan” musi bić się z Palikotem i Kutzem, widać nie rezygnuje. Zadziwiający w tym wszystkim jest brak reakcji prasy. Każdy inny „polityk” pokroju Niesiołowskiego (oczywiście z listy PiS czy z LPR itp.) dawno był by zniszczony i wyrzucony na śmietnik historii, czyli tam gdzie jego miejsce. A Stefanek istnieje, plecie durnoty, wypowiada wyuczone frazesy w zgrabnych formułkach, obraża i pomawia. Zmienia przy tym poglądy co kilka lat i punkt widzenia na najnowszą historię Polski. Z zaciekłego obrońcy lustracji i antybolszewika stał się na skutek cudownego dotknięcia Św. Donalda - antylustratorem i obrońcą „bolszewików”. Jednym słowem Niesiołowski ewoluuje. Stanowi to żywy przykład na potwierdzenie teorii Darwina, z jedną różnicą - wszystko postępuje w odwrotnym kierunku.

Yarrok

Rzeczpospolita niesprawiedliwa - to cykl reportaży w TVP 1.

Autorzy prezentują sylwetki osób, które w latach 80. ubiegłego wieku były w różny sposób represjonowane przez władze PRL: zwalniane z pracy, skazywane za fikcyjne przestępstwa, bite, więzione, porywane. Kariera zawodowa wielu z nich została przerwana, a zdrowie zniszczone. Niestety, mimo upływu lat i zmiany ustroju, dawniej prześladowani obywatele dziś często żyją w zapomnieniu i nędzy. Paradoksalnie, ich ówcześni oprawcy - sędziowie, prokuratorzy, milicjanci, esbecy, koledzy z pracy - w wielu przypadkach są szanowanymi obywatelami, biznesmenami, a ich sukcesowi nie stanęła na przeszkodzie niechlubna przeszłość.

12



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kilka przykładów geniuszu Balcerowicza, Polska
fascynacje czy poczucie obcości ... oraz Wartości epoki star, Szkoła, Język polski, Wypracowania
TAK SIĘ UMIERA, Kabarety, Kabaret POTEM - teksty
CZY MÓWIĆ LUDZIOM UMIERAJĄCYM O ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ ŚMIERCI
CZY MÓWIĆ LUDZIOM UMIERAJĄCYM O ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ ŚMIERCI
wartosc obligacji - przyklady
Czy doświadczamy właśnie początku hiperaktywności wulkanicznej na Ziemi, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA,
Każdy chce być ważny i wartościowy kilka słów o asertywności
Czy to właśnie ten
Kilka przykładowych stylów czcionki
Czy tak wygląda raj
Akcent - Czy tak czy nie, Teksty Piosenek
CZY WARTO WALCZYĆ I UMIERAĆ ZA OJCZYZNĘ NA PODSTAWIE LEKTURY KAMIENIE NA SZANIEC
8 Czy tak musiało się stać
Kilka przykładów pytań na uprawnienia budowlane(1)
Czy tak wyglądał Kopernik
Każdy chce być ważny i wartościowy kilka słów o asertywności

więcej podobnych podstron