ROZDZIAL 31
Z PRAWEM WALCZYLI
I PRAWO WYGRALO
Aria zmrużyła oczy w stronę obiektywu kamery Sony w chwili, kiedy Spencer poprawiała na głowie tiarę z górskich kryształów.
- Hej, dziewczyny. - wyszeptała Spencer podchodząc do płaskiego LG leżącego po prawej stronie skórzanej kanapy Hastings'ów. - Chcecie przeczytać ten sms?
- Ja chcę. - wyszeptała Hanna.
Emily wstała ze swojego siedziska na oparciu kanapy.
- Czy ja wiem…
- Dajcie spokój. Nie chcecie się dowiedzieć, kto przysłał jej tą wiadomość? - powiedziała władczo Spencer. Razem z Hanną i Emily zgromadziły się wokół komórki Ali. Aria zdjęła kamerę ze statywu i także podeszła bliżej. Chciała to wszystko mieć nagrane. Wszystkie sekrety Ali. Zrobiła zbliżenie, żeby mieć dobre ujęcie ekranu komórki, kiedy nagle usłyszała głos z korytarza.
- Patrzyłyście na mój telefon? - wrzasnęła Ali wpadając do pokoju.
- Oczywiście, że nie! - krzyknęła Hanna. Ali spojrzała na swoją leżącą na kanapie komórkę, ale potem przeniosła uwagę na Melissę i Iana, którzy właśnie weszli do kuchni.
- Cześć, dziewczyny. - Ian wszedł do salonu. Spojrzał na Spencer. - Fajna korona.
Aria przewinęła do ich zabawy w talk show. Nagle inna Ali podeszła prosto do kamery. Miała poszarzałą cerę. Tęczówki oczu miała czarne, a wykonany czerwoną błyszczącą szminką uśmiech klauna tworzył wokół jej ust poskręcane linie.
- Aria. - rozkazał sobowtór Ali, wpatrując się prosto w obiektyw. - Patrz. Odpowiedź masz przed oczami.
Aria potarła brew. Reszta sceny toczyła się jak zazwyczaj - Spencer pytała Iana o base-jumping. Melissa coraz bardziej się wściekała wyjmując torebki z jedzeniem na wynos. Druga Ali - ta normalnie wyglądająca, na kanapie - wyglądała na znudzoną.
- Co masz na myśli? - szepnęła Aria do Ali stojącej przed kamerą.
- Masz to przed oczami. - ponaglała ją Ali. - Patrz!
- Okay, okay. - powiedziała pospiesznie Aria. Ponownie obrzuciła pokój spojrzeniem. Spencer pochylała się w stronę Iana, chłonąc każde jego słowo. Hanna i Emily, pozornie zrelaksowane i spokojne, przycupnęły przy komodzie. Czego Aria miała wypatrywać?
- Nie rozumiem. - jękneła.
- Przecież tam jest! - krzyknęła Ali. - Tuż-przed-tobą!
- Nie wiem, co robić! - bezsilnie przekonywała Aria.
- Tylko spójrz!
Aria podskoczyła na łóżku. W pokoju było ciemno. Po jej twarzy lał się pot. Gardło miała obolałe. Kiedy się rozejrzała, zobaczyła leżącego obok niej Ezrę, i drgnęła.
- Wszystko w porządku. - powiedział szybko Ezra i objął ją. - To był tylko sen. Jesteś bezpieczna.
Aria zamrugała i rozejrzała się. Nie znajdowała się w salonie Hastings'ów, tylko pod narzutą na futonie Ezry. Sypialnia, znajdująca się na prawo od salonu, przesiąknięta była zapachem naftaliny i staroświeckich perfum, tak, jak wszystkie domy w Starym Hollis. Delikatna, spokojna bryza falowała zasłonami, a figurka bobble Williama Szekspira na biurku kiwała głową. Ręce Ezry otaczały jej ramiona. Jego bose stopy ocierały się o jej koski.
- Miałaś zły sen? - zapytał Ezra. - Krzyczałaś.
Aria zamarła. Czy sen próbował coś jej podpowiedzieć?
- Wszystko w porządku. - powiedziała zdecydowanym głosem. - To był tylko jeden z tych dziwacznych koszmarów.
- Przestraszyłaś mnie. - powiedział Ezra, mocno ją ściskając.
Aria czekała, aż jej oddech wróci do normy, i nasłuchiwała stukających o siebie drewnianych wietrznych dzwoneczków w kształcie rybek za oknem Ezry. Zauważyła, że ma przekrzywione okulary.
- Zasnąłeś w okularach?
Ezra przyłożył dłoń do grzbietu nosa.
- Najwyraźniej. - powiedział z zakłopotaniem. - Często mi się to zdarza.
Aria pochyliła się i go pocałowała.
- Ale z ciebie dziwak.
- Nie większy od ciebie, krzykaczko. - droczył się, przetoczył ją na siebie. - Zapłacisz mi za to. - i zaczął łaskotać jej boki.
- Nie! - krzyknęła Aria, usiłując się wykręcić. - Przestań!
- Uh-uh! - zaryczał Ezra. Ale łaskotanie prędko zmieniło się w pieszczoty i pocałunki. Aria zamknęła oczy i pozwoliła, żeby jego dłonie ją otulały. Ezra opadł z powrotem na poduszkę.
- Chciałbym, żebyśmy mogli po prostu wyjechać i gdzieś indziej żyć.
- Całkiem nieźle znam Islandię. - zasugerowała Aria. - A co myślisz o Kostaryce? Moglibyśmy mieć małpkę. Albo Capri. Moglibyśmy bywać w Lazurowej Grocie.
- Zawsze chciałem pojechać na Capri. - powiedział miękko Ezra. - Moglibyśmy mieszkać na plaży i pisać wiersze.
- O ile nasza domowa małpka pisałaby je z nami. - targowała się Aria.
- Oczywiście. - powiedział Ezra I ucałował jej nos. - Mielibyśmy tyle małpek, ile tylko byś chciała. - jego twarz zrobiła się nieobecna, jakby na serio rozważał ten pomysł. Aria poczuła, że wewnętrznie rośnie. Jeszcze nigdy nie czuła się taka szczęśliwa. To było… właściwe. Mogło się im udać. Resztą życia - Seanem, “A”, rodzicami - zajmie się jutro.
Aria przytuliła się do Ezry. Znowu zaczęła przysypiać, jej myśli krążyły wokół tańczących małpek i piaszczystych plaż, gdy znienacka rozległo się walenie we frontowe drzwi. Zanim Aria i Ezra zareagowali, drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wparowali dwaj gliniarze. Aria krzyknęła. Ezra usiadł i wygładził bokserki z nadrukiem sadzonych jajek, parówek i naleśników. Wokół pasa przewijały się słowa: „Smaczne śniadanko!”. Aria ukryła się pod narzutą - miała na sobie przydużą koszulkę Ezry z Uniwersytetu Hollis, która ledwie ukrywała jej uda.
Policjanci przebiegli przez salon Ezry do jego sypialni. Najpierw Ezrze, a potem Arii machnęli przed oczami swoimi odznakami. Aria otuliła się ciaśniej pościelą, przebiegając wzrokiem podłogę w poszukiwaniu swojego ubrania i bielizny. Zniknęły.
- Pan jest Ezra Fitz? - zapytał władczo jeden z gliniarzy, krzepki mężczyzna z gładkimi, ciemnymi włosami i ramionami jak Popeye.
- Hmmm… tak. - zająknął się Ezra.
- I uczy pan w Rosewood Day? - zapytał Popeye. - Czy to ta dziewczyna? Pańska uczennica?
- Co się, do cholery, dzieje? - krzyknął Ezra.
- Jest pan aresztowany. - Popeye odpiął od paska srebrzyste kajdanki. Drugi policjant, niższy, grubszy I z błyszczącą cerą, którą Aria mogłaby jedynie opisać jako mającą kolor szynki, wyrwał Ezrę z łóżka. Razem z nim przesunęła się poprzecierana, szarawa pościel, wystawiając na widok gołe nogi Arii. Krzyknęła i przesunęła się na drugą stronę łóżka, żeby się ukryć. Za kaloryferem znalazła zwinięte spodnie od piżamy w szkocką kratę. Tak szybko jak mogła wcisnęła w nie nogi.
- Ma pan prawo zachować milczenie. - zaczęła Szynkowa Twarz. - Wszystko, co pan powie, może zostać wykorzystane przeciwko panu w sądzie.
- Chwila! - zawołał Ezra.
Ale gliniarze nie słuchali. Szynkowa Twarz odwrócił Ezrę i zamknął na jego nadgarstkach kajdanki. Z obrzydzeniem zerknął na futon Ezry. W pobliżu oparcia na głowę leżały zwinięte dżinsy i koszulka Ezry. Aria nagle zauważyła, że czarny koronkowy stanik, zrobiony na jej zamówienie w Belgii, zwisa z jednego ze słupków. Szybko ściągnęła go na dół.
Przepchnęli Ezrę przez salon i wypchnęli za jego własne drzwi, wiszące niepewnie na jednym zawiasie. Aria za nimi wybiegła, nawet nie myśląc o zakładaniu swoich Vans'ów w szachownicę, czekających w drugiej baletowej pozycji na podłodze w pobliżu telewizora.
- Nie możecie tego zrobić! - krzyknęła.
- Zaraz zajmiemy się tobą, mała. - warknął Popeye.
W wypłowiałym, bladym świetle głównego korytarza zawahała się. Policjanci traktowali Ezrę jakby był wychudzonym, ubranym jak niedzielny bokser wariatem. Szynkowa Twarz wciąż przydeptywał jego gruzłowate gołe stopy. To sprawiało, że Aria kochała Ezrę jeszcze bardziej.
Kiedy wytelepali się przez drzwi na frontowy ganek, Aria zdała sobie sprawę, że ktoś jeszcze oprócz niej jest na korytarzu. Zaskoczona, rozchyliła usta.
- Sean. - wybełkotała. - Co… co ty tutaj robisz?
Sean oparł się o szare skrzynki pocztowe, wpatrując się w Arię z wyrazem strachu i rozczarowania na twarzy.
- Co ty tutaj robisz? - zażądał odpowiedzi, patrząc znacząco na zbyt duże spodnie od piżamy Ezry, które groziły opadnięciem do jej kostek. Szybko podciągnęła je z powrotem
- Chciałam ci wytłumaczyć. - wymamrotała Aria.
- Doprawdy? - zapytał wyzywająco Sean biorąc się pod boki. Dzisiejszego wieczoru wyglądał na bardziej gwałtownego i złośliwego. Nie jak łagodny Sean, którego znała. - Od jak dawna z nim jesteś?
Aria w milczeniu wpatrywała się w okrągły kupon rabatowy supermarketu Acme, który spadł na podłogę.
- Spakowałem wszystkie twoje rzeczy. - kontynuował Sean nawet nie czekając na odpowiedź. - Są na ganku. Nie ma mowy, żebyś wróciła do mojego domu.
- Ale… Sean… - powiedziała słabym głosem Aria. - Gdzie ja się podzieję?
- Nie mój problem. - warknął ostro, wybiegając frontowymi drzwiami.
Aria poczuła, że opada z sił. Przez otwarte drzwi widziała gliniarzy prowadzących Ezrę chodnikiem i wpychających do radiowozu. Kiedy zatrzasnęli tylne drzwiczki, Ezra znowu spojrzał w stronę domu. Wodził spojrzeniem od Arii do Seana i z powrotem. Było widać, że czuje się zdradzony.
W głowie Arii zabłysło światełko. Poszła za Seanem na ganek i chwyciła za ramię.
- To ty zadzwoniłeś na policję, prawda?
Sean skrzyżował ramiona i odwrócił wzrok. Arii zakręciło się w głowie, poczuła mdłości i dla utrzymania równowagi chwyciła kurczowo zaniedbaną niebiesko-szarą huśtawkę.
- Cóż, kiedy dostałem to… - Sean wyciągnął komórkę i przybliżył ją do twarzy Arii. Na ekranie było zdjęcie Arii i Ezry całujących się w jego gabinecie. Sean przesunął widok na kolejne zdjęcie. Kolejne zdjęcie ich pocałunku, tylko wykonane z innego kąta. - Uznałem, że powinienem zgłosić władzom, że nauczyciel spotyka się z uczennicą. - jego usta przy słowie „uczennica” wykrzywiły się, jakby budziło w nim obrzydzenie. - W dodatku na terenie szkoły. - dodał.
- Nie chciałam cię zranić. - szepnęła Aria. Zauważyła wiadomość dołączoną do ostatniego zdjęcia. Jej serce pogrążyło się w otchłani głębokiej na kilka tysięcy stóp.
Drogi Seanie, myślę, że czyjaś dziewczyna ma BARDZO DUŻO do wyjaśnienia. - A
Bobble - to skrócona, spolszczona nazwa dla figurki zwanej bobblehead - figurka, w której głowa jest nieproporcjonalnie większa w stosunku do tułowia. Przymocowana jest do korpusu za pomocą sprężyny tak, że nawet najmniejszy poruszenie figurki sprawia, że głowa zaczyna się kiwać.
Popeye - bohater komiksu i postać z amerykańskiego filmu animowanego o tym samym tytule.
Pretty Little Liars - Perfect Ideał
2