Jak się widzi, jak się słyszy
- Gdy przyjedzie do nas Sara to musimy się nią zaopiekować, żeby mogła bezpiecznie poruszać się po mieszkaniu - powiedziała Mama wskazując na porozrzucane zabawki Bliźniaków i Dominika.
- To może wszędzie rozłożymy poduszki? - zaproponowała Magda.
- Oj nie! - roześmiała się Mama. - Dbajmy tylko o to, żeby wszystkie rzeczy były na swoim miejscu.
- A mnie się ten przyjazd Sary nie podoba - burknął Kuba. - Cały tydzień w domu, a mieliśmy iść do Ogrodu Botanicznego i do ZOO. Przecież są wakacje!
- A kto mówił, że nie pójdziemy? - zdziwiła się Mama. - Właśnie chciałam te miejsca Sarze pokazać!
-Ale przecież ona jest niewidoma - złościł się nadal Kuba.- Po co jej Ogród Botaniczny i ZOO?
- To prawda, że Sara nic nie widzi, ale przecież my możemy być jej oczami. Opowiemy jej to, co sami zobaczymy -powiedział Tata.
- Jakoś mnie to nie bawi - odpowiedział Kuba z kwaśną miną. - Ja przynajmniej nie mam zamiaru się nią zajmować. Ale pójdę z wami, żeby się przekonać, ile z nią będzie kłopotu.
Sara przyjechała następnego dnia. Drobniutka, piegowata, z włosami związanymi w dwa krótkie kucyki. Jej oczy zasłaniały ciemne okulary, w ręku trzymała białą laskę pomagającą jej w omijaniu przeszkód. Początkowo rzeczywiście potrzebowała pomocy, ale po kilku dniach nikt by nie domyślił się, że nie widzi. Kuba z początku omijał ją z daleka, ale później Sara zaczęła go intrygować. Bo Sara, kiedy poszli do Ogrodu Botanicznego z uwagą słuchała wszystkiego co jej mówili o roślinach, krzewach i kwiatach. Dotykała je, wąchała, tuliła do policzka. A kiedy mówili nazwę rośliny dopowiadała różne o niej szczegóły. Jaki ma zapach, gdzie na świecie najwięcej jej rośnie, jak trzeba ją pielęgnować, czy potrzebuje dużo słońca, czy wody, a może powietrza.
- Skąd o tym wszystkim wiesz? - pytała ją za każdym razem Magda.
- Z książek pisanych Brajlem, z radia, ze szkoły- odpowiadała.
W pewnym momencie Sara zatrzymała się i nadstawiła uszu:
- Słyszycie kosa? Jak cudnie śpiewa?
Rzeczywiście gdzieś nad nimi, ukryty w gałęziach drzew jakiś ptak wyśpiewywał swoje serenady. Kuba spojrzał na Sarę ciekawie. Mądra była ta mała. I słuch miała doskonały. Kuba mógł się o tym przekonać także następnego dnia w ZOO. Sara potrafiła rozpoznać głosy wszystkich zwierząt. Zanim oni je zobaczyli i o nich Sarze opowiedzieli ona już wcześniej wiedziała w której klatce czy ogrodzeniu są słonie, małpy, hipopotamy, tygrysy, czy kangury. To było niesamowite! Żeby mieć taki słuch!
- No widzisz? Można lepiej widzieć, ale i można lepiej słyszeć. - cieszyła się Magda, że Kuba coraz częściej z Sarą rozmawiał, że jej dużo rzeczy objaśniał i jej słuchał. I coraz bardziej ją podziwiał.
A kiedy w niedzielę poszli do kościoła i po Mszy Świętej oprowadzili Sarę wzdłuż naw i opowiedzieli jej kto jest na obrazach, jakie sceny przedstawiają witraże, jak wygląda ołtarz i Tabernakulum to nagle zobaczyli na jej twarzy taki uśmiech jakby zobaczyła kogoś nadzwyczajnego, nieziemskiego.
- Słyszę jak śpiewają Anioły…- szepnęła Sara klękając przed Panem Jezusem w Tabernakulum.
Zdumieli się. Ich mała kuzynka w kościelnej ciszy usłyszała Anioły. Magda przytuliła się mocno do Sary. Mama wzięła na ręce Dominika a Tata objął dłońmi Bliźniaki. Kuba klęknął obok Sary nie mogąc oderwać od niej oczu.
- I co Kuba ? - zapytała Mama Kubę cicho, gdy wracali z kościoła za dziewczynkami i Bliźniakami. - Dużo kłopotu sprawiła nam Sara?
- Ja tylko tak żartowałem - zawstydził się Kuba przypominając sobie swoje słowa sprzed kilku dni. - Ona jest najfajniejszą kuzynką jaką mam. Naprawdę!
- Ja też cię lubię - Sara zatrzymała się nagle i odwróciła w stronę Kuby.
Kuba spłonął jak piwonia. Ach ta Sara, wszystko usłyszała…no ale czyż on, Kuba, nie mówił prawdy? Czyż Sara nie jest najfajniejszą Kuby kuzynką? Przecież tylko ona słyszała śpiewające Anioły…