ROZDZIAL 35
SZEPT PRZESZLOSCI
Spencer zamknęła oczy. Kiedy je otworzyła, stała na podwórku przed stodołą. Rozejrzała się. Czy została tu przeniesiona? Wybiegła tutaj i o tym zapomniała?
Nagle z hukiem otworzyły się drzwi stodoły i wybiegła Ali.
- Dobra. - powiedziała Ali przez ramię, wymachiwała nimi z pewnością siebie. - Narka. - przeszła tuż obok Spencer, jakby ta była duchem.
To znowu noc zaginięcia Ali. Oddech Spencer przyśpieszył. Chociaż bardzo nie chciała tu być, to wiedziała, że musi wszystko zobaczyć - i jak najwięcej sobie przypomnieć.
- Dobra! - usłyszała swój krzyk ze stodoły. Kiedy Ali pędziła ścieżką, młodsza, niższa wersja Spencer wyleciała na ganek. - Ali! - krzyknęła rozglądając się trzynastoletnia Spencer.
Wtedy jakby trzynasto- i siedemnastoletnia Spencer stopiły się w jedno. Nagle czuła emocje młodszej siebie. Był strach: co ona narobiła, każąc Ali odejść? Była paranoja: żadna z nich nigdy nie podważała opinii Ali. A Ali była na nią wściekła. Co miała zamiar zrobić?
- Ali! - wrzasnęła Spencer. Maleńkie lampki w kształcie pagody wzdłuż ścieżki prowadzącej do głównego domu zapewniały tylko drobny blask światła. Wydawało się, że coś rusza się w lesie. Wiele lat temu Melissa powiedziała Spencer, że na drzewach mieszkają złe trolle. Nienawidzą Spencer i chcą odciąć jej włosy.
Spencer doszła do miejsca, gdzie ścieżki się rozchodziły: dalej mogłaby iść albo w kierunku domu, albo w stronę lasu graniczącego z posiadłością. Żałowała, że nie wzięła latarki. Spomiędzy drzew wyleciał nietoperz. Kiedy przelatywał, Spencer zauważyła w dali postać na ścieżce do lasu, przygarbioną i patrzącą na komórkę. Ali.
- Co ty robisz? - zawołała Spencer.
Ali zmarszczyła brwi.
- Wybieram się gdzieś, gdzie będzie o wiele fajniej niż z wami.
Spencer zesztywniała.
- Dobrze. - powiedziała wyniośle. - Idź.
Ali oparła rękę na biodrze. Świerszcze zaćwierkały jeszcze co najmniej dwadzieścia razy, zanim znowu się odezwała.
- Wszystko próbujesz mi ukraść. Ale tego mieć nie będziesz.
- Czego nie będę mieć? - Spencer dygotała z zimna w cienkim jak chusteczka t-shircie.
- Przecież wiesz. - roześmiała się złośliwie Ali.
- Nie… nie wiem. - Spencer zamrugała.
- Daj spokój. Przeczytałaś o tym w moim pamiętniku, prawda?
- Nie czytałabym twojego durnego pamiętnika. - sprzeczała się Spencer. - To mnie nie obchodzi.
- Akurat. - Ali zrobiła krok w stronę Spencer. - Obchodzi cię aż za bardzo.
- Oszukujesz się. - wybełkotała Spencer.
- Nie. - Ali była już tuż przy niej. - To ty masz złudzenia.
Spencer zagotowała się ze złości, pchnęła Ali w ramię. Wystarczająco mocno, żeby Ali zatoczyła się do tyłu i straciła równowagę na mokrych od rosy kamieniach ścieżki. Starsza Spencer skrzywiła się. Czuła się jak pionek w grze, wciągnięta na przymusową przejażdżkę. Po twarzy Ali przemknęło zaskoczenie, ale szybko zmieniło się w drwinę.
- Przyjaciele się nie popychają.
- Więc może nie jesteśmy przyjaciółkami. - powiedziała Spencer.
- Chyba nie. - powiedziała Ali. Jej oczy omiotły Spencer z wyrachowaniem. Wyraz twarzy sugerował, że zaraz powie coś pikantnego. Zanim się odezwała dłuższą chwilę milczała, jakby bardzo, bardzo ostrożnie rozważała, co powie.
Trzymaj się, zachęcała samą siebie Spencer. PAMIĘTAJ.
- Wydaje ci się, że pocałunek z Ianem był taki wyjątkowy? - warknęła Ali. - A wiesz, co mnie powiedział? Że nawet nie miałaś pojęcia, jak to zrobić.
- Ian… chwila. Ian ci to powiedział? Kiedy? - Spencer wpatrzyła się badawczo w twarz Ali.
- Kiedy poszliśmy na naszą randkę.
Spencer patrzyła bez słowa.
Ali przewróciła oczami.
- Ale z ciebie nudziara, że udajesz, że nie wiesz o nas. Ale oczywiście wiesz o tym, Spence. Przecież dlatego ci się podoba, prawda? Bo ja z nim jestem? Bo jest z nim twoja siostra? - wzruszyła ramionami. - Pocałował cię wtedy tylko dlatego, że ja go o to poprosiłam. Nie chciał, ale go ubłagałam.
- Dlaczego? - Spencer wytrzeszczyła oczy.
Ali wzruszyła ramionami.
- Chciałam sprawdzić, czy zrobi dla mnie wszystko. - szyderczo wydęła wargi. - Och, Spence. Naprawdę sądziłaś, że mu się podobasz?
Spencer cofnęła się o krok. Świetliki migoczące na niebie. Jadowity uśmiech na twarzy Ali. Nie rób tego, krzyczała do samej siebie Spencer. Proszę! To nieważne! Nie rób tego!
Ale i tak się stało. Spencer wyciągnęła ręce i pchnęła Ali z całej siły. Ali poślizgnęła się do tyłu, jej oczy rozszerzyła trwoga. Upadła wprost na kamienny murek otaczający posiadłość Hastings'ów. Rozległ się straszny trzask. Spencer zakryła oczy i odwróciła się. W powietrzu rozniósł się metaliczny zapach krwi. Na drzewie zahuczała sowa.
Kiedy odsłoniła oczy, znowu znajdowała się w swojej sypialni, skulona i krzycząca.
Spencer usiadła i spojrzała na zegar. Była 02:30 rano. W głowie jej łomotało. Wszystkie światła wciąż były zapalone, ona leżała na pościeli, nadal miała na sobie czarną imprezową sukienkę i łańcuszek ze srebrnych ziarenek Elsy Peretti. Nie umyła twarzy ani nie przeciągnęła sto razy szczotką po włosach w swoich zwyczajowych wieczornych rytuałach. Przesunęła dłoniami po ramionach i nogach. Na udzie miała fioletowego siniaka. Zabolał, kiedy go dotknęła.
Zasłoniła dłonią usta. To wspomnienie. Od razu wiedziała, że jest prawdziwe. Ali była z Ianem. A ona o wszystkim zapomniała. To była brakująca część nocy.
Podeszła do drzwi, ale klamka nie chciała ustąpić. Jej serce zaczęło walić.
- Halo? - zawołała niepewnie. - Jest tam ktoś? Jestem zamknięta.
Nikt się nie odezwał.
Spencer poczuła, że jej puls przyspiesza. Coś było bardzo, bardzo nie w porządku. Napłynęło do niej część wspomnień z wieczoru. Gra w Scrabble. LIAR SJH. Wysłanie eseju Melissy na konkurs Złotej Orchidei. I… i co potem? Przyłożyła złożone dłonie do czubka głowy, jakby próbowała pchnięciem oswobodzić pamięć. I co potem?
Nagle nie była w stanie kontrolować oddechu. Zaczęła hiperwentylować i opadła na kolana na kremowy dywan. Uspokój się, powiedziała sobie zwijając się w kłębek i usiłując spokojnie wdychać i wydychać powietrze. Ale miała wrażenie, że jej płuca wypełniają styropianowe kuleczki. Czuła, że tonie.
- Pomocy! - zawołała słabym głosem.
- Spencer? - z drugiej strony drzwi rozległ się głos jej ojca. - Co się dzieje?
Spencer podskoczyła i podbiegła do drzwi.
- Tatusiu? Jestem zamknięta! Wypuść mnie!
- Spencer, jesteś tam dla własnego dobra. Przeraziłaś nas.
- Przeraziłam was? - zapytała Spencer. - J-jak? - wpatrzyła się w swoje odbicie w lustrze na drzwiach. Tak, nadal była sobą. Nie obudziła się w cudzym życiu.
- Zabraliśmy Melissę do szpitala. - powiedział jej ojciec.
Spencer straciła nagle panowanie nad sobą. Melissa? Szpital? Dlaczego? Zamknęła oczy i w krótkim przebłysku zobaczyła Melissę oddalającą się od niej, spadającą ze schodów. A może to Ali spadała? Ręce Spencer dygotały. Nie mogła sobie przypomnieć.
- Czy z Melissą wszystko w porządku?
- Mamy taką nadzieję. Zostań tam. - powiedział ostrożnym tonem jej ojciec z drugiej strony drzwi. Może jej się bał - może dlatego nie wchodził.
Ogłuszona usiadła na dłuższą chwilę na łóżku. Jak mogła tego nie pamiętać? Jak mogła nie pamiętać, że skrzywdziła Melissę? A jeśli zrobiła mnóstwo strasznych rzeczy, a kilka sekund później je wymazała?
„A” napisał: „Mordercę Ali masz przed oczami”. Spencer patrzyła wtedy w lustro. Czy to możliwe?
Jej komórka, leżąca na biurku, zaczęła dzwonić. Spencer powoli wstała i spojrzała na ekran Sidekicka. Hanna.
Spencer otworzyła telefon. Wcisnęła przycisk odbioru.
- Spencer? - odezwała się natychmiast Hanna. - Czegoś się dowiedziałam. Musimy się spotkać.
Spencer skręciła się wewnętrznie, a w jej głowie zawirowało. Mordercę Ali masz przed oczami. Ona zabiła Ali. Nie zabiła Ali. Jak przy wróżeniu z płatków kwiatu: kocha, nie kocha. Może spotkałaby się z Hanną i… i co? Przyznała się?
Nie. To nie mogła być prawda. Ali znaleziono w dole na jej własnym podwórku… a nie na ścieżce przy kamiennym murku. Spencer nie doniosłaby Ali na jej podwórko. Nie miała dość siły, prawda? Chciała o tym komuś powiedzieć. Hannie. I Emily. I Arii też. Powiedzą jej, że oszalała, że nie mogłaby zabić Ali.
- Okay. - wychrypiała Spencer. - Gdzie?
- Przy huśtawkach koło podstawówki. Na naszym miejscu. Bądź tam jak najszybciej.
Spencer się rozejrzała. Mogłaby otworzyć okno i zejść po frontowej ścianie domu - to byłoby w sumie równie łatwe, jak wspinaczka po sztucznej ścianie na jej siłowni.
- Dobrze. - wyszeptała. - Zaraz tam będę.
Sztuczna ściana - obiekt przystosowany do wymagań wspinaczki (wieża ciśnień, szyb windy czy ściana budynku) albo specjalnie w tym celu zbudowany.
Pretty Little Liars - Perfect Ideał
4