Wiersz o miłości


Wiersz o miłości

Nawet śmierć nie pokona Miłości...
Anioł pewnego dnia się pojawił,
swoje serce zostawił,
na wieczność,
w bezpiecznym miejscu.
Kiedy śmierć zabrała ukochaną osobę,
nikomu swojego serca nie oddał,
bo tylko jedno serce było mu przeznaczone,
ta Miłość silniejsza była, niż śmierć.
Wielkiej miłości,
nic nie może zniszczyć,
nawet śmierć,
nie jest przeszkodą.
Dopóki pamiętamy o niej,
to ona jest w nas,
nawet w szarych dniach,
kiedy wszystko okrywa się smutkiem.
Kiedyś znowu przyjdzie czas,
by zobaczyć ukochane oczy,
pełne oddania i wrażliwości,
i zaświeci najwspanialszy blask,
tych dawno niewidzianych oczu.

***

Nienazwane
Jak się nazywa - to nienazwane
jak się nazywa to - co zabolało
ten smutek co nie łączy a rozdziela
ta przyjaźń lub inaczej miłość niemożliwa
to co biegło naprzeciw a było rozstaniem
to wciąż najważniejsze co przychodzi mimo
ta przykrość byle jaka jak chłodny skurcz w piersi
ta straszna pustka co graniczy z Bogiem
to - że jeśli nie wiesz dokąd iść
sama cię dro
ga poprowadzi
Ks. Jan Twardowski

***
Droga ku marzeniom
Do przodu trzeba iść,
marzenia spełniać śmiało,
choćby nie wiem jak padało,
nie dać się zatopić morzu łez.
Jeżeli kochać to tylko szczerze,
jeżeli śnić to tylko z pasją.
Być młodym - duchem,
niech nasze marzenia nigdy nie zasną,
niech światełka w nas nie gasną.
Żyć, kiedy nadzieję odbierają,
pomagać tym, których inni nie zauważają,
wierzyć, że jakiś anioł,
zawsze będzie w pobliżu !

***
Straceni
Straceni przez ludzi przeklęci,
smutkiem innych zarażają.
Straceni obdarci z wiary i nadziei,
nie czekają już, aż ich życie się zmieni.
Straceni owiani mrokiem tajemnicy
a w ich oczach coś niebezpiecznego,
Straceni nim ich życie się skończyło,
nieważne jakie by ono nie było.
Błąkają się pomiędzy niebem a piekłem,
przekraczają każdą granicę,
budzą podziw i przerażenie,
Straceni po prostu zagubieni.

***

Życie

Życie czasami pisze swój scenariusz,
nieważne, jakie były plany,
wystarczy jedno złe zdarzenie,
i już pojawia się smutne spojrzenie.

Dlatego ciesz się tym co masz,
nie odtrącaj pomocnej dłoni,
jutro może tej osoby zabraknąć,
a wtedy Twoje życie się zmieni.

Każda chwila jest na wagę złota,
jeżeli raz kogoś stracisz,
to już nie odzyskasz,
dlatego żyj, jakby to był ostatni raz.
***
Drogi
Dzisiaj tak daleko,
to rzecz niezrozumiała,
wczoraj jeszcze drogi się łączyły,
teraz tak nagle rozeszły.
Taka jest życia kolej,
pozostaje tylko spokój,
jeżeli niczego nie da się odwrócić,
smutnie trzeba to pożegnać.
Po każdym smutku,
nadejdzie trochę radości,
po każdym deszczu,
zaświeci słońce.

Chociaż ciężko na sercu,
trzeba to przetrzymać,
nawet, jeżeli drogich Ci oczu,
nigdy już n
ie ujrzysz.

***

Zawsze warto

Warto spełniać marzenia,
warto iść do przodu,
nawet, kiedy wiatr się zmienia,
i wieje prosto do oczu.

Iść do przodu,
szukać w ludziach przyjaźni,
dotknąć ich serca,
nawet, kiedy jest jak lód.

Kiedy drzwi zamykasz,
okno pozostaw otwarte,
by każdy anioł,
mógł trafić do Twojego serca.
***

Światło nadziei

Lepszym być,
widzieć świat nawet przez łzy,
a potem znowu rozdawać nadzieję,
żeby spełniły się ludzkie sny.

Nie ma ciemności,
po której nie wyszłoby światło,
nawet jak ono na chwile zgasło,
nie trać uśmiechu na twarzy.

Wiele trudnych chwil przed Tobą,
życie nie będzie tylko osłodą,
nawet jak pojawi się znowu noc,
miej w sobie nadzieję i moc.

Przeżyj życie jak najlepiej możesz,
pomagaj innym ujrzeć światło nadziei,
kiedyś sam możesz potrzebować pomocy,
bo życie ludzkie zmiennie się toczy.

***


0x01 graphic

Pomoc przyjaciela

Pokaż mi którędy mam iść,
by więcej Cię nie ranić.
Jak nie ulec zatraceniu,
w tak trudnej egzystencji.
Rozświetl mi drogę,
przynieś nadzieję,
kiedy ja Ci jej przynieść nie mogę.
Tak potrzebna mi Twoja przyjaźń,
by nie błądzić jeszcze bardziej,
tak potrzebne Twoje zrozumienie,

***
Życie

Nikt nie żyje wiecznie,
choć wielu myśli o wieczności,
a życie jest tak kruche,
jak szkło czy porcelana...

Czasami czyiś obraz się rozmywa,
a tylko nieliczne wyryte w pamięci,
zachowują się na zawsze,
nawet wtedy, kiedy człowiek zaśnie.

Życie to radość i smutek,
ale powroty nie istnieją,
żadna chwila się nie powtórzy,
bo żyje się tylko raz...
***
Przeszłości nie można odwrócić

Przeszłość dokonana,
przyszłość nieznana,
pamiątki pozostają po kimś,
kto był a już nie wróci.
Ostatnie pożegnania,
przepełnione smutkiem,
kiedy już się kogoś nie zobaczy,

***
Nadzieja

Nadzieja pojawia się każdego dnia,
z każdym nowym wschodem słońca,
uśmiechem kogoś bliskiego,
miłą chwilą utrwaloną na zawsze.
Ale bywa że odchodzi,
kiedy w oczach pojawiają się łzy,
a serce ogarnia smutek...
Wciąż jednak trzeba szukać jej na nowo,
i wierzyć w nadejście lepszych dni,
nawet jeśli inni jej nie odnajdują.

***
Dostrzec przyjaciela

Przyjaciel potrzebny,
ale kiedy go nie ma,
samotność się odczuwa...
Modlitwa czasami nie pomaga,
bo on cudownie się nie zjawia.
Potrzebny w każdym momencie życia,
lecz sny nie zawsze się spełniają.
Nadzieję pokłada się w ludziach,
lecz oni nie zawsze odwzajemniają,
przyjaźń którą im się ofiarowuje.
Może tylko raz,
może tylko jedną szansę los daje,
by dostrzec w kimś przyjaciela,
nim on na zawsze się nie oddali,
i nadziei kogoś na przyjaźń pozbawi.

***
Nietrwałość uczuć

Czasami kurz nad uczuciami zalega,
zarówno w miłości jak i przyjaźni.
Stają się obowiązkiem a nie szczęściem,
przyzwyczajeniem pielęgnowanym,
a nie tym o co warto zabiegać,
w co nadzieje pokładać.
Takie uczucia łatwo rozkruszyć,
wystarczy mocniejszy podmuch wiatru.
Kiedyś były świętością,
teraz to zwiędły kwiat,
choć nikt się do tego nie przyznaje,
bo miały trwać dopóki nie skończy się świat,
i jeden dzień dłużej,
lecz daleko im do wieczności,
skoro nie przetrwały próby czasu.

***
Pamiętam...

Pamiętam tamte chwile,
śpiew ptaków i radosne melodie.
Pamiętam tą radość,
której wokół było tyle...
Teraz Cię zabrakło,
to jak zgasić wszystkie gwiazdy na niebie.
Zostały tylko wspomnienia,
jak bardzo jestem daleko od Ciebie.
Pamiętam życie które snem było,
jakże było krótkie,
i tak szybko się skończyło.
Pamiętam smutek i łzy,
kiedy skończyły się sny,
to wszystko pamiętać będę,
dopóki moje serce bić nie przestanie,
i kiedy słońce już więcej nie wstanie.

***
Trudno bez Ciebie

Trudno, tak trudno bez Ciebie
ciężko, kiedy nie ma wschodu słońca,
wszystkie kwiaty więdną,
czekając na deszcz bez końca.
Zamiast porannego śpiewania ptaków,
jest tylko martwa cisza,
gdzie się podziały chwile szczęścia,
czyżby zakopane gdzieś, razem z nadzieją?
Zostają tylko wspomnienia,
o oazie spokoju,
sekretne miejsca,
do których nikt już nie zagląda.
Zostaje tylko obojętny wzrok,
a w tych oczach już nie pojawi się iskra,
paląca się kiedyś żywa i radosna,
zwiastująca że nadeszła miłość,
że w sercu i duszy jest wiosna...

***

Pozwoliłeś mi uwierzyć w siebie...
W to,
że czasem warto walczyć o coś,
co na pierwszy rzut oka
wydaje się nieosiągalne...
Chwile zwątpienia i małe niepowodzenia
tylko pobudzały do działania!
A wszystko sprowadziło się do jednego-
w życiu można mieć wszystko,
trzeba tylko umieć o to zawalczyć...
Nie ma rzeczy niemożliwych...

***

Podałeś promyk słońca ,bym wiedziała, że jest...
To tylko mały znak całości, który potrafił cieszyć...
To sygnał, że dostanę więcej...
To obietnica złożona mojej osobie.
Mały promyk słońca,
a wniósł tyle ciepła,
dał tyle światła...oświetlił drogę przyszłości...
Drogę,
którą chciałam sie kierować...
Lecz nagle zgasł...
Pozostawił mnie w ciemnych labiryntach,
z których tylko Ty mógłbyś mnie wydostać...
Zgaszone światło zgasiło moje życie.
A Ty oświetlasz inne drogi...

***

Nadchodzi chwila w której niespełnione szanse
jak film przemijają przed oczami.
Chwila w której każda błahostka przybiera
rozmiar góry lodowej.
Kiedy nie chce już sie nic
a najbardziej żyć.
Chwila kiedy tylko łzy są przy Tobie.
Wszyscy zbyt daleko.
Sam na sam wśród
grzesznych myśli.
Oddaje się
Bezmiarze chwil ...

***
Chwila -  moment
rzeczy
wszędzie
wszędzie pełno twoich rzeczy
wspomnień
nie daje rady
obudź mnie
odwiedzaj w snach
nie zostawiaj
bądź choć przez chwile
jak zwykle
nie chce zbyt dużo
przyjmę wszystko co możesz mi dać
jesteś spełnieniem
chwilą - marzeniem
nierealnym
otocz mnie jeszcze raz skrzydłami
zmieniłam się
zrozumiałam co straciłam
każdy dotyk
każdą chwile zaprzepaściłam
nie dorosłam

***

Pewnego wieczoru  dziewczynka spotkała szczęście na swojej drodze

Które szukała przez wiele lat

Poznała smak uczuć jakich do tej pory nie znała

Książę wydawał się być tym wyśnionym i wymarzonym

Oddała serce

I tak mijał dzień po dniu ,,,

Czasem chciała być zupełnie inna lecz nie potrafiła

I tak mijały wschody i zachody słońca

Wzbijała się w przestworza jak Anioł

Chwile które znaczyły tak wiele

Czuła się zupełnie bezpieczna

Nawet w najgorszych snach

Gdy gorzkie łzy spływały po policzku

Dostrzegała jedną małą - wielką iskierke

Iskierke która po pewnym czasie zaczęła gasnąć

Trzymała sie jej uparcie od dłuższego czasu

Nawet gdy stała się tylko blaskiem przeszłości

Zabrakło siły by ją dogasić

I tak mijają wschody i zachody słońca

Już nie mijają one swego uroku

Pojawiają się inne postacie z bajek w naszym życiu

Lecz żadna z nich nie zastąpi mi mojego małego Księcia

Dziewczynka  nauczyła się już wszystkiego

Jest zupełnie inna choć wciąż ta sama

Tylko już nigdy nie wzbije się w przestworza

To właśnie Książę uciął jej skrzydła

Teraz dziewczynka stąpa po ziemi

Goszcząc w innych bajkach

Bawiąc sie innymi postaciami

Jednak ...

Księcia na zawsze zachowa w sercu

Bo od pierwszego dnia tam jest jego miejsce  

***

Miłość jest jak tęcza

jak barwy łączy serca

ja błękit, a ty czerwień

ta miłość jest już we mnie

tak żyć będziemy sami

pomiędzy kolorami

a czerwień na błękicie

odmieni dawne życie

jesteśmy w końcu sami

swoimi marzeniami.

***

Zmrok jesienny ma ciszę solenną kościoła;

Tuż pod księżycem Wenus,

we mgle kadzidlanej,

Błyska, jak przed monstrancją płomyk nieśmiertelny;

Coś wielkiego, słodkiego coś kona dokoła.

Drzewa, podobne mnichom u zwłok czuwającym,

Mrąc same, rzężą psalmy ledwie dosłyszalne;

Chude ich pnie się wznoszą jak ręce błagalne,

Liście bez szmeru lecą, jak łzy, deszczem drżącym.

 Podczas gdy z widnokręgu, szerząc swe zasłony,

Noc wstaje i otula bezgranicze śpiące,

Niby całun trumienny, gwiazdami łzawiony,

Tam, w dali, niebo, tracąc duszę swoją, słońce,

Jak trup świetlny, powoli zlewa się, rozkłada... -

 I już nad barwnym ciałem krążą kruków stada.

***

Ta siła, która przez zielony lont prze kwiaty,

 Prze mój zielony wiek; ta, co rozrywa korzeń,

 Jest niszczycielką moją.

I tracę głos, gdy mam mówić skręconej róży,

Że młodość moją gnie ta sama febra mrozu.

Ta siła, która prze wodę na wskroś przez skały,

 Tłoczy moją krew; ta, co wysusza rzeki,

 Krew moją zmienia w wosk.

I tracę głos, gdy mam powiedzieć moim żyłom,

Jak piły z górskich wód usta, którymi mówię.

 Ta ręka, która w wir wprawia wodę w kałuży,

 Podnosi lotny kurz; ta, która wiąże wiatr,

Ciągnie mój czarny żagiel.

I tracę głos, gdy mam mówić powieszonemu,

Że z mego ciała kat uczynił swoje wapno.  

Przylgnął wargami czas do tryskających źródeł;

Miłość nabrzmiewa, lecz opadająca krew Uspokoi jej ból.

I tracę głos, gdy mam wiatrowi opowiadać,

Jak wielki zegar gwiazd wybił godzinę nieba.

 

I tracę głos, gdy mam mówić zmarłej kochance,

Jak pełznie w pościel znów ten sam skręcony robak.

***

Przepięknie było w pokoju,

 Piękniej niż na całym świecie;

 Pod najbardziej zwykła rzeczą

Można było odkryć radość.

 Spod uniesionej tkaniny

Niekiedy wybłyskiwała

 Szybko, szybko jak koliber

Odkrywający swe gniazdko.

 Serce było tylko jednym

Niepokojem uwielbiane.

Trzeba było tylko szukać,

Wszędzie go się wyszperało.

Wszystko to, co tworzy lasy,

Ostępy, groty, kaskady,

Obecne było w tych ścianach,

Także najdziksze głębiny.

 Najdalsze przestrzenie świata

Przenikały do pokoju,

 Sprawdzając obecność ciała

O kształtach słodkich i gorzkich.

Nawet niebiosa tam były

 Ze swym skrytym zagrożeniem,

 I słyszało się nad głową

Ostrzeżenia sfer niebieskich.

Lecz dlaczegóż nie powiedzieć

Nic o kobiecie milczenia,

Co sama będąc w pokoju

Nie chciała wiedzieć o tobie

 I głos tajemniczo kryła

W głębinach swojej źrenicy?

 Przecież ty wobec niej byłeś

Uległością i marzeniem. —

 Każdy twój gest był ostrożny,

Jak gdybyś chodził po fali.

Lecz ona bała się ciebie

Bardziej niż nocnych potworów,

 Bo ledwie podniosłeś oczy,

Unicestwiałeś spojrzeniem

Słodycz dnia zawartą w świetle.

I chociaż jej piękna głowa

Była tak blisko twej głowy,

Ona wypełniała przestrzeń

Między jej życiem i twoim

Lasami i parowami,

Nie mówiąc nawet o bagnach

Ani o piaskach ruchomych.

I życie twe wyciekało

Poprzez olbrzymie milczenie

Ze szklanki twojej do morza.

I właśnie wtedy ktoś przybył

 Prosząc, aby pić mu dano.

Zastukał w ten stół, którego

Nikt tutaj wcześniej nie widział.

 Wtedy kobieta, jak sługa,

Kornie podeszła do niego.

 I była już prawie naga

Wtedy, kiedy usłyszano,

Jak koń zarżał pode drzwiami,

Jakby na burzę się miało.

Lecz ściany szczelne i głuche

Nie przepuszczały już świata,

 A troje zamkniętych okien

Broniły dostępu światła.

A ty właśnie w tamtej chwili

Zniknąłeś z pamięci ludzi,

Zostawiając, jak ślad życia,

Tylko swój portret na ścianie.

 Żywy, ciekawy wszystkiego,

 Bardziej ludzki niż w naturze,

Lecz tak spękany, sczerniały,

Że ów dostrzegł na nim głowę,

A ktoś inny ledwie pejzaż.

Dyskutowali przed tobą,

A ty nie mogłeś się ruszyć

 Uwięziony w malowidle.

Oddalili się nareszcie,

Zostawiając cię twej ramie,

 I zabrali się do grania

Wymyślonymi kartami.

Nie było żołędzia, dzwonka,

 Ani wina, ni czerwieni,

 Bo to była gra miłości

W czasie, gdy już nas nie będzie.

I przez bezrękich partnerów

Zmuszony do cierpliwości

Pasjansa, byłeś bezradny

 Wobec kobiet, wobec mężczyzn,

Byłeś, jakby cię nie było.

 Byłeś jak ktoś powieszony,

Pozbawiony nawet śliny,

Jakby sam sznur cię przywiązał

Do bardzo okrutnej belki.

Wtedy, kiedy oni karty

Odkrywali i kolory,

Tylko twa rama wiedziała

O tym, że ty byłeś widzem.

***

 Gdy słońca blask nad morza lśni głębiną,

Myślę o tobie, miły.

Wzywałam cię, gdy księżyc niebem płynął

I zdroje się srebrzyły.

Widzę cię tam, gdzie skraj dalekiej drogi

Szarym zasnuty pyłem,

A nocą gdzieś wędrowiec drży ubogi

Na ścieżynie zawiłej.

Słyszę twój głoś w szumie spienionej fali

Bijącej o wybrzeże

Lub w cichy gaj przychodzę słuchać dali

W zamierającym szmerze.

I wtedy wiem, że jesteś przy mnie, blisko,

Choć oddal cię ukryła -

Przygasa dzień, wnet gwiazdy mi zabłysną

O, gdybym z tobą była!

***

Co to jest miłość

Nie wiem Ale to miłe

Że chcę go mieć

Dla siebie Na nie wiem

Ile Gdzie mieszka miłość

Nie wiem Może w uśmiechu

Czasem ją słychać W śpiewie

A czasem W echu

 Co to jest miłość

Powiedz Albo nic nie mów

Ja chcę cię mieć Przy sobie

I nie wiem Czemu

***

Znowu byliśmy przez chwile razem,

Lecz było już inaczej tym razem.

 Może z dwa tygodnie to trwało

I znowu się to stało.

Znowu z innym się widuje,

 A mojego czasu już nie zajmuje.

Chyba sam siebie oszukać próbuje,

Przecież Ona wciąż moje serce ujmuje.

Nie mogę przestać o niej myśleć,

 Znowu po nocach będę o niej śnić...

Jest mi bardzo przykro z rozstania powodu,

Bo jest to siła prawdziwego serca zawodu.

 Ale tak to już w życiu bywa,

Bo one się z nas ciągle zgrywa.

Jest pełne takich zawodów,

Nie ma już powrotu, definitywne to rozstanie...

Oboje wiemy, że to już koniec!

Widzu wiedz też, że to już koniec!

Na kolejne, twoje niedoczekanie...

***

Dla zakochanych to samo staranie - co dla umarłych,

Desek potrzeba zaledwie też sześć,

Ta sama ilość przyćmionego światła.

Dla zakochanych te same zasługi - co dla umarłych,

Pokój z miłością otoczcie bojaźnią,

Dzieciom zabrońcie przystępu.

Dla zakochanych - posępnych w radości

- te same suknie. Nim drzwi zatrzasną,

Nim zasypią ziemię, Najcięższy brokat odpadnie z ich ciał...

***

A więc naprawdę już odeszłaś?

Zniknęłaś, piękna, z moich dni?

Twe każde słowo we mnie mieszka,

Wciąż jeszcze w uszach moich brzmi.

I jak wędrowiec wzrok o świcie

Na próżno w przestwór nieba śle,

Skowronka ujrzeć chcąc w błękicie,

Co z dzwonną pieśnią nad nim mknie:

 Tak ja lękliwe oczy wznoszę

Na pola, łąki, borów gąszcz

I każdą pieśnią moją proszę:

 O, wróć, kochana, czekam wciąż!

***

nie chcesz ze mną spotkać się

ja choć nie znam - lubię Cię

ja w środku już coś czuję

jak pomyśle to wariuję

może to już miłość jest

może wrażliwości test nie wiem,

ale miłe to uczucie

tak przyjemne serca kłucie

i te myśli nieustanne myśli dobre,

chociaż ranne ranne już w zarodku są bo odrzucasz miłość mą.

***

Chcę uścisnąć śmierci dłonie

W jej ramiona schronić się

Jednak serce moje płonie

I nie podda nigdy się

***

Smutek w oczy mi zagląda

Smutek szyje serce me

Ciemne światło, jasna noc

Przepaść już chcą myśli me

***

Wspomnienia w stary kufer zamknę

Poranną rosą je nakarmię

Z pajęczych sieci marzeniami

Szczęściem spotkanym przed latami

Przez szparę przeszłości odgadnę jutro

Wyczytam przyszłość nawet tą smutną

Przypomnę Tobie jak szczęście smakuje

 Co to jest przyjaźń, gdy nią obdaruję

Zamknięte będą tu przez całe lata

Karmione ciepłem ust mych i oddechem

Nieodgadnione zostaną dla świata

Mojego życia, minionym echem

***

 Me serce o jednym marzy

Tylko jednego uczuciem darzy

W mych snach on jeden się pojawia

To on mi oblicze szczęścia objawia

Choć trudno mi uwierzyć w jego zapewnienia

To mam świadomość jego istnienia

 Przypadek sprawił, że go poznałam

 Lecz serce sprawiło, że pokochałam

Teraz wiem, że żyć bez niego nie mogę

 I widzę go w swych myślach o każdej porze

Czy to dzień czy to w nocy

Myślę o tym, aby był w mej mocy

Wiem, iż ta pora jest już za późna na me marzenia

To jednak z jego imieniem na ustach zasypiam

 I przebudzam się, aby wyobrazić sobie jego wygląd twarzy

 I pomyśleć, że on też o mnie marzy

Iż jestem gwiazdką na jego niebie

I że chce mi powiedzieć, -"iż kocham tylko ciebie"

***

Tak ciężko przyznać się do winy,

 Tak ciężko przyznać się do czegoś co czynimy..

 tak trudno jest powiedzieć te magiczne słowa,

na całym świecie znane, lecz najmniej używane...

przepraszam, dziękuję, ja tych słów nie pojmuję...

takie wyjaśnienie, ale nie takie przeznaczenie...

przyznaj się do błędu, póki nie jest za późno, przeproś...

bo możesz stracić to co dla Ciebie najważniejsze,

 to co najpiękniejsze... przeproś...  

***

Optymistką chciałabym być na co dzień,

 Szczęśliwą, pozbawioną złudzeń,

Optymistką chciałabym być i wierzyć,

Wierzyć i świat centymetrem mierzyć,

Optymistką chciałabym być i czuć,

W osamotnieniu cudne marzenia snuć,

 Optymistką chciałabym być i dawać siebie,

By uszczęśliwić wszystkich i być w niebie,

Optymistką chciałabym być i lubić,

 Lubić wszystkich, swoje smutki gubić,

Optymistką chciałabym być i kochać,

Żyć pełnią szczęścia, a nie szlochać,

Optymistką chciałabym być i będę,

Optymistką i swoje szczęście zdobędę!

***

nie burza jest straszna

ale samotność jak cień przylepiona

do mojego ciała czuję ją wszędzie

wokół jest w moim domu w moim

 pustym łóżku siedzi na ścianie

na biurku na okiem jest w moim sercu z każdym

jego uderzeniem przypomina

że jest chociaż nie potrafię zapomnieć

gdy nawet podczas największego upału

czuję jej chłód w porównaniu z samotnością

burza nie jest straszna

o burzy wiemy przynajmniej że przejdzie...

***

Codziennie zadaję sobie setki pytań...

Na każde jest odpowiedź gdzieś ukryta,

schowana w szufladzie losu tak nieskazitelnego,

 że aż dziwnego... ale wciąż męczy mnie jedno pytanie...

 Czy można patrzeć cicho? tak można na wpół otwartymi oczami,

 szarymi od przygnębienia, smutku i goryczy.

Czasem człowiek nie chce otworzyć oczu,

tak go bolą od smutku tego świata.

 Popatrz na świat tak szeroko, tak pięknie i kolorowo.

Zakochaj się we mgle i deszczu...

pokochaj to co nigdy nikt nie kochał...

 pokochaj dni pochmurne, bo nikt ich nie lubi,

zobacz jakie są piękne... pokochaj ludzi złych,

przecież nie zawsze byli źli... Otwórz oczy,

otwórz je właśnie teraz i chociaż ich nie masz

to spróbuj popatrzec pókiś tak piękny,

 bo wszystko co robisz jest tak cudne... bo ty to robisz...

 Popatrz chociaż raz głośno na świat,

czy nie widzisz tych setek pięknych barw

 i otwartych drzwi na oścież byś mógł przez nie przejść i dostrzec...

 co tak naprawdę piękne jest?

 Ja właśnie teraz gdy cichutko same otwierają się drzwi...

 gdy słyszę szelest czasu, który tak pędzi

 i pędzi i dotyka mnie godzinami, minutami, sekundami setnymi,

a on tak nieubłaganie pędzi...

 Tak mi ucieka, że moje oczy same ciągną do światła

tak jasnego, że wytrzymać nie mogę to tak boli...

Popatrz na świat tak głośno, by gałki mogły

krzyczeć wciąż i wciąż i dotknij kwietniowych

paków na drzewach i tak ci pięknie w tych barwach i tak cudnie...

 Połącz me i swe wargi w jedność...

Połączmy je w wspólnym tańcu dusz i naszych zbolałych ciał... 

***

Siedzę cicho w kącie...i płacze...

Jedyna myśl jaka przychodzi mi do głowy to : śmierć...

 Myślę, że to jedyne wyjście z tej sytuacji...

Nie umiem sobie poradzić... Jestem już gotowa na śmierć...

Tylko jak?? Nie podetnę sobie żył...

Ale tylko dlatego, żeby zaoszczędzić mamie widoki

swojej córki zatopionej w krwi... Więc wybieram tabletki...

Miałam tylko 21... Nie wiem na co...

 Ale mama zawsze mówiła, ze są silne i, żebym ich nie brała...

Najpierw na kartce napisałam :

"Odeszłam, bo musiałam...Kocham Was...Przepraszam..."

Położyłam się na podłodze... Wzięłam tabletki...

Powoli zasypiałam... Całe życie przeleciało mi przed oczyma...

To straszne uczucie... Nagle... Silny ból brzucha...

Zrobiło mi się strasznie niedobrze... Poszłam do łazienki...

 I wszystko zwróciłam... Nie miałam więcej tabletek...

Nie mogłam dalej spróbować... Było tak blisko... Czy to jakiś znak??

***

Ty juz nie należysz do mnie,

przez moje postępowanie.

może tylko mi sie tak

wydaje ale tak już bywa

Tak bardzo kochałem

Tak bardzo cie chciałem

Lecz Ty mówisz nie i na mekkę

Zostawiasz Mnie.

Czy myślisz o mnie czasem?

Czy wspominasz chociaż przez chwilę?

Wciąż pamiętam tamte chwile,

W których tak mówiłas tyle

Odeszłem z usmiechem na twarzy

Choc w oczach miałem łzy

Zrozumiałam,że w moim życiu tylko

Ty "Szkoda"

Stało się tak-trudno widać tak stać się miało

                     Twoje serce szukać nie chciało...

*** 

Jedna noc wystarczyła abym ja poczuła coś do ciebie.

Nie mogę o Tobie przestać myśleć.

Zaczynasz znaczyć dla mnie dużo.

Jednak zbyt krótko cię znam aby móc powiedzieć,że kocham cię.

Od ciebie żadnego znaku,bo wiem że czekasz na mój gest.

ja nie wiem co robić aby cię zdobyć dla mnie to za trudne,

więc nic z tego nie będzie.

Przykro mi kochany-to Ty powienieneś się o mnie

starać-tak już jest na tym świecie od dawien dawna.

***

Odnalazłam siebie w Tobie,

Nie potrafię Cię zapomnieć

 Bo jesteś obecny w każdej Chwili,

która mnie otacza

Wciąz pamiętam tamte chwile,

W których tak mówiłes tyle

 Że kochasz,że pragniesz...

Bym była tylko z Tobą

Tu na zawsze...

***

Nastała noc,

 tak smutna noc Ciemność nawet usnąć nie pozwala

I widzę w tej ciemności przez łzy

Na ścianie - jakiś cień To Ty

Zagubione moje myśli

 Może sens ich mi się przyśni Jeśli zasnąć zdołam

Sama, pierwszy raz A gdy zasnę znowu przyjdziesz

Będziesz prześladować mnie

 Aż nastanie jasny ranek,

 znowu dzień A potem noc

I znowu noc, samotna noc

Ból otula zmysły, duszę plami

I zapomnieć Cię nie mogę,

choć tak bardzo chcę

Czy już mnie nie kochasz?

Czemu ranisz?

Może dzisiaj do mnie wrócisz

Może tęsknisz też, aż tak....

Może płaczesz i nie wstydzisz się

Ja nie umiem żyć samotnie

Bo już sił mi brak

 Więc pożegnam Cię słowami:

Kocham Cię Zasnę mocno tak Już nie obudzisz mnie...

***

Tak bardzo chcesz być potrzebną komuś

Nieważne, ile z siebie dasz

Tak bardzo pragniesz mieć w swym sercu

Kogoś, kogo tak dobrze znasz

I czasem tylko przez krótką chwilę

Zaczynasz tracić wiarę w sens

Że chociaż bliskim dałaś tyle

 To tak samotna czujesz się... Wciąż czujesz się...

***

Jesteś mi tak bliski...

a tak bardzo dziś daleki znów

Choć znam Cię na wylot,

nie rozumiem często Twoich słów

Ciągle Ciebie szukam - i tak się boję Ciebie,

 choć to Ty Czarno-biała miłość,

treść mojego życia, moje łzy

I nie wiem jak - jak powiem Ci, co czuję?

Wyciągam ręce... i oddalam się, uciekam stąd

W całym tym chaosie tak bardzo chcę mieć własny ląd

 Mój życia sens...

Raz mam go, raz tracę znów

Czarno-biała miłość...

Chyba to negatyw moich snów

I nie wiem jak - jak powiem Ci, co czuję?

Moje życie to tylko czerń i biel, kolorów w nim brak

Muszę tak żyć, nauczyć się,

choć nawet dziś wciąż nie wiem - jak.

Czarno-białe dni,

 tylko wspomnień żar wciąż pozwala nadziei żyć

Że pewnego dnia, na rozstaju dróg,

kolorowe powrócą dni Jesteś mi tak obcy,

chociaż wciąż tak bardzo kocham Cię

Choć zmieniłeś moje życie w tak

głęboką, mroczną, czerń - i biel

Wśród kontrastu dusz szukam ciągle wąskiej drogi -

gdzieś Czarno-biała miłość, biała życia kartka,

czarna treść I nie wiem jak -

jak powiem Ci, że cierpię...

Patrzę na nas z boku i jak stary film oglądam to

Widzę dwoje ludzi, wśród kolorów świata czerń i biel

Mój życia sens, raz czarny, raz biały znów

Czarno-biała miłość, tylko potok bez znaczenia słów

I nie wiem jak - jak powiem Ci, że tęsknię...

Czy Ty w ogóle widzisz mnie?

Że jestem?

Czy widzisz, jaka jestem?

***

 Twoje oczy są pełne uśmiechu

Dlaczego tak rzadko tak jest?

Ja znam Cię lepiej,

niż Ty sam siebie

 Lecz nawet ja nie wiem

 Jak rozgrzać

Twoją spontaniczność...

Czasem zapominasz,

że trzeba się bronić

I wtedy kłamstwo umiera

Wtedy jesteś tak blisko mnie,

bliżej Niż gdybyś sam przyszedł

Świadomie przytulić się

Chociaż jesteś dla mnie wszystkim,

 To tak bardzo boisz się zaufać

Nawet gdy mnie potrzebujesz

Uciekasz daleko, zamykasz się

 I tylko wtedy, gdy mi się uda

Sprawić, że zapomnisz o strachu

Zapadamy się w otchłanie naszych ciał

I nie mówimy już nic

Jesteśmy sobą te parę chwil

Tylko parę chwil Ty i ja Ja i Ty

Choć seks znaczy dużo,

nie jest jednak wszystkim

To tylko sposób na milczenie

 Bo nie musimy zwierzać się sobie

Po prostu jesteśmy blisko

Rozumiemy język ten bez słów

 Potem czasami udaje mi się

Ubrać Twe myśli w kilka słów

Wtedy jesteś tak blisko mnie,

bliżej Niż gdybyś sam przyszedł Świadomie powiedzieć mi je...

***

Tak wiele myśli chodzi po głowie

 Tak wiele uczuć w sercu się kłębi

I słów tak wiele - wypowiedzianych

 I tych, co gdzieś tam kryją się w głębi

Tak wiele szczęścia, tyle miłości

Tak z boku patrząc widzę swe życie

Ale też bólu i samotności...

Taka jest prawda chowana skrycie Pytasz,

czy jesteś tego powodem Nic już nie powiem...

sam tego nie wiesz?

 I tak powodów odnajdziesz tysiąc

Ażeby tylko obronić siebie.

Mówię do Ciebie tymi wierszami

Licząc, że może w końcu zrozumiesz...

Tymczasem słyszę te wszystkie słowa,

 Których wycofać przecież nie umiesz...

Czytam to wszystko, co napisałam

Wiesz, wtedy, jeszcze parę lat temu

I muszę stwierdzić, że mnie przerażasz

Tak bliski jesteś temu dawnemu...

Pewnie nie wierzysz, szukasz tu gniewu,

Złości, przekory - i się obrażasz...

Poczytaj sobie, może sam stwierdzisz

To, czego jeszcze nie zauważasz

Bowiem dlaczego - odpowiedz proszę

 Dlaczego wszystko gdzieś się rozmyło?

I Twoje słowa - do mnie! Kochanej!?

I dni te ciche, których nie było...

Muszę tak wiele jeszcze przemyśleć

 Uciszyć smutek, pochować lęki.

Chyba coś we mnie się załamało

Nie umiem pierwsza wyciągnąć ręki...

Ja wiem, jak zwykle znowu zapomnę

I znowu będę tą dawną Niką

 Tylko być może trochę smutniejszą,

Bardziej ostrożną, a w sercu - dziką...

Tak wiele we mnie żalu z Twej winy

I proszę nie mów, że to nie ona

Wiem, że wad wiele we mnie gdzieś siedzi

 Ale czy jestem niewydarzona?

Nie chcę już nawet o tym rozmawiać

Chciałam Ci tylko wspomnieć,

co czuję Bo - mówiąc szczerze - wszystko mi jedno

 I nic już więcej nie oczekuję

Już próbowałam tysiące razy

Nie wnikam czemu się nie udało

 Tak czy inaczej, już mi się "nie chce"

 I siły we mnie też już za mało Może niesłusznie....

ale nieważne... Przecież nie na tym polega sposób

Ja chcę po prostu, by było dobrze

Ale do tego trzeba DWÓCH osób DWÓCH chęci,

 starań i DWÓCH czułości DWÓCH sił spokoju

i chyba tyle... No i nad wszystko

z DWÓCH stron miłości - Takiej nie tylko na dobre chwile…

***

Dlaczego tak mi źle?

Dlaczego coś bardzo boli tam w środku.

Niby nic się nie stało a strasznie smutno

i łzy cisna się do mych niebieskich oczu.

Kiedyś pełne uśmiechu dodawaly szczęścia

także innym a teraz pozbawione nawet iskierki nadzeji.

Tak mi żle i smutno a nikt tego nie widzi!

***

Tak wielkie uczucie było między nimi,

 a teraz tak wielkie cierpienie trwa w jej sercu!

Jego słwa nie wiem czy cię kocham brzmiały jak wyrok śmierci!!

i umarł ktoś-ich miłość.

Tak wielka i wspaniała.

Nie ma już jej! Ona cierpi a ja razem z nią!

 On nie liczy się z niczym-taki zniego drań.

Zbyt wiele dostał,więcej niz sam mógł dać.

Nie zasługujesz na jej miłość!!

***

Zrezygnowałam z czegoś dla ciebie!!

Z czegoś ważnego w moim życiu!!

Zrezygnowałam z miłości,

która zawsze była dla mnie najważniejsza.

Teraz ty jesteś na pierwszym miejscu,

ale co z tego jak ty masz to gdzieś dla ciebie liczy się kolejna zdobycz!!!

Zobaczysz kiedyś życie ci sie odwdzięczy i to z nawiąska!!

***

smutek czasem staje się modlitwą
to jak szept anioła -
ten wiatr co łzę osusza
zasusza
jak moja babcia bratka
w książeczce do nabożeństwa
smutek pogodny jak psalm

i chmury czytam jak hebrajskie litery
od prawej do lewej
lub odwrotnie zupełnie - od strony słońca

***

Anioł smutku

Senna mgła spowiła czarne zboża.
Nad czarcim posłaniem
pociemniały siarki zaklęć.
Powracający anioł snu
ożywił wzrokiem ziarno moich krain.

(dotknijmy jego włosów,
są tak nieskalane,
są tak piękne.
Ponad lśniący pierścień nimbu,
ponad oddech pierwszych zórz).

Niechaj światło sprawi światłość,
niechaj kwiat zrodzi ogród,
niechaj łza uczyni deszcze burz.

Zabieram twoje skrzydła
i osaczam prastary eden.
Kradnę twe pióra i odlatuję
ze wszystkimi w przyszłość.

Zabieram twoją lilię melancholii,
bladą niczym całun śnieżnego króla,
ostrą jak miecze wojowników obcej zimy.
Pogrążam się w przyszłość
smutnego anioła.

***

na zewnątrz radość i szczęście...
barwy i uśmiech...
a w środku?
czy chce ktoś to wiedzieć?
w środku łzy i smutek...
szarość..., która czeka
aż coś odmieni ją w tęczę...
tylko kiedy to będzie...?

***

Smutek to moje drugie imie,
Używam go, gdy chce okreslić siebie.
Moje całe życie.
Smutek- moje szkolne przezwisko.
Dla wiecznie zamroczonej panny.
Smutek- takie smutne słowo.
Dlaczego?
Nikt nie ma wyrozumiałości
Dla drugiego człowieka
Omijamy go szerokim łukiem.
Naśmiewając się z niego.
Jakie uczucie ma teraz ten człowiek?
Smutek- pogrążony w smutku.
Płacze nocami za swój los..
To jest właśnie smutek.
Wyleczalna, choć czasem wieczna choroba.

***

Czekam niecierpliwie na Ciebie,
Spoglądając co róż na zegar swych lat.
O wszystkim mówię już szczerze
i brak mi młodzieńczych lat.
Me ciało drży,gdy widzi zmierzchu świt,
co kryje się w oddali gdzieś.
Nie zwracam uwagi na stary mit,
który o starości przypomina mi...
Lecz jednak przyszedł i na mnie czas,
stanęłam u wrót życia mego,
obejrzałam się za siebie ostatni raz
i podążyłam do bram Piotra Świętego.

***

Na pożegnanie

Jak to jest, ze kobiecy cios najbardziej boli,
uderza w samo serce?
Jak to jest, że mężczyzna po nim
umrzeć może w udręce?
Dlaczego zwabiony jej blaskiem
wpada w śmiertelną pułapkę?

Kocham, więc odchodzę,
z nim Tobie lepiej będzie
Serce moje na kamień schłodzę.
Nikt go już nie zdobędzie.

Czas odejść wraz z wiatrem w mrok
Stanowczo, lecz ważąc swe kroki.
Bo nikt nie wie i nikt nie jest w stanie
Przewidzieć, co mnie tam zastanie.

Dziękuje za chwile, wszystkie były piękne.
Lecz mówię Żegnaj, bo tak lepiej będzie.
Teraz przyjdą dni przepełnione lękiem,
Trwogi w mym sercu przybędzie

Lecz czas najlepszym lekarzem
Najlepiej goi rany.
I pewno znajdę inne miejsce w świecie
Ze swego szczęścia wygnany.

***

Zamykać oczy
widząc twe spojrzenie
Budzić się rano
Spojrzeć w oczy Twe
Każdego dnia móc
Przy Tobie być
Tyle potrzeba mi
Do pełni szczęścia
Tylko TY
Z Tobą być.

***

smutek mnie ogarnia
kiedy sobie pomyślę
że wszystko mija bezpowrotnie
każda chwila w końcu przechodzi
do wspomnień do przeszłości
jednak te najpiękniejsze
które nadają życiu
sens i wartość
one jedne zawieszone
w powietrzu
nie ulegają wpływom
czasu

***
i na całą długość okna
ten sam motyw
tylko pomiędzy
kawałek kwitnącej akacji
fragment drogi
błekitne pasmo
ciągnące się aż do ściany świat wygląda jak
pocięty na kawałki
wszystko oddzielone od siebie
ciemnym metalowym paskiem
z góry do dołu
na całą szerokość

***

odeszłaś
zrobiło się pusto w domu
chodzę z kata w kąt
nie mogę znaleźć sobie miejsca
w głębi duszy pragnę
żebyś wróciła
choć nie daje tego po sobie
poznać
modlę się po kryjomu
nigdy tak rozpaczliwie
nie szukałam boga
nigdy nie byłam taka pewna
że tylko to jest naprawdę
co może przetrwać

***

przemawiasz do mnie
głosem ptaków
szumem lasów
kolorem nieba
kiedy łuna światła
wydobywa się z ciemności
ogarniasz mnie całą
dotykiem wiatru
zapachem który unosi się
nad łąkami
jesteś w kropli rosy
zawieszonej w powietrzu
przez którą oglądam świat

„***

jeszcze nigdy tak nie tęskniłam
prawie cię nie znam
zamieniłyśmy parę słów
a wydaje mi się
że nasza przyjaźń trwa
od zawsze
że już dawno zaczęłyśmy
rozmowę
i nie możemy jej
skończyć
snuję się po mieszkaniu
prawie nieprzytomna
sprawdzam pocztę
nic innego nie robię
wypatruje od ciebie
wiadomości
jakby to była sprawa
życia i śmierci

***

nasze ciała wcale
nie zblizyły się
a przecież dłonie dotykały
drżały z pragnienia
usta rozchylały się delikatnie
gotowe do pocałunku
guziki same się rozpinały
zamki rozsuwały
ramiona otwierały
przywierałyśmy do siebie
unosiły nas białe obłoki
płynęłyśmy
ciemne chmury rozstępowały się
jak morze czerwone

***

ludzie prości
posiadają największą
mądrość świata
nie zadają zbędnych pytań
nawet do głowy nie przychodzą im
wątpliwości
o sens życia

***

Zasypiasz....

Zmęczona opierasz głowę na moim ramieniu
Zasypiasz...
a ja jeszcze powoli spijam jad
z Twoich ust
Spokojnie zbieram językiem trujące krople
Spływają powoli
po Twoich delikatnych wargach
Poję się Twoją miłością
Ciepłymi kroplami rozkoszy
Pozwól mi tak trwać na wieki
Otruć się Twoim istnieniem

***

Może warto zrezygnować...
Boję się zatrzymać...
Powoli kroczę po krawędzi
rzeczywistości...
Przechylam się to w tę, to
w drugą stronę...
Nie patrzę w dół... ani
w górę...
Wciąż prosto przed siebie...
A może powinnam na chwilę
zamknąć oczy?
Zatracić się w swoich myślach?
Pozwolić by życie spokojnie usunęło
się spod moich nóg...

***

Zrozumieć siebie...

Zrozumieć siebie
to trudniejsze niż cokolwiek innego
gdy serce każe jedno a umysł błaga o drugie
Już wiem, że umysł ma większą moc
potrafi wiele zmienić
Zagłuszyć szum płynących łez po powłoce serca
Jedno czego nie potrafi to
zapomnieć

krzywdy wyrządzonej komuś

***

Anioł
Tej nocy kolejny anioł
spadł z nieba
Uderzył głośno o ziemię
Dlaczego musiałam tamtędy iść?
Podeszłam do niego
Podałam dłoń
Lekko się uśmiechnęłam
Myślałam, że da mi szczęście...
Że powie jak żyć...
A on wstał
otrzepał się
i odszedł...
Pobiegłam za nim
Spojrzałam w jego błękitne oczy
Chciałam coś powiedzieć
Przyłożył palec do moich ust
Kazał milczeć
Z jego skrzydeł wyrwałam jedno pióro
Poszłam w swoją stronę
Każdego dnia przykładam je do swego
serca
w nadziei, że spełni się czar
Modlę się do gwiazd
Gdy wróci oddam to co mu zabrałam
Już wiem, że przybył tu nie dla mnie
Ostatni raz zerknę na jego twarz
Podziękuję za odrobinę nadziei

***

słońce pisze
ostatni scenariusz
rzuca jasne promienie
na ścianę
budzi się świt
rozjaśnia pokój
rozjaśnia pamięć
wracają chwile spędzone
razem
znów cię dotykam
czule i delikatnie
znów moje ciało zaczyna
żyć
moje dłonie obejmują
moje słowa płyną
bez przeszkód
coraz dalej i dalej
sięgają ciszy
która rozpościera się
nad nami
wypowiadam twoje imię
to które wybrałam
spośród wszystkich
usta milczą
dzwięki zamierają
zastygają
jakby chciały
na zawsze zostać
w tych kilku słowach
które unosi wiatr
wysoko
i niesie jak białe obłoki
odwieczny symbol
wiary nadziei i miłości
tłumaczony na rózne
sposoby
wzrok zawieszony
w połowie drogi
szuka na niebie
ciebie
i twoich znaków
szczególnych
które nadaja sens
i treść
całemu światu

***

błekitne niebo
pochylało się nad nami
odkrywałyśmy przed sobą
kawałek po kawałku
największą tajemniecę
kwitnące lipy pod oknami
wysyłały aromatyczne znaki
powietrze pachniało latem
rozgrzane ciała
lgnęły do siebie
przyciagając szepty
i miłosne wyznania
wskazowki zegara
zatrzymały się
jakby umarły
jakby nic więcej
nie miały już
do powiedzenia
jakby słow im zabrakło
cykada świerszczy
wtórowała ruchom ciała
czerwona ogrodowa róża
rozkwitała
rozchylając swoje aksamitne płatki
otwierała się cała na świat

***

Zawsze byłaś w moim sercu
Choć nie znałam jeszcze Twego imienia
Szukałam Cię w złocie zbóż
Odnajdywałam w fiolecie wrzosów
Zanurzałam się w Tobie, pijąc wodę z górskiego strumienia
Pozwalałam byś kłuła mnie lutowym mrozem o poranku,
Dlaczego gdy Cię odnalazłam- mój świat runął?
Jestem żelaznym buldożerem - obserwatorem
na złomowisku,
pilnującym by nie wyrosły na nim kwiatki.

***

Nikt nie kazał cierpieć
z miłości
Płakać z braku nadziei
a jednak płaczę gdy zachodzi słońce
gdy księżyc oplata me myśli
Gdzie jestem
tego nie wiem
Chyba gdzieś pomiędzy
ruiną a spełnieniem
blaskiem i ciemnością
Uszczęśliwiona, zraniona
W dłoniach trzymam kwiat
w szklanej kuli czasu

***

Ona po prostu chciała żyć...
Widziała swą inność
Swoje zło
Zamykała się w nim każdego wieczora
Wtulała twarz w mokrą od łez pościel
Syciła się zapachem
Tęsknoty
Tak bardzo bolał każdy chłodny dotyk
Płakała szczęściem
Żyła śmiercią
Umierała radością
Była nikim choć tak naprawdę kimś
Kimś wielkim....

***

Siedzę Wśród palących się świec
Wśród migocących płomieni na ścianach
Gdzie w drugim pokoju słychac zegar odliczający każdą sekundę, każdą minutę, dzień....
W całym domu słychać ciszę obijającą się o każdą ścianę
Każdą myśl krążącą wśród czterech ścian
Każdy ruch jest tak doskonale słyszalny
Każdy oddech nabieranego powietrza jest tak bezpieczny
Każdy dotyk wiatru wlatujący przez otwarte okno otula mnie
Krąży po pustym pokoju szuka czegoś kładzie się obok mnie, przytula...
Dotyka, budzi mnie ze snu... jest obok mnie...
Tak delikatny jak płatki róż jak jedwab okrywający nagie cialo...
Tak subtelny, wrażliwy,
Do złudzenia przypominający temten sen o cudownych chwilach
Pragnę tak trwać w tym salonie ciepłych świec i nigdy nie zbudzić się
Pragnę trwać w tym śnie, bezpiecznym śnie...
Nie chcę wydostać się z blasku tej nocy, z cudownego krajobrazu...
Gdzie zatapiam się w moich snach
Pośród których tonę w wodospadzie łez...
Tak wolno spływających po mojej twarzy
W moich spłakanych oczach nie widzę już drogi
Prócz moich lez prócz mojej postaci stojącej na rozstajach dróg
Nie widzę już nic nie czuję już nic prócz moich lez
Spływajacych tak delikatnie po twarzy prócz tych oczu spowiadających się przed sobą
Prócz odgłosu odbijających się łez o podłogę
Niczym wodospad który zawsze będzie płakać
W tą bezsenną noc chcę trwać chcę utonąć w tych snach
Chcę poczuć spływające łzy chcę poczuć je na swoim ciele
Chcę aby ta noc pochłonęła mnie
Pragnę tak wiecznie trwać w ciemnościach otaczających mój świat
Czy w tym snie jest cos co przerazac powinno mnie,
Czego nie da ukryć się...
Czy w tym snie jest dobrze czy też źle
Czy w tym snie odnajdę w końcu się...

***

To jest mój sen ten sen czasami przeraża mnie
Ten sen czasami bezpieczny jest czasami nie
Czasami daje ciepło a czasem niczym burza niszczy wszystko
Jak w pokoju bez ścian bez wyjścia nie możesz wydostać się...
Jak w otchłani zła nie możesz znaleźć dobra
Dobra które otuli Cię dobra w którym odnajdziesz się...
Odnajdziesz wyjście posród pustych ścian bez wyjścia
Niczym w labiryncie pełnym pustych dróg
Każda z nich jest inna prowadząca do innego celu
Lecz jedna z nich prowadzi do wyjścia
Do celu który jest tak pożądany tak bezcenny...
To jest moj sen który pośród wielu dróg przeraża mnie
W tym pustym pokoju posród których jestem sama
Może i jest bezpiecznie może i nie...
Lecz ten sen niespełnionych marzen jest tylko snem
Który wbrew wszystkiemu jest jedynie nierealnym marzeniem
Wydawać by się mogło że jest bezpiecznym snem...
Lecz deszcz budzący mnie przynosi strach
Krzyk pośród ścian budzący przynosi myśl czy wciąż śnię
Może wszystko jest na jawie może wcale nie ma mnie
Może wszystko jest chorym wyobrażeniem...
Może jest niespełnionym marzeniem...?

***

Ten dzień ta noc zmieniły wszystko
Podmuch wiatru ostatni deszcz...
Ostatni dotyk pocałunek twoich ust...
Wczorajszy pościg za wiatrem wyczerpał mnie
Dzisiejsze słowa zgubiły
Twoje wypowiedziane słowa zraniły...
Szepcząc mówisz - jeszcze mamy czas...
Lecz ja wiem że te słowa są powiedziane na wiatr
Myślisz że uwierzę w nie, widzac w oczach strach
Myślisz że zmylisz mówiac wszystko jest o.k.
Oczy zachodzące łzami przeczą wszystkiemu
Wzrokiem zawieszonym na ścianie mówisz boję się...
Lecz ja stoję nieruchomo słucham Cię
Oparta o ścianę coraz bardziej zadziwiasz mnie
W mojej głowie myśli biją się
Moje ciało nie porusza się
Mój umysł zastanawia się czy warto dalej dążyć do tego czego tak bardzo chce...?

***

Trudno jest marzyć gdy marzeń brak
Trudno jest kochać gdy serce nic nie czuje
Trudno jest trwać gdy wszystko jest nie tak
Ciężko zasnąć w nocy gdy myśli wędrują po pokoju
Ciężko uwierzyć w coś co nierealne jest
Ciężko wstac nad ranem kiedy chęci brak
Lecz trzeba marzyć trzeba śnić
Trzeba wiarę mieć by żyć
Nawet gdy wszystko idzie nie tak
Nawet jeśli wszystko szare jest bez kolorów
Nawet jeśli nikt nie wierzy w Ciebie musisz marzyć musisz śnić...
Przypomnij sobie najpiękniejsze chwile życia...
Przecież miałaś ich tyle
To wspomnienia dają szczęście...
To marzenia dają radość przypomnij sobie je przecież miałaś ich tyle...
Niezliczone mnóstwo tysiąc marzeń, pragnień tylko one cieszyły Cię gdy wszystko było źle...
Każda droga jest łatwiejsza gdy widzisz to co dobre jest
Nie zablądzisz nie zgubisz się gdy zobaczysz co to szczęście...

***

czas tak szybko mija
słowa tak uciekają
Ludzie mijają się nie widząc tego...
Gonią za pieniędzmi lecz nie kupią szczęścia
Nie wiedzą tego są zapatrzeni w siebie
Głupota ludzka nie zna granic, nie zna słów prawdziwych
Oczy są znudzone tym samym widokiem
Ręce tym samym dotykiem
A ciało lożem
Słuch tym samym dzwiękiem
A umysł myślami
Myślami nieprawdziwymi...
Myślami zgubionymi...
W snach wciaż ten sam sen
A każdy dzień nie odróżnia się...
Minuty wciąż stoją w miejscu czas nie ma znaczenia...
Wszystko jest tak nudne, monotonny każdy dzień mija
Tak każdego dnia każdej nocy wygląda życie
Życie... Życie, ach, to Życie czy tak powinno wyglądać?
Setki pytań tysiące słów głupich bzdur
Wygłupy uśmiechy zabawy nie zapomniałaś o nich?
Czas tak szybko mija a słowa uciekają pamiętaj...
Pamiętaj że wskazówek, chwil radosnych momentow cudownych
Nie cofniesz...
Możesz je na nowo zdobywać i zapamiętywać
Zapominać o kłopotach o nieudanych zwrotach
Przeżywać na nowo śmiać się...
Nie zapominaj o tych paru rzeczach któore tu pisze
Choć to może dziwne bujając w obłokach czuję jakie wspaniałe może być życie...

***

Chciałabym oglądać świat Twoimi oczyma
Dotykać wszystkiego Twoimi rękoma
Mysleć o wspaniałych rzeczach
Być Twoimi myślami by poczuć co to szczęście
Pragnę być twoimi słowami aby zrozumieć siebie
Pragnę być obk ciebie aby dotykać przestworzy i nie bać się już
Być powiekami rzęsami oczyma Twymi
Aby zobaczyć niebo...
Chciałabym byc twymi palcami aby dotykać rzeczy wspaniałych
Być jedną z łez Twych aby poczuć ich smak na ustach
Chciałabym.... lecz czy to możliwe?

***

co pojąć mogę
nic albo niewiele
dzwony kościelne
jednoczą myśli
zwołują wiernych
ulice pełne przechodniów
wieczorem pustoszeją
ludzie rozchodzą się
do swoich domów
do ścian na których
wieszają obrazy
z przeszłości
zasiadają przy kolacji
zdając relacje z tego
co się wydarzyło
albo przy filiżance
herbaty rozmyślają
do późnych godzin
czekają
nocne lampki oświetlają
tylko fragment stołu
czystą kartkę
na którą można
przenieść słowa
niektórzy się wahają
wciąż niepewni
co do jednego
co wydarzyło się
dawno i ciągnie się teraz
jak ogon
wszędzie gdzie postawią
nogę
tam ogon za nimi
jak cień
jak zły sen
jak wyrocznia która
właśnie spełnia się
dywagacje na temat
pozbawione sensu
rozdzielanie włosa
na czworo
w środku nocy
prowadzi do obłędu
chore myśli
przychodzą do głowy
torują sobie drogę
by rozpocząć
kolejny obchód
nocne niebo
zagląda przez okno
towarzystwo zranione na sam widok
na wskroś przeszyte
ślady od kul
zostawione
na wieczną pamiatkę
samotnych podróży
nocnym pociągiem

***

jak wytłumaczyć
jak pojąć
jak zrozumieć
dzień budzi się ze snu
spychając noc
na drugą stronę
krawędzi
a potem znów wracają
czarne myśli
pełne wątpliwości
lęku
zamkniete
w czterech ścianach
pokoju na którymś
piętrze
i zaczyna się rozmowa
o ciemnych stronach
życia
znikające jasne punkty
w oknach
przepowiadają jedynie
otchłań bez nadziei
rozpacz
dotyka ludzi
częściej niż jakiekolwiek
inne uczucie
samotne spacery
pojedyńcze cienie
na ulicy
które snują się
jak bezpańskie psy
jedynie buty chodzą
parami i
wydeptują ścieżkę
prowadząc bezsensowny
dialog
powiedzmy sobie szczerze
albo
więcej nie poruszajmy
tego tematu
uciekają
ale to złudne pojęcie
i droga zamknięta
wciąż opuszczonym
szlabanem
gdziekolwiek jestem
gdziekolwiek jesteś
osobno czy razem
chwilami tylko się zdaje
że szczęście
choć przychodzi nagle
i nagle odchodzi
jeszcze o nas
nie zapomniało
i zawracamy
żeby zaparzyć sobie
kawę
i do porządku doprowadzić
twarz
najtrudniejsze zadanie
zetknięcie się z tym
co niewidzialne

***

piękno i dobroć
które w sercu
człowieka rodzą się
odkrywając jasną
stronę życia
mają coś z boskiego
dotyku
łagodzą cierpienie
są jak środki przeciwbólowe
na ciężar który
przygniata z każdą chwilą
bardziej
kiedy znika ostatnia
nadzieja
kiedy to co miało trwać
wiecznie
umiera nagle
zostawiając adres
pod którym głucha cisza
odpowiada
na wszystkie pytanie
zadawane światu
zwątpienie wymyśla
najczarniejszy scenariusz
pisany po omacku
na oślep
bez światła
które prowadzi pióro
we własciwą stronę
tam gdzie wszystko się
kończy
zaczynasz rozmowę
od poczatku
jakby nic innego
nie istniało
prócz białej czystej
kartki

***

słońce stawiało
swoje pierwsze kroki
na niebie tam
gdzie wczoraj znikały
ostatnie promienie
po nocy pełnej
czarnych myśli przychodzi
ukojenie i świadomość
że od nowa coś się
zaczyna
jakaś cząstka nadziei
wraca z dalekiej
podrózy
przez całą noc nic
tylko rozpacz rozdziera
na drobne cząsteczki
pamięć sieje spustoszenie
ta sama kwestia
poruszana po raz setny
tysięczny niczego nie zmienia
najwyżej prowokuje do
tych samych konkluzji
czyli warstawa świeżej ziemi
kilka klometrów stąd
za miastem
jedyna pewność
za która płacimy
najwyższą cenę

***

popioły

tam gdzie święta nawet woda
gdzie słowa lecą na wiatr
poszukujesz śladów boga
bo znów zadrwił z ciebie świat

swoją drogę już przegrałeś
nadal klęczysz zamiast biec
a butelkę wypełniają
ciężkie krople gorzkich łez

rany świeżo zagojone
rozrywa zazdrości szpon
już myślałeś że wygrałeś
lecz myśli czarne ciągną na dno

nie potrafisz wprost wybaczyć
za siebie nie oglądać się
gorzka prawda w gardle stoi
każdy kocha tak jak chce

***

moje drugie ja
mój piękny demon
ukryty pod anielską twarzą
wytrwale i bez względu
na wszystko
stoi przy mnie...
pomaga walczyć z twoim
aniołem stróżem
z nią
każdy cios przemyślany
zadany tak żeby bolało...
nie mam serca w walce
o nas

***

Tak bardzo chcieć Cię chciałam !
Tak bardzo pragnęłam byłbyś mój ..
A Ty zachowałeś się jak pospolity huj !
Tylko o jednym myślałeś,
lecz tego ode mnie nie dostałeś.
Na imprezie inną koleżankę poznałeś <przeruchałeś>
O mnie już wtedy nie myślałeś !
bo przecież ona dała Ci co chciałeś !
I teraz ona ciągle w Twej głowie jest ..
Zachowałeś się jak pies . Wiesz?
Długo nie mogłam wybić sobie Ciebie z głowy <myśli>,
lecz teraz przyjdzie mi to łatwo ,
bo za frajerami nie będę uganiać się!
A więc wypchaj się ,
I dalej swoją nową sukę pieprz !

***

zawsze jestes ze mną
nie odchcodzisz
nie zapominasz
po prostu jesteś
każdej nocy
każdego dnia
rano witasz mnie jak zwykle
przeciagając się leniwie jak kot
wspólne śniadanie
czasem obiad
wieczorny spacer
każda noc
jesteś ... zawsze
kiedy smutek mnie dopadnie
kiedy płaczę, śmieję się
jesteś
rozmawiamy
czasem kłótnia nas poróżni
...
kazdego ranka
widzę Cię
prysznic, śniadanie
wychodzisz ze mną
drzwi zamykasz
za nimi mysli, zale i ból
wracam wieczorem
do Ciebie
... ma samotności

***

pytają czy o mnie myślisz
wzruszasz wtedy ramionami
i odpowiadasz pytaniem

dawno nie pisałam o śmierci
właściwie nie wiem czemu
przyjaciele nie wychodzą z mody
kto jest bliski jak człowiek
każdy człowiek to jest małe umieranie
każdy człowiek który myślą cios zadaje

wiesz czasem o tobie myślę
ale niezbyt długo
ugniatam w palcach mój czas
pomiędzy życiem a śmiercią
pomiędzy tobą a mną
jest tak mało
tak mało czasu

i ty głupcze
odpowiadasz pytaniem na pytanie

***

Odrzucenie

Pragnienie milosci
zaslepilo moje wnetrznosci
Odrzucajac przypadlosc zdarzen
przerywam durna historie marzen
Inny cel
I
Inne pragnienia
Juz teraz nigdy do zaistnienia

Tak teraz cichutko pukasz
do moich drzwi...

Wiesz ja juz cie nie slysze !!!

***

śni wciąż ognisty trup
po ognistej jak życie wojnie karzecie wy krzyk
martwego cienia zniszczenie poszukuje
patrzy rzeczywistość na strzęp

na pięknym rozdarciu boi się ponury
skrwawiony deszcz rani śmiertelne rozdarcie
mocno ucieka bezradna tęsknota
z złudną samotnością walczy ulotny szatan

bezradny grzech cieszy się wciąż
tracą powoli twoją pamięć oni
bluźnierczy szał wolno klęczy
morze marzeń płonie pozornie

tęsknota szatana spotyka niepewnie ukryte ciała
spotykasz pamięć
cierpię
gasnący dom ukazuje mocno wypalonego człowieka

szaleństwo w kamiennym jak ciało cieniu jest czerwone
odrzucone upiory są wyklętezawsze
nasz niczym ciała koniec cierpi
ktoś łapczywie boi się

gniew spotyka nią
szaleństwo skrywa łkając chory obłęd
płonię
rani pozornie diabelskii loch samotne słowo

tańczą oni
skrywają martwą zemstę
umierasz
samotność karze w absurdzie głos

***

bolesną zemstę bluźniercze dziecko spotyka nieporadnie
zepsuty wiatr jeszcze gnije
mroczny trup oczekuje po mojej zemście na tęsknotę
upiory kruków nie ranią nigdy zakrwawioną pamięć

sen śni
są szalone martwe chmury
ulotny demon na zawsze zapomniał o bólu
otchłań cmentarza poszukuje w płonącym blasku mnie

naznaczone słowo ukazuje bezradna krew
diabelskii loch kpi z gorzkiiego szatana
ucieka głodna
dotyka po zimnym wietrze mroczne serce czerwoną zemstę

śmiertelna śni
obcy wiatr kpi znowu z ciemności
ucieka znowu zagubiona świadomość
skrywam

blask wszechobecne słońce traci pozornie
głodnego demona zabija przed pięknym niczym porażka piekłem obca rezygnacja
przypomina sobie płonąca wojna o śmiertelnym piekle
zakrwawiona jak łza świeca kpi z martwego głodu

***

Siedząc samotnie
przyglądam się jak pod osłoną nocy
księżyc roni
ostatnią z gwiezdnych łez

Siedząc samotnie
liczę zdyszanych przechodniów
ginących w szarości dnia
Płynę przez ocean żalu
łodzią namolnych refleksji...
Dlaczego wraz zemną nie płyniesz Ty?

***

Po co mi to było?

Nie trwało nawet chwilę,

Myślałam ,że się nie pomylę.

Jednak mnie to dobiło.

 

Pytam się więc:po co mi to było?

Nie mogę znaleść odpowiedzi.

Może nagle coś mnie oświeci.

Nieważne przecież już się skończyło.

***

O Tobie myślę,

O Tobie śnię.

Nie wiem czemu,

Coś ze mną dzieje się.

W szkole patrzę na Ciebie,

Nie czuję wtedy nic.

Lecz, gdy odwrócisz się

To coś męczy mię.

Czasem pogadamy,

A rzadziej pośmiejemy.

Nikt nie zwrócił uwagi,

Że bardziej niż innych lubię Cię. Czy to źle, czy nie,

Że chyba zakochałam się.

Więc chłopcze zwróć na mnie uwagę,

Bo inaczej od Ciebie odwrócę się.

***

Może nastąpić w tej właśnie chwili,

Albo za pięć minut lub za godzinę .

Mam nadzieję, że przyjedzie później,

Za kilkanaście lat lub za wieków kilka.

Każdy człowiek powinien ,

Kroczyć swoją ścieżką w życiu.

Lecz w naszych czasach,

Nie każdy wie jaka ona ma być.

Nie powinna być krótka lecz długa ,

By życie nie było dla nas chwilą.

Powinna być prosta, ale jest zawiła,

Bo każdy ma w życiu problem.

Od początku rodzice i inni,

Mówią byśmy wybrali swoja drogę.

Bo ona choć długa i kręta

Kiedyś się skończy.

To nieprawda ,przecież będzie trwała.

Nawet po naszej śmierci.

W piekle lub w niebie .

Nikt nie wie gdzie.

Ważne jest jaką ścieżkę wybierzemy teraz,

W naszym pierwszym życiu.

Bo ta droga ,którą podążamy,

Będzie kontynuowana gdzieś tam daleko aż do końca.

***

Smutek, łzy,
nie chce ich,
zawsze jesteś w myślach mych,
uwielbiam spędzać z Tobą wszystkie dnie,
widzieć Cię w każdym nawet krótkim śnie,
spoglądać głęboko w Twoje oczy,
całować Cię każdego dnia,
pocieszać gdy coś złego Cię zaskoczy,
gdy humoru Ci brak,
potwierdzać, że mocno Kocham Cię tak,
jak przestworza ptak,
że dzięki Tobie się jak on na wietrze unoszę,
a teraz o Twój szczery uśmiech poproszę

***

Po moich policzkach płyną łzy,
a ich powodem jesteś Ty,
smutno mi bez Ciebie,
bez Twoich słów,
Twojego uśmiechu,
kiedy nie słyszę Twojego oddechu,
to smutny jestem znów

***

Pustka w sercu,
smutna twarz,
siedzisz w ciszy w jednym miejscu,
a oczy we łzach masz.
Wiesz, że każdy kolejny dzień będzie ponury i szary,
brak Ci już wiary.
Wiesz, że w Twoim życiu nic się nie zmieni,
nikt Cię jak zwykle nie doceni.
Nikt nie zrozumie tego, co czujesz,
czego tak z utęsknieniem wypatrujesz.
A Ty chcesz tylko szczęścia i miłości,
ciepła, które w Twoim sercu zagości,
wspólnie spędzonych razem chwil,
i przebytych tysięcy pięknych życia mil

***

17 lipca połączyły się Nasze dusze,
przez ten czas, aż do teraz było wiele wzruszeń,
ale też i chwil zwątpienia,
lecz wszystko dobrze się potoczyło,
mimo, że życie często barwy zmienia,
jakkolwiek by nie było,
Ty jesteś zawsze w moim sercu,
chcę być przy Tobie w każdym na świecie miejscu,
czuć Twój zapach i całować usta Twe,
patrzeć w Twoje oczy i widzieć kolejny szczęśliwy dzień,
tak bezgranicznie Kocham Cię

***

Dwunasta w nocy,
tak późna pora,
zamykam oczy,
lecz sen ogarnąć mnie nie zdoła,
bo w moich myślach tylko Ty,
wielka tęsknota pochłania me sny,
każdy dzień zaczyna tracić sens,
bo przecież bez Ciebie nie ma mnie,
chciałbym zobaczyć Cię chociaż we śnie,
czule przytulić i powiedzieć “Uwielbiam Cię”,
abyś już wróciła,
ze mną do końca świata już była

***

Chciałbym żeby odpowiedź brzmiała: “TAK”,
żeby dzięki Tobie piękny był mój świat,
czekałem na Ciebie tyle lat,
szukałem w każdym śnie,
w każdy dzień,
i w końcu znalazłem Cię,
dzięki Tobie moje życie jest teraz jak zakwitnięty kwiat,
mieni się tysiącami kolorowych barw,
a co najważniejsze brak w nich szarości,
w moim sercu miłość gości,
a to wszystko dzięki Tobie,
bo jesteś przy mnie i rozpromieniasz mój malutki kawałeczek nieba,
a do życia tylko Ciebie mi potrzeba

***

To już koniec...a wydawałoby się że bedzie pięknie
Niegdy Cię nie zapomne-możesz byc tego pewien.
Kocham Cię-jak to łatwo powiedziec
A okazac już gorzej...
Nic nie wyszło za dużo miałam nadzieji...
Może kiedyś w noc letnią Cię ujrzę
To spotkanie będzie smutne...
Co mam robic-niewiem
Tysiące łez A Ty....JEDEN...
Byłeś- uciekłeś mi poprostu odeszłeś na zawsze...
To było przykre...
Ja Cię Kocham może kiedyś się dowiesz...
Nigdy cię nie zapomne...:(
Dzień bez Ciebie jest niczym,
Świat traci barwy...
Może w lepszym świecie spotkamy się
Będziemy razem na wieki...
Zatrzymam Cię Nigdy mi już nie UCIEKNIESZ.....:(

***

Nie mogę zrozumiec
Czemu to robisz?
Dlaczego tak postępujesz?

Tułam się po świecie i szukam odpowiedzi
Nie umiem znaleźć sobie miejsca
Błąkam się jak dusza czyścowa
Szukam odpowiedzi na dręczące mnie pytania

Dlaczego żywisz się moimi łzami?
moim cierpieniem?
Dlaczego tak głęboko twe korzenie tkwią w mym sercu?

Tyle razy chciałem
Zapomniec
Wymazac Cie z pamięci
Lecz nie mogę pozbyc się prawej ręki
Od której me życie zależy.

Co dzień zamykam swe oczy z nadzieją że obudzę się w innym wymiarze, po drugiej stronie drzwi.
Lecz Ta Cisza,
ta pustka,
To martwe morze które stoi wokół nas
Jest niczym
Jest wszystkim

Dlaczego tak suche są słowa
miłośc?
Nadzieja?
Dlaczego są dla mnie jak rodzeństwo?
Dlaczego nie potrafie ich pochowac?

Mam ochotę wziąc swe życie w dłoń i zgnieść je w proch
I Zgłębic ból, który jest cnotą do wszystkich cnót.

***

Zmarnowałeś swą szanse
Zmarnowałeś to co wyglądało jak w bajce
Zmarnowałeś to co było między nami
Choć to wszystko wydawało się tylko snami
Zmarnowałeś tą piękną miłość
Której ja nigdy nie miałam
Zmarnowałeś me życie gdy cię poznałam i bardzo pokochałam
Bo teraz musze samotnie żyć
A o tobie moge tylko śnić

***

Czasem mysle...ze nie ma juz nadzei
ale sa dni gdy ona powraca...
nie chce tak zyc,w bezssensownej nie pewnosci
krzycze, placze, nie chce tak juz
nikt mnie nie slyszy
tylko moje serce
a w nim- ON
jego usmiech
blekitne oczy
i dlon , ktora dotykiem
,pozwala marzyc,snic,kochac,uszczesliwia
ale szkoda ze nie mnie:(

***

Była to bardzo wspaniała dziewczyna
Często powtarzał: „Ty moja jedyna”
Bała się najgorszego,
Że kiedyś ją porzuci
Nie będzie chciał jej znać
- ich czas nigdy nie wróci...
Wiedziała, że wtedy życia by nie miała
Nie dałaby rady... Za mocno kochała...
Po jakimś czasie nie tak samo było...
Zero jego wyznań...
Coś się w nim zmieniło...
Coraz rzadziej się z nią spotykał
Gdy mówił: „Kocham” wzroku jej unikał
Czuła jakby była z obcą osobą,
Czegoś się bała, nie była sobą...
Przytulała go mocno,
Mówiła: „Kochanie...”
Nie sadziła, że dziś nastąpi ich pożegnanie...
Zaczął mówić coś...:
”Wiesz, mam Cię dość...”
Ona milczała,
Tylko łza cichutko
Po jej policzku spływała...
Mówił, że pokochał inną już
Nie wiedział, że dziewczynie
Właśnie wbijał w serce nóż...
Siedziała sama, myśląc o tym co się stało
Nie mogła uwierzyć...
Tak ją to zabolało
Do domu wracać nie chciała...
Poszła na skarpę... miejsce, które tak bardzo lubiła...
Miejsce... Gdzie wszystkie swe smutki i żale wylewała...
Myślała czy teraz jest z tą dziewczyną...
Czy do niej też mówi: „Jesteś tą jedyną...”
Zranił tak bardzo jej małe serce...
Przyrzekła: „Nie dam się zranić nikomu więcej...”
Następnego dnia jego ujrzała
Uśmiechniętego z nią idącego i nagle się zaśmiała
Wszystkie wspomnienia szybko wracały...
I znowu do oczu jej łezki napływały...
Poszła do domu
Sięgnęła do szafki z lekami...
Wzięła wszystkie tabletki...
I uciekła trzaskając drzwiami
Chciała umrzeć w miejscu
Gdzie kiedyś z nim była...
Poszła na skarpę
I własnym oczom nie wierzyła...
Słyszała jego piękne wyznania
Płakała i była już bliska skonania...
Mówił: „jej naprawdę nigdy nie kochałem...
To na Ciebie jedyną całe życie czekałem...”
Tak ją te słowo mocno zabolało
Upadła na ziemię, nie wiedząc co się stało
Wyrzucała sobie swoją naiwność...
Wierzyła gdy mówił: „to musi być miłość...”
Otworzyła oczy i zobaczyła ją...
Patrzyła na nią i pomyślała,
Że to ta sama dziewczyna,
Która jej ukochanego odebrała...
Zerwała się nagle i biegła przed siebie
Krzyczała: „Nienawidzę Cię! Nie wybaczę Ci tego!
Zabrałaś mi wszystko... mojego kochanego!”
Więcej powiedzieć nie zdołała
Wyjęła tabletki...
I jedna za drugą łykała...
Krzyknęła tylko:
”Boże wiesz jakie jest moje marzenie...
Posiedzę, poczekam na jego spełnienie...”
Poczuła się senna... co chwilę upadała...
Zobaczyła tego, któremu cała się oddała...
Próbował wziąć ją na ręce...
Mówiła: „Nie dotykaj mnie nigdy więcej!”
Oczy jej się zamykały...
Tylko usta te same słowa powtarzały...
”Nigdy mnie nie kochałeś...
Zbędne nadzieje mi dawałeś...”
I coraz ciszej i wolniej mówiła...
Bo swoje ziemskie życie właśnie kończyła...
Patrząc na niego powiedziała:
”Nie zapomnij mnie... I tak kocham Cię...”
Mimo że mnie skrzywdziłeś
I życie moje w piekło zmieniłeś...
I on zapłakał nagle... słysząc jej wyznanie...
Odchodziła powoli... nie wiedząc co się stanie...
Czekała na chwilę... W której jej serce bić przestanie...
On chodził niespokojny, wyrzucając z siebie...
Że to przez niego ona chce być teraz w niebie
Opadło jej ciało...
Serce bić przestało...
On gdy to ujrzał rozpędził się,
I skacząc ze skarpy zawołał: „Kocham Cię!”
A z jej martwego ciała,
Po policzku ostatnia łza poleciała...

***

Gdy gasna uliczne latarnie
Gdy listek kołysze się na wietrze marnie
Gdy noc powoli nadchodzi
i mało ludzi po ulicach chodzi
Gdy samotność doskwiera
Gdy cisza powoli zamiera
Chcialbym przy tobie byc przytulic sie i tak
do końca świata z Toba zyc...

***

Mówisz mi o miłości?
Mówisz Ty?
Ty?Ty mnie przed laty zostawiłeś!
Teraz wracasz i chcesz być
Tu znowu........
Tu ,przy mnie
W moim domu!
Chcesz bym Ci zaufała?
Zaufałam.
I płacz, łzy,smutek
Zyskałam.
Ty gnido!
Prosisz o wybaczenie?
Zranić umiałeś
Serca mego nie chciałeś!
Odejdź!
Zniknij z mych oczu
Morskiego koloru
Które tak kochałeś
Gdy pojawiła się tamta
To mnie nie chciałeś
Odejdź!
Zabierz ból i cierpienie
Zabierz całą nadzieję
Zabierz to, co dałeś
Weź sobie całą miłość
Którą ma ofiarowałeś
Chcę zaufać na nowo
Ale boję się straty
Nie będę dawać Ci siebie
Kiedy odszedłeś do tamtej
Odejdź!
Nie każ dłużej dłużej patrzeć
W twe śliczne oczy
Nie mów tych słodkich słów
Przywracających nadzieję
Odejdź!
Ty,które mnie skrzywdziłeś
A serce me zagoi rany
Odnajdzie nową nadzieję
I pokona strach
Umarłeś dla mnie
Nie istniejesz w tym świecie
Byłeś czymś koszmarnym
I już nie odnajdę siebie w twym
serca kwiecie!
I chodź jestem
młoda bardzo
Nie zaufam nikomu!
Nie dam już nikomu serducha
Nadziei i miłości
Nie pokonam strachu
Nie będzie wierności
Serce kamieniem przez Ciebie się stało
Serce jak kaktus na pustyni zostało
Nie przytulaj się do niego
Bo kłuje cholernie
Nie przeżyje niczego więcej od Ciebie!
Mężczyzna stał się wrogiem
Miłość cierpieniem
A życie w samotności
Wielkim niezadowoleniem...
Teraz już za późno........................................

***

Nie chcesz ze mną spotkać się
Ja choć nie znam-lubię Cię
Ja w środku już coś czuje
Jak pomyśle to wariuje
może to już miłość jest
może wrażliwość test nie wiem
ale miłe to uczucie
tak przyjemne serca kłucie
I te myśli nieustanne myśli dobre
Chociaż ranne już w zarodku są
bo odrzucasz miłość mą.

***

Przy naszym rozstaniu....
Bardzo płakałam......
Tak bardzo poważnie......
O Tobie myślałam.....
Lecz o tym że mnie zdradziłeś....
Nie wiedziałam....
znowu przez Ciebie.........
Się rozpłakałam......
i już nigdy w życiu........
Się nie roześmiałam........... :(:(:(:(

***

Harmonią bicia serca Byłaś
Jego Marzeniem , pragnieniem , uroczym snem.
Do słonecznych promieni Twych
Jak kwiat z pąku budziło się ....
Przy Tobie jak lawa gorąca
Radosnym tryskało wybuchem
Byłaś !!! natchnieniem uczuć którego chciało posiąść
Spontanicznie zatopić się w Tobie, ..

.. Lecz napięła się Nić więzi !!!
Ono naprężyło ! Ty szarpnęłaś ! Pękło !!!
Już nie połączy się , wygląda jak rozszarpane palce
Jak w ciemnym tunelu światełko wygasło
płomyk zgasił palącej się świeczki
Jak po narkotyku zatruło się , zamarło
wygląda jak posag ze Stali - Nie bije już ! Nie wali !
zatopione w kroplach łez
pochowane w głębinach oceanu
spoczywa na dnie jak wrak statku
już nie słyszy , nie rozumie
w mrocznej ciszy odchodzi ,
ostatnim tchnieniem żegnając Cię !
zamyka oczy !!!

***

Wyciągnij dłoń Swą silna i smukłą
dłoń pełną nabożnych pocałunków
Wyciągnij dłoń Swoją w kierunku mojej twarzy
i zedrzyj z niej bez litości maskę wstydliwości
Wyciągnij dłoń Swą silną i smukłą
w kierunku mojej duszy
zadając ból
Otwórz wnętrze mego ciała
Dla Siebie
Wyciągnij dłoń Swą silna i pełna ciepła
i zmaż z mych oczu niepewności łzawej ślad
Zadając rany
zmuś dłonie zamknięte do pieszczot cierpliwych
Wyciągnij dłoń Swoja drogą
i otwórz wnętrze Mego serca

***

Bezdomni
z niespełnioną pieszczotą,
wśród obojętnych ludzi,
biedniejsi o ławkę pod zielonym drzewem,
którą zabrał mróz,
płonącymi oczami mówimy sobie rzeczy
nieogarnięte słowem ....
Nurzam się w mowie Twych oczu jak trzmiel
kosmaty we wrzosie...
Czuję, jak płoną wargi i spragnione palce rak
Miłych szukają ...
jak bezwolnieje ciało i nie broni oczom Twoim
rozbierać sukien, które dzielą...
Tulisz mnie naga kasztanami źrenic...
Nie zasłaniaj oczu-prosisz!!!
Lecz oczy Moje rozpalone pieszczotą
są jak płomienie ...
Jeżeli ich nie zasłonie, podpale tych ludzi obojętnych....

***

Stoisz przede mną naga w blasku dogasających świec,
nie, nie spuszczaj powiek chcę widzieć w twych oczach ten wstydliwy lęk.
Nie drżyj ma droga, przecież dobrze wiesz...
Chodź.
Zachłannym spojrzeniem zmyję twój wstyd,
dłońmi pokryję brzemienne milczenie,
wpiję usta by zabrać z nich drżenie.
Potem dłońmi jak wąż oplotę twe ciało
W świat rozkoszy zabiorę Cię całą.
Chodź....
Spełnienie w lekkich ruchach ciał.
Objąłem Cię całą wciąż mało.... mało....
Stłumiony krzyk....
Przyśpieszony rytm ....
Bicie serc
i ciepło ogarniające całą duszę mą.
Chodź....
W mroku zgasłej świecy
Widzę Cię wciąż.

***

Możesz już spojrzeć w moje oczy- pozwalam,
może właśnie tam w nich znajdziesz odbicie nieba.
Możesz już dotknąć moich dłoni - pozwalam,
może one dadzą Ci słoneczne ciepło.
Możesz już dotknąć mych ust - pozwalam,
może w nich odnajdziesz smak lata....

Ciemna noc...spowiła nasze ciała
Słyszę bicie Twego SERCA Czuje oddech na mym policzku
Możesz już dotknąć mego wnętrza - pozwalam
Może tam odnajdziemy ...SIEBIE...

***

Do tej ściany cię przykuje
Takiej czystej białej ściany
To ubranie z ciebie zedrze
Bo przeszkadza ono mi
Potem spójże w twoje oczy
Tak głęboko, prosto w nie
Małą łyżkę wezmę miodu
Wysmaruje całą cię
Twoje piersi będą błyszczeć
Potem zliże go
Będę wielbił twoje ciało
Aż stwardnieją piersi twe
A ty zadrżysz moja miła
W tej ekstazie niczym liść

***

Dotykiem rozpaliłaś me zmysły
całuje Twe usta gorące
dotykiem objęłaś mnie w posiadanie
włosami otulając mą twarz
dotykiem budząc namiętność
oczami chłonąc extazę
otwierając drogę ku zapomnieniu
poddaję się Tobie
bezgranicznie
piersi twe całując
smakując słodycz Twej skóry
opadłem w otchłań zatracenia
explodując kolorami
drżąc z upojenia
oddychając Twym oddechem
całując Twe dłonie
Twą szyję i usta
i oczy
zasypiam utulony Twym dotykiem......

***

Dotykam Twej skóry gorącej pożądaniem,
dotykam Twych włosów płynących jedwabiem,
dotykam Twych ust karminowych,
lotem motyla osiadając
na Twej piersi,
pieszczotą powolną
budzę twoje zmysły,
dłońmi błądząc po zakątkach Twego ciała,
podpalam ognie w Twych oczach.
Dotykam Twego serca ustami gorejącymi
smakując zapach Twych rąk
biorę Twe ciało w moje ramiona
całując każdy cal Twej skóry
chłonę Twe zroszone potem ciało
zjednoczeni w uścisku pożądania
poddajemy się falom namiętności
wzlatując w feriach rozbłysków
w otchłani barw
tętniącej rytmem extazy
opadamy obłokami
spleceni rozkoszą
zmęczeni słodyczą
zasypiamy smakując nasze oddechy
otulając się ciepłem rozgrzanych ciał
wchodzimy w krainy za mgłą
gdzie nasze ciała nagie
znowu tańczą
cielesny taniec pożądania......

***

Zamknij oczy, jestem tu
Czujesz jak oddycham
Ciało przy ciele, dłonie splecione
Nasza intymność to cisza
Świece sie pala, unosi sie dym
Dym namietności
Czułość jak błysk przenika nas
Bije mi serce szybciej i szybciej
Jestes przy mnie i ja przy Tobie
Tak jest mi dobrze, tak sie unosze
Płone przy Tobie, spalam sie w Tobie
...jak ogien w kominku dogasam....

***

....Dotyk...
Twój dotyk rozpalił me zmysły
zadrżałam pod falą ciepła
dotykiem objąłeś mnie w posiadanie
otuliłeś mą twarz pieszczotami
dotykiem obudziłeś namiętność
oczy nabrały blasku
skóra różowością się oblała
palce sunące po jej gładkości
otwierają drogę ku zapomnieniu
poddaję się Tobie
drżąc z upojenia
oddycham powietrzem nabrzmiałym i gęstym....

***

Na dzień dobry! Kiedy rano wstajesz,
Kiedy oczka trzesz,
Pomyśl o mnie Choć przez chwilę
Ja o Tobie też.

***

Kiedy Cię widzę..
Kiedy budzę się i Cię widzę
Czuje ze mam siłę żyć
Czuje się jak w niebie
Kocham Cię …

***

Sto całusów z rana i dwa do śniadania. Dwa na potem, dwa z powrotem...Wszystko razy dwa na miły początek dnia!
Ślę milion buziaczków na powitanie i szeptam do uszka „Dzień dobry Kochanie”!
Oby dzień dzisiejszy wspólnie spędzony, był romantyczny i zakręcony...

***

Nocka ciemna już nastała,
Serce się do Ciebie rwie.
Księżyc oczkiem do mnie mruga,
Gwiazdki nucą piosnki swe.
Spij słoneczko moje drogie.
Ja tak bardzo kocham Cię...

***

Do snu grzecznie połóż się,
do podusi przytul się
Aby słodko Ci się spało
weź maskotkę sobie małą
Teraz szybko do łóżeczka,
bo już kończy się bajeczka

***

Idzie noc, więc śpij i o słodkich rzeczach śnij
Niech Ci sen spokojnie minie i Twe smutki niech rozmyje

***

Czuję Twój zapach i Twój smak,
gdy tylko w marzeniach zanurzę się.
Wspomnienia palą mnie jak słońce,
wspomnienia jak lawa gorące,
uciekam przed nimi tak co noc...

  ***

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wiersze o milości., moje dokumenty
20 wierszy o miłości i pieśń rozpaczy
wiersze o miłości
WIERSZE o miłości
WIERSZE o miłości, Inne ంం, Wiersze
346 Wierszy o Miłości
wierszyki o miłości
Wiersze o miłości, rożne
WIERSZE o miłości
Wiersze o miłości
Najpiękniejsze wiersze o miłości 1
Wiersze o miłości
Wiersze o miłości
W Wilowski Haiku a japońskie wiersze o śmierci i japońskie wiersze o miłości
angielski wierszyki o milosci i nietylko 38 stron
Wiersz o miłości
Wiersze o milosci I 0
Wiersze o miłości

więcej podobnych podstron