Randka w ciemno
Bywają wyjątki, które potwierdzają regułę
Randka w ciemno z dobrą znajomą dobrych znajomych. Zazwyczaj kończy się wielką klęską, choć są oczywiście wyjątki. Potwierdzające regułę.
Ci, którzy aranżują podobne spotkania, wychodzą z założenia, że jeśli lubią zarówno jego, jak i ją, to ich dwoje wzajemnie też musi sobie przypaść do gustu. Jednak nic bardziej mylnego.
Taka randka jest przedsięwzięciem szczególnego ryzyka z wielu względów. Po pierwsze istnieje oczywiste niebezpieczeństwo związane z tym, że spotyka się dwoje ludzi, którzy się nie znają, a zmuszeni są spędzić ze sobą trochę czasu w sytuacji wcale zobowiązującej.
Zwykle jednak zajmujący się swataniem, starają się wszelkie skutki podobnego niebezpieczeństwa zniwelować. Tak więc dobierają dwoje ludzi, którzy - ich zdaniem - świetnie do siebie pasują, bo mają podobne zainteresowania, temperamenty czy też reprezentują typy urody preferowane przez tę drugą stronę. Bywa to jednak zwodne, bo przecież miłość jest nieobliczalna i najczęściej porywa tych, którzy teoretycznie do siebie w ogóle nie pasują, zaś między tymi, którzy - wydawałoby się - są dla siebie stworzeni, nic nie iskrzy.
Dobrzy swaci próbują też zazwyczaj już zawczasu kojarzoną parę odpowiednio do siebie nastawić. Przed spotkaniem słyszymy, więc same superlatywy na temat tej drugiej strony. Może to jednak przynieść efekty dokładnie odwrotne od zamierzonych, jeśli to, co usłyszymy "dla zachęty", niekoniecznie będzie odpowiadało rzeczywistości.
Dodatkowo randkowicze są zawsze dodatkowo spięci, bo oprócz zwyczajnego stresu przed pierwszym spotkaniem dochodzi jeszcze presja wspólnych znajomych, którzy nie wyobrażają sobie, żeby tak starannie dobrana para nie przypadła sobie do gustu. A wiadomo, że zbytni stres nie jest sprzymierzeńcem w nawiązywaniu kontaktów.
Są jednak i chwalebne przypadki randek w ciemno, które zakończyły się udanymi związkami i wielkimi miłościami. Ale one są tylko wyjątkami potwierdzającymi regułę. Paradoksalnie, bowiem wyreżyserowana starannie randka w gronie znajomych, która praktycznie "nie ma prawa się nie udać", udaje się znacznie rzadziej niż każde spotkanie, które aranżujemy sobie sami.