Rafał czy Rafael?
- Kuba, tam coś skrzypi - Magda przytuliła się do pleców brata trzęsąc się ze strachu. Od godziny chodzili po lesie szukając z niego wyjścia, ale zamiast jakiejś ścieżki pojawiały się coraz większe i gęstsze drzewa.
- To pewnie zając, albo wiewiórka - Kuba pocieszał siostrę, choć sam trwożliwie rozglądał się dokoła.
- To przez ciebie zabłądziliśmy - Magda była bliska płaczu - mówiłeś że znasz tu każdą sosnę, każdy krzaczek
- Jakoś w tym roku wszystko się pozmieniało - Kuba zatrzymał się nagle wycierając pot. Czuł, jak lęk, niby oślizły wąż wślizguje mu się za kołnierz.
- Kuba, ratuj - Magda czuła jak jej serce wali niczym młot.
- Możemy poprosić o pomoc jedynie Anioła - Kuba spojrzał do góry, ale nad ich głowami kołysały się tylko czubki wysokich drzew.
Nagle, gdzieś zupełnie blisko trzasnęła gałązka i zza drzew wynurzyła się postać w długim płaszczu z kapturem i z sękatym kijem w ręku.
- Co wy tu robicie sami w samym środku lasu? - tubalny głos nieznajomego postawił ich na baczność. Spojrzeli na niego wystraszeni. Mężczyzna zmarszczył brwi. Z długimi włosami i kręconą broda przypominał raczej Leśnego Luda niż zwyczajnego wędrowca.
- Zbieraliśmy chrust na ognisko - wyjaśnił Kuba - i zgubiliśmy drogę.
- Nie jesteście stąd? - mężczyzna przyjrzał im się uważnie.
- Przyjechaliśmy do pani Zwolińskiej na wakacje. Jesteśmy jej wnukami - powiedziała Magda
- Idę w tamtą stronę, to was podprowadzę - powiedział przybysz kierując się w inną stronę niż przyszli.
- Kuba - Magda szarpnęła brata za rękaw - nie wiem, czy dobrze robimy idąc za nim. Miałeś wyprosić za przewodnika Anioła a nie jakiegoś tajemniczego starca.
- Ech, Magda, przed chwila drżałaś ze strachu a teraz marudzisz jak stara panna.
- Zaraz będziemy w domu - nieznajomy zapewnił ich wyciągając zza paska różaniec- a modlitwa pomoże nam nie pomylić dróg - dodał z przekonaniem.
Szli więc za nim z pacierzem na ustach i nadzieją w sercach. Staruszek szedł pewnym krokiem i widać było, że doskonale wie, gdzie skręcić, które drzewo wyminąć. I rzeczywiście za jakiś czas las zaczął się przerzedzać i zobaczyli domy. Gdy się zbliżyli do chaty babci usłyszeli szczekanie psa.
- To Lucek - Magda podskoczyła z radości.
Kundel wybiegł na drogę i jednym susem wskoczył prosto w otwarte ręce nieznajomego.
- Poznałeś mnie piesku? - mężczyzna tulił kudłaty łeb do swojej piersi.
Kuba i Magda patrzyli na tę scenę zdumieni. Babcia Krysia, która wyszła na próg też wyglądała na zaskoczoną.
- Bracie Rafale - wykrzyknęła radośnie - skąd się tutaj wziąłeś? - Przyprowadziłem pani wnuki, zabłądziły w lesie - odpowiedział nieznajomy
- Gdyby nie ten pan - powiedziała Magda - nocowalibyśmy w lesie.
- To mój zaprzyjaźniony zakonnik - poinformowała ich babcia Krysia - żyje tutaj niedaleko, w klasztorze, więc zna tu każdy kąt. Lubi innym pomagać. A dziś to chyba za samego Anioła Rafaela robił.
-Zwykłym zakonnikiem jestem a nie potężnym Aniołem - obruszył się Brat Rafał wznosząc ręce ku górze - ale rzeczywiście Anioł Rafael mógł być dziś ze mną, bo dziwnie ciągnęło mnie do tamtego miejsca w lesie. Zupełnie jak Maryję i Józefa do świątyni za zgubionym Jezusem.
Mówiąc te słowa Brat Rafał uśmiechnął się do nich tak promiennie jakby mu ktoś nagle pomalował twarz złotą farbą.
- Babcia ma rację - szepnęła Magda Kubie do ucha - ten zakonnik rzeczywiście ma coś z Anioła
- No pewnie - odszepnął Kuba - domyśliłem się tego już wtedy w lesie, gdy wyciągnął swój różaniec i spojrzał w niebo tak, jakby go Ktoś stamtąd przysłał…