Teoria symbolizmu w Młodej Polsce (na podst. Podrazy-Kwiatkowskiej)
Zespół skomplikowanych zagadnień obejmowanych mianem symbolizmu znajduje się od pewnego czasu w centrum zainteresowania nauk humanistycznych. Świadczy o tym nie tylko ogromna ilość napisanych na ten temat książek i rozpraw, ale także istnienie odpowiednich towarzystw (np. Societe de Symbolisme), konferencje i kolokwia, specjalne czasopisma („Les Cahiers Internationaux du Symbolisme"), osobne serie wydawnicze (np. „Symboles" paryskiej firmy Flammarion), słowniki symboli (np. J. E. Cirlot, A dictionary oj Symbols; J. Chevalier i A. Gheerbrant, Dictionnaire des Symboles) itp.
Na wzrost zainteresowania symbolizmem wpłynęły rozmaite czynniki. Oto kilka z nich, wymienionych przez jednego ze współczesnych badaczy ł:
1) Odkrycia psychologii głębi, które wykazały, że aktywność podświadomości ujawnia się poprzez obrazy, figury, sceny, stanowiące jak gdyby szyfr dla sytuacji, których świadomość nie chce czy nie może poznać.
2) Doświadczenia abstrakcjonizmu i surrealizmu, które przyzwyczaiły publiczność do świata niefiguratywnego i onirycznego. Znaczenie tego świata tylko wówczas było uchwytne, kiedy się rozszyfrowało jego strukturę symboliczną.
3) Badania etnograficzne dotyczące społeczeństw prymitywnych, zwłaszcza hipoteza Levy-Bruhla o „prelogicznej" mentalności prymitywnej. Hipoteza ta wywołała dyskusję, co z kolei przyczyniło się do wzrostu zainteresowania mitem i symbolem.
4) Badania filozofów, epistemologów, lingwistów, wykazujące symboliczny charakter nie tylko języka, ale także różnych innych gałęzi ludzkiej aktywności: od rytuału i mitu, aż do sztuki i nauki. Ponieważ człowiek dysponuje możliwością tworzenia symboli, zatem wszystko, co stwarza jest symboliczne (Cassirer, Susanne K. Langer).
Nazwa „symbolizm" nasuwa się badaczowi poezji okresu Młodej Polski przede wszystkim na skutek analogii do literatury francuskiej. Ta właśnie bowiem nazwa, pomimo początkowych oporów i sprzeciwów, przyjmowała się we Francji coraz szerzej, tym bardziej że utrwaliła ją powrotna fala symbolizmu spod znaku Bergsona (Tancrede de Visan). Spośród dwóch nazw, w początkowych latach ruchu symbolistycznego równorzędnie właściwie traktowanych: „dekadentyzm" i „symbolizm", zwyciężył „symbolizm". Obecnie „symbolizm" jest dla filologa francuskiego terminem jednoznacznym: określa się przy jego pomocy literaturę końca XIX wieku i odłam literatury XX wieku stanowiący jej kontynuację.
Pisarze okresu Młodej Polski bronili się przed nazwą „symboliści", podobnie zresztą jak i w innych krajach. Nieporównanie jednak mniej zaciekle niż przed nazwą „dekadenci" (por. na przykład wypowiedzi na łamach „Chimery"). Wiele natomiast pisano o symbolizmie. Kwestionowano zatem ówcześnie istnienie jakiejś konkretnej szkoły symbolistów (podobnie jak kwestionowano istnienie jakiejkolwiek szkoły), nie odrzucano jednak teorii symbolizmu. Nie było ważniejszego krytyka owej epoki, który by symbolizmowi nie poświęcił choć kilku stronic: Antoni Lange, Zenon Przesmycki, Ignacy Matuszewski, Stanisław Przybyszewski, Jerzy Żuławski, Zygmunt L. Zaleski, a także Marian Massonius, Antoni Mazanowski, Anna Zahorska i inni. Niektórzy z nich, na przykład Jerzy Żuławski, przeciwstawiając się nazwom innym, takim jak „modernizm", opowiadają się wyraźnie za „symbolizmem". „Symbolizm" pojawia się również w wypowiedziach dyskusyjnych przeciwników ówczesnej „nowej" sztuki: Piotra Chmielowskiego, Aleksandra Świętochowskiego, Stanisława Tarnowskiego, Stanisława Brzozowskiego .
Natomiast historycy literatury terminu tego nie podjęli. Do wyjątków należy książka Jana Machała O symbolizmu w literaturę polske a ruske (Praga 1935) oraz parę artykułów w prasie (J. Feldhorna, J. M. Domasławskiego), o których informuje 13 tom Nowego Korbuta. Jak się zdaje, przyczyn takiego właśnie postępowania szukać należy w fakcie, że historycy literatury starali się — i słusznie — nadać miano całej epoce literackiej („neoromantyzm", „Młoda Polska", „modernizm"), a ta była w Polsce zbyt różnorodna, aby ją określić terminem przysługującym jednemu tylko kierunkowi literackiemu.
Problemy terminologiczne szeroko omówił Henryk Markiewicz w rozprawie Młoda Polska i „izmy" w swojej książce: Przekroje i zbliżenia.
Racją trzeba przyznać Kazimierzowi Wyce, który pisze o Młodej Polsce, że : „gdyby ktoś usiłował u nas nazwać omawiany okres symbolizmem, uważając, że już w ten sposób ujmie wszystkie cechy tego okresu, nazwanie będzie zbyt wąskie".
W miarę jednakże rozwoju badań w sposób coraz jaśniejszy wyłania się konieczność wyodrębnienia, w ramach epoki, poszczególnych kierunków. Coraz częściej zaczyna się też pojawiać nazwa „symbolizm": u Jana Nowakowskiego, Stanisława Gerstmanna, Jana Józefa Lipskiego, Ewy Korzeniewskiej, Jerzego Kwiatkowskiego i innych. Co więcej — następuje rewaloryzacja symbolizmu w zastosowaniu do zjawisk innych niż literackie, podciąganych dotychczas pod miano impresjonizmu: chodzi mianowicie o muzykę Debussy'ego i malarstwo Jana Stanisławskiego.
Teoretyk symbolizmu, Charles Morice, twierdził, że:
Dzieło literackie jest zawsze zbudowane na transpozycji [...] Na tym właśnie polega literatura, aby nie mówić o rzeczach wprost. Postępować odwrotnie, to wykonywać zadanie profesora lub historyka.
Andre Beaunier podkreślał kilkakrotnie różnicę między poezją opartą na symbolach a poezją ekspresji bezpośredniej:
„Istnieją zasadniczo dwa sposoby postępowania w sztuce, z których jeden polega na ekspresji bezpośredniej, a drugi na posługiwaniu się symbolami".
„Czysty i prosty opis pozostaje w zgodzie z filozofią pozytywistyczną. Symbolizm, przeciwnie, odpowiada doktrynie opartej na «niepoznawalnym»"'.
Naturalistycznej sztuce kopiowania symboliści — zdaniem Camille'a Mauclaira — przeciwstawiają sztukę transpozycji:
Sztuce kopiowania przeciwstawili sztukę transpozycji, bohaterowi rzeczywistości ujętej w sposób anegdotyczny — bohatera o znaczeniu symbolicznym.
Przykładowe rozumienie pojęcia symbolu:
W sposób wyraźny krystalizowało się jednak w ówczesnej świadomości pojęcie symbolu jako wartości samej w sobie. Jerzy Żuławski pisał na przykład w ten sposób: „ Symbol nie jest bynajmniej czymś podobnym, lecz jest zasadą, wedle której synteza się stała, jest bytem sam dla siebie. Nie służy on jak alegoria do objaśnienia czegoś innego, dalszego [...]. Dla umysłów pewną intuicją obdarzonych symbolów sztuki objaśniać nie potrzeba, gdyż mają one dla nich same przez się wartość i znaczenie.”
Marian Massonius pisze o „zabawnie uroczystych komentarzach" na temat tego, co chciał powiedzieć Ibsen, Maeterlinck czy Wyspiański: „[...] chociaż wszyscy trzej są poetami dostatecznie wielkiej miary, abyśmy o nich mogli być pewni, że chcieli powiedzieć tylko to, co właśnie powiedzieli.”