Inwokacja Jan Lechoń
Żem Ciebie wspominał, Najświętsza panno,
Będzie mi wszelka darowana wina
I spokój gwiazdą mi rozbłyśnie ranną
Po nocy która płacze i przeklina.
Może się Twą łaską na chleb zamieni
Me słowo, że nim nakarmić potrafię
Albowiem cisi są błogosławieni…
Spojrzyj w me serce najjaśniejsza Pani
I choć przez chwilę usłysz co w nim śpiewa
A ujrzysz wielką miłość w tej otchłani
Co kocha ludzi kamienie i drzewa.
O jakże bardzo kochać chcę, jak bardzo
Nie to co w bisior stroi się i złoto
Lecz to czym nawet najnędzniejsi gardzą,
Co głodem żywię, poi się tęsknotą.
Błogosławiłaś panno święta przecie
wielkim eposom co rozbłysły cudem:
Błogosław dzisiaj lichemu poecie
Co biedne słowa w rym zwołuje z trudem.
Ja Ci zaś za to już za dni niemało,
Zmieszany między pasterze i grajki,
Przyniosę książkę jako gołąb białą
Abyś synowi z niej czytała bajki